Wiedząc czas, abyśmy się ze snu ocucili

„A to czyńcie, wiedząc czas, iż już przyszła godzina, abyśmy się ze snu ocucili; albowiem teraz bliższe nas jest zbawienie, aniżeli kiedyśmy [z początku] uwierzyli. Noc przeminęła, a dzień się przybliżył”
(Rzym. 13:11, 12).

PRZED powyższym napomnieniem Apostoł Paweł udzielił pewnych zdrowych rad, dotyczących właściwego postępowania ludu Bożego w codziennych obowiązkach życiowych. Porady Apostoła zdają się pokrywać szeroki zakres małych dokuczliwych trosk i doświadczeń, jakich każdy musi doznać, i pokazują jak odnosić w nich triumfy dzięki przemożnej potędze miłości. On widocznie myślał o owej cienkiej powłoce ogłady w świecie, która tak często przykrywa głęboko zakorzenione samolubstwo, i pokazał, iż nasza uprzejmość oraz miłość powinny być autentycznymi, rzetelnymi cechami, gdy mówił: „Miłość niech będzie nieobłudna [nie pozorna lub fałszywa]; miejcie w obrzydliwości złe [brzydźcie się udawaniem i pozorowaniem]; imając się dobrego. Miłością braterską jedni ku drugim skłonni bądźcie, uczciwością jedni drugich uprzedzając” (Rzym. 12:9,10). Apostoł myślał o pokuszeniach i utrapieniach występujących na skutek wzajemnych stosunków ze światem, mających naturalną tendencję absorbowania czasu, energii i myśli w rzeczach światowych. Dlatego radził, nie żeby rezygnować ze wszystkich zajęć, spraw, ale, będąc energicznymi i „…w pracy nie leniwi”, żebyśmy zawsze czuwali nad tym, by każdy był „…duchem pałający, Panu służący” (w. 11).

Paweł myślał o przygnębiającej tendencji ciągle nękających trosk obecnego życia i o prześladowaniach takich czy innych, które z pewnością dotkną tych, którzy będą żyć pobożnie. Zgadzając się z tym, że żadne doświadczenie obecnie nie może być inne jak smutne (Żyd. 12:11), Apostoł mówi, iż możemy cieszyć się nadzieją, gdyż doświadczenia nie będą trwały wiecznie, w przyszłości przyniosą one owoce spokojne sprawiedliwości, jeśli zostaniemy przez nie odpowiednio wyćwiczeni a ostatecznie będziemy nagrodzeni w sprawiedliwości. W związku z tym Apostoł (Rzym.12:12) oświadcza: „W nadziei się weselący, w ucisku cierpliwi, w modlitwie ustawiczni” o łaskę, która jest nam obiecana odpowiednio do naszych potrzeb.

Apostoł zastanawiał się nad ubóstwem i stratami ponoszonymi przez niektóre osoby i dlatego zalecał sympatię oraz gościnność: „Potrzebom świętych udzielający, gościnności naśladujący. Dobrorzeczcie [nawet] tym, którzy was prześladują; dobrorzeczcie a nie przeklinajcie. Weselcie się z weselącymi, a płaczcie z płaczącymi, bądźcie między sobą jednomyślni, wysoko o sobie nie rozumiejąc, ale się do niskich nakłaniając. Nie bądźcie mądrymi sami u siebie; żadnemu złem za złe nie oddawajcie, obmyśliwając to, co jest uczciwego przed wszystkimi ludźmi” (ww. 13—17).

Paweł myślał o licznych utrapieniach powstających w wyniku kontaktów z osobami o niezdyscyplinowanych sercach i dlatego powiedział, co następuje: „Jeźli można, ile z was jest, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Nie mścijcie się sami, najmilsi: ale dajcie miejsce gniewowi; albowiem napisano: Mnie pomsta, a Ja oddam, mówi Pan. Jeźli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; Jeźli pragnie, napój go: bo to czyniąc, węgle rozpalone zgarniesz na głowę jego [w ten sposób zawstydzicie go za jego własne postępowanie kontrastujące z waszym]” (ww. 18—20).

W końcu Apostoł mówi: „Nie daj się zwyciężyć złemu [Nie pozwól, by doświadczenia życiowe wywołały u ciebie gorycz lub mściwość, lub chłód, lub obojętność. Nie pozwól też, by pomyślne okoliczności wyzwoliły u ciebie pychę, arogancję lub mądrość w twym własnym pojęciu], ale złe [wszelkiego rodzaju] dobrem zwyciężaj” (w. 21).

Następnie Apostoł instruuje nas, abyśmy byli obywatelami przestrzegającymi porządku i szanowali Boga w środowiskach, w których żyjemy — Oddawajcież tedy każdemu, cobyście powinni: komu podatek, temu podatek, komu cło, temu cło, komu bojaźń [pełne szacunku poważanie lub uległość], temu bojaźń; komu cześć, temu cześć” (13:1—7). Następnie, po wskazaniu tych licznych przykazań, Apostoł dodał: „…jeźli które insze jest przykazanie, w tem słowie sumownie się zamyka, mianowicie: Będziesz miłował bliźniego twego, jako siebie samego. Miłość bliźniemu złości nie wyrządza; a tak wypełnieniem zakonu jest miłość” (ww. 9,10).

Tak, Miłość. Najwyższa miłość do Boga a następnie miłość do bliźniego jak do siebie samego, jest usposobieniem serca, które spowoduje, że w każdym doświadczeniu i pokuszeniu odniesiemy zwycięstwo. Miłość w swym działaniu wobec Boga wiarą polega na Jego potężnej mocy. Ona ufa Jego mądrości i kierownictwu. Przyjmuje Boski punkt widzenia i cierpliwie oczekuje na wypracowanie Jego głębokich zamierzeń, radując się w nadziei. Jest wytrwała i wierna we wszystkich tych bolesnych procesach wiodących do zwycięstwa. W działaniu swym wobec współbliźnich miłość jest czysta, pokojowa, uprzejma, przebaczająca, łagodna, współczująca, czuła i pozostająca w ścisłej zgodności ze Złotą Regułą.

„A to czyńcie” mówi Apostoł, doskonalcie owo Boskie usposobienie miłości. Ale nie dosyć na tym, bo Apostoł chciałby żebyśmy byli pilni w tym doskonaleniu „…wiedząc czas”, to znaczy, wiedząc iż czas jest krótki, w którym mamy tworzyć w sobie ów Boski, Chrystusowy charakter. Nie mamy chwili do stracenia, jeśli chcemy by Bóg ostatecznie nas pochwalił jako nadających się do dziedziczenia w Królestwie.

Jeśli Apostoł do współczesnych mu świętych mógł wówczas powiedzieć „…wiedząc czas, iż już przyszła godzina, abyśmy się ze snu ocucili” itd., ponieważ wówczas weszli w Wiek Ewangelii dostarczający przywilejów biegu o nagrodę, to z o ile większą siłą słowa jego stosują się do ostatnich dni tego Wieku? W wyraźnym świetle odkrytego proroctwa czasowego widzimy, iż obecnie żyjemy przy samym końcu okresu żniwa, że pozostaje tylko krótki czas, przed którego końcem całe przedtysiącletnie nasienie musi być wybrane i osiągnąć w tym życiu odpowiedni rozwój. Tak, „Noc przeminęła, a dzień [chwalebny dzień Tysiąclecia] się przybliżył”. Obecnie żyjemy w tym dniu. Jest to dzień, w którym Król sam przyjmie Swoich wiernych, a czas na przygotowanie się do wspólnego zgromadzenia z Nim jest krótki. Istotnie, jest to już najwyższy czas, aby obudzić się ze snu, gdyż teraz nasze zbawienie, nasze chwalebne wyzwolenie, jest bardzo bliskie.

Możliwe, iż niektóre nawet bardzo drogie i w pełni poświęcone dzieci Boga obarczone troskami doczesnego życia albo zmęczone borykaniem się z grzechem oraz złem, albo omamione nieco tym, co obecnie jest w dobrym tonie, stały się więcej lub mniej senne i tym samym zasługują na pobudzające napomnienie: „…już przyszła godzina, abyśmy się ze snu ocucili”. Nastał czas gorliwej, drobiazgowej samoegzaminacji i pracowitości w uczuciowym poszukiwaniu Boga, czas bliższej zażyłości i serdecznej społeczności z Nim, czas większego samozaparcia oraz pilniejszego i wytrwalszego niesienia krzyża. Nadszedł czas dla wierniejszego przystosowania się pod każdym względem do zupełnej woli Bożej odnoszącej się do nas.

Apostoł (w. 12) mówi: „…odrzućmyż tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości”. Mówi też: „Ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (w. 14). Troskliwe z modlitwą przeprowadzane badanie serca wskaże dokładnie, gdzie leży brak zgodności z doskonałą wolą Boga. A jeśli odkryjemy w sobie jakąkolwiek przewrotność, tym bardziej zechcemy jej przeciwdziałać, by przywdziać zbroję światłości — zbroję sprawiedliwości i prawdy.

W taki sposób oblekamy się w Pana Jezusa Chrystusa — umysł lub usposobienie Chrystusa, oblekamy się w ducha miłości. O tej miłości Paweł mówi, że jest „wypełnieniem zakonu” i miłość jest długo cierpliwa, dobrotliwa jest, miłość nie zajrzy, miłość nie jest rozpustna, nie nadyma się, nie czyni nic nieprzystojnego, nie szuka swoich rzeczy, nie jest porywcza do gniewu, nie myśli złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z Prawdy, wszystko okrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko cierpi. A bez niej, chociaż mówilibyśmy językami ludzkimi i anielskimi, bylibyśmy miedzią brząkającą albo cymbałem brzmiącym. I choć mielibyśmy dar prorokowania (nauczania), rozumieli wszelkie tajemnice, wszelką umiejętność, i choć mielibyśmy wszelką wiarę, tak że przenosilibyśmy góry a na żywność dla ubogich wynałożyli całą swą majętność i ciała swoje wydali na spalenie (jako męczennicy) nic nam to nie pomoże (1 Kor. 13:1—7).

Jak ważne zatem jest, w tym krótkim czasie jaki nam zostaje, abyśmy się ze snu obudzili i jak najpilniej przyłożyli się do rozwijania owego Boskiego i Chrystusowego usposobienia miłości. „Najmilsi! miłujmyż jedni drugich, gdyż miłość jest z Boga; i każdy co miłuje, z Boga jest … i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga; gdyż Bóg jest miłością …a kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim (1 Jana 4:7,8,16)

Źródło: Teraźniejsza Prawda nr 342, s. 109-111.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *