Wielką pomocą dla zdrowia zarówno fizycznego jak i duchowego jest odpowiednie odżywianie się, np. lekarz ziemski może powiedzieć swojemu pacjentowi: „Nie ma znaczenia jak często będziesz do mnie przychodził, nie będzie miało znaczenia jak często będziesz zażywał lekarstwa jakie ci przepisuję, jeśli nie przestaniesz pić alkoholu i nie rzucisz palenia papierosów, moje lekarstwa nic ci nie pomogą. Tak samo jest w kwestiach duchowych. Nie będzie miało większego znaczenia to, na ilu konwencjach będziesz uczestniczył, nie będzie miało znaczenia jak często będziesz brał udział w zebraniach własnego zboru, itd. Jeśli nie będziesz regulował swojego odżywiania się według recepty Wielkiego Lekarza, nie możesz spodziewać się poprawy na duchowym zdrowiu.
Wykłady wygłoszony przez brata Marka Urbana na spotkaniu zboru w Bydgoszczy, 22 września 2024 r.
Zobacz też:
Jezus moim lekarzem
Co stanowi nasz duchowy pokarm? Cielesny pokarm składa się z rzeczy, które jemy, tak samo duchowy pokarm składa się z rzeczy, które czytamy i o których myślimy – Jer. 15:16
Ilekroć pojawiały się twoje słowa, pochłaniałem je; twoje słowo było mi rozkoszą i radością mojego serca, gdyż twoim imieniem jestem nazwany, Panie, Boże Zastępów.
„Gdy się znalazły mowy twoje, zjadłem ich, a było mi słowo twoje weselem i radością serca mego, ponieważ się nazywam od imienia twego, Panie, Boże zastępów – Biblia Gdańska.
Jeśli nasz pokarm duchowy będzie składał się z słuchania radia, czytania powieści, oglądania telewizji lub czytania prasy, a z wszystkich tych środków przekazu dowiadujemy się o morderstwach, procesach sądowych, aferach, zamachach terrorystycznych, kradzieżach, pobiciach, rozwodach, niemoralności, rozwiązłości, korupcji, niesprawiedliwości tego świata, to nasze duchowe zdrowie będzie bardzo słabe, w oparciu o taki pokarm nie możemy się dobrze miewać. POGOŃ ZA SENSACJĄ. Powinniśmy myśleć o dobrych rzeczach, wyższych rzeczach, szczęśliwszych rzeczach, nie tylko z doczesnego życia, ale przede wszystkim z życia duchowego.
Tak długo jak naszym podstawowym pokarmem będą takie rzeczy, nie będziemy mogli rozkwitnąć duchowo. Ktoś mógłby zapytać czy jest coś grzesznego w oglądaniu telewizji lub czytaniu gazet i powieści? Oczywiście, że nic! Nie są to rzeczy grzeszne same w sobie. Rzecz w tym, iż nie przyczyniają się do duchowego zdrowia. Życie w oparciu o te rzeczy nigdy nikomu nie dało duchowego zdrowia ani zbudowania.
Nie chodzi o to, iż czytanie gazet, powieści, oglądanie telewizji, surfowanie po Internecie, gry komputerowe, jest grzeszne, chodzi oto, iż nie służy duchowemu zdrowiu. Taki pokarm nie spełnia warunków podanych przez ap. Pawła w Fil. 4:8 „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały.”
Życie wyłącznie codziennością / sprawami życia codziennego: pracą zawodową, robieniem zakupów, zajmowaniem się domem, gotowaniem, wychowywaniem dzieci także nie służy duchowemu zdrowiu, nie rozwija wzniosłych uczuć, do rozwijania których zostaliśmy powołani w poświęceniu. Żyjąc w ten sposób nigdy nie wyjdziemy poza poziom przyzwoitego człowieka tego świata, porządni ludzie na tym świecie też tak żyją, żyjąc tak w niczym się od nich nie różnimy.
Czy na tym ma polegać nasze poświęcenie? Chcąc prowadzić duchowe życie musimy ODKUPYWAĆ CZAS z rzeczy doczesnych na rzeczy duchowe. Oczywiście nie możemy rezygnować z wypełniania naszych obowiązków, ale możemy zadbać o to, by naszych obowiązków nie było zbyt wiele, by nas nie przytłaczały, byśmy nie byli przeciążeni pieczołowaniem o ten żywot.
Natomiast możemy i powinniśmy rezygnować z przyjemności i rozrywek w naszym życiu po to, by znaleźć czas na sprawy duchowe, na to by karmić się Boską Prawdą. Jeden z filozofów stwierdził, iż „nie znasz człowieka dopóki nie wiesz jak spędza swój wolny czas” – wtedy okazuje się jakim naprawdę jest. Zasada ta objawia także nas, zastanówmy się nad tym co robimy w wolnym czasie? Czy nasze serca lgną wtedy do rzeczy duchowych czy też do przyziemnych przyjemności tego świata, do rzeczy bliskich naszemu ciału, takich jak te wymienione powyżej: telewizja, komputer, Internet, świeckie książki, itp.
Kiedy myślimy o codzienności, nasze myśli mogą być sprawiedliwe, prawdziwe, poczciwe, ale z pewnością nie są chwalebne i nie sprzyjają duchowemu rozwojowi, nie przemieniają nas z chwały w chwałę, krok po kroku, miarka za miarką ku doskonałemu charakterowi pokazanemu w naszym Panu. Historia ludu Bożego zna przypadku osób, które urodziły się mocno zdeprawowane w swoim umyśle, ale które zaprzągłszy swój umysł do myślenia o Bogu i Prawdzie osiągnęły bardzo szlachetne charaktery.
Mamy miłować i kultywować to co czyste w takiej mierze, iż rzeczy nieczyste staną się dla nas bolesne, będą udręką tak, iż będziemy pragnęli pozbyć się ich jak najszybciej z pamięci. Taki poziom można osiągnąć myśląc ustawicznie o czystych rzeczach oraz unikając myślenia o rzeczach nieczystych. Jest to praca na całe życie.
Przyp. 23:7 „Jako człowiek myśli w sercu swoim, takim jest (się staje).”
Jeśli nasze myśli są zgorzkniałe (bo akurat takimi się karmimy), my sami takimi się stajemy. Jeśli są nieczyste i my takimi się stajemy. Jeśli rozważamy w nich nieprawe postępowanie, ostatecznie nieprawość pojawi się w naszym postępowaniu.
„Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli” Marek Aureliusz – Myśli (nasz duchowy pokarm) kształtują nasz charakter, decydują o tym, czy jesteśmy szczęśliwi czy nie. „Życia nie można wybrać, ale można z niego coś zrobić.” Nasz duchowy stan zależy od naszego pokarmu, od tego czym się karmimy.
Im więcej myślimy o dobrych rzeczach, tym lepsi się stajemy. I odwrotnie, im więcej myślimy o złych rzeczach, tym gorsi się stajemy. Nasze myśli kształtują naszą wolę (wola jest tym, co nami rządzi). Jeśli nasze myśli są nieczyste, niesprawiedliwe, niepobożne, nasza wola zaczyna STEROWAĆ NAMI w tą stronę. Stąd też napomnienie z Fil. 4:8 mówiące o tym jakiego rodzaju powinny być nasze przemyślenia. Nie można zaniedbywać myśli i pozwalać im karmić się na każdym pastwisku, musimy utrzymywać nasze myślenie w dyscyplinie po by, nasze myśli karmiły się czystą i zdrową żywnością duchową. Kto oczyszcza swoje myśli, oczyszcza cały swój charakter.
Kamienie życia
Pewnego dnia, pewien stary profesor został zaangażowany aby przeprowadzić kurs dla grupy dwunastu szefów wielkich koncernów amerykańskich, na temat skutecznego planowania czasu.
Kurs ten był jednym z pięciu modułów przewidzianych na dzień szkolenia. Stary profesor miał więc do dyspozycji tylko jedna godzinę by wyłożyć swój przedmiot. Stojąc przed ta elitarna grupa (która była gotowa zanotować wszystko, czego ekspert będzie nauczał), stary profesor popatrzył powoli na każdego z osobna, następnie powiedział: „Przeprowadzimy doświadczenie”. Z pod biurka, które go oddzielało od studentów, stary profesor wyjął wielki dzban (o pojemności 4 litrów), który postawił delikatnie przed sobą.
Następnie wyjął około dwunastu kamieni, wielkości piłki do tenisa, i delikatnie włożył je kolejno do dzbana. Gdy dzban był wypełniony po brzegi i niemożliwym było dorzucenie jeszcze jednego kamienia, podniósł wzrok na swoich studentów i zapytał ich: „Czy dzban jest pełen?” Wszyscy odpowiedzieli: „Tak” Poczekał kilka sekund i dodał: „Na pewno?”. Następnie pochylił się znowu i wyjął spod biurka naczynie wypełnione żwirem. Delikatnie wysypał żwir na kamienie po czym potrząsnął lekko dzbanem. Żwir zajął miejsce miedzy kamieniami… aż do dna dzbana. Stary profesor znów podniósł wzrok na audytorium i znów zapytał: „Czy dzban jest pełen?”
Tym razem świetni studenci zaczęli rozumieć. Jeden z nich odpowiedział: „Prawdopodobnie nie” „Dobrze” odpowiedział stary profesor. Pochylił się jeszcze raz i wyjął spod biurka naczynie z piaskiem. Z uwaga wsypał piasek do dzbana. Piasek zajął wolna przestrzeń miedzy kamieniami i żwirem. Jeszcze raz zapytał: „Czy dzban jest pełen?”
Tym razem, bez zająknienia, świetni studenci odpowiedzieli chórem: „Nie”, „Dobrze” odpowiedział stary profesor. I tak, jak się spodziewali, wziął butelkę wody, która stała na biurku i wypełnił dzban aż po brzegi Stary profesor podniósł wzrok na grupę studentów i zapytał ich: „Jaka wielka prawdę ukazuje nam to doświadczenie?” Niegłupi, najbardziej odważny z uczniów, biorąc pod uwagę przedmiot kursu, odpowiedział: „To pokazuje, ze nawet jeśli nasz kalendarz jest całkiem zapełniony, jeśli naprawie chcemy, mażemy dorzucić więcej spotkań, więcej rzeczy do zrobienia”. „Nie” odpowiedział stary profesor, „To nie o to chodziło”.
„Wielka prawda, która przedstawia to doświadczenie jest następująca: jeśli nie włożymy kamieni, jako pierwszych do dzbana, później nie będzie to możliwe”. Zapanowało głębokie milczenie, każdy uświadomił sobie oczywistość tego stwierdzenia.
Stary profesor zapytał ich: „Co stanowi kamienie w waszym życiu?” „Wasze zdrowie?”, „Wasza rodzina?”, „Przyjaciele?”, „Zrealizowanie marzeń?”, „Robienie tego, co jest wasza pasja?” „Uczyć się?”, „Odpoczywać?”, „Dać sobie czas…?”, „Albo jeszcze cos innego?”, „Należy zapamiętać, ze najważniejsze jest włożyć swoje KAMIENIE jako pierwsze do życia, w przeciwnym wypadku ryzykujemy przegrać… własne życie Jeśli damy pierwszeństwo drobiazgom (żwir, piasek), wypełnimy życie drobiazgami i nie będziemy mieć wystarczająco dużo cennego czasu, by poświęcić go na ważne elementy życia.
Zatem nie zapomnijcie zadać sobie pytania: „Co stanowi kamienie w moim życiu?”
Następnie, włóżcie je na początku do waszego dzbana (życia) „Przyjacielskim gestem dłoni, stary profesor pozdrowił audytorium i powoli opuścił salę…