Istnieje w braciach jakiś stopień dysharmonii z dobrymi zasadami. Dużo dobrego znajduje się w nich, ale obok tego także nieco zła. Fakt ten zamiast wpływać na nas, aby ich nie lubić, wywołuje nasze współczucie*, powinniśmy tym bardziej odczuwać z nimi. Nie ma na świecie większego nieszczęścia, jak brak harmonii z dobrymi zasadami. Ktoś znajdując się w takim stanie naprawdę jest nieszczęśliwy. Nieszczęściem jest brak harmonii z doskonałym standardem pod względem fizycznym, ale być zdeprawowanym umysłowo jest większą niedolą. Skażenie moralne i religijne stanowi największą ze wszystkich klęsk. Jeśli nie jesteśmy w harmonii z dobrymi zasadami, cierpimy w stanie największej klęski. Jednakże gdy rozpoznajemy, że bracia do pewnego stopnia nie są w harmonii z dobrymi zasadami; gdy dostrzegamy, że oni usiłują przezwyciężyć deprawację ponad 6000 lat procesu upadania i że to jest dla nich wielkim ciężarem; gdy widzimy, że na skutek tych braków nie dostępują najwyższego uznania u Boga i są wystawieni na poniewieranie ze strony Szatana, serca nasze powinny skłaniać się do nich i powinniśmy odczuwać z nimi w stopniu odpowiadającym ich dysharmonii z dobrymi zasadami.
* W oryginale występowało w tym miejscu słowo „sympatia”
________________
Źródło: Miłość [artykuł z TP nr 287, lipiec-sierpień 1976, s. 50-61]