Trudna sztuka mycia naczyń

Zapraszamy do wysłuchania wykładów na temat trudnej sztuki mycia naczyń.

Wersja pełnazbór w Bielawie, 7 września 2025 r.

Wersja skrócona – zbór w Bydgoszczy, 10 sierpnia 2025 r.

Trudna sztuka mycia naczyń

Czy macie w domu zmywarkę? Pierwsze takie mechaniczne urządzenie skonstruowała kobieta, Josephine Cochrane i pokazała je na Wystawie Światowej w Chicago w 1893 r. Zmywarka ta miała ręcznie napędzane koło i spryskiwacze. Trafiła głównie do restauracji i hoteli. Nie chodziło nawet tak bardzo o szybki czas zmywania, ale o to, by mniej naczyń się tłukło.

Na zmywarki elektryczne w domach trzeba było poczekać znacznie dłużej. Pojawiły się dopiero po II wojnie światowej, w latach 50. i 60., głównie w USA. W Europie ta technologia przyjmowała się dużo wolnej, a w Polsce dopiero po transformacji systemowej, w latach 90. a głównie po roku 2000.

Nie wszystkie jednak naczynia nadają się do zmywarek i nie można im też ufać w 100% – nadal to człowiek dogląda i bierze udział w tym procesie.

W starożytności mistrzami w dziedzinie higieny i czystości, a w tym w zmywaniu naczyń, byli Żydzi. Prawo, które otrzymali od Boga, zapewniało im bardzo praktyczne skutki jak lepsze zdrowie, mniej chorób zakaźnych, a dotyczyło też rytualnej czystości, bo przedstawiało pewne ważne rzeczy dotyczące Chrystusa i Zbawienia. W 3 Moj. 6:28 mamy opisane, co trzeba było robić po przygotowaniu ofiary za grzech. „A naczynie gliniane, w którym ją gotowano, zostanie stłuczone. A jeśli była gotowana w naczyniu miedzianym, zostanie wyszorowane i wypłukane wodą. (PT 1965, p. 45)

W 3 Moj. 11:32-33 napisano co robić przy kontakcie naczyń z ciałem zwierząt uważanych za nieczyste. „A każda rzecz, na którą upadnie coś zdechłego z nich, będzie nieczysta, zarówno drewniane naczynie, jak i szata, a także skóra, worek lub jakikolwiek inny przedmiot, którym wykonuje się pracę; należy je włożyć do wody i będzie to nieczyste aż do wieczora. Potem będzie czyste.”  (PT 1965, p. 85 – Tutaj naczynia reprezentują nauki, nieczyste zwierzęta to błędy, a woda to Słowo Boże)

Oczywiście, takich zasad było więcej, a osoby szczególnie znające się na tych obmyciach to kapłani, lewici i uczeni w Piśmie, tzw. soferim, którzy przepisywali, czytali i objaśniali Pismo Św. Jednym z nich po niewoli babilońskiej był Ezdrasz. Takich nauczających ‘soferim’ i w ogóle nauczycieli z czasem zaczęto nazywać rabinami od hebr. Rabbi, tzn. Nauczyciel.

Samo mycie naczyń było jak widać ważne. Czyści mieli też być ci, którzy mają jakikolwiek kontakt z naczyniami, a zwłaszcza ze świętymi naczyniami świątyni. Izaj. 52:11„oczyśćcie się wy, którzy nosicie naczynia Pańskie”.

W ewangeliach mamy opisanych kilka uwag naszego Pana dotyczących mycia naczyń. Jezus zgadza się z tym, że czystość jest ważna. Podkreśla jednak, że kapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze przeoczyli to, co ważniejsze, czyli moralną, wewnętrzną czystość człowieka.

W Ew. Marka 7:1-9 czytamy: „Wtedy zgromadzili się wokół niego faryzeusze i pewni uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. A gdy zobaczyli, że niektórzy z jego uczniów jedzą chleb nieczystymi, to znaczy nieobmytymi rękami, ganili to. Faryzeusze bowiem i wszyscy Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli dokładnie nie umyją rąk [CHODZI O RYTUALNE OBMYCIA, OKREŚLONĄ LICZBĘ RAZY ITD. – dopisek: ws]. I po powrocie z rynku nie jedzą, jeśli się nie umyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przyjęli po to, by je zachowywać, jak obmywanie kubków, dzbanów, naczyń miedzianych i stołów. Zapytali go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą chleb nieumytymi rękami? Wtedy on im odpowiedział: Dobrze Izajasz prorokował o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci mnie wargami, ale ich serce daleko jest ode mnie. Lecz na próżno mnie czczą, ucząc nauk, które są nakazami ludzi. Wy bowiem, opuściwszy przykazania Boże, trzymacie się tradycji ludzkiej, obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych tym podobnych rzeczy czynicie. Mówił im też: Całkowicie znosicie przykazanie Boże, aby zachować swoją tradycję.

Dalej nasz Pan daje im konkretny przykład, ale nie będziemy go teraz omawiać.

Wiemy, że Jezus nie uczył braku czystości. Chrześcijanie nie mają być brudni i niechlujni cieleśnie. Jednak faryzeusze patrzyli tylko na rytuał mycia rąk. Nawet gdy ręce były czyste, robili to, bo taki był zwyczaj, a jak ktoś tego nie robił tak, jak oni, to był dla nich nieczysty. Jezus to krytykował, nie chciał, żeby ludzie robili rzeczy tylko na pokaz. Jeśli chodzi o te obmycia, to zajmowały one dużo czasu i były ciężarem, zwłaszcza dla ludzi biednych i pracujących. Ci więc, którzy tak nie robili, czuli się przez to gorsi, uważali, że nie są wierni Bogu i tak byli traktowani.
A przecież to były tylko ludzkie tradycje, a nie Boskie przykazania [R-5096].

Innym razem Jezus daje faryzeuszom rady jak należy myć naczynia. Jest to bardzo ciekawe, bo oni uważali się za ekspertów w tej dziedzinie, a tutaj Jezus, który nie robił tak dużo rytualnych obmyć, zaczyna ich pouczać w tej sferze, którą uważali za swoją WŁASNĄ. Mat. 23:25-28 –

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo oczyszczacie kubek i misę z zewnątrz, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Ślepy faryzeuszu, oczyść najpierw wnętrze kubka i misy, aby i to, co jest na zewnątrz, było czyste. [MOŻEMY TO JESZCZE POWIĄZAĆ Z NASTĘPNYMI SŁOWAMI:] Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo jesteście podobni do grobów pobielanych, które z zewnątrz wydają się piękne, ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelkiej nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, ale wewnątrz jesteście pełni obłudy i nieprawości.

Trudno, żeby kubeczki i talerze były pełne ‘zdzierstwa’ i ‘niepowściągliwości’. Czy jak mówią inne przekłady: „pełne wyłudzeń i zbytku” albo „łupiestwa i pożądliwości”. Tacy mogą być ludzie w swoich charakterach. I o to właśnie chodziło Jezusowi. Faryzeusze, z którymi rozmawiał, zewnętrznie próbowali zachować przykazania i ludzkie tradycje, chcieli uchodzić za sprawiedliwych, chcieli dobrze wyglądać przed innymi. Ale w sercu knuli złe rzeczy, między sobą oczerniali drugich, uważali się za świętych, choć wcale tacy nie byli.

Jezus przywraca właściwą kolejność. Zacznij od swojego serca, od swoich myśli i uczuć. Prawdziwa czystość zaczyna się od serca, a nie od rytuałów i nie od tego, co widzą i co powiedzą inni ludzie. W Przyp. 4:23 Słowo Boże mówi – „Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego; bo z niego żywot pochodzi.” Jeśli chodzi o zewnętrzne działania to wszyscy mniej lub bardziej upadamy. Jednak Bóg patrzy na nasze intencje, naszą wolę i uczucia. Przyp. 23:26 – „Synu mój/ [Córko moja], daj mi serce twoje, a oczy twoje niechaj strzegą dróg moich”. Czemu akurat serce? Bo gdy komuś lub czemuś oddasz serce, swoje uczucia, to znaczy, że kochasz tę osobę i w pełni ufasz jej. A to zmienia całe życie i całą relację między Wami.

Jeżeli skupimy się na sercu w kontaktach z Bogiem to wtedy to, co będzie na zewnątrz, też zacznie stawać się lepsze i bardziej czyste. Jeżeli jednak na zewnątrz będziemy chcieli uchodzić za sprawiedliwych, a w środku nic się nie zmieni, to będzie to tak jakby umyć kubek dookoła, a w środku zostawić całe brudne. Nie chcielibyśmy się napić kawy z takiej filiżanki.

To też jakby umyć patelnie ze wszystkich stron, a w środku zostawić spaleniznę i resztki jedzenia. Jeśli zrobimy na odwrót i nawet nie uda nam się w 100% wyszorować tego, co na zewnątrz, to nadal będziemy mieli czystą wodę i czyste jedzenie. Zawsze pamiętajmy o tej kolejności.

Zobaczmy, że takie codzienne czynności mogą dać nam sporo do myślenia, jeśli spojrzymy na nie duchowo. To mogą być bardzo różne rzeczy. Dam Wam przykład: dolewanie wody do czajnika i do filtra na wodę… – a pomyślmy o wodzie żywej – o Słowie Bożym. Aby nalewać z naszego naczynia drugim, my sami musimy codziennie uzupełniać wodą nasze własne naczynie.

W Rzym. 13:10 czytamy, że „Miłość bliźniemu złości nie wyrządza; a tak wypełnieniem zakonu jest miłość”. Chodzi o to, że jeśli mamy dobrą wolę dla drugiego człowieka w sercu, to nie potrzebujemy aż tak szczegółowych przepisów, bo po prostu nie chcemy go okradać, nie chcemy go zabijać ani źle o nim mówić. Chcemy dać coś dobrego drugim.

Jeśli jednak w sercu będziemy mieli nienawiść, to zawsze znajdziemy taki przepis albo takie obejście przepisu, żeby komuś zaszkodzić i będziemy jeszcze uznawali, że wszystko zrobiliśmy zgodnie z prawem. Będziemy w ten sposób oszukiwali samych siebie. Jak poetycko ujął Jezus zaczniemy „przecedzać komara, a połykać wielbłąda”.

Zobaczmy na pewien fragment dotyczący Tysiąclecia i Nowego Przymierza. W Ks. Jeremiasza 31:33 czytamy: „Ale takie będzie przymierze, które zawrę z domem Izraela po tych dniach, mówi PAN: Włożę moje prawo w ich wnętrza i wypisze je na ich sercach. I będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.”

Pod koniec Wieku Tysiąclecia każdy będzie zewnętrznie przestrzegał Bożego prawa (bo tak będzie trzeba żeby aż do tego momentu przeżyć), ale będą tacy, którzy nie będą go mieli w swoim sercu. A tego właśnie będzie dotyczyła końcowa próba w żniwie lub w tzw. „małym okresie” tego Wieku.

W Małym okresie po Tysiącleciu wielkie pokusy zejdą na świat. Szatan zwiódł narody w obecnym świecie i gdy będzie wypuszczony na końcu Tysiąclecia, to ci, którzy nie będą mieli prawa Bożego wypisanego na swoich sercach dadzą się zwieść i pójdą za nim. Inaczej mówiąc: nie tak bardzo liczy się to, co zewnętrznie nam się udaje, ale jak głęboko dobroć wpisana jest w nasze wnętrze. Czy do głębi napełnił mnie duch święty… To trochę trudne i czasem bolesne pytanie, które jednak warto sobie postawić.

Terapeuta uzależnień, a wcześniej sam człowiek uzależniony od narkotyków, Robert Rutkowski, powiedział kiedyś w wywiadzie, że: Przyznanie się do problemu to już bardzo dużo, to przekroczenie pewnego magicznego progu. Mamy taki kod genetyczny, w który wpisany jest skrypt mówiący, że powinniśmy ukrywać swoje słabości.”

Myślę, że coś podobnego jest też w kwestiach duchowych. My czasami mając dużo Bożej prawdy w głowach, możemy mieć w sercu takie nastawienie, aby pouczać innych, aby ustawiać im życie i to jak powinni chwalić Boga. A jak jest z moim osobistym życiem? Jak ja żyję na co dzień? O czym myślę? Jeśli mam kiedyś pomóc w leczeniu świata albo dziś pomóc mojemu bratu, to jak wygląda moja osobista walka ze „starym ja”, moja walka wewnętrzna? Czy w ogóle ją toczę? Żeby tak było, trzeba przyznać się do tego, jaki jestem głęboko w sercu i zacząć trudną sztukę mycia naczyń.

Naczynia w Biblii mają dwa główne znaczenia:

1) to właśnie my, jak w tym fragmencie ewangelii – po prostu ludzie,
a szczególnie ludzie w związku z pracą głoszenia Ewangelii – w tym sensie jesteśmy jak naczynia w ręku Pana i musimy poddawać się pod Jego prowadzenie i oczyszczenie

2) to pewne nauki, a w przypadku naczyń Pańskich – są to różne nauki Biblii, których jako Boży słudzy powinniśmy używać i dbać o ich czystość.

Czasami te dwa znaczenia łączą się razem, jak w tym przykładzie kapłanów i lewitów, którzy używali naczyń Pańskich. Czyści mieli być tak samo słudzy, jak i sprzęty, których używali, czyli nauczyciele prawdy i prawdy, które głosili. Nie myślmy, że wystarczy wierzyć w dobre nauki i to już. Ten duch Prawdy musi działać w nas. Ale nie myślmy też, że „ja mam ducha Prawdy…”, więc nie potrzebuję więcej badać. Żadna z tych postaw nie podoba się Bogu.

Spójrzmy na to pierwsze znaczenie, w którym naczynia oznaczają samych ludzi. 2 do Tym. 2:19-21 – „Mimo to fundament Boży stoi niewzruszony, mając taką pieczęć: Zna Pan tych, którzy należą do niego, oraz: Niech odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa imienia Chrystusa. W wielkim zaś domu znajdują się nie tylko naczynia złote i srebrne, lecz także drewniane i gliniane, niektóre do użytku zaszczytnego, a inne do niezaszczytnego. Jeśli więc ktoś oczyści samego siebie z tego wszystkiego, będzie naczyniem do użytku zaszczytnego, uświęconym i użytecznym dla Pana, przygotowanym do każdego dobrego czynu.”

Fundamentem jest Boska sprawiedliwość i to, że Jezus zaspokoił ją przez swoją przelaną krew. Zna Pan tych którzy są Jego, to znowu znaczy, że Pan patrzy na serce, Bóg patrzy na czyjąś wiary i na starania tego człowieka, a nie na przynależność i ludzkie oceny. Bóg patrzy inaczej i my też się tego uczmy.

Przez wielki dom można rozumieć dom zbawionych, szeroko pojętą Bożą świątynię. Tak jak w starożytnej świątyni Izraela (i wcześniej w przybytku) byli kapłani i trzy grupy pomocników czyli LEWITÓW, tak tutaj mamy cztery klasy lub gatunki naczyń.
Tak samo cztery są szczególne wybrane z ludzkości klasy albo grupy osób, które będą w tysiącleciu pomagać reszcie ludzi w udoskonalaniu się.

(uwaga: Kto chciałby ten temat osobiście zgłębić do zachęcam do lektury TP nr 270-271, s. 67-68. To jest TP z września-grudnia 1973 r. i z tego co widziałem jest na stronie Waszego zboru [zborbielawa.pl] w sekcji Archiwum.)

Główna myśl jest oczywiście taka, że aby zostać dobrym narzędziem w ręku Pana na jakimkolwiek poziomie, trzeba z pomocą Pana pracować nad sobą i trzeba brać udział w oczyszczaniu nas samych przez Pana ze wszystkiego co grzeszne, błędne, samolubne i światowe.

Głębsze znaczenie złota i srebra bardzo ładnie widać u proroka Malachiasza 3:3, gdzie opisane jest dzieło naszego Pana w czasie Jego powrotu na ziemię. „I zasiądzie jako ten, kto roztapia i oczyszcza srebro: oczyści synów Lewiego, oczyści ich jako złoto i srebro i będą składać Panu ofiarę w sprawiedliwości.

Piękne widać tu Maluczkie Stadko i Wielką Kompanię, którzy pod koniec WE mieli zostać ostatecznie oczyszczeni. Pan działał na nich przez Słowo Boże, ducha świętego i różne opatrzności. Te opatrzności to choćby różne niepowodzenia, opóźnienia, błędy i wady w nich i w drugich, choroby, cierpienia czy smutki… To wszystko miało ich próbować i oczyszczać! Oczywiście, to były też radosne doświadczenia.

Wiemy, że MS i WK to są klasy, które w tysiącleciu będą niebiańską częścią Królestwa jako ISTOTY DUCHOWE. Pasują tu więc wymienione materiały, z których były naczynia: złoto i srebro, które reprezentują właśnie to co Boskie i niebiańskie – MS i WK. Ziemska część Kr. w naszym fragmencie przedstawiona jest jako drewno i glina, które wiążą się z ziemią. Drewno mogłoby oznaczać SG, bo drewno miało wyższą wartość niż glina. A glina mogłaby oznaczać MG. Te dwie klasy będą w Tysiącleciu na ziemi i to jest tutaj pokazane przez drewno i glinę.

Nasz tekst z 2 Tym. 2:20 mówi, że będą też (jakby dodatkowo) niektóre naczynia do użytku zaszczytnego i inne do użytku niezaszczytnego.
Wydaje się, że ma to różne znaczenia na różny czas.
Na WE mowa była tylko o wyborze, więc każdy miał się starać o to, aby dołączyć do tej najwyższej klasy – miał stać się złotym naczyniem, naczyniem zaszczytnym.

Jednak w tysiącleciu, gdy te cztery klasy miały już zostać wybrane [naczynia złote, srebrne, drewniane i gliniane], to znowu mamy dwie grupy. Tutaj są określone jako naczynia zaszczytne i niezaszczytne, a w jednej z przypowieści o czasie tysiąclecia jako „owce” i „kozły”. W tym sensie naczynia do zaszczytnego użytku to ci, którzy osiągają życie wieczne w tysiącleciu (czyli „owce” z przypowieści). Te drugie naczynia niektóre przekłady oddają ostro: „naczynia ku zelżywości”, „naczynia hańby”są to kozły, które na koniec Tysiąclecia mają być zniszczone.

Obraz tutaj jednak NIE ustaje i stąd jest bardzo ciekawe, że to określenie greckie można oddać na dwa sposoby – można jako „naczynia hańby”, ale można jako ”naczynia mniej zaszczytne/naczynia mniejszej czci”. Bo po tysiącleciu nie będzie już nikogo kto miałby znowu umrzeć wtórą śmiercią. Będą jednak bardziej i mniej zaszczytne naczynia w ręku naszego Pana!

Bardzo piękne widać to wszystko w symbolice Przybytku Izraela na pustyni, gdzie Pańskie błogosławieństwo stopniowo napełnia wszystko: najpierw miejsce święte, potem dziedziniec i na końcu cały obóz Izraela. Jest w tym ukryta wielka nadzieja, że tak jak Kapłani i Lewici, byli najpierw oczyszczeni i przygotowani, a później pod kierunkiem Najwyższego Kapłana prowadzili dalej dzieło pojednania całego obozu Izraela. Tak podobnie będzie w Boskim planie, że pod kierunkiem Jezusa oczyszczeni i przygotowani wybrańcy będą prowadzili restytucję całego świata ludzkości. W tym obrazie na wieczność po Tysiącleciu byliby tu pokazani wszyscy zbawieni z ludzkości.

W naszym temacie mycia albo oczyszczania i przygotowania naczyń mówią np. Przyp. 25:4„Odłącz żużel od srebra, a rozbłyśnie złotnikowi naczynie”. Brat Johnson tłumaczy to w kontekście srebra, a więc utracjuszy koron lub WK (E11, s. 658): „Gdy utracjusze koron zostaną oczyszczeni od śmieci samolubstwa i światowości, [wtedy] staną się dla Pana odpowiednimi naczyniami do niesienia Boskiego poselstwa innym”.

To samo co do ZASADY obejmuje nasze czasy. Jeżeli chcemy przynosić więcej radości naszemu Panu, czyli naszemu Złotnikowi i być używani, to musimy zostać oczyszczeni. Starajmy się więc nie obawiać doświadczeń i trudności. Przypominajmy sobie raczej, że jesteśmy w najlepszych rękach naszego Pana, a nie w rękach szatana i że Pan wie, czego nam potrzeba.

Zobaczmy teraz 2 Kor. 7:1, a przeczytajmy jeszcze ostatni werset rozdziału 6. – „[6:18] I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami – mówi Pan Wszechmogący. [7:1] Mając więc te obietnice, najmilsi, oczyśćmy się z wszelkiego brudu ciała i ducha, dopełniając uświęcenia w bojaźni Bożej.”

POPATRZMY NA MYCIE NACZYŃ: Najpierw trzeba zauważyć brud – człowiek musi uświadomić sobie grzech. Trzeba zebrać w jedno miejsce te brudne naczynia. Potem można namoczyć te mocno brudne naczynia. Takie namaczanie zmiękcza zaschnięty brud – tak samo Słowo Boże i Duch Boży zmiękcza nasze serce (Ezech. 36:25-26 – „I pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści. Oczyszczę was ze wszystkich waszych nieczystości i ze wszystkich waszych bożków. I dam wam nowe serce i włożę nowego ducha do waszego wnętrza. Wyjmę serce kamienne z waszego ciała, a dam wam serce mięsiste.”).

Dalej — Potrzebna jest ciepła woda i odpowiedni środek, który rozpuści brud. I podobnie działa Boża miłość i ofiara Jezusa, one mają na nas oczyszczający wpływ. Tylko ten jeden środek: okup Jezusa, może przynieść oczyszczenie z choroby grzechu. Szorowanie to następny etap – przypomina to różne próby i karania, które nas oczyszczają.
Jest jeszcze płukanie, żeby pozbyć się resztek brudu, no i suszenie tak,
żeby naczynie było gotowe do użycia.

To nie żaden antytyp, ale taka szybka obserwacja. Może ktoś mógłby dopasować te procesy inaczej. Na pewno jednak ważne jest uznanie grzechu, Słowo Boże i silna wiara w moc przelanej krwi Jezusa. Potrzebna jest też wytrwałość w doświadczeniach, bo one także nas oczyszczają.

Drodzy Bracia i Siostry, jest taka pieśń na temat okupu, która mówi, że „ta krew oczyszcza nas” [PBT 290]. Jeśli jedna rzecz miałaby zostać zapamiętana z tej części to niech to będzie ta myśl, że Bóg daje nam najlepszy środek do oczyszczenia z upadku, wad i brudów. Pozostaje nam tylko z tego środka korzystać i wierzyć w Jego moc. Przeczytajmy na koniec tej części 1 List Jana 1:8-2:2 – „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. [2:1] Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata.

—————- PRZERWA —————-

Przechodzimy do drugiej części naszego tematu: TRUDNA SZTUKA MYCIA NACZYŃ. Bóg wie, że my nie będziemy w stanie w tym życiu stać się doskonali zewnętrznie. 2 do Kor. 4:7 mówi: Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby wspaniałość tej mocy była z Boga, a nie z nas.” Ten skarb to w naszym przypadku nowe serce, umysł i wola, które mamy w naszym POŚWIĘCENIU SIĘ Bogu – bo od tej pory chcemy odczuwać, myśleć i decydować tak jak chciałby tego Bóg.

Jednak nadal jesteśmy upadli, nadal jesteśmy skażeni przez grzech. Nadal mamy złe skłonności, które przekazano nam w genach i mamy takie, które sami nabyliśmy w tym życiu. Bóg jednak nie liczy się z naszym upadłym stanem, bo jesteśmy przykryci przed Nim wartością krwi Chrystusa, jeśli tylko mamy wiarę i jeśli utrzymamy ją aż do końca.

W zmartwychwstaniu ta „grzeszna skorupa”, ta popękana glina będzie usunięta, a Bóg da nam nowe ciało, które lepiej posłucha nowej woli. Teraz jednak, Krew Chrystusa wystarczy, On jest gotów nas przykrywać aż do końca naszego biegu w tym upadłym ciele. Z naszej strony musimy tylko pokutować, odwracać się od grzechu na każdy dzień i trwać mocni w wierze. Bardzo umocni nas też codzienne odnawianie naszych ślubów poświęcenia – oddania się w całości na służbę Bogu.

Jeżeli nasze umysły mają pewne wspomnienia grzesznych rzeczy i pewne pożądliwości, jeśli mamy pewne złe nawyki i upadki, to nie mamy się poddawać. To nas nie skreśla. Mamy po prostu z dnia na dzień odsuwać się od tego co grzeszne, nie rozmyślać o tym, a w to miejsce nasze uczucia kierować na Boski plan, na sprawy Królestwa i na robienie dobrych rzeczy i rozmyślanie o nich.

W „Codziennej niebańskiej mannie” na 30 lipca, w 2-gim komentarzu mamy podane sposoby walki ze swoimi wadami. Myślę, że skoro istnieją metody, które mogą nam pomóc, to warto je poznać. Fragment z Biblii na 30 lipca to PnP 2:15: „Połapcie nam liski, liski małe, które psują winnice”. Wiemy, że te liski to głównie takie wady w nas, które są szczególnie miłe naszemu ciału, staremu „ja”. Często są to takie małe zejścia z drogi poświęcenia (=jak te liski małe).

Zobaczmy jaki sposób na te liski podaje nam br. Johnson w 2. komentarzu:

…Nasze wady, wielkie i małe, szkodzą naszemu duchowemu owocowaniu. Myśl ta powinna pobudzić nas do prowadzenia z nimi nieustannej walki, nie na oślep, lecz przez sensowny wysiłek. [CZYLI MAMY MIEĆ STRATEGIĘ! – jak generał na wojnie, bo to jest właśnie duchowa wojna i chodzi w niej o nas. Ale też jak ktoś kto się zabiera za dużą liczbę naczyń w zlewie.]

  1. JOHNSON pisze: „Możemy zwyciężyć te wielkie i małe wady przez:
    1. odrywanie od nich swoich uczuć,
    2. odczuwanie odrazy do nich,
    3. unikanie i przeciwstawianie się im.

Przeciwstawiając się im, mamy je:
1. atakować,
2. odpierać ich ataki.

Atakujemy je przez:
1. zastępowanie ich przeciwnymi łaskami;                      oraz
2. ograniczanie ich przez inne niż przeciwne łaski.

Odpieramy ich ataki przez:
1. odwracanie od nich uwagi;                        oraz
2. czynienie naszego serca i umysłu niedostępnymi dla nich,

…a wszystko to przez Ducha Pana. …

Jak często pisał brat Russell: Polem tej walki ducha są nasze umysły i serca. To w nich się wszystko zaczyna. Można powiedzieć, że są różne style mycia naczyń  (co dom to robi się to troszeczkę inaczej 🙂 ) i my też możemy mieć różne sposoby na ograniczanie i usuwanie brudu grzechu. Nie zawsze np. da się pokonać grzech w bezpośrednim starciu, ale można zająć umysł i ciało czymś innym. Można uciec przed pokusą, a nie wchodzić w nią. Bardzo często okaże się to najlepszą metodą.

W wierszu brzasku pt. „Granitowy mur” mamy też taką wskazówkę, aby zwrócić się do Pana po pomoc. Czytamy w nim: „1. Stanąłem przed granitowym murem, / Nagiąć ni zburzyć się go nie dało, / Próbowałem więc obejść wokoło,/ Lecz nie miał końca, tak mi się zdawało. / 2. Podjąłem ciężką próbę wspinaczki, / Lecz zbyt ostre były jego boki./ Spróbowałem zatem się podkopać,/ Fundament był jednak zbyt głęboki. / 3. Problem mój wtedy zaniosłem Panu/ I Jego pieczy powierzyłem./Wierzcie mi, muru już tam nie było,/ Gdy znowu w to miejsce wróciłem.”

Widać tu MOC MODLITWY, ale widać też, że po takiej modlitwy, w czekaniu na Pańskie odpowiedzi, trzeba zająć się czymś innym.

Nie można uderzać ciągle głową w mur, ale zamiast tego lepiej służyć Panu na tych polach, gdzie jest to możliwe, starać się rozwijać różne zalety charakteru i z czasem zobaczyć, że te miejsca gdzie był największy problem też okażą się możliwe do przejścia.

W R-4904 czytamy:Trudność wielu osób polega na tym, że szukają wielkich bitew, zamiast ich unikać i strzec swych umysłów od ukrytych wad. (…) Niewielkie potyczki, które są o wiele liczniejsze, mają główne znaczenie dla odniesienia ostatecznego zwycięstwa.

List do Hebr. 2:1„Przetoż musimy tem pilniej przestrzegać tego, cośmy słyszeli, byśmy snać nie przeciekli.” – celowo czytam tu ze starej Biblii Gdańskiej, która mówi o PRZECIEKANIU. Nasze gliniane naczyniabardzo niedoskonałe i nieszczelne, dlatego duchowe sprawy i duchowe myślenie łatwo z tych naczyń wycieka. Bardzo szybko duch tego świata, który jest wszędzie wokół, chce wypełnić pustkę w naszych umysłach i sercach.

Dlatego tak ważne jest, by na co dzień żyć bardzo blisko źródła życia. Czytajmy Boże Słowo, słuchajmy Go, odrywajmy się na modlitwę, prośmy w imienia Jezusa o Bożą pomoc w duchowym rozwoju. Badajmy Pismo Święte, śpiewajmy i miejmy kontakt z braćmi i siostrami (uczmy się razem z kart Biblii). Róbmy tak, żeby żyć blisko Pana Jezusa i blisko Prawdy, żeby Duch Boży nie był w nas gaszony, a duch świata nie napełnił nas za bardzo.

1 Tes. 4:3-5 – „Taka jest bowiem wola Boga, wasze uświęcenie, żebyście powstrzymywali się od nierządu; Aby każdy z was umiał utrzymać swoje naczynie w świętości i poszanowaniu; Nie w namiętności żądzy jak poganie, którzy nie znają Boga;”

Tu znowu widać, że naczynie oznacza po prostu naszą istotę, nas samych. Mamy rozumieć, że czystość będzie wymagała od nas samodyscypliny.

Myślę, że wszystko to ładnie podsumuje jeszcze jedna sytuacja z naszym Panem i jego słowa o myciu naczyń. Była to uczta u pewnego faryzeusza, który zaprosił do siebie Jezusa.

Łuk. 11:37-42 – „Gdy jeszcze mówił, zaprosił Go pewien faryzeusz do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego:
«Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste. Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać.”

Gospodarz uważał Jezusa za świętego człowieka, dlatego Go zaprosił. Tym bardziej zdziwił się, że Jezus nie obmył rąk tak, jak nakazywał zwyczaj. To dało Jezusowi okazję, by pokazać ważną prawdę. Powiedział, że wielu ludzi skupia się na tym, co widać, ale zaniedbuje serce. A tak naprawdę Bóg pragnie naszej sprawiedliwości, nieobłudnej miłości i szczerej żywej wiary. Ta miłość i wiara nie muszą być wielkie, ale niech będą prawdziwe i niech nie będą stronnicze. To dobry początek!

Zwróćmy uwagę na ciekawy zwrot: „dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę”Jeśli będziemy mieli w sercu piękne nastawienie, jeśli podstawą będzie dla nas sprawiedliwość, a na niej będziemy budowali miłość, to wtedy cokolwiek damy Bogu i bliźniemu, to będzie to dane we właściwy sposób i przyniesie to błogosławieństwo. To oczywiście działa też w 2-gą stronę: działanie bez miłości w sercu jest puste i nic nam nie da.

Jeśli chodzi o to drugie znaczenie, mówiące, że naczynia Pańskie to pewne prawdy Słowa Bożego, to znów byłby temat na dłuższe rozważanie, podobnie jak w kwestii klas ludu Bożego pokazanych w naczyniach (dlatego odsyłałem do pewnego artykułu i podobnie zrobię teraz). Oba te tematy nie należą do najłatwiejszych i lepiej nadają się na wspólne badanie niż do wykładu.

Wiadomo, że tak jak Kapłani i Lewici w przybytku i później w świątyni mieli kilka różnych rodzajów naczyń i sprzętów, tak samo w naszych rękach jako wierzących jest udzielona nam przez Boga Prawda i powinniśmy robić z niej jak najlepszy użytek w naszym życiu. Ta Boża prawda ma różne swoje składniki i różne zastosowania. Czytamy o tym w 2 Tym. 3:14-17

„Ty zaś trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, wiedząc, od kogo się tego nauczyłeś; I ponieważ od dziecka znasz Pisma święte, które cię mogą uczynić mądrym ku zbawieniu przez wiarę, która jest w Chrystusie Jezusie. Całe Pismo natchnione przez Boga jest [1] pożyteczne do nauki, [2] do strofowania [BW: wykrywania błędów], [3] do poprawiania [BG: ku naprawie], [4] do wychowywania w sprawiedliwości; Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany.”

Br. Johnson porównuje ten podział nauk Biblii do różnych naczyń Przybytku. Wydaje mi się, że ciekawe może być dla nas zobaczyć drogę, w jaki sposób brat Johnson doszedł do zrozumienia, które naczynia co mogłyby oznaczać. Przeczytamy o tym z Epifanicznego Tomu 8 (pt. „Księga Liczb”). Czasami będziemy może dodawać pewne komentarze, będę to zaznaczał

E8, s. 80 –  „Panu upodobało się otworzyć nasze oczy zrozumienia na antytypiczne znaczenie świętych naczyń; z przyjemnością przedstawiamy je braciom. Na podstawie Iz. 52:11 od wielu lat wiemy, że święte naczynia przedstawiają biblijne nauki; od kilku też lat rozumiemy antytypy niektórych naczyń. W 1910 roku wiedzieliśmy, że kadzielnice reprezentują wersety Biblii; daliśmy temu wyraz na piśmie (TP `23,14; `63,83), wyjaśniając antytyp kadzielnic 250 Lewitów, którzy wraz z Korachem ofiarowali kadzidło, rywalizując z Aaronem. [wykład G.Nowicki]

Na podstawie typu głowy Jana Chrzciciela umieszczonej na misie od lat wiemy również, że misy, talerze przybytku przedstawiają nauki naprawiające złe postępowanie. Na podstawie czasz z Obj. 16 wiedzieliśmy też, że czasze są typem prawd obalających błąd. Jednak dopiero na wiosnę 1922 roku uzyskaliśmy taki punkt widzenia, który pozwolił nam zrozumieć znaczenie wszystkich świętych naczyń.

Na podstawie Iz. 52:11 wiedzieliśmy, że naczynia przybytku przedstawiają nauki Biblii. Gdy przez medytację i modlitwę staraliśmy się poznać antytyp wszystkich naczyń wymienionych w 4 Moj. 4:5-20, na myśl przyszedł tekst z 2 Tym. 3:16,17, który dał nam wskazówkę. Już wcześniej zwróciliśmy uwagę na fakt, że w powiązaniu z pewnymi sprzętami przybytku, poza kadzielnicami były cztery grupy naczyń należących do ołtarza miedzianego (4 Moj. 4:14; 2 Moj. 38:3), złotego stołu (4 Moj. 4:7) oraz złotego świecznika (4 Moj. 4:9). Całkiem prawdopodobne jest, że przy złotym ołtarzu (4 Moj. 4:11,12) używany był taki sam zestaw naczyń, jak przy ołtarzu miedzianym. Na podstawie 2 Tym. 3:16,17 od wielu lat wiemy, że Pismo Święte ma szczególnie na celu nauczać czterech kierunków myśli:
(1) „nauki” (doktryn); (2) „strofowania”, tj. obalania, zbijania błędu;
(3) „naprawiania”, wyrażania dezaprobaty i odrzucania złych cech i postępowania; oraz (po 4-te) „wychowywania w sprawiedliwości”, wpajania właściwych cech i postępowania.

Gdy zastanawialiśmy się nad tymi naczyniami w zestawieniu z tym wersetem, uderzyła nas następująca myśl: Cztery zestawy naczyń, towarzyszące czterem rodzajom sprzętów przybytku, będących typem biblijnego nauczania, najwyraźniej odpowiadają czterem rodzajom biblijnych nauk, na które uwagę zwraca 2 Tym. 3:16,17. Słuszność tej myśli zawiera się w istocie tego przypadku. Jeśli zapytamy siebie, czego w ofiarniczej służbie (poza wersetami biblijnymi, antytypem kadzielnic) używają Kapłani w celu nauczania, jako antytypu naczyń, na podstawie faktów musimy odpowiedzieć, że w nauczaniu, poza wersetami Biblii, używają oni [1] doktryn, [2] nauk zbijających [błędy], [3] [nauk] naprawiających i [po 4] wychowujących w sprawiedliwości. To, że nasza interpretacja jest biblijna potwierdzone jest nie tylko przez zgodność tych faktów, lecz także przez wypełnione wersety dotyczące mis, czasz i kadzielnic.”

I tak, na podstawie E8, s. 86, można by zrobić taką tabelkę:

CZTERY KIERUNKI MYŚLI
LUB CZTERY ZASTOSOWANIA BIBLII Z 2 TYM 3:16-17
NACZYNIA
PRZYBYTKU
NAUKI DOKTRYNALNE KUBKI DO NALEWANIA
NAUKI STROFUJĄCE, WYKRYWAJĄCE i OBALAJĄCE BŁĄD CZASZE
NAUKI NAPRAWIAJĄCE ZŁE POSTĘPOWANIE I CHARAKTER MISY
NAUKI WYCHOWUJĄCE W SPRAWIEDLIWOŚCI ŁYŻKI

Jak mówiłem ten temat jest dosyć trudny. Takie 4 rodzaje naczyń mamy wspomniane w 4 Mojż. 4:7 i w 2 Mojż. 25:29. Łyżki są czasem tłumaczone jako ‘czasze’, ‘czarki’, ‘przystawki’. Czasze z kolei określane są nieraz jako ‘kadzie’. Kubki występują np. jako ‘kielichy’.

Dziś w naszym temacie najważniejsze jest, że po prostu musimy dbać o czystość Bożego słowa w nas. Bo tylko czyste Boże słowo pozwoli nam jak najlepiej się rozwijać, stawać się udoskonalonymi w naszej wierze. Nie powinniśmy mieć takiego nastawienia, że mnie tylko interesują doktryny, albo mnie tylko interesuje rozwój charakteru. Wiadomo, że każdy z nas w czymś jest lepszy i mamy swoje pasje, ale starajmy się rozwijać równomiernie.

Tak jak w przybytku, tak i w prywatnych domach w Izraelu dbano o to, żeby misy, łyżki, czasze i kubki do nalewania były wszystkie czyste. I tak samo my powinniśmy dbać o czystość Prawdy w naszych umysłach. Nie będzie to możliwe bez pilnego brania udziału w badaniach. Nie będzie to też możliwe bez regularnego czytania Pisma Świętego i bez używania dobrych pomocy do Jego studiowania. To wszystko ma jednak sens tylko w duchu miłości, pokory, łagodności, z modlitwą, bo tylko takie studia błogosławi Bóg.

Do tego warto pamiętać o słowach Pana Jezusa z Ew. wg Jana 5:39 –„Badajcie Pisma; sądzicie bowiem, że w nich macie życie wieczne, a one dają świadectwo o mnie.” (UBG) lub „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie;” (BW) (Przejrzałem 17 przekładów i 7 oddaje: badajcie, a 10 badacie)

Dla naszego tematu nie ma znaczenia, które tłumaczenie wybierzemy. Ważne jest to, że w wypełnianiu litery Pisma, w wypełnianiu Zakonu lub reguł jakiegoś kościoła, nie znajdziemy zbawienia. Zbawienie jest w Panu Jezusie, dzięki Jego przelanej za nas krwi, dzięki Jego sprawiedliwości. Pismo Św. zostało nam dane przede wszystkim po to, żebyśmy mogli zobaczyć to wielkie zbawienie w Chrystusie i mocno w to uwierzyć na pewnej podstawie (chociażby 35 proroctw wypełnionych 1 dnia – 14 nisan 33 r. n.e.).

Jako ostatni fragment, który chciałbym krótko omówić, wybrałem Księgę Zachariasza 14:20-21. Jak wiemy ten rozdział to piękny symboliczny opis dzieła Tysiąclecia. Można o tym poczytać w tomie paruzyjnym 4, w jego ostatnim – XIV – rozdziale. Na stronie badaczebiblii.pl mam na jego podstawie taką prezentację pt. „Dolina Bożych gór”. Przeczytajmy w. 20-21:

Zach. 14:20-21 – „W tym dniu na dzwoneczkach koni będzie taki napis: Świętość PANU; a kotłów w domu PANA będzie jak czasz przed ołtarzem. Każdy kocioł w Jerozolimie i Judzie będzie poświęcony PANU zastępów. Wszyscy, którzy składają ofiary, przyjdą i będą je brali, i będą w nich gotowali. W tym dniu nie będzie już Kananejczyka w domu PANA zastępów.

Jak czytamy: Wszyscy zostaną poświęceni Panu i wszyscy będą kroczyć Bożymi drogami. I tak zmieni się nastawienie opinii publicznej w tym dniu (czyli w Królestwie) do Boga i do Prawdy, że ​​nawet na dzwoneczkach koni będzie wyryty napis: „Świętość [albo: poświęcone] Panu. Nie znalazłem dokładnego wyjaśnienia, ale wiemy, że mamy tu coś powiedziane o naukach prawdy i o wierzących.

Konie, kotły, czystość mowy – wszystko to ma związek z oczyszczeniem Prawdy i oczyszczeniem ludzi przez tę czystą Prawdę. Ludzie będą oddawać samych siebie na służbę Bogu i prawdzie i będą się starali do tej służby dobrze przygotować.  Ta świętość będzie napełniała nie tylko świątynię czy przybytek, ale całego Izraela, cały obóz, czyli cały świat ludzkości. Nie będzie tam Kananejczyka, czyli nikt nie będzie mówił językiem błędu i nikt nie będzie postępował według błędu, bo to prawda napełni całą ziemię.

Myślę, że na zakończenie tego tematu o naczyniach pasuje tutaj przemyślenie Virgean Bosworth, które Paula odszukała w książce pt. „Boża witamina C dla ducha”. Nosi ono tytuł PTASIA MISA:

„Ciężka pozłacana ptasia misa / stoi cierpliwa i niewzruszona / przy drzwiach do ogrodu. / Po brzegi wypełniona wodą, / lśni w wieczornej mgiełce zachodzącego słońca.

Stoi jak milczący wartownik / w oczekiwaniu na znużonych skrzydlatych wędrowców, / zawsze gotowa na przyjęcie spragnionych i żądnych ochłody. / Po prostu stoi, wyczekująca i gotowa.

Słyszę, jak przemawiasz, Panie, / poprzez tę cichą, mocną ptasią misę./ Ja także muszę się nauczyć trwać w Tobie mocno i pewnie, / zawsze gotów podzielić się/ nadzieją, która jest we mnie, / z każdym pielgrzymem, który o to poprosi.

Ta ciągła obecność ptasiej misy / przypomina mi, że muszę trwać w nieprzerwanej modlitwie, / zawsze wyczekujący i gotowy, / wypełniony Twoją żywą wodą! / Panie, uczyń mnie podobnym do tej ptasiej misy. / Ona nie chwyta ptaków w pułapkę,/ i nie zatrzymuje ich dłużej, niż same zechcą pozostać.

Pozwala ptakom latać, dokąd chcą, / i nigdy nie zmusza ich, aby zanurzyły się w jej wodzie. / Po prostu stoi, wyczekująca i gotowa, / proponując odradzającą kąpiel, / i ożywcze wytchnienie.

O, mój cierpliwy Panie, / uczyń mnie podobnym do ptasiej misy.”

Myślę, że te słowa są bardzo ważne. Nieraz na przestrzeni lat różne osoby dołączają do naszej społeczności i później znikają. Nieraz nasze starania głoszenia ewangelii i pokazania jej ducha nie przynoszą żadnego zewnętrznego efektu. Pozornie są to więc porażki. Tak jak za porażkę można by uznać, że staramy się komuś blisko nas wyjaśniać prawdę, a ta osoba zamiast tego utwierdza się w tym, co uważamy za błąd. Ale to nic, starajmy się o czystość naszych własnych serc i czystość naszego zrozumienia prawdy, a resztę zostawmy Panu. Jego opatrzność zawsze jest najlepsza. Nauczmy się dobrze tej trudnej sztuki mycia naczyń i zaczynajmy od wewnętrznej strony. Oby dobry Bóg nam wszystkim błogosławił!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *