List otwarty do Adwentysty Dnia Siódmego

Echa pielgrzymaKwestia stosunku chrześcijanina do Starego Testamentu, a szczególnie Zakonu, w tym praw Bożych, takich jak Sabat, od wieków stanowi przedmiot dyskusji. Udostępniamy list wydrukowany po raz pierwszy w kwartalniku „Stara Teologia” (nr 83, październik 1908 r.), a niedawno przypomniany w zbiorze kazań i tekstów badacza Biblii i kaznodziei, Benjamina H. Bartona (Echa Pielgrzyma). Wysyłamy wszystkim zainteresowanym tym tematem z modlitwą, aby rozważania te były dla Was błogosławieństwem. Wskazana uważna lektura – wraz z biblijnymi odnośnikami. Szalom!


Szanowny Panie i Bracie!

Nawet, jeśli posiadam różne od Pańskich poglądy na temat Zakonu, czuję się zobligowany, by wyrazić podziw dla gorliwości, z jaką Pan i Pańscy współpracownicy staracie się głosić to, co uważacie za prawdę Bożą. Gdy uważamy coś za słuszne, musimy tak czynić, dopóki Pan nie obdarzy nas innym zapatrywaniem. Daleko bardziej wolałbym się mylić i być konsekwentnym, niż mieć słuszność i być niekonsekwentnym, choć najlepiej jest zarówno mieć rację, jak i być konsekwentnym.

Czuję się upoważniony, by zwracać się do Pana jako do brata w Chrystusie, bowiem w wielu punktach moglibyśmy utrzymywać harmonijną społeczność. Wielbimy tego samego Ojca w niebie. Pokładamy ufność w zasłudze tej samej wielkiej ofiary za grzech. Poszukujemy światła tego samego natchnionego Pisma Świętego. Obaj staramy się prowadzić życie w taki sposób, by było to na chwałę Boga. Jednakowo zapatrujemy się na naturę duszy, karę za grzech, przywrócenie Ziemi do edeńskich warunków, babiloński stan tak zwanego chrześcijaństwa i zbliżający się czas ucisku w finansowym, politycznym i socjalnym obszarze. I w końcu, co dość istotne, każdy z nas widzi konieczność cierpienia z Chrystusem, jeśli mamy być z Nim uwielbieni; i nieco już wycierpieliśmy, doznając szyderstw i drwin, jakimi świat obrzuca żołnierzy krzyża. Lista tych wszystkich zagadnień, co do których się zgadzamy, pozwoli Panu zdać sobie sprawę, że jeśli zamierzam mówić o tym, co nas różni, to nie w duchu kłótliwości, lecz wyłącznie w celu podzielenia się błogością i radością, jakie zaświtały do naszych serc w związku z tym pokrzepiającym światłem; przy każdym niemal zdaniu szepcę modlitwę, żeby umiłowany Pan błogosławił i był łaskaw skorzystać z tej nędznej usługi ku Jego chwale.

Nasze różnice zawisły, zdaje się, w znacznej części wokół kwestii sabatu, przejdę zatem do jej rozważenia.

Zgadzamy się z naszymi przyjaciółmi adwentystami, że Bóg nigdy nie upoważnił nikogo do zamiany sabatu z Dekalogu z siódmego dnia tygodnia na dzień pierwszy, ale my wierzymy, że tak jak chrześcijanin ma prawdziwie większego Najwyższego Kapłana, większą ofiarę i większy Przybytek, niż miał Izrael, tak samo naśladowca Chrystusa ma również znacznie większy sabat niż naśladowca Mojżesza. Wszystko, co było pod żydowską dyspensacją, obrazowało przyszłe dobra (Hebr. 10:1). Dzień Pojednania, Pascha, lata sabatowe, jubileusze itd., wszystko to było symbolem ważniejszych rzeczy, dlaczego więc dziwnym miałoby się wydawać, że dzień siódmy czy sabat był nie mniej obrazowy niż siódmy czy sabatowy rok? Żeby się Pan przekonał, iż jest to nauka biblijna, oto słowa Pawła z Kol. 2:16-17: „Niechajże was tedy nikt nie sądzi dla pokarmu, albo dla napoju; albo z strony święta, albo nowiu miesiąca, albo sabatów, które są cieniem rzeczy przyszłych, ale prawdą jest ciało Chrystusowe”. Ci, którzy zachowują dzień siódmy, będą argumentować, że sabat odnosi się tutaj do tych rocznych okazji, które również zwane były sabatami, ponieważ należało wtedy między innymi przestrzegać odpoczynku od pracy, na przykład w Dniu Pojednania. Nie może jednak o to chodzić w Pawłowej wypowiedzi, ponieważ wszystkie owe roczne sabaty zawarł on już w określeniu „z strony święta”. Zgodnie z właściwymi sobie systematycznymi formami wyrażania się Paweł powiedział najpierw o dorocznych świętach, potem przeszedł do tych, które świętowano co miesiąc, do nowi księżyca, a następnie do tygodniowych dni odpoczynku. Chrześcijanin również ma sabat, ale, jak zobaczymy, jego sabat jest znacznie większy niż sabat żydowski, tak jak istota rzeczy większa jest niż jej cień.

Może zapyta Pan, czy w 2 Mojż. 31:16 Bóg nie mówi o siódmym dniu sabatowym, że dany był jako „przymierze wieczne” [NB]. Odpowiadam, że zupełnie identycznego języka, jakiego Bóg używa tutaj, mówiąc o sabacie, używa gdzie indziej w odniesieniu do ofiary ze żniw (3 Mojż. 23:14), ofiary w dniu pięćdziesiątnicy (3 Mojż. 23:21), do Dnia Pojednania (3 Mojż. 23:31-32) i święta szałasów (3 Mojż. 23:41). To samo hebrajskie słowo „olam”, przetłumaczone na „wieczna” w odniesieniu do dnia siódmego, przełożone zostało na [ang.] „na zawsze” w innych zapisach (zob. Analityczna Konkordancja Younga). Jeśli pogląd adwentystyczny jest poprawny, nadal powinniśmy obchodzić święto szałasów na równi z sabatem, ale, jak wykazali niektórzy Pańscy bracia, jeśli chodzi o karę dla grzeszników, wówczas słowo „olam”, podobnie jak greckie „aion”, oznacza w rzeczywistości „trwający przez wiek” lub „trwający aż do spełnienia”. Czasem jest ono używane w znaczeniu „wieczny”, ale niekoniecznie. I tak, w 2 Mojż. 29:9 czytamy, że urząd kapłański powierzony był Aaronowi i jego potomkom „ustawą wieczną” – użyto tu właśnie słowa „olam”. To, że nie znaczy ono w tym zdaniu „wieczny”, jest ewidentne, gdyż ród Aarona utracił kapłaństwo tysiąc osiemset lat temu. Proszę zwrócić uwagę na Hebr. 7:11-14.

Czy nie widzimy, że Pan Bóg użył tego samego języka, mówiąc o sabacie tygodniowym, jakiego używa w odniesieniu do innych żydowskich ustanowień, które przeminęły, gdy nadeszło to, co obrazowały i czy podobnie też sabat żydowski nie przeminął, gdy został zastąpiony większym sabatem? Proszę zauważyć słowa naszego Pana w Mat. 5:17-18: „Nie mniemajcie, abym przyszedł rozwiązywać zakon albo proroki; nie przyszedłem rozwiązywać, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Aż przeminie niebo i ziemia, jedna jota albo jedna kreska nie przeminie z zakonu, ażby się wszystko stało”. Nasz Pan nie mówi, że Zakon nie miał przeminąć, lecz że nie miał przeminąć, dopóki się nie wypełni. Najpierw mówi nam wszakże, że On przyszedł, aby go wypełnić, a więc, skoro wypełnił się on w Nim, to przeminął. Jest istotna różnica między zniszczeniem czegoś a przeminięciem wskutek wypełnienia. Prawo obrzezki nigdy nie zostało zniszczone, lecz przeminęło i zostało zniesione, gdy ustanowione zostało to, na co ono wskazywało, czyli obrzezka serca, a to jest owa wyższa obrzezka, jaką musimy praktykować (Rzym. 2:28-29). Podobnie też Chrystus nie zniszczył Zakonu ani go nie unieważnił, lecz Jego doskonałe życie było wypełnieniem każdego jego wymagania, czego nie moglibyśmy dokonać my jako stworzenia niedoskonałe i w związku z tym to On stał się dziedzicem wszystkich obietnic Zakonu wraz z prawem udzielenia tego, co odziedziczył na mocy Zakonu, wszystkim, którzy stają się Jego. Ponadto Zakon prowadził do Chrystusa i na Niego wskazywał jako na owego świętego, o którym Mojżesz powiedział: „Onego słuchać będziecie? (Dzieje Ap. 7:37; Gal. 3:24-25). W związku z tym traktować Zakon dany przez Mojżesza jako obowiązujący chrześcijanina to wątpić, czy Chrystus wypełnił to, po co przyszedł, czyli by „wypełnić” Zakon. Oczywiście chrześcijanin musi studiować Zakon, a znajdzie w nim skarby inspirowane mądrością, ale bada go jako cień lepszych rzeczy, jako zobrazowanie błogosławieństw obiecanych w Tym, który był większy niż Mojżesz – w Chrystusie.

Czy zatem naśladowca Chrystusa nie znajduje się pod żadnym prawem? Owszem, znajduje się on pod nowym prawem, wyższym prawem. Tak jak ma lepszego Najwyższego Kapłana, lepszą ofiarę, lepsze wszystko, niż mieli Żydzi, tak ma również lepsze prawo, które zawiera lepszy sabat. Izaj. 42:21 zapowiada, że Chrystus miał „okazać wielkość i wspaniałość Prawa” (BT) i teraz jesteśmy pod tym wspaniałym prawem. Zakon głosił: „Nie będziesz zabijał”, ale Chrystus okazał jego wspaniałość, gdy uczył, że każdy, kto nienawidzi swego brata bez przyczyny, winien jest zabójstwa (Mat. 5:21,22,27,28). Zakon rzekł: „Nie będziesz kradł”, ale Chrystus uczył, że powinniśmy nie tylko powstrzymać się od ograbienia bliźniego, ale mamy zawsze być gotowi dzielić się z nim wszystkim, co posiadamy, aż do oddania życia za braci (Jan 15:13; 1 Jana 3:16). Zakon powiedział: „Czcij ojca twego i matkę twoją” ” ale my mamy pouczenie, żeby oddawać cześć temu, komu się ona należy (Rzym. 13:7).

Drogi Bracie, adwentyści uważają, że Chrystus okazał wspaniałość 1., 2., 3., 5., 6., 7., 8., 9. i 10. przykazania, ale nie zdołali uzmysłowić sobie, że sławnym uczynił On również 4. przykazanie – o sabacie. Przeciwnie, oni wierzą, że je pomniejszył. Jeden z Pańskich braci tak mi to wyłożył: „Przed Chrystusem każdy mały czyn przeciwny sabatowi, nawet rozpalenie ognia, miał być surowo karany, ale od ofiary Chrystusa, o ile tylko staramy się czynić jak najlepiej, żeby zachowywać sabat, Pan Bóg przebaczy i pominie nasze niedostatki w posłuszeństwie względem tego przykazania”. Okazywałoby to wielkość Boskiego miłosierdzia, ale nie sławiłoby przykazania. Czy wysławiałoby to szóste przykazanie, gdybyśmy stwierdzili: „Przed Chrystusem morderca miał być srogo karany; ale odtąd, jeśli tylko starasz się przestrzegać Zakon 'nie będziesz zabijał’, wszystko będzie w porządku, jeśli zabijesz człowieka raz na jakiś czas”. Jednak tylko w tym sensie byłem w stanie zauważyć różnicę w spojrzeniu na sabat Adwentystów Dnia Siódmego i dawnych Żydów.

Proszę pozwolić, że zaprezentuję teraz nasze zrozumienie tego, w jaki sposób Chrystus okazał wielkość prawa sabatowego. Izraelita miał traktować jedną dziesiątą z tego, co posiadał, jako świętość dla Pana, ale czy kiedykolwiek słyszymy, żeby chrześcijaninowi doradzano oddawanie dziesięciny Panu? Ani razu. A ile mamy Mu oddawać? Wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy. Mamy oddawać wszystko, co możemy, w sposób bezpośredni, ale równoważność stanowi też to, co oddajemy Mu w sposób pośredni, np. dajemy Mu pieniądze, jakie przeznaczamy na żywność i ubranie, gdyż nasze ciało należy do Niego i jest używane w służbie dla Niego i dla Jego chwały. Jedzenie daje nam siłę, żeby więcej dla Niego robić, stąd też pieniądze, jakie wydajemy na żywność, przeznaczamy dla Pana (Rzym. 12:1; 1 Kor. 6:20; 2 Kor. 5:15). W Łuk. 14:33 nasz Mistrz nie mówi nam, żeby zaniechać lub wyrzec się dziesięciny, lecz „wszystkich majętności”. Chrześcijanin nie tylko oddaje Panu więcej, niż oddawał Żyd, bo oddaje też w wyższym sensie. Żyd oddawał Panu, oddawszy kapłanom i Lewitom, zaś chrześcijanin oddaje Panu poprzez to, że we wszystkim stara się postępować w sposób znajdujący u Pana pochwałę. „Panie, czego sobie życzysz? co mam zrobić z tym dolarem, z tą godziną, z tymi dłońmi?” – takie jest stałe nastawienie jego serca.

Żyd śpiewał: „Trochę sam, a trochę Ty”. Chrześcijanin śpiewa: „Już nie ja, lecz tylko Ty” [HoD 224].

Podobnie też Żyd oddawał Bogu jedną siódmą swego czasu, a chrześcijanin ma oddawać siedem siódmych. W 3 Mojż. 19:30 Pan mówi: „Sabaty moje zachowujcie, a świątnicę moją w uczciwości miejcie” [BT]. Świątnica była świętą budowlą, poprzez którą Bóg objawiał się Izraelowi, tak że dla nich słowo to oznacza pewne określone, święte miejsce. Chrześcijanin wszakże znajduje swoją świątnicę wszędzie tam, gdzie przebywa; każde miejsce jest dla niego świętym miejscem, podobnie jak każdy dzień jest świętym dniem, sabatem odpocznienia dla niego. Ma on lepszą świątynię, żeby ją szanować i lepszy sabat, żeby go zachowywać. Nie tylko jego sabat jest różny od sabatu obrazowego, ale również natura jego odpoczynku jest inna. Oznacza to nie tylko zaprzestanie pracy fizycznej, ale odpoczynek od pracy dla siebie w celu działania i życia dla Boga. Oznacza to odpocząć tak, jak Bóg odpoczął po zakończeniu dzieła stworzenia, czyli – jak mamy wyrażone w Słowie – „wejść do owego odpocznienia” [Hebr. 4:11]. Boski odpoczynek nie oznacza bezczynności, „deszcz spuszcza” i „słońce jego wschodzi” w siódmym dniu jak w każdym innym. Jak On zatem odpoczywa? Zaprzestał pracy dla samego siebie w tym celu, aby pracować dla człowieka przez swego Syna. A jak my odpoczywamy podobnie jak On? Poprzez zaprzestanie pracy dla siebie, aby pracować dla Niego przez Chrystusa. Posłuchaj Hebr. 4:10: „Kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich”. Paweł kontynuuje w wersecie 11: „Starajmy się tedy usilnie…”, nie zaprzestawajmy pracy, lecz odłóżmy samolubne skłonności, które by nami kierowały, żeby żyć dla siebie, przeciwnie do woli Bożej, zamiast pozwolić nam „wejść do onego odpocznienia”. Ten odpoczynek, który symbolizował siódmy dzień, nie zakończy się wraz z tym życiem, lecz będzie trwał jako odpoczynek wieczny, rozpoczynający się tutaj i dopełniający się w wieczności.

Proszę mi pozwolić tutaj na dygresję i stwierdzić, że Boski dzień odpocznienia nie był okresem dwudziestoczterogodzinnym, lecz podobnie jak sześć dni stworzenia – był okresem długim. W naszym codziennym języku często tak właśnie używamy słowa „dzień”, równie często jest tak i w języku Biblii (2 Piotra 3:8; Psalm 95:7-10). Tymczasem dzień zbawienia z 2 Kor. 6:2 trwa już ponad tysiąc osiemset lat i tak było też z wielkimi dniami stworzenia; były to długie okresy czasu; podobnie też dzień siódmy, w którym Bóg odpoczął, jest długim okresem, jeszcze nie zakończonym. Czas nie pozwoli mi raczej podać biblijnych dowodów odnośnie tej kwestii, ale gdyby Pan sobie życzył, mogę to kiedyś uczynić.

Powrócę do tematu tego listu. W Izaj. 58:13 natchniony prorok opisuje, co składa się na chrześcijańskie zachowywanie sabatu. Musimy zaprzestać postępowania swoimi własnymi drogami, wykonywania swoich własnych przyjemności i mówienia swoich własnych słów. Chrześcijanin musi to jednak robić codziennie, dlatego każdy dzień musi być dla niego sabatem. Z obawy, że można by nie odnieść ostatniej części wersetu do sabatu, przytoczę wersję RV, gdzie czytamy: „i uczcisz go, nie odbywając w nim podróży…itd.” [NB]. Każdego dnia mamy wypowiadać „wyroki Boże” (1 Piotra 4:11). Każdego dnia Bóg ma w nas prowadzić dzieło „według upodobania swego” (Filip. 2:13). Każdego dnia „od Pana bywają sprawowane drogi człowieka dobrego” (Psalm 37:23). Tak więc powtórzę: każdy dzień jest sabatem dla tego, kto już „nie dla siebie” żyje. Czyż nie jest to wspaniałe okazywanie wielkości Zakonu?

Teraz rozumiemy, w jaki sposób „koniec zakonu jest Chrystus ku sprawiedliwości każdemu wierzącemu” (Rzym. 10:4). Rozumiemy, dlaczego Paweł mógł powiedzieć w Gal. 3:19: „Cóż tedy zakon? Dla przestępstwa przydany jest, ażby przyszło ono nasienie”, a później, w wersetach 23 do 25, odważnie porównuje Zakon do pedagoga, któremu zostali oddani na pewien okres, ale „gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod pedagogiem„. Możemy pojąć, dlaczego Paweł narzeka – bo „przestrzegacie dni” (Gal. 4:10-11), i daje do zrozumienia, że brat, który „robi różnicę między dniem a dniem” (Rzym. 14:5 – czyt. wersety 1 do 7 NB), jest słaby, nie uświadamiając sobie, że wszystkie one mają być uważane za dni, w których szukać należy Jego chwały.

Wiem, że Adwentyści Dnia Siódmego dzielą Zakon na dwie części, nazywając Dekalog „prawem Boga”, a pozostałą część „prawem Mojżesza”, utrzymując następnie, że Chrystus odszedł od prawa Mojżeszowego, ale nie od prawa Bożego. Jest to poważny błąd; wszystko to było prawem Boga, gdyż pochodziło od Niego i całe było prawem Mojżesza, bo przyszło przez niego (3 Mojż. 26:46; 5 Mojż. 5:5). I tak, w Mar. 7:10 nasz Zbawiciel cytuje jedno z dziesięciu przykazań (2 Mojż. 20:12; 5 Mojż. 5:16), a potem w tym samym wersecie prawo, które nie było w Dekalogu (2 Mojż. 21:17; 3 Mojż. 20:9), a mimo to oba przypisuje Mojżeszowi, który nie był wprawdzie autorem żadnego z nich, ale przedstawicielem, za pośrednictwem którego Bóg przekazał oba przykazania. Ponadto fakt, że Zakon, który był aż do Jana (Łuk. 16:16; Mat. 11:13), obejmował zarówno Dekalog, jak i zakonne przepisy ceremonialne, ma swój dowód w Rzym. 7:6-7, gdzie Paweł, stwierdziwszy, że „teraz staliśmy się wolni od zakonu”, nie pozostawia wątpliwości co do tego, jaki zakon ma na myśli, cytując dziesiąte przykazanie. Jak wykazują jego słowa, nie jesteśmy już dłużej pod literą (chodzi o litery, które znajdowały się na kamieniach), ale pod duchem, pozaobrazem, którego cień stanowiły słowa na kamieniach – pod większym prawem miłości (Jak. 1:25, 2:8). Gdy więc czytamy w księgach od Dziejów Apostolskich do Objawienia o odkupionych zachowujących przykazania Boże, nie myślimy o literach danych przez Mojżesza na kamieniu, lecz o wznioślejszym „zakonie ducha żywota, który jest w Chrystusie Jezusie” (Rzym. 8:2).

Proszę zwrócić uwagę na inny fragment: 2 Kor. 3:3-11 [NB]. Wyrażenie „utrwalone literami w kamieniu” i odniesienie do twarzy Mojżesza, która w owym czasie jaśniała, to dowód, że Paweł mówi o Dekalogu. W wersecie siódmym mówi nam, że Zakonowi towarzyszyła taka chwała, iż powodowała nawet lśnienie oblicza Mojżeszowego. Natomiast w wersecie ósmym nawiązuje do tego, co będzie związane z jeszcze większąchwałą i kontynuuje, wykazując, że miała przyjść „chwała, która tamtą przewyższa” (w. 10), a wówczas to, co było dane z chwałą, czyli Zakon utrwalony na kamieniach, miało przeminąć (w. 11). Godne uwagi jest podobieństwo między RV w 11. wersecie a Mat. 5:18. Dalej, w wersetach 12 do 18, Paweł wskazuje, że chociaż przed Izraelem Mojżesz zakrywał twarz, tak żeby nie widzieli chwalebnego rezultatu nadania Zakonu, my wszakże powinniśmy się powstrzymywać przed zakrywaniem swoich serc zasłoną uprzedzenia itp., ponieważ pragniemy widzieć owe chwalebniejsze skutki tego wspanialszego prawa na naszych sercach i w życiu naszych braci, a w szczególności to, w jaki sposób odzwierciedlało się ono w osobie naszego „starszego brata”, Pana Jezusa (2 Kor. 3:18).

Drogi Bracie, można by napisać znacznie więcej, jednak muszę się ograniczyć do jednego lub dwóch krótkich stwierdzeń. Kazania Pawła wygłaszane siódmego dnia nie stanowią poparcia dla Adwentyzmu Dnia Siódmego. Był to dzień, w którym zaprzestanie pracy pozwalało gromadzić się Żydom w synagogach, zaś Pawłowi dawało sposobność, z której ochoczo korzystał. Gdziekolwiek i kiedykolwiek znajdował uszy ku słuchaniu, był gotowy głosić. Siódmego dnia synagogi były pełne, tak więc Paweł tam szedł, natomiast w pozostałe dni głosił na rynku, gdzie wtedy było mnóstwo ludzi (Dzieje Ap. 17:17). Tak jak Paweł wykorzystywał takowe okazje, my korzystamy z tych, na jakie możemy sobie pozwolić pierwszego dnia, nie dlatego, że istnieje Boskie przykazanie, by uważać ten dzień za sabat i przedkładać go nad inne dni, jakkolwiek uważamy go za bardzo odpowiedni dzień na spotkania ludu Bożego, ponieważ jest to dzień zmartwychwstania naszego Pana. Niemniej jednak powstrzymywanie się od rzeczywistej pracy pierwszego dnia nie jest pochwalaniem złych pojęć, jakich wielu się uchwyciło w tym przedmiocie – nie bardziej niż to, że wiara w Biblię nie oznacza aprobaty dla wielu złych poglądów, jakie głoszone są na jej podstawie.

Obawiam się, że ci, którzy przestrzegają siódmego dnia, wlewają nowe wino do starych bukłaków; używajmy raczej nowych pojemników, zapewnionych nam przez naszego Zbawiciela (Mat. 9:17). „Wszystkiego doświadczajcie”, włączając te sprawy, a jeśli stwierdzicie, że są zgodne ze Słowem Bożym, obyście doznali łaski, by działać w tym pełnym świetle, które było symbolizowane przez światłość Synaju, i odpoczywać w tym lepszym sensie. Dla mnie wielką pociechą było to, że zbawienie nie zawisło na takiej niepokaźnej linie jak przestrzeganie tygodniowego odpoczynku.

Są jeszcze inne szczegóły związane z sabatem, na przykład to, że był zapowiedzią Tysiąclecia, czego w ogóle nie poruszyłem. Pastor C. T. Russell z Allegheny w Pensylwanii bardzo pięknie opisał ten zarys tematu. Czy czytał Pan kiedyś książkę „Boski plan wieków”? Ma ona 386 stron, jest w płóciennej oprawie i kosztuje 25 centów. Wysyła ją The Watch Tower Bible and Tract Society, 612 Arch Street, Allegheny, Pa [Książkę tę zamówisz u nas bezpłatnie na tej stronie: boskiplan.pl]. W nowym świetle przedstawia ona wersety Pisma Świętego dotyczące Tysiąclecia, pomagając zdjąć tę „zasłonę”, o której już wspomnieliśmy.

W nadziei, że zechce Pan przyjąć mój list w tym samym duchu, w jakim go napisałem, i prosząc naszego Ojca Niebieskiego o błogosławienie jego misji, niżej podpisany

Pański brat w służbie Króla królów,

B. H. Barton

Mojżesz

2 thoughts on “List otwarty do Adwentysty Dnia Siódmego”

Skomentuj Marcin Hezychasta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *