Przyjdź królestwo Twoje; bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi

W 1913 roku na konwencji w Toronto w Kanadzie przemawiał bardzo młody, 27-letni wtedy mówca. Przypomniał on o pewnej strasznej granicy pomiędzy Europą i Azją lub pomiędzy Rosją a Syberią. „Na tej granicy – mówił – stoi niewielki kwadratowy słup, zrobiony z cegły i cementu. Wokół teren jest podeptany, i jak gdyby po przemarszu wielkiej armii. Nie ma w tym miejscu niczego niezwykłego, lecz z tym słupem są związane gorsze wspomnienia, niż z jakimkolwiek innym miejscem na ziemi. W tym miejscu wszyscy wygnańcy mogli się zatrzymać na kilka chwil i przeżyć swoje ostatnie pożegnanie. Setki tysięcy niewinnych wygnańców, mężczyzn, kobiet i dzieci wszelkich klas społecznych, odpoczywało na tym przystanku pod czujnym okiem strażników, odbierało ostatni pocałunek od swoich bliskich, nie mając nadziei, że kiedyś się ponownie zobaczą — a potem, ze złamanymi sercami byli zapędzani na pustynię Syberii i nigdy z niej nie powracali. Dzięki Bogu, że wkrótce nadejdzie czas, gdy wszyscy będą się radować wiecznym ponownym połączeniem się i nigdy już nie będą musieli się rozdzielać! Podnośmy swoje głowy z radością, widząc, że nasze wyzwolenie się zbliża.”

Tym mówcą był brat Raymond Grant Jolly, a to miejsce na Uralu bardzo dobrze znali zesłani tam Polacy. Był tam powstaniec styczniowy i wieloletni zesłaniec na Syberię – Jan Siwiński (1845-1924). W swoich wspomnieniach Siwiński pisał: „Ten słup to personifikacja i kraju, i ziemi rodzinnej, przyjaciół i miłości. Tu się każdy spowiada ze swojego życia i odpuszcza nieprzyjacielowi. Ilu ludzi wylało tu łzy – wie tylko Bóg.”

Ten wstęp niezupełnie oddaje temat, który mam dziś przedstawić, bo mamy mówić o Królestwie Bożym ale temat ten jest tak szeroki i tak szeroko już omawiany, że chcę bardziej zwróć uwagę na to co może prowadzić do modlenia się o Królestwo.

NAGRANIE WIDEO [Chełm, 06.08.2022 r.]

Nie twierdzę, że jest tak zawsze, ale myślę, że dosyć często prowadzą do Pana pewne punkty graniczne, słupy graniczne w naszym życiu. Takim punktem może być spotkanie się ze śmiercią w naszej rodzinie. Związana z tym tęsknota. Pamiętam jak zmarł mój dziadek, Gieraś [Gerard Bejger], zmarł w roku 2005 (18.03.2005). Miałem 14 lat. Pamiętam to jak zmienił się mój stosunek do ewangelii Królestwa. Przede wszystkim do nadziei zmartwychwstania. Gdy się kogoś kocha i ten ktoś przekracza granicę życia i śmierci, nie znaczy to, że każdy kto zostaje będzie gotowy uwierzyć, ale sprawia to, że przechodzimy jakiś etap własnej drogi. Pamiętam babcię, jak po śmierci dziadzia robiła po dwie herbaty, jak wystawiała dwa talerze, jak jej się wydawało, że dziadek siedzi w pokoju.

Inny punkt graniczny naszego życia to odczucie takich słabości w nas – czy to fizycznych, czy moralnych – które wydają się nie do pokonania. W sferze moralnej mogą to być nałogi, różne nawyki, zachowania, których bardzo nie chcemy mieć, ale nie potrafimy się ich pozbyć. Odczuwamy wstyd i niemoc, brak siły i wiary, że można pokonać tę część samego siebie, która przeciwstawia się dobrym myślom i dobrym planom.

Dla mnie, i myślę, że dla wielu, taki wstyd i niemoc były kolejnym powodem żeby wypatrywać zbawienia, Zbawiciela, pomocy Boga w tym życiu i lepszego świata, gdzie można być wolnym od wszystkiego, co złe, od tego, co złe we mnie. Takiego świata, gdzie z naszych umysłów znikną dołujące myśli, z naszych oczu spadną niepotrzebne łuski, gdzie z naszych ust nie wyjdą już słowa, które smucą lub zniechęcają, ale tylko takie, które pocieszają i podnoszą.

Kolejny punkt graniczny, który nieraz odczuwamy, to różne braki wokół nas. Brak możliwości zmiany, spirala długów, bankructwo, wybranie złej drogi życia, z której trudno zejść (a może się nie da). Wszystkie te ograniczenia, które nie pozwalają się cieszyć (zmęczenie). Ale pozwalają też szukać radości gdzie indziej, w czym innym.

Nawet jeśli komuś się powodzi, jest zdrowy, bogaty, robi to, co lubi, to taki kolejny etap to empatia dla cierpienia innych. Lew Tołstoj napisał: „Jeśli czujesz ból – to znaczy, że żyjesz. Ale jeśli czujesz ból innych ludzi, to znaczy, że jesteś człowiekiem.” Nie chcę szukać daleko, ale przykład to artykuł, który niedawno czytałem: na świecie ponad 40 milionów osób to zupełni niewolnicy. 75% z nich to kobiety i dzieci. W tym samym artykule czytamy, że wg innego badania 152 mln dzieci muszą ciężko pracować, w trudnych, zagrażających życiu warunkach (głównie w Afryce i Azji). Czy nadejdzie czas, kiedy nie będzie już takiej całkowitej niewoli, traktowania ludzi w najpodlejszy sposób, głodu i ubóstwa. Czy nie będzie też innych rodzajów niewoli: takich jak brak czasu, propaganda, spirale zadłużeń, nałogi, uzależnienie od technologii itd…?

Te ograniczenia, te etapy, człowiek odczuwa w różnym tempie. Rozmawialiśmy o tym ostatnio na grupie ESAREPTA. Pewna siostra pięknie opisała jak może wyglądać myślenie takiej przykładowej osoby na różnych etapach życia. Później pewien brat nieco to streścił, więc zacytuję to z jego wypowiedzi: „Kiedy masz 10 lat wydaje się że do dorosłości jest jeszcze epoka. Kiedy kończysz 18 lat i wkraczasz w dorosłość masz poczucie, że wszystko przed tobą. Nie widać ograniczeń. Królestwo, Bóg, Jezus wydają się niepotrzebni, szczególnie teraz w czasie objawiania zła w świecie religijnym. Potem przychodzi 30-tka, 40., 50-tka w czasie zabieganej codzienności. I okazuje się że ograniczenia są ale jednak człowiek żyje w złudzeniu że jakoś sam da radę. Zaczynają odchodzić dziadkowie, może rodzice, przyjaciele, znajomi. Coraz częściej bywasz na cmentarzach i coraz częściej spotykasz się z lekarzami. Przychodzą w końcu lata o których zaczynasz mówić ze nie podobają się tobie. Nagle okazuje się, że kres jest tuż tuż, że życie tak szybko przemija. I jakże wielu chciałoby wtedy przedłużyć je o rok, dwa. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, zobaczyć swoje ograniczenia i małość we wszechświecie. A potem zrozumieć, że jest jedna droga do wolności, że jest TEN, który ma klucze do innego świata i do życia wiecznego. [PAN JEZUS]„.

Myślę, że ten punkt widzenia otwiera oczy i potwierdza to, że nasze głoszenie Królestwa nie jest dla każdego. Choć podejmujemy wiele prób, bo nie czytamy serc, ale Pan obecnie szuka tylko „skruszonych”, „obciążonych”, „chorych”, „słabych”; i takich właśnie skleja na nowo, uzdrawia, wzmacnia i daje chętnym swoje lekkie i przyjemne jarzmo.

To nie powinno zniechęcać nas w głoszeniu. To nie zależy też od wieku, bo takie poszukiwania rozpoczynają już nastolatkowie. Mamy dalej nawoływać do pokuty i do sprawiedliwości, zapowiadać sąd nad wszelkim dobrem i złem. Oby to głoszenie było najpierw przez uczynki, a dopiero później przez słowa. Jeśli zaś chodzi o głoszenie słowami to mamy pewne napomnienie, znajdziemy je u Ewangelisty Mateusza 7:6 – „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, by was nie poszarpały”.  To dosadne słowa, ale mówią o tym, żeby nie próbować przekonywać na siłę tych, którzy tarzają się w grzechu i nie pragną zmiany (świnie) ani tych, którzy nas obrażają, naśmiewają się, kłamią, symbolicznie kąsają i pożerają (pokazani przez psy). To pewne ograniczenia.

Przede wszystkim jednak warto pamiętać, że mamy opowiadać ewangelię, tzn. dobrą nowinę. Głosimy nadzieję Królestwa, ewangelię wielkiego wyzwolenia całego świata; to właśnie jest ta radosna nowina dla ludzkości. Gdzieś tu i gdzieś tam, ktoś kto czuje potrzebę pokuty i odnowienia, lepszego i sprawiedliwego świata, dołączy do nas. Dlatego jesteśmy sobie bliscy, gdy spotykamy się na takich spotkaniach jak to.

Jednak Ewangelia Królestwa idzie o wiele dalej. To Ewangelia, który wykracza poza ten symboliczny Ural, poza tę granicę Rosja-Syberia, poza granicę życie i śmierć. Boża łaska nie zatrzyma się na tych, którzy dzisiaj się nawrócą. Przeczytajmy ciekawy fragment na ten temat w Liście ap. Pawła do Tytusa 2:11-14 – Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, nauczając[a] nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach.” (BW)

Możemy podzielić ten fragment na dwie części. Pierwsza mówi, że łaska Boża jest dla wszystkich ludzi i że jest dla nich zbawienna, wg BT że: „niesie zbawienie [wszystkim ludziom]”. W drugiej części apostoł Paweł zwraca uwagę, że ta łaska naucza lub „ćwiczy” (BG) „nas” czyli jakąś określoną grupę, do której zaliczał się sam ap. Paweł. Tacy ludzie mieli „wyrzec się bezbożności i światowych pożądliwości”, a także „żyć wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie na tym doczesnym świecie”. Ta grupa ludzi to oczywiście naśladowcy Jezusa. To ci, o których Pan Jezus mówi, że szukają Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego.

Uczniowie P. Jezusa zestawiani są z resztą ludzi także w innych wersetach. Na ten sam podział uwagę zwraca apostoł Jan, gdy w 1 liście 2:2 pisze: „On bowiem [nasz Pan Jezus Chrystus] jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.” Widać tu wyraźnie, że na mocy przelanej krwi Zbawiciela można mieć nadzieje łaski dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla „nas”.

Ta nadzieja Bożej łaski to nadzieja Królestwa Bożego, które przyjdzie na ziemię, tak jak jest i zawsze było w niebie, w miejscu przebywania Boga. To Królestwo ma zaprowadzić Bożą wolę na ziemię: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Jak widać ważną częścią tej Bożej woli jest pobożność i sprawiedliwość u ludzi. Na tym ma się opierać Królestwo Boże. Stąd takie mocne napomnienie do integralnego życia – Ps. 50:16 – „Czemu wyliczasz moje ustawy i bierzesz przymierze moje na usta twoje? Ty który nie cierpisz napomnienia i rzucasz moje słowa za siebie”

Jaka jeszcze jest Boża wola wobec człowieka? Nie tylko wobec nas, wierzących, ale dla wszystkich ludzi. Czego możemy spodziewać się po Królestwie, które nastaje?
Przede wszystkim Pismo Święte podkreśla, że istnieje możliwość powrotu z wygnania śmierci, ponownego spotkania z bliskimi, przywrócenia utraconego stanu. Chciałbym oprzeć tę część rozważań na Księdze Jeremiasza 31:15-17 –

„To mówi Jahwe: «Słuchaj! W Rama daje się słyszeć lament i gorzki płacz. Rachel opłakuje swoich synów, nie daje się pocieszyć, bo już ich nie ma». To mówi Jahwe: «Niech w głosie twoim płacz ustanie, a łzy w twoich oczach, bo jest nagroda za twe trudy – wyrocznia Jahwe – powrócą z kraju nieprzyjaciela. Jest nadzieja dla twego potomstwa – wyrocznia Jahwe – wrócą synowie do swych granic.”

W tym fragmencie Pisma Świętego jest przynajmniej siedem rzeczy, jakie Bóg chciałby powiedzieć do każdego człowieka, zwłaszcza do tego, który stracił w śmierci swoje ukochane osoby. Szczególnie jest tu pociecha dla rodziców, którzy utracili swoje dzieci i dla wszystkich, którzy cierpią po bardzo bolesnych stratach, z którymi nie mogą sobie poradzić. Ewangelista Mateusz odnosi ten płacz Racheli do płaczu matek po dzieciach, które Herod nakazał zabić w okolicy Betlejem, w czasach narodzin Pana Jezusa.

Lecz jest to też ogólny płacz ludzkości. Jak czytamy w L. do Rzymian 8:22: „Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach.”

Po pierwsze, widzimy w tym fragmencie z Jeremiasza 31:15, że… Bóg rozumie żal i rozpacz, których doznajemy po śmierci bliskich. Niebiański Ojciec widzi i współczuje w naszym smutku. Wie, że nie da się pocieszyć zwykłymi słowami i że takiej straty jak strata kochającej żony, męża, dziecka lub rodzica, nie da się w żaden sposób pocieszyć. Wyrażają to słowa, że Rachel nie daje się pocieszyć.

Jako drugą wiadomość dla cierpiących Bóg mówi, że naszych zmarłych „już nie ma”. Umarli są naprawdę umarłymi, bo śmierć to przerwanie życia. Opłakujemy ich, bo jak mówi Kaznodzieja Salomon, tzw. Księga Koheleta 9:10, „zmarli niczego nie wiedzą … bo nie ma żadnej czynności ani rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz.” To stan niebytu, to symboliczny sen. Nasi umarli nie cierpią i nie błąkają się.

Trzecia rzecz, którą mówi Bóg to wielka nadzieja. Ta nadzieja przyjęta do serca, może być najlepszą pociechą dla cierpiącej duszy. „Oni powrócą”. Synowie i córki powrócą. Będą przywróceni do życia przez Pana Jezusa Chrystusa, który umarł za każdego człowieka i stał się światłością, która oświeci każdego człowieka przychodzącego na świat (J 1:9). Zgadza się to z wielką liczbą fragmentów Biblii. Jak głosi apostoł Paweł
[a zapisano w Dz. Ap. 24:15]: „Mam też w Bogu nadzieję … że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych.” Jak obiecuje nasz Pan, w czasie ostatecznym, wszyscy w grobach usłyszą Jego głos i wstaną (Jana 5:29). Pan Jezus nie zapomni ani o jednym człowieku, nie ważne czy żył 100 lat, 10 lat czy tylko kilka sekund.

Czwarta myśl z tego fragmentu jest taka, że od śmierci aż do obudzenia nasi ukochani są „w kraju nieprzyjaciela”. Nie spotyka ich tam nic złego, ponieważ stan śmierci Pan Jezus porównuje do snu, z którego kiedyś zbudzi tych „śpiących” umarłych. Widzimy to w wielu przykładach jak z córką Jaira i z Łazarzem, których Jezus obudził ze snu czyli wskrzesił (nie mieli oni żadnych wizji z zaświatów itd.). Jednak „kraj nieprzyjaciela” to dobry symbol stanu śmierci, bo jest to przymusowa niewola. Nikt nie chciałby tam iść i nikt sam z siebie nie może  stamtąd wrócić, ale jak napisał apostoł Paweł: „ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony [przez Jezusa], to smierć.” (jest to w 1 liście do Koryntian 15:26). To symboliczne zesłanie śmierci nie potrwa na zawsze.

Piąta pociecha ze strony Boga, którą znajdziemy u Jer. 31:15-17, zwłaszcza dla rodziców, którzy utracili swoje dzieci, jest taka, że ich starania i serce, które włożyli w to, by ich dzieci mogły żyć i się rozwijać, zostaną kiedyś nagrodzone. „Jest nagroda za twe trudy” – mówi Bóg. Ta nagroda osuszy wiele łez. Pozwoli zapomnieć o wielkim bólu, który ludzie musieli znieść w tym życiu. Bóg mówi, że nie wszystko jest stracone i że nie powinniśmy tracić nadziei co do naszych zmarłych.

Dlaczego? To szósta myśl Stwórcy dla cierpiących. Ponieważ jest nadzieja, że w przyszłości, w dzień zmartwychwstania, „oni wrócą”, „wrócą się synowie do swoich granic”. Inne tłumaczenia mówią, że wrócą się oni do swoich „siedzib”; synowie i córki wrócą do swojego rodzinnego grona, do swoich bliskich, którzy nie zdążyli się nimi nacieszyć.

Siódma lekcja, która wcale nie jest najmniej ważna, mówi, że jest to „wyrocznia Jahwe”, jest to Słowo Boże, które nie może być złamane. Słowo Boże na pewno się wypełni, bo Bóg jest wierny i nie cofa raz danego słowa. Dziś trudno w to uwierzyć (i dlatego wielu nie wierzy), ale przed tymi, którzy zasnęli w prochu ziemi, od tej pory już tylko dobre dni. Przed nimi Królestwo Boże.

Królestwo Boże w Biblii dzieli się na dwie części: niebiańską i ziemską. Nas interesuje dzisiaj głównie część ziemska. Ta ziemska część Królestwa ma dwa główne etapy. Pierwszy z nich to królowanie naszego Pana Jezusa połączone z dniem sądu czyli wielkim procesem odrodzenia ludzkości. Drugi etap to istnienie przez nieskończone wieki ludzi odrodzonych, tych, którzy poddali się staraniom Chrystusa i wiernych, i którzy wiernie i posłusznie przeszli proces sądu.

Ta pierwsza część Królestwa, czas tysiąca lat próby i panowania Mesjasza, w Biblii porównana jest do deszczu skrapiającego trawę. Wg Ps. 72:6 [Mesjasz i prawda, którą przedstawi] [cytuję] zstąpi jak deszcz na skoszoną trawę, jak krople deszczu nawadniające ziemię. Za jego dni zakwitnie sprawiedliwość i będzie obfitość pokoju.”

Ludzie zniszczeni przez tysiące lat upadku, a szczególnie końcowy okres wielkiego ucisku, są tutaj porównani do skoszonej trawy (to samo znajdziemy u Iz. 40:6). To dla ludzi ten sprawiedliwy i oparty na prawdzie rząd Jezusa ma być jak upragniony deszcz, ma przynieść orzeźwienie, przywrócenie do życia, „pustynia zakwitnie jak róża”. Jest to pustynia ludzkich serc.

W Nowym Testamencie odwołuje się do tego obrazu apostoł Piotr. Jego mowa zapisana jest w Dziejach Ap. 3:20-23 – „nadejdą od obecności Pana czasy ochłody; I pośle tego, który był wam głoszony, Jezusa Chrystusa; Którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, jak Bóg od wieków przepowiadał przez usta wszystkich swoich świętych proroków. Mojżesz bowiem powiedział do ojców: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, wasz Bóg, spośród waszych braci. Jego będziecie słuchać we wszystkim, co wam powie. I stanie się, że każda dusza, która by nie usłuchała tego proroka, będzie wygładzona z ludu.”

[1] Nadejdą od obecności Pana czasy ochłody – w oryg. mamy tu słowo „anapsyksis”, które używane jest do opisu skoszonej i wyschniętej trawy odświeżanej przez obfite opady deszczu i ponownie ożywianej do życia (ap. Paweł mówi też, że dom Onezyfora, gdzie gościł, często go „anapsycho” – tzn. orzeźwiał, pokrzepiał – 2 Tm 1:16). W Królestwie będą to deszcze Boskiego Słowa i Bożej Łaski. Przyjdzie to od oblicza Pańskiego, to znaczy, że Bóg w swojej łasce spojrzy na ziemię.

[2] Bóg pośle … Jezusa Chrystusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy … – to obecność Pana Jezusa sprawi te czasy orzeźwienia, Jego druga obecność na ziemi przyniesie te wszystkie zmiany. W tym wersecie użyte jest w oryg. greckie słowo „apokatastasis”, my często używamy słowa: restytucja, bo to tłumaczenie ‘apokatastasis’ na łacinę, na angielski i później na j. polski. To słowo znaczy: powrót do pierwotnego, utraconego stanu, pełna renowacja, pełne odtworzenie, w tym wypadku: przyprowadzenie człowieka i planety Ziemia do utraconej doskonałości ogrodu Eden.  Już nie chodzi o jedną parę i jeden ogród, ale miliardy ludzi i całą ziemię.

Ten fragment nazywa dalej Chrystusa prorokiem albo nauczycielem świata. Jest to kolejny dowód, że stanie się to wtedy, gdy powróci, by panować nad narodami. Izajasz, rozdział 42, mówi o naszym Panu: „On przyniesie narodom Prawo. (…) Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi.

To Pan Jezus przywróci ludzi do zycia i to On zaprowadzi restytucję. Ma pełne prawo, by tego dokonać. Przede wszystkim jest to Boski plan, ale opiera się na tym, że Jezus własną krwią kupił każdego człowieka. 1 do Tym. 2:4-6 – „[Bóg] chce [a dosłownie: Bóg postanowił, gr. thelo], aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. Bo jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich.”

Pan Jezus skosztował śmierci za każdego człowieka (mówi tak Hebr. 2:9). On podniesie i oświeci każdego człowieka. Jak czytamy dalej w Dziejach 3:23 tylko ta dusza, która świadomie i uparcie nie będzie słuchać tego Zbawiciela i Króla zostanie wygładzona z ludu. Niepoprawni, niepokutujący grzesznicy nie otrzymają życia wiecznego, lecz czeka ich śmierć na zawsze. Każdy jednak otrzyma dokładne poznanie prawdy; wiele ćwiczeń i praktycznych sprawdzianów ze zdobytej wiedzy.

Z innego punktu widzenia ten czas będzie to Wielki Jubileusz dla ludzkości. Skąd taka nazwa? W Izraelu istniało prawo jubileuszu. Można o nim przeczytać w 3 Mojż. 25:8-10„I policzysz sobie siedem lat sabatowych, to jest siedem razy siedem lat; i będziesz miał siedem lat sabatowych, czyli czterdzieści dziewięć lat. Dziesiątego dnia, siódmego miesiąca; obwieścisz dęciem w róg [w szofar czyli róg barani] w dniu pojednania, ogłosisz to rogiem po całej waszej ziemi. I będziecie święcić rok pięćdziesiąty, i w ten sposób ogłosicie wolność wszystkim mieszkańcom całej ziemi; będzie to dla was jubileusz; i każdy wróci do posiadłości swojej, każdy wróci do rodziny swojej.”

Rok 50. Rok Jubileuszu. Jak ładnie to wyraża brat Hedman (Sz.B. czerwiec 1994, s. 46): „Jakże radosne musiały być okrzyki, gdy lud Izraela usłyszał brzmienie szofaru ogłaszające wolność! Niebawem miały być umorzone wszystkie długi, słudzy mieli pożegnać swych panów, drzwi więzień miały stanąć otworem, a więźniowie mieli być uwolnieni, utracone posiadłości miały być odzyskane przez tych, którzy je stracili, następowało też ponowne połączenie się rodzin, których radości nie można opisać.”

Wszystko to jest przedsmakiem Królestwa Bożego. Wielki Jubileusz rozsądzi nie tylko te materialne sprawy, ale zakończy wiele problemów i sporów rodzinnych i duchowych. Jaki to będzie piękny czas, gdy skończy się ostatni konflikt i podział.

A jeśli spojrzeć na te „wieki przyszłe”? Pięknie to opisali niektórzy bracia i siostry w tej niedawnej dyskusji na ESAREPCIE: Jeden brat pisał: „Posadzę sekwoję i będę obserwował jak rośnie i będzie miała trzy tysiące lat, czy to nie będzie cudowne? Poznam ludzi różnych nacji i ich dawnych obyczajów, nie będę się nudził! A przede wszystkim zobaczę Boski Plan w realizacji – ze świadomością że na to wszystko nie będę ograniczony CZASOWO, czy to nie będzie cudowne?”

Inna siostra dodaje: „Jeśli będziemy doskonali pod każdym względem to nasza kreatywność też będzie olbrzymia. Dalej będziemy mogli tworzyć gry komputerowe, ale wymagające więcej sprytu i bardziej skomplikowane – już bez zabijania. Będziemy mieli doskonałą wyobraźnię co w efekcie da nam możliwość pisania rewelacyjnych książek. Doskonały słuch i poczucie rytmu w połączeniu z olbrzymią wyobraźnią i wrażliwością da nam możliwość tworzenia genialnej muzyki i przeżywania jej głębiej niż kiedykolwiek. Ludzie z idealnym słuchem i doskonałym głosem będą zadziwiać wybitnym śpiewem. Miłośnicy motoryzacji będą tworzyć coraz doskonalsze i piękniejsze samochody i pojazdy, samoloty, łodzie, statki. W taki sposób można wyliczać bez końca.”

Pewna siostra podsumowuje te nadzieje w formie wiersza:

Jak ja widzę Raj?
Czasy ochłody, od problemów, życia codziennego.
Miłość i życzliwość jeden do drugiego.
Pomoc, nieść każdemu, kto jej potrzebuje.
I wielbić Stwórcę i Pana naszego.

Pan nam obiecał w Raju łaski swoje,
że nam pomoże, kiedy już nas wzbudzi.
Więc oczekuję tej błogiej nadziei,
Gdzie już nie będzie szatan nas trudził.”

Starajmy się przede wszystkim tam dostać jako zwycięzcy. Nawracajmy się każdego dnia i ufajmy w Panu Jezusie. Królestwo Boże będzie wspaniałe, jak zapowiada to apostoł Paweł, 1 Kor. 2:9 – „Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.” Niech ta nadzieja porusza nasze serca i dodaje nam sił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *