Moja gotowość umarcia dla braci (1 List Jana 3:16)

„Po tym poznaliśmy miłość bożą (agape) (język miłości jak działa), że On (Bóg) za nas (Kościół) życie jego (Jezusa) położył i my powinniśmy za braci życie położyć” – dlaczego – bo tak czyni sam Bóg, bo umiłowałem zasady sprawiedliwości które są w Bogu, bo widzę Pana Boga i Jego syna w największych ofiarniczych dziełach jakich dokonali dla innych a z powodu bożego usposobienia które jest we mnie (które w sobie rozwijam) jestem gotowy wyrzec się samego siebie i poświęcić życie dla duchowych korzyści braci bez względu na koszt samozaparcia i niezrozumienia przez innych.

Zapraszamy do wysłuchania wykładu, który brat Piotr Wardziński wygłosił na spotkaniu biblijnym w Bziance, 14.04.2024 r.

Ewangelista Jan pyta się zatem o mój postęp w poświęceniu od stopnia umarcia dla siebie, do złożenia życia włącznie, co deklarowałem przy swoim poświęceniu. 1Jana4:20: „Jeśli ktoś rzekłby: miłuję Boga a brata swego nienawidziłby (traktuje niesprawiedliwie) kłamcą jest, bo kto nie miłuje brata swego którego widzi, Boga którego nie ujrzał jak może miłować (jakie ma zapewnienie). A zatem tekst mówi o największym sprawdzianie uczniostwa w pokrewieństwie do Pana Boga i bliźniego.

Dlaczego – bo ideałem wielkości u Pana Boga jest miłość, a człowiek ma kopiować to co jest w Bogu – czyli – jeżeli mówię że miłuję Pana Boga to znaczy że przynajmniej jestem Bogu wdzięczny, czyli sprawiedliwy. Wdzięczny za jego miłość i za to co z niej wynika dla mnie i innych. Rozumiem to i dlatego traktuję innych w miłości obowiązkowej tak jak Bóg potraktował mnie, bo to jak traktuję ciebie bracie i siostro wystawia mi świadectwo o mojej miłości do Pana Boga i jest dowodem mojego pokrewieństwa z Nim.

Ale to nie wszystko, bo właściwa miara miłości mając dobrą wolę która wychodzi poza ramy sprawiedliwości i nie oczekując na coś w zamian poświęca swe życie dla duchowych korzyści drugich. Nazywamy to bezinteresownością – to jest istota pełnego poświecenia. Pytanie zatem: w jakiej odległości stoję od brata, bliźniego (nie cielesnej ale ducha). Jaka odległość nas dzieli lub łączy bo to dokładnie odmierza odległość w jakiej stoję od Pana Boga – czyli jego miłości.

A zatem to jak traktuję braci w myśli, słowie i czynie (świadczy o mojej sprawiedliwości lub jej zaprzecza), tym samym przybliżając lub oddalając od Boga i bliźniego. Jeżeli zatem traktuje bliźniego niesprawiedliwie, moje zapewnienia o miłości są bez żadnego znaczenia.

Sprawa posiadania miłości w sobie i życia według niej jest bardzo poważna i to do tego stopnia, że jej brak 1. Uniemożliwia złożenie z siebie ofiary (poświecenia), a jako ostateczna próba zadecyduje o moim losie, bo życie zgodnie z nią to wypełnienie zakonu. To nie jest Quiz z wiedzy o miłości, konkurs na nową pieśń o miłości, ale rzeczywista praktyka bożego prawa. Manna z 16.03 „Jedną z najbardziej przenikliwych prób, w której być może większość upadnie – będzie miłość do braci”.

Ale to nie wszystko, ponieważ sama wiara odgrywa tutaj bardzo ważną rolę, przecież od niej się wszystko zaczyna. To ona zawiera w sobie myśl troski o innych a to jest przecież istotą samej miłości. Wiara służy miłości i jest przez nią skuteczna jak mówi Ap. Paweł w Gal.5:6.

Co znaczy słowo „gotowość”.

Stan pogotowia, czuwania, przygotowania do wykonania czegoś, jakiś zadań.

1.Każdy dzień to nieustanne przygotowania do znoszenia trudów życia. 2.Każdy kraj ma armię gotową do obrony kraju (71%), 3.Nazarejczyk.

Gotowość zatem – to wypatrywanie, ofiarowanie czegoś dla korzyści drugich. Widzimy tą gotowość u wielu ludzi (pandemia, wojna). Gotowość zatem do poświęcenia czegoś dla korzyści drugich to deklaracja poświęcenia (początek aktywny), a całe życie ofiarnika to złożenie, czyli wypełnienie tej deklaracji poświęcenia (z różnym skutkiem).

A co jest tej gotowości największą ofiarą – oddanie życia. Sprawozdawcy wojenni, różne grupy ratownicze (górskie) mogą być dobrą tego ilustracją. Nie pytając o narodowość, przynależność religijną chętnie pomagają innym, często za cenę swego życia.

Dla różnych wartości człowiek naraża swe życie i je traci, a dla jakich wartości ja jestem oddać swoje? Wielu deklaruje jakąś gotowość do poświęcenia (wielu wezwanych), ale czy wszyscy są gotowi na wszystko włącznie z oddaniem życia (mało wybranych), aby swe powołanie uczynić zupełnym (zamknąć je bezinteresownością). To jest myśl naszego tekstu: czy żyję dla siebie, czy też dla innych?

2Mojż.3:4 czytamy: „Zawołał Bóg, Mojżeszu! A on odpowiedział: Otom ja”. To gotowość Pana Jezusa do służenia najwyższym wartością które są w Panu Bogu – charakter”, a jego podstawą jest sprawiedliwość. To jest ta wartość – miara dla moich myśli, słów i czynów w sprawiedliwym traktowaniu brata, bliźniego. Sam Bóg jest im poddany. 2Kor.12:15 „jestem wam wdzięczny za gościnność, ale nie mogę jej nadużywać, dla waszej pomyślności gotowy jestem z największą przyjemnością położyć swą duszę – wyczerpać się)”.

Tekst mówi: „Myśmy powinni” – tzn. że to polecenie poświecenia się dla korzyści innych nie tyle znaczy, że inni sobie be zemnie nie poradzą, ale ze to ja potrzebuję tego ducha ofiary dla siebie, abym swą wiarę i sprawiedliwość oparta na stałych zasadach i miłość w bezinteresowności pozyskał dla siebie jako rządzącą zasadę mego życia, która będzie regulować moje wszystkie relacje z innymi.

I coś jeszcze – to, że oddanie życia za braci jest w pewnym sensie moim długiem, który muszę spłacić w symbolicznych ratach – komu – Panu Bogu, bo Jemu się poświęciłem.

Jak to rozumieć: w poświęceniu oddałem Panu Bogu wszystko, jednak Bóg oddaje mi to w szafarstwo, z którego mnie rozliczy (między innymi z tego jak traktowałem bliźniego). To szafarstwo, to symboliczne okresy, raty – doświadczenia.

A zatem nie mając nic korzystam z rzeczy należących do Pana Boga (to pożyczka), dla własnej i drugich korzyści.

Typ złotego ołtarza na W.Ew.

To samozaparcie się „myśmy powinni”- pali tą ofiarę dla korzyści innych. P.O.E. dla korzyści obozu.

Co z tym powinno być zrobione? Czytamy – „kłaść”, położyć – poświęcić tak jak kapłan kładł ofiarę na ołtarzu. Nie ma tutaj chwili bez aktywności (nie ma spraw niezałatwionych, pozostawionych, zapomnianych, przedawnionych) dla relacji braterskich.

Wynika to nie tylko z samej sprawiedliwości, ale i z bezinteresownej dobrej woli, która mając rozkosz w tych najwyższych wartościach poświęca się na korzyść innych. Ona nie porzuca braci, nie zapomina o nich, ale chce ich dobra.

Przykład: Moje odejście od zboru w którym się rozwijałem w ubiegłych latach, nie wynikało ze złych uczuć do braci ale wynikło z powodu błędu jaki zaistniał. Robiłem wszystko by mieć sprawy z braćmi załatwione. Żyć w kokonie złudzeń czy zmierzyć się z prawdą o sobie w kwestii sprawiedliwości to ważne pytanie.

Pozycja ofiary – leżąca. Ap. Paweł mówi: „w pokorze jedni drugich mając za wyższych nad sobą” – to cichość i pokora jako zdolność w ocenie wartości charakteru u innych i może przyznania, że w niektórych aspektach jest on lepiej rozwinięty niż u mnie. (czy tak znam braci, bo to mam w nich kochać – sprawiedliwość). I jeszcze coś – mieć w tym przyjemność tzn. że te wartości zawarte właśnie w sprawiedliwości mają realny skutek na moje traktowanie brata, bliźniego które chce ich dobra mając do nich zaufanie i szacunek. Pozycja tej ofiary pyta się jakby ofiarnika w jego „ostrożności” – jak traktujesz bliźniego, czy to cię coś kosztuje?

A zatem kłaść – cos wykonać – to aktywne spłacanie długu, działanie na rzecz Boga, prawdy i braci. Korzyści tego są bezcenne, ponieważ każdy podjęty wysiłek ku sprawiedliwości w sobie spłaca systematycznie ten dług czyniąc ofiarnika coraz bliższą kopią Pana Boga w miłości i odwrotnie – każdy mój przejaw samolubstwa, egoizmu, zaniechania, wydłuża czas spłaty dostarczając dodatkowych odsetek w postaci różnych doświadczeń.

Co ma być położone? – psychę – duszę – istotę, całego samego siebie. Położyć – poświęcić to czego jestem ja właścicielem (czas, zdrowie), bo to moja ofiara i moje uświecenie.

Czytamy dalej – za kogo? – za braci – dom wiary, każdej godziny życia bo jest to stan pogotowia, wyczekiwania, gotowości do działania (na sygnale) jeśli zajdzie taka potrzeba. To natychmiastowa reakcja na zaistniały problem i podjęcie próby aby go załatwić z wykorzystaniem myśli Ap. Pawła: „nie dając miejsca diabłu i aby słońce nie zdążyło zejść ku zachodowi” – bo trudno będzie następnego dnia i w kolejnych pozostać sprawiedliwym.

Analogia: zamknięta przychodnia – brak aktywności na korzyść innych,

Otwarta przychodnia – to gotowość, to aktywne działanie na korzyść bliźniego, to zainteresowanie się bliźnim na podobieństwo Pana Boga, które wzrastając daje zrozumienie złożenia tej ofiary z siebie na korzyść innych. Nie obojętność, znudzenie się bratem, ale ciągła gotowość serca, które pragnie ich dobra bo umiłowała sprawiedliwość która nie pozwala o nich zapomnieć, lub co gorzej zniesławić.

Ile czasu poświęcam na myślenie o braciach w kategorii (potrzeb ducha). Proste pytanie i odpowiedź – do czasu kiedy między nami układa się wszystko dobrze. Nie –ale zawsze, wtedy kiedy jest dobrze i kiedy jest źle (nawet wtedy kiedy nasze drogi się rozeszły) – bo to jest część mojego obowiązku wynikającego z poświęcenia, a życie każdemu jednemu wystawia świadectwo tego mieszkania w Bogu o którym mówi 1Jan4:16 – czyli praktyki własnego umysłu i serca w zgodzie mądrością, mocą, sprawiedliwością która doświadcza tej gotowości w działaniu na korzyść innych kiedy coś lub ktoś zaczyna mieć wpływ na moje relacje z drugim.

Kiedy wszystko jest dobrze mechanizm wydaje się działa bez zarzutu: (mówimy – miłujemy się, jaka atmosfera), ale wystarczy jeden trudny moment i zaczyna coś się zmieniać we mnie i wszystko staje się jasne, kim tak naprawdę jestem, ponieważ moja mowa i czyny dają świadectwo o mojej sprawiedliwości lub jej braku. Poddany próbie reaguję i zajmuję takie lub inne stanowisko: obraza, gniew, odtrącenie, utrata braterskich więzi.

Oczywiście „mogę” za to wszystko obarczyć winą innych i założyć, że zawiążę nową społeczność i będzie lepiej (zacznę z nową kartą), tu mnie kochają, rozumieją – ale jak długo? – tak długo aż opatrznościowo Bóg nie dozwoli na doświadczenie mojej sprawiedliwości, objawiając wartość mojej wiary i sprawiedliwości. To samo dzieje się wtedy kiedy wracam do bliższej społeczności kimś z którym kiedyś byłem bardzo blisko (a ile to powinno mi dać do myślenia: zostałem odsunięty od brata, a może jest mi to obojętne).

Po prostu sprawiedliwość robi swoje: wstrzymuje, zrywa albo umacnia te więzi. Jaki stan pochwala Pan w swych dzieciach? Ps.41:2 „Szczęśliwy który jest przyjazny dla biednego” – który jest gotowy aby zareagować na korzyść drugiego czy tego chce czy nie, który chce pokazać że mu zależy, że jest zajęty tą pracą samoegzaminacji – że mierzy się z prawdą o sobie, że nie żyje tylko dla siebie ale myśli i działa na rzecz innych.

O ważności potrzeby sprawiedliwości, nim coś w ogóle ofiaruję z miłości czytamy u Mat.5:23-24.

Dlaczego to takie ważne, dlaczego brak jakiejkolwiek chmury nieporozumienia między mną a bratem ma takie znaczenie – bo sprawiedliwość jako zasada reguluje wszystkie relacje wobec siebie i innych i wpływa na jakość mojej wiary i miłości a jej brak to budulec dla życia bez zasad, to nie załatwione sprawy, to własna sprawiedliwość i ostatecznie zagrożenie dla mojego chrystianizmu.

Według tekstu, to co określa człowieka, (mówi o jego wartości) jest to co ktoś ofiarował innemu (życie) i w jakim duchu (miłości). A z czego wyrasta taka miłość, gotowość do ofiary? No właśnie – zaczyna się z wiary i umiłowania sprawiedliwości (jako pierwszy impuls wzrostu w miłości), aby później rozwinąć się w niesamolubną miłość ofiarniczą jako kluczowy element właściwego postępowania wobec Pana Boga i człowieka prowadząc go do urzeczywistnienia tego prawa w sobie w realnym uzyskaniu podobieństwa do Boga, czyli do miłości.

Jeśli tak, tzn. że mogę uzasadnić swoje zachowanie, działanie przejawem miłości w sprawiedliwym traktowaniu brata i okazania mu miłosierdzia, burząc w sobie wszelkie urojenia, iluzje o miłości którą buduję w sobie nie z powodu że ktoś jest miły, przychylny dla mnie, ale dlatego że jest sprawiedliwy (bo tylko ona czyni więź prawdziwą). Co zatem mogę powiedzieć o swoich relacjach z braćmi zgodnie z literą i duchem prawdy?

Odpowiedź niesie z sobą pewne konsekwencje w skutkach – jakie? Prawdą jest że czyniąc coś dla drugich, czyni tego kogoś odbiorcą tego, ale Mat.25:40 mówi że taka służba na rzecz innych traktowana jest tak jakby uczyniona była bezpośrednio Panu Bogu.

Jak zatem blisko stoję do braci w sprawiedliwości (obowiązku) a jak blisko w (bezinteresowności) tak blisko stoję przy Panu, braciach i odwrotnie. To jest wartość, spłata tego kredytu wobec bożego prawa miłości i moje świadectwo że miłuję Boga choć go nie widzę. Czy warto zmierzyć się z prawdą o sobie?

„Każda służba, ofiara czyniona wbrew sprawiedliwości jest szkodliwa tak wobec innych i samych siebie”.

TomE/314 „W sprawach obowiązku należy być tak drobiazgowym i małostkowym, by nie zbaczać od niego w myślach, motywach, słowach i czynach. Być wielkodusznym w tym obszarze (kiedy trzeba być sprawiedliwym) sprawi bowiem, że będziemy deptać prawo i prawdę, gwałcić sumienie oraz igrać z prawdą i przykazaniami Boga”.

Realizując, zatem swoją złożoną deklarację w poświęceniu o gotowości oddania życia w służbie dla Pana, prawdy i braci, czyńmy to bez naruszenia sprawiedliwości, która jest prawdą w działaniu (obowiązkiem, zasadą życia) a widząc, że duchowe życie brata i nasze relacje z nim są zagrożone, (a co za tym idzie i z Bogiem), nie odwracajmy się, pozostawiając sprawę niezałatwioną. Zmierzmy się z prawdą o sobie, stawmy czoła wyzwaniu.

Bo tylko na bazie sprawiedliwości, umiłowania dobrych zasad wyrasta miłość gotowa do złożenia życia, jako rozkosz serca otwierająca swe pokłady bogactw w wyższych 7 łaskach, by z ich pomocą złożyć wiernie swe życie, jako stałe codzienne poświęcenie wszystkiego Panu Bogu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *