Brat Aleksander Woch (kawaler krzyża walecznych – ochotnik POW) zginął wraz z żoną w bombardowaniu 8 września 1939 r. Oto kilka informacji o nich, które udało się zebrać z różnych źródeł:
„W Lublinie aktywnie pracował misyjnie Aleksander Woch, późniejszy pielgrzym, który za swoje zasługi w POW oprócz krzyża zasługi, otrzymał ciężką pracę przy czyszczeniu z żużlu parowozów PKP. Mając bezpłatne przejazdy, każdy wolny czas poświęcał na religijną działalność. Był do tego stopnia takim trybem życia zmęczony, że pewnego razu na wsi, w trakcie wieczornego wykładu, stojąc zasnął.”
(Julian Grzesik, „Historia Ruchu Badaczy Pisma Świętego – Tom V”)
„Mój drogi Bracie, br. Kasprzykowski rekomendował Ciebie i z mojej obserwacji Twojej wierności Panu, Prawdzie i braciom, ja ofiaruję Tobie przywilej być jednym z epifanicznych, posiłkowych pielgrzymów w Polsce. W załączeniu przesyłam list mianujący, jak również i list upoważniający Cię i ufam, że Pan bardzo pobłogosławi Ciebie i uczyni błogosławieństwem w tej służbie”.
(List brata Johnsona do Aleksandra Wocha w Lublinie – 15 listopada 1933 r.)
W okresie II wojny światowej nie ukazywały się po polsku czasopisma badaczy Pisma Świętego, takie jak np. polska edycja „Present Truth”. W języku angielskim pismo jednak nadal było wydawane i można w nim znaleźć sporo interesujących treści na temat sytuacji w Polsce w tamtych czasach.
Poniżej fragment „Present Truth” z lutego 1940 r., przetłumaczony na język polski:
„Wieści od naszego przedstawiciela w Polsce
Byliśmy – jak wiecie moi drodzy – mocno zaniepokojeni o los naszych drogich braci w Polsce, i jesteśmy pewni, że będziecie miłym wam wiedzieć, że szóstego stycznia otrzymaliśmy pocztą lotniczą list od naszego przedstawiciela w Polsce. To był pierwszy list od poprzedniego, otrzymanego około 20 sierpnia.
Naszej poczcie lotniczej zajęło miesiąc i cztery dni aby dostarczyć nasz list, a dostarczenie jego listu do nas – również pocztą lotniczą – zajęło 30 dni. Cenzura i inne warunki wojenne były przyczyną opóźnienia. Nasi pielgrzymi i ewangeliści w Polsce żyją, z wyjątkiem jednego z pielgrzymów, który razem ze swoją małżonką zginął podczas bombardowania Lublina – brat i siostra Woch. Oni wzrastali do klasy Młodocianych Godnych, i Pan zabrał ich jako takich. Oboje byli bardzo gorliwi – on walnie przyczynił się do utworzenia wielu nowych zborów, jak również do budowania zborów istniejących i konwencji, a ona goszcząc nas za każdym razem podczas naszych dziewięciu wizyt w Lublinie, mówiąc wprost – bardziej niż ktokolwiek inny przyczyniła się do udaremnienia wysiłków przesiewawczych C. K. w Lublinie w 1936 roku. Nasz polski przedstawiciel miał wieści od prawie wszystkich zborów w Polsce – a jest ich pomiędzy 90 a 100. Od kilku z nich jeszcze nie miał wiadomości. Co do tych ostatnich pielgrzym który miał wieści (pierwsze od mniej więcej połowy Grudnia) powiedział mu, że armie walczyły o terytorium znajdujące się w sąsiedztwie trzech wsi gdzie znajdują się trzy duże zbory, i że jakaś liczba braci została zabita w wioskach, gdzie są owe zbory, oraz że ich domy zostały spalone. Brakuje nam szczegółów dotyczących tej sprawy.
Pan ukazał nam wspaniałą ochronę naszych braci w innych częściach Polski. Aby to zilustrować: Warszawa przed wojną miała około 1,2 mln mieszkańców. Około 100 tysięcy z nich zostało zabitych podczas oblężenia, a jeszcze więcej zostało rannych – ale ani jedna osoba z naszych 90-100 braterstwa z warszawskiego zboru nie został zabity lub raniony w bombardowaniach. Aniołowie stróżowie bez wątpienia byli bardzo aktywni w zabezpieczaniu by bomby spadały w innych częściach miasta niż tych gdzie byli nasi bracia. Wielu z naszych braci było poddanych ognistym doświadczeniom za odmowę kłaniania się „złotemu obrazowi”. W tych doświadczeniach niektórzy z nich byli wierni, niektórzy nie. Nasz przedstawiciel ze względu na cenzurę musiał być bardzo ostrożnym i nie podał wielu szczegółów. Więc mamy tylko ogólniki do zaraportowania. Podsumowując – o dziewięciu z naszych dziesięciu pielgrzymów wiemy, że żyją, jeden wraz z żoną został zabity, wszyscy z naszych szesnastu ewangelistów są żywymi, a niektórzy bracia z województwa lubelskiego zostali zabici (jak wyżej opisano). Wielu z tych braci są w niedostatkach, niektórzy z nich (w województwie lubelskim) utracili swoje domy itp. Powierzamy tych drogich nam braci waszej miłości i modlitwom. Nasz jedyny polski pielgrzym we Francji był uwięziony z powodu swojej wiary, ale został już uwolniony. Nasz jedyny polski ewangelista we Francji nie miał żadnych kłopotów. Pamiętajmy o naszych niemieckich, polskich, brytyjskich i francuskich braciach w miłości i modlitwach.”
Kilka dodatkowych informacji o początku epifanicznego zboru Pana w Lublinie:
„Początki Zboru i okres międzywojenny:
Z uzyskanych informacji wynika, że jedni z pierwszych tych, którzy przywieźli Prawdę ze Stanów Zjednoczonych, byli:
– brat Wójcik, który przyjechał do Lublina przypuszczalnie w latach 1920-21;
– brat Blacharski Bronisław – przyjechał z USA w 1921r. będąc zapoznany z Towarzystwem Biblijnym;
– siostra Kulka Katarzyna – poznała Prawdę w 1922r.;
– brat Kulka Jan – poznał Prawdę w 1922r. Był wieloletnim starszym zborowym i ewangelistą. Rok 1923 przyjęliśmy jako początek zboru w Lublinie;
– brat Sadowski Tadeusz – poznał Prawdę w 1930r. Był wieloletnim starszym zborowym i pielgrzymem;
– brat Kieraga Władysław – poznał Prawdę w 1932r.;
– brat Supryn Jan – poznał Prawdę w 1933r.;
– braterstwo Złotkiewiczowie Adam i Maria – poznali Prawdę w 1933r.;
– siostra Bańka Agnieszka – poznała Prawdę w 1934r.;
– siostra Flis Aniela – poznała Prawdę w 1933r.;
– brat Woch Aleksander był pielgrzymem i działał w okresie międzywojennym. Pierwsze zebrania odbywały się w ich (był żonaty) domu. Zginęli od bomby w Lublinie we wrześniu 1939r.”
„W pamięci wiecznej będzie sprawiedliwy.” – Psalm 112:6
____
Zobacz inne świadectwa.