Paula, gdy usłyszała mój temat, spytała tylko: „Czy masz zamiar stać cicho przez godzinę?”. Byłoby to ciekawe i nie byłbym w tym pierwszy. Kwakrzy mieli tzw. nabożeństwa ciszy, gdzie zbierali się, by razem pomilczeć. Także autor wielu książek i kaznodzieja ks. Mieczysław Maliński był znany z kilku takich kazań, gdzie np. wszedł na ambonę i nie powiedział nic
(a tylko patrzył na słuchaczy), albo raz wszedł i powiedział tylko słowo: „chamiejemy”. Bez kontekstu brzmi to bardzo dziwnie, ale takie zaskoczenie miało swój wpływ na tych, którzy tam byli.
Dziś jednak chciałbym powiedzieć o pewnych kazaniach bez słów, o których mówi Biblia, które słyszymy wokół nas i które sami możemy wygłosić.
Wykład wygłoszony przez Wiktora Szpunara na spotkaniu zboru w Bydgoszczy, 10.11.2024 r.
Aby wprowadzić nas w temat chciałbym przypomnieć pewną historię z życia Franciszka z Asyżu (święty katolicki, zakonnik, misjonarz żyjący w latach 1182-1226 we Włoszech). Otóż pewnego dnia Franciszek, wychodząc z klasztoru, napotkał brata Ginepro. Był on bardzo prostym, dobrym człowiekiem i święty Franciszek bardzo go polubił. Spotkawszy go, poprosił:
– Bracie Ginepro, pójdź ze mną, będziemy głosić kazania.
– Ojcze mój – odpowiedział brat – Wiesz przecież, że jestem za mało wykształcony. Czy mogę więc przemawiać do ludzi?
Święty Franciszek nalegał jednak i brat Ginepro wreszcie się zgodził. Wędrowali przez całe miasto modląc się w ciszy za wszystkich tych, którzy pracowali w warsztatach i ogrodach. Uśmiechali się do dzieci, szczególnie tych bardzo biednych. Zamienili kilka słów ze staruszkami. Dotykali chorych. Pomogli pewnej kobiecie dźwigać ciężki dzban z wodą.
Kiedy przemierzyli już kilkakrotnie całe miasto, święty Franciszek powiedział:
– Bracie Ginepro, czas, byśmy powrócili do klasztoru.
– A nasze kazanie, Bracie Franciszku…?
– Wygłosiliśmy już kazanie…. Wygłosiliśmy… – odpowiedział ze śmiechem Franciszek.
Komentarz, który napisał do tej historii Bruno Ferrero: „Jeśli twoje ubranie jest przesiąknięte zapachem mchu, nie ma potrzeby byś mówił o tym wszystkim. Zapach będzie mówił sam za siebie. Najlepszym kazaniem jesteś ty sam.”
Jest wiele takich przykładów z życia braci i sióstr. Mamy też biblijną zachętę.
1 do Tym. 4:7 – „Wystrzegaj się głupiej bezsensownej gadaniny, a ćwicz się w pobożności.” (BW-P) To znaczy angażuj się w sprawę Pana, żyj dla Pana, pokazuj jaki dobry jest Bóg. Ktoś powie: nie mam takiej okazji. Czasami ktoś może czekać, że na stadionie zgromadzi się 10 tysięcy ludzi i wtedy on lub ona przemówi do nich. Można tak czekać nawet 10 lat i 20 lat. Można czekać na jakąś inną tzw. ważną służbę. Ale Bóg zapytał Mojżesza: „Co masz w ręku w swoim?”. Czego już teraz możesz użyć, co już teraz możesz zrobić?
W jednym zborze pewien Brat miał służbę zamiatania ścieżki, która prowadziła do sali zborowej. Każdego dnia się tym zajmował. Jak wspominał brat, który tę historię opowiadał: Inni bracia z dużymi Bibliami chodzili cały czas na zebrania po tej czystej drodze. I ten brat cieszył się ze swojego przywileju. Przyszły jednak doświadczenia na ten zbór i większość tych braci z dużymi Bibliami odeszła i rozeszła się w różne strony. Ten brat który zamiatał bardzo płakał, ale dalej zamiatał tę ścieżkę. Podobne przykłady mogą dotyczyć każdego zboru, a najlepiej widać to, co dane osoby robiły, gdy kiedyś ich zabraknie/zabrakło.
Bóg powołuje nas do pokuty (metanoia/epistrefo), przez pokutę przyprowadził nas do Chrystusa i dał nam wspaniały przywilej poświęcenia. Od teraz On sam decyduje, gdzie zechce nas użyć. A Pan ocenia nie na jakim stanowisku jesteś, ale z jakim sercem i z jaką motywacją służysz; i w Królestwie może się okazać, że nasze patrzenie na samych siebie będzie trochę inne niż pokaże nam Pan, na coś innego może zwróci On uwagę. Inne rzeczy doceni, a inne – zgani. I jak to ktoś piękne ujął: „Na niskich szczeblach drabiny służby zawsze jest dużo miejsca”. Jest wiele takiej pracy, której inni nie podejmą i my będziemy mogli ją wykonać.
Najlepszym przykładem takiego kazania mówionego bez użycia słów jest umycie nóg uczniom przez naszego Pana przed ostatnią Wieczerzą. W trzynastym rozdziale Ewangelii wg Jana opisany został moment, kiedy Jezus z uczniami zasiadali do ostatniej wieczerzy. Oni wszyscy rozważali, kto będzie większy w Królestwie, nikt nie pomyślał o wzajemnej służbie, i to Pan i Nauczyciel był tym, który się uniżył – to Jezus wziął miskę z wodą, wziął ręcznik i umył nogi swoim uczniom.
Nie zrobił tego bez powodu. To miała być szczególna lekcja, którą nam zostawia.
Jana 13:13-15 – „A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.”
Nie chodzi o to, że mamy teraz dosłownie myć sobie nogi. Ja bym nie chciał, żeby teraz tu ktoś przyszedł z miską i kazał mi zdejmować buty i skarpety. Chodzi o to, że mamy sobie pomagać i to z pokorą. Jezus nie ustanowił z tego żadnej ceremonii, którą teraz powinniśmy co miesiąc albo co rok powtarzać. To miał być przykład, że uczniowie Jezusa mają się wzajemnie kochać i służyć jedni drugim. Nie mamy pogardzać choćby najniższą służbą dla dobra i wygody drugich. Dzisiaj niektórzy, jak np. papież, robią z tego ceremonialne mycie nóg w blasku fleszy. W dodatku te nogi już wcześniej były myte, nim te osoby przyprowadzono do papieża.
To nie o to chodzi!
W przykładzie Pana Jezusa chodziło o prawdziwą, codzienną służbę w pokorze i miłości. Wzajemny szacunek i pomoc. Tam mycie nóg było potrzebą, a teraz potrzeby mogą być inne. Liczy się duch służby i jej wypatrywanie.
Biblijnym przykładem kogoś, kto dobrze zrozumiał to ciche kazanie, jest siostra Tabita. Nic nie jest napisane o tym, że myła komuś nogi.
Jest jednak napisane to, co mamy w Dziejach Ap. 9:36-42 – „Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. [Miejscowość] Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam [w Jaffie] Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: Przyjdź do nas bez opóźnienia. Piotr poszedł z nimi, a gdy przyszedł, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach suknie i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do ciała i rzekł: Tabito, wstań! A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał świętych i wdowy i ujrzeli ją żywą. Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i wielu uwierzyło w Pana.”
Pięknie ujęto to w jednym artykule w TP nr 468, s. 2 – „Czynienie czegoś dla kogoś bez myśli o nagrodzie jest naprawdę działaniem podobnym do Boskiego.” I tak właśnie działała Tabita, gdy pomagała drugim i robiła dla nich ubrania.
Chcę teraz na krótko przejść do nieco zaskakujących biblijnych przykładów kazania mówionego bez słów. 1-wszy z nich to Ps. 19:1-4 – „Do prowadzącego chór. Psalm Dawida. Niebiosa ogłaszają chwałę Boga i firmament głosi dzieło Jego rąk. Dzień dniowi przekazuje wiadomość i noc z nocą dzieli się poznaniem. Nie jest to mowa ani nie są to słowa, nie słychać ich głosu. [Jednak] po całej ziemi rozlega się ich dźwięk i do krańców świata [dochodzi] ich przekaz”
Ciekawe jak brzmiała ta pieśń Dawida. Może kiedyś ją usłyszymy, bo i Dawida, i tego prowadzącego chór i cały chór spodziewamy się spotkać w Królestwie. [Manna, 3 VI, I komentarz] Wspaniały codzienny i conocny widok niebios powinien wzbudzić w nas uwielbienie i adorację, powinien natchnąć nasze serca świętą i pełną czci pobożnością. Niech ta bezgłośna aktywność, doskonałe posłuszeństwo Boskiemu prawu i błogosławiona jasność emanująca z tego niebiańskiego mnóstwa będzie dla nas uzdrawiającą lekcją gorliwej aktywności bez zamieszania czy ostentacji; doskonałego posłuszeństwa woli Tego, który wszystko czyni dobrze, który jest zbyt mądry, by błądzić i zbyt dobry, by być nieżyczliwym; pozwolenia, by chwała Pańska, która nas oświeciła promieniowała z kolei od nas do każdego, który ją dostrzega.
Wspomniane w tym Psalmie niebiosa to galaktyki i planety wokół nas we wszechświecie. Firmament (hebr. rakia – przestrzeń) oznaczę atmosferę Ziemi. Jest jeszcze dzień i noc, słońce i księżyc, i wszystko tworzy jedną melodię na chwałę Boga.
Brat Russell zwrócił uwagę na to, że od pór roku i godzin dnia możemy uczyć się tej spokojnej aktywności (jak pisał: gorliwej aktywności bez zamieszania czy ostentacji – tzn. bez zwracania czyjejś uwagi na siłę). Natura nigdzie się nie śpieszy, nie goni za czymś, a jednocześnie stale zmierza w określonym kierunku. Podobnie u nas czasami do dobrych chęci wystarczy dodać odrobinę codziennej dyscypliny.
Spójrzmy jednak na samo niebo i na ziemię jako kazanie bez słów o istnieniu Boga. Chociaż dzisiejsi naukowcy w wielu kwestiach podważają to, co mówi Biblia, to jednak zwracają uwagę na niektóre niezwykłe cechy Księgi Natury.
Albert Einstein zastanawiał się: „Najbardziej niezrozumiałe jest to, że w ogóle cokolwiek daje się zrozumieć”. A prof. Krzysztof Meissner komentuje to zdanie: „Jeżeli wyciągnąłbym przypadkowy wszechświat z kapelusza, powinien on być chaotyczny. Szansa na to, że przypadkowy wszechświat wyciągnięty z kapelusza będzie miał jakiekolwiek prawa, tzn. że cokolwiek będzie podlegało prawom, jest zerowa. (…) Gdybyśmy zmienili którąkolwiek ze stałych fizycznych: masę elektronu, ładunek elektryczny, masę kwarków, to fizyka tak się zmienia, że słońce się nie zapala. Wystarczy zmienić masę elektronu o kilka procent. Przy zmianie w 2. stronę słońce spala się zbyt szybko. Balansujemy na granicy istnienia i nie wiemy dlaczego tak jest”
Prof. Kazimierz Jodkowski pisze: „Nasz Wszechświat wykazuje szereg zadziwiających zbiegów okoliczności: podstawowe stałe przyrody (jak stała grawitacji, stała Plancka, prędkość światła, stała Hubble’a decydująca o szybkości ekspansji Wszechświata itd.) są doskonale dopasowane do możliwości istnienia życia. Gdyby na przykład tylko nieznacznie zmienić wartość elementarnego ładunku elektrycznego lub stałą grawitacji, nie mogłyby powstać stabilne cząsteczki DNA. Niektórzy na postawie tych cech świata wnioskowali o istnieniu boskiej istoty, która stworzyła świat właśnie taki, aby mogło w nim istnieć życie.”
(Myślę, że należymy do tych niektórych)
W książce „Wyjątkowa planeta. Dlaczego nasze położenie w Kosmosie umożliwia odkrycia naukowe” autorzy podają, że nie tylko stałe fizyczne wydają się być dostrojone dla zaistnienia i utrzymywania życia na Ziemi, ale także właściwości i pozycja naszej planety wyglądają na zoptymalizowane tak, byśmy byli w stanie widzieć i badać Wszechświat poza Ziemią.
Inaczej mówiąc na istnienie inteligentnego projektu i projektanta wskazuje już samo istnienie życia, ale Bóg umieścił nas jeszcze w najlepszym punkcie obserwacyjnym i podarował nam przyrządy obserwacyjne. I nie mam tu w tym momencie na myśli teleskopów i aplikacji do obserwacji nieba, ale takie przyrządy jak ludzkie oko i mózg. Nawet jeśli nie zajmujemy się nauką, to kiedy wyjdziemy popatrzeć na gwiazdy w bezchmurną noc, możemy rozmyślać o Stwórcy i o tym co dla nas przygotował. Przywołałem naukowców po to, by pokazać, że dla wielu z nich samoistne wytworzenie się życia jest zupełnie niemożliwe.
Także wielcy nauczyciele chrześcijaństwa, jak choćby Marcin Luter, zwracali uwagę na naturę. Luter pisał, że każdy wiosenny liść jest zapowiedzią zmartwychwstania.
W Księdze Ijoba 12:7-9 czytamy: „Doprawdy, pytaj bydła, a nauczy cię, i ptactwa niebios, a oznajmi ci! Albo pomów z ziemią, a pouczy cię, i niech wytłumaczą ci ryby morskie. Kto spośród nich wszystkich nie wie, że dokonała tego ręka Pana.”
Także Jezus uczył nas, by przypatrywać się ptakom na niebie i kwiatom na polu. Każde stworzenie mówi kazanie bez słów.
Piękne jest kazanie, które mówi do nas mrówka. Przyp. 6:20 – „Idź do mrówki, leniwcze (lub po prostu: leniu), przypatrz się jej drogom i bądź mądry; Chociaż nie ma ona wodza ani przełożonego, ani pana; To w lecie przygotowuje swój pokarm i gromadzi we żniwa swoją żywność.” Brat Johnson komentuje: „Niech ci, którzy nie posiadają gorliwości, przyjrzą się przedsiębiorczości mrówek i nauczą się z tego mądrości: choć nikt nimi nie kieruje, w odpowiednim czasie gromadzą żywność” (E11 s.621).
To przydatna rada na trudne czasy. Ale nie mniej przydatna jest rada, której udzielają nam nie słowami ptaki na niebie (choć czasem dodają do tego piękny śpiew). Pan Jezus mówi o tym kazaniu u Mat. 6:26 – „Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?” Starajmy się jak mrówki, ale miejmy to przed sobą, że Bóg troszczy się o nas. Nie musimy się martwić, co też może się wydarzyć, bo Bóg troszczy się o nas bardziej niż o wiele ptaków.
Kolejne ciekawe kazanie bez słów Pan Jezus wygłosił duchom w więzieniu. Jego omówienie wymagałoby jednak więcej czasu więc polecam w tym temacie książkę „Kazania brata Russella”. Od str. 192 jest tam obszerny wykład „Kazanie duchom w więzieniu” (bardzo go polecam).
Mamy w Biblii naprawdę wiele kazań bez słów. Jezus przemówił choćby przez wjazd do Jerozolimy na osiołku po to, by wypełnić proroctwo. Bóg przemówił bez słów wtedy, gdy po śmierci Pana Jezusa zasłona w świątyni rozdarła się z góry na dół. A także przez ciemność, która nastała w Jerozolimie.
My zwrócimy jeszcze uwagę na kilka kazań bez słów, które nas ludzi bezpośrednio dotyczą. Na pewno interesuje nas to, na co patrzy Bóg? Jak Bóg patrzy na nas i nasze starania? Kiedy mamy w 1 Moj. 4:4 opisaną ofiarę Abla, to czytamy, że „Pan Bóg wejrzał na Abla i na jego ofiarę”. Jak widać, choć miała znaczenie ofiara, którą przyniósł Abel, to jednak najpierw Bóg spojrzał na Abla, a dopiero potem na jego ofiarę. Tak samo jest z nami. Bóg patrzy przede wszystkim na ducha z jakim cokolwiek do Niego przynosimy, na nasze serca.
W Liście do Hebr. 11:4 mamy powiedziane o Ablu: „Dzięki wierze Abel złożył Bogu cenniejszą ofiarę niż Kain, przez którą otrzymał świadectwo, że jest sprawiedliwy, gdyż Bóg poświadczył jego dary – i dzięki niej [choć] umarł, wciąż przemawia”. Na zawsze jest przykładem dla nas. To jego kazanie bez użycia słów.
Apostoł Paweł pisze, że przez swoje przykłady SG mogą codziennie być z nami jako „obłok świadków”. Kiedy jesteśmy kuszeni do zła, możemy przypomnieć sobie Józefa w Egipcie oraz Daniela i 3 młodzieńców w Babilonie. Kiedy myślimy o tym, by ułożyć sobie życie bez Pana na tym świecie, możemy przypomnieć sobie wierną Rutę i to jak potraktowała ona swoją teściową Noemi.
Takie kazania bez słów mówią do nas także bracia i siostry, i ludzie wokół nas.
W TP nr 386, s. 41 czytamy o czymś takim jak REZYGNACJA. Według definicji REZYGNACJA jako zaleta charakteru to „łagodne, nieskwapliwe, pobłażliwe i prawdziwie dobrowolne poddanie się oraz przyjęcie niepomyślnych, niemożliwych do uniknięcia doświadczeń”. Co jednak o niej napisano? Cytuję: „Często czyjaś rezygnacja jest bezpośrednią okazją uwolnienia drugich od ich brzemion lub ulżenia im. Wiele braci czy sióstr osłabłoby pod ciężarem próby, karania lub pokusy, gdyby jakiś mocniejszy brat lub siostra pośród podobnych okoliczności nie powiedział im kazania bez użycia słów, lecz jedynie przez przykład.” (Z tego artykułu nasz dzisiejszy temat: kazania bez słów)
My oczywiście nie mamy łatwo rezygnować, nie mamy szybko porzucać nadziei i wysiłków, ale kiedy przychodzi sytuacja, w której nie możemy pewnych rzeczy zmienić, to po oddaniu tej sprawy Bogu, możemy się poddać i przyjąć ją, a w ten sposób głosimy drugim mocne kazanie bez słów.
To przypomina pewną historię. Na pewnej amerykańskiej uczelni odbywał się zjazd absolwentów. Jeden z uczestników zjazdu znany był podczas studiów jako lekkoduch, zupełnie obojętny na sprawy wiary. Teraz jednak koledzy zauważyli, że każde jego słowo i czyn pokazywały, że jest chrześcijaninem. Jeden z kolegów zapytał: „Skąd w tobie ta przemiana? Przed laty zdawało się, że nie umiesz poważnie pomyśleć, a teraz obracasz się wyłącznie w kręgu zagadnień religii”.
Na to zapytany odpowiedział: „Znałeś mojego ojca, był to skromny i prosty człowiek; dwa lata temu ciężko zachorował a kiedy lekarz powiedział mu, że nie ma nadziei, aby wyzdrowiał, przyjął tę wiadomość bez najmniejszej obawy, spokojnie, z uśmiechem na ustach. Tamten świat był mu tak bliski jak ten, i mówił o odejściu tam, jakby się wybierał do bliskiego i znajomego kraju….
…. Kiedy patrzyłem na szczęśliwą i pogodną śmierć mojego ojca, postanowiłem sobie, że będę starał się wzbudzić w sobie taką wiarę, jaką on posiadał.”
Wiele pięknych kazań wygłosiły chrześcijańskie żony. Zobaczmy 1 List Piotra 3:1-2 – „Podobnie wy, żony, bądźcie uległe mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa zostali pozyskani, widząc wasze czyste, bogobojne życie.” Jest naprawdę sporo świadectw, które opowiadają o takich historiach.
Sam słyszałem takie świadectwo o kobiecie, która chciała pozyskać swojego męża dla ewangelii i nie wiedziała jak to zrobić, a brat starszy w zborze poradził jej żeby zaczęła stosować ten fragment. Męża ta zmiana w niej tak zszokowała, że jakiś czas później przyszedł na zebranie i dołączył do zboru.
Także mężowie powinni głosić kazania bez słów. Inaczej ich modlitwy nie dotrą do Boga. Mówi o tym werset 7 (1 P 3:7): „Podobnie wy, mężowie, żyjcie z nimi umiejętnie, okazując im szacunek jako słabszemu naczyniu kobiecemu i jako tym, które współdziedziczą łaskę życia, aby wasze modlitwy nie doznały przeszkód.”
Apostoł Piotr tłumaczy, że mężowie powinni traktować swoje żony jak delikatniejsze naczynia w domu Pana, i powinni okazywać im należny szacunek i zrozumienie. W określeniu „słabsze” nie chodzi o jakość naczynia – tak jak nie można powiedzieć czy lepszy jest metalowy kubek czy porcelanowa filiżanka. One się różnią i dopełniają. Werset mówi, że jeśli mąż nie będzie szanował żony i nie będzie jej z miłością pomagał, to jego modlitwy natrafią na przeszkody i nie będą wysłuchane.
Myślę, że jako mężowie powinniśmy zrozumieć, że to bycie „głową domu” coś ważnego z sobą niesie; że ta myśl pochodzi z biblijnego porównania Chrystusa i Kościoła do męża i żony w rodzinie. Jeśli więc chcemy być głową to powinniśmy traktować żonę, tak jak Pan traktował Kościół. To znaczy kochać ją, służyć jej, oddawać za nią swoje życie. Resztą zajmą się żony i na pewno, gdy będą wiedziały, że tak są traktowane, to będzie im łatwiej wypełnić swoją część.
To samo dotyczy dzieci, które często zamiast słowami zapewniać o swoich dobrych uczuciach mogą pomyśleć: „jak mogę wygłosić kazanie bez słów???”, co mogę zrobić, by sprawić rodzicom radość.
(Opowieść: Jezus w przebraniu)
Na zakończenie chcę zwrócić uwagę na kazanie jakie możemy wygłosić jako zbór. Pan Jezus przez apostołów ustanowił pewne zasady dla zboru. Jedna z podstawowych zasad zboru to demokracja zborowa. Ona wyraża się często „bez słów”, poprzez głosowanie tzw. metodą jawną, gr. kieretoneo – głosowanie przez podniesienie ręki. Tak wybierano starszych i diakonów. Tak też decydowano w sprawach gospodarczych zboru.
Myślę, że lepiej w zbyt wielu sprawach używać tej metody, niż stosować ją zbyt rzadko. W zborach w czasach apostołów w taki właśnie sposób podejmowane były wszystkie ważne dla zboru decyzje. Przykłady mamy choćby w Dziejach 14:23 – „A gdy im przez głosy postanowili starszych w każdym zborze i modlili się z postami, poruczyli je Panu, w którego uwierzyli.”; 2 Kor. 8:19 – „przez podniesienie rąk został wybrany pośród zborów jako nasz towarzysz podróży”. Oczywiście niektórzy tego nie rozumieją, ale to poważny grzech, jeżeli ktoś staje przeciwko zborowi i szkodzi mu w taki czy inny sposób. Kiedyś takim osobom będzie za to wstyd.
Inna rada dla zborów to badania beriańskie. Ta metoda nazywa się tak od nazwy miasta Berea, o którym czytamy w Dziejach 17:10-11 – „Bracia zaś zaraz w nocy wyprawili Pawła i Sylasa do Berei, gdzie po swym przybyciu chodzili do synagogi Żydów. Ci zaś byli szlachetniejszego usposobienia od tych w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają”.
Ta metoda oznacza przyjmowanie poselstwa, do którego głoszenia Bóg używa swoich sług (w tym przypadku był to ap. Paweł); ale to poselstwo ma być zbadane, przy otwartej Biblii. Po takim zbadaniu danej nauki zachęcani jesteśmy do trzymania się mocno każdej myśli, którą my sami uznajemy za zgodną z Biblią i którą sami potrafimy zrozumieć. Nic więcej nie należy wymagać od drugich. Nie mamy naruszać wolności czyjegoś sumienia. Nie mamy też sami łamać swoich sumień. Berejczycy pokazali, że są szlachetni przez to, że codziennie badali Pisma, by się upewniać, jak się rzeczy mają.
Myślę, że omówiliśmy wspaniałe przykłady wykładów bez słów. Na koniec jeszcze fragment 1 Listu Jana 3:18 – „Dzieci, kochajmy nie słowem lub językiem, ale czynem i prawdą. Po tym też poznamy, że jesteśmy z prawdy”.