Drodzy Bracia i Siostry, kończymy dzisiaj naszą serię wykładów pt. „Dzień z Bogiem”. Dziś naszym głównym tematem będą relacje międzyludzkie. Zastanowimy się, jak wg Pisma Świętego kształtować nasze relacje z innymi ludźmi w sposób, który podobałby się Bogu. Zastanowimy się nad tym, co powinno kierować naszymi relacjami, jak wyrażać nasze dobre uczucia w różnych sytuacjach i jak dzielić nasze relacje na ważne i ważniejsze. W dalszej części wykładu nawiążemy jeszcze do dominujących grzechów i do pożegnania dnia, tak aby dzisiaj już pożegnać się na jakiś czas z tą serią wykładów.
Zobacz też inne wykłady z serii DZIEŃ Z BOGIEM:
1. Podstawowe zasady relacji chrześcijańskich: Apostoł Piotr podkreśla dwie najważniejsze cechy, które powinny charakteryzować naśladowców Jezusa w naszych relacjach: pobożność (najwyższa miłość do Boga) i braterska miłość (miłość do bliźnich jak do samego siebie). W 2 Piotra 1:7 czytamy: „Dodajcie do wytrwałości – pobożność, a do pobożności – braterską miłość.”
Pobożność jest wyrazem naszej miłości do Boga. Wynika z uznania Jego dzieła stworzenia, z planu zbawienia i z Jego opieki nad nami. Natomiast braterska miłość to wyraz dobrej woli i chęci błogosławienia innych. Nasza literatura nazywa ją „miłością obowiązkową”, bo jesteśmy ją winni wszystkim ludziom.
Pytanie: Dlaczego miłość braterska miałaby nas łączyć ze wszystkim ludźmi? Może tylko z rodziną albo może tylko z braćmi i siostrami w zborze? Dzieje Ap. 17:36 – „I z jednej krwi uczynił Bóg wszystkie narody ludzkie, żeby mieszkały na całej powierzchni ziemi”. Tak więc, po 1.: mamy jednego Boga, Stwórcę nieba i ziemi. Po drugie, wszyscy pochodzimy od wspólnych rodziców – od Adama i Ewy, a wszyscy też płynęliśmy na jednej arce, bo wszyscy jesteśmy potomkami Noego i należymy do jego rodziny. Po trzecie: życie wieczne kogokolwiek z nas będzie możliwe tylko wtedy, gdy „drugi Adam” zastosuje swoją krew za nas i gdy my staniemy się jego wiernymi dziećmi pod Jego panowaniem w Królestwie. Na pewno więc możemy powiedzieć, że jako ludzie jesteśmy braćmi i siostrami i że jesteśmy sobie winni braterską miłość.
2. Czym jest sprawiedliwość w kontekście miłości? Jak widzimy w 2 Piotra 1:7 po pobożności i braterskiej miłości dopiero pojawia się miejsce na łaskę, na gr. agape – miłość ofiarniczą, bezinteresowną. Nas głównie interesuje pobożność i braterska miłość, obowiązkowa miłość, a te dwie rzeczy składają się razem na sprawiedliwość. Brat Johnson wyjaśnia, że prawdziwa sprawiedliwość jest pełna uczucia i dobrej woli, którą jesteśmy winni wobec Boga i sobie nawzajem jako ludzie. W E1, s. 94 brat Johnson mówi o sprawiedliwości, że (cytuję): „Nie jest ona tylko obowiązkiem. Nie jest tylko formalnym aktem zewnętrznym. Jest ona czymś czułym, lecz nie posiada czułości miłości bezinteresownej. Jest to miłość obowiązkowa, a nie – jak sądzą niektórzy – zwykłe poczucie obowiązku czy zobowiązania.”
Taka sprawiedliwość lub braterska miłość to wysoki poziom rozwoju charakteru. Tak naprawdę jest to poziom, którego w tysiącleciu Bóg będzie wymagał od ludzi. Mamy o tym powiedziane proroczo w zwiastowaniu anielskim do pasterzy: Łukasza 2:14 – „Niech będzie chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, ludziom – dobra wola„. I taka dobra wola będzie wymagana, tzn. obowiązkowa dla tych, którzy będą chcieli żyć wiecznie na ziemi.
3. Braterska miłość w naszych relacjach będzie się różnić w zależności od sytuacji. Oto kilka przykładów:
- Współczucie zamiast uznania: Kiedy ktoś postępuje źle, zasługuje na współczucie i pomoc, a nie na uznanie.
- Grzeczność i szacunek zamiast sympatii: Można zachować szacunek bez konieczności odczuwania szczególnej sympatii.
- Kara z miłości: Czasami rodzice muszą karcić dzieci, aby je uczyć i chronić:
Przysłów 22:6 – „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości.”; Hebr. 12:6-7 „Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?” - Prawda i stanowczość z miłości: Czasami miłość wymaga mówienia prawdy lub podjęcia działań wbrew osobie, którą kochamy, aby jej pomóc. Miłość kojarzy się z wielką cierpliwością rozumianą jako długie znoszenie. Jednak czasami trzeba z tego długiego znoszenia zrezygnować i powiedzieć kilka słów prawdy lub zrobić coś wbrew osobie, którą kochamy… i to właśnie z miłości… Czasami za szybko okazywane przyjazne uczucia, do tych, którzy wyrządzili jakąś szkodę, a nie pokutują, także nie jest braterską miłością. Mamy mieć w sercu gotowe przebaczenie, ale nie zawsze jest słuszne je pokazać.
4. Pan Jezus dał nam dwie ważne zasady miłości:
- Po pierwsze – Miłość do Boga: Mat. 22:37-39 – „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem” . Zobaczmy, że ta miłość jest zarezerwowana tylko dla Boga. Żadnego człowieka, ani też samego siebie nie mamy darzyć taką miłością, bo byłoby to robienie z tego kogoś lub z samego siebie naszego Boga. Tylko Stwórcy jesteśmy winni taką miłość. Czy mamy taką miłość? – to jest wielkie pytanie.
- Miłość do bliźniego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie.”
Ta miłość ma być „jak samego siebie”. Co to jednak znaczy? Tu przychodzi nam z pomocą druga wypowiedź naszego Pana: Mat. 7:12 –
„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.”
Określamy to jako złotą regułę postępowania, ale i ona bywa źle rozumiana. Spróbuję tutaj bardzo streścić te myśli, ale chętnych odsyłam do bardzo ciekawego artykułu w TP nr 10, s. 38-46 pt. „Braterska miłość”: Złota Reguła nie oznacza, że powinniśmy spełniać wszystkie życzenia innych ludzi lub postępować według naszych własnych pragnień wobec nich. Powód jest prosty: nasze pragnienia, podobnie jak pragnienia innych ludzi, mogą być grzeszne lub samolubne. Gdybyśmy postępowali wyłącznie według ludzkich życzeń, moglibyśmy nieświadomie promować zło lub niesprawiedliwość. A to na pewno nie może być złota reguła!
Prawdziwe znaczenie Złotej Reguły objawia się, gdy zrozumiemy, że Jezus skierował ją do swoich uczniów, tzn. do tych, którzy już oddali swoje życie Bogu i zapragnęli wypełniać Jego wolę, a nie własną wolę. Ci, którzy przyjęli Bożą wolę za swoją, nie kierują się własnymi pragnieniami, lecz starają się zrozumieć i czynić to, co jest zgodne z Bożymi zasadami sprawiedliwości i miłości. Starają się we wszystkim szukać Bożej woli. Dlatego też Złota Reguła odnosi się do ludzi, którzy podporządkowali swoje życie Bożym nakazom i działają zgodnie z Jego sprawiedliwością.
Bycie przekaźnikiem Boskiej sprawiedliwości: Naszym zadaniem jest stawać się przekaźnikami Boskiej sprawiedliwości i miłości w relacjach z innymi. Musimy dążyć do tego, aby nasi bliźni otrzymywali od nas pełną sprawiedliwość, taką jakiej pragnąłby i wymagał Bóg. To znaczy, że musimy poszukiwać Bożej mądrości i wskazówek w Słowie Bożym, aby wiedzieć, jakie postępowanie jest właściwe i sprawiedliwe w naszych kontaktach z innymi. To codzienna modlitwa, czuwanie i codziennie badanie Pisma Świętego w tej sprawie.
To, co chciałbym podkreślić to myśl, że Złota Reguła nie polega na ślepym spełnianiu pragnień innych ludzi ani naszych własnych. Polega na tym, aby nasze działania były zgodne z Bożą wolą i sprawiedliwością. Tylko wtedy, gdy nasze pragnienia będą podporządkowane Bożym zasadom, będziemy w stanie w pełni realizować prawdziwe przesłanie Złotej Reguły w naszym codziennym życiu.
5. Kto jest naszym bliźnim i jak ich traktować?
Już wiemy, że każdy człowiek jest naszym bliźnim, bez względu na rasę, narodowość, płeć, religię czy przekonania. Przypowieść o dobrym Samarytaninie pokazuje, że miłość i troska powinny być okazywane wszystkim, nawet wrogom.
Taką radę daje nam też apostoł Paweł. Galatów 6:10 – „A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze.”
Widzimy tu jedną rzecz prostszą i drugą trudniejszą. Mamy czynić dobro wszystkim ludziom, ale zwłaszcza, w szczególnych sposób niektórym.
6. Stopnie bliskości w relacjach: Relacje można podzielić na różne poziomy bliskości, zarówno w kontekście rodziny cielesnej, jak i duchowej:
- Relacje rodzinne / relacje z bliźnimi: Mąż i żona, rodzice i dzieci, rodzeństwo, dalsi krewni, przyjaciele, znajomi, obcy z naszego kraju i innych krajów.
- Relacje duchowe: Bóg i nasze przymierze z Nim, rodzice i dzieci w rodzinie Bożej, wierni bracia w Chrystusie, mniej wierni, usprawiedliwieni, nominalni chrześcijanie, Żydzi, mahometanie, poganie, ateiści.
Każdy poziom bliskości niesie ze sobą inne obowiązki i zakres miłości, który powinniśmy okazywać. Osobiście uważam, że wiele problemów międzyludzkich wynika z naruszania tych norm czy to w sferze duchowej czy cielesnej, a może nawet szczególnie w cielesnej.
I to dotyczy przede wszystkim dwóch naszych rodzin. Naszych najbliższych, których mamy wokół siebie codziennie (czyli rodziny cielesnej); oraz naszego zboru i współbraci w Panu i w Prawdzie, którą wyznajemy.
Mamy na pewno wiele relacji, w których musimy być wierni i uczciwi (jak relacja pracodawca – pracownik, nasze kontakty biznesowe itd.), ale nie możemy stawiać tych rzeczy ponad te ważniejsze sprawy.
Można tu przytoczyć sporo wersetów, ale na pewno w temacie jest 1 do Tym. 5:8 – „A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego”.
Chodzi m.in. o to, że w poświęceniu człowiek powinien poświęcać swój własny czas, pieniądze, energię i swoje własne rzeczy. Bo jest też czas, pieniądze, energia i takie sprawy, które sprawiedliwie należą nie do nas, ale do naszych bliskich. Np. Jeżeli ktoś ma rodzinę: ma żonę albo męża, ma dzieci, ma żyjących rodziców, może chorych rodziców; to przed jakąkolwiek ofiarą z naszej strony, należy im się opieka, pomoc, miłość i troska. Tak samo z jakąś wielką służbą na rzecz drugich.
Dobrze, że mamy takie pragnienia, ale jeżeli jest nam powierzone jakieś zadanie np. w zborze i z tego się nie wywiązujemy (albo nie chcemy przyjąć prawdziwej służby), to może się okazać, że wykonujemy coś innego z pogwałceniem sprawiedliwości.
Przykład podał pewien brat z Ukrainy, który powiedział jak to jeden wierzący postanowił, że będzie głosił ewangelię w Afryce. Poszedł do swojego pastora mu to oznajmić, a ten pastor mówi: Afrykę to ty masz u siebie w domu, zajmij się żoną i swoimi dziećmi. No tak, bardzo wygodne pojechać głosić do Afryki, gdy w domu są małe dzieci i wymagają właśnie tutaj pomocy i codziennej ewangelii w życiu, potrzebują przykładu męża i ojca, członka zboru itd.
Bądźmy świadomi, że nie możemy kochać wszystkich jednakowo – im bliższy jest nam bliźni, tym większy obowiązek dobrej woli wobec niego mamy. Bo to właśnie podoba się Bogu. Nie każdy powinien oczekiwać od nas to samo. Pamiętajmy o sprawiedliwym obdzielaniu naszym czasem i miłością, aby uniknąć konfliktów i nieporozumień. Ale nie starajmy się przypodobać drugim, szukajmy Bożej woli.
To jest szkoła życia, tutaj wiele razy upadamy i wiele razy łapiemy się na tym, że postąpiliśmy i postępujemy na co dzień nie tak, jakby było trzeba.
Jako podsumowanie tej części: Najważniejsza w naszych relacjach jest dobra wola, a sposób jej wyrażania bywa różny. Powinniśmy szukać Boskiego kierownictwa, rozwijać Jego usposobienie i dążyć do pełnej sprawiedliwości w naszych relacjach z innymi. Może to kiedyś jeszcze bardziej skomplikujemy, gdy dołączymy do tego w jakimś wykładzie Nowe Przykazanie Jezusa dotyczące oddawania życia za naszych braci i nasze siostry w Panu. Ale myślę, że na razie jest już pewien materiał do rozmyślań.
Przejdźmy więc dalej do tematu dominujących grzechów. Dominujące grzechy. To, co ważne, to uświadomienie sobie, że mamy te grzechy. Tylko jeśli uznamy stan faktyczny, możemy wypowiedzieć takim grzechom walkę. Tym właśnie w skrócie jest biblijna pokuta: ona oznacza dostrzeżenie problemu i podjęcie prawdziwej wojny z grzechem. Oczywiście, ma tu mieć miejsce żal za grzech, odczuwanie nienawiści do niego, ale pokuta nie jest samym tylko opłakiwaniem tego, że jesteśmy słabi i nie możemy pokonać naszych grzechów. Prawdziwa pokuta działa, podejmuje próby!
Księga Przysłów 24:16 (Cylkow): „Bo siedmiokrotnie pada sprawiedliwy a dźwiga się znowu, ale niegodziwi gdy się potkną, pozostaną w nieszczęściu.” Inne przekłady mówią, że grzesznicy: grzęzną w przeciwnościach, giną w nieszczęściu.
(Myślę, że my dobrze wiemy, że w oczach Bożych „nie ma sprawiedliwego ani jednego”. Sprawiedliwy w tym miejscu to człowiek, który przez pokutę i wiarę w Jezusa wchodzi w stan usprawiedliwienia przed Bogiem. Taki człowiek, gdy upada, stara się podnosić i rusza do przodu. Tacy ludzie dalej grzeszą, i dalej pokutują – aż do końca życia w niedoskonałym ciele; ale grzesznik z tego wersetu to ten kto nie chce już pokutować)
Bóg wie, że będziemy upadać. Biblia nawołuje nas do tego, by nie trwać długo w nieoczyszczonym stanie. Powinniśmy uznać, że ofiara Chrystusa jest wystarczalna i że jeśli szczerze pokutujemy to Bóg przyjmie nas z powrotem do społeczności ze sobą.
W 1 Liście Jana 2:1-2 czytamy: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Lecz jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata”. Żeby czuć tę potrzebę przyjścia do Pana z prośbą o oczyszczenie, trzeba oczywiście świadomości, że takie grzeszenie nam się przytrafia, że nie jesteśmy sprawiedliwi o własnych siłach.
O tym mówi 1. rozdział tego listu, 1 Jana 1:8-9 – „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Lecz jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy, odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości”. Pierwszy więc krok to przyznać się, że mam dominujące grzechy. Na początku spotkań Anonimowych Alkoholików, a także w innych grupach wsparcia tego typu, wypowiadana jest tzw. Modlitwa o pogodę ducha. Brzmi ona: „Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego!” Także pierwsze dwa kroki na tych spotkaniach brzmią: „[1] Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu [lub innej rzeczy] – że utraciliśmy kontrolę nad naszym życiem. [2] Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.” Cały ten program zdrowienia nazywa się Programem 12 Kroków.
Jeśli mamy takie zapiekłe, takie długo trwające grzechy. Jeśli mamy takie dominujące grzechy, co do których myślimy, że już nie damy rady; że może kiedyś w Królestwie (a może nigdy)… To przestańmy tak myśleć. Henryk Elzenberg napisał: „Nie gardź sobą, że przegrałeś bitwę. Trzeba znacznej siły, by się zapędzić aż tam, gdzie się bitwy przegrywa” i myślę, że to prawda. Nie mówię, żeby się cieszyć z duchowych czy życiowych porażek. A jednak porażka pokazuje to, że jakaś walka się toczy; że nawet jeśli czasami płynę z prądem, to NIE chcę płynąć z prądem, że nie jest to MÓJ KIERUNEK. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z naszych słabości, ale też z mocy Boga, który jest po naszej stronie w tych walkach. List Jakuba 4:7-8 – „Poddajcie się więc Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was. Zbliżcie się do Boga, a on zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie umysłu dwoistego.”
BG mówi: „dajcie odpór diabłu”. Dać odpór diabłu to uznać, że on istnieje
i że jest silny, ale świadomie i z całej swojej siły i woli powiedzieć,
że wypowiadamy jemu posłuszeństwo.
Nasze bezpieczeństwo wobec ataków Szatana będzie zależało od naszej wytrwałości, a także od tego, czy zastosujemy w naszym życiu siedem kroków Jezusa, a zwłaszcza modlitwę i czuwanie. My nie mamy przeciwstawiać się diabłu z naszej pychy lub arogancji. Sami jesteśmy zbyt słabi. Mamy jednak silnego Boga, który będzie z tymi, którzy chcą się zmieniać i będzie z nami na tej wojnie aż do końca.
List do Rzymian 8:1 – „Teraz jednak nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie.” tzn. dla tych, którzy wierzą w moc przelanej krwi Jezusa Chrystusa i którzy walczą o sprawiedliwość i dobro w swoim życiu, nawet jeżeli grzechy mocno nas atakują i nieraz sprawiają, że upadamy. To tak samo dotyczy naszych relacji. Nawet staropolskie przysłowie mówi: „Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem”. To znaczy, by nie martwić się czymś, co już się wydarzyło i nie da się tego cofnąć. Lepiej przeprosić i od teraz się starać, żeby postępować lepiej.
Dochodzimy do ostatniego, 14. obszaru życia i rozmyślań: Pożegnanie dnia
Tutaj z pewnością ważne byłoby wrócić do myśli z pierwszego punktu w naszej serii wykładów na temat SNU. Jest na przykład taka historia: „Jest trzecia w nocy, a tu nagle sąsiad wali do drzwi. Tak się przestraszyłem, że aż mi wiertarka z ręki wypadła”.
🙂 🙂 … Nie powinniśmy tacy być. Raz: zakłócać życie sąsiadom, a dwa: zaburzać zbyt często nasz własny rytm życia jaki dał nam Bóg.
Jeśli chodzi o pożegnanie dnia to wydaje się, że są różne typy charakteru. Jeden potrzebuje mocniejszego uderzenia się w pierś, drugi: może bardziej pocieszenia, dobrej chrześcijańskiej pieśni. Kiedyś pewien brat wspominał, że jak nie mógł spać wieczorem, to brał tomy epifaniczne. No cóż, różne są sposoby na pożegnanie dnia.
Na pewno jednak, jak mówi Psalm 92:1-2 – „Dobrze jest dziękować Jahwe, i wielbić Twoje imię, o Najwyższy, ogłaszać Twoją łaskę o poranku, i Twoją wierność nocą”
Wieczór szczególnie sprzyja takiemu badaniu samego siebie, jak to, które opisane jest w TP nr 35, s. 62-63 i TP nr 38, s. 4 – co tam napisano? Przeczytam fragment.
„Jest jeszcze inny sposób badania, który może być łatwo przeoczony, nawet przez tych, którzy wiernie badają Słowo Boże. To badanie, do którego się teraz odnosimy, powinno postępować od chwili, gdy się obudzimy, aż do czasu, gdy idziemy na spoczynek. Ustawicznie powinniśmy zastanawiać się i badać jak używać to co już wiemy względem Boga, względem Biblii, względem Jego woli, względem naszych obowiązków, względem nas i innych, względem Złotej reguły itd.”
„… Innymi słowy, każdy Chrześcijanin powinien każdego dnia, każdej godziny i każdego czasu badać więcej i więcej, jak odłożyć gniew, złość, nienawiść, zazdrość, spory, obmowy, i wszystkie inne uczynki upadłego ciała i szatana; i z taką samą wytrwałością powinien pilnie badać jak przyoblec się w owoce i gracje Ducha Świętego cichości, grzeczności, cierpliwości, nieskwapliwości, braterskiej miłości.
Wszystko co znajduje się w Biblii, wszystko co się względem niej uczymy, wszystkie lekcje dane nam z Boskich Opatrzności i wszystkie korzyści, które otrzymujemy ze społeczności z braćmi, są tylko przygotowaniem do wielkiego badania życia abyśmy mogli jak najlepiej wykonać wolę Bożą w naszych myślach, słowach i uczynkach.
Kładziemy dlatego szczególny nacisk na ten gatunek badania, ponieważ widzimy, iż wielu z ludu Bożego nie rozumieją jasno tej sprawy. Tacy myślą, że ich duchowy stan zależy jedynie od tego jak wiele godzin mogą spędzić w badaniu Biblii. W ten sposób chwytają się tylko części Prawdy.
Wielkie błogosławieństwa przychodzą do nas z naszych wysiłków zastosowania w naszych życiach tych zasad, których już nauczyliśmy się z Biblii.”
***
Myślę, że taki był cel całej naszej serii o tym, jak przeżywać nasze dni z Bogiem. Aby trochę pobudzić nas do rozmyślań. Aby trochę zaburzyć nas spokój i pobudzić do tego, by sprawdzić, czy moje dni podobają się Bogu. Jakiekolwiek są nasze odpowiedzi to pamiętajmy, że Bóg jest Bogiem pełnym współczucia i dobroci. Nasz Bóg jest bardzo chętny przyjąć każdego, kto ze skruchą i z pragnieniem poprawy przychodzi do Niego w imieniu Jezus. Miejmy gorącą wiarę w moc przelanej krwi naszego Pana dla naszego zbawienia.
Nie odkładajmy tego przyjścia do Boga na później. Korzystajmy z tej łaski już dzisiaj. Pamiętajmy też, że Bóg mimo swojej dobroci, nie da się z siebie naśmiewać. Nie chowajmy więc przed Bogiem naszych grzechów. Nie próbujmy się usprawiedliwiać we własnych oczach. Przysłów 28:13 – „Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je wyznaje i porzuca, dostępuje miłosierdzia.” (brat Johnson, E11, s. 664 – „Kto broni swych złych czynów przez usprawiedliwianie samego siebie, nic na tym nie zyska, lecz kto wyznaje i porzuca je, znajdzie łaskę Pana”) Najgorszy grzech tto nie jest jakiś konkretny zły uczynek, ale najgorszy jest ten grzech niewyznany i nieodpokutowany, który skrywamy i który nam się podoba. Porzućmy takie grzechy, uwolnijmy się od nich, a dobry Bóg będzie nam pomagał!