Na pewnej amerykańskiej uczelni odbywał się zjazd koleżeński. Jeden z uczestników zjazdu znany był podczas studiów z lekkomyślnego usposobienia i zupełnej obojętności na sprawy związane z zagadnieniami religii. Obecnie zaś koledzy zauważyli, iż wszelka myśl, każdy czyn jego przepojone są duchem Chrystusowym. Jeden z kolegów zapytał: ‘Skąd w tobie ta przemiana? Przed laty zdawałeś się nam, iż nie umiesz poważnie pomyśleć, teraz zaś obracasz się wyłącznie w kręgu zagadnień religii’. Na to zapytany odparł: ‘Znałeś przecie mego ojca, był to skromny i prosty człowiek; dwa lata temu ciężko zachorował a kiedy lekarz powiedział mu, że nie ma nadziei, aby wyzdrowiał, przyjął tę wiadomość bez najmniejszej obawy, spokojnie, z uśmiechem na ustach. Tamten świat był mu tak bliski jak ten, i mówił o odejściu tam, jakby się wybierał do bliskiego i znajomego kraju. Kiedy patrzyłem na szczęśliwą i pogodną śmierć mego ojca, postanowiłem sobie, iż będę starał się wzbudzić w sobie taką wiarę, jaką on posiadał’.
Dobry chrześcijanin wywiera istotny wpływ na swoje otoczenie i stanowi żywy dowód prawdziwości przeżyć chrześcijańskich.
____
Źródło: Gilbert T. Rowe, „Istota metodyzmu”, s. 24.
Zobacz inne świadectwa.