Jak poznał ewangelię Michał Mikuła z Łosińca

Widok na Wały Hetmańskie na początku XX wieku (dziś aleja Wolności), jedną z najważniejszych promenad Lwowa.

Prawda dotarła do Łosińca (woj. lubelskie) w latach 20-tych. Najczęściej jednak przyjmowali tę prawdę ludzie biedni, biedni gospodarze, ludzie nie umiejący pisać i czytać, analfabeci, którzy na Bibliach, na śpiewnikach uczyli się czytać i pisać. Potem jednak poznał prawdę jeden z ukraińskich braci, brat Teodor Mikuła. Ten Teodor, gdy poznał prawdę, miał swego stryjecznego brata, bardzo pobożnego, Michała Mikułę, i tak starał się tego Michała pozyskać dla prawdy. Mówił: „on ma takie dobre serce, jest taki pobożny, że powinien prawdę poznać”, ale kiedykolwiek podchodził do niego z opowiadaniem prawdy, to ten Michał mówił do niego z ukraińska: „Feldku, de ty piszoł?” Gdzieś ty poszedł? „Do tich durakiw?” Do tych głupich ludzi? To nie dla ciebie to towarzystwo. On był bogatym gospodarzem i mówił: „z kim ty się tam łączysz?”.

Teodor myślał sobie: „jak ja bym go gdzieś zaprowadził do innych braci, zobaczyłby, że nie tylko analfabeci są w prawdzie, ale są bracia, którzy stoją na jakimś poziomie i przyszli do prawdy, i ten Michał na pewno by poznał ewangelię”. Zbliżała się konwencja we Lwowie i Teodorowi przyszła myśl: „O, gdybym go na konwencję zawiózł, to na pewno by prawdę poznał.” I pewnego razu pyta: „Michał, do Lwowa chciałbyś pojechać?”. Ten odpowiada: „Nie mam pieniędzy”. „No a jakbym ci opłacił i podróż, i pobyt we Lwowie, to pojechałbyś?”. „A tak to bym pojechał”. No i przychodzi czas konwencji i Teodor mówi: „Michał, jedziemy do Lwowa”. Wsiedli do pociągu i jadą do Lwowa, i dopiero wówczas Brat Teodor zdał sobie sprawę, co robi. Mówi: „no, wiozę takiego niedowiarka do Braci. A jak on powie, że on nie chce tam u Braci mieszkać?” Bo wtedy po mieszkaniach bracia tam we Lwowie gościli uczestników. „To co ja z nim we Lwowie zrobie? Gdzie ja go podzieję?”. Druga sprawa, tak sobie mówi: „Zacząłem myśleć: no jakim prawem ja go wiozę do braci, żeby go nocowali, żeby mu dawali jeść. Przecież konwencja jest dla poświęconych, a nie dla niedowiarków, dla wrogów braci”. No ale on się martwi, a pociąg jedzie dalej.

Przyjechali do Lwowa, a na ich powitanie wyszedł brat Bielec. Brat Bielec był mężczyzną można by powiedzieć niezwykle eleganckim. Nosił się zawsze bardzo starannie, miał taką hiszpańską bródkę. Był to taki, jak to się przed wojną mówiło: ładny pan. A oni przyjechali ze wsi, ubrani w taki sposób jak się wtedy ludzie na wsi ubierali.

Wysiedli jednak z pociągu, brat Bielec podszedł: „skąd przyjechaliście?”. „My, z Łosińca”. „A, to Wy bracia!”. Wycałował jednego, wycałował drugiego. Teodor wiedział dlaczego był całowany, ale Michał nie wiedział. Taki elegancki ktoś go tak wycałował. Był taki speszony, jak to się stało, dlaczego. Wsiedli do tramwaju, a brat Bielec pracował w tym przedsiębiorstwie komunikacyjnym. Przyszedł konduktor, a Bielec mówi: „za tych dwóch ja płacę”. „A kto to dla pana, panie Bielec?”. „A właśnie, to są moi bracia”. Bo on opowiadał tym pracownikom prawdę i konduktor wiedział, o co tu chodzi. Ale Michał mówi potem tak: „Ludzie patrzyli na mnie i na niego, na mnie i na niego, i gdzież ja podobny do jego brata”. Nie wiedział o co tu chodzi. Brat Bielec zaprowadził ich do domu. I ten Michał opowiada później tak: Dał nam jeść, dał nam wody, umyliśmy się, a potem przygotował mi posłanie. A potem przyszedł i mówi: „Bracie, a czy nie za wysoko ci pod głową, może niżej, czy ci będzie tak wygodnie?”. „Mnie nigdy mama nawet nie pytała czy mi wygodnie czy mi nie wygodnie. Jak się wróciło z roboty to byle się położyć i człowiek spał.” No ale potem ucałował mnie i poszedł. A ja sobie myślę: „czy mi się to śni? Czy to rzeczywiście jest prawdą, że ktoś mnie tak cudownie traktuje? I ktoś taki wspaniały…” Mówi: „uszczypnąłem się: boli, a to znaczy, że to jest prawda”.

Gdy następnego dnia Michał znalazł się na konwencji, oczywiście zaprowadzony tam przez tego drogiego brata Bielca, gdy zobaczył jeszcze potem braci, gdy usłyszał wykłady, bo oczywiście jego uszy były już teraz otwarte przez tą dobroć brata Bielca na słuchanie Słowa Bożego. I na drugi dzień był wykład do symbolu chrztu i przewodniczący mówi: „Kto chciałby jeszcze symbolizować swoje poświęcenie przez chrzest niech przyjdzie do przodu”. Michał maszeruje do przodu. Teodor za nim, szarpie go za marynarkę: „Michał, ty jeszcze nic nie rozumiesz, to jeszcze wiele czasu, zanim będziesz mógł być ochrzczony”. Ale nie dał się odciągnąć, mówi: „Ja rozumiem, to są moi bracia”. Ta dobroć przełamała go od razu. Przyjął symbol chrztu i do końca życia był wiernym bratem w prawdzie.

Przypominam sobie jeszcze jedną sytuację z tym naszym drogim bratem Bielcem. Podczas okupacji inni bracia zawiesili swoją służbę, bo przecież było to bardzo niebezpieczne. Ale brat Bielec ciągle odwiedzał zbory, jeździł mimo niebezpieczeństwa. Kiedyś przyjechał bardzo rano pociągiem ze Lwowa do Łosińca i przyszedł taki zmaltretowany, taki pobity. Myliśmy jego rany i płakaliśmy nad nim, nad tym staruszkiem, który był tak zmaltretowany. Pytamy co się stało: ano jakiś człowiek pytał go ile ma lat. Miał wtedy 77 i ten odliczył mu 77 uderzeń. Po tym umyciu, po napiciu się jakiegoś ciepłego napoju, bo jeść nie chciał, położyliśmy go do łóżka i zasnął. Przychodzili bracia, u nas miało być zebranie, ojciec mówi: „nie będzie zebrania, brat Bielec jest ciężko chory”. I gdy tak któregoś z rzędu ojciec odprawiał i gdy bracia wychodzili na zewnątrz by zdecydować co dalej robić, to brat Bielec ocknął się i pyta: „Co, co ty mówisz, zebrania nie będzie? Bracia, ja się już ubieram, zaraz będzie zebranie”. I stanął, jak gdyby się nic nie stało. Sińce na twarzy były widoczne, a one były na całym ciele. Służył braciom. Przez swoją postawę, wpoił im tyle otuchy, że bracia choć na zebranie przychodzili każdy oddzielnie, bo się bali, to z zebrania poszli wszyscy razem.

Więcej w wykładzie „Dzieci w chrześcijańskiej rodzinie”: 

Kliknij tutaj, by przeczytać całość w wersji tekstowej

________
Zobacz inne świadectwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *