Dzień z Bogiem, część 3

Trzecia część naszych rozważań na temat życia na co dzień z Bogiem. Jak dotąd omówiliśmy takie obszary życia jak: sen, pierwsze myśli, modlitwa, społeczność rodzinna, ostateczny cel, gorliwość w powołaniu, pokusy i przyczyny zepsucia oraz rozważania. A dziś przed nami trzy kolejne tematy: [9] odkupowanie czasu, [10] jedzenie i picie oraz [11] jedyny motyw.

Zobacz też:
– Richard Baxter i jego artykuł „Jak spędzić dzień z Bogiem”
– Jak rozwijać społeczność z Bogiem w codziennym życiu
– Dzień z Bogiem [część 1]
Dzień z Bogiem [część 2]

W „Codziennej niebiańskiej mannie”, którą zwykle czytamy na rozpoczęcie, mamy pytania do osobistej analizy. Po co nam one? Można powiedzieć, że jeśli uczeń nie zrozumie, tzn. nie przeanalizuje swoich błędów i nie wprowadzi zmiany w swoim myśleniu, nigdy niczego się nie nauczy. Pewien mówca dawał przykład brata, który nieostrożnie jeździł samochodem. Pan dał mu pewne ostrzeżenia – po 1. widział śmiertelny wypadek. Bóg dał mu do zrozumienia, że trzeba się nad tym zastanowić. Trzy dni później ten sam brat jechał autobusem i autobus został na pewien czas zatrzymany z powodu przejazdu konduktu pogrzebowego ofiary wypadku.

Można przejść obok tego obojętnie, jeśli nie zaczniemy analizować. Analiza jednak pozwala zmienić swoje drogi. Boskie oczekiwania wobec nas nie są zbyt wielkie.
One skupiają się w miłości. Największe przykazanie, które wymienia nasz Pan to: „Będziesz miłował Twojego Boga z całego serca swego, z całej duszy swojej i całym swoim umysłem. I z całej siły swojej”. Drugie brzmi: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Do tego jeszcze nasz Pan dołącza przykazanie miłości braterskiej, zużywanie się dla naszych braci i sióstr w wierze; gotowość, by im służyć. Kto chce sobie te rzeczy rozważyć to może zapisać: Marka 12:28-31 i Jana 13:34-35. Te proste zasady działają jednak w wielu różnych sytuacjach codziennego dnia i całego życia.

Dzisiaj nasz pierwszy temat to odkupowanie czasu. List do Efezjan 5:15-16 – „Patrzcie więc uważnie, jak postępujecie nie jak niemądrzy, ale jak mądrzy, wykupując czas, ponieważ dni są złe”.

Od kogo ten czas wykupować? Na pewno musimy ten czas i samych siebie wyrywać z prozy życia, z przyziemnych spraw. Świat w XXI wieku chce nas pozbawić całego czasu i nie dopuścić nas do normalnej relacji z Bogiem i korzystania ze Słowa Bożego. Zawsze jednak możemy coś zrobić: Jeśli nie możemy czytać, powinniśmy słuchać. Audiobooków, dobrych wykładów z Pisma Świętego. Granica w tym wykupowaniu czasu jest płynna. Zawsze musimy najpierw zaspokoić potrzeby naszych rodzin.

Pewien mówca dawał przykład ze swojego wyjazdu, gdzie w pewnym zborze po skończeniu usługi pewna siostra podeszła do niego i mówi: Bracie, czy nie mógłbyś wpłynąć na mojego męża. A co się stało? Co on takiego zrobił? „On zupełnie nie angażuje się w prace domowe, wszystko jest na mojej głowie… zwala na mnie obowiązki, a sam tylko czyta. Ja mu mówię jak deszcz pada, mówię: „zobacz, ten dziurawy dach… jak leci mi woda na głowę”. A on mówi: „jak przestanie padać to przestanie ci lecieć”. I nadal robi swoje.”

Podobny błąd w myśleniu to kiedy możemy komuś pomóc: fizycznie, materialnie czy duchowo, w jakiejś nagłej potrzebie, ale nic nie robimy, tylko mówimy: „Będę się za Ciebie modlił, aby Pan cię nie opuścił w twojej potrzebie”. „Będę się modlił za ciebie, aby Pan ci dopomógł”. Taka modlitwa jest pusta, ponieważ może to my możemy być Pańskim aniołem, który mógłby w danej sytuacji pomóc.

Na zebraniu świadectw w Bziance pewna siostra modliła się, by Bóg pozwolił nam być aniołami dla drugich, tzn. – widzieć ich potrzeby; – widzieć ich smutki; – zanosić ich sprawy do Boga w modlitwie; – pocieszać i – dodawać sił. Zgadza się to ze słowami Thomasa Fullera: „Nie ten przyjaciel, kto współczuje, a ten kto pomaga”.

Gdzie więc szukać tego czasu na kontakt z Bogiem i badanie Jego słowa, jeśli [1] nie w pracy i [2] nie w czasie, który należy do drugich (bo to byłoby niezgodne ze sprawiedliwością i z miłością)? Richard Baxter w artykule do którego się odnoszę w tej serii wykładów pisał: „Nie pozwól, aby bezwartościowe rozrywki, próżne rozmowy, niepożyteczne towarzystwo lub drzemka okradały cię z drogocennego czasu.”

I znowu, z drugiej strony to każdy z nas osobiście musi rozważyć co jest dobre dla niego lub dla niej, bo rozmowy, sport, humor czy rozrywka też mogą sprzyjać naszej ogólnej kondycji. Ap Paweł w L do Efezjan 5:15 mówi więc: „Patrzcie więc uważnie”.

Patrzeć uważnie to znaczy samemu oceniać swoje życie i swoje zachowanie na podstawie Pisma Świętego i tak planować swoją codzienność, by na koniec dnia móc powiedzieć, że nie straciłem tego dnia. To znaczy szukać mądrości z góry na co dzień.

Wykupić czas”. Ten termin: „wykupić” pochodzi z greckiego ‘exagorazo’, co znaczy coś w rodzaju kupienia czegoś na targowisku, to uwolnienie czasu na lepsze rzeczy. Chodzi o jak najlepsze wykorzystanie naszych dni. Kol. 4:5 – „Wobec obcych postępujcie mądrze, wyzyskując każdą chwilę sposobną.” (odkupując każdy moment)

Tom Par. 5, s. 431: „Lud Boży zdaje sobie sprawę z tego, że żyje w pośrodku zła, które ma zwyczaj kierowania jego energii, wpływu i czasu ku rzeczom grzesznym czy głupim lub przynajmniej niepożytecznym, zamiast ku ważniejszym sprawom, które są bliższe sercom dzieci Bożych. Mamy więc odkupić czas i zabezpieczyć go przed złem, przed niekorzystnymi wpływami – na ile tylko możemy poświęcić go wyższym sprawom, naszemu własnemu duchowemu posilaniu się, wzmacnianiu i pomaganiu innym w duchowych rzeczach. Takie odkupywanie będzie od nas wymagało pewnego samozaparcia, rezygnacji z zaspokojenia naszych naturalnych pragnień i skłonności, a także z naszego dobrego imienia i społeczności z innymi, którzy mogą uważać za „rzecz obcą” fakt, że nie bierzemy wraz z nimi udziału w pogoni za zbytecznymi rzeczami, jak czyniliśmy to dawniej (1 Piotra 4:4).” | Zacytowany tu jest 1 P 4:4 – „Dlatego dziwią się, że nie nurzacie się z nimi w tym samym zalewie rozpusty [zbytecznym zamieszaniu – Wujek], i źle o was mówią.”

TP nr 245 (1969 r.), s. 53 – Oto dlaczego Jezus powiedział: „Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego” (Mat. 6:33). Oto dlaczego Apostoł pisał; „Wszystko poczytam sobie za szkodę dla zacności znajomości Chrystusa Jezusa, Pana mojego” (Fil. 3:8). Wszystkie rzeczy, które świat uważa za bardzo wspaniałe i pożądane, powinny być uważane przez nas za stratę i śmieci, abyśmy tylko mogli zdobyć uznanie Chrystusowe. Czy nasze sprawy domowe lub zawodowe napełniają nasz umysł? Czy troszczymy się o nasz bilans? Jeżeli tak, to wiedzmy, że te i inne sprawy ziemskie są tylko drugorzędne. Wykonajmy nasz obowiązek wobec tych spraw, ale nie pozwólmy, aby one wypełniły nasz umysł i serce.

TP nr 182 (1959 r.), s. 8 – „Jako słudzy Boży powinniśmy wykonywać trzy czynności:
(1) badać Jego Słowo (co jest niezbędne jeżeli chcemy być odpowiednio wyuczeni odnośnie woli Bożej w stosunku do nas i jeżeli chcemy służyć Jemu rozumnie, to obejmuje badanie parousyjnej i epifanicznej literatury Prawdy); (2) wprowadzać w czyn Jego Słowo (co obejmuje czuwanie i modlitwę, a także działanie), oraz (3) krzewić Jego Słowo [pokazywać swoim przykładem biblijny styl życia i głosić słowami].”

Jest taka historia: Stary, chory ojciec rozmawia z młodym synem. I mówi do niego tak: Pamiętaj, synu, że Bóg codziennie daje nam trzy rzeczy, trzy niezasłużone dary, które otrzymujemy od Boga. Pierwszy z nich to dar czasu. Rano wstając mamy cały dzień czasu. Możemy go wykorzystywać na co tylko chcemy. Bez tego czasu żadna aktywność nie miałaby miejsca. Po drugie dostajemy dar osobistej energii, żywotności. Coś, co pozwoli nam wykazywać zapał do życia. I nasze aktywności życiowe będą w ten sposób wykonywane. Trzecia rzecz oprócz czasu i aktywności to dar wyboru. To ten rys charakteru Bożego w naszym charakterze. Mamy wolną wolę. Możemy robić co tylko będziemy chcieli (oczywiście jakoś życie nas zawsze ogranicza). I ten stary ojciec mówi do tego syna tak:

Pamiętaj, że przyjdzie taki czas, że tych darów już mieć nie będziesz. Bo ja właśnie jestem w takiej sytuacji: – czasu już nie mam bo niedługo umrę; – aktywność, ta energia osobista, ponieważ jestem bardzo chory, cała już ze mnie uszła, nie mam siły wstać, nie mam siły czytać, nie mam oczu, żeby cokolwiek widzieć; – wyboru też już nie mam; robię wszystko to, co każą mi lekarze…

To ważna nauka, że dopóki jesteśmy młodzi albo nie jesteśmy już młodzi, ale jeszcze mamy trochę czasu i mamy tę energię, to wybierajmy to, co jest pożyteczne dla nas, dla naszego zbawienia, dla bycia w sprawach Pańskich, a nie odkładajmy tego na kiedyś, bo może przyjść taki czas, że powiemy: ojej, ile dni ja zmarnowałem.

TP nr 414 (1991 r.), s. 6-7 – SPOSOBY ODKUPYWANIA NASZEGO CZASU: Możemy również oszczędzać nasz czas przez podwajanie czynności, na przykład, słuchając włączonej kasety magnetofonowej kiedy prowadzimy samochód; kiedy wykonujemy różne prace domowe itd., bądź też po prostu rozmyślając o Boskiej dobroci, jednocześnie jedząc coś lub wykonując inne czynności.
Następujące wskazówki mogą się okazać użytecznymi doradami:
* Zaniechaj dalszej pracy nad jakimś zadaniem, gdy nie następuje ulepszenie wyników
[np. sprzątanie: jeszcze czyściej, lepiej, ale w pewnym momencie już nie ma to sensu]
* Narzuć sobie nieprzekraczalny termin zakończenia zadania; unikaj bezproduktywnych stadiów końcowych. [ja tak zawsze mam ze zbieranie materiału do wykładu]
* Perfekcjoniści zwykle się odprężają, gdy zaczyna działać prawo malejącej skuteczności powtarzanych wysiłków.
[chodzi w tym zdaniu o to, że odprężymy się, gdy zrozumiemy, że dodatkowe wysiłki dają coraz mniejsze korzyści; trzeba w końcu uznać, że to już wystarczy]
* Można zaniechać wielu czynności życiowych bez umniejszania naszej ogólnej efektywności. [nie wszystko musimy robić, możemy niektóre sprawy zostawić samym sobie, albo powierzyć innym; bez niektórych w ogóle da się żyć, np. to tylko moda]
* Spędzaj mniej czasu na błahe [tzn. nieistotne] sprawy lub jedynie pozornie pilne.
* Pamiętaj, ludzie są ważniejsi niż harmonogramy. (to przypomina historię tej siostry, której woda kapała na głowę, a mąż czytał literaturę prawdy w tym czasie)
* Nie obawiaj się powiedzieć NIE życzeniu wymagającemu twego czasu na zamierzenia, których nie możesz lub nie powinieneś wykonywać. [to jest istotne, choć zależy od osobistej oceny, kiedy jest to służba a kiedy już nadużycie z czyjejś strony]”

Możemy tu dodać traktowanie telewizji lub internetu, np. Facebooka jako naszego „Pasterza”. Oczywiście, można tam znaleźć nowości czy ciekawe informacje, ale można tam również zapomnieć o czym mieliśmy myśleć i co mieliśmy robić.

Kolejny obszar życia to: Jedzenie i picie

Kiedy mówiłem ten temat w skrócie na spotkaniu we Wrocławiu, to powiedziałem tylko, by jeść w dobrym nastroju, bez gniewu i bez nienawiści w sercu; by jeść spokojnie, by oderwać się na ten czas od gonitwy życia, a nie przeszkadzać sobie np. przez oglądanie telewizji. Te myśli wynikają z badań naukowych, ale także z samego Pisma Św. Jak czytamy w Księdze Przysłów 15:17 – „Lepsza jest potrawa z jarzyn, gdzie miłość, niż tuczny wół, gdzie panuje nienawiść”. Oczywiście, główne znaczenie jest duchowe, brat Johnson tłumaczy: „Lepiej jest przyjąć trochę Prawdy z miłością ku wszystkim uczestnikom [uczty/badania], niż przyjmować bardzo wiele nauk z sercem nienawistnym”. Wierzę jednak, że już w sferze ziemskiego pokarmu jest to prawdą. Jak to ktoś ujął: Pieczone ziemniaki w dobrym towarzystwie smakują lepiej niż wykwintna kolacja, kiedy nie możemy być sobą, kiedy musimy uważać na każde słowo, bo może być użyte przeciwko nam, i tak dalej.

Co do zasad żywieniowych to słowo Boże mówi – 1 Kor. 6:12 – „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja nie dam się niczemu zniewolić”. Wydaje się to ważne. Jeżeli będziemy jeść i pić coś, co jest niezdrowe, co szkodliwe, to musimy przyjąć konsekwencje. Lepiej więc przyjmować to, co pożyteczne. Są takie pokarmy i napoje, które szczególnie uzależniają – dobry przykład to słodycze. Ja np. mam z tym problem i myślę, że nieraz nadużywam i niestety choć czasami mówi się to z uśmiechem, to efekty mogą być niemiłe.

1 List do Tym. 4:4-5 – „Wszelkie bowiem stworzenie Boże jest dobre i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem. Uświęcone bowiem zostaje przez słowo Boże i modlitwę.” | Ten fragment niektórzy nadużywają mówiąc, że wszystko można i powinno się jeść, bo wszystko się uświęci przez modlitwę. Brat Jolly prostuje jednak te myśl i podaje w TP nr 240-241, s. 74: „Pokarmy, które nie zostały stworzone dla Jego ludu do przyjmowania z dziękowaniem i które nie są poświęcone przez Słowo Boże, ale które raczej są określone przez Boga jako nieczyste, nie nadają się do żołądka ludzkiego. Nawet te pokarmy, które są uznane przez Boga, powinny wpierw być poświęcone przez modlitwę i właściwie przygotowane.”

Nie ma tu żadnego nakazu lub zakazu dla chrześcijan (ponieważ nie jesteśmy pod Zakonem Mojżeszowym, który np. zakazywał wieprzowiny), a jedynie sprawa konsekwencji. Konsekwencje pozostają: jeśli żyjemy niezdrowo, to sami sobie szkodzimy. Jeżeli jestem przekonany, że coś z jedzenia i picia nie jest dobre dla mnie, a i tak się na to decyduję, to nie mogę liczyć na specjalną ochronę przed chorobą; przed otyłością lub na specjalne posilenie, skoro to ja sam przez niezdrową dietę odbieram sobie siły.

Oczywiście w tym obszarze możemy umieścić też alkohol, papierosy czy np. nadużywanie cukru i słodyczy. R-1848 zawiera odpowiedź na pewne pytanie: „Młody brat, od niedawna zainteresowany prawdą, pyta: Czy uważasz, że właściwą rzeczą jest, by święci używali tytoniu?

ODP: Tytoń nie jest z nazwy potępiony w Biblii, choć uczy ona wyraźnie o zasadzie odrzucania każdej plugawiącej, obrzydliwej rzeczy; tak więc każdy chrześcijanin ma prawo wydawać na niego tyle pieniędzy oraz żuć i palić go na ile szczerze wierzy, że to przyniesie mu dobro – fizyczne i duchowe – i będzie to dla chwały Pana: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, ku chwale Bożej czyńcie (1 Kor.10:31; Kol.3:17; Mat.6:22). Apostoł stwierdza (2 Kor.7:1): „Te tedy obietnice mając najmilsi, oczyszczajmy samych siebie od wszelkiej zmazy ciała i ducha, wykonując poświęcenie w bojaźni Bożej”. Mówiąc za siebie, a wierzę że jest to przekonanie wszystkich wiernych chrześcijan, którzy w jakimkolwiek stopniu wprowadzili w czyn słowa apostoła, powiedziałbym że nie widzę jak używanie tytoniu w jakiejkolwiek formie może być dla chwały Boga, czy osobistego dobra chrześcijanina. „A ktokolwiek ma tę nadzieję w nim oczyszcza się, jako i on jest czysty”. Nie możemy wyobrazić sobie naszego Pana cuchnącego oparami tytoniu czy wkładającego do ust czegokolwiek nieczystego”.”

Łuk. 21:24 – Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka. | Wskazówką jest tu umiarkowanie we wszystkim. Panować nad sobą, gdy chodzi o jedzenie, picie, ubiór, przyjemności, troski [czyli: zmartwienia].

Żyjemy w takim świecie, który promuje to co niezdrowe i uzależniające. Pomijając już takie typowe nałogi jak alkohol, papierosy i narkotyki, to w sklepach mamy ciągle promocje: cukierki, czekolady, ciastka z białej mąki, ciasta, mocno solone orzechy, czipsy, napoje gazowane, coca-cola, fastfoody z użyciem niezdrowym olejów. Zazdroszczę tym, którzy tego nie lubią, bo mi np. to smakuje, a jednak jest to niezdrowe.

Brat Jolly pytany czego szczególnie unikać w diecie, a był w tej dziedzinie prawdziwym znawcą i sam przeżył 93 lata, odpowiadał od razu: unikajcie trzech białych braci: – biały cukier, – biała sól i – biała mąka. Do tego dodawał trzy inne rady [nie: nakazy]: – odrzuć wieprzowinę (dla zdrowia, a nie z powodu Zakonu), – jedz dużo owoców, – nie rozgotowuj pokarmów. Jeśli by ktoś chciał bardziej się zainteresować tymi poradami to są dostępne tutaj: TP nr 230, od s. 7; TP nr 240, od s. 70.

Ostatni obszar życia, który dziś omówimy to: Jedyny motyw. Bardzo on wiąże się z poprzednimi obsz.. Baxter napisał: „Cokolwiek czynisz w towarzystwie lub w samotności, czyń wszystko dla chwały Boga (1 Kor. 10:31), w przeciwnym razie Bóg tego nie przyjmie”.

1 Kor. 10:31 – „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie„; … 2 Kor. 10:5 „Obalamy rozumowania i wszelką wyniosłość, która powstaje przeciwko poznaniu Boga, i zniewalamy wszelką myśl do posłuszeństwa Chrystusowi

Wszelką myśl – dotyczy to więc każdej innej części naszego życia. Czy Pan chciałby abym o tym myślał, to mówił lub to czynił? Czy wyjdzie to Jemu na chwałę? Jedyny motyw, czyli: co jest tym, co popycha lub zmusza mnie do działania? Czy jest to uwielbienie dla Boga? Czy jest to myślenie o tym, co sprawi radość naszemu Panu?

Józef Prower, jeden z najwspanialszych przykładów żywego chrześcijaństwa w XX w. (mamy dwa świadectwa na jego temat na naszej stronie badaczebiblii.pl), napisał kiedyś: „Mam tylko jedno życie, które nawracając się oddałem w całości Panu Jezusowi Chrystusowi, aby Mu służyć i żyć dla Jego chwały. Dlatego nie mogę teraz oddawać go na służbę lub odsprzedawać dla pieniędzy i własnej chwały.”

Co to znaczy w praktyce? Oznacza to niezwykle wysoki poziom poświęcenia, który często trudno nam osiągnąć. To jest poważne podejście do słów z L. do Rzymian 12:1 o tym, że odtąd wszystko kim jesteśmy i co posiadamy oddajemy w ręce Boga.

Można to określić słowem szafarstwo lub zarząd, bo oznacza ono uznawanie wszystkich rzeczy, które mamy w rękach jako powierzonych nam przez Pana, by używać ich na Jego chwałę i dla Jego radości (ponieważ tak naprawdę należą do Niego!). Działania, które podejmujemy powinny być motywowane tym, czy Bóg obecny obok nas byłby z nich zadowolony. Czy Jezus na naszym miejscu też by to zrobił. Czy ja bym to dalej robił, gdybym siedział obok mnie?

To pytanie nie będzie miało jednego efektu dla wszystkich. Każdy z nas może inaczej to rozumieć, zgodnie ze swoim własnym obrazem Pana, który zdobyliśmy jak dotąd z Biblii, z opatrzności i ducha świętego w nas i w drugich. Dlatego tak ważne są te pytania z manny i analiza Pisma Św., jak to, co czytamy, możemy zastosować w naszym osobistym życiu. To ważniejsze od samej wiedzy i od głoszenia Ewangelii.

Jeśli należymy do Pana, razem ze wszystkim, co posiadamy, to jako szafarze tego wszystkiego, powinniśmy o to dbać. Powinniśmy zapewnić sobie dobry sen, dobre jedzenie, właściwy ubiór i rozrywki, dobrze zarządzać czasem, który dał nam Bóg. Jednak to wszystko powinno być czynione jakby dla Pana, tak, abyśmy mogli być lepszymi przedstawicielami Pana na świecie. Powinniśmy odpoczywać i odżywiać się po to, by mu służyć, a nie myśleć tylko o własnym lenistwie i własnym apetycie.

Takie myślenie powinno z czasem coraz głębiej nad nami panować. Dlaczego chcę się ubrać tak lub inaczej? Z jakiego powodu chce spędzić czas na tym filmie lub słuchając tej płyty muzycznej? Jak jest mój cel w zakupie nowego mieszkania, samochodu lub telefonu. Jaki mam cel w tym wyjeździe? Czy Pan ma miejsce w moich decyzjach?

Gal. 6:7-10: „Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze”

Zanim zakończę chciałbym przeczytać pewien wiersz, który może okazać się pomocny. Poruszanie tych tematów dzisiaj i w poprzednich częściach nie znaczy wcale, że u mnie pod tymi względami wszystko idzie dobrze.

Wręcz przeciwnie. Bardzo daleko mi do doskonałości i jeśli czujecie podobnie, to być może ten wiersz Wam nieco pomoże. Myślę, że mamy wierzyć w naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa i starać się o te rzeczy. Naprawdę się starać. Tylko tyle i aż tyle:

Wiersz na zakończenie:

Jestem chrześcijaninem

Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie krzyczę, że „moje życie jest czyste”.
Szepczę, że „kiedyś byłem zagubiony, ale teraz zostałem odnaleziony i przebaczono mi”.
Kiedy mówię: „jestem chrześcijaninem”, nie mówię o tym z dumą.
Wyznaję, że potykam się i potrzebuję Chrystusa za przewodnika.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie próbuję być silny.
Wyznaję, że jestem słaby i potrzebuję Jego siły, żeby iść dalej.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie przechwalam się sukcesem.
Przyznaję, że poniosłem porażkę i potrzebuję Boga, aby posprzątał mój bałagan.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie twierdzę, że jestem doskonały.
Moje wady można łatwo zauważyć, ale Bóg wierzy, że jestem tego wart.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, wciąż czuję ukłucie bólu.
Mam chwile smutku, więc wzywam Jego imienia.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie jestem bardziej święty niż Ty.
Jestem tylko zwykłym grzesznikiem, który, nie wiem czemu, otrzymał Bożą łaskę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *