Historię tę odnaleźliśmy na stronie „Balsam dla duszy” na Facebooku. Nie znaliśmy tej Osoby, ale widzimy, że w piękny i wytrwały sposób reprezentowała ona biblijną zasadę: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!”.
Była zwykłą emerytką, ale w niezwykły sposób odmieniła losy kilku ludzi…
Na naszej klatce schodowej mieszkała staruszka. Babcia Wiesia. Miała 87 lat. Miła, uprzejma, zawsze w dobrym humorze, uśmiechnięta i przyjazna. Dla mnie stała się wzorem Lidera, Mistrza, Nauczyciela. Spokojnie – jestem przy zdrowych zmysłach. Opowiem Wam historię Babci Wiesi.
Zaczęło się od tego, że Babcia Wiesia przyozdobiła parapety na naszym piętrze kwiatami doniczkowymi – zrobiło się pięknie i kolorowo. Następnego dnia najbardziej kolorowe roślinki – kwiaty z pękami – zostały skradzione, a na przystanku autobusowym można było spotkać handlarzy sprzedających doniczki z babcinymi kwiatami. Sąsiedzi postanowili założyć domofon. Babcia Wiesia natomiast, powiesiła na ścianach naszego piętra – w ramkach własnej roboty – cytaty wielkich ludzi, brzmiące jak przykazania. I ponownie postawiła kwiaty na parapetach. Zrobiło się przytulnie.
Na klatkę schodową jakimś cudem – pomimo domofonu – wtargnęli hałaśliwi, wulgarni młodzi ludzie. Babcia Wiesia wyszła do nich i… zaproponowała im herbatę. Młodzież nabijała się z Babci Wiesi długo i głośno. Kwiaty zostały połamane, ramki zerwane i zniszczone.
Następnego dnia Babcia Wiesia znów postawiła kwiaty, zrobiła nowe ramki i położyła na parapecie książki – coś z klasyków. Przyszła młodzież. Krzyczeli, przepychali się, klęli. Staruszka wyszła i… zaproponowała im herbatę z ciasteczkami, które upiekła – zapach ciasteczek i wanilii rozchodził się po całym domu. Młodzi ludzie nieco spuścili z tonu, poczęstowali się ciasteczkami, wypili herbatę, zostawili szklanki na parapecie, a książki zabrali, mamrocząc coś o czytaniu. Kwiatów nie ruszyli, ramek również.
Następnego dnia Babcia Wiesia wyniosła plastikową butelkę z wodą, żeby każdy, kto chce się zatroszczyć o kwiaty, mógł je podlewać. Oraz… nowe książki. Wieczorem przyszli młodzi ludzie, oblewali się wodą z butelki, robili dużo hałasu, śmiali się. Staruszka wyszła do nich, zaproponowała herbatę, świeżo upieczone bułeczki, zabrała butelkę i nalała do niej wody, a nastolatków poprosiła, żeby podlali kwiaty.
Młodzież zaczęła przychodzić na klatkę schodową codziennie. Sąsiedzi się oburzali, dzwonili po policję, ale Babcia Wiesia powiedziała, że przyszli do niej uczniowie, wręczyła w obecności policjantów każdemu młodzieńcowi po książce, a policjantów odprawiła.
Na klatce schodowej, na półpiętrze pojawił się regał z książkami. Obok wisiało ogłoszenie: „Prośba! Jeśli masz w domu ciekawe i ważne książki, które przeczytałeś – podziel się! Jeśli wziąłeś książkę do przeczytania – zwróć, żeby mogli przeczytać inni, dla których to też może być ważne!” Regał zapełnił się książkami. Kwiaty stały teraz na każdym piętrze. Wszędzie wisiały cytaty w ładnych ramkach. Wieczorami drzwi na klatkę schodową pozostawiano otwarte. Często widzieliśmy młodych ludzi siedzących na schodach ,na parapetach i czytających książki. Babcia Wiesia położyła kilka latarek. Wieczorami dzieciaki siedziały na klatce schodowej z włączonymi latarkami i otwartymi książkami…
Babcia Wiesia umarła. Na parterze naszego bloku otworzyliśmy Klub dla dzieci i młodzieży – z biblioteką i kwiatami na parapetach. Symbolem Klubu stała się latarka…
Była zwykłą emerytką, lecz w niezwykły sposób zmieniła losy kilku ludzi… Mamy do dyspozycji o wiele więcej możliwości i czasu, niż nam się wydaje…
Zobacz inne świadectwa.