Cudowna Boża łaska

Wykład wygłoszony 17 listopada 2019 roku w zborze Pana we Wrocławiu:

Drodzy Bracia, drogie Siostry! Czy macie takie pieśni, które chętnie byście dodali do śpiewnika, żeby częściej do nich wracać? Jakie by to były pieśni? Dla mnie na pewno jedną z nich byłaby „Cudowna Boża łaska”. I taki też będzie temat dzisiejszych rozważań: Cudowna Boża łaska. Pewnie znacie tę pieśń. W oryginale angielskim tytuł brzmi: „Amazing Grace” i choć polskie słowa nie są dokładnym i dosłownym tłumaczeniem, to jednak oddają ducha tej pieśni:

Pierwsza zwrotka w języku angielskim brzmi bardzo przejmująco:

Te poruszające słowa budzą pytania kto napisał taką pieśń. A był to żyjący w XVIII wieku John Newton. Kiedy w 1725 roku przyszedł na świat, jego pobożni rodzice nie sądzili, że jego życiorys będzie tak dziwny. Oto mając zaledwie 11 lat zaciągnął się jako majtek na jeden z okrętów, na którym pływał przez kolejne 4 lata. Kiedy napisze o tych 4 latach wiele lat później, napisze tak: „Z czasem stałem się tak zepsutym człowiekiem, iż wywierałem negatywny wpływ na wszystkich wokoło” Czy potraficie sobie wyobrazić młodego człowieka między 11 a 15 rokiem życia, że może o sobie powiedzieć, że stał się tak zepsutym człowiekiem, iż wywierał negatywny wpływ na wszystkich? Trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie opisuje to Newton. Kiedy wrócił na ląd został wcielony do marynarki wojennej, skąd zdezerterował, a kiedy po dwóch latach ponownie go odnaleziono, za karę nie tylko skuto go w kajdany, wymierzono mu karę chłosty, ale zesłano go też na statek przewożący niewolników, aby tam przez kolejne lata odsłużył to, przed czym chciał uciec w wojsku. Po latach napisze on, że ten czas, który spędził na statkach niewolniczych spowodował, ze stał się całkowicie bezbożnym człowiekiem, bluźniercą i złoczyńcą. Opisywał straszne rzeczy, które działy się z niewolnikami i niewolnicami: morderstwa, gwałty, bicie i głodzenie. Newton nie tylko to oglądał, ale i czynnie brał w tym udział.

fot. John Elder

Ale gdzieś tam daleko w Anglii ciągle jego ojciec pamiętał o nim, prawie codziennie przychodził do portu, prosił kapitanów statków, aby odnaleźli jego syna, który w końcu odnalazł się w Afryce, gdzie pracował dla handlarza niewolników i sam był nawet przez rok niewolnikiem u Afrykanów. W 1747 roku kiedy John miał zaledwie 22 lata, kapitan jednego ze statków niewolniczych zawinął do portu w Sierra Leone i marynarze odnaleźli Johna, wręcz przymusili go, aby wsiadł na okręt i popłynął z nimi z powrotem do Anglii do Liverpoolu. Droga była długa, szukał jakiegoś zajęcia dla siebie, pewnego dnia znalazł książkę „O naśladowaniu Chrystusa”, zaczął ją czytać, ale treść była da niego tak nudna, że rzucił ją w kąt. Kilka dni później rozszalała się na morzu straszliwa burza, właściwie kapitan i cała załoga straciła już nadzieję, że zostaną uratowani, kiedy walczyli z żywiołem, o dziwo John zaczął wołać do Boga w modlitwie o ratunek. Po latach napisze: zrozumiałem wtedy, że istnieje Bóg, który słyszy modlitwy i odpowiada na nie, ale nie mam pojęcia dlaczego Pan właśnie mnie wybrał, aby okazać swoje miłosierdzie, powrócił do Anglii, kilka lat po swoim nawróceniu porzucił morze, stał się człowiekiem, który zaczął pisać pieśni, studiował bardzo gorliwie Pismo Święte, stał się niepłatnym kaznodzieją, a w wieku 39 lat objął jedną z parafii kościoła anglikańskiego w Anglii, w której służył prawie do końca życia. Często ubierał się w swój marynarski czarny płaszcz, szedł do ludzi potrzebujących pomocy, opowiadał historie swego życia, ale przede wszystkim o tej niesamowitej łasce, która ze strasznego grzesznika uczyniła go dzieckiem Bożym. Kiedy 21 grudnia 1807 roku umierał w wieku 82 lat jego ostatnie słowa, które wypowiedział, brzmiały: „jestem wielkim grzesznikiem, a Chrystus jest wielkim zbawicielem”. Poprosił też, aby na jego nagrobku napisano słowa: „John Newton – kaznodzieja. Niegdyś bezbożnik i libertyn, handlarz niewolników w Afryce. Przez obfite miłosierdzie naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa zachowany, odrodzony, obdarzony przebaczeniem i wyznaczony do głoszenia ewangelii, którą tak długo usiłował niszczyć.”

Znamy z Pisma Świętego innego człowieka, który długo usiłował niszczyć ewangelię i jej sług. To Szaweł z Tarsu, znany później jako apostoł Paweł. Człowiek, który prześladował pierwotny kościół, wtrącał chrześcijan do więzienia, a wreszcie uczestniczył w kamienowaniu Szczepana. Dzieje Apostolskie notują (9:1), że w drodze do Damaszku „dyszał jeszcze groźbą i chęcią mordu uczniów Pańskich”.

Pan Jezus stanął mu jednak na drodze i objawił mu Bożą łaskę dla niego i misję, by ogłosić tę łaskę drugim. Wiele lat później Dzieje 20:24 notują słowa Pawła: „Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: [bylebym] dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.”

Czemu „łaska” jest tak ważna dla Pawła, że uważa ją za wartą więcej od jego życia? Czemu dla jej głoszenia decydował się na znoszenie cierpienia, na chłosty, więzienia, trudy, nieprzespane noce, kamienowania i zmagania z demonami i fałszywymi braćmi? Co to jest Boża „łaska” i jakie są jej przejawy?

Otwórzmy list apostoła Pawła do Tytusa 2:11-14.

Werset 11 – „Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi”

Poza pieśnią ten werset jest podstawą naszego wykładu. Łaska Boża zbawienna wszystkim ludziom. Nie ma tutaj wyjątku. Wszyscy ludzie mają być objęci zbawienną łaską.

Następne trzy wersety mówią coś szczególnego: „[12] Nauczając [lub: ćwicząc] nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie [lub: trzeźwo], sprawiedliwie i pobożnie żyli, [13] oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, [14] który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach.”

Boża łaska jest zbawienna dla wszystkich ludzi, ale obecnie ćwiczy tylko niektórych ludzi. Apostoł podaje, że „ćwiczy nas”, a nie wszystkich ludzi, abyśmy się wyrzekli bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie trzeźwo, sprawiedliwie i pobożnie żyli.
Ci, którzy to zrobią, maja być „wykupionym” na własność ludem Jezusa.

Wydaje się, że ta garstka, to ci sami, o których modlił się Pan Jezus, jak mamy to zapisane w Ew. Jana 17:14-15 – „Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego.” i werset 20 – „nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie.”

Garstka tych, którzy zobaczyli Bożą łaskę i z powodu umiłowaniu jej zaczęli poddawać się zmianom, których pragnie Bóg. Tytusa 2:13 mówi, że mają oni oczekiwać spełnienia nadziei i objawienia się wielkiego Boga i zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

John Newton pisał, że „łaska” to cudny lub miły dźwięk. Myślę jednak, że przynajmniej w języku polskim słowo to jest rzadko używane i zapomniane. Na pewno zaś zapomniana jest wartość i znaczenie tego słowa. Kiedy więc czytamy Biblię możemy nie dostrzec piękna i siły tego słowa. A przecież to znaczenie słowa „łaska” jest cudowne, a nie tylko samo brzmienie polskiego słowa „łaska”, angielskiej – „grace” czy greckiej – „Charis.”

Definicja biblijnej łaski to „przychylność i wspaniałomyślność w uczuciach i czynach okazywana szczególnie tam, gdzie nie jest zasłużona”. Jako synonim dla przychylności moglibyśmy podać życzliwość, a wspaniałomyślność to inaczej dobroć i wielkoduszność.
(Wyprzedzanie słów innej osoby,by w czymś jej usłużyć, dać coś z siebie)

Jeżeli z serca dajemy żebrakowi pieniądze to jest to łaska. Ten człowiek często na to nie zasłużył, zwłaszcza, gdy ma palce żółte od papierosów i gdy ktoś widział go wcześniej pijanego. Nie zasłużył na to, ale czasami otrzymuje jakiś datek. Same dobre uczucia to jeszcze nie „łaska”, bo „łaska” to niezasłużona życzliwość w myślach i czynach.
(Rzucenie komuś pieniędzy, ale bez dobrych uczuć tej osoby to też nie „łaska”, o której mówimy. Jest to współczesne „zrobienie komuś łaski”, ale nie ma tu „niezasłużonej życzliwości i dobroci w uczuciach”.)

(Nawiasem mówiąc to samo działa z innymi cechami. Np. sama cześć dla Boga to jeszcze nie pobożność. Do czci trzeba dodać sumienność w wykonywaniu tej czci, aktywności, gorliwości, wytrwałości… Same życzliwe uczucia dla braci i ludzi wokół to jeszcze nie miłość braterska. Do życzliwych uczuć trzeba jeszcze dodać sumienność, by te uczucia wcielać w życie. Dlatego prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – bo to nie ci, którzy tylko żywią dobre uczucia, ale ci, którzy działają zgodnie z tymi uczuciami)

Bóg okazał swoją przychylność dla nas, swoją „łaskę”, bo dał swojego Syna na świat. (Syn też okazał tę samą „łaskę”, bo chętnie podjął się tej misji). „Wyniszczył samego siebie, by stać się człowiekiem” (Na ziemi zdecydował się na cierpienie i krzyż dla nas) Nie zasłużyliśmy na zbawienie. Jak mówi o tym Rzym. 5:6 – „Chrystus bowiem, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych.” i w. 8 – „Bóg okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł.”

Łaska Boża jest zbawienna dla wszystkich ludzi, bo Jezus Chrystus oddał życie za każdego (wyraźnie podaje to np. Żyd. 2:9 – „Widzimy natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci). To jest „łaska”, bo sprawiedliwość nie wymusza na Bogu zbawienia wszystkich ludzi. To nie jest obowiązek ze strony Boga.

Tak samo sprawiedliwość nie wymagała od Boga powołania jakichkolwiek ludzi, ich przyprowadzenia przez Boga do Chrystusa i dalszej przychylności, którą Bóg im okazał. W naszych sercach rodzi się wdzięczność, gdy zaczynamy rozumieć, że to wszystko, co Bóg dla nas robi to niezasłużony prezent z nieba. Biblia pokazuje nam też, że Boża łaska jest zawsze dla niegodnych, że nie możemy się jej domagać.

Wielu ludzi narzeka na Bożą łaskę. Jedni narzekają na deszcz, a inni na słońce, na starość, na śmierć. Czy jednak według Pisma Świętego jako ludzie zasługujemy na ładną pogodę i na zdrowie? Czy zastanawiamy się na co zasługuje człowiek według Bożej sprawiedliwości?

Myślę, że Boża łaska nie jest rozumiana, bo nie jest rozumiana Boża sprawiedliwość. Chrześcijanie myślą czasami, że jeśli są przeciętne dobrymi ludźmi – nie popełniają ciężkich grzechów – to podobają się Bogu i zasługują przez to: – na ładną pogodę, – na zdrowie, – na szczęście w miłości, – na dobrą pracę, – na dobrych sąsiadów.

Ich zdaniem oni są „sprawiedliwi”, a  Bóg ma obowiązek lub przynajmniej „powinien” dawać im to czego chcą,jeśli jest dobry i sprawiedliwy.

Ale u Boga sprawiedliwość to pełna doskonałość. Każdy niesprawiedliwy czyn to dowód grzechu, a czy ktoś z nas wcale nie grzeszy? Ani czynem, ani słowem, ani myślą? Jeśli grzeszymy to jesteśmy grzesznikami. Szukamy więc w Biblii co Biblia mówi o grzechu i  grzesznikach. Rzymian 6:23 – „Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć.” To właśnie nam się należy jako grzesznikom – śmierć. (Nie ładna pogoda, nie zdrowie, nie dobra praca, ale śmierć) Ale ten werset nie kończy się na tym. Dalej mówi: „Ale darem łaski Boga jest życie wieczne w Jezusei Chrystusie, naszym Panu.”

Sprawiedliwość domaga się uśmiercania potomków adamowych w nieskończoność, bo na to włąśnie zasługują. Adam miał prawo do życia i prawa życiowe (a więc do zdrowia, szczęścia i owoców swojej pracy), ale utracił te prawa przez grzech. My jako dzieci Adama urodziliśmy się już bez tych praw. Ale „łaska Boża” daje zapłatę sprawiedliwości. Jezus miał prawo do życia jako człowiek i ludzkie prawa życiowe, bo był naprawdę sprawiedliwy, ale oddał je na rzecz Adama (a więc i jego dzieci, które straciły wszystko w Adamie i mają to odzyskać w Chrystusie). Dlatego my dziś cieszymy się nadzieją życia wiecznego i sszczęścia, ale nie na mocy naszej sprawiedliwości tylko łaski Bożej i okupu Chrystusa, bo Chrystus umarł sprawiedliwy – za niesprawiedliwych (Rzymian 5:12,15, 18-19)

Z punktu widenia sprawieldiowści, zasługujemy na śmierć więc Bóg nie ma obowiązku czegokolwiek nam dawać i my nie możemy nic dać w zamian za „łaskę”. Problemy w tym, że ludzie nie widzą swojego stanu w ten sposób. Nie rozumieją, że tylko łaska w Jezusie może im pomóc.

Poza tym duch tego świata nie jest jednak nastawiony na przyjmowanie i dobrą ocenę „łaski”. Dziś nie chcemy „łaski”. Gdy ktoś zrobi coś dla kogoś bezinteresownie, pojawia się często podejrzliwość. Gdy ktoś nam pomoże szybko chcemy zrobić „coś za coś”, dobry uczynek innych traktujemy jako nasz dług, woli od razu zapłacić ,rozliczyć się.

Dzisiejsze media i reklamy jako wzorce dają niezależność i zarozumiałość („Jesteś tego warta”, „Zasługujesz na więcej”). Słyszymy dzieci, które mówią do rodziców: „wy mi łaski nie zrobiliście, że ja żyję” (albo: ja się nie prosiłem na ten świat). We wzajemnych stosunkach dorosłych też mało jest czystej życzliwości. Rządzi kapitalizm, w którym nawet miłe słowa i miłe gesty to często gra pozorów i wymiana handlowa. Wszystko musi mieć swoją „cenę”, więc brakuje miejsca na „łaskę”.

Nawet chrześcijaństwo nie rozumie za bardzo ani sprawiedliwości Bożej ani „łaski”. Są jednak ludzie, którzy czują ciężar grzechu i potrzebują wyzwolenia i pokoju z Bogiem, szukając więc innych sposobów niż „łaska Boża”
– Luter szukał sposobu na pokój z Bogiem w dobrych uczynkach (bardzo długo)
– Tetzel proponował kupienie odpustu
– niektórzy myślą, że wychwalanie imienia Bożego we właściwej formie (np. Jehowa lub Jahwe) i głoszenie o tym może przynieść zbawienie (światu od domu do domu)
– inni wskazują na prawo Mojżeszowe, na przestrzeganie sabatu i niejedzenie wieprzowiny jako najpewniejszą drogę (adwentyści)
– niektórzy sądzą, że pomoże zadana przez księdza pokuta lub pielgrzymka do świętego miejsca, może niejedzenie mięsa w piątek
– niektorzy myślą, że chodzi o uznawanie ziemskiego wodza i działanie zgodnie z nim

Luter nie poczuł ulgi, gdy starał się w pełni wykonać regułę swojego zakonu ani wtedy, gdy odbył pielgrzymkę do Rzymu i modlił się tam pod relikwiami. Pomogło mu zrozumienie, że o własnych siłach nie może się zbawić i że zbawienie jest z łaski Bożej wyłącznie przez wiarę w Jezusa Chrystusa.  Uwierzył i został zbawiony.

Nasze ręce przed Bogiem są puste. Jednak chwila, gdy to uznamy, może być zbawienna. Jest tak, ponieważ Jezus umarł za bezbożnych i przyszedł jako lekarz do chorych, po to, by ich uleczyć. Przyszedł do upadłych, po to, by postawić ich na nogi. To dlatego Ewangelia zestawia pewnego siebie faryzeusza i bijącego się w piersi celnika. Mamy uczyć się z tego, że nie wielkość grzechu, ale nasze nastawienie do grzechu się liczy. Nasze pragnienie pokuty i uzyskania „łaski”, świadomość tego, że „sami” nie umiemy być sprawiedliwi, że bez Jezusa i jego pomocy nie damy sobie rady. Tego właśnie pragnie z naszej strony Bóg. Naszego poczucia własnego upadku, potrzeby „łaski Bożej” i wdzięczności za tę łaskę.

Popatrzmy na „łaskę” jaką okazuje nam Jezus, a będziemy mieli śmiałość, by do niego przyjść (w pokucie) tacy, jak jesteśmy, nie zasługujący w niczym na „łaskę”, ale z wiarą, że z powodu jego miłości i tak ją uzyskamy. Zachwyca nas postawa ks. Kolbego, który w obozie w Oświęcimiu dobrowolnie wziął na siebie wyrok śmierci współwięźnia. Poprosił, by wyrok wykonano na nim. A przecież dokładnie to samo, a raczej o wiele więcej, zrobił dla nas Jezus. Ks. Kolbe przedłużył życie więźnia i dał mu szansę przetrwania przez kolejne lata. Ofiara Jezusa pokonuje śmierć i zapewnia nam zmartwychwstanie i szansę otrzymania życia wiecznego. Z punktu widzenia okupu człowiek Jezus kładzie się w trumnie za każdego z nas, po to, by każdy z nas mógł z tej trumny wyjść.

Nasza wiara to przyjęcie „Bożej łaski”. To chwycenie się okupu i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jako Bożego zbawienia. Po przerwie chciałbym przedstawić 7 różnych działań cudownej (zbawiennej) Bożej łaski dla człowieka. Teraz jednak chcę jeszcze zwrócić uwagę, że „łaska” potrzebuje „aniołów”, którzy będą ją ogłaszali. Ci „aniołowie” czyli posłowie „Bożej łaski” to nie tylko istoty duchowe, ale przede wszystkim inni ludzie oraz ich słowa i czyny, czasem bardzo proste.

Pierwszy przykład, o którym chciałbym wspomnieć, to zmarły w kwietniu 2018 r. Piotr Stępniak. Miałem okazję osobiście go poznać na pewnej ewangelizacji w Bydgoszczy. Stępniak, dawniej ps. „Gepard”, był kiedyś groźnym przestępcą – dilerem narkotyków, handlarzem bronią, handlował ludźmi. Brutalne dzieciństwo odcisnęło na nim piętno, był świadkiem jak jego rodzice popadają w alkoholizm i patologię. Później wychowywał się tylko z pijącą coraz więcej matką i ludźmi żyjącymi z nią na jednej melinie. Chodził głodny i obdarty. Potem sam zszedł na złą drogę. Drobne przestępstwa, poprawczak, a potem coraz większe znaczenie w gangu. Później, kilka pobytów w więzieniu, łącznie spędził w nim ponad 20 lat. Próbował 8 razy odebrać sobie życie. W pewnym momencie stało się coś co na zawsze odmieniło jego życie: „Byłem na spacerze, ktoś mi powiedział, że Jezus mnie kocha. Pobiłem tego człowieka, znów trafiłem do więzienia, ale te słowa ciągle pulsowały mi w głowie. Nigdy nie chodziłem do Kościoła, w moim domu to butelka była bogiem”. Stępniak mówi, że nie wiedział, co się działo, ale wciąż wracała do niego jedna myśl „Jezus mnie kocha”.

To był początek. Po dłuższych zmaganiach z myślami, po modlitwie i czytaniu ewangelii, dawny „Gepard” uległ „łasce Bożej”. Po wyjściu z więzienia zaczął jeździć po całym kraju i spotykać się z młodzieżą, więźniami i uzależnionymi. Dzielił się swoim świadectwem życia i nawrócenia. To wszystko zaczęło się od jednego zdania: „Jezus cię kocha”. Wspominam krótkie wymiany wiadomości z bratem Piotrem i pod koniec życia był to głęboko myślący chrześcijanin.

Bardzo podobna historia dotyczy Nicky’ego Cruza, przywódcy potężnego, nowojorskiego gangu Mau-Mau. Można o nim doczytać w książce lub obejrzeć film pt. „Krzyż i sztylet”. Znów straszne dzieciństwo – odrzucony przez matkę-spirytystkę jako rzekome „dziecko szatana”. Katowany przez ojca, z którym zamieszkał. Potem lata na ulicach Nowego Jorku, rozbudowa gangu, pierwsze kradzieże, narkotyki, sutenerstwo, gang miał też na swoim koncie morderstwa. Gdy Nicky miał 19 lat do Nowego Jorku przyjechał młody wiejski pastor David Wilkerson, który chciał głosić ewangelię wśród gangów. Podczas jednego z ulicznych kazań, gdy Wilkerson mówił o łasce zmieniającej życie, a Nicky był jednym ze słuchaczy, kaznodzieja powiedział do niego: „Jezus cię kocha i nigdy nie przestanie cię kochać”. Na te słowa Nicky opluł i uderzył pastora i trzeba go było od niego odciągać, bo groził, że go zabije (coś w nim bardzo się wzburzyło). Pastor nie odpuścił. Potem jeszcze kilkukrotnie Wilkerson przychodził nawet do siedziby gangu Mau Mau i chciał rozmawiać z Nickym, mówiąc, że Jezus go kocha, a on chce się z nim zaprzyjaźnić. Nicky odpowiadał: „ale ja nie chcę się zaprzyjaźnić z nim”. Młody przestępca mówił wszystkim jak nienawidzi pastora , chciał nawet go zabić, ale jak sam później opowiadał, co noc dręczyły go słowa: „Jezus cię kocha”, „Jezus cię kocha”. (Jak to się skończyło można sobie doczytać lub do-obejrzeć w filmie pt. „Krzyż i sztylet”)  (Można to też dopowiedzieć do końca)

Pomyślmy jak wiele osób potrzebuje „łaski”, choć tego nie rozumie. Mówię o takich skrajnych przykładach, żeby pokazać, że „łaska” może równie dobrze pomóc każdemu z nas. Nie ma takiego zakamarka, w który „łaska” nie może wejść. Jako ostatni z takich przykładów przed przerwą chcę przypomnieć pewną historię, którą opowiedział kiedyś brat Jan Łagowski. Wiele lat temu Wiele lat temu był on w odwiedzinach u pewnego brata w dawnym Związku Radzieckim. Jak miał w zwyczaju zaczął go pytać: jak poznałeś prawdę? Jakie były twoje koleje losu, gdy byłeś przed i po tym, gdy poznałeś prawdę? Ten brat najpierw milczał, a potem przyniósł zdjęcie. Na tym zdjęciu był on, jeszcze dużo młodszy, a obok niego drugi brat. Brat Łagowski mówi: „bracie, to zdjęcie nic mi nie powie, ty mi opowiedz”. Opowiedział on wówczas taką historię: jego rodziców zamordowali agenci KGB, gdy był małym dzieckiem. Widocznie byli innego zdania niż komunistyczna władza. Chłopca oddano do domu małego dziecka. Jak mówił: „ja byłem dzieckiem zbuntowanym. Gryzłem po rękach wychowawczynie, biłem dzieci, bo miałem [w myślach] to, że to oni są winni, że ja nie mam mamusi i tatusia.” „Dano mnie do domu poprawczego, nie mogli jednak tam ze mną wytrzymać, poradzić sobie. Poprawczak, rosłem tam i robiłem co tylko mogłem złego. Byłem bity, byłem w różny sposób karcony, ale ja byłem zbuntowanym człowiekiem i tak płynął koszmar mojego życia.” Ten człowiek urósł, a wychowawcy poprawczaka chcieli jakoś przystosowywać tych młodych ludzi do jakiegoś życia. Opowiadał on: „dali nam przepustkę, żebyśmy wyszli, zobaczyli jak ludzie poza tym poprawczakiem żyją. Napotkaliśmy chłopca i zażądaliśmy od niego pieniędzy, chłopiec nawyzywał nas, a my tak go pobiliśmy, że go zabiliśmy.” „Dostałem się do więzienia, ale jako małoletni wyrok nie był tak dużo, potem amnestia i wyszedłem z więzienia jako dorosły człowiek. Silny, dobrze zbudowany mężczyzna. Wyszedłem i gdzie ja pójdę? Gdzie ja pójdę? Domu nie mam. Pieniędzy nie mam. Stanąłem na dworcu, na stacji kolejowej, pił człowiek przed bufetem piwo, poprosiłem go grzecznie, żeby dał mi się napić tego piwa, bo mi się pić chciało, a ona nawyzywał mi od bandytów, bo powiedziałem, że wyszedłem z więzienia. Tak mnie rozzłościł, że uderzyłem go tak mocno, że zginął. Dostałem ogromny wyrok, 25 lat więzienia. Potem znowu amnestie. No ale co w tym więzieniu już teraz po raz drugi. Miałem sadystyczne skłonności i władze więzienne wiedziały, że ja takie sadystyczne skłonności mam. Gdy chcieli kogoś bardzo ukarać to dawali do mojej celi, a ja już dawałem mu szkołę. któregoś wieczoru wrzucili do mojej celi człowieka, leżałem na pryczy i sobie pomyślałem: a już dziś nie będę wstawał, ja sobie ciebie na jutro zostawię. Ale ten nowo wrzucony do mojej celi człowiek zanim się położył na pryczy na kolanach klęknął i głośnym szeptem się modlił. Po raz pierwszy widziałem modlącego się człowieka, nie pamiętałem czy rodzice się modlili czy nie. Ale w domu małego dziecka, w poprawczaku nikt. Człowiek w więzieniu pada na kolana. Słyszałem jak dziękował ten człowiek za przywilej cierpienia i wreszcie w tej modlitwie modlił się za mną, za współwięźnia w tej celi. Było to dla mnie coś niesamowitego. Zacząłem tego człowieka jak gdyby się bać. To jakiś dziwny człowiek. Jeżeli on się tak modli to ten Bóg pewno jest, a ja taki straszny człowiek. Opowiada: Na drugi dzień już wcale nie miałem chęci się nad nim znęcać, a gdy poprosił mnie, żebym uklęknął z nim do modlitwy, ja nie chciałem się modlić, ale nie miałem siły mu odmówić. Przez 3 dni klękałem z nim do modlitwy. Po 3 dniach go zabrali, bo nie spełniałem ich pragnień, zabrali go z mojej celi, a jak wyszedłem po jakimś czasie, pragnąłem tego człowieka jeszcze raz w życiu zobaczyć. Chodziłem wszędzie, pytałem gdzie są ludzie, którzy się modlą (znał tylko miasto). Mówili: idź do cerkwi. Nie, nie; to nie tak. On tu nie może być. On się modlił inaczej. Po wielu poszukiwaniach powiedziano mi: tam na wsi jacyś się modlą, może tam idź. Poszedłem, patrzę: za stołem stoi ten właśnie człowiek i mówi wykład do symbolu chrztu. A potem jeszcze w czasie wykładu mówi: kto jeszcze chciałby ewentualnie symbolizować swoje poświęcenie niech przyjdzie do przodu. Poszedłem i ja do przodu, ale on skończył wykład, poznał mnie, przyszedł do mnie i mówi: ty dopiero wyszedłeś? Tak. To jeszcze przed tobą długa droga….. Ale ja nie dałem się odepchnąć. To jest moje zdjęcie z nim po symbolu chrztu. To zdjęcie które mi pokazywał. „Ta modlitwa, ona szła za mną i zmieniała moje życie.”

Jak wielka łaska Boża została wymodlona przez tego człowieka, który niewinnie trafił do więzienia.

================================

Po przerwie chciałbym wrócić do 7 przejawów łaski Bożej dla ludzkości.

1 – po pierwsze – Słońce i deszcz. Zobaczmy Ew. Mateusza 5:45. „Słońce Jego wschodzi na złych i na dobrych, i deszcz spuszcza na sprawiedliwych i na niesprawiedliwych.” Pomyślmy o tym wszystkim szerzej. Bóg, który został zdradzony i odrzucony przez ludzi, daje wszystkim – bez względu na poglądy i wierzenia – wszystkie podstawowe składniki do życia. Porównajmy to z wyrokiem na Adama, którym była przecież śmierć. A jednak wyrok nie był wykonany od razu (i jest to dowód Bożej łaski). Żyjemy na planecie o cudownym położeniu we wszechświecie. Część naukowców mówi wprost – warunki tak sprzyjające życiu nie mogły być efektem przypadku. Co mówi na ten temat Słowo Boże? Izajasza 45:18 – „Bo taki mówi PAN, który stworzył niebiosa, Bóg, który stworzył ziemię i uczynił ją, który ją utwierdził, nie na próżno stworzył ją, lecz na mieszkanie ją utworzył.” Wg Biblii Ziemia ma być wiecznym mieszkaniem człowieka (Kazn. Sal. 1:4)

2 – drugi przejaw Bożej łaski – to Jego obietnice dla wiernych i dla całej ludzkości. Może najważniejsza z nich zawarta jest w Ks. Rodzaju 22:16-18.  Bóg nagradza Abrahama za jego wierność. W. 16-17 – „Przysiągłem na siebie samego, mówi PAN: Ponieważ to uczyniłeś i nie odmówiłeś mi swego syna, twego jedynego; [17] Błogosławiąc, będę ci błogosławić, a rozmnażając, rozmnożę twoje potomstwo jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morza; a twoje potomstwo odziedziczy bramy swoich nieprzyjaciół.”
Mamy tutaj opisany wybrany lud Boży, który zdobywa swoje dziedzictwo, pokonuje swoich nieprzyjaciół czyli grzech, błąd, samolubstwo i światowość w nas, które w każdym zasiał wcześniej szatan, świat (czyli ludzie wokół) i my sami. Ci, którzy okażą się zwycięzcami, mają być jak gwiazdy i piasek = niebiańską i ziemską część administracji Królestwa Bożego.
Werset 18 – „I w twoim potomstwie będą błogosławione wszystkie narody ziemi, dlatego że posłuchałeś mojego głosu.”
Bóg obiecał błogosławienie (czyli danie Boskiego szczęścia) wszystkim narodom poprzez potomstwo Abrahama – czyli przez ludzi z żywą wiarą, przez tajemniczych nas z Listu do Tytusa 3:12.

Jeśli jest taka obietnica, a Ks. Rodzaju 22:16 podaje, że była to Boska przysięga, to możemy być przekonani, że się wypełni. 1 Tes. 5:24 – „Wierny jest ten, który was powołał, który też to uczyni.” Żydów 10:23 – „Trzymajmy wyznanie nadziei niechwiejące się; (bo wierny jest ten, który obiecał)”

Jeżeli Bóg nie błogosławił wszystkich narodów przez potomstwo Abrahama w Wieku Żydowskim to będzie im błogosławił w przyszłości.

Jeżeli Bóg nie błogosławił wszystkich narodów przez potomstwo Abrahama  w Wieku Ewangelii, to będzie im błogosławił w przyszłości, zaczynając od Wieku Tysiąclecia

„Boski plan wieków” nie jest naszym wymysłem, ani czymś, co opracował brat Russell i inni wcześni badacze Pisma Świętego jak Stetson i Storrs. Oni tylko dostrzegli w Piśmie Świętym to, co było w niej ukryte przez wieki. W nawiązaniu do przypowieści sumiennie szukali zgubionego grosza i znaleźli go. Zobaczyli w Biblii restytucję – a więc zapowiadane przez wszystkich proroków czasy naprawienia, błogosławienia i sądzenia ludzkości przez Jezusa Chrystusa i jego wiernych. Apostoł Paweł także nawiązuje do „tajemniczego planu” i „ukrytej tajemnicy”. Przeczytam Efezjan 3:7-11 w przekładzie Biblii Tysiąclecia:

„[7] Sługą [Ewangelii] stałem się z daru łaski udzielonej mi przez Boga na skutek działania Jego potęgi. [8] Mnie, zgoła najmniejszego ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa [9] i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu,, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. [10] Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich {{wiemy, że nawet aniołowie czekali, aż Bóg zacznie objawiać swój plan}} i werset [11] zgodnie z planem wieków, jaki powziął [Bóg] w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”

Mamy wielką łaskę, że możemy zobaczyć zasięg Bożej „łaski”. John Newton widział jej część (zbawienie wybranych), a my oglądamy obie części (zbawienie wybranych po to by mogli błogosławić niewybranych).

3 – trzeci przejaw Bożej łaski to ten najważniejszy: okup Jezusa Chrystusa za wszystkich ludzi. Bezcenny dar „Bożej łaski”, za który nikt nigdy nie mógłby niczym godnym odpłacić. Jesteśmy żebrakami, którym Bóg dał w Jezusie największe bogactwo. 1 Jana 2:2 – „Jezus Chrystus jest bowiem ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.”

Czasami dyskutuję na ten temat z kochanymi braćmi baptystami, którzy spotykają się także w sali przy ul. Zduny 10 A w Bydgoszczy. Gdy mówię „kochani” to właśnie myślę, bo są to naprawdę serdeczni, poświęceni bracia i miłe, poświęcone siostry. Ale gdy czytam ten werset, myślą, że chodzi o „świat” w znaczeniu planety”, że to ona potrzebuje odkupienia, a nie cały świat „ludzkości”, czyli inni ludzie poza nami – wierzącymi. Ale mamy inny fragment. 1 do Tymoteusza 4:10 – „Właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących.” Tutaj bracia baptyści wskazują na słowo „zwłaszcza” i mówią, że tylko wierzący w tym życiu skorzystają z „łaski” zbawienia. Zobaczmy jednak inny fragment, gdzie występuje to słowo „zwłaszcza” lub gr. malista, co wg kodów Vocatio znaczy „najbardziej”. List do Galatów 6:10 – „A zatem dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza [malista, najbardziej] naszym braciom w wierze.”

Nikt chyba nie powie, że druga część tego ostatniego wersetu – „zwłaszcza naszym braciom w wierze” unieważnia pierwszą „czyńmy dobrze wszystkim”. Tak samo wielka łaska Boża dla wierzących [lub raczej „wiernych” jak podają kody Vocatio] nie unieważnia także wielkiej choć nieco mniejszej „łaski” dla wszystkich ludzi. Wszyscy niesprawiedliwi, niewierni, niewierzący staną na sąd. Jak jednak naucza Pismo Święte nie ma to być tylko „sąd” potępienia, ale cały proces resocjalizacji. Mają tam być przynajmniej cztery etapy:
1. Pouczenie – lub: nauka, danie przez Chrystusa instrukcji i praw
2. Próbowanie – próba charakteru, doświadczanie ludzkości
3. Karanie –inaczej: chłostanie [w celu reformy, naprawy]
i dopiero 4. Wydanie wyroku, inaczej: egzamin, wyrok, ocena.

Na tych wszystkich etapach będziemy oczywiście działać Boża „łaska” czyli niezasłużona życzliwość. Trudno zrozumieć tak wielką „łaskę”, dlatego apostoł Paweł potwierdza ją w wielu różnych miejscach. W 1 do Tymoteusza 2:4 pisze on – „[Bóg] pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.” Jeśli Bóg czegoś pragnie, to ma też moc, by to wykonać. A przecież nie wszyscy ludzie poznali prawdę. Wniosek jest taki, że jeśli nie poznali jej w tym życiu, to będą mieli taką szansę w przyszłości kiedy powstaną z grobów (daniela 12:1-2, Jana 5;28-29). Psalm 115:3 – „Bóg nasz jest w niebie, czyni wszystko, co zechce.” Izajasza 55:11 – „Tak będzie z moim słowem [mówi PAN], które wyjdzie z moich ust: nie wróci do mnie na próżno, ale uczyni to, co mi się podoba, i poszczęści mu się w tym, do czego je poślę.”

4 – czwarte działanie Bożej łaski – wybór kościoła lub symbolicznej małżonki dla Jezusa Chrystusa. Coś niesamowitego. Przecież członkowie kościoła byli ludźmi takimi jak my. Byli grzesznikami. Nie byli lepsi z natury. Kiedy rybak Szymon Piotr zobaczył z kim ma do czynienia to czytamy w Ew. Łuk. 5:8 „przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: <<Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny.>>” Bóg zebrał kościół z samych grzeszników i przez „łaskę” stworzył z nich „świętych”. Oni mieli tylko przyjąć łaskę wiarą i codziennie poddawać się pod jej wpływ.

Dobrze, możemy zrozumieć „restytucję”, zrozumieć, że skoro Bóg jest dobry to chce usunąć zło ze świata. Ale jak zrozumieć, że wśród poddanych szatana, z „wrogów” swojej sprawiedliwości, wypatrzył i ukształtował współdziedziców dla swojego Syna, że z tych grzeszników zrobił świętych i że podarował tym świętym Boską naturę i miejsce w niebie, ponad aniołami, i urzędy: „królów”, „sędziów” i „kapłanów”. To się nie mieści w głowie. I dlatego mówimy, że to „łaska Boża”.

5 – Piąty przejaw łaski to kształtowanie wszystkich wybranych – przyszłych urzędników Królestwa. „Łaska Wieku Ewangelii” zawiera w sobie zachęty do nawrócenia, możliwość pokuty (czyli zmiany sposobu myślenia i „drogi” po której idziemy), usprawiedliwienie, które otrzymujemy przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Bożą pomoc w pokonywaniu zła i rozwijaniu dobra w nas, Słowo Boże, przystęp do Boga w modlitwie, opatrzność.

Przeczytałem kiedyś, że rozwój świętego charakteru w grzeszniku to najtrudniejszy, najbardziej skomplikowany proces we wszechświecie. Dobrze, że to „Boża łaska” bierze na siebie większą część tej pracy. Z drugiej strony musimy współpracować z „Bożą łaską”.
Brat Johnson opisuje to tak:

„Jeśli nasze modlitwy mają być w pełni wysłuchane, konieczny jest z naszej strony wysiłek do uzyskania rzeczy, o które prosimy. Bóg traktuje nas jak wolne podmioty, a nie jak maszyny. Zgodnie z tym, jeśli modlimy się o pomnożenie Ducha Świętego, nie oczekujmy mechanicznego spełnienia naszych próśb. (…) Bóg dostarcza nam niezbędnego oświecenia, energii i bodźców przez Swoje Słowo [Biblię], a koniecznych okazji i innych pomocy przez Swoją Opatrzność. Jeśli pozostajemy bierni, to modlitwa nigdy nie zostanie w pełni spełniona. (…) Bóg daje wodę, ale to my musimy wykopać studnię.”

Nie zniechęcajmy się w modlitwach o ducha, o miłość, wiarę; słyszałem świadectwo, że brat zrozumiał, że w ten sposób modli się o doświadczenia i przestał

(Paul S.L. Johnson, „Rozwój podobieństwa Chrystusowego w teorii i praktyce”, s. 76-77)

6 – szóste działanie „Bożej łaski” to wyzwolenie kościoła i innych klas wybranych. 1 Koryntian 2:9 – „Ale głosimy, jak jest napisane: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, Anie nie wstąpiło do serca człowieka, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.” Cieszymy się „łaską” już otrzymaną, ale żeby się wzmocnić musimy wypatrywać Bożych obietnic. Powinniśmy wiedzieć, że idziemy do światła i do wolności. Wierzyć, że „łaska Boża” da nam nasze dziedzictwo w Królestwie. „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało…”

7 – siódme działanie „Bożej łaski” to restytucja lub czasy odnowienia. Dzieje 3:21 – „Którego [Jezusa] niebo musi przyjąć [lub zatrzymać] aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, jak Bóg od wieków przepowiadał przez usta wszystkich swoich świętych proroków.” Jeśli będziemy wierni w przyjmowaniu „Bożej łaski” dzisiaj to ona będzie zmieniać nas i my sami będziemy mogli dzielić się „łaską” z innymi, którzy dziś może nie rozumieją, a może nawet wyśmiewają to, co chcemy im przekazać. Biblia mówi, że wielu ludzi jest głuchych i ślepych na Słowo Boże, że to „szatan” czy „bóg tego świata zaślepił umysły wielu(…)”. Ale Biblia zawiera też obietnice, że nie będzie tak na zawsze. Izajasza 35:5 – „Wtedy otworzą się oczy ślepych i otworzą się uszy głuchych.” Izajasza 29:18,24 – „[18] Tego dnia głusi usłyszą słowa księgi, a oczy ślepych przejrzą z mroku i ciemności. (…) [24] Ci, którzy błądzili duchem, nabiorą rozumu, ci, którzy szemrali, przyjmą naukę.”

Dlaczego tak trudno uwierzyć w „Bożą łaskę”? Na pewno przeszkadza niewiara w Biblii w ogóle. Trudno wierzyć w łaskę przywrócenia do doskonałości, gdy ktoś wierzy w teorię ewolucji człowieka i to, że nie było żadnego upadku, nie było raju, nie było doskonałości, więc nie ma do czego powracać. A dzisiaj są poważni katoliccy teologowie i uczeni, księża, którzy chcą łączyć Biblię i teorię ewolucji człowieka.
Trudno też wierzyć w „łaskę”, gdy stawia się cokolwiek w jej miejsce, a niestety postawiono w tym miejscu wiele innych sposobów na zbliżenie się do Boga niż przyjęcie wiarą Jezusa. Nauczanie kościelne skupia się na uczynkach. Rób dobre uczynki – będzie dobrze. Rób złe – będzie źle. Ale gdzie tu miejsce na łaskę? Czy potrzeba Zbawiciela jest nauczana?

#2 – Kościół przy ul. Gdanbskiej w Bydgoszczy:
„Od 1 do 8 listopada można uzyskać dla zmarłych odpust zupełny czyli uwolnienie z czyśćca. W tym celu należy spełnić następujące warunki:
1. Komunia św.
2. Moditwa w intencjach jakie ma Ojciec św. (nie trzeba znać tych intencji)
3. Odwiedzenie cmentarza (połączone z modlitwą)
+ ksiądz dodał, żeby nie popełnić w tym czasie nawet lekkiego grzechu, żeby Bóg łaskawiej na nas spojrzał

„Łaska Boża” przykrywa nasze niedoskonałości i karze nas, ćwiczy i koryguje, gdy trzeba. Nas tzn. tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa jako Boską prawdę, drogę i życie.

Gdy zderzamy się z „łaską” możemy nie wiedzieć co dalej. Bóg ma tak wielki plan, tyle już zrobił dla mnie i dla wszystkich ludzi. Co ja mogę mu dać? (Ale nei w zamian tylko z miłości do niego iw wdzięczności za jego łaskę) Czy mam coś takiego, co by mu się spodobało? Tak, z „łaski Bożej” jest coś takiego. 2 Kor. 6:1 mówi nawet: „Jako jego współpracownicy napominamy was, abyście nie przyjmowali łaski Bożej na próżno (lub: nadaremno)”. Co więc robić? Przyp. Sal. 23:26 – „Synu mój, daj mi swoje serce, a niech twoje oczy strzegą moich.” Rzymian 12:1-2 – „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali wasze ciała jako ofiarę żywą, świętą, przyjemna Bogu, to jest wasza rozumna służba. A nie dostosowujcie się do  tego świata, ale przemieńcie się przez odnowienie waszego umysłu, abyście mogli rozeznać, co jest dobrą, przyjemną i doskonałą wolą Boga.”

Pytanie, które się nasuwa i na które każdy sam musi sobie odpowiedzieć, czy ja jestem wdzięczny za Boże łaski? Czy widzę Bożą łaskę dla świata, ale bardziej czy dostrzegam łaskę w moim własnym życiu? Ci, którzy nie przyjmą dalszej  „Bożej łaski” – poświęcenia – nie pójdą za to na wtórą śmierć, nie zginą w Armagedonie, nie muszą koniecznie utracić usprawiedliwienia, jeśli będą trwali w pokucie i wierze w Jezusa. Stracą jednak możliwość głębszej oceny Boga, głębszego radości i głębszego pokoju. Stracą szansę, by dać radość Bogu i Chrystusowi, którzy cieszą się z każdego serca, które z miłości oddaje się im ofiarę i na rozumną służbę.

Nie każdy przechodzi w życiu takie doświadczenia jak apostoł Paweł, John Newton, Nicky Cruz, Piotr Stępniak czy ten brat, który poznał „łaskę Bożą” w ciężkim, radzieckim więzieniu. Ale czy to źle? Przytoczę jeszcze jedno świadectwo z wykładu brata Jana Łagowskiego. Trafiają do mnie szczególnie jego wykłady, bo pełne są historii i świadectw dzieci Bożych. Jeden brat opowiedział br. Łagowskiemu taką historię:

<< Wielu podczas zebrań świadectw mówi tak: „ja byłem w świecie, byłem pijakiem, nałogowcem”, „ja byłam grzesznicą, takie i inne rzeczy czyniłam…”. „Dzięki Chrystusowi Pan mnie z tego wyrwał!” Prawda? takie są często świadectwa. I ten brat, który to mówił, powiedział coś takiego: „słuchałem tych świadectw i oczywiście ze wzruszeniem, że Pan pomógł takiemu grzesznikowi się wyrwać z tego dołu, jak Dawid mówi o sobie – wyrwał mnie z dołu szumiącego, z błota lgnącego, postawił na skale nogi moje – piękna rzecz, że Pan z takich dołów może wyrwać, ale wiedziałem o jednej młodej siostrze, że wiedzie bardzo przykładne, chrześcijańskie życie. Jest bardzo czynna, bardzo ofiarna, pomocna. I tak wyrwałem ją spośród wszystkich przez imienne wezwanie do złożenia świadectwa: I teraz Siostra … złoży nam swoje świadectwo.” A siostra … wstała i mówi: „No ja nie mam nic takiego do powiedzenia, co tutaj Bracia i Siostry powiedzieli, ja nigdy nie byłam jakąś taką wielką grzesznicą, nie byłam w żadnym błocie, nie byłam w świecie. Zawsze, od początku mojego życia z mamą i z tatą chodziłam do zboru, modliłam się, a potem poświęciłam się Bogu na służbę, no i dzięki Jego łasce w tej służbie trwam.” I co wtedy mówi ten kaznodzieja? „To jest najpiękniejsze świadectwo, jakie można było na tym zebraniu usłyszeć. Po co mamy wpadać do tego dołu, po co mamy się tam w tym błocie walać? … Poświęcając się Bogu na służbę w młodości możemy uniknąć tego wszystkiego, możemy złożyć takie świadectwo jak ta Siostra … „Nic takiego złego w moim życiu się nie działo. Ja miałam piękne życie od mego dzieciństwa aż po dziś dzień, dzięki moim rodzicom, a później dzięki łasce Bożej.”>>

Mamy różne doświadczenia. Różne upadki i różne działania „łaski Bożej” za nami. Ale BOŻA ŁASKA jest tym ,co wszystkich nas łączy. Boża łaska jest obfitująca, jest dostępna, jest rozliczna, wystarczająca (Bóg przemówił do apostoła Pawła: „wystarczy ci mojej łaski” – 2 Kor. 12:9). Łaska jest bogata (Bogu nie zabraknie łaski, to paliwo się nigdy nie kończy). Łaska jest godna chwały i wdzięczności, jak czytamy w Liście do Tytusa: „Łaska Boża jest zbawienna wszystkich ludzi”, nie da się na nią zasłużyć, nie da się jej kupić, nie da się jej załatwić, zdobyć wysiłkami. Ale można ją przyjmować przez pokutę, wiarę w Jezusa Chrystusa i poświęcenie. Można sprawić, że „Łaska Boża [będzie] ćwiczyć nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i światowych pożądliwości, trzeźwo, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie; oczekując błogosławionej nadziei i chwalebnego objawienia się wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa; który wydał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.”

Obyśmy mogli zanurzyć się w łasce Bożej i wytrwać w niej. Jak apostoł Paweł móc kiedyś powiedzieć: „Dobra walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. Odtąd jest dla mnie korona sprawiedliwości, którą mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali jego przyjście.” (2 Tymoteusza 4:7,8)

W jednej ze zwrotek „Amazing Grace” John Newton napisał:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *