Nagranie i zapis dwóch wykładów powiedzianych przez Wiktora Szpunara na spotkaniu Zoomowym zboru w Bydgoszczy, 14 marca 2021 roku. Tematem były słowa Pana Jezusa zapisane w Ewangelii wg św. Jana 12:32 – „A gdy ja będę wywyższony ponad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie.”
Drodzy Bracia, drogie Siostry! Wielu z Was dobrze zna postać Charlesa Spurgeona, był to znany kaznodzieja XIX wieku, może niektórzy z Was znają też jego książkę „Klejnoty obietnic Bożych”. Nie będziemy mówili o nim wiele, ale chciałbym poruszyć historię jego nawrócenia.
Był to dociekliwy chłopak, który pochodził z rodziny, w której było wielu pastorów, ale nie umiał nawiązać relacji z Bogiem, której bardzo szukał. Kiedy miał niewiele ponad 15 lat, zaczął odwiedzać wiele kościołów, ale nie mógł znaleźć, czego szukał. Pastorzy objaśniali mu różne doktryny, podawali mu wzorce pobożnego życia, porównywali poglądy, ale on jako grzesznik, który szukał oczyszczenia nadal czuł się fatalnie.
Był 6 stycznia 1850 roku. Wielka śnieżyca w miejscowości Colchester w Anglii. Młody Spurgeon chciał pójść do pewnego kościoła, ale nie mógł iść dalej. Skręcił więc w boczną uliczkę i wszedł do małej kaplicy Pierwotnych Metodystów. W tym zborze było może kilkanaście osób. Pastor nie przyszedł, bo pewnie też go zasypało, więc musiał go ktoś zastąpić. Wiele lat później Spurgeon wspomina:
„pewien bardzo chudo wyglądający mężczyzna, szewc albo krawiec przyszedł do pulpitu by głosić. Był on zmuszony mówić na temat jednego tekstu z Pisma, z prostego powodu – miał on bardzo mało do powiedzenia. Tekst brzmiał: „Spójrzcie na mnie wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione.” [Izaj. 45:22]
On nawet nie wymawiał poprawnie słów, ale to nie miało znaczenia. Był tam, jak myślałem cień nadziei w tym tekście. Kaznodzieja zaczął mówić: jest to bardzo prosty tekst. Mówił on: Spójrz! Patrzenie się nie powoduje bólu. Nie jest to podniesienie stopy albo palca; jest to po prostu ‘patrzenie się’. A zatem, człowiek nie potrzebuje iść do koledżu, żeby nauczyć się patrzeć. Możesz być największym głupcem, a mimo to możesz patrzeć. Człowiek nie musi zarabiać tysiąca na rok, ale może patrzeć.
Każdy może patrzeć, nawet dziecko może patrzeć. Ale dalej nasz tekst mówi: Spójrzcie na Mnie. Wielu z was patrzy na siebie, ale to nie o takim patrzeniu tu mowa. Nigdy nie znajdziecie żadnego pocieszenia w sobie. Niektórzy patrzą na Boga Ojca. Nie, na Niego patrzcie później. Jezus Chrystus mówi: ‘Patrzcie na Mnie’. Niektórzy z was mówią: ‘Musimy czekać na działanie Ducha Świętego’. Teraz nie ma to dla ciebie żadnego znaczenia. Patrz na Chrystusa. Nasz tekst mówi: ‘Patrzcie na mnie’.
Następnie ten dobry człowiek podążał za swoim tekstem w taki sposób: „Patrzcie na mnie, pocę się i wielkie krople krwi. Patrzcie na mnie, wiszę na krzyżu. Patrzcie na mnie, jestem umarły i pogrzebany; i powstaję. Patrzcie na mnie, wstępuję do nieba. Patrzcie na mnie, siedzę po prawej stronie Ojca. O, biedny grzeszniku, patrz na Mnie! Patrz na Mnie!”.”
Spurgeon wspomina dalej: „Kiedy mówił może dziesięć minut był u kresu swojej wytrzymałości. Wtedy spojrzał na mnie stojącego pod balkonem i przy tak małej liczbie osób, wiedział, że jestem tu jedyny nowy. Patrzył się na mnie, jakby znał całe moje serce i powiedział: „Młody człowieku, wyglądasz bardzo żałośnie”. Cóż, to była prawda, ale nie byłem przyzwyczajony do słuchania takich uwag co do mojego osobistego wyglądu z pulpitu. Ale to było dobre uderzenie, trafiło do mnie. Mówił dalej: „I zawsze będziesz żałosny – żałosny w życiu i żałosny w śmierci – jeśli nie usłuchasz się mojego tekstu, ale jeśli się go teraz usłuchasz, w tym momencie, to będziesz zbawiony.”
Potem podniósł swoje ręce i zakrzyczał w taki sposób, w jak mogą to zrobić tylko Pierwotni Metodyści: „Młody człowieku, patrz na Jezusa Chrystusa. Patrz! Patrz! Patrz! Nie masz nic innego do zrobienia, a tylko patrzeć i żyć”. Od razu ujrzałem drogę zbawienia. Nie wiem co jeszcze powiedział. Była tylko ta jedna myśl. Tak jak kiedy wąż miedziany został wyniesiony, ludzie spojrzeli się na niego i zostali uzdrowieni, tak samo też stało się ze mną. Oczekiwałem na czynienie 50 rzeczy, ale kiedy usłyszałem to słowo: „Patrz!”, o tak, patrzyłem aż mogłem prawie wypatrzeć swoje oczy.
Nigdy nie zapomnę tego szczęśliwego dnia, w którym odnalazłem Zbawiciela i nauczyłem się trzymać Jego drogich stóp. Ja, nieświadome dziecko, o którym nikt nie słyszał, usłyszałem Słowo Boże i ten cenny werset zaprowadził mnie do krzyża Chrystusa. Moja radość była nie do opisania. Mogłem skakać, mogłem tańczyć, myślałem, że wyskoczę z siedzenia, na którym siedziałem. Poczułem, że moja dusza jest wyzwolona, że mam odpuszczenie, że jestem przyjęty w Jezusie Chrystusie, że moje stopy stanęły na skale, że mogę tańczyć przez całą drogę do domu. Zrozumiałem to, co John Bunyan miał na myśli, gdy oświadczył, że chciał opowiadać wronom na roli wszystko o swoim nawróceniu.” — Dużo byśmy mogli mówić o Spurgeonie, ale to nie będzie tematem naszego wykładu, więc odsyłam chętnych do „Sztandaru Biblijnego” nr 227. Podaję tę historię, bo chcę mówić o naszym Panu, chcę byśmy razem patrzyli dziś na Niego, a temat to słowa naszego Pana: „Pociągnę wszystkich do siebie”. Jednak sam werset, z którego te słowa pochodzą, rozważymy szerzej dopiero w drugiej części naszego spotkania.
Na razie wróćmy jeszcze na chwilę do śnieżycy, która miała miejsce 6 stycznia 1850 roku. Myślę, że mamy dosyć zimy i chłodu w tym roku. Śnieg też często przeszkadza – w komunikacji drogowej, jest zimno, trzeba mieć dobry buty. Ale jest coś, co jest szczególnie piękne w śniegu i co ja osobiście bardzo kocham w śniegu. Świeży śnieg po nocy przypomina mi o jednym z najpiękniejszych miejsc Słowa Bożego. Jest to Księga Izajasza 1:18 – „I choćby były grzechy wasze jako szkarłat [tak bardzo czerwone jak krew], ponad śnieg wybieleją.”
Wyobraźmy to sobie. Na chodniku albo w parku leży pełno śmieci, są jakieś odpadki, jakieś rupiecie z budowy. Przez całą noc pada śnieg i o poranku wszystko jest pięknie białe. Nie widać już tych śmieci. Czy te śmieci zniknęły, czy już ich nie ma? Nadal tam są, ale teraz przykrywa je śnieg. Tego samego może dla nas dokonać krew Pana Jezusa w naszych relacjach z Bogiem. My ciągle popełniamy błędy i grzechy, ale Bóg nie patrzy na nie, bo przykrywa nas krew Odkupiciela. Wyglądamy na czystych. Oczywiście to jest początek drogi, nie możemy pozwalać sobie na grzechy, gdy wiemy, że jest to coś złego i za takie grzechy przyjdzie nam przyjąć pewne karanie. Jednak dopóki pokutujemy i staramy się ukryć pod sprawiedliwością Pana Jezusa, to mamy pokój z Bogiem. Tego nikt z ludzi nie może nam zabrać.
„Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” [Rzym. 5:1] Kiedyś inni też będą mieli pokój z Bogiem, jeszcze do tego wrócimy. Na razie skupmy się na naszym usprawiedliwieniu – na naszej sprawiedliwości. Ta sprawiedliwość jest nasza, ponieważ dał nam ją Pan Jezus. Kiedy stoimy w tej wierze to jesteśmy „bielsi niż śnieg”, czyści, ale tylko jeśli trwamy w Jezusie i ufamy w moc jego krwi.
Drodzy Bracia i Siostry, jeśli ktoś z Was czuje się brudny i niegodny, jeśli ktoś z Was upada i pokutuje. Spójrzcie z wiarą na Jezusa. On umarł za moje i za Wasze grzechy. Jesteśmy grzesznikami, ale On umarł za nas. Sprawiedliwy za niesprawiedliwych. Dzieje Apostolskie 13:39 – „Od wszystkiego […] każdy wierzący usprawiedliwiony bywa”. „I to nie jest z was, dar to Boży jest.” [Ef. 2:8]
Chciałbym zwrócić uwagę, ile to kosztowało naszego Pana. My nic nie mamy. Niebiański Ojciec z miłości do nas dał nam Syna. Wcześniej Prawo dane Żydom i system ofiar pokazał na konieczność pokuty i pojednania z Bogiem, pokazał też, że będzie potrzebne rzeczywiste odkupienie ludzkości przez doskonałego człowieka. Ale takiego nie było, więc to miejsce zajął nasz Pan. Nasz Pan porzucił spokój nieba i stał się człowiekiem. To był początek, jako sprawiedliwy miał prawo do życia tu na ziemi, miał prawo do korzystania ze wszystkiego co miał Adam zanim zgrzeszył. Jednak Jezus oddał samego siebie i to co miał za Adama i za nas.
W natchnieniu zawołał to Jan Chrzciciel. „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.” Jan Chrzciciel mógł podać dowolny urząd Jezusa, ale zwrócił uwagę na to, że tak jak Baranek musiał być zabity, by uratować Izraelitów od śmierci, tak Jezus dokona ofiary z samego siebie. Jezus tej ofiary dokonał świadomie, dla naszego zbawienia i dla zbawienia całego świata, umarł nawet za tych, którzy go prześladowali i którzy prowadzili go na Golgotę, na krzyż.
To wielka myśl, która wyciska łzy, która budzi wdzięczność. Kochamy naszego Pana, a Marcin Luter dodaje do tego: „Szanuj to, co Chrystus zrobił dla ciebie, bo przez to uczysz się, co jesteś winny innym.” – nie gardźmy ofiarą i służbą. Ale nie szukajmy wielkich rzeczy. To nie rodzaj naszej służby się liczy, bo ten wybiera dla nas Bóg, ale serce z jakim pełnimy to, co do nas należy. Patrzmy na serce Jezusa.
Chciałbym, żebyśmy rozważyli niektóre wersety z Ew. wg Jana, rozdziały 10 do 12. Kiedy sobie powtórzyłem lekturę tych rozdziałów, stwierdziłem, że bardzo tutaj widać jak pod każdym względem rośnie napięcie. Rośnie napięcie uczniów, bo nie do końca rozumieją albo bardziej nie mogą przyjąć do wiadomości, co będzie dalej. Rośnie napięcie Żydów, którzy chcą wyraźnych znaków, że Jezus jest Mesjaszem, ale z drugiej strony kolejne znaki odrzucają. Rośnie napięcie faryzeuszy i kapłanów, którzy czują, że ich władza jest zagrożona i to z powodu dziwnego nauczyciela z Nazaretu, który dokonuje cudów. Wreszcie, rośnie napięcie u naszego Pana, który wie o wszystkim, co Go czeka.
Może czasami nie patrzymy tak na naszego Pana. Czasami zdaje się nam, że może nie przeżywał tego wszystkiego tak mocno. Jednak Pan Jezus sam stwierdza u Łukasza 12:50 – „Chrztem mam być ochrzczony i jakże jestem udręczony, aż się to dopełni.”. Wiemy, że mówił o chrzcie swojej ofiarniczej śmierci, wraz z cierpieniami. „Jakże jestem udręczony.” Jak bardzo jestem udręczony.
Przy ostatniej lekturze ewangelii to zrobiło na mnie szczegolne wrażenie.
Nasz Pan aż trzy razy wyraźnie mówi uczniom, że czeka go męka, śmierć i zmartwychwstanie. Czytajmy według Ewangelii Mateusza:
Mat. 16:21-24 – „Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie.”
Pan Jezus nie mówi tu, że Piotr jest diabłem, albo że jest opętany. On tylko widzi, że Piotr w tej chwili prowadzi go w kierunku pokusy i w kierunku rezygnacji z ofiary. Podobnie zrobił szatan przy kuszeniu, gdy proponował Jezusowi królestwo bez cierpienia, tylko za cenę jednego pokłonu.
Drugi raz. Mateusza 17:22-23 – „A gdy przebywali w Galilei, rzekł im Jezus: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. I zabiją go, ale On trzeciego dnia będzie wskrzeszony z martwych. I zasmucili się bardzo.” Porownajmy to z opisem Ewangelisty Łukasza. Łuk. 9:43-45 – „I zdumiewali się wszyscy nad wielkością Boga [po pewnym uzdrowieniu]. Lecz gdy wszyscy dziwili się temu wszystkiemu, co czynił Jezus, On rzekł do uczniów swoich: „Nakłońcie uszu swoich do tych słów: Syn człowieczy będzie wydany w ręce ludzkie. Lecz oni nie zrozumieli tego słowa i było ono zakryte przed nimi, tak że nie pojęli go, a bali się go pytać o znaczenie tego słowa.”
I trzeci raz. Mateusza 20:17-19 – „A Jezus, mając zamiar pójść do Jerozolimy, wziął dwunastu na osobność i w drodze rzekł do nich: Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom oraz uczonym w Piśmie i skażą go na śmierć. I wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie i na ukrzyżowanie, a dnia trzeciego zostanie wzbudzony z martwych.”
I znowu Łukasz dodaje. Łuk. 18:34 – „Lecz oni nic z tego nie zrozumieli i było to słowo zakryte przed nimi, i nie wiedzieli, co mówiono.”
W 10 rozdziale Ewangelii wg Jana nasz Pan podaje przypowieść o owczarni i dobrym pasterzu. Pan Jezus bardzo jasno daje do zrozumienia, do czego doprowadzi go służba dla owiec. Werset 11 – „Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce.” Pan Jezus chciał, by uczniowie wiedzieli, że to on sam „kładzie” czyli dobrowolnie oddaje swoje życie za swoje owce.
Jezus tego nie ukrywał, to było w proroctwach. Izaj. 53:10 – „On położy swoją duszę na ofiarę za grzech”. Sprawiedliwość domagała się ofiary za grzech i zgodnie z Bożą wolą Jezus zdecydował się zostać taką ofiarą za grzech. Mat. 20:28 – „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddał życie swoje na okup za wielu.” Tylko że większość proroctw o Mesjaszu mówiła o przyszłej chwale, więc proroctwa o cierpieniach i śmierci uczniowie odsuwali na bok. Dlatego nasz Pan zaczął o tym wiele mówić w ostatnich miesiącach życia:
Jana 10:15-21 – „Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce. Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni, również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego. Tedy znowu powstał rozłam między Żydami z powodu tych słów. I wielu z nich mówiło: Demona ma i szaleje. Dlaczego go słuchacie? Inni mówili: To nie są słowa opętanego przez demona. Czyż demon może otwierać ślepym oczy?”
Słuchacze byli podzieleni, ale skupmy się na słowach Jezusa. Nasz Pan dowodzi, że choć położy swoje życie za owce, to jednak później to życie odzyska. „Inne owce”, do tego tematu wrócimy w części drugiej. „Mam moc dać życie moje i mam moc znowu je odzyskać” – Jezus otrzymał zgodę, żeby dać swoje życie na okup za wszystkich, dostał też od Ojca obietnicę, że jeśli będzie wierny to przyjmie to życie z powrotem w zmartwychwstaniu, że wróci do nieba, tam, gdzie był, zanim stał się człowiekiem. „Nikt mi ŻYCIA nie odbiera” – Annasz, Kajfasz, Piłat i Herod mieli tylko taką władzę nad Jezusem, na jaką on sam się zgodził, uznając, że jest to z dozwolenia Boga. To Jezus zdecydował, że nie użyje ani pomocy aniołów ani żadnej swojej cudownej mocy i że odda życie za nas.
Werset 22 mówi – „Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość poświęcenia świątyni. Była zima.” – to ostatnia zima naszego Pana jako człowieka. Jezus zostaje odrzucony w Jerozolimie, nie będziemy tych wersetów czytać, ale Żydzi próbują go ukamienować, nazywają naszego Pana bluźniercą, próbują go pojmać. Tak naprawdę to mógł być koniec, ale to jeszcze nie był ten czas.
Nasz Pan wiedział, że jego godzina nie nadeszła, ale jest bardzo blisko. Wersety 39-40 – „Wtedy znowu starali się go pojmać, lecz On uszedł ich ręki. I znowu odszedł za Jordan, na miejsce, gdzie dawniej chrzcił Jan i tam pozostał.” Werset 42 – „I wielu tam w niego uwierzyło.”
Znowu prosty, grzeszny lud, którzy wierzy w Jezusa. Ci, którzy myśleli, że widzą, stali się ślepi na Mesjasza, a oczy ślepych się otwierały. Jezus naucza za Jordanem i uzdrawia, a tymczasem w Betanii, blisko Jerozolimy, zachorował przyjaciel Jezusa – Łazarz. Marta i Maria, siostry Łazarza, posyłają do naszego Pana, by wrócił i uzdrowił ich brata. Jana 11:5-6 to zaskakujące wersety: „A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał.”
Ten piąty werset jest jakby po to, żebyśmy wiedzieli, że podstawą działań Boga i Jezusa w stosunku do nas jest ich wielka miłość. Ta rodzina służyła Panu, byli kochani przez Jezusa. My może czasem nie zasługujemy tak na Bożą miłość, ale nas także kocha Jezus. Jezus to dobry pasterz, który kocha swoje owce.
Marta i Maria to wiedziały i miały nadzieję, że Pan od razu wyruszy, przecież to przyjaciel. A tymczasem: „gdy usłyszał, że [Łazarz] choruje, został jeszcze dwa dni”. To „gdy” zadziwia. Został, bo usłyszał, że Łazarz choruje. W dodatku zrobił to nie dlatego, że ich nie kochał, ale właśnie dlatego, że ich kochał. Myślę, że człowiek tego nie potrafi. Tylko Boska miłość w Chrystusie mogła uznać, że anioł cierpienia i śmierci musi dokończyć swojego dzieła.
Kto z nas wie, ile zawdzięczamy cierpieniom i smutkom w swoim życiu?
A kto z nas sam wybrałby sobie takie smutki, które nas spotkały?
Gdybyśmy niczego nie doświadczyli, to gdzie by była nasza wypróbowana wiara, nasza wytrwałość, pobożność i miłość? W końcu jednak nasz Pan mówi uczniom, że teraz pójdą do Betanii. To znowu szok, tym razem dla apostołów. Przecież to parę kilometrów od Jerozolimy, werset 8 – „Rzekli do niego uczniowie: Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi ukamieniować i znowu chcesz tam iść?” Uczniowie nie wiedzą na początku o czym mówi Jezus. Powiedział, że Łazarz śpi; no to pośpi trochę i będzie zdrowy. Ale Łazarz umarł i o tym właśnie mówi Jezus. Dobrze, ale skoro umarł, to po co tam iść? Jezus mówi uczniom, że cieszy się, że nie było go w Betanii z ich powodu, bo teraz UWIERZĄ. Ciekawe słowa. Werset 16 i apostoł Tomasz: „Tedy rzekł Tomasz, zwany Bliźniakiem, do współuczniów: Pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli.”
Bracia i Siostry, tak czasem mówimy: „niewierny Tomasz”. A z drugiej strony bardzo wierny uczeń i przyjaciel. Tomasz miał racjonalny umysł. Nie lubił szybko wierzyć w cuda, chciał być ostrożny. Ale jeśli Jezus idzie na śmierć, to mówi do reszty: „pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli”. Szukajmy dobrych stron apostołów i naszych braci i sióstr. Czasami ich pragnienia są lepsze niż nam się wydaje. Czasami to ich stary człowiek walczy i przeszkadza, ale serca są czyste.
Jezus idzie do Betanii. Tam wielki smutek i żal Marty i Marii, w końcu sam Jezus zapłakał. Marta dała piękne świadectwo, że wierzy w sen śmierci i w to, że jej brat wstanie w dzień ostateczny. Pan Jezus ma jednak inny plan. Werset 39 – „Rzekł Jezus: Usuńcie ten kamień”. Kamień do grobu Łazarza. Minęły już trzy dni. Marta przez chwilę protestuje, werset 40 – „Rzekł jej Jezus: Czy ci nie powiedziałem, że jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?”
To znowu lekcja dla nas: „Czy ci nie powiedziałem, że jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą”. Nie rozumiemy czasami, nie wiemy czemu stało się tak, a nie inaczej w naszym życiu. Jednak nie traćmy nadziei. Nie zawsze musimy rozumieć. Siostry Łazarza też nie rozumiały. One nie rozumiały, czemu Pan Jezus nie przyszedł, czemu ich brat umarł, ale Jezus nie oczekiwał, że będą rozumiały, tylko że nadal będą wierzyły. Dla nas też nadejdzie dzień, gdy ujrzymy Bożą chwałę we wszystkim, czego teraz nie rozumiemy. Jest JEDEN warunek: „Jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą.” Miejmy w sercu te słowa, zwłaszcza, gdy jest nam źle. Pamiętajmy, że czasami jest tak, że „Bóg już przygotował drogę. On tylko przygotowuje nas.” Czasami muszą przyjść trudne dni i skomplikowane wydarzenia… Następne słowa:
”Łazarzu, wyjdź”. Jaki piękny dowód na to, co Jezus w innych miejscach zapowiadał. Jana 5:28 – „Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłysza głos Syna Człowieczego i wyjdą(…)”. Skoro Łazarz wyszedł to jaki problem dla Pana, aby obudził pozostałych? Niektórzy wierzą, inni donoszą to faryzeuszom. Jana 11:47-53 – „Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili: Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród. A jeden z nich, Kaifasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął. [Apostoł Jan komentuje:] A tego nie mówił sam od siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród. A nie tylko za naród, lecz także aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże. Od tego też dnia naradzali się aby go zabić.”
Jaka to dziwna sprawa. Kajfasz naprawdę powiedział proroctwo. „Lepiej jest, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął.” On myślał całkiem inaczej, Kajfasz i cała rada dbali o siebie i swoje wpływy, a nie o lud, ale w tym momencie powiedział prawdę. Taki był Boski plan, by jeden umarł za wszystkich, za cały naród Adama. Kajfasz w swoich słowach wypełnia typ z historii Józefa. 1 Mojż. 50:20 – „Wy wprawdźcie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dzis dzieje: zachować przy życiu liczny lud.”
Liczny lud albo wielu, za których umarł Jezus to wszyscy ludzie, nie ma wyjątku. Hebrajczyków 2:9 – „Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego.”
Tylko doskonały Jezus mógł umrzeć jako ofiara za grzech świata. Wiemy jednak, że ta śmierć musiała być szczególna, po to, by wykupić Żydów spod potępienia Zakonu. Galatów 3:13 – „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie”. Nasz Pan także to wiedział, już wcześniej wiedział jaką śmiercią umrze. Jak wielki ciężar na ramionach naszego Pana. I jak bardzo powinniśmy cenić naszego Pana za to, że świadomie oddał życie za grzeszników, a w tym za każdego z nas.
Drodzy Bracia i Siostry! Przed przerwą mówiliśmy, że po wskrzeszeniu Łazarza Sanhedryn na czele z Kajfaszem podjął decyzję, aby zabić Jezusa. Przyszła mi taka myśl dla nas. Jak często oceniamy w naszym życiu różne działania i postawy innych. I oby w nas nie było ducha tej Rady. Myślę, że bardzo powinniśmy prosić Boga o ducha miłości, mocy i zdrowego rozsądku, bo bez ducha – nawet mając literę prawdy – możemy wiele spraw mylnie oceniać i źle wyrokować.
Nasz Pan znów musiał działać poza Jerozolimą i jej okolicą. Ale na tydzień przed Paschą wrócił do Betanii. Jana 12:3 – „Tam więc przygotowali mu wieczerzę, a Marta posługiwała, Łazarz zaś był jednym z tych, którzy z nim siedzieli przy stole; a Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła je swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści.” Maria namaściła nogi Jezusa, kiedy jeszcze żył. Tydzień później byłoby już za późno. Jeśli mamy taki „słoik” miłości i sympatii to nie czekajmy z otwarciem aż do śmierci przyjaciół i bliskich. Kwiaty na grobie już nie ucieszą zmarłego brata ani zmarłej siostry.
Drodzy Bracia i Siostry, czy macie takie wyrzuty sumienia, że czegoś nie zrobiliście, a teraz już nigdy tego nie będziecie mogli zrobić? Jeśli nie to cieszcie się. Ja mam takie rzeczy w swoim życiu. To bolesne uczucie. Trzeba to oddać Panu, ale chciałbym też teraz widzieć to, co mogę zrobić, jak mogę usłużyć, jak podać dłoń, jak okazać dobre uczucia. Chciałbym to robić, chciałbym mieć na to siły. Nie zawsze się udaje. Jeśli jednak wiecie, że jest coś dobrego do zrobienia, to zróbcie to. Nie patrzcie wokół, tak jak Maria nie patrzyła na innych, tylko zrobiła to, co uznała za najlepsze. Judasz rozpoczął szemranie, inni uczniowie to podjęli, ale Jezus mówi: „Ona to chowała na dzień mojego pogrzebu.”
Znowu ten pogrzeb i myśli o śmierci. Judasz jest wściekły, Piotr zastanawia się, czemu Pan Jezus ma takie „czarne” – jego zdaniem – myśli. Tylko Pan Jezus w tym momencie jest w pełni świadomy tego, co będzie dalej. Maria z Betanii tylko to wtedy przeczuwała, ale jej miłość na zawsze będzie sławiona. Miejmy w pamięci te kosztowne perfumy, ten zapach. Pamiętajmy słowa naszego Pana; „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.”
Królewski wjazd Jezusa do Jerozolimy, ostra dyskusja z faryzeuszami, przybycie zhellenizowanych Żydów z Grecji. Ewangelia wg Jana, rozdział 12 i kolejne bardzo wyraźne słowa naszego Pana o swojej śmierci i celu tej śmierci – Jana 12:23-24 –
„A Jezus odpowiedział im: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.”
Gdyby Jezus nie ofiarował swojego życia, to nie mógłby dać tego życia za wiernych i za świat. Byłby tylko on sam, z prawem do życia, ale bez swoich owiec. Jaka to straszna wizja dla nas. Nie byłoby żadnej nadziei, gdyby Jezus zrezygnował z ofiary.
Znów można wrócić do pytania czy to było lekkie dla naszego Pana? Oto jego słowa: Jana 12:27 – „Teraz dusza moja jest zatrwożona i cóż powiem? Ojcze wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę.” – Jezus miał cierpienia i obawy, był człowiekiem, a przecież to On sam nosił na barkach losy całego świata. On to wszystko wiedział, On już wiedział o krzyżu. Ciało chce wołać: „Ojcze wybaw mnie od tej godziny”, ale nowe stworzenie mówi w mocy: „Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę [z powodu tej godziny śmierci, dla odkupienia ludzkości, nasz Pan stał się człowiekiem.]”
Jana 12:31 – „Teraz odbywa się sąd na tym światem; teraz władca tego świata będzie wyrzucony” – Odbywa się ‘krisis’, wielka próba, kryzysowy moment całego świata. Wszystko zależy od naszego Pana i tego, czy będzie wierny Ojcu aż do śmierci krzyżowej. Jak w grze w szachy. Jeden ruch, który decyduje o całej partii. Gra toczy się dalej, ale Arcymistrz już wie, że partia jest wygrana. Oddanie życia na krzyżu to był ten najważniejszy ruch w partii Pana Jezusa z szatanem. Mijają dwa tysiące lat i dla kogoś, kto się nie zna, gra jest wyrównana, a może nawet szatan wygrywa. Ale Jezus zwyciężył i zbliża się czas, kiedy każdy się o tym dowie.
Jana 12:32 – nasz werset podstawowy – nasz Pan mówi: „A gdy ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę.” – Czy nasz Pan mówi tutaj o swoim wniebowstąpieniu i o tym, że pociągnie ludzi do nieba? Następny werset mówi coś innego: – „A to powiedział, by zaznaczyć, jaką śmiercią umrze.” „Wywyższony ponad ziemię”, to słowo z naszego tekstu ‘wywyższony’, to greckie ‘hupsoo’, to samo, które użyte jest w Ewangelii wg Jana 3:14 – „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.”
Mojżesz nie wywyższył węża do nieba, ale umieścił go na drzewie. 4 Mojż. 21:9 – „I zrobił Mojżesz miedzianego węża, i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu.” — Przez patrzenie na węża miedzianego, Izraelici pokąsani przez węże byli uleczeni. W antytypie ludzie pokąsani przez grzech mogą zyskać uleczenie i życie przez wiarę w okup Jezusa. To jest dokładnie to patrzenie, do którego namawiał kaznodzieja metodystów, gdy Charles Spurgeon trafił na jego kazanie. „Patrzcie na Jezusa”.
Jana 12:34 – „Ale lud mu odpowiedział: Słyszeliśmy z zakonu, że Chrystus trwa na wieki; jakże więc możesz mówić, że Syn Człowieczy musi być wywyższony? Kimże jest ów Syn Człowieczy?”
Żydzi dobrze zrozumieli, że nasz Pan mówi o ukrzyżowaniu. Pytają go, jak to możliwe, że Mesjasz ma umrzeć, skoro Mesjasz miał żyć na wieki. Pytania Żydów są rozsądne. Jak czytamy u Daniela 7:13-14 – „I widziałem w widzeniach nocnych: Oto na obłokach niebieskich przyszedł ktoś, podobny do Syna Człowieczego; doszedł do Sędziwego i stawiono go przed nim. I dano mu władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki, Jego władza – władzą wieczną, niezmienną, jego królestwo – niezniszczalne.”
Wszystko to oczywiście prawda. Żydzi zapomnieli tylko za jaką cenę Syn Człowieczy miał nabyć to prawo do wiecznego królowania. Zapomnieli o fragmentach takich jak Psalm 22, gdzie bardzo wyraźnie opisane są cierpienia i śmierć Mesjasza. Izaj. 53:12 – „Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców został zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.” Werset 5: „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.” Nasz Pan właśnie o tym mówi w naszym głównym wersecie. Śmierć Mesjasza to jedyna droga, żeby ludzkość mogła wrócić do pokoju z Bogiem.
„A gdy ja będę wywyższony ponad ziemię (to znaczy: gdy zostanę przybity do krzyża jako Wasz odkupiciel), wszystkich do siebie pociągnę. (tzn. dzięki temu wpłynę pozytywnie na wszystkich ludzi, przyciągnę ich do siebie)”. Nasz Pan zapowiada tutaj swoją śmierć i jej rodzaj, ale też swoje zmartwychwstanie i przyszłe dzieło. „Gdy będę wywyższony”, Jeśli zostanę ukrzyżowany i umrę jako Odkupiciel, to dzięki temu, później, gdy potem wstąpię do nieba, a później powrócę z nieba, by panować 1000 lat to wtedy wszystkich do siebie pociągnę.
Minęło prawie 2000 lat od wypowiedzenia tych słów. Wielu ludzi umarło przed Jezusem, wielu ludzi umarło po Nim bez usłyszenia choćby jednego słowa na Jego temat. Nie zostali pociągnięci. Wielu ludzi żyje w chrześcijańskich krajach, ale nie ma pojęcia, że jest coś takiego jak żywa wiara w Chrystusa i że Chrystus jest żywy. To dlatego nasza wiara idzie dalej, do zapowiadanych w Biblii „czasów odnowienia wszechrzeczy”, do tysiącletniego królowania Pana Jezusa i świętych. Boska mądrość przygotowała 4000 lat oczekiwania na Mesjasza, od upadku Adama w grzech. Ale dlaczego minęło kolejne 2000 lat, a nadal nie ma tego powszechnego „pociągnięcia ludzkości” do Jezusa?
Oczywiście ta siła pociągania działała i działa. Przez cały Wiek Ewangelii to Bóg przyciąga do Chrystusa. Jana 6:44 – „Nikt nie może przyjść do mnie [mówi Jezus], jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.” Wskrzeszę albo podniosę. Ci, którzy uniżali się razem z Panem w pokorze, znosili wiele cierpień i czynili wiele poświęcenia, ci właśnie w ostatecznym lub w ostatnim czyli siódmym tysiącletnim dniu, zostaną wysoko podniesieni, by razem z Jezusem oświecać pozostałych, by razem z nim sądzić świat. (Myślę, że zdajemy sobie sprawę, że te kadry Królestwa są znacznie szersze niż tylko Oblubienica Chrystusa, jego „maluczkie stadko”. Nie wchodzimy jednak głębiej w ten temat.)
2 Kor. 5:14 – „Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas.” Bóg nikogo nie zmusza do przyjęcia Chrystusa w WE. Pokuta, wiara i poświęcanie się chrześcijan jest dobrowolne. Tym, którzy szukają Boga, Bóg objawia najpierw ich własny upadek w grzech i potępienie. Ale potem Bóg daje im znać, że przygotował dla nich uzdrowienie przez wiarę w Chrystusa. Ta wiara rodzi wdzięczność za to, że Chrystus za nas umarł, gdy byliśmy w grzechu. Miłość Boga i miłość Chrystusa do nas sprawia, że my też chcemy coś oddać, a Bóg wysyła do nas w Biblii wiadomość, że jedyna ofiara, która mu się podoba to nasze serce i życie oddane dla Niego. „Synu, daj mi serce Twoje”. „Proszę was bracia, stawiajcie ciała wasze ofiarą żywą, świetą, przyjemną Bogu, jako rozumną służbę waszą.”
Miłość Boga i Chrystusa i wynikające z tego ofiarowanie naszego Pana, jego podniesienie na krzyżu i śmierć to ta główna podstawa, która ciągnie nas do Jezusa w tym życiu i która pociągnie do Niego ludzi w Wieku Tysiąclecia. 1 Tym. 2:4 – „Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy.” Greckie słowo oddane tutaj jako „chce” to „thelo”. To słowo jest mocniejsze od innych grekich słów, które można tłumaczyć jako „chce”, np. „bulomai” i „epitimeo”. To słowo znaczy, że Bóg tak postanowił, że taki jest Jego plan. Znaczy to, że jest to Boska determinacja, że Bóg tego bardzo chce i dokona.
Nadejdzie czas, gdy prawda stanie się powszechna na ziemi, a poświęcenie się Bogu nie będzie już kosztowało tyle, ile kosztuje teraz. Słowo Boże to potwierdza, wersety o WE mówią o tym, by „kupować prawdę” (za cenę bolesnych doświadczeń); W Wieku Tys. chętni mają „brać wodę żywota za darmo” (prawda Słowa Bożego ma być dostępna dla każdego bez potrzeby tak wielkich starań). Ludzie nadal będą poświęcać się Bogu czyli oddawać mu wszystko, co mają, ale będą to robili, bo będzie to ich prowadziło do uleczenia, do błogosławieństw i wreszcie do życia wiecznego. To też jest pięknie pokazane w typie Józefa, który wspomnieliśmy. Chodzi o moment, kiedy Józef był postanowiony nad całym Egiptem w czasie chudych lat. 1 Mojż. 47:21 – „Co do ludności zaś, [Józef] oddał ją całą w poddaństwo, od jednego krańca Egiptu do drugiego.” Ludzie sami się tak naprawdę oddawali, by zachować życie. To samo stanie się w antytypie…
Pismo Święte porównuje ludzi zmierzających do zbawienia do podróżnych. Wiemy, że w Wieku Ewangelii miała to być pielgrzymka „wąską ścieżką”. Jak w „Wędrówce pielgrzyma” Johna Bunyana jest to podróż bardzo niebezpieczna i pełna zagrożeń.
Pod rządami Pana Jezusa zostanie jednak otwarta „droga bita”, na której nie będzie już kamieni, o które dzisiaj potykają się ludzie, nie będzie na niej drapieżnych bestii, inaczej mówiąc nie będzie różnych gwałtownych pokus, które nas atakują w tym życiu i nie będą tam mogli działać kusiciele i zwodziciele. Jest to bardzo znany fragment, ale przeczytajmy Izaj. 35:8, w tłum. Br. Johnsona z tomu 17 – „I będzie tam droga bita, zwana drogą świętości. Nie będzie nią chodził nieczysty; będzie ona tylko dla tych: pielgrzymów, którzy choćby byli głupi, nie zbłądzą na niej.”
Nasz Pan nie tylko odkupił rodzaj ludzki, ale też go wyzwoli (por. urząd Sędziego w Biblii). To jest cel odkupienia, aby dać każdego szansę uzyskania zbawienia. Nasz Pan odkupił wszystkich ludzi, łącznie z tymi, którzy już dawno nie żyli, gdy to zrobił. Zanim pociągnie wszystkich do siebie, wskrzesi ich najpierw z grobu.
Podczas królowania Chrystusa ludzkość będzie pociągana, ale nie będzie zmuszana do Niego. Tak jak teraz Bóg pociąga ludzi przez swoje Słowo, przez Ducha i przez Opatrzności, tak samo będzie w Królestwie.
Bóg nigdy nie naruszył i nie naruszy wolnej woli człowieka. Jak pięknie pokazał to brat Barton w jednym z kazań: Bóg chce mieć wiernych synów i córki, a nie roboty. Gdyby Bóg chciał stworzyć roboty to stworzyłby je o wiele lepsze niż najnowsze roboty, które człowiek potrafi stworzyć; ale Bóg chciał moralnie wolne istoty, które pragną Go chwalić w duchu i prawdzie, które chcą mu służyć dobrowolnie, z miłości do Niego i do Jego dobrych praw.
Przyciąganie przez Pana wszystkich ludzi do siebie w Królestwie będzie polegało na pokazaniu im Prawdy i korzyści płynących z przestrzegania prawdy i sprawiedliwości. Nasz Pan będzie także pokazywał wielkie zło i straszne skutki grzechu (to ostatnie dzieje się zresztą już teraz i w tym życiu, myślę, że jesteśmy o tym przekonani).
Jak zapowiadał święty Paweł, nadchodzi dzień, kiedy każdy człowiek będzie chwalił Boga i Jezusa. Filipian 2:9-11 – „Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię. Aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią. I aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.”
Oczywiście, każde kolano pod ziemią to język symboliczny. Mowa tu o zmarłych ludziach. Wcześniej muszą zostać obudzeni z umarłych i dowiedzieć się, kto ich zbudził, a wtedy na pewno oddadzą chwałę Jezusowi jako zbawcy i królowi.
To nie znaczy jednak, że wszyscy będą pociągnięci do życia wiecznego. Znaczy to tyle, że każdy dostanie taką propozycję (na pewnych zasadach). I znaczy to, że przynajmniej na jakiś czas każdy człowiek podda się Jezusowi i odda mu chwałę w czasie tysiąclecia. Dla niektórych ten czas może być krótki.
Będą to czasy wielkiego odrodzenia na ziemi. Psalm 72:6 mówi, że nasz Pan i prawda razem z nim – „Zstąpi jak deszcz na skoszoną trawę, jak krople deszczu nawadniające ziemię.”
Wg Dziejów Ap. 3:20-22 „nadejdą od obecności Pana czasy ochłody; I pośle tego, który był wam głoszony, Jezusa Chrystusa; Którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, jak Bóg od wieków przepowiadał przez usta wszystkich swoich świętych proroków. [brat Johnson pisze w E15, s. 673, że ta ochłoda lub odświeżenie to „dosłownie: ponowne odrodzenie i wzrost trawy, skoszonej i spalonej słońcem, po obfitych deszczach, jakie miały na nią spaść, tj. restytucja wszystkiego, co zostało utracone przez upadek Adama – każdego zarysu Boskiego obrazu i podobieństwa”] [czytamy dalej:] Mojżesz bowiem powiedział do ojców: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, wasz Bóg, spośród waszych braci. Jego będziecie słuchać we wszystkim, co wam powie. A każdy, kto nie posłucha tego Proroka, zostanie usunięty z ludu.” (a więc ludzie, którzy nie będą posłuszni Jezusowi będą odcięci od życia, „usunięci z ludu.” – każdy sam zdecyduje o sobie, nikt nie będzie mógł zrzucić winy na przodków lub złe warunki).
Dziś możemy tylko wyobrazić sobie naszą radość, kiedy wszyscy spotkamy naszych ukochanych przywróconych do życia. Kiedy jak zapowiada Ps. 85:11 – „Miłość i wierność spotkają się; sprawiedliwość i miłość ucałują się.” Nowy prorok i król Jezus Chrystus (Głowa i Ciało) przyniesie ludziom naukę, szczęście, uleczenie, a także sąd. Ci, którzy przejdą sąd pomyślnie to te „inne, drugie owce Jezusa”, to też „owce” z przypowieści o owcach i kozłach. Pan Jezus nie pociągnie tych owiec do nieba, ale dołączą one do jednej owczarni – do jednej rodziny zbawionych istot, czy to ziemskich czy niebiańskich.
Pytanie, na które na pewno chcielibyśmy poznać odpowiedź brzmi: Kiedy to się nareszcie stanie? Mam dla Was kilka myśli do rozważań. Zdaniem brata Russella (można to znaleźć w R-1695B) Pan Jezus daje pewne proroctwo na ten temat u Łukasza 13:32 – „Idźcie i powiedźcie temu lisowi [ma tu na myśli Heroda], oto wyganiam diabły i uzdrawiam dziś i jutro, a trzeciego dnia dokończenie wezmę”, a także u Jana 2:19,21 – „Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię go… (On mówił o kościele swojego ciała)”.
Zdaniem brata Russella te trzy dni, o których mowa w tych wersetach, były to dni tysiącletnie, zgodnie z biblijną zasadą, że dzień u Boga jest jak tysiac lat i zgodnie z zapowiedzią tysiącletniego dnia sądu, tysięcletniego królowania Jezusa itd… Patrząc od stworzenia Adama, tysiącletni dzień, w którym Pan Jezus żył i umarł jako człowiek był dniem piątym, a teraz żyjemy na początku dnia siódmego.
Coś podobnego czytamy u Ozeasza 6:1-2 –„Chodźcie zawróćmy do Pana! On nas rozszarpał, On nas też uleczy, zranił i opatrzy nasze rany! Po dwóch dniach wskrzesi nas do życia, trzeciego dnia podniesie nas i będziemy żyli przed jego obliczem. Starajmy się więc poznać, usilnie poznać Pana; a że go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna i przyjdzie do nas jak deszcz, jak późny deszcz, który zrasza ziemię!”
Dotyczy to głównie narodu izraelskiego. „On nas rozszarpał”, „on nas zranił”, „on nas też uleczy” i „opatrzy nasze rany”. Dzień to 1000 lat – 2 Piotra 3:8 – „u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat”. Zatem te 2 dni to 2000 lat. O co tutaj chodzi? Żydzi jako naród stracili łaskę u Boga, wtedy, gdy zabili naszego Pana. Rok 33 n.e. Miało to miejsce w 5 tysiącletnim dniu od stworzenia Adama. Popadli wtedy w niełaskę u Boga, która trwała do 1878 r. i w tym roku łaska zaczęła powoli wracać, a ten rok to licząc tysiącletnie dni od stworzenia Adama jest już siódmy dzień, a jednocześnie trzeci dzień od momentu, gdy Żydzi utracili łaskę. Po upływie 2000 lat, w trzecim tysiącleciu, lub siódmym od upadku Adama. „Trzeciego dnia podniesie nas” – początek Wieku Tysiąclecia i tutaj jest nadzieja dla tego narodu. Czy to nadzieja tylko dla cielesnego Izraela? Nie, ponieważ losy Izraela to także losy świata. Żydzi i poganie to dzieci Adama i Ewy. Wszyscy upadliśmy w Adamie. Żydzi i poganie – wszyscy mamy tego samego odkupiciela w Jezusie Chrystusie. Nawet jeśli nie wszyscy w tym życiu to wiedzą i przyjmują. To co dotyczy Izraela, dotyczy także reszty ludzkości. Rzymian 11:15 – „Jeśli bowiem odrzucenie ich jest pojednaniem świata, to czym będzie przyjęcie ich, jeśli nie powstaniem do życia z martwych.” Odrzucenie Izraela – rzecz przykra, negatywna, stało się błogosławieństwem dla reszty świata, dla pogan, którzy mogli wejść do ludu Bożego Wieku Ewangelii, dla nas. To czym będzie ich przyjęcie, czym będzie ich powrót do łaski? Apostoł Paweł pisze, że będzie to powstanie do życia z martwych. Powrót Żydów do łaski Bożej, na początku 3-go tysiącletniego dnia [lub 7-go], to będzie też powstanie do życia z martwych dla całej reszty ludzkości.
Podobny nieco fragment, tym razem 2 Mojż. 19:10-11 – „I rzekł Pan do Mojżesza: Idź do ludu i nakaż im, by przygotowali się na święto dziś i jutro i wyprali swoje szaty. By byli gotowi na trzeci dzień, gdyż trzeciego dnia zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj.”
Według brata Johnsona, TE 11, te dwa dni przygotowania to WE, dwa tysiące lat od pięćdziesiątnicy aż do naszych czasów. Bóg żądał od Jezusa aby ten wymagał od ludu Bożego oczyszczenia się w postępowaniu z wszelkiej nieczystości ciała i ducha. Góra Synaj to typ na królestwo Boże. Obecnie żyjemy w czasie, gdy Pan zstępuje na górę Synaj, gdy Jezus obejmuje swoje Królestwo. Żyjemy pośród licznych znaków czasu w religii i w świecie. [E11, rozdz.6; E17, rozdz.11]
Wszystko to jest bardzo ciekawe i może to Wy macie ciekawe przemyślenia, którymi możecie się ze mną podzielić na ten temat. To wszystko jest ważne, ale jest jedna ważniejsza sprawa, do której chciałbym na końcu wrócić.
Ta najważniejsza sprawa to Patrzenie na Jezusa, i to Tego ukrzyżowanego. Cały Boski plan i cała nasza nadzieja opiera się na podstawie jednej nauki Biblii, która brzmi: Jezus Chrystus – okup za wszystkich. Przypomnę na koniec 1 List do Tymoteusza 2:4, ale poszerzę go o wersety 5 i 6 – „[Bóg] chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. Bo jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich…”
W wersecie 4 mamy tu bardzo wyraźną zapowiedź wskrzeszenia umarłych, restytucji i dnia sądu. W końcu sąd to najpierw pouczenie – podanie pewnych prawd, zgodnie z którymi potem można być próbowanym, karanym i otrzymać ostatecznie wyrok.
Wersety 5 i 6 mówią na jakiej podstawie to się dokona. Pan Jezus „wydał siebie samego na okup za wszystkich”; nasz Pan dosłownie wziął nasze karanie na siebie. On położył się do grobu za każdego i za każdą z nas. On umarł za wszystkich, więc wszyscy teraz lub w przyszłości skorzystają z jego ofiary. On podniesie i oświeci każdego człowieka. On da życie wieczne każdemu kto Mu zaufa i będzie Mu z serca posłuszny teraz albo podczas Jego panowania.
Myślę, że ta wielka prawda jest tym, co nas tutaj połączyło. Nie byłoby naszego zboru ani naszej jedności, gdyby nie okup i łaska Boża, dzięki której zostaliśmy pociągnięci do tej Ewangelii już w tym życiu. Pozwólmy, aby ta pociągająca miłość i moc Boga i Chrystusa w pełni wpłynęła na nasze życie. Niech to wszystko będzie na chwałę Bogu i na nasze wzmocnienie. Życzę Wam Bracia i Siostry błogosławionych przygotowań do Pamiątki.