Co to jest Świecki Ruch Misyjny „Epifania” (LHMM)

Wykład wyjaśniający czym w zamyśle jest Laymen’s Home Missionary Movement, Świecko-Domowy Ruch Misjonarski, znany w Polsce pod nazwą Świecki Ruch Misyjny „Epifania”. Wygłoszony 5 lipca 1996 roku w Bad Ems przez ówczesnego przedstawiciela ruchu LHMM na Niemcy, brata Ernesta Maszczyka.

Przemówienie o dużym znaczeniu, bo podkreśla, że pierwotny sposób funkcjonowania ruchu i jego krajowych oddziałów, miał być inny niż praktyka, którą przyjęto w Polsce.

Powodem nietypowego działania ruchu w Polsce – jako zarejestrowanego związku wyznaniowego ze zborami jako filiami – były m.in. totalitarne rządy w naszym kraju po II wojnie światowej (wymuszające formalną rejestrację). Jednak, gdy w kraju pojawiła się szansa na działanie w przewidziany przez założyciela sposób, Świecki Ruch Misyjny „Epifania” nie tylko nie zmienił formuły działania, ale dodatkowo wprowadził do swojego statutu więcej zapisów upodobniających go do kościoła / organizacji religijnej składającej się ze zborów i członków zborów będących formalnie członkami ruchu jako organizacji.

Zapis wykładu w wersji tekstowej:

Drogo umiłowani w Panu naszym Jezusie Chrystusie, Bracia i Siostry!

Jak już było nadmienione, że wielu mamy tutaj również obecnych polskich braci, będę przemawiał w języku polskim, a brat Wolfgang przetłumaczy na nasz język. Temat nasz, który sobie obrałem, będzie to raczej zebranie informacyjne, ponieważ wielu przesiedliło się z terenów polskich i nieraz tak jak praca Pańska prowadzona w Polsce, tak wielu myśli, że powinna być również prowadzona u nas.

My musimy jednak pamiętać, że praca w Polsce była pracą szczególną w pewnym szczególnym okresie czasu. Stąd też wyjątkowo – przypominamy sobie – brat Jolly zezwolił na rejestrację naszego Ruchu. Już w żadnym kraju na świecie Ruch Świecko-Domowy Misjonarski nie jest zarejestrowany. Pytamy się dlaczego? Ponieważ siła pracy Pańskiej dokonuje się w sercach i umysłach ludu Bożego. Praca Pańska nie jest dokonywana zewnętrznie, to znaczy za pośrednictwem jakiejś organizacji, synodów. Widzimy, my nie mamy żadnych można powiedzieć własności. [Ta praca] nie opiera się na wodzach. Ta praca nie polega na jakichś finansowych zasobach. Praca Pańska polega na umyśle i na sercach dzieci Bożych.
Czyli widzimy jest rzeczą niewłaściwą, aby w naszym kraju, gdzie panuje wolność, abyśmy dokonali rejestracji. Widzimy br. Hedman nie wyraża na to zgody. Bo nieraz u nas te myśli powstają, nieraz spotykamy się z tymi pytaniami – czy nie byłoby lepiej gdybyśmy się zarejestrowali? Widzimy jednak Słowo Boże powiada: jest to rzecz niewłaściwa. Dlaczego? Idźmy do listu Apostoła Pawła.

Apostoł Paweł w Liście do Efezów, w rozdziale 4, czytamy od wiersza 3: „Starając się, abyście zachowali jedność ducha w związce pokoju”. Ta jedność, która nas łączy, to jest jedność duchowa. To nie jest jedność organizacji. To nie jest jedność jakiegoś synodu czy jakiegoś wodza, ale nas jako dzieci Bożych. Pismo św. mówi: Poświęcenie jest rzeczą indywidualną. Tak samo zbór jest indywidualnym, jest panem swoich praw. Zbór jest niezależny od głównej kwatery. Jak widzimy jednostka też nie jest zależna od głównej kwatery. Jesteśmy wolni w Jezusie. Apostoł Paweł mówi: jest to jedność w duchu, w związce pokoju. To jest jedność w umyśle i sercu. Wierzę, że i taka jedność jest w Polsce. Ta rejestracja to tylko jest wyjątkowo, dozwolił na to brat Jolly, ale to jest rzecz niema, ona nie istnieje, bo decyduje narzędzie Pańskie w Polsce. Tam nie decyduje Zarząd. Nie on decyduje ponad zborami. To jest rzecz tylko niema. Coś podobnego jak za życia brata Russella. U nas jest to jednak niepotrzebne. My dziś rozumiemy, że jest to jedność umysłu i serca. Że to tak jak w rodzinie cielesnej. Czy tam jest potrzebne, aby dokonać jakiejś pracy, żeby iść do urzędu i się rejestrować? To przecież jest niepotrzebne, by ojciec, synowie, córki się rejestrowały. Tam jest jedność serca, jedność umysłu. Inaczej mówiąc to, co nas łączy. Czytamy od wiersza 4: „Jest jedno ciało, jeden duch, jako też jesteście powołani w jednej nadziei powołania, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nade wszystko i we wszystkich i po wszystkich.” Co za piękna jedność duchowa. A co mówi nam Stary Testament? Czytajmy 3 Księgę Mojżeszowa, 18 rozdział, czytamy od wiersza 1 do 3 – „Rzekł jeszcze Pan do Mojżesza mówiąc: Mów do synów izraelskich i rzecz im: jam jest Pan, Bóg wasz, według obyczajów ziemi egipskiej, w której mieszkali nie czyńcie, ani według obyczajów ziemi chananejskiej, do której ja was prowadzę, nie czyńcie, a w ustawach ich nie chodźcie.”

Chodzimy według przykazań Bożych. Nasza nazwa: Świecko-Domowy Ruch Misjonarski nie jest nazwą jakiejkolwiek organizacji, nie jest nazwą jakiego ciała, które panuje nad zborami. Brat Russell używał tę nazwę jako Świecko-Domowy Ruch Misjonarski jako nazwę naszej działalności. Szczególnie działalności publicznej. Dlatego brat Johnson przyjął tę nazwę, przecież ona nie jest nazwą jakiejś organizacji, ale działalności. Pytamy się: jaka jest nasza działalność? Otwórzmy Słowo Boże -2 List Ap. Pawła do Koryntian 5:20 – „Przetoż na miejscu Chrystusowym poselstwo sprawujemy, jakoby was Bóg upominał przez nas, prosimy na miejscu Chrystusowym, jednajcie się z Bogiem!” Apostoł Paweł nie zwraca się tu do osób światowych. On mówi: „na miejscu Chrystusowym”. Niektóre tłumaczenia mówią o „posłańcach”. Przecież widzimy jest tu mowa o poświęconych, ofiarowanych Bogu na służbę. Apostoł mówi o takich, którzy zawarli przymierze z Bogiem. Którzy mają stanowisko przed Bogiem jako poświęceni. Jak słyszeliśmy, którzy rozwijają się pod ziemskimi zarysami Przymierza Abrahamowego pod przysięgą. Tacy jako Młodociani Godni i jako niby-wybrańcy, oni pod tym przymierzem, pod tymi zarysami ziemskimi, oni nie stoją na próbie życia lub śmierci, bo ziemskie zarysy Przymierza Abrahamowego nie dają życia wiecznego. Te przymierze daje tylko pewne stanowisko przed Bogiem. Przymierze, które udzieli nam życie, to jest przymierze Ketury w przyszłości. Ale widzimy to stanowisko, jakie mamy przed Bogiem, jak mówi ap. Paweł: „Na miejscu Chrystusowym poselstwo sprawujemy”. Pan nas zaprosił do tego poselstwa, myśmy przyjęli to zaproszenie i nikt nie został przymuszony z nas, aby być tym przedstawicielem. My jesteśmy wszyscy ochotnikami, dlatego nasza praca dokonuje się ochotniczo. Nasze wydatki, nasze sprawy finansowe, które mamy. To wszystko dokonuje się dobrowolnie. Nic pod przymusem. I dlatego widzimy: Słowo Boże pokazuje nam, że my szczególnie mamy taką potrójną misję w poselstwie na miejscu Chrystusowym. Jest to po pierwsze posłannictwo względem Boga i Chrystusa. Drugie – jest to posłannictwo względem samego siebie. I posłannictwo względem świata. Cóż mamy czynić w tym posłannictwie względem Boga? Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntów, w 10 rozdziale i 31 wierszu mówi tak: „Przeto lub jecie, lub pijecie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie.” Nasze oczy na chwałę Bogu. Nasze wyrozumienie ma być ku chwale Bożej. Nasze uszy, nasz posłuch wiary. Zawsze chętny na to, co Bóg mówi. Nasza szyja, nasza wola. Martwa, oddana Bogu. Czynimy wolę Bożą! Nasze ręce, nasza działalność, ku chwale Bożej! Jak wygląda nasze postępowanie w prawdzie? Nasze nogi. Ku chwale Bożej! Słowa nasze? Zawsze ku chwale Bożej. Czy to nie jest piękna misja? Dziękujmy Bogu i Chrystusowy, że jesteśmy tym, czym jesteśmy. Popatrzmy – działalność względem samego siebie, obejmuje potrójne posłannictwo. Po pierwsze, musimy się doskonalić w każdym słowie i uczynku. Po drugie, odłączać się od tych, którzy popadli w ciężki błąd, jak również, którzy popadli w ciężkie grzechy. I trzecie, to są sprawy interesowe. Gdy patrzymy na to posłannictwo w pierwszym znaczeniu – doskonalić się w każdym słowie i w każdym czynie. To ono znów obejmuje w sobie trzy rzeczy. Apostoł Paweł powiada – po pierwsze – musimy się oczyszczać w duchu i w ciele. Każdy z nas to odczuwa, że kiedy przyszliśmy do prawdy, zdajemy sobie sprawę, że to nie jest tak, jak to w nominalnym chrześcijaństwie niektórzy myślą. Którzy przyjmują chrzest i myślą, że kiedy wejdą do wody, oni tak są do tego przygotowani, jakby woda była cudem, jakimś cudownym środkiem. Że on kiedy będzie zanurzony i wyjdzie z tej wody, on już będzie prawie świętym, już się nie będzie gniewał, nigdy nie zgrzeszy w życiu. Ale tak jak Petryczko, brat starszy u nas w zborze, mówił, że niektórzy myślą: już taki aniołeczek, skrzydełka i tylko „frrrryyy”, już jest w niebie. Ale później, gdy patrzy na swoje codzienne życie, gdy wyszedł z tej wody. A jak go diabeł uderzy. A jak go ciało uderzy. A jak go świat uderzy. I później spojrzy na swoje nogi, na to postępowanie. To patrzy buty utracił, a tu kopyta diabelskie. A spod nogawki mu ogon diabelski wychodzi. Zachował się nieraz jak diabeł. Czyli że jest to niemożliwe w momencie się stać świętym. Tu się trzeba doskonalić. Najpierw, jak mówił apostoł Paweł, w umyśle musi zacząć się zmiana myśli. Muszą wtedy uczucia inne powstawać w naszych sercach. Zaczną się wyrażać inne słowa z naszych ust. Nasze czyny stają się inne. Nasze nogi podobnie, nasze postępowanie. Oczyszczamy się od zmazy ciała i ducha. Później mamy następny krok. Widzimy, że my nie sami zostaliśmy zaproszeni. Ale takich jest więcej. Nieraz w miejscowości, w Wuppertalu, jest duża liczba, tak samo myśli, tak samo rozumie. To znaczy są w jedności tej prawdy, która nas połączyła. Ale chcemy, bo to jest poselstwo, aby i z kimś się podzielić tą prawdą. Czyli musimy teraz zacząć pracować, ażeby i drugich przyprowadzić do tej prawdy. Przyprowadzimy jednak tylko takich i starajmy się przyprowadzać takich, którzy tęsknią za prawdą, którzy tę prawdę szukają, których Bóg już obudził z tego snu. Apostoł mówi: ten cały świat to sypialnia, wszyscy śpią, ale my nie wiemy, kogo Bóg tam już obudził w tej sypialni. Dlatego musimy iść od jednej sypialni do drugiej i głosić tę ewangelię. Ale jak widzimy, że w tym pokoju ktoś chrapie to nie ma sensu, żeby mu coś powiedzieć. Ale jak widzimy, że ktoś tam jest obudzony, a my mówi, a ktoś pyta: co ty mówisz? Ty powiedz jeszcze coś. Do takich głosimy ewangelię. Świecko-Domowy Ruch Misjonarski nie rości sobie dziś pretensji ani nie czyni wysiłków, żeby dziś nawrócić świat. My tylko dajemy świadectwo prawdzie. My nawet nie marzymy, żeby jeden kraj nawrócić. A ja nawet nie mówię, że całe Bad Ems nawrócę. Bo ani jednego świadka nie mogę nawrócić, taki jest uparty ten świadek, a ja też uparty. Stale się spotykamy i dyskutujemy. On mi ostatnio powiedział, że mam więcej o królestwie głosić, a nie o takich rzeczach, czy Adam wstanie czy nie wstanie, to nie jest takie ważne. I uciekł mi z dyskusji. I jeszcze z dalsza zawołał: mam więcej o Królestwie głosić! Nie wypadało mi znowu głośno krzyczeć za nim. Ale przed trzema dniami widzę: stoi. I widzę uśmiecha się do mnie, to ja się też uśmiecham i podchodzę do niego i mówię: chcę Ci bracie coś powiedzieć, ja też głoszę o królestwie. Ale jest różnica pomiędzy tym królestwem, które ja głoszę, a które ty. Bo ja głoszę o Królestwie Bożym, a ty głosisz tylko o Królestwie dla Świadków Jehowy. Bo jak ktoś do was nie przyjdzie – zginie. Ty głosisz tylko o królestwie dla świadków. A przecież Jezus mówi: on gładzi grzechy całego świata. Spojrzał, powietrze chwycił i zamilkł. Powiedziałem mu: szczęśliwego dnia, jak to się po niemiecku mówi, i tak żeśmy się rozeszli. Dzisiaj głosimy prawdę żeby wybrać lud imieniowi Bożemu. To nasienie Abrahamowe i jeżeli będziemy wierni w naszym powołaniu, będziemy się oczyszczać, będziemy głosić tę prawdę, to względem samego siebie mamy jeszcze ważną pracę do wykonania.

Apostoł Paweł w Liście do Rzymian, 8 rozdział, a 29 wiersz mówi po co w ogóle nas Bóg powołał. „Albowiem, które on przejrzał, te też przeznaczył, aby byli przypodobani obrazowi syna jego, żeby on był pierworodnym między wieloma braćmi.” Czyli widzimy główna praca – rozwinąć charakter na podobieństwo Chrystusowe. Bracia, ile to pracy kosztuje. Ile razy się potykamy. Ale dzięki Bogu zawsze wstajemy. A z biegiem naszego poświęconego życia tych upadków jest coraz to mniej. I za to jesteśmy Bogu bardzo wdzięczni. Odczuwamy w sercu tę radość, pokój w umyśle. Patrzymy i widzimy Jezusa na krzyżu, którzy pomaga nam w tej trudnej walce nad rozwinięciem charakteru. Przecież charakter to nic innego tylko nasze codzienne nawyki. Te nasze przyzwyczajenia. One tworzą ten nasz charakter. Czy to nie jest piękne, gdy stają się coraz więcej świętymi? Patrzymy jak pijak leży, a przecież przed laty myśmy tak leżeli. I patrzymy na niego: biedaku, co z ciebie ten płyn zrobił, ale jego nie potępiamy, tylko litujemy się nad nim. Ale potępiamy to zło, tę przyczynę tego. I widzimy, my tego nigdy już nie będziemy czynić, aby się upijać w życiu, nie będziemy palić papierosów, bo wiemy – to nas tylko upadla. Patrzmy co narkotyki dzisiaj z ludzi robią. Patrzmy co grzech uczynił i co czyni z ludzi. Patrzmy co błąd czyni z ludzi. Obojętni na to, co Biblia powiada, to nieważne! To czyni błąd – zatwardza. Nie pozwala trzeźwo myśleć. Są duchowo pijani. I stąd też druga działalność nasza – odłączać się od takich, którzy popadają w ciężkie błędy. Apostoł Paweł mówi: niczego się nie dotykajcie, co jest nieczyste. Czy to – widzimy – w słowie, czy to jest w uczynku. Czy to jest jakiś grzech światowy, samolubny, czy to jest błąd, czy to grzech, gdy ktoś trwa w tym uparcie. Nie daje się widzimy z tego zła wyciągnąć. Mamy się od takich odłączać.

I trzecie, są to sprawy interesowe / gospodarcze. Po pierwsze – co rozumiemy pod tymi sprawami interesowymi? Musimy zachować czystość nauki i doktryn. Czystość nauki i zarządzeń. Niektórzy myślą, że wystarczy mieć tylko wiedzę. Wielu widzimy posiada głęboką nieraz znajomość prawdy, ale niestety są wielkim zerem w zarządzeniach Pańskich i jeżeli przypatrujemy się, jeżeli ja patrzę z punktu mojego życia poświęconego to więcej braci utraciło stanowisko swoje z powodu grzechów przeciwko zarządzeniom, aniżeli przeciwko prawdzie. Ja spotykałem w Polsce takich braci, którzy zostali ze zboru wyłączeni, oni dalej studiują prawdę, cieszą się z prawdy, mówią: to jest piękna prawda. Ale kiedy się pytam: to dlaczego nie żyjesz zgodnie z tą prawdą? Dlaczego nie postępujesz tak jak mówią zarządzenia prawdy? Przecież ty nie możesz w takim grzechu żyć, jak mówisz, że to jest taka piękna prawda. Co mówi słowo Boże? „Cóż Ci do tego, że opowiadasz ustawy moje, a widzisz złoczyńcę i bieżysz z nim”. Jeśli my przyjęliśmy zaproszenie, w naszym umyśle dokonuje się zmiana. W naszym sercu dokonuje się zmiana. Uczucia, nasze pragnienia. Nasze dążenia. Stają się inne. Czyż to nie jest cudowne? I patrzymy, widzimy, że drugi brat też tak myśli. Też widzimy – wyrwał się z tego łańcucha grzechów, samolubstwa, światowości i chce również w tej czystości nauk i jej zarządzeń służyć Bogu. I to nas złączyło w zgromadzenie. Jesteśmy tu niezależni. I musimy pamiętać, żeby tej czystości nie utracić. Nie dajmy się skusić przez „onego złego”, który powiada, że mały grzech nie jest ważną rzeczą: możesz trochę skosztować. Bracia, jeśli widzimy jakiś potężny słup na drodze, to ja przez niego nie padnę, ja go ominę, ale mały kamyczek wystający, a nie zwrócę uwagi na niego, zahaczę i leżę jak długi. Takie są małe grzechy. „Tępcie małe lisy”. Dlaczego mamy małe lisy tępić? Bo małe lisy podkopują winnice, a ich przysmakiem są korzonki winnicy. A kiedy je podgryzają – winnica usycha. I te mały lisy to są małe grzechy, które podkopują naszą winnicę i wtedy usychamy. Miałem takie doświadczenie w Poznaniu. Nocowałem u brata, który hodował lisy. I byłem przy tych młodych lisach. Mówię wam – jak przytulnie wygląda taki mały lis! Patrzyłem na niego, on tak patrzył litościwie na mnie, jakby mnie błagał tymi oczami: zbliż się do mnie, pogłaskaj mnie, przychodzi tak do tej kratki i tak mnie błaga, tak jak ten mój Azor fałszywy, też mam takiego psa, tak samo. Brat Obajtek wie jak Dina warczy, a jak patrzy miłosiernie. Ja chciałem tego liska pogłaskać. I on też tak mile patrzy. I kiedy chciałem to jak magnes mnie przyciągał ten lisek. Ja go chciałem pogłaskać. Ten brat doskoczył: nie czyń tego, bo ci palec ugryzie. Takie są młode lisy, a tak przyjemnie wyglądają. Jak myślicie: czy grzech przyjdzie do mnie jak kaktus? On przyjdzie jak taka Madame Butterfly: „tak, tak”; tak grzech przychodzi ubrany. On ma tak miłe słówka, on i aniołów zwiódł, a my jako ludzie niedoskonali, miejmy to zawsze na uwadze. Taka jest moc grzechu. Dlatego widzimy: odłączmy się od tych rzeczy złych. Musimy trzymać się czystości nauk i ich zarządzeń.

Mamy do załatwienia sprawy interesowe, zebrania, musimy ułożyć sobie prace. Musimy wybierać sług zborowych –starszych, zborowych. My dzisiaj w niektórych dziedzinach pracy jesteśmy prawie nieczynni. Będziemy to widzieć w naszej ostatniej jeszcze czynności. Dlatego też pamiętajmy jak ważnym jest posłannictwo względem samego siebie. Posłannictwo jest również jak mówiłem względem świata.

To posłannictwo względem świata ma swoją podwójną działalność. Po pierwsze – dać świadectwo światu. Odnośnie: grzechu, sprawiedliwości i mającego nastąpić sądu. I druga czynność – to jest karcić świat. Z powodu: grzechu. W odniesieniu do gwałcenia sprawiedliwości i mającego nastąpić sądu. Popatrzmy jaką piękną działalność mamy. W niedługim czasie wyjdzie „Teraźniejsza Prawda” w tym kierunku. Mamy piękną działalność – wydać świadectwo światu. Czy mamy pracę kolporterską, pracę ochotniczą, pracę strzelecką? Popatrzmy – mamy wiele literatury, bo przecież działalność naszej głównej centrali, ona nie opiera się na tym, aby nami rządzić, ale ona dostarcza nam tego materiału, tej prawdy. Widzimy Bóg tak cudownie urządził, aby zachować tę czystość nauk i czystość praktyk. On nie udziela jej przez organizację. On nie udziela też czystej prawdy przez kościoły nominalne, przez jakichś wodzów, którzy panują nad swoim ludem. To jest coś podobnego, jeżeli coś potrzebujemy, jakąś znajomość odnośnie przepisów i prawa, to przecież nie idziemy wprost do króla. To nie idziemy do króla wprost. Ale idziemy – popatrzmy – do urzędnika, do urzędu. Jak mamy sprawę z samochodem, nie wiemy, idziemy do urzędu. Tak samo Bóg postanowił jednych jako tysięczników, setników, dziesiętników nad ludem swoim, ale nie w tym znaczeniu, żeby panowali teraz. Ten urzędnik też nie panuje, nie jest prawodawcą. Tak widzimy słudzy też nie panują, a szczególne narzędzie Pańskie. Gdy obserwujemy historię wieków Starego i Nowego Testamentu nigdy Bóg nie działał przez organizację, ale zawsze na czasie powoływał jednostki, a przez nich udzielał prawdy innym. Popatrzmy jak to nie podobało się niektórym wodzom już tam w Izraelu, gdy Bóg tylko przez Mojżesza przemawiał. Co mówił Natan, Kore, Abiron? Tylko przez Mojżesza? A czy my takich dziś nie słyszymy? Pytam się nieraz: jak ktoś może mieć tę siłę lub jak ktoś może w ogóle wyrazić się i to nieraz w mocy: Brat Russell się pomylił! A to tylko dlatego, bo nie myśli tak jak ja, tę sprawę rozumie. Ja już nieraz to braciom powtarzałem. Dzisiaj najważniejszą jednostką na świecie, którego Bóg najwięcej miłuje, jest brat Hedman. Przez niego Pan udziela nam prawdy. I tak jak mówi słowo Boże: gdy Mojżesz stał przed Panem, to wtedy Bóg mówi: nie tobie się sprzeciwiali, ale mnie. A przecież oni nie sprzeciwiali się Bogu ale Mojżeszowi. Oni myśleli, że Mojżesz jest uzurpatorem. Popatrzmy – Bóg stał po stronie Mojżesza. I tacy szemracze zostali ukarani. Tak jest również i w obecnym czasie. Narzędzie Pańskie to nie władca nad nami. To tak jak ta królowa w tym ulu. Ona się nazywa królową, ale czy ona panuje? Ona nie ma władzy nad ulem. Ona jest tylko matką, ona ich karmi, przygotowuje, żeby ten rój nie wymarł. Popatrzmy – Pismo św. mówi: przypatrzcie się również i szarańczy: nie mają wodza, a hufem idą [Przyp. 30:27]. Widzimy – główna praca naszej centrali to wydawanie literatury i ile tysięcy czasopism, tomów, wychodzi z naszej centrali. To wszystko żeby nam pomóc zachować czystość doktryny i nauk. Czyż to nie jest piękne wydać takie piękne świadectwo teraz o tej prawdzie? Mamy tę okazję, wyjdźmy nieraz na ulicę, weźmy tę ulotkę. Po co kombinować nieraz o tak drobnych nieraz sprawach. Czy teraz mamy dyskutować nad tym czy ja mam powiedzieć List do Koryntów, Koryntczyków czy Koryntian? Bo z tym pytaniem spotkałem się i cały wieczór nad tym dyskutowali i kłócili się między sobą bracia w jednym zborze w Polsce. I jeden drugiemu zarzucał, że się niegramatycznie wyraża. I pytali mnie co ja o tym myślę. I ja mówię: wiecie co, mnie to obojętnie, czy to do Koryntów, Koryntian czy Koryntczyków. Po pierwsze nie mogę wam na to z punktu gramatyki całkowicie odpowiedzieć, ale chciałbym gdyby to możliwe, żebyście się zapytali, żeby tu stanął ten profesor, który tłumaczył tę Biblię i nazwał to do „Koryntów”. Oni są profesorami w tym kierunku, to dlaczego oni to tak tłumaczyli. Czyli widzimy: to nie jest takie ważne. Dlatego my mamy się trzymać nauk, apostoł Paweł mówi: nie mamy się kłócić odnośnie słów. My mamy się o tę zawartość. Ta prawda nas łączy. I widzimy tę cudną prawdę głosimy. Światu mamy dać to piękne świadectwo. Co to jest grzech, co to za wyniki z powodu grzechu, czyż nie jest pięknie temu światu wyjaśnić jaka jest sprawiedliwość Boża? Jaka ona inna jest – to jest miłość! A nie jak ta dzisiejsza sprawiedliwość. Bo dzisiaj, ja to zawsze mówię, najwięcej gwałci się słowami. Bo tam gdzie najwięcej nieprawości to się określa to sprawiedliwością. Czasopismo co najwięcej kłamało to się nazywało „Prawda”. Ci co się nazywają „duchowni” to są najwięcej „cieleśni” itd.itd. Najwięcej słowa są gwałcone. A takie duże tytuły widzimy. Mamy możność o tym świadectwo dać. A o przyszłym sądzie? Czy tak jak ten świadek mówi? Jak ktoś nie przyjdzie wszyscy zginą? Słowo Boże mówi: radujcie się wszystkie drzewa! Ziemia! Radością! Wszyscy mają się cieszyć, bo zbliża się Królestwo. Takie wspaniałe królestwo głosimy. Wydajemy piękne świadectwo światu. A jak mamy strofować ten świat? O, ja myślę, nie czyńmy tego słowami. Bo tym wielkich wyników nie osiągniemy. Bo jak spotkamy jakąś nieładną niewiastę, a gdybyśmy jej powiedzieli: jeszcze tak brzydkiej kobiety nie widziałem w świecie, to ja nie wiem czy my dużo zdziałamy. Kto wie czy byśmy coś nie oberwali. Jak nie ręką to słowem. Czyli widzimy, my możemy karcić, strofować świat, ale czyńmy to naszym życiem, przykładem w myślach, przykładem w słowach, przykładem życiem naszym, postępowaniem. Starajmy się to świadectwo dzisiaj wydać, mamy ten przywilej to świadectwo wydać światu. I żeby tę pracę dokonać – tę misję względem Boga, samego siebie i świata, żeby się w tym kierunku poduczyć i zachęcić zgromadziliśmy się tu dzisiaj. Czyli widzimy jest to ta jedność ducha, jedność serca, dlatego jest niepotrzebne żebyśmy się rejestrowali u nas w naszym kraju. Ale żeby tę pracę lepiej wykonać, cośmy uczynili? Mamy konto bankowe założyliśmy na tę działalność publiczną i dokonujemy pracy ochotniczej, i jeżeli będą wpływać fundusze, będziemy wydawać literaturę. Ja mam takie życzenie, obym jeszcze żył, kiedy wydamy mannę w języku niemiecki, a później jeszcze dalsze części tej literatury. Dlatego myślmy o tym, abyśmy nie tylko pamiętali o sobie, pamiętajmy, my jesteśmy tylko szafarzami tego co posiadamy i czym jesteśmy. Przypominam sobie, kiedy jednemu bratu było stawiane pytanie i kiedy jeden brat go zapytał: ile ty miesięcznie dajesz na pracę Pańską? Wiecie co on odpowiedział temu bratu? Ja już nie mam nic Panu dać, ja mu wszystko poświęciłem przy poświęceniu. Nic nie jest moje. Ja tylko jestem szafarzem dóbr Pańskich. Przyjdzie królestwo Boże i Pan Cię zapyta: co robiłeś z moimi pieniędzmi? Co robiłeś z moim ciałem? Co robiłeś z moim ubraniem? Z moim ustami? Oczami? Rękami? Nogami? Musimy sami sobie na to odpowiedzieć. Jaki materiał Bogu poślemy, taki dom nam Bóg postawi. Dlatego służmy Panu, starajmy się w dalszym ciągu to stanowisko przed Bogiem jako poświęceni okazać Bogu jako wierni. Chociaż nie jesteśmy na próbie do życia, ale jesteśmy na próbie sprawiedliwości, na próbie wiary, na próbie posłuszeństwa. Starajmy się wiernie służyć Panu. Wielbmy przede wszystkim Boga i Chrystusa. Umierajmy w tej służbie na każdy dzień. A wierzę, że Bóg obficie nam wynagrodzi życiem wiecznym, a tego wam wszystkim z całego serca życzę i sam pragnę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *