
Brat Andrzej Borda z usługą w Bereznie, u braterstwa Jarmułków. Na zdjęciu: trzeci od lewej, obok niego brat Misza Bojczuk
Andrzej Borda urodził się 18.11.1901 roku, zmarł 15.09.1992 roku na atak serca po otrzymaniu przykrych informacji od oczekującego brata na stacji w Lesznie – w drodze do zboru, któremu miał służyć. Pochowany został w Żabikowie-Poznaniu.
W stopniu ppor. brał udział w powstaniu Wielkopolskim oraz w wojnie z bolszewikami. Pomny na przykład ap. Pawła, by zapomnieć wszystko co za nami (Filipian 3:14), na temat udziału w walce o niepodległość Polski nie wspominał i na te tematy się nie wypowiadał. W czasie wizyty w 1927 r., br. Johnson mianował go pielgrzymem. Jego małżonką była siostra pochodzenia niemieckiego, mieszkali w Pabianicach. Zaraz po wojnie została zamordowana przez UB.
Andrzej Borda po wojnie, powrocie z Niemiec i tragicznej śmierci żony w Łodzi, nie podjął pracy zarobkowej, zamieszkał w Luboniu i cały czas poświęcił na duchową odbudowę zborów. Z naznaczenia przedstawiciela, w pielgrzymskiej służbie Borda usługiwał zborom w całej Polsce. Jego przyjazd zwykle na kilka dni – dla zboru stawał się świętem. Było dobrym zwyczajem, że tam gdzie kwaterował pielgrzym, zapraszano chętnych i Borda przez pytania potrafił utrzymać w zainteresowaniu wszystkich obecnych.
Wśród usługujących wyróżniał się rozległą znajomością Prawdy epifanicznej. Niezależnie od głębokiej treści wykładów, w celu pogłębienia ich duchowego rozwoju, rozmowom na tematy prawdy poświęcał każdą chwilę. Wydatnie pracował wśród młodych, pobudzając do poświęcenia i badania Słowa Bożego. W misyjnej posłudze na Podkarpaciu współpracował z Józefem Wojnarem – historyczną postacią prawdziwego sługi ewangelii. Pieszo przemierzali rozległe tereny, odnajdywali braci, rekonstruowali zbory, docierając do innych grup, jak do zboru Brzasku w Wólce Niedźwieckiej, który stał się zborem epifanicznym.
Niepomny na wspomnienia z czasów wojny z bolszewikami – negatywnej postawy do Polaków części ludności na wschodnich terenach Rzeczpospolitej, w Bereznie na Wołyniu był pierwszym z pielgrzymów. Odwiedził znane mu sprzed wojny Bystrycze i Włodzimierec.
– wynotowane z „Historii badaczy Pisma Świętego”, tom V (Juliana Grzesika).
Oto jak niektórzy go wspominają:
Barbara Sz. – Pamiętam i mile wspominam. Chociaż trzeba przyznać, że zawsze przed wizytą tego brata szczególnie wśród nas (dzieci i młodzieży) odbywała się burza mózgów, o co moglibyśmy brata zapytać, żeby nie pytał nas. Ulubionym bowiem jego odezwaniem do nas było: o co chciałybyście mnie dziateczki Boże zapytać, czego się dowiedzieć, a gdy nie było reakcji z naszej strony wtedy mówił: w takim razie ja zapytam was. O i wtedy robiło się nieraz gorąco…trzeba przyznać, że w obecności brata Bordy nie było rozmów o niczym, ani o polityce, ani o chorobach – wszystko tyczyło Biblii.
Adam S. – Brat Andrzej Borda był zawsze mile widzianym Bratem, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Zawsze zainteresował nas, aby słuchać tego, co mówi Słowo Boże i zachęcał nas do czytania Biblii. Dla każdego dziecka zawsze miał miły uśmiech oraz mnóstwo zagadek biblijnych.
Jedną z nich była taka:
„Klatka wodna,
klucz drewniany,
mysz uciekła,
kot złapany.”
Nie będę dawał odpowiedzi, ale myślę, że odpowiedź na nią znajdziemy w Biblii. Ja też tak byłem zachęcany.
Był to Prawdziwy Naśladowca naszego Pana i Mistrza Jezusa Chrystusa.
(Kliknij tu, by wysłuchać wykładów brata Andrzeja Bordy w serwisie wykladybiblijne.pl)
Alicja K. – Ja też mam bardzo miłe wspomnienia o Br.BORDZIE. Ceniłam go za jego wielkie serce do wszystkich Braci. Miał dar, aby pocieszać strapionych, może dlatego był lubiany przez tych, którym los nie szczędził łez. Można by długo opowiadać o jego życiu – niektórzy wiedzą dużo, inni mniej, ale ważne jest to, że wszyscy mają wiele dobrych uczuć – jedni o tym napiszą a drudzy zachowają dobrą pamięć w swoich sercach.
Stanisław S. – Tak znamy brata Bordę bardzo dobrze bo wiele razy gościł u nas w Katowicach a nawet wcześniej jak byliśmy jeszcze bardzo młodzi.To wspaniały i wrażliwy Brat. Umiał rozmawiać z młodzieżą ale i z prostymi braćmi nie zauważanych przez innych. Tematem zawsze była Prawda. Często bywał z usługą na Podkarpaciu. Tam też na wsi spędzał urlop. Wieczorami po pracy przy żniwach bracia przychodzili aby porozmawiać. Zadawali wiele pytań. Wszyscy Go kochali. Gdy przyjeżdżał z usługą albo wstępował do nas po drodze to było dla nas prawdziwe święto. Pamiętam Jego wykład (jeden z wielu) z Kazn.Sal.12 rozdział. Zawsze zwracał się słowami Dzieci Boże. Mamy wiele miłych wspomnień o tym Bracie.
_____
Zobacz inne świadectwa.
1 thoughts on “Andrzej Borda”