29 grudnia mieliśmy na Zoomie zakończenie roku. Wykład z Pisma Świętego dotyczył dosłownego i przenośnego zanieczyszczenia naszego zycia światłem:
W roku 1994 w dzielnicy Los Angeles Northridge miało miejsce trzęsienie ziemi. „Ziemia zatrzęsła się w środku nocy. Była godz. 4 nad razem (…) Obudzeni w środku nocy dostrzegli nieznajomą im ciemność. Nie taką zwykłą, nocną, do której przywykli, ale dużo głębszą. Mrok rozlał się na ulice, bo w większości miasta nie było prądu. Niepokój zwiększyło jeszcze to, co zauważyli za oknami. Na nocnym niebie wisiało coś, czego wielu z nich nie widziało nigdy wcześniej. Coś jak ciągnący się, świecący, miejscami migoczący gazowy obłok. Ludzie w panice zaczęli dzwonić na służby ratunkowe i do Obserwatorium Astronomicznego Griffitha, obawiając się inwazji obcych albo początku apokalipsy. Tyle że przeraził ich widok po prostu Drogi Mlecznej, którą ujrzeli pierwszy raz w życiu. Dotychczas ich miasto nocą było tak bardzo rozświetlone, że nie było nad nim widać gwiazd, planet czy innych obiektów naszej galaktyki.” (Marek Szymaniak, „Oślepia nas świetlny smog. Przyszłość rysuje się w coraz ciemniejszych barwach”)
Od tego czasu sytuacja w temacie zanieczyszczenia światłem nie polepszyła się, ale pogorszyła, także w Polsce. Można ogólnie powiedzieć, że w większości polskich miast nie widać już gwiazd. W całej Polsce nie ma już miejsca, nad którym niebo byłoby w 100 procentach wolne od zanieczyszczenia światłem. Według badań doktora Sylwestra Kołomańskiego, astronoma z Uniwersytetu Wrocławskiego połowa mieszkańców naszego kraju nie ma szans zobaczyć na niebie Drogi Mlecznej czyli naszej galaktyki, a 14 proc. Polaków w nocy ma nad sobą niebo tak jasne, że ich oczy nie wychodzą z dziennego trybu widzenia.
Mówi się o zjawisku tak zwanego „smogu świetlnego”. Jest to zanieczyszczenie środowiska nadmiernym, sztucznym światłem powstającym wskutek działalności człowieka. Światło to może pochodzić od latarni ulicznych, ruchu drogowego, oświetlenia przemysłowego. Może też przenikać z okien biurowców, z banerów reklamowych, z okien sąsiadów i z różnych iluminacji i podświetleń dokonywanych dla podkr. walorów estetycznych i turystycznych. Oczywiście ten smog mamy też w mieszkaniach: świeci telewizor, smartfon, komputer, kolorowe diody i lampki.
Czasopismo naukowe „Kosmos. Problemy nauk biologicznych” cały numer poświęciło tej tematyce. Czy jednak chodzi tylko o to, że słabo widać gwiazdy?
Niestety, nie. Jak podają naukowcy: „Wadliwe, nadmierne oświetlenie przestrzeni może powodować u odbiorcy dezorientację, zaburzać zachowania społeczne i wywoływać stany chorobowe.” Zanieczyszczenie świałem zmienia też zachowanie roślin i zwierząt.
Dobowy cykl światła i ciemności to jeden z czynników, który wpływa na nasze życie na ziemi. A teraz wewnętrzny zegar ludzi, zwierząt i roślin został zaburzony. Zmienia się metabolizm, wzrost i zachowanie. A skutki to np. poważne choroby. Wedłu prof. Damiana Czepity u osób, które do drugiego życia spały w oświetlonych pomieszczeniach, częściej występują wady refrakcji (krótkowzroczność lub nadwzroczność). Istnieją doniesienia o zależnościach między oddziaływaniem światła na człowieka w nocy a zwiększonym ryzykiem raka piersi i raka prostaty. Zaburzenie odpoczynku wpływa jednak przede wszystkim na stres i jego pochodne.
Przeszkadza oświetlenie z zewnątrz, ale też to, co sami wprowadzamy do sypialni jak wspomniane smartfony, tablety, komputery i telewizory. Diody LED-owe… Wszystko to zaburza rytm życia i często prowadzi do bezsenności. Inny problem to lunatykowanie. Pewien profesor wypowiada się, że wśród 27 pacjentów, których przyjął z takim rozpoznaniem w pewnym okresie czasu, aż 24 osoby to ludzie młodzi do 35 roku życia, którzy kończyli swój dzień używaniem komputera lub smartfona od półtórej godziny do kilku godzin przed snem. Samo odstawienie tych urządzeń pomogło połowie chorych.
Inne choroby związane ze smogiem świetlnym to zaburzenia metabolizmu prowadzące do cukrzycy typu 2 i otyłości, a także depresja.
Tyle z punktu widzenia nauki. Możemy spojrzeć teraz przez chwilę z drugiej strony. Jesteśmy dziś bardzo rozwinięci. Mamy komputery. Nie potykamy się na ulicach. Mamy na nich światła. Teraz widzimy w nocy. Kiedy jednak wstawiamy wszędzie światła, stajemy się ślepi, bo nie możemy widzieć gwiazd, a według Biblii gwiazdy miały nas uczyć wielu rzeczy. Jak mówi powiedzenie: „Tylko w ciemności widać gwiazdy.” A właśnie tej ciemności już nie ma.
Czy jest to problem? Myślę, że każdy kto widział niebo pełne gwiazd, naprawdę pełne gwiazd, kto miał taką noc, to przyzna, że żaden pokaz fajerwerków i żadne tańczące fontanny nie potrafią tego przebić (mi tutaj przypomina się ciemna noc na konwencjach w Suścu czy w okolicach Łosińca na Roztoczu). Nie znam pieśni o tym, jak pokaz fajerwerków zachęcił kogoś do refleksji nad Bogiem, ale znam wiele pieśni taki jak ta: „Gdzieś w gwiazdy podnoszę swój wzrok, by dostrzeć Cię tam, nadzieją oddycham Twą, pokarm w słowie mam. Do Ciebie przychodzę co noc, by ból zrzucić swój(…)”; „Ty światło stworzyłeś i noc, by czas mierzyć nam, by oddech po pracy wziąć, nowy złapać wiatr”. To słowa jednej z piosenek Andrzeja Kaliszczyka.
Inna piosenka mówi: „Żeby była taka noc, kiedy myśli mkną do Boga(…)”
Jeszcze inna: „Nocą tu przed Tobą kleczę, znowu płaczę – jestem sam, przez łzy patrzę w niebo ciemne, ukaż, Panie, jakiś znak. Daj wytchnienie w środku nocy, zapal chociaż jedną z gwiazd, wyślij księżyc – niech mi świeci(…)” i dalej „Daj spokojny sen tej nocy, ucisz straszne wrzaski zła, Daj samotnym siłę ducha, niech nie płaczą tak jak ja. Tym, co w drodze, świeć gwiazdami, tym, co leżą, pomóż wstać, konającym daj nadzieję, zabłąkanym ścieżkę wskaż.” (napisał ją Igor Kordas)
Natura przypomina o Bogu. Psalm 19:1-2 – „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza. Dzień dniowi głosi opowieść, a noc nocy przekazuje wiadomość.”; w pytaniach Boga do Ijoba, Ij. 38:31-32, czytamy: „Czy możesz związać pęk Plejad albo rozluźnic pasek Oriona? Czy możesz (…) wyprowadzić Niedźwiedzicę z jej młodymi”. W książce „Powrót do hebrajskiego dziedzictwa” (s. 36-38) Kenneth Rawson zauważył jak dokładnie ten fragment odpowiada współczesnej nauce.
Ja jednak chcę zwrócić uwagę na coś jeszcze innego. Nie chcę mówić o gwiazdach i sztucznym świetle w sensie dosłownym, ale w sensie przenośnym i duchowym.
Byłem ostatnio w Galerii Pomorskiej i usłyszałem z głośników reklamę. Reklama zaczynała się pytaniem: „Co można kupić tym, którzy prawdopodobnie już wszystko mają?”. Jak częsty jest to problem, zwłaszcza w okolicach świątecznych, kiedy ludzie chcą się czymś obdarować. Co można dać, jeśli ktoś wszystko ma? Podobnie jest ze światłem. Jak można dać światło komuś, kto jest już przesycony światłem. Podobnie jest z głodem. Jak nakarmić kogoś, kto już jest najedzony? Nasz Pan nie bez powodu powiedział: „błogosławieni głodni i spragnieni”. Dlaczego? Bo nikt inny nie doceni chleba i wody żywota.
Kiedy spojrzymy do Ewang. wg Mateusza 4:16 to znajdziemy tam wyjaśnienie, dlaczego nasz Pan został tak dobrze przyjęty w Galilei, a tak pogardzany był w Jerozolimie. Mateusza 4:16 – „Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło.”
Ci z Galilei byli jak ludzie z Los Angeles, gdy zgasły wszystkie światła. Była to prawdziwa ciemność. Galilejczycy żyli w duchowej ciemności, byli pod wpływem grzechu, mieli dużo braków, niewiedzy, zabobonów. Nie żyli dobrze. Szymon Piotr na myśl o tym, że spotkał świętego Pana Jezusa, powiedział tylko „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Ale to, co słychać w tych słowach to świadomość swoich braków. Tego stanu ciemności nie dopuszczała do siebie śmietanka towarzyska i ci, którzy mieli znaczenie w sferze religijnej.
Po otworzeniu oczu pewnego niewidomego, gdy ten uznał Jezusa za Mesjasza, Jezus powiedział – Jana 9:39-41 – „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi„. Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: „Czyż i my jesteśmy niewidomi?” Jezus powiedział do nich: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: „Widzimy”, grzech wasz trwa nadal.”
Można powiedzieć, że faryzeusze i uczeni w Piśmie mieli tak wiele światła ziemskiego, światła tradycji, ludzkiej mądrości, że stali się niewidomymi na prawdziwego Zbawiciela, który stał przed nimi. I na swój własny upadły stan. Zostali oślepieni przez nadmiar innych świateł.
Mamy wiele wersetów, które nasuwają myśl o tym, żeby być ostrożnym. Żeby nie przeceniać naszych możliwości jako ludzi, jako znawców czy to sfery duchowej czy sfery mądrości tego świata. By uważać:
Izaj. 5:20-21 – „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz (jako przykład: do dziś jest wielu wierzących, którzy bronią piekła z mękami jakby to było coś sprawiedliwego i atakują biblijną naukę o Królestwo Bożym na ziemi)! (prorok mówi:) Biada tym, którzy się uważają za mądrych i są sprytnymi we własnym mniemaniu!” (Apostoł Paweł komentuje to, że taka mądrość w ich własnych oczach jest głupstwem u Boga – 1 Kor 3:19)
W Księdze Przysłów 13:9 czytamy: „Światłość sprawiedliwych jasna: ale pochodnia bezbożnych zgaśnie.” To nietrwałe światło. A kolejny ważny fragment to Izaj. 50:11 – „Oto wy wszyscy, którzy rozniecacie ogień i przepasujecie się iskrami, chodźcie w światłości waszego ognia i w iskrach, które rozpaliliście. Spotka was to z mojej ręki, że będziecie leżeć w boleści.”
Mamy tu przykład kogoś, kto zamiast chodzić w światłości Pańskiej, roznieca swój własny ogień, inaczej mówiąc: ofiaruje cudzy ogień, różne błędne myśli i fałszywe doktryny i przedstawia to jako światłość. Jest takie angielskie powiedzenie, że: „Kto się bawi ogniem, poparzy sobie palce.” I tak jest w tym proroctwie. Bóg nie zabierze nam źródeł sztucznego światła, mamy wolność, ale możemy się poparzyć.
W nowym roku z wielu powodów powinniśmy więc patrzeć do Słowo Boże i potwierdzać w nim każdą naukę, którą słyszymy. To, że coś wydaje nam się prawdą, nie znaczy jeszcze, że nią jest. Nie tylko z tego powodu, że nie wszystko złoto co się świeci, ale też z tego, że jest ktoś kto chce oślepiać nas sztucznym światłem. 2 do Kor. 11:14 – „A nie dziw[ne to]: bo i szatan sam przemienia się w Anioła światłości.”
Temat nauk biblijnych i nauk świeckich to taki, który od razu przychodzi na myśli, gdy mówimy o świetle i ciemności, a także o różnych rodzajach światła jak światło naturalne, światło stworzone przez człowieka, zanieczyszczenie światłem itd… Zwróćmy uwagę na przesyt i złe priorytety. Brat Roberts z Anglii wyraził się w pewnym wykładzie, że niektórzy z ludu Bożego bardziej się interesują rewolucją światową niż Boskim planem zbawienia. Jest to już niebezpieczny stan, gdy jakakolwiek sprawa staje się dla nas tak ważna, że poświęca nam więcej uwagi niż prosta Ewangelia.
Jesteśmy w dużej trudności jeśli chodzi o badanie sytuacji na świecie. Trzeba ducha „zdrowego rozsądku” i pokory, żeby się nie pogubić i żeby nie pokładać zaufania w czymkolwiek innym niż tylko w Bogu. W TP nr 416, s. 34 [był to rok 1991], jest ciekawa myśl w sprawozdaniu rocznym:
„Tak dużo się dzieje w otaczającym nas świecie, iż wydaje się, że stałe śledzenie tego zajmuje cały nasz czas. Współczesne międzynarodowe informacje brzmią jak byśmy naprawdę byli w kontakcie ze wszystkimi innymi ludźmi na świecie, a jednak niewiele dowiadujemy się o licznych społeczeństwach, które dotąd w niewielkim stopniu zostały uprzemysłowione. Być może, iż mimo to w przekazywanych nam wiadomościach nie słyszymy o sprawach najwyższej wagi, żyjemy bowiem w takich czasach, kiedy doniesienia sensacyjne (nawet fałszywe) szerzą się niepohamowanie, prawda zaś jest zaledwie słyszana. Trudno jest odróżnić, które wydarzenia możnaby uznać za rzeczywiście ważne.„
Media wytwarzają pewne tematy, za którymi masowy odbiorca ma podążyć. Kiedyś była to domena telewizji, ale dziś także internet jest w rękach stosunkowo nielicznych ludzi, którzy podsuwają nam tematy i jedyną słuszną i właściwą interpretację. Są to światła, które nie pozwalają nam widzieć prawdy, światła, które biją mocno w nasze okna i wdzierają się do naszych mieszkań.
Te światła już tu są. Kiedy w roku 1985 w „Sztandarze Biblijnym” ukazał się artykuł „Lud Boży a środki masowego przekazu” to głównym problemem była w USA telewizja. Autor pisał wtedy:
„TV obfituje w:
-strzelaniny -spirytyzm -pozamałżeński seks
-morderstwa -okultyzm -przedmałżeński seks
-brutalność -tajemnicze upiorne historyjki -homoseksualizm
-sadyzm -opowieści sensacyjne -alkohol
-gangsteryzm -kryminały -papierosy, przekleństwa…
System wartości, który napędza TV mówi: cokolwiek wg ciebie jest słuszne, jest słuszne. Rób to.” (w Polskim wydaniu mówi się: „Róbta, co chceta”)
Kiedy korzystamy z internetu nawet nie wiemy kiedy przesiąkamy złym sposobem myślenia. Jedna z lubianych przez szatana broni to nieczystość cielesna. Dzieci, młodzież i dorośli bombardowani są erotyką i pornografią. Czasami jest to tylko zachęta do niemoralności, pokazywanie braku przyzwoitości i braku wstydu jako czegoś fajnego i popularnego.
Kiedy myślimy o zanieczyszczeniu światłem, to co możemy zrobić? No cóż, możemy kupić zasłony lub rolety do okien. Możemy odłączyć kable różnych ładowarek. Możemy wyłączyć telefon. Możemy zgłosić się do właściciela latarni i poprosić o jej wyregulowanie. Musimy ustalić skąd dochodzi to szkodliwe światło i jak je usunąć albo zneutralizować. Możemy wreszcie odwrócić się od światła.
Tak samo jest, kiedy szkodzą nam pewne treści. Jeżeli nie chcemy ich otrzymywać, możemy odłączyć się np. od stron internetowych, gdzie te treści znajdujemy. Możemy zaplanować sobie czas tak, by nie mieć czasu na bezczynność i przyjmowanie tej „papki”, którą przygotowują dla nas dostawcy treści w internecie lub w telewizji.
To tylko jeden przykład, ale prawda jest taka, że różne rzeczy świecą w naszym życiu sztucznym światłem i nie chcą nam pozwolić zobaczyć Boga i kierować się Jego światłem. Jeśli nowy rok ma być dobry to znaczy to sporo pracy. Znaczy to uporządkowanie swojego dnia i swojego tygodnia czy miesiąca. Tak, by mieć czas na modlitwę, pracę i na odpoczynek. By mieć czas na kontakt z Bogiem i z braćmi i siostrami. Przeczytajmy Efez. 5:15-20. Werset 18 mówi, że można się napełniać jednym lub drugim, coś będzie zwyciężać także w przyszłym roku.
Pytanie więc: Jakie są sposoby na radzenie sobie z tym zanieczyszczeniem treściami i rzeczami w życiu, które oddalają nas od Boga? Na pewno jest ich wiele i może powiecie o niektórych w świadectwach, ale wypisałem kilka:
– uczestnictwo w nabożeństwach i w większych spotkaniach (to nasze duchowe oazy)
– odwiedziny i pomoc braciom i siostrom, dobre interesowanie się drugimi
– przypominanie sobie historii i wersetów, które lubimy, budujących historii
– ustawianie sobie ograniczeń i priorytetów, np. najpierw modlitwa i manna, a potem dopiero telefonu czy FB, jeśli uważamy, że warto tam wejść (a jeśli już jestem na FB, to mogę tu dać coś dobrego itd.)
– poszukiwanie i podejmowanie możliwości głoszenia Ewangelii
– więcej spokojnych dni, spacerów, wypadów do parku czy nad jezioro
– aktywność fizyczna, dni wolne od komputera czy smartfonu
– rozmowy z bliskimi o tym, jak się czujemy, jak odbieramy rzeczywistość (co jest dla nas naprawdę ważne)
– powrót do naszego dziedzictwa, czytanie Biblii, studiowanie Biblii z „wykładami Pisma Świętego”, przygotowywanie się do badań
– robienie twórczych rzeczy bez komputera (co kto uważa: śpiewanie, malowanie, pisanie, robienie czegoś, majsterkowanie, ogrodnictwo, gotowanie, szycie itd. itd. – wg uznania)
– nie uciekanie przed ciszą, przed samotnością, przed dłuższą modlitwą…
Jeśli czujemy, że coś daje nam tylko odrobinę rozrywki, a ciągnie nas duchowo w dół, to prawdopodobnie jest to zanieczyszczenie światłem. Jeśli nie mamy siły, by oświetlać swoje życie Słowem Bożym, to może korzystamy ze zbyt wielu sztucznych świateł. Może zbyt wiele godzin dziennie poświęcamy innym sprawom.
Różne fałszywe światła to także nasze troski. O wiele rzeczy się troszczymy, a przecież Pan Jezus wyraźnie nam powiedział, że nie dołożymy nawet jednej chwili do naszego życia przez te troski, nawet jednego łokcia do naszego wzrostu. Przypomina się tutaj Marta z Betanii. Łukasza 10:31 – Pan powiedział do niej: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria wybrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.”
Jaka to najlepsza (lub: dobra, wyborna) cząstka? Co powinniśmy wybierać i o co się starać? Mat. 6:33 – „Starajcie się najpierw o Królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.” (to wszystko to te wszystkie rzeczy, o które troszczy się każdy człowiek, jak jedzenie, picie, ubranie, zdrowie, praca itd.)
W TP nr 251 brat autor radzi nam postawić sobie pytanie: „Czy nasi bliźni, sądząc nas na podstawie naszego codziennego postępowania nie będą przypuszczać, że zużywamy całą naszą energię w celu zdobycia niektórych z tych ziemskich nagród? Kto jest zwiedziony – oni czy my, w odniesieniu do naszego prawdziwego celu? Czy nasze czyny, tak samo jak ich, nie mówią głośniej niż słowa? Co jest naszym prawdziwym skarbem, rzeczą, którą my naprawdę kochamy i której poświęcamy samych siebie?”.
Te różne światła i pozorne skarby w końcu stracą kolor. Wiemy z Ks Daniela 12:3, że „ci, którzy innych nauczają [Słowa Bożego – swoim przykładem i słowami], świecić się będą jako światłość na niebie, a którzy wielu ku sprawiedliwości przywodzą, jako gwiazdy na wieki wieczne.” Widać tutaj, że w Królestwie Bożym nie będzie już dodatkowych świateł, które zaciemniają dzisiaj Bożą naukę.
Bierzmy przykład z takich wierzących jak Józef Prower. Był to zawodowy muzyk, skrzypek, który nawrócił się i poznał Boga w kościele protestanckim. Są o nim różne świadectwa. Np. „pewnego razu jechał pociągiem ze swoimi skrzypcami. W przedziale siedziało trzech mężczyzn, którzy chcieli grać w karty, lecz brakowało im czwartego gracza. Zaproponowali mu, by do nich dołączył. Józef Prower uśmiechnął się uprzejmie i odpowiedział, że nie może grać w karty, bo nie ma swoich rąk. Towarzysze podróży spojrzeli na niego, na jego ręce i zdziwieni zapytali: „Jak to nie ma Pan swoich rąk? A te są czyje?”. „To nie są moje ręce, tylko Jezusa, bo Mu je oddałem, a On nie życzy sobie, abym ich używał do gry w karty.” Rozmówcy zaintrygowani taką odpowiedzią zaproponowali mu: „Wobec tego zagraj Pana jakiegoś oberka, to się zabawimy”. „Mój Pan nie byłby zadowolony z takiego używana rąk i skrzypiec.” „A co On chciałby, żeby Pan zagrał?” Józef Prower wziął więc skrzypce i śpiewając, świadczył o Jezusie. Jego ręce oddane były Panu.”
Nie było to jednak coś takiego pod publiczkę. Ten charakter powstawał w codzienności, która była poświęcona Bogu. Anna Adamczyk jako 15-latka została przyjęta przez braterstwo Prower i zamieszkała z nimi na 3 lata. Oto jak to wspomina:
Codziennie mieliśmy czas na wspólne czytanie Słowa Bożego, śpiewanie pieśni przy akompaniamencie skrzypiec i modlitwę. Wstawaliśmy z Wujkiem o 4.30 i do 6.00 roznosiliśmy mleko. Każdego dnia, łącznie z niedzielą, od wczesnej godziny aż do godzin wieczornych wujek Prower miał zaplanowaną każdą chwilę. Tłumaczył z angielskiego „Wędrówkę Pielgrzyma” i inne książki. Robił korektę „Śpiewnika Pielgrzyma”. Odwiedzaliśmy starsze osoby, które potrzebowały pomocy, rąbał im drzewo na opał, a ja nosiłam je do domu i zapalałam w piecu.
Wujek Prower udzielał lekcji angielskiego, uczył gry na skrzypcach, prowadził próby chóru w zborach w Bielsku i Żywcu, usługiwał Słowem Bożym, grał na skrzypcach, prowadził chóry i uczył śpiewu. Był również prawdziwie miłującym bratem w Chrystusie i przyjacielem dla wielu. Kochał i rozumiał młodzież i dzieci. Pomagał chorym, nawet z zagranicy sprowadzał dla niektórych leki. Sam niewiele miał, ale tym, co miał, dzielił się z innymi, nawet jedzeniem. Jego rodzinę odwiedzało wiele osób i każdemu poświęcał chociaż chwilkę, by porozmawiać, doradzić, a jeżeli miał możliwość – pomóc.
Pomagał swoim braciom Izraelitom (bo z pochodzenia był Izraelitą), chociaż w tym czasie nie było to takie proste. Często mi powtarzał: „Pamiętaj dziecino, że z każdej chwili naszego życia zdamy przed naszym Panem rachunek!”. (…) To było nie do pojęcia, jak człowiek tak poważnie chory na serce był w stanie wykonać tyle prac i być tak skutecznym w służbie dla Pana. Prower zmarł, gdy miał 59 lat.
Tu nie chodzi o to, by teraz każdy z nas był jak Józef Prower, wstawał wcześnie rano, miał pełny dom, tłumaczył z angielskiego kazania i prowadził chór zboru. Ale starajmy się być jak Pan Jezus na ile tylko w naszym osobistym życiu i naszym osobistym poświęceniu potrafimy, i starajmy się przyjmować do naszego życia cokolwiek jest dobrego, cokolwiek sprawi, że w tym życiu będzie więcej świeżego powietrza i naturalnego światła – w tym sensie dosłownym i duchowym. Nie pozwólmy się zniszczyć przez kolorowe światła tego świata.
Pamiętajmy o słowach brata Johnsona (TP nr 35, s. 62), rok 1928: „żaden prawdziwy chrześcijanin nie powinien ani na chwilę pomyśleć o tym, by przestać badać Słowo Boże”. Przeznaczmy czas na mannę, na czytanie tomów, na pieśni, na modlitwę, badajmy samych siebie, to co robimy, swój czas. Usuwajmy fałszywe światła z naszego życia. Trzymajmy kontakt z wierzącymi, bądźmy aktywni w służbie dla Pana. Planujmy nasz czas i starajmy się zrealizowac dobrego plany. Oby dobry Bóg nam wszystkim błogosławił i dodawał nam swojego ducha świętego. Pamiętajmy, że jeśli będziemy zwyciężać to tylko wtedy gdy Pan Jezus będzie z nami i Jego Siła nam pomoże. Dziękuję!!!
2 thoughts on “Za dużo świateł: zjawisko smogu świetlnego”