Kiedy mówię, że jestem chrześcijaninem, nie krzyczę, że „moje życie jest czyste”. Szepczę, że „kiedyś byłem zagubiony, ale teraz zostałem odnaleziony i przebaczono mi”.
Kiedy mówię: „jestem chrześcijaninem”, nie mówię o tym z dumą. Wyznaję, że potykam się i potrzebuję Chrystusa za przewodnika.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie próbuję być silny. Wyznaję, że jestem słaby i potrzebuję Jego siły, żeby iść dalej.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie przechwalam się sukcesem. Przyznaję, że poniosłem porażkę i potrzebuję Boga, aby posprzątał mój bałagan.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie twierdzę, że jestem doskonały. Moje wady można łatwo zauważyć, ale Bóg wierzy, że jestem tego wart.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, wciąż czuję ukłucie bólu. Mam chwile smutku, więc wzywam Jego imienia.
Kiedy mówię, że „jestem chrześcijaninem”, nie jestem bardziej święty niż Ty. Jestem tylko zwykłym grzesznikiem, który, nie wiem czemu, otrzymał Bożą łaskę.