„Nienawrócony człowieku! Kiedy umrzesz, twoja dusza będzie dręczona samotnie – będzie dla niej piekło; Ale w dniu sądu twoje ciało dołączy do duszy i wtedy będziesz miał podwójne piekło – ciało i dusza będą razem, każde z nich przepełnione bólem. Twoja dusza będzie się pocić w najgłębszych porach kroplami krwi, a twoje ciało od stóp do głów będzie zalane cierpieniem… wszystkie twoje żyły staną się drogą, po której będą stąpały gorące stopy bólu; każdy nerw będzie struną, na której diabeł będzie zawsze grał swoją diaboliczną melodię Niewysłowionego Lamentu Piekła; twoja dusza na wieki będzie cierpieć, a twoje ciało będzie pulsować w zgodzie z duszą.”
– Charles Spurgeon, z kazania „Zmartwychwstanie umarłych”
***
Kocham Spurgeona, księcia protestanckich kaznodziejów. Są jednak nauczania, z których myślę, że zwyczajnie należy wyrosnąć, zwłaszcza, jeżeli zgodnie z Pismem Świętym można zaproponować inne zrozumienie danej sprawy – zgodne z Biblią, a jednocześnie z dobrocią i sprawiedliwością Boga.
A jednak, jak dosadnie skomentował w sieci pewien człowiek, wielu protestantów woli nadal wierzyć, że ich prababka będzie wiecznie z duszą i ciałem smażona w piekle, zamiast choćby tylko przypuścić, że mogą się w tej sprawie mylić.
Tylko przypuścić.
Jednak, żeby przypuścić, że mogę się mylić, trzeba pozwolić sobie na taką wątpliwość co do własnych przekonań. Nie co do Biblii, jako podstawy wiary, ale co do własnych opinii i opinii mojego pastora.
Problem z piekłem polega na tym, że wizja wiecznych świadomych cierpień może sprawić, że boisz się spojrzeć w prawo lub w lewo, bo znasz wszelkiego rodzaju ostrzeżenia dotyczące ludzi, którzy nie widzą rzeczy w ten sam sposób, w jaki widzi to szczególna tradycja wiary, z której się wywodzisz. Inaczej mówiąc: możesz myśleć, że jeśli odstąpisz od swojego konkretnego systemu wierzeń, to piekło jest możliwą konsekwencją. A to naprawdę ogranicza Twoją zdolność do myślenia i zadawania pytań.
– Myślę, że wiele osób spędza czas, próbując pogodzić się z tym pomysłem, przekonać samych siebie, że skoro czegoś takiego uczy ich kościół, to przecież musi to być dobre. – mówi Kevin Miller, reżyser filmu dokumentalnego „Hellbound?” (na temat poglądów o piekle) – Takie osoby nigdy tak naprawdę nie rozważyły, że może mógłby istnieć inny sposób wierzenia w obrębie chrześcijaństwa.
A jednak, w czasach wczesnego chrześcijaństwa było wiele różnych interpretacji tematu śmierci i zmartwychwstania, istniała różnorodność. Szybko pojawili się ludzie wierzący w pośmiertne cierpienia, ale byli też wierzący w anihilacjonizm (lub kondycjonalizm) i różne formy restytucji (apokatastazy).
Zostawiam więc jako alternatywę dla moich znajomych, myślących protestantów, trochę inne spojrzenie na wieczną karę, śmierć i zmartwychwstanie:
(z serii „Czy Jezus nauczał o pośmiertnych cierpieniach?”)
– bogacz i łazarz: https://badaczebiblii.pl/czy-jezus-nauczal-o-posmiertnych-cierpieniach-czesc-1-bogacz-i-lazarz/
– gehenna: https://badaczebiblii.pl/czy-jezus-nauczal-o-posmiertnych-cierpieniach-czesc-2-gehenna/
– czyściec: https://badaczebiblii.pl/czy-jezus-nauczal-o-posmiertnych-cierpieniach-czesc-3-czysciec/
– jezioro ognia: https://badaczebiblii.pl/czy-jezus-nauczal-o-posmiertnych-cierpieniach-czesc-4-jezioro-ognia/
(inne wykłady)
– po tamtej stronie grobu: https://badaczebiblii.pl/po-tamtej-stronie-grobu/
– po tamtej stronie grobu – część 2: https://badaczebiblii.pl/po-tamtej-stronie-grobu-czesc-2-odpowiedz-na-niektore-argumenty/
– wskrzeszenie i zmartwychwstanie niesprawiedliwych: https://badaczebiblii.pl/wskrzeszenie-i-zmartwychwstanie-niesprawiedliwych/
– restytucja: https://badaczebiblii.pl/restytucja/
***
Nie twierdzę, że pod każdym względem mam w tych sprawach rację. Chcę jednak dać alternatywę, która nie jest moim osobistym odkryciem i nie opiera się na odrzuceniu Biblii, ale na dosyć dokładnej analizie nauczania Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, i określeń opisujących w tych natchnionych tekstach śmierć, duszę i piekło.
Jeśli więc jesteś gotowy/a na taką kontrpropozycję dla słów Charlesa Spurgeona – zapraszam. I pamiętaj, że nie ma to nic wspólnego z tym kaznodzieją, bo jestem pewny, że robił, co tylko najlepszego mógł, by ustalić właściwy pogląd w tej sprawie. Ale nikt z ludzi nie jest nieomylny i może po prostu nie był to jeszcze właściwy czas, by pewne rzeczy stały się bardziej zrozumiałe. Nie ma to też nic wspólnego z Twoim pastorem, który pod wieloma względami może być wspaniałym nauczycielem i dobrym naśladowcą Pana.