[ wróć do pierwszej strony artykułu ]
Wolność sumienia
R 3033
Są to sprawy naszego osobistego szafarstwa i nikt nie powinien ukrócać właściwej wolności sumienia i postępowania, jaką Bóg darzy każdego. (Rzym. 14: 10-13; 1 Kor. 5:6,7).
Książka Pytań i Odpowiedzi – str.747 (stare wydanie)
Nigdy nie będzie źle z twej strony, gdy będziesz postępować według twego sumienia, nawet gdyby później okazało się niewłaściwym. Dobrze uczynisz, gdy za wszelką cenę będziesz się starał postępować tak, jak ci sumienie dyktuje. Bóg nie poczyta nikomu za grzech, jeżeli postąpił tak, jak umiał najlepiej.
Przyjdź Królestwo Twoje (Wykłady Pisma Św., tom 3), wykład VI
„(…) Poszczególne sekty Babilonu – “chrześcijaństwa” – cechują się różnym stopniem niewoli. Niektórzy z tych, którzy gwałtownie oburzali się na absolutnie skrajne zniewolenie sumień i ograniczanie możliwości dokonywania ocen przez jednostki w rzymskim systemie, są zupełnie gotowi zniewolić samych siebie, a już szczególnie drugich, przy pomocy wyznań wiary i dogmatów przyjmowanych przez kolejne sekty protestanckie. To prawda, że ich łańcuchy są lżejsze i dłuższe od tych, które stosował Rzym w ciemnych wiekach. Z tego też powodu jest to dobre, jest to prawdziwa reformacja – krok we właściwym kierunku, w kierunku całkowitej wolności, w kierunku takich stosunków w Kościele, jakie panowały za czasów apostolskich. Dlaczego jednak mamy w ogóle nosić ludzkie kajdany? Po co wiązać i ograniczać sumienia? Dlaczego nie mielibyśmy stać w zupełnej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił? Dlaczegóż by nie wyrzec się wszystkich wysiłków upadłego człowieka, zmierzających do spętania sumień i powstrzymania dociekań, nie tylko tych, które czynione były w odległej przeszłości ciemnych wieków, ale i tych dokonywanych ostatnio przez rozmaitych reformatorów? Dlaczegóż by nie postanowić, aby na wzór Kościoła apostolskiego, swobodnie wzrastać w znajomości w tym samym stopniu, co w łasce i miłości, skoro w “słusznym czasie” Pańskim odsłaniają się kolejne zarysy Jego wspaniałego planu?
Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wstępując do jednej z ziemskich organizacji i przyjmując jej wyznanie wiary jako swoje, zobowiązują się do wierzenia dokładnie w taki sposób, w jaki credo określa poszczególne zagadnienia. Jeśli, pomimo tych więzów, pod które dobrowolnie się poddali, chcieliby samodzielnie myśleć i otrzymywać z innego źródła światło, które przyświeca jaśniej niż to, co przyjmuje ich sekta, musieliby albo okazać nieposłuszeństwo sekcie i złamać umowę, że nie przyjmą wierzeń przeciwnych ich wyznaniu wiary, albo też musieliby uczciwie odrzucić credo, z którego “wyrośli” i opuścić taką sektę. Podjęcie takiego kroku nie jest rzeczą łatwą i wymaga pewnego wysiłku, gdyż prowadzi on do zniszczenia zwykle przyjemnych stosunków towarzyskich, a uczciwy człowiek poszukujący Prawdy jest narażony na nierozsądne oskarżenia, iż jest “zdrajcą” swej sekty, “renegatem”, jednostką “nie utwierdzoną”, itp. Od członka sekty wymaga się, aby całkowicie poddał jej swój umysł i nie starał się myśleć samodzielnie. Sekta podejmuje się w jego imieniu decydować o tym, co jest prawdą, a co błędem; on zaś, chcąc być uczciwym, lojalnym, wiernym członkiem, we wszelkich sprawach dotyczących religii musi akceptować tak przyszłe, jak i podjęte już w przeszłości decyzje swej sekty, nie uwzględniając swych indywidualnych poglądów i unikając osobistego dociekania, aby nie wzrosła jego wiedza, a sekta nie straciła członka. Owo oddanie sumienia w niewolę sekty i creda wyrażane jest na ogół, gdy ktoś mówi, że “należy” do danej sekty.
Kajdany sekciarstwa, bynajmniej nie uważane za więzy, cieszą się poważaniem i są noszone jako ozdoba, jako odznaka szacunku i znak charakteru. Wiele dzieci Bożych zostało do tego stopnia zwiedzionych, że gdyby nie mieli tych łańcuchów – lżejszych czy cięższych, dłuższych albo krótszych, zależnie od stopnia ograniczenia ich wolności osobistej – czuliby się zawstydzeni. Wstydzą się oświadczyć, że nie znajdują się w niewoli żadnej sekty ani creda, lecz “przynależą” wyłącznie do Chrystusa.
Stąd też obserwujemy czasami zjawisko, że uczciwe, łaknące Prawdy dzieci Boże stopniowo przechodzą z jednej organizacji wyznaniowej do innej, tak jak dzieci, które przechodzą do kolejnych klas w szkole. (…)”
3 thoughts on “Sumienie – myśli pastora Russella”