Krótki życiorys siostry Cecylii Gajewskiej

Wspomnienia napisane przez córkę, Zefirynę Gajewską. Przygotowane z okazji 60. rocznicy zboru Pana Jezusa Chrystusa w Janowie (powiat: Chełmno). Nagranie pochodzi z uroczystości 60. rocznicy, 10.09.2005 r. 

—-

Choć Janowo blisko Dąbrowy Chełmińskiej to bardzo mała miejscowość, wiąże się z nią historia i wspomnienia wielu badaczy Pisma Świętego.

„Cecylia Gajewska, z domu Górecka, urodziła się 20 września 1896 roku, we wsi Biskupice w powiecie toruńskim, w rodzinie wielodzietnej. Była najstarszą z dziewięciorga rodzeństwa. Od najmłodszych lat wyróżniała się wśród swego rodzeństwa cichością i religijną. Lubiła dużo czytać, a szczególnie książki o tematyce religijnej, jak Żywoty świetych i inne. Do innych nie miała dostępu, gdyż była jeszcze katoliczką. Kiedy była już na tyle dorosła, że mogła pracować, podjęła pracę u niemieckiego gospodarza o nazwisku Bejtka, zamieszkałego w Borkach koło Czarża. Tam została zapoznana z naukami Pisma Świętego, gdy Bejtkowie byli adwentystami.

Tam również poświęciła się i przyjęła symbol chrztu. Po kilku latach warunki się zmieniły i straciła z nimi kontakt. Przez dłuższy czas odczuwała duchowy głód nie mogąc spotkać nikogo, kto byłby zainteresowany prawdą. Jedyne oparcie miała w swoim ojcu, który też zaczął czytać Pismo Święte.

Reszta rodziny nie była zainteresowana, a wręcz przeciwnie, jeden z jej szwagrów groził, że ją zabije. Moja mama przeszła w swym życiu wiele przykrych doświadczeń. Będąc jeszcze w bardzo młodym wieku straciła męża i została wdową z dwojgiem dzieci. Kiedy siostry moje były już prawie dorosłe, wyszła po raz drugi za mąż i z tego związku jestem ja, Zefiryna.

Po wieloletnich perypetiach i licznych przeprowadzkach moja mama wraz z rodziną trafiła do Janowa. Zamieszkaliśmy jako lokatorzy u braterstwa Wigienków, którzy w tym czasie jeszcze nie byli w prawdzie, ale interesowali się Pismem Świętym. Był to rok 1938.

Drugimi lokatorami byli Wiatrowscy, którzy także czytali Pismo Święte. Byli oni spokrewnieni z rodziną Wojtko z Bydgoszczy.

Bardzo często, szczególnie zimową porą, zbieraliśmy się wszyscy i czytaliśmy Pismo Święte lub tomy, które otrzymywaliśmy od brata Piotra Montewskiego, ojca Józefa.

Pewnego razu, a było to w czasie okupacji, zgromadzili się wszyscy u Wiatrowskich i moja mama czytała głośno 4 tom. Było już około godziny 21:00, gdy nagle do okna zapukali Niemcy. Powstała wielka panika, prawie wszyscy zebrani pochowali się w drugim pokoju, gdzie kto mógł, pod łóżkami i w szafach. Moja mama jednak pozostała na miejscu, nie chcąc narażać reszty na przykre konsekwencje. Ukryła tom między ścianą, a nogą stołu. Na stole zostały tylko niemieckie gazety.

Brat Wigienka poszedł otworzyć drzwi i udało mu się uciec. Gdy Niemcy wtargnęli do środka, zastali tylko moją mamę, a więc całą furię wyładowali na niej. Bili ją po głowie i po twarzy, rękojeścią od bagnetu, krzycząc, że tu było czytane po polsku. Mama tłumaczyła im, że uczyła dzieci niemieckiego i dlatego było słychać polskie słowa. Oni jednak byli bardzo rozwścieczeni. W pewnej chwili doznała cios ostrzem bagnetu, ale opatrzność Pańska jednak nad nią czuwała, bo zamiast w brzuch, została zraniona w rękę, którą zasłaniała się od uderzeń. Potem skierowała się do wyjścia, a pozostali Niemcy już jej nie utrudniali. Opuściła więc mieszkanie Wiatrowskich i wróciła do naszego domu. Nie zapalając światła położyła się do łóżka obok mnie, a ja byłam wtedy małą dziewczynką i wcześnie mama kładła mnie spać. Nie mogła jednak zasnąć, bo czuła ogromny, piekący ból i dopiero wtedy zauważyła, że ma zranioną rękę.

Po tym wydarzeniu wszyscy byli już bardziej ostrożni. Gdy skończyła się wojna, pierwszy powrócił do swojej rodziny Józef Montewski. Po pewnym czasie nawiązał znajomość z braćmi z Bydgoszczy. Pierwszy przyjechał do nas brat Fischer, a potem brat Milczewski i tak powoli zaczęły się regularne zebrania. Wtedy moja droga mama odczuła całkowite zadowolenie. Znalazła to, czego zawsze szukała.

Przez wiele lat cieszyła się z otrzymanej prawdy i przy każdej okazji głosiła Słowo Boże. Nigdy nie opuszczała zebrań i dopóki jej siły pozwalały zawsze starała się być obecna. Przeżyła prawie 94 lata i pełna świadomości i nadziei w zmartwychwstanie skończyła swój bieg 28 września 1990 roku. Niech Bóg błogosławi jej pamięć!”

_____
Zobacz też inne świadectwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *