Gdy świat zamienia się w ruinę

Nie dalej niż przed 150 laty, większość społeczeństw stanowili ludzie prości, a przy tym często głodni i niepiśmienni. Świat był poukładany według zupełnie innych reguł i zasad, niż te obecne, w których nam przyszło żyć. Wydają się dzisiaj całkowicie egzotyczne, i aż trudno uwierzyć, że powszechnie panowały tak całkiem niedawno. Oczekiwania równości społecznej, wolność jednostki, demokracji politycznej, i ogólnego (a co dopiero obfitego) dobrobytu nawet nie należały do sfery marzeń niewielkiej ówczesnej ilości ludzi wykształconych.

Wykład wygłoszony przez brata Dawida Stopińskiego; nabożeństwo zboru Pana w Bydgoszczy, 16.10.2022 r.

Dopiero druga połowa XIX wieku przyniosła kilka ważnych zmian.

Wielki udział w nich miała Wielka Brytania. A mogła mieć w nich udział w wyniku pewnych głębokich doświadczeń. Wymienię główne:

  1. wielka epidemia dżumy w XIV wieku która nieodwracalnie zmieniła strukturę społeczną Europy
  2. era odkryć geograficznych na przełomie XV i XVI w, które wpłynęły na zmianę sposobu myślenia Europejczyków
  3. działalność reformatorów religijnych w XVI i XVII wieku, które zaczęły uwalniać umysły mieszkańców Europy ze średniowiecznych przesądów i kłamstw.
  4. odłączenie się w XVI wieku od sfery imperium rzymskiego zarządzanego przez papiestwo (chcące osiągnąć konsolidację i jedność wszystkich narodów europejskich), co stopniowo uwolniło innowacyjność Brytyjczyków
  5. rewolucja przemysłowa w XVII wieku, która zaczęła zmieniać strukturę społeczną (powstała klasa robotnicza)
  6. metodystyczny ruch odrodzeniowy w XVIII wieku, który w olbrzymi sposób wpłynął na moralność i etykę społeczeństwa angielskiego, i skanalizował niezadowolenie ludzi, pozwalając Wielkiej Brytanii uniknąć rewolucji (jaka wybuchła np. we Francji).
  7. skomunikowanie narodów świata poprzez działalność Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego
  8. ogromny rozwój edukacji towarzyszącej i narastającej z tymi wszystkimi zjawiskami, a szczególnie działalnością misyjną Towarzystw Biblijnych.
  9. rozwój imperium brytyjskiego prowadzący do ukształtowania niemal globalnej gospodarki rynkowej

Zatem Imperium Brytyjskie przyniosło narodom: Pismo Święte w narodowych językach z jej etyką i moralnością, powszechną edukację, uprzemysłowienie, podział na świat pracy i kapitału oraz nowe problemy z tego wynikające: gospodarkę rynkową, kapitalizm i socjalizm.

Drugim wielkim udziałowcem zmian sytuacji i porządku społecznego jest rewolucja francuska z końca XVIII wieku. Jej najszybszym efektem były zbrojne koalicje przerażonych konserwatywnych władców europejskich, chcących zatrzymać lud Francji, odwrócić zmiany, i nie pozwolić rozlać się rewolucyjnym ideom. W rezultacie pewien niewysoki francuz, imieniem Napoleon, wraz z przeorganizowanym na nowy sposób społeczeństwem francuskim przebudował niemalże całą Europę. Jednym z jego najbardziej kluczowych czynów było militarne uderzenie w samo serce dotychczasowej struktury europejskiego ładu – najazd na Rzym, uwięzienie papieża, i likwidacja państwa Kościelnego. Choć ono się jeszcze odradzało, ograniczenie i polityczny upadek papiestwa miał być trwałym, a w końcu państwo Kościelne zostało zlikwidowane w 1870 roku. Papież ogłosił się więźniem Watykanu, a papiestwo utraciło swój dotychczasowy wpływ na kształt porządku społeczno-religijnego. Ten właśnie rok, historycy uważają za szczególny początek przyspieszenia zmian społecznych, które rozpoczęły się od rewolucji francuskiej.

Trzecim katalizatorem zmian była powszechna bieda i głód, które pobudzały serca społeczeństwa do coraz głośniejszego żądania zmian, przebudowy systemu społecznego, uwolnienia narodów. W połowie XIX wieku przetoczyła się przez Europę fala ludowych zrywów rewolucyjnych i narodowych, którą nazwano Wiosną Ludów.
Z pewnością mówią wam coś takie nazwiska jak: Giuseppe Garibaldi, Józef Bem, Franciszek Jan Smolka (moja Babcia Kasia – którą znaliście – mieszkała w Przemyślu przy ul. Smolki 6/3 – długo nie wiedziałem kim ten Smolka był), Karol Marks, Fryderyk Engels, Karol Dickens, Wiktor Hugo, Aleksander Dumas, Adam Mickiewicz – to niektórzy z bohaterów tamtych czasów, niektórzy z twórców nowych idei, oraz tych, którzy zaszczepiali ducha buntu antyfeudalnego i antyklerykalnego. Wiosna Ludów zakończyła się klęską – nastąpiła silna reakcja, i poparcie religii i kościoła przez rządy, jednak ponownie zachwiał się autorytet warstw panujących, zlikwidowano pańszczyznę, uwłaszczono chłopów, pojawił się nowy układ pomiędzy starymi instytucjami monarchistycznymi a rosnącą klasą średnią, stworzono warunki do rozwoju kapitalizmu, i przyspieszył proces dojrzewania świadomości narodowej (szczególnie w Europie Środkowej).

Co ciekawe najgłębsze długofalowe skutki Wiosny Ludów miały mieć miejsce w kraju, który w czasie Wiosny Ludów wykazał się rolą najpoważniejszego żandarma konserwatywnego porządku – w Imperium Rosyjskim.
I to te najbardziej rewolucyjne idee Marksa, Engelsa, propagowane i rozwijane do największych anarchistycznych skrajności przez myślicieli takich jak Aleksander Hercen, Michaił Bakunin znalazły tam najlepszą glebę wzrostu, i gorących odbiorców wśród radykalnej rosyjskiej inteligencji (by w 1917 roku wybuchnąć z ogromną siłą).

Na początku 1870 roku pojawiły się zatem przemysłowe laboratoria badawcze, nowoczesne korporacje, rozwinęła się fala globalizacji, i po raz pierwszy w historii zrodziła się realna możliwość rozwiązania powszechnego problemu niedostatku materialnego.

Zatem, wkraczając w drugą połowę XIX wieku, w społeczeństwach rozwinęły się i zdobywały coraz więcej wyznawców cztery główne idee, sposoby przebudowania na nowo porządku świata:

  • nacjonalistyczna (zburzenie imperiów, wyzwolenie narodów, samostanowienie narodów, republikański duch)
  • kapitalistyczna (nowo powstająca klasa średnia, właściciele fabryk, twórcy nowoczesnych korporacji, pragnący pełnej władzy w miejsce arystokracji i królów)
  • socjalistyczna (klasa robotników, zniesienie religii, usunięcie kapitalistów, władza robotników, zjednoczenie całej ludzkości pod wodzą idei świata pracy)
  • anarchistyczna (całkowita likwidacja wszelkich instytucji oraz władzy państwa, całkowite uwolnienie każdego człowieka od wszelkich ograniczeń)

Każdej z nich stał na drodze dotychczasowy ład (piąta idea), porządek społeczno-religijny oparty na podziale społeczeństwa na władców (królów), właścicieli ziemskich (arystokrację), lud (ogół społeczeństwa), oraz duchowieństwo, (podtrzymujące i usprawiedliwiające ów ustrój jako pochodzący od Boga).

W roku 1874 powrócił Pan Jezus – jako potężna, niewidzialna istota, i wzbudził ruch społeczny w sferze religijnej: ruch żniwa Wieku Ewangelii, pracę zbierania efektów wielowiekowego siania ewangelii, kończącą wybór Jego Oblubienicy. Jedną z głównych idei, która tworzyła i spajała ten ruch, to zapomniana w chrześcijaństwie i na nowo odkryta biblijna nauka o Restytucji, czyli o nadchodzącym okresie sprawiedliwych rządów Jezusa, mających przynieść uleczenie, ulgę, odnowę zmęczonej i pogubionej ludzkości, pozwolą jej osiągnąć trwały pokój, szczęście i dobrobyt.

Dostrzegacie braterstwo, ten konflikt idei? Dotychczasowy porządek świata nie odpowiadał większości społeczeństwa – nie potrafił zapewnić dobrobytu i pokoju. Idee „wolności, równości, braterstwa” zrodziły cztery główne propozycje ich osiągnięcia: nacjonalistyczny, kapitalistyczny, socjalistyczny, i anarchistyczny. W tym właśnie czasie Pan Jezus, poprzez ruch ogłaszający jego ponowną obecność, zaprezentował w sposób najbardziej jasny i czytelny Boży sposób na osiągnięcie rzeczywistej wolności, równości, braterstwa dla rodziny ludzkiej – poprzez pośredniczące Panowanie Chrystusa. Czyż nie wydaje się dziwnym, że to właśnie ten ostatni został odrzucony przez ludzkość jako UTOPIJNY? Najsmutniejszym jest dostrzeżenie, iż główną winę i odpowiedzialność za odrzucenie owej ostatniej, i najczytelniejszej próby przedstawienia Bożego Planu społeczeństwu ludzkiemu, ponoszą duchowi nauczyciele nominalnego chrześcijaństwa, czyli owi „liderzy z wyrachowania”, o których mówiliśmy w pierwszym wykładzie. Zresztą ponoszą ją także za odrzucenie i wcześniejszych prób jego uleczenia („leczyliśmy Babilon lecz się nie dał wyleczyć” Jer. 51:9) Szczególnie winni są ci, którzy działali w latach 1874-1914, próbując utrzymać stary, dotychczasowy porządek społeczno-religijny, i własną, uprzywilejowaną, pozycję w nim, nie pochodzącą z Bożego upoważnienia. Ponoszą największą winę i odpowiedzialność (oraz ich spadkobiercy, podążający ich krokami), że owe cztery wizje naprawy świata (nacjonalistyczna, kapitalistyczna, socjalistyczna i anarchistyczna) będące w rzeczywistości CAŁKOWICIE UTOPIJNYMI, NIEDORZECZYMI, porwały ludzkość. Jakże jest to smutne …

W roku 1914, dotychczasowy porządek społeczno-religijny upadł, aby już się nie podnieść. Historycy zgadzają się że rok 1914 roku stanowi cezurę dziejów. Ludzkość wówczas ostatecznie podzieliła się, próbując realizować wspomniane idee naprawy świata, lub też próbując utrzymać (ewentualnie odtworzyć) stary, upadły porządek. Wchodzą w różnego rodzaju powiązania, konfiguracje, federacje, unie, a rozmaite próby i testy przyniosły ludzkości niewyobrażalną ilość bólu, cierpienia i łez. Wiek XX jest jak dotąd najbardziej krwawym wiekiem w historii człowieka. Wolność, równość,  braterstwo i dobrobyt stały się tak powszechne jak nigdy wcześniej a jednocześnie zniewolenie, dysproporcje społeczne, nienawiść, bieda i głód stały się tak wielkimi jak nigdy wcześniej. To wszystko stanowi kolejne atrapy, imitacje, oszustwa, utopie, na które społeczeństwo ludzkie daje się nabierać. Jest całkiem naturalnym procesem, że zniechęcona ludzkość z każdą chwilą sięga po coraz bardziej radykalne idee, gdy te mniej radykalne okazują się być zawodne. Biedna ludzkość zbliża się do granicy, poza którą jedynym dostępnym radykalizmem będzie zwrócenie się do Boga o ratunek ….

Pozwólcie, że przeczytam fragment niedawnego artykułu autorstwa Paula Kingsnortha, irlandzkiego dziennikarza. Prawdę mówiąc, byłego dziennikarza, bowiem w 2007 roku, zszedł do podziemia teoretyków anarchistycznych tworząc nieformalną  „sieć pisarzy, artystów i myślicieli, którzy przestali wierzyć w historie, które opowiada nasza cywilizacja”:

Siedziałem niedawno pod drzewami przy ognisku z nowo poznanym przyjacielem. (…) Zaczęliśmy rozmawiać o ostatnich dwóch wiekopomnych latach – co wokół nas się zmieniło i jak nas to zmieniło. Nastąpił wielki przewrót, obaj co do tego się zgodziliśmy, ale żaden z nas nie potrafił go dokładnie nazwać. Rzecz jasna, w sumie mogliśmy wskazać na pewne oczywiste zmiany. Bezprecedensowy reżym bezpieczeństwa biologicznego narzucony w odpowiedzi na COVID-19 przez poszczególne rządy. Towarzysząca mu operacja medialnej cenzury. Paszporty szczepionkowe i normalizacja nadzoru na masową skalę. Cyfrowe próby wymuszenia jedności opinii w kluczowych kwestiach. Pogłębianie się podziałów politycznych. Upadek zaufania publicznego
do instytucji. Załamanie się łańcucha dostaw. Nadchodzące braki żywności. Wojna w Europie. W takich przyszło nam żyć czasach, ale mieliśmy wspólne poczucie, że pod przykrywką tych wydarzeń tkwi coś innego (…). Obaj byliśmy zdania, że coś potężnego porusza się w głębinach oceanu, a my dostrzegamy jedynie zmarszczki na powierzchni. Cokolwiek by to było, jakoś nie wydawało się to racjonalne ani nawet w pełni wytłumaczalne. Sprawiało wrażenie jakiejś metapsychicznej siły. Jakby dosięgała nas jakaś erupcja z podziemi. – Czasem… – zaczął mój przyjaciel, wpatrując się w płomienie – czuję się, jakbym żył w 1913 roku. Jakbyśmy byli na krawędzi czegoś, co jeszcze nie nadeszło.(…)”

Podobne opinie wyraża obecnie wiele innych osób, z różnych nurtów ideologicznych – myślę, że również takowe napotykacie. Coś dostrzegają, podskórnie czują, ale wciąż nie mogą określić co to jest. Znajdują wytłumaczenia zgodne z ich przekonaniami, a Bóg wciąż dozwala, aby tak się działo, dopóki nie rozbiją całkowicie struktur, instytucji, organizacji, porządku tego świata, i dopóki nie uświadomią sobie, że ludzkość potrzebuje aby Bóg zrealizował  modlitwę „Przyjdź Królestwo Twoje, Bądź wola Twoja jak w niebie, tak i na ziemi.”

Żyjemy w czasach, w których dokonuje się zniszczenie tego, co ludzkość dotąd budowała, a w szczególności, w czasach zniszczenia chrześcijaństwa. Na naszych oczach upada to, co wydawało się być nienaruszalne, pomniki minionej epoki osuwają się wśród krzyku, narastającego chaosu, zamętu. Z każdej strony dobiega krzyk o niesprawiedliwości, o ucisku, o odpłacie, o wyrównaniu krzywd. Jedni spiskują, inni we wszystkich działaniach widzą spisek, każdy traci zaufanie do przywódców, do nauczycieli, do autorytetów. Jedni drugich chcieliby cenzurować, ograniczać, wyłączać poza nawias życia społecznego, dostosować do własnej wizji rzeczywistości.

Jako ludzie, przestajemy się zwyczajnie lubić, a gdy jesteśmy zamknięci w domach, oddzielani od innych, zasłonięci, wyobcowani, zaczynamy tracić resztki rozumu, ograniczeń, zahamowań. Gdy jeszcze na to nałoży się utrata pracy, środków do życia, brak chleba, głód najbliższych, ciągły strach przed jutrem – bardzo łatwo w takim przypadku osiągnąć i przekroczyć swoją granicę „zdatności do użytku”, robiąc rzeczy o które nie posądzilibyśmy siebie, że możemy być do nich zdolni. Oto na jakiej krawędzi znajduje się dziś cały świat.

Przyszło nam żyć w epoce, która czasowo jest niezwykle bliska dniom Królestwa, tego Królestwa, o które się modlimy: „Przyjdź Królestwo Twoje”. Owa bliskość powinna nas mobilizować, zagrzewać, podnosić, dodawać otuchy, budzić radość, zwielokrotnić nasz wewnętrzny wysiłek. Ale nie jest łatwo, prawda?

Bo z drugiej strony przyszło nam żyć w czasach być może najtrudniejszych, gdy następuje kumulacja zła, gdy toczą się ogromne walki, tarcia, trzęsienia w religijnych, politycznych, społecznych, finansowych, i innych sferach ludzkiej rzeczywistości. Rozszalałe morze wzburzonych, niezadowolonych mas ludzkich coraz groźniej unosi swoje wody, szum fal zamienia się w ryk, gniew odbiera rozsądek, a z serc wychodzi to, co najgorsze, co najpodlejsze. Upadli aniołowie dokładają swoją cegiełkę do chaosu tych dni, a szata, którą ludzkość usiłuje zakryć swoją grzeszną nagość – to łata na łacie, pęka w szwach, naciągana do granic możliwości.

Minione kilka lat, wykazują, że weszliśmy w kolejny ostry zakręt z niebezpieczną prędkością.
Liderzy, przywódcy ludzkości coraz głośniej mówią, że czekają nas gruntowne zmiany, nowe regulacje, nowe próby uporządkowania (czytaj: „uratowania”) systemu organizacji społecznej, ponieważ dotychczasowy system wydaje się być niewydolnym, niemożliwym do trwania w formie w jakiej dotychczas funkcjonował. Chcą podjąć kolejną próbę zachowania obecnych „niebios i ziemi” – jednak, czy to im może się udać? W rzeczywistości, swoim uporem potęgują moc ucisku, czynią go jeszcze bardziej nieznośnym, dojmującym, dokuczliwym.

Gdy ludzkość oślepiona jest wiejącym wichrem, ciemnymi chmurami, to jedynie lud Boży (i to nie cały) ma przywilej dostrzegać rzeczywistą przyczynę owego stanu rzeczy. Dostrzegają obecnego Jezusa, wraz z jego Oblubienicą jako potężnych władców, którzy w imieniu Boga dokonują destrukcji błędnego, niesprawiedliwego, systemu organizacji społeczeństwa ludzkiego. Jednym z głównych elementów ich pracy jest zniszczenie chrześcijaństwa.

Ktoś mógłby się oburzyć – jak to Jezus niszczący chrześcijaństwo? Ano tak. System nazywany „chrześcijaństwem” w istocie nie jest związany z Jezusem, nie jest jego dziełem, choć samozwańczo nosi Jego imię.

Zniszczenie chrześcijaństwa jako systemu społeczno-religijnego, jako elementu obecnego „teraźniejszego wieku złego” jest w Piśmie Świętym pokazane na wiele różnych sposobów, w różnych wizjach i obrazach.

Analiza opisów destrukcji tego świata, a szczególnie chrześcijaństwa, nie jest miła. Zawiera wiele elementów przykrych i smutnych. Jednak za całym tym nieszczęściem – niestety, gorliwie zapracowanym, zasłużonym przez wielowiekowe działania, znajduje się prawdziwe słońce sprawiedliwości, z uzdrowieniem w swoich promieniach, z uleczeniem, z rzeczywistym i pełnym zbawieniem, uwolnieniem ludzkości od tego wielkiego ciężaru grzechu i jego skutków.

Pewna znana nam wizja zawarta jest w księdze Daniela (2 rozdział), w śnie jaki miał sam król Babilonu. Okazało się, że ten sen króla pochodził od Boga, i to dopiero Daniel, otrzymał jego wyjaśnienie, które przedstawił Nabuchodonozorowi. Królowi śnił się wielki, potężny posąg, ze złotą głową, srebrnymi ramionami, mosiężnym brzuchem i udami, żelaznymi goleniami, oraz stopami z żelaza i gliny. Posąg zniszczony miał być przez pewien tajemniczy kamień, który uderzy w owe stopy. Cały posąg pokazuje różne formy władzy pogan, na jakie Bóg dozwolił w okresie pomiędzy zniszczeniem królestwa Judy i Izraela, aż do założenia Królestwa Bożego.

Każda z tych części przedstawia kolejne ogólnoświatowe (z punktu widzenia ludzkiego) imperia, posiadające wielką, uniwersalną władzę w tym świecie. Razem tworzyły pewien wspólny system, ład, porządek, choć różniący się jednak w poszczególnych swoich elementach jakością, siłą, trwałością, użytecznością.

Ostatnie ogólnoświatowe imperium miało być częściowo mocne a częściowo słabe. Zawiera coś mocnego jak żelazo, i coś co wygląda jak kamień, a w rzeczywistości jest kruchą gliną. Jest tylko jeden taki system, w którym władza silna jak żelazo, która wcześniej panowała samodzielnie – tj. władza rzymska, połączyła się z czymś słabym. Tym słabym elementem są naśladowcy Jezusa, szukający ulgi w cierpieniach towarzyszących ich oczekiwaniu na powrót Jezusa. Wyglądali oni jak naśladowcy Jezusa, jak kamień, jak skała, ale w rzeczywistości są kruchymi jak wyschnięta glina. Wspólnie stworzyli system władzy pogańskiej (tj. nieżydowski), która nazwana została chrześcijaństwem, ziemskim królestwem Chrystusa. Mieli czekać na powrót Jezusa, który założy własne królestwo, ale ten powrót się przedłużał, więc założyli własne, choć nazwali je chrystusowym. I tym jest właśnie chrześcijaństwo. Niszczące uderzenie w takie chrześcijaństwo (przez rzeczywisty, prawdziwy kamień) kładzie kres całemu systemowi, ładowi, ogólnoświatowemu porządkowi w jaki szatan zorganizował obecny świat. Cały posąg ulega rozbiciu, a co się dzieje z jego resztkami, poruszonymi częściami? Roznosi je wiatr, i z samej natury tego co musi unieść – musi być to bardzo silny wiatr.

Jezus wraz z kościołem (symboliczny kamień) są główną siłą kruszącą, niszczącą chrześcijaństwo, a rozbite jego części oraz rozbite części całego królestwa szatana, zostają rozniesione jak plewy przez wiatr próżnych ludzkich idei, przynoszących wojny, rewolucje, anarchię, aż nie pozostanie po nich śladu. W tym obrazie widać, że kamień oraz wiatr współdziałają w owym niszczącym dziele, choć nie mają ze sobą niczego wspólnego.

W końcowej części tej wizji wiatru już nie ma, a kamień staje się królestwem, „które na wieki zniszczone nie będzie”. Gwarantem trwałości owego królestwa jest sam Bóg.

Niszczące uderzenie owego kamienia w chrześcijaństwo rozpoczęło się w 1914 roku, i w tym również roku rozpoczął wiać wiatr, o potężnej sile wywracającej, niszczącej.

Wielu chrześcijan dzisiaj z góry zakłada i głosi, że Bóg absolutnie nie może być po stronie chaosu, nieporządku, zniszczenia, że to szatan jest autorem takich rzeczy. Jakże jest to ogromne niezrozumienie Boga i jego sposobów działania! Niewielu chce pamiętać historię ludu Bożego. Gdy Izraelici grzeszyli, Bóg sprowadzał na nich pogańskie narody, zabijające, gwałcące, palące, niszczące, i panujące nad nimi. Dopiero gdy Izraelici pokutowali (nierzadko po 20-40 latach), dopiero wtedy Bóg wzbudzał im jakiegoś obrońcę, wyzwalającego ich od ciemięzców. I tak działo się wielokrotnie, również w dalszym okresie ich narodowej historii.

Wracając do wizji Daniela – ludzkość dostrzega wiatr, roznoszący kruszące się elementy sytemu cywilizacyjnego jaki istnieje na świecie, jednak nie dostrzega głównej siły niszczącej, tj. kamienia. Dopiero gdy kurz opadnie, gdy wicher ucichnie,  będą mogli czytelnie dostrzec przyczynę, i źródło zniszczenia. Natomiast Lud Boży
(a szczególnie Maluczkie Stadko) został poinformowany przez Boga o owej przyczynie, i ją zna, zanim może ją dostrzec. Ludzkość wciąż dostrzega niewiele, dostrzega kurz, słyszy hałas, krzyk, widzi rozpadający się dotychczasowy świat ich wartości, ich idei, świat umierający finansowo, gospodarczo, ale nie rozumie przyczyn, nie rozumie, co tak naprawdę ma miejsce. Podejmuje walkę z wiatrem, myśląc, że to wiatr jest przyczyną. Zbroją się, stowarzyszają, jednoczą, usiłują łączyć i podtrzymywać rozczłonkowywane elementy, by dać odpór wiatrowi. Ale walczą nie z tym przeciwnikiem, co trzeba. Zresztą nawet wiatr jest silniejszy od nich, potężniejszy, i rozniesie wszystkie elementy tego złego systemu.

Podobne przesłanie przedstawiał i Jezus, w wielu różnych obrazach. Jeden z nich zawarty jest w Ew. Mat. 24:30 – I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą.

To jest wizja, obrazowa mowa. I oznacza, że najpierw ludzie dostrzegać będą obłoki ucisku, a dopiero później będą mogli zrozumieć, że ponad nimi jest Jezus, prawdziwe Słońce Sprawiedliwości.

W jakże lepszej sytuacji jest lud Boży, a szczególnie ta jego część, która była stowarzyszona z ostatnimi „liderami z powołania Bożego” z Maluczkiego Stadka, których Bóg użył, do podania olbrzymiej ilości wyjaśnień dotyczących obecnych czasów. Otrzymaliśmy piękny prezent, piękny dar, który stawia nas w niewielkim gronie osób rozumiejących co się dzieje. Kiedy rozumiemy ogół wydarzeń, ich przyczynę, nasz niepokój słabnie, stajemy się bardziej wyczuleni na głos Pana, nie walczymy z Nim, poddajemy się z pewną rezygnacją warunkom, których zmienić nie możemy. Nikt z nas nie pragnie cierpienia dla innych chrześcijan, nie pragniemy dla nich nieszczęścia, upadku, czy jakiejkolwiek formy zła. Smucimy się z nimi, i stoimy w gotowości aby podzielić się z nimi wyjaśnieniami, jeśli tylko będą ich szczerze pragnąć.

Chciałbym przeanalizować z Wami dwa opisy dotyczące rozkładu tego świata,  ale skupić wolałbym się na tym, co je kończy, i co doradza Bóg przy tej okazji.

Jeden z takich obrazów przedstawił Apostoł Piotr (2 Piotr 3). Zapowiadał, że nadejdzie symboliczny „ogień” (wielkie klęski) niszczący „teraźniejsze niebo i ziemię” (czyli porządek religijno-społeczny „miłościwie nam panujący”). Religijna część tego porządku, utrzymująca, że działa w imieniu Bożym, ozdabiająca się plejadą rzekomych gwiazd (wodzów religijnych), i prezentująca rzekome nauki Boga podobne słońcu czy księżycowi (czyli Nowemu i Staremu Testamentowi), – ta religijna część systemu, podtrzymująca jego trwałość, miała z wielkim trzaskiem, hałasem, zamieszaniem zostać obaloną, a ostatecznie zniknąć w ogólnej anarchii. Porządek społeczny, organizacyjny, mniejsze i większe organizacje tego świata, kościoły, państwa, partie,  klasy społeczne, świat kapitału, finansów, świat pracy – rozpadną się, rozpłyną, upadną we wzajemnych walkach, tarciach, zamieszkach, rozpalonych ludzkimi namiętnościami. Piotr kończy ten obraz zadając pytanie: jakimiż więc powinniśmy być my, wiedząc o tym wszystkim wcześniej?

2 Piotr. 3:14-18

[14] Przeto, umiłowani, oczekując tego starajcie się, abyście znalezieni zostali przed nim bez skazy i bez nagany, w pokoju.
[15] A cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek, jak i umiłowany brat nasz, Paweł, w mądrości, która mu jest dana, pisał do was;
[16] Tak też mówi we wszystkich listach, gdzie o tym się wypowiada; są w nich pewne rzeczy niezrozumiałe, które, podobnie jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku swej własnej zgubie.
[17] Wy tedy, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska.
[18] Wzrastajcie raczej w łasce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu niech będzie chwała teraz i po wieczne czasy.

Apostoł podaje cztery znakomite rady, warte głębszego przeanalizowania.

(1) starajcie się uniknąć skażenia, zbrukania tym wszystkim, co ma przeminąć.

Gdy następuje kulminacja zła, wszystko staje się mniej lub bardziej brudne, skażone. Granice między dobrem a złem się zacierają, wszystko staje się zrelatywizowane.

Dobro łatwo nazwać złem, zło łatwo nazwać dobrem.

Świat wypełnia się obrzydliwościami, nikną granice zwykłej przyzwoitości.

Apostoł obawia się, że zbyt łatwym będzie się ubrudzić, i zasłużyć na naganę przed Bogiem, naganę niszczącą pokój usprawiedliwienia. Oznacza to, że nie miał na myśli grzechów poniewolnych, ze zwiedzenia, ale raczej samowolnych, tych które nie są objęte zasługą krwi Jezusa.

Ciężko jest stawić opór pokusom, szczególnie w naszych czasach. Ale właśnie to dziś szczególnie powinniśmy okazać odpowiednią postawę, i zachować się bez skazy.

(2) „cierpliwość uważajcie za ratunek”

Z radością bądźcie wytrwali, stali w czynieniu dobra pomimo niesprzyjających okoliczności, pomimo przeszkód.

Niesprzyjające warunki narastają i będą narastać, choć ich „nieprzychylność’ jest innego rodzaju niż ta, której doświadczali nasi przodkowie. Przynajmniej na razie, nie grozi nam śmierć, wygnanie, chłosta, i inne fizyczne cierpienia. Lecz czy można zwyciężyć, jeśli – w jakimkolwiek tempie – nie dobiegnie się do mety?

Nie jest sztuką podjąć jakieś wspaniałe postanowienia, decyzje, prawdziwą sztuką i osiągnieciem jest je zrealizować.

Do tego potrzebna jest wytrwałość, upór, i to nie taki zacięty, bezmyślny, ale radosny, pogodny.

Uśmiechnięty wewnętrznie człowiek będzie skłonny skupiać się nie na przeszkodzie, ale na celu, nie na trudności, ale na jej nagrodzie, nie na potknięciu, upadku, ale na ponownym powstaniu, nie na tym co ogranicza, ale na tym co jeszcze można zrobić.

Cierpliwość, to niewątpliwie cecha, która ratuje, wybawia, nie daje zatrzymać się bądź wycofać z raz podjętej drogi.

(3) czuwajcie, i nie dajcie się zwodzić.

Bądźcie czujni, odnosi się do naszej postawy wobec Prawdy. Jak ją traktujemy, jak ją miłujemy, jak jesteśmy jej oddani. Gdy traktujemy ją z odpowiednią trzeźwością, czujnością, będziemy naturalnie lgnęli do tych, którzy ja również cenią. Lecz najważniejsze, że będziemy wtedy bardzo wyczuleni na tych, którzy zwodzą, którzy niby są chrześcijanami, ale odtrącają Prawdę, w jej miejsce przyjmują pokrętne i sfałszowane tłumaczenia, bardziej pasujące ich własnym poglądom.

Jesteście na mocnej, statecznej pozycji, jeśli zachowujecie czujność.

Zatem bądźcie czujni, i nie dajcie się zwodzić – radzi Piotra.

(4) nieustannie dbajcie o Wasz wzrost w łasce, o Wasz rozwój charakteru, i o waszą znajomość Pana, jego Prawdy i Jego woli.

Wzrost w łasce Bożej możemy osiągnąć poprzez rozwijanie osobistej społeczności, relacji z Bogiem. Dokonujemy tego poprzez modlitwę, szczerą i szybką skruchę, rozliczanie się przed Bogiem z upadków ale i z sukcesów. Dokonujemy tego również poprzez ustawiczne szukanie Jego woli, i zapieranie siebie, świata w celu wypełnienia, zrealizowania tej Bożej woli.

Owa osobista społeczność z Bogiem sprawiają, ze się przemieniamy, że nasz charakter równoważy się, ze zyskujemy pokój wewnętrzny i pokój z Bogiem, który przewyższa wszystko, co możemy posiadać.

Dokonujemy to również poprzez badanie jego Słowa, poznawanie jego przeszłych, obecnych i przyszłych zamierzeń i działań.

Inny, choć podobny w przekazie obraz znajdujemy w naukach Apostoła Pawła (Hebr. 12:26-29).
Apostoł poruszając temat trzęsienia góry Synaj w czasach przekazywania Zakonu Mojżeszowi przedstawił Boską zapowiedź ponownego „zatrzęsienia (przez Boga) nie tylko ziemią, ale i nawet i niebem”, odnosząc się właśnie do zniszczenia ziemskiego systemu organizacji społeczeństwa. To wstrząśnięcie ma doprowadzić do upadku, do objawienia wszystkich rzeczy nietrwałych, udających trwałość, mających pozór pewności, stabilności, a w rzeczywistości pełnych fałszu, skrytych za fasadą prawdy, sprawiedliwości – a tak naprawdę w ogóle nie oparte ani na zasadach prawdy, ani na normach sprawiedliwości.

I przy tej okazji Paweł również podaje ważna poradę:

Hebr. 12:28-29
28. Przeto okażmy się wdzięcznymi, my, którzy otrzymujemy królestwo niewzruszone, i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią.
29. Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym.

(1) Bądźmy wdzięczni.

Nie mamy powodu do wysokiego myślenia o sobie, jesteśmy niskiego rodu, mało znaczący w oczach świata, i Prawda nie powinna nas uczynić dumnymi, pysznymi, zarozumiałymi.

A jakimi?

(2) służącymi Bogu w sposób podobający się Jemu, z rozwagą i skromnością, bo nasz Bóg naprawdę tego  wszystkiego co zamierzył wobec chrześcijaństwa dokona.

„Szacunek i bojaźń”, prawidłowo powinno być przetłumaczone na „rozwagę i skromność”, czyli rozsądne, pobożne i niewywyższające się (np. świadomością sytuacji) postępowanie, podobające się Bogu.

Na koniec zatem chcę powiedzieć: niewątpliwie świat zamienia się w ruinę. Czasem jest przyspieszenie
(jak obecnie), czasem zwolnienie, ale nieuchronnie dokonuje się jego demontaż. Cokolwiek się nie stanie, cokolwiek nie przyniesie nam jutro, to już za chwilę będzie królestwo, będzie odpoczynek, będzie uwolnienie. Tam nasze smutki przeminą, trudy się skończą, to co złe stanie się tylko wspomnieniem. Pan Jezus już króluje, już przygotowuje wszystko aby wyczekiwane, wytęsknione nowe niebo, i nowa ziemia przyniosła upragniony pokój utrudzonej rodzinie ludzkiej.

Choć nie jest łatwo nam zachowywać się tak jak trzeba, to usilnie starajmy się:

  1. Uniknąć skażenia samowolą
  2. Być wytrwałymi aż do końca
  3. Czuwać, i nie dać się zwieść
  4. Dbać o naszą osobistą więź z Panem, rozwój charakteru i ducha Prawdy
  5. Okazywać wdzięczność w naszej skromnej i rozważnej służbie Bogu, braciom, Prawdzie.

Wszystko to wydaje się jest tym, co nasz umiłowany Zbawiciel ukrył w słowach: „podnoście Wasze głowy, i prostujcie Wasze kolana” gdy zaczniecie dostrzegać ów narastający ucisk.

I właśnie tego Wam – i sobie również – życzę w tym trudnych czasach, abyśmy:

– unikali skażenia,

– okazywali wierną wytrwałość,

– czuwali, nie dając się zwodzić

– czule zadbali o utrzymanie więzi z Panem, i rozwój charakteru,

– okazywali wdzięczność w skromnej i rozważnej służbie Bogu, Prawdzie i braciom,

Niechaj Pan nam w tym wszystkich błogosławi!

1 thoughts on “Gdy świat zamienia się w ruinę”

  1. Wyrażam wielki szacunek dla autora, bardzo rzetelnie ujęta została obecna rzeczywistość naszego świata. To ciągła, postępująca destrukcja wszystkiego co nas otacza. Jednakże myślę, że jak każda globalna zaraza, epidemia czy ostatnio pandemia, otwiera wielu ludziom oczy, a także wyzwala nowe spojrzenie na Boga. Tak też i ta ostatnia przyczyniła się do powstania wielu nowych domowych kościołów Chrystusa i pójścia za Nim, czego sam jestem tego uczestnikiem. Pozdrawiam z Panem Bogiem. Janek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *