Zachęcamy do wysłuchania wykładu pt. Znaczenie sumienia w życiu Marcina Lutra. Brat Mirosław Sellin wygłosił go 11 marca 2018 r. na spotkaniu chrześcijańskim w Wormacji (Niemcy). Przygotowaliśmy też wersję tekstową wykładu z ilustracjami, do których odwoływał się mówca.
Mili Braterstwo, cieszę się również z tego przywileju, że mogę być wśród Was. I cieszę się, że będę mógł podzielić się z Wami tematem, który był bardzo ważny w życiu Marcina Lutra. Jak mówi tytuł wykładu: Znaczenie sumienia w życiu Marcina Lutra, ale jak wiecie sumienie to jest coś takiego, co dotyka każdego człowieka, więc będzie to lekcja dla nas wszystkich, tak jak była i dla mnie, kiedy przygotowywałem się do tego wykładu.
Chciałbym rozpocząć słowami, które tutaj, niedaleko stąd 15 kwietnia 1521 r. w obecności cesarza Karola V wypowiedział Marcin Luter. Wczoraj staliśmy w tym miejscu, tam gdzie były te buty. Tutaj widzimy zdjęcie właśnie z tego przesłuchania Marcina Lutra, a tutaj te słowa, wielu Wam bardzo znane:
Jeśli nie zostanę przekonany przez świadectwa z Pisma Świętego i jasne argumenty rozumu – bo nie mogę wierzyć ani papieżowi, ani nawet soborom, które jawnie się myliły i wzajem sobie przeczyły – to pozostanę związany własnym sumieniem i Bożym słowem. Dlatego nie mogę i nie chcę niczego odwoływać, czynić bowiem coś wbrew sumieniu nie jest rzeczą ani pewną, ani bezpieczną. Tak stoję i nie mogę inaczej, niech Bóg mnie wspomaga. Amen.
Dla nas najbardziej znane są te ostatnie słowa Marcina [Lutra], ale widzimy tutaj, że on dwukrotnie powołuje się tutaj na sumienie. To wskazuje, ze sumienie odegrało ważną rolę w jego decyzji. I tym samym miało wielki wpływ na dzieło, którego dokonał. Luter odwoływał się do sumienia, które jest związane Słowem Bożym. I to jest ostateczny powód czy mam czynić tak czy inaczej. Sumienie jest bardzo szerokim tematem. Dlatego tylko troszeczkę na ten temat będę mógł powiedzieć. Mogę jednak Braterstwu powiedzieć, że jeżeli ktoś jest zainteresowany to mam w wersji elektronicznej 7 stron cytatów pastora Russella tylko na temat sumienia (są dostępne tutaj: Sumienie – myśli pastora Russella).
Sumienie to jest pewien wewnętrzny głos, który pomaga w podejmowaniu właściwych decyzji. Niektórzy twierdzą, że to wewnętrzny głos Boga, który jest w nas wbudowany. Tak, jakbyśmy włożyli pendrive’a do komputera. Tak jednak nie jest, drodzy Braterstwo. Gdyby tak było to każdy człowiek w tej samej sytuacji zachowałby się podobnie. Mam na myśli oczywiście chrześcijan, bo Boskie normy są przecież takie same. Wiemy jednak, że ludzie różnie zachowują się w różnych sytuacjach. A mówią, że kierują się głosem swojego sumienia.
Marcin Luter zanim stanął przed cesarzem miał okazję zapoznać się bezpośrednio z Biblii czym jest sumienie. Miał dostęp do Biblii w zakonie w Erfurcie, w którym był. Jak również później na uczelni w Witenberdze. Na pewno zauważył on, że Stary Testament w ogóle nie używa słowa sumienie. Również język aramejski, który wywodzi się nieco z hebrajskiego, którym posługiwał się nasz Pan, nie zna słowa sumienie. Nie znaczy to jednak, że pojęcie sumienia było nieznane. Nasz Pan na przykład wypowiedział to takimi słowami. W Ewangelii Łukasza 12:57 – „Dlaczego sami z siebie nie umiecie osądzić, co jest sprawiedliwe?” (UBG)
W języku hebrajskim do opisania sumienia używano słowa „serce” lub „nerki”. Jest bardzo wiele wersetów, ale jako przykład przeczytam tylko jeden – 2 Samuelowa 24:10 – „A serce Dawida zadrżało po tym, jak obliczył lud. I Dawid powiedział do PANA: Bardzo zgrzeszyłem, że to uczyniłem. Lecz teraz, PANIE, proszę, zgładź nieprawość swego sługi, gdyż bardzo głupio postąpiłem.” (UBG). Serce Dawida zadrżało, poruszyło się jego sumienie. Jedyny polski przekład, Biblia Warszawska, tłumaczy to nawet słowem „sumienie”, ale wszystkie inne polskie tłumaczenie oddają jako „serce”. Dawid liczył lud niezgodnie z prawem Zakonu. Spis ludności miał się odbywać w połączeniu z ofiarą. Dawid zrozumiał to, miał wyrzuty sumienia. Jest tu typowy, klasyczny przykład wyrzutów sumienia Dawida. Nasz brat Marcin [Luter] też miał niezwykłe wyrzuty sumienia. Niektórzy historycy mówią, że jego wyrzuty sumienia były tak silne, szczególnie w zakonie w Erfurcie, że doprowadzały go one prawie do stanów depresyjnych. Spowodowane to było porównaniem swego własnego grzesznego stanu ze wzorem, jaki znajdował w Słowie Bożym. Oczywiście takie wyrzuty sumienia można zagłuszyć. Stara natura zawsze znajdzie różne powody, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Dla przykładu – znowu Dawid – popełnił dwie wielkie zbrodnie, ale czy stało się to nagle? Nie, on przechodził z jednego złego stanu, w coraz gorszy. A jak to się mogło stać? Zagłuszał swoje sumienie jakimś innym głosem. Głos sumienia się nie odzywał, odzywał się jakiś inny. Może to był taki głos, jaki często mają królowie? Mówiący o tym, że król jako pomazaniec Pański może więcej niż zwykły lud.
Niektórzy drodzy Braterstwo z czasów komunizmu pamiętają, jak słuchali głos prawdy świeckiej – radia „Wolna Europa” i „Głosu Ameryki” z Waszyngtonu. A dlaczego czasami nie mogliśmy słyszeć, co te stacje radiowe nadają? Właściwie to bardzo często nie mogliśmy słyszeć, co nadają. Bo te radia były zagłuszane innym głosem. To jest dobra ilustracja na zagłuszanie naszych głosów sumienia.
Przyjaciel Marcina Lutra jeszcze z klasztoru, przełożony tego klasztoru, Johannes von Staupitz, próbował również ugasić te wyrzuty sumienia Marcina. Powiedział on następujące słowa: „Prawdziwy grzech [Marcinie] to zabić ojca albo matkę, bluźnić Bogu i mieć go w pogardzie, cudzołożyć! A ty nie obnoś się z byle czym, z dziecinnymi przewinieniami i nie rób grzechu z byle g…” Staupitz miał tu zakończyć mocnym stwierdzeniem. To niestety nie pomogło, pomogło jednak zupełnie coś innego.
Zanim o tym powiem, to chciałem przypomnieć myśli innego reformatora, który żył 400 lat po Marcinie Lutrze. Mam na myśli pastora Russella. Powiedział on, że sumienie można regulować. Porównał je do tarczy zegara, na której znajdują się pewne cyfry i wskazówki. Powinny one wskazywać dobry, aktualny czas. Powiedział on jednak, że te wskazówki dopiero wtedy będą wskazywał właściwy czas, dopiero wtedy, gdy mechanizm, który znajduje się w środku będzie odpowiednio ustawiony. Tak jest z naszym sumieniem. Będzie ono dopiero wtedy wskazywać nam, co jest dobre, a co jest złe, kiedy będzie uregulowane właściwymi instrukcjami ze Słowa Bożego.
Gdy czytałem te słowa pastora Russella przypomniała mi się pewna piosenka, która towarzyszy mi od czasów mojej młodości. Szczególnie pierwsza zwrotka tej piosenki:
A kiedy przyjdzie także po mnie, Zegarmistrz Światła purpurowy,
by mi zabełtać błękit w głowie, to będę jasny i gotowy.
https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA
Ta piosenka mówi raczej o człowieku krótko przed jego śmiercią, ale jak to w poezji, każdy może widzieć w poezji to, co chce. Więc ja tu widzę coś innego. Według tej mojej interpretacji tym zegarmistrzem jest nasz Pan i jego Słowo. I to on potrafi tak ustawić ten mechanizm, czyli zabełtać w mojej głowie, że moje sumienie będzie jasne i gotowe, by właściwie pokazywać co jest dobre, a co złe.
I tak było, drodzy Braterstwo, również w przypadku Marcina Lutra. Nasz dobry Bóg wyzwolił go z tych niesamowitym wyrzutów sumienia. On ustawił ten mechanizm prawidłowo. Dzięki sumiennemu studiowaniu Słowa Bożego przez brata Marcina. Przez te studia zrozumiał on, co to jest biblijna metanoia czyli pokuta (dosłownie z grecki: przemiana umysłu – dopisek ws) i usprawiedliwienie z wiary. Tym samym zrozumiał, jak przykrywane są grzechy. Od tej pory sumienie miało mu już tylko wskazywać to, co miało wskazywać. Czyli właściwy sposób postępowania w każdej sytuacji, w jakieś się znalazł. Mówiliśmy, że języki Starego Testamentu nie znały słowa sumienie. Pierwszym, który zaczął używać tego słowa [w Biblii], jest apostoł Paweł. I np. w 1 Liście do Tymoteusza 1:19 – „Mając wiarę i dobre sumienie, które niektórzy odrzuciwszy, szkodę podjęli w wierze” [BG] To jest sumienie właściwie wyregulowane. A w Żydów 10:22 (BG) tutaj jest mowa o sumieniu niewłaściwie wyregulowanym, sumieniu złym.
Zauważmy, ze w obydwu przypadkach to sumienie występuje w parze ze słowem wiara. Zarówno przy tym dobrym sumieniu (mając wiarę i dobre sumienie), i w tym drugim przypadku, że to złe sumienie może być oczyszczone wiarą („Przystąpmyż z prawdziwem sercem w zupełności wiary, mając oczyszczone serca od sumienia złego”), a wiara jak wiemy to umysłowe ocenienie i poleganie sercem. Czyli mamy tutaj myśl wiedzy. I to właśnie edukacja pomaga nam wyregulować nasze sumienie. To jest ta praca tego Zegarmistrza Światła, który może wyregulować nasze sumienie.
Marcin Luter zrozumiał też dlaczego apostoł Paweł zaczął pierwszy używać słowa „sumienie”. Apostoł Paweł znał filozofię grecką, a właśnie filozofowie greccy pierwszy raz nadali nazwę zjawisku sumienia. Użyli oni nazwy syn-eidesis. To słowo składa się z dwóch części. Syn to znaczy „z”, eidesis czyli „wiedza”. Czyli to jest coś, co współpracuje razem z wiedzą. Czyli to jest coś, co współdziała razem z umysłem. To pięknie zgadza się z tym, co do tej pory powiedzieliśmy. Luter oczywiście przed cesarzem przemawiał w łacinie. W łacinie jest podobnie. Con-scientia. Con czyli „z”, a scientia – „wiedza”. Marcin Luter, gdy to zrozumiał, jako jeden z twórców języka niemieckiego, wprowadził słowo „sumienie” do języka niemieckiego. „Gewissen” – i tutaj tak samo. Starogermańskie „Ge” znaczy „z” i „wissen” – „wiedza”. Drodzy Braterstwo, a jak wygląda to w języku polskim? Co wam przychodzi na myśl, gdy czytacie słowo „sumienie”? Powiem tak, większość kojarzy to z sumą. W rzeczywistości jednak punktem wyjścia tego słowa jest „umienie”, a „s” to w staropolskim języku „z”, czyli to samo znaczenie: „z” wiedzą, „z” umieniem. Ja sam też o tym nie wiedziałem przed tym wykładem, a teraz wiem.
Pięknie tę zależność umysłu i sumienia widzimy w innym wersecie apostoła Pawła. List do Tytusa 1:15 (UBG) – Dla czystych wszystko jest czyste, natomiast dla skalanych i niewierzących nie ma nic czystego, lecz skalany jest zarówno ich umysł, jak i sumienie. Jak umysł jest skalany, tak i sumienie. Nasz brat Marcin Luter powiedział przed cesarzem, że „pozostanie związany własnym sumieniem” i że „czynić coś wbrew sumieniu nie jest rzeczą ani pewną, ani bezpieczną”. Dlaczego Marcin Luter powiedział, że to nie jest rzeczą bezpieczną? Wierzymy, że Marcin Luter również i tutaj znalazł odpowiedź w Słowie Bożym. O tym była też już troszeczkę mowa. Przeczytam teraz taki dłuższy fragment z 1 do Koryntian 8:4-13.
4 A więc co do spożywania pokarmów ofiarowanych bożkom, wiemy, że bożek na świecie jest niczym i że nie ma żadnego innego Boga oprócz jednego.
5 Bo chociaż są tacy, którzy są nazywani bogami, czy to na niebie, czy na ziemi – bo wielu jest bogów i wielu panów;
6 To dla nas jest jeden Bóg, Ojciec, z którego wszystko, a my w nim, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko, a my przez niego.
7 Lecz nie wszyscy mają tę wiedzę. Niektórzy bowiem aż do tej pory, mając sumienie co do bożka, spożywają pokarm jako ofiarowany bożkom, a ich sumienie, będąc słabe, kala się.
8 Pokarm zaś nie zbliża nas do Boga. Jeśli bowiem jemy, nic nie zyskujemy, a jeśli nie jemy, nic nie tracimy.
9 Jednak uważajcie, aby przypadkiem wasza wolność nie stała się dla słabych powodem do zgorszenia.
10 Gdyby bowiem ktoś zobaczył ciebie, który masz wiedzę, siedzącego za stołem w świątyni bożka, to czy sumienie tego, kto jest słaby, nie skłoni go do jedzenia pokarmów ofiarowanych bożkom?
11 I w ten sposób twoja wiedza zgubi słabego brata, za którego umarł Chrystus.
12 Grzesząc tak przeciwko braciom i raniąc ich słabe sumienie, grzeszycie przeciwko Chrystusowi.
13 Dlatego, jeśli pokarm gorszy mego brata, przenigdy nie będę jadł mięsa, aby nie gorszyć mego brata.
Mamy tu, drodzy Braterstwo, do czynienia z mięsem, które pozostawało z ofiar ofiarowanych pogańskim bożkom w Rzymie. To mięso oczywiście nie było marnowane. Ono było spożywane w tak zwanych jadłodajniach, które były przy tych świątyniach. W Koryncie też były takie świątynie. W Koryncie mieszkali prości ludzie, którzy kiedyś byli poganami, którzy wierzyli w takie pogańskie bożki zanim przyszli do Chrystusa. Pomimo, że uwierzyli oni w Chrystusa, to nie potrafili dojść do takiego przekonania, że „bożek”, „bałwan” jest po prostu niczym. Spożywając mięso ofiarowane tym bożkom, mieli wyrzuty sumienia. Nie potrafili oni temu zaradzić.
Zastanawiałem się jaki przykład dać tutaj na dzisiejsze czasy. Przyszły mi na myśl „święconki”. Jakbyście się zachowali, gdybyście odwiedzili swoją katolicką rodzinę w święta wielkanocne i postawionoby Wam pokarmy z takiej święconki. Próba, czy tak? Pozostawiam każdemu z Was, jakbyście się w tej sytuacji zachowali. Ale to są podobne myśli, jakie mieli ci bracia w Koryncie.
Wracając do Koryntian: osoba o niedojrzałym chrześcijańskim umyśle łatwo poddaje się pod przewodnictwo, pod wpływ silniejszego brata. Silny brat siądzie w tej jadłodajni, powie: bałwan nic nie znaczy na świecie, nie ma żadnego innego Boga… i je sobie to mięso. A ten słabszy brat? Może chcąc mu się przypodobać. Może będzie z nim jadł, ale będzie gwałcił swoje sumienie.
A reguła, drodzy Braterstwo, jest bardzo jasna i wyraźna:
„Każde pogwałcenie sumienia jest stopniem w kierunku dobrowolnego, świadomego grzechu.”
Do czego prowadzą takie świadome, dobrowolne grzechy? Odpowiedź znamy, drodzy Braterstwo. 1 List do Koryntian 8:11 (BG) – I zginie dla onej twojej umiejętności brat mdły, za którego Chrystus umarł. – Powtarzane gwałcenie sumienia może doprowadzić do wtórej śmierci. Dlatego apostoł Paweł mówi tutaj: zginie twój brat. Gdy będziemy w naszym dzisiejszym życiu często gwałcić nasze sumienia to stanie się to naszym nawykiem, a potem częścią charakteru. A to z kolei może doprowadzić do takiego stanu, że na końcu Tysiąclecia, w małym okresie, kiedy nasze sumienia będą już prawidłowo wyregulowane, to pomimo to pogwałcimy ponownie nasze sumienie, mimo że ono będzie nam prawidłowo wskazywać i to się skończy dla nas tragicznie. [Będzie to] wtóra śmierć. Zginie dla tej twojej umiejętności brat słaby, mdły. Dlatego w tym wypadku jedyną mądrą rzeczą, jaką ten silniejszy brat może zrobić, jest edukacja tego słabszego brata. I poczekać, aż ten Zegarmistrz Światła zabełta błękit w jego głowie. Dlatego można te myśli podsumować: nie możemy nikogo doprowadzać do gwałcenia sumienia. Nie możemy nikogo poddawać żadnej presji.
W tym biblijnym przykładzie jest to presja grupy. Grupa bardziej rozwiniętych braci lub nawet presja lidera tej grupy. Znamy to wszyscy, drodzy Braterstwo. Pod wpływem jakiejś grupy jednostka może się poddać takiej czynności, której nigdy w życiu by nie uczyniła. Sumienie by jej na to nigdy nie pozwoliło, ale tutaj pod wpływem presji tej grupy, ta osoba gwałci swoje sumienie. Często duży wpływ ma na to lider tej grupy. Dla takiej jednostki może się to skończyć tragicznie. Taka jednostka może popaść w nałóg, przestępstwo i może skończyć się to śmiercią, więzieniem. Największą odpowiedzialność w tym wypadku ponosiłby lider tej grupy. To on swoim autorytetem doprowadziłby do takiego stanu. W tym biblijnym przykładzie ten słabszy brat chcąc uchodzić za bardziej oświeconego, będzie chciał się przypodobać tej większości. I zgwałci swoje sumienie. A skutki tego już mówiłem jakie mogą być. To również jest lekcja dla nas wszystkich, drodzy Bracia i Siostry. Taką grupą, której my możemy chcieć się przypodobać, albo żeby zachować dawne przyjaźnie i stosunki, może być rodzina, zbór, przyjaciele w Prawdzie. Ale może to też być przypodobywanie się liderowi jakiejś grupy. Jeżeli z tych powodów będziemy gwałcić nasze sumienia, może to skończyć się dla nas duchową ruiną.
Są też jednak inne presje, nie tylko presja grupy. Chyba najgorszą presja jest straszenie, strach. Jest to widoczne z wypowiedzi samego Marcina Lutra z Worms. On powiedział, że nie złamie swojego sumienia pod wpływem presji strachu. Wiedział on, co mu grozi. Banicja, ekskomunika, spalenie na stosie. Ale on doskonale wiedział, ze nie może zgwałcić swojego sumienia pod wpływem tego strachu.
Drodzy Braterstwo, muszę tutaj niektóre rzeczy skrócić, bo czas biegnie. Jedynym takim sposobem przekonania umysłu drugiego Brata lub Siostry nie jest presja strachem na sumienie, lecz edukacja, biblijna edukacja. Taka edukacja może się np. odbyć przez przeczytanie dobrych wyjaśnień Słowa Bożego, jak np. VI tomów „Wykładów Pisma Świętego” pastora Russella albo jak w naszym biblijnym przykładzie powinno się to odbyć przez rozmowę, dyskusję.
Często mówimy, ze prawda paruzyjno-epifaniczna to najwyższy uniwersytet w chrześcijaństwie. A w czasach Lutra na uniwersytetach odbywały się dyskusje. Takie dyskusje odbywały się w Lipsku, ale również w pobliskim Heidelbergu. Pastor Russell, prekursor albo rektor tego uniwersytetu paruzyjno-epifanicznego, również nie bał się takich dyskusji i chętnie brał w nich udział. W dzisiejszej dobie techniki można oczywiście prowadzić dyskusje na odległość. Ale taki rodzaj dyskusji nigdy nie zastąpi usiądnięcia przy wspólnym stole, patrząc sobie w oczy. I takiej dyskusji próbujmy. Pokażmy, że zasługujemy na miarę tego najwyższego uniwersytetu w chrześcijaństwie.
Gdy byłem małym chłopcem, często jeździliśmy na wakacje do babci. Babcia mieszkała na skraju lasu. W tym lesie bawiliśmy się z kuzynostwem w partyzantów i w Indian. Gdy wracaliśmy po tej zabawie do domu szeroką leśną drogą, to w pewnym momencie ta droga się rozwidlała. Wiedzieliśmy, że kawałek dalej to rozwidlenie się kończy i znowu jest jedna droga. Często bawiliśmy się wtedy, że część z nas pójdzie tą drogą, a część tamtą drogą. Chcieliśmy zobaczyć, kto będzie pierwszy, kiedy to rozwidlenie się skończy. Potem szliśmy już znowu razem. Kiedy jednak byliśmy osobno, na tych dwóch ścieżkach, to ani się nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy.
Teraz chciałbym powiedzieć coś, w czym lekcja sumienia może nam pomóc. Tak, drodzy Braterstwo, wyobrażam sobie dzisiejszą sytuację na tym najwyższym uniwersytecie chrześcijańskim, w prawdzie paruzyjno-epifanicznej. Szliśmy jako bracia oświeceni tą prawdą razem. Teraz jesteśmy widocznie po tym rozwidleniu. Duchowo idziemy osobno. Symbolicznie nie widzimy się i nie słyszymy, czyli się nie rozumiemy. I tu przychodzi z pomocą lekcja sumienia. Szanujmy nasze obecnie różne drogi. Ponieważ każdy z nas kieruje się swoim sumieniem, którego nie może zgwałcić. I nie gwałćmy go w nikim innym. Jeżeli w tym duchu będziemy podążać dalej, to nasze drogi znowu kiedyś się połączą. Tak jak ta leśna droga również się kiedyś połączyła.
Po debacie w Marburgu drogi Lutra i Zwingliego też się rozeszły. Zeszli się jednak ponownie po 349 latach. W 1878 roku, w pierwszym zmartwychwstaniu.
Oczywiście z tych dwóch różnych rozwidlonych dróg można jeszcze było pójść w boki. Wtedy nigdy byśmy się nie spotkali. My również, drodzy Braterstwo, nie chodźmy w boki, bo wtedy nigdy się nie spotkamy. Takich bocznych dróg można znaleźć wiele. Jedną z takich bocznych dróg może być brak zrozumienia dla decyzji podejmowanych przez drugich – zgodnie z ich sumieniami. Brak zrozumienia, bo ich decyzje są inne niż nasze. Taką boczną drogą może być używanie wobec innych słów, z których potem ciężko będzie się wycofać. Najgorszą jednak z tych bocznych dróg byłaby nienawiść.
Niech ta lekcja sumienia, drodzy Braterstwo, przeżyta wspólnie z naszym bohaterem wiary, Marcinem Lutrem, dopomoże nam. Zakończę ponownie jego słowami: „Czynić bowiem coś wbrew sumieniu nie jest rzeczą ani pewną, ani bezpieczną.”
Chciałbym jeszcze całkiem ostatni cytat podać z rektora uniwersytetu paruzyjno-epifanicznego, pastora Russella. To jeden z tych cytatów z tych siedmiu stron, które mamy (są dostępne tutaj: Sumienie – myśli pastora Russella). Książka Pytań i Odpowiedzi – str.253 (nowe wydanie):
Nigdy nie będzie źle z twej strony, gdy będziesz postępować według twego sumienia, nawet gdyby później okazało się niewłaściwym. Dobrze uczynisz, gdy za wszelką cenę będziesz się starał postępować tak, jak ci sumienie dyktuje. Bóg nie poczyta nikomu za grzech, jeżeli postąpił tak, jak umiał najlepiej.
Amen!
Ciekawe. To było przy okazji jakiejś konwencji?
Na spotkaniu w Wormacji upamiętniającym służbę reformatorów – tutaj jest link do pozostałych nagrań: http://esarepta.pl/index.php/nagrania-wykladow/serie/24-2018-03-wormacja