Ktoś może zapytać: Co mamy jednak czynić teraz, my, którzy widzimy te rzeczy we właściwym świetle? Czy jeśli posiadamy zbywający kawałek ziemi, to powinniśmy go oddać albo porzucić? Nie, to nie służyłoby dobremu celowi, chyba że podarowalibyśmy go jakiemuś biednemu sąsiadowi, który rzeczywiście go potrzebuje, a i wtedy, gdyby mu się nie powiodło w użytkowaniu tej ziemi, to z pewnością surowo by was skrytykował jako współautorów jego nieszczęścia.
Czy jeśli jesteśmy rolnikami, kupcami albo przemysłowcami, to powinniśmy próbować prowadzić nasze interesy na zasadach Tysiąclecia? Nie, gdyż takie postępowanie sprowadziłoby na was finansową katastrofę, która wyrządziłaby krzywdę waszym wierzycielom, osobom będącym na waszym utrzymaniu oraz waszym pracownikom.
Wydaje nam się, że jedyne, co można obecnie zrobić, to pozwolić, by nasze umiarkowanie było wiadome wszystkim ludziom, unikać wyzyskiwania kogokolwiek, wypłacać umiarkowane wynagrodzenia lub udziały w dochodach albo też, jeśli to nie jest możliwe, nie zatrudnianie nikogo, unikać nieuczciwości w jakiejkolwiek formie, „obmyśliwając to, co jest uczciwego przed wszystkimi ludźmi”, dawać przykład „pobożności z przestawaniem na swym”, zawsze, i słowem, i przykładem zniechęcać innych nie tylko do używania przemocy, ale nawet okazywania niezadowolenia, a wreszcie starać się prowadzić spracowanych i obciążonych do Chrystusa i słowa łaski Bożej – przez wiarę i zupełne poświęcenie. Gdybyście zaś z łaski Bożej mieli być szafarzami większego lub mniejszego bogactwa, to nie czcijcie go, ani nie starajcie się przekonać, jak wiele bogactw bylibyście w stanie zgromadzić dla tych, co będą po was dziedziczyć, by się kłócili i sprzeniewierzali wasz majątek, lecz wykorzystajcie go zgodnie z waszym przymierzem, w służbie Bożej, poddając się Jego kierownictwu i pamiętając, że nie należy on do was po to, byście go zatrzymywali albo używali na własne cele, ale Bóg powierzył go wam pod opiekę, byście wykorzystali go w radosnej służbie na chwałę Bogu.
Jako przykład praktycznego zastosowania tych uwag w sprawach codziennego życia publikujemy poniższy list, który otrzymaliśmy od czytelnika naszego dwutygodnika, oraz naszą na niego odpowiedź. Może okaże się to pomocne także dla innych.
Na świecie, ale nie ze świata
Pensylwania
Drogi Bracie. W minioną niedzielę na naszym nabożeństwie zastanawialiśmy się nad lekcją z Listu do Rzymian 12:1 i wśród wielu myśli, jakie wyniknęły z tego niezwykle bogatego tematu, niektóre dotyczyły wykorzystania naszego poświęconego czasu. Prowadzę sklep spożywczy, a sytuacja ogólna w handlu wymaga w dzisiejszym czasie niemal „wiecznej czujności”.
Wiele razy zadawałem sobie pewne pytanie: Czy ja, jako jeden z poświęconych, powinienem podejmować nadal takie wysiłki, by zdobywać i utrzymywać klientelę, jak to jest obecnie konieczne? Co tydzień drukuję cennik, oferuję niejednokrotnie towary po cenach niższych od kosztów własnych, rozdaję także często prezenty przy sprzedaży bardziej opłacalnych towarów. Postępuję tak nie dlatego, że podoba mi się ta forma sprzedaży, tylko dlatego, że wszyscy moi konkurenci tak robią. Aby więc móc utrzymać mój sklep i źródło utrzymania (ponieważ nie jestem zamożny), zmuszony jestem postępować tak jak inni.
Inne zastrzeżenie, jakie można by mieć do tego rodzaju metod, polega na tym, że utrudniają one handel moim słabszym braciom w tej samej branży handlowej. Znam dobrze wielu z nich. Są wśród nich wdowy, które usiłują uczciwą pracą w handlu zarobić na życie, zmuszony jestem jednak pozbyć się wszystkich moich wyższych uczuć i „rozpychać się łokciami” niezależnie od tego, kto na tym ucierpi. Jest to smutne wyznanie jak dla kogoś, kto ubiega się o pozycję pomagania naszemu Panu w podźwignięciu ludzkości z otchłani samolubstwa, od którego musi się uwolnić w Wieku, który jak wierzymy jest już tak niedaleko. Moim celem nie jest skłanianie Cię do tego, byś usprawiedliwiał moje działanie w tej sprawie, ale pragnę usłyszeć Twą opinię o tym, jaki powinien być sposób postępowania godny polecenia dla poświęconego dziecka Bożego, prowadzącego interes w obecnym czasie, kiedy to wielkie ryby połykają płotki.
Wasz w Chrystusie …
W odpowiedzi napisaliśmy: Sytuacja, którą opisałeś, jest taka sama w prawie każdej dziedzinie interesów i coraz bardziej opanowuje cały świat. Stanowi ona część owego powszechnego „ucisku” naszych czasów. Zarówno rozwój możliwości maszyn, jak i wzrost liczebny rodziny ludzkiej przyczyniają się do obniżenia wynagrodzeń i sprawiają, że brakuje pewności stałego zatrudnienia. Coraz więcej ludzi stara się prowadzić własne przedsiębiorstwa, a konkurencja i niewielkie zyski, choć korzystne dla biednych, doprowadzają do ekonomicznej zagłady małych sklepów i wysokich cen. W rezultacie małe sklepy i małe zakłady ustępują przed większymi, które z racji lepszej i bardziej ekonomicznej organizacji zapewniają wyższy poziom usług po niższych cenach. Większe ilości nowszych towarów po niższych cenach i przy wyższym poziomie usług są ogólnie korzystne dla wszystkich, w porównaniu z dawniejszymi małymi sklepikami z zestarzałymi towarami, wysokimi cenami i niedbałą obsługą, nawet jeśli chwilowo niektóre biedne wdowy czy inni wartościowi ludzie mogą ucierpieć na skutek braku intelektualnych, fizycznych, czy też finansowych możliwości dotrzymania kroku tym zmianom w sposobie działania. Ale nawet i oni, jeśli zdobędą się na szerszą i bardziej życzliwą ocenę sytuacji, będą się cieszyć z tego, że ogólnie wszystkim powodzi się lepiej, nawet jeśli prowadzi to do niekorzystnych zmian w ich własnym położeniu. Mogą oni cieszyć się razem z tymi, którzy odnoszą korzyści i cierpliwie czekać na przyjście Królestwa, które w znacznie większym stopniu niż dzisiaj upowszechni dla wszystkich błogosławieństwa Boże. Jednak takiego niesamolubnego spojrzenia na sytuację można oczekiwać jedynie od tych, którzy mają „nową naturę” i cechują się właściwą dla niej miłością. Współczesna konkurencja handlowa nie jest więc wyłącznie złem. Jest ona jedną z ważnych lekcji, jakie udzielane są światu w ramach studiów przygotowawczych poprzedzających ustanowienie wielkiego Wieku Tysiąclecia, kiedy to interesy świata będą prowadzone po większej części, jeśli nawet nie w całości, na zasadach „socjalistycznych” – nie dla wzbogacania i korzyści pojedynczych osób, ale dla powszechnej pomyślności.
Tymczasem jednak samolubne więzy konkurencji zaciskają się coraz silniej wokół tych, którzy kierują się szlachetnymi i wspaniałomyślnymi pobudkami, niezależnie od tego czy są chrześcijanami, czy nie. Cieszymy się, że uważasz to zagadnienie za istotne i nie jesteś zadowolony z panujących obecnie warunków.
Radzimy, abyś miał oczy szeroko otwarte i jeśli zauważysz, że jakaś inna branża w mniejszym stopniu obciążona jest konkurencją i w związku z tym bardziej dogodna, żebyś dokonał zmiany. Jeśli tego nie zrobisz, albo do czasu znalezienia bardziej dogodnego interesu czy też korzystniejszych warunków, radzimy ci, żebyś pozostał tam, gdzie jesteś i do pewnego stopnia modyfikował swe postępowanie, tj. abyś tak równo, jak tylko potrafisz rozdzielił zagadnienia między trzy wzajemnie sprzeczne interesy – twój własny, twoich konkurentów oraz twoich klientów czy też bliźnich. Jeśli twój sklep jest w stanie utrzymać się i przynieść umiarkowany dochód, to staraj się zachować ten stan, nie walcząc o dalszy rozwój w celu uzyskania „bogactwa”, „bo którzy chcą bogatymi być, wpadają w pokuszenie i w sidło” (1 Tym. 6:9). Powinniśmy unikać wszelkiej nieuczciwej konkurencji, podłości względem konkurentów oraz jakiegokolwiek fałszywego przedstawiania swoich towarów klientom. Za wszelką cenę trzeba uważnie pilnować sprawiedliwości i uczciwości, a następnie dołożyć do tego „umiarkowanie” względem twoich konkurentów, na ile podpowiada to miłość i pozwalają okoliczności.
Nie zapominamy o poleceniu: „Nie przyłączaj się do większości ku złemu” – 2 Mojż. 23:2 (NB), ani nie radzimy iść nawet na najmniejszy kompromis z niesprawiedliwością. Nie pytasz, na ile dobrze rozumiemy, czy możesz czynić niesprawiedliwość, ale czy miłość pozwala uczynić wszystko, na co zezwala sprawiedliwość i czemu się nie sprzeciwia przyjęty obyczaj. Światowe serce nie wykazuje skrupułów wobec takich „błahostek”, to twoja „nowa natura”, której prawem jest miłość, wolałaby widzieć powodzenie u twoich konkurentów i to ona pragnie czynić dobrze wszystkim ludziom, gdy tylko pojawia się sposobność – a najwięcej domownikom wiary. Pielęgnuj tę „nową naturę” poprzez posłuszeństwo prawu miłości w każdy możliwy sposób. „Jeźli można, ile z was jest, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie” – postępując wspaniałomyślnie i zgodnie z miłością. Ten, kto przesycony jest duchem miłości nie myśli nic złego o swych konkurentach, nie szuka tylko własnego powodzenia i nie cieszy się z niepowodzenia konkurenta.
Trudność polega na tym, że cały świat postępuje w oparciu o wynaturzone zasady samolubstwa, które są całkowicie niezgodne z miłością. Niektórzy znajdują się na wyższym poziomie, inni na niższym, jedni ograniczają swe samolubstwo do granic wyznaczanych przez sprawiedliwość, inni posuwają się do niesprawiedliwości i nieuczciwości, ale ogólnie poziom jest coraz niższy. „Nowe Stworzenie” w Chrystusie nigdy nie może znaleźć się poniżej poziomu sprawiedliwości i uczciwości i musi starać się wznosić jak najwyżej ponad ten najwyższy światowy standard, w kierunku doskonałej miłości. Winą obecnego systemu konkurencyjnego jest to, że interesy kupującego i sprzedającego są w ustawicznym konflikcie. Żadna moc nie jest w stanie tego naprawić, poddać kontroli czy zmienić, z wyjątkiem owej jedynej mocy, którą obiecał Bóg – Królestwa Tysiąclecia, które wszystkim narzuci regułę miłości i uwolni ich od skłonności do samolubstwa i od jego więzów, a ci, którzy zobaczą i poznają nową drogę, przyjmą pomoc, jaka zostanie im zapewniona.
___________
Źródło: C.T. Russell, „Walka Armagieddonu”, s. 521-525.