Jak jesteśmy zorganizowani i jak się rządzimy?
Czym jest kongregacjonalizm?
—
Nagranie wykładu, który Marek Urban wygłosił na konwencji Świeckiego Ruchu Misyjnego „Epifania” w Suścu, 20 lipca 2013 r. Po podziałach m.in. na tle wolności lokalnych społeczności oraz wolności sumienia chrześcijanina, pod koniec roku 2014 r. mówca zrezygnował z pełnienia funkcji pielgrzyma pomocnicznego Ruchu:
Posłuchaj też części 1: KIM JESTEŚMY? (28.07.2021 r.)
—
Niniejszy wykład jest dokończeniem mojego wykładu pt. „Kim jesteśmy”, który starałem się przedstawić w zeszłym roku na konwencji w Lesznie [było to 28 lipca 2021 r.], a którego z powodu braku czasu nie udało mi się wówczas dokończyć. Nie zdążyłem wtedy omówić kwestii zboru, tego, że celem badania Słowa Bożego i wzajemnego budowania się w wierze i charakterze organizujemy się w zbory, jak w tych zborach się rządzimy, ani w jakiej relacji stoją zbory do SRME.
Zdążyłem jedynie powiedzieć, że tak jak mówi nasza literatura, SRME nie powinien być traktowany jako Kościół, czy też wyznanie religijne, że nie jest organizacją, do której należymy, że nie powinniśmy uważać się za członków SRME, gdyż SRME nie posiada członków, bowiem jest (1) po pierwsze działalnością, a (2) po drugie funduszem, czy też udogodnieniem biznesowym finansującym tę działalność.
Nie może być niczym innym, bowiem „nie ma żadnej widzialnej ogólnej [powszechnej] organizacji Kościoła żywego Boga” pol TP 1996 r. str. 7 (artykuł „Kościół kompletnie zorganizowany”).
Są tylko lokalne widzialne organizacje Kościoła = ludu Bożego, a są nimi zbory, które nie powinny być łączone w żadne unie zborów. Biblia mówi wyłącznie o pojedynczych, poszczególnych zborach. [E 8 str. 335,337] „W czasach apostolskich nie istniała żadna unia zborów”. Dopiero na skutek wielkiego odstępstwa w pierwszych wiekach chrześcijaństwa doszło do stworzenia unii zborów w postaci zewnętrznego ciała. „W ten sposób zniszczono apostolską niezależność lokalnych zborów, a na miejsce pierwotnej duchowej jedności kościoła powszechnego, opartej na jednym duchu, nadziei, misji, Panu, wierze, chrzcie i Bogu wprowadzono jedność zewnętrzną”.
Zbór lokalny jest jedynym widzialnym ciałem religijnym uznawanym przez Pana. Pan nie zalecił nic więcej. Budowanie jakiejkolwiek struktury ponad-zborowej, łączącej pojedyncze zbory w unię, czy jakikolwiek inny związek Nie Jest od Pana, lecz jest sekciarstwem – wytworem ducha szatańskiego, jest tworzeniem obcego ciała w ludzie Bożym, czyli jest tworzeniem antychrysta.
A zatem nie traktujmy SRME jako antychrysta, jako unii, organizacji łączącej zbory. SRME nie może mieć swoich zborów, ponieważ jak podaje br. Johnson (br. Jolly, br. Hedman, br. Herzig) jest działalnością, a nie jest organizacją. Jak wynika z samego znaczenia słowa ‘działalność’ nie może ona mieć ani zborów, ani członków.
Nie traktujmy zborów jako lokalnych struktur SRME, do czego próbował doprowadzić w latach 50. XX wieku John Krewson, który usiłował zamienić SRME w sektę, jak opisuje to pol TP 56 ’66 w artykule pt. „Przedstawienie Wysiłku, aby Zamienić Świecko Domowy Ruch Misjonarski w Sektę”.
Cytat z str. 70 powyższego artykułu „Brat Russell rozumiał zbyt dobrze biblijną organizację Kościoła, aby usiłować doprowadzić Kościół, tak jak to P.B.I. (i J.K. moglibyśmy dodać) mówi, do organizacji (J.K. w przeciwieństwie do oświadczeń brata Johnsona {w P ’20, str. 197; P ’50, str. 42, 79}, twierdzi że Ś.D.R.M. jest organizacją) jednego ciała, którego różnymi członkami są zbory [poprawione tłumaczenie]. „Bro. Russell understood the Biblical organization of the Church too well to attempt to bring the Church, as the P.B.I. [and J.K., we might add] says, into an’ organization [J.K., contrary to Bro. Johnson in P ’20, p. 197; P ’50, pp. 42, 79, claims that the L.H.M.M. is an organization] of 'one body with the classes constituting the different members’ – (PT 56 ’44)
Kolejny cytat z stron 70,71 tej pol TP z 1956 r. :Brat Russell – a nie P.B.I. (ani J.K.) jak widzimy – wierzył, że należy pozostawić Kościół zorganizowany tak jak go Pan pierwotnie zorganizował, bez dodawania na modłę papiestwa ludzkich zasad organizacyjnych jakiekolwiek rodzaju. Lecz nie tak czyni P.B.I. (i J.K.), zamiast uważać Kościół za składający się z pojedynczych członków pod Chrystusem Głową, to oni czynią Kościół mający jedno ciało, którego różnymi członkami są zbory [with the classes constituting the different members], wszystko czyniącymi w jedności w celu dokonania obszernej i ogólnej pracy w całym świecie! Widzimy tutaj Kościół zorganizowany w sposób odmienny od Ciała Chrystusowego; a zatem jest to Kościół, który nie jest Ciałem Chrystusowym ale jest sfałszowaniem Kościoła prawdziwego, przeto zamiast być Ciałem Chrystusowym, jest ciałem antychrysta, którego powinniśmy się strzec!” A na str. 160 (P ’40, str. 59) on oświadcza: „Główne punkty, na które należy położyć nacisk… są, że P.B.I. (i J.K.) zalecają, iż zbiorowo zbory są jednym Ciałem, (2) że pojedyncze zbory (a przeto, nie pojedyncze wierne osoby) są członkami jednego Ciała (ich kościoła, a nie Pańskiego Kościoła) … Te … przedstawienia są papieskie w najwyższym stopniu. Przeto brat Johnson mało pozostawia wątpliwości odnośnie tego, co myślał o stosownych naukach P.B.I.; a J.K. głosi prawie identyczne twierdzenia!
Gdybyśmy uznawali zbory za członków SRME, tworzylibyśmy Antychrysta na wzór papiestwa, w którym jest hierarchia z papieżem na czele, a zwykli wyznawcy nie mają nic do powiedzenia, zostali okradzieni z wszelkich praw i przywilejów, mają tylko słuchać, wykonywać polecenia i oddawać cześć hierarchom, a stojącemu na czele papieżowi ubóstwianie i spijanie słów płynących z jego ust – jest to okradanie wiernych z ich praw, a Boga z czci Mu należnej.
A zatem SRME nie jest ciałem religijnym – organizacją, której zbory byłyby częścią. Bóg przewidział tylko jedną i to na dodatek niewidzialną organizację, a jest nią Ciało Chrystusowe, którego różnymi członkami są pojedyncze osoby, a nie zbory. Dzisiaj, po odejściu Kościoła, możemy powiedzieć, że jest jedna, też niewidzialna organizacja, najogólniej mówiąc LUD BOŻY składający się z pojedynczych osób – tych, prawdziwie poświęconych.
Lud Boży nie składa się z żadnych ugrupowań, typu Baptyści, Metodyści czy SRME. Tak jak mówi pol TP 56 ’66 nie można utożsamiać SRME z ludem Bożym, to John Krewson próbując zamienić SRME na sektę utrzymywał, że Lud Pana i SRME jest jedno i to samo. Są to dwie całkowicie odmienne sprawy. Lud Boży jest na ziemi niewidzialną organizacją Bożą, do której przystępuje się poprzez najpierw usprawiedliwienie, a potem w większym stopniu poprzez poświęcenie, a SRME jest widzialnym, ziemskim „ruchem”, „dobrowolną działalnością”, „udogodnieniem biznesowym” „biznesowym urządzeniem” „funduszem”, „biznesowym zarządzeniem przed ludzkimi prawami”, „nazwą dla naszej publicznej pracy”. SRME jest narzędziem biznesowym [firmą] używanym przez sługę na czasie, pomocnym mu w wykonywaniu jego pracy.
Jest nazwą używaną przez jednostki – pojedynczych chrześcijan – którzy przyjęli nauki paruzyjno-epifaniczne oraz przez lokalne grupy podobnie myślących chrześcijan, którzy uznali, że dla wzrastania w łasce i znajomości dobrze będzie się im połączyć w zbory. Dlatego też zbory także używają tej nazwy, pod którą prowadzą działalność wobec świata. Jednakże powinna to być wyłącznie nazwa ułatwiająca funkcjonowanie w tym świecie. Tylko nazwa, nic więcej. Powinniśmy nawet boleć nad tym, że wymogi tego świata oraz wielość różnych chrześcijańskich denominacji zmusza nas do używania tej nazwy, bowiem najlepszą dla nas nazwą (pol TP 56 ’68) powinna być ta, którą nadano po raz pierwszy uczniom w Antiochii (Dz. Ap. 11:26), gdzie nazwano ich chrześcijanami, czyli naśladowcami Chrystusa, czy też nawet należącymi do Chrystusa. Wikipedia: The Greek word Χριστιανός (Christianos)—meaning „follower of Christ”—comes from Χριστός (Christos)—meaning „anointed one”— with an adjectival ending borrowed from Latin to denote adhering to, or even belonging to, as in slave ownership.
Jest samo przez się zrozumiałe, że zbory nie mogą w żadnym znaczeniu tego słowa podlegać nazwie, czy też udogodnieniu biznesowemu. SRME twór czysto biznesowy, zewnętrzny, ziemski stworzony został po to, by ułatwiać braciom przyjmującym Prawdę Epifaniczną jej głoszenie, i istnieje po to, by im służyć, a nie po to, by w jakikolwiek sposób ich kontrolować. SRME ma służyć zborom i to tylko wyłącznie na prośbę zboru na dwa sposoby:
- dostarczając wydawaną przez siebie literaturę na życzenie zboru lub jednostki
- wysyłając swoich kaznodziei do tych zborów, bądź jednostek, które o to poproszą.
SRME nie jest niezbędnie konieczny (wykład br. Hedmana z konwencji w Chicago w 1987 r.) jednostkom ani zborom do rozwoju duchowego i głoszenia ewangelii. Przytłaczająca większość ludu Bożego obecnie żyjącego nie korzysta z duchowej pomocy oferowanej przez SRME, wielkie rzesze prawdziwych dzieci Bożych nawet nie słyszała, że takowy twór jak SRME w ogóle istnieje.
Pamiętajmy bracia i siostry, że, my, którzy korzystamy z tego biznesowego udogodnienia i używamy tej nazwy, stanowimy, jak to ujął br. Hedman, jedynie mały ułamek ludu Prawdy. Ogromna większość Młodocianych Godnych i POE rozwija się poza ruchem epifanicznym, co samo przez się pokazuje, że takie udogodnienie biznesowe jakim jest SRME nie ma większej roli w dziele zbawiania ludu Bożego, a w jakikolwiek sposób przysłuża się tylko wąskiej garstce ludu Bożego w ruchu epifanicznym, wobec których pełni, a przynajmniej powinno pełnić rolę służebną, a w żadnym wypadku kontrolną, gdyż byłoby wówczas wozem kontrolującym pracę ludu Bożego, co tak niestrudzenie potępiał br. Johnson jako wielkie zło oraz przejaw klerykalizmu i sekciarstwa.
Dlatego też SRME sam w sobie nie może mieć nic do zborów, zbory są całkowicie niezależne od SRME, nie powinniśmy ich nawet uważać za część SRME, a jedynie za zbory chrześcijan sympatyzujących z naukami SRME i korzystających z literatury oraz z usług kaznodziei SRME (ewentualnie można by je nazwać zborami stowarzyszonymi z SRME, jak czasami określają to niektórzy bracia).
Utarło się w naszej społeczności mówić: Zbór SRME w …..[tu pada nazwa miejscowości], przez co sprawiamy wrażenie, że dana lokalna społeczność [dany zbór] jest członkiem SRME. Nigdy nie zapominajmy, że jest to wyłącznie uproszczenie przydatne w kontaktach z instytucjami, czy też ludźmi tego świata.
Sami dla siebie zawsze pamiętajmy, że nasz zbór w naszej miejscowości jest zborem Jezusa Chrystusa, Zborem Bożym, czy też zborem Pana, z tego powodu, że są w nim prawdziwe poświeceni Bogu i Jezusowi, a nie, poświęceni SRME. Mamy być poświęceni Panu, a nie SRME.
Jest to zbór Jezusa Chrystusa, i to Jezus Chrystus jest Głową, czyli Panem tego zboru. Panem zboru nie jest SRME, ani jakikolwiek starszy, przewodniczący, ewangelista, pielgrzym, przedstawiciel, czy sługa na czasie, nawet najwyżsi rangą słudzy jakimi byli apostołowie, nie byli panami Kościoła powszechnego ani Kościołów lokalnych (E8 324). Wynika to wprost z Szafarskiej doktryny o kongregacjonalizmie, która mówi, że:
E 8 s. 325: każdy zbór ludu Pana pod zwierzchnictwem Chrystusa jest panią swych własnych spraw, całkowicie niezależny od wszystkich innych osób, zborów i organizacji kościelnych, lecz uznaje swe więzi z innymi w Chrystusie dla chrześcijańskiej społeczności i użyteczności. Uważamy tę doktrynę za prawdę biblijną. Uznaje ona, że w pewnym sensie każdy zbór jest monarchią absolutną, a jej absolutnym Władcą jest Chrystus. W innym sensie (we wzajemnych relacjach swych członków jako grupy świętych) uznaje ona, że pod zwierzchnictwem Chrystusa jest on pełną demokracją, kierującą swymi sprawami przez jednomyślność lub większość swych członków. Wszystkim stronom zewnętrznym – jednostkom, zborom lub połączeniu zborów czy przywódców – odmawia ona prawa i praktykowania dyktatury lub rządzenia w jego sprawach, chociaż chętnie widzi innych chrześcijan i zbory w chrześcijańskiej społeczności i jedności z nimi w Chrystusie, gotowa pomagać im w Panu.
E 8 s. 327: Doktrynę tę potwierdza też nauka o kapłaństwie poświęconych wierzących (1 Piotra 2:5,9), która oznacza równe kapłańskie prawa poszczególnych członków zboru i związane z tym prawo decydowania o wspólnych sprawach przez jednomyślność lub większość.
Wynika z tego, że nikt z zewnątrz, żaden przywódca jakiegokolwiek rodzaju – żaden pielgrzym, przedstawiciel czy sługa na czasie – nie ma nic do zboru, a wewnątrz zboru wszyscy mają takie same prawa i nie ma lepszych i gorszych. Nie ma być równych i równiejszych.
E 8 s. 324: Tak więc wyłącznie Pan Jezus jest Panem Kościoła, Głową Ciała, Kościoła powszechnego, tak jak wyłącznie On jest też Głową kościołów lokalnych [czyli zborów lokalnych]. Z wyjątkiem Apostołów i Onego Sługi, użytych przez Niego jako Jego szczególnych przedstawicieli w funkcji rządzenia, innych przedstawicieli używa On do celów służenia, a nie rządzenia – zarówno w Kościele powszechnym, jak i w kościołach lokalnych. Nie dał On Kościołowi powszechnemu nadzoru nad kościołami lokalnymi, tak jak żadnemu kościołowi lokalnemu nie dał nadzoru nad innymi kościołami lokalnymi czy Kościołem powszechnym. Z wyjątkiem wymienionych powyżej trzynastu osób, które posiadały pewne nadane władze rządzenia, pod zwierzchnictwem Chrystusa, w Kościele powszechnym, Jezus uczynił każdy zbór wolnym od nadzoru jakiegokolwiek innego zboru, wolnym do kierowania pod Jego zwierzchnictwem swoimi wszystkimi sprawami, zgodnie z rozumieniem przez niego Jego woli. Czyni to każdy zbór panią własnych spraw, tak jak rozumie on wolę Pana. Czyni to Chrystusa monarchą każdego zboru w jego relacji do Niego, a każdy zbór czyni demokracją w odniesieniu do samego siebie i innych osób, zborów czy organizacji kościelnych. Zgodnie z powyższym Pan użył dwunastu Apostołów do wiązania i rozwiązywania dla wszystkich zborów oraz Kościoła powszechnego, a także do prowadzenia pracy wobec Kościoła powszechnego i pracy tegoż Kościoła. Onego Sługi użył do zinterpretowania wszystkich tak związanych i rozwiązanych spraw oraz do prowadzenia pracy Kościoła powszechnego i w stosunku do tegoż Kościoła.
Apostołowie mieli prawo wiązać i rozwiązywać [zakazywać i pozwalać], br. Russell miał prawo interpretować to, co apostołowie związali bądź rozwiązali, a poza tymi trzynastoma osobami, żaden sługa, żaden wódz, żaden przedstawiciel, żaden przywódca religijny nie otrzymał od Pana żadnego uprawniania, by cokolwiek nakazywać lub zakazywać jednostkom z ludu Bożego bądź zborom ludu Bożego.
Żaden z nich nie ma prawa oczekiwać posłuszeństwa ani ze strony jednostek ani ze strony zborów. Tak jak czytamy w artykule pt. Posłuszeństwo w (pol TP 82 ’37): „Co się tyczy władców religijnych, żądających posłuszeństwa, to żaden z nich nie ma Boskiej aprobaty, ani nie powinni się go domagać i lud Boży nie powinien być im poddany. Powinni raczej odmówić im posłuszeństwa — „Ale wy nie nazywajcie się mistrzami; albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wyście wszyscy braćmi. A niechaj was nie nazywają mistrzami …” (Mat. 23: 8, 10). Dorzucić, by można słowa z 1 Pio 5:3 „Nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody” oraz 2 Kor 1:24 Nie jakobyśmy byli panami nad wiarą waszą, ale iż jesteśmy współpracownikami waszymi, abyście radość mieli; albowiem wiarą stoicie.
W E11 str. 333 br. Johnson pisząc o ustanowieniu przez Mojżesza przełożonych nad tysiącem, nad setką, nad pięćdziesiątką i nad dziesiątką, którzy to przełożeni odpowiednio reprezentują członków gwiezdnych, ich specjalnych pomocników, pielgrzymów i pielgrzymów pomocniczych oraz starszych, pisze, że w dosłownym tłumaczeniu byli oni ustanowieni nie nad ludem, lecz dla ludu. Ta zmiana przyimka z ‘nad’ na ‘dla’ jest bardzo istotna, bowiem pokazuje Boską prawdę, że wszyscy słudzy, od najwyższych do najniższych, są przez Boga ustanawiani po to, by służyć ludowi Bożemu, a nie po to, by lud Boży im służył, a oni czerpali z tego tytułu korzyści materialne czy też niematerialne w postaci zaszczytów, pokazuje, że nie mają być jak faryzeusze, którzy lubowali się w pozdrowieniach na rynku i pierwszych miejscach w synagogach i na ucztach. Nasz Pan nie powiedział, że ten jest największy, który najbardziej miłuje zaszczyty i najbardziej domaga się uznania, lecz, że największy jest ten, który najwięcej służy.
Wracając do doktryny kongregacjonalizmu, możemy powiedzieć, że zbory jako panie swoich spraw, na swoim podwórku, podejmują własne decyzje, których nie muszą konsultować z SRME, ani z nikim innym. Decyzji tych SRME nie zatwierdza, nie odwołuje, nie unieważnia, nie może zmienić, ani nie ma prawa podważać, bowiem nic nie ma do danego zboru, nie jest częścią danego zboru, ani nie ma żadnej władzy nad danym zborem, dany zbór w żaden sposób mu nie podlega. SRME niczego też nie może wymagać od żadnego zboru, nie ma prawa domagać się posłuszeństwa, ani narzucać zborom ani jednostkom jakichkolwiek swoich decyzji. SRME ma być dobrowolną a nie wymuszoną działalnością.
Żaden przedstawiciel SRME – ani ewangelista, ani pielgrzym, ani przedstawiciel, ani opiekun wykonawczy, ani nikt inny, nie ma prawa wtrącać się w wewnętrzne sprawy jakiegokolwiek zboru, którego sam nie jest członkiem, a wewnętrznymi sprawami zboru tak jak mówi E 8 na s. 327 są:
(1) wybieranie przez zbory swych starszych i diakonów, (2) prowadzenie spraw interesowych, (3) wymierzanie kar, (4) przyjmowanie do społeczności oraz (5) wysyłanie misjonarzy,
Ad 1 wybieranie przez zbory swych starszych i diakonów – nikt, niebędący członkiem zboru nie może ingerować w to, kto w danym zborze zostaje wybrany na starszego bądź diakona, ani w to czy w głosowaniu ktoś głosował za czy przeciw. Jest to całkowicie wewnętrzna sprawa danego zboru, z której żaden członek danego zboru nie musi się tłumaczyć przed kimkolwiek z zewnątrz, a nikt z zewnątrz nie ma prawa dyktować żadnemu członkowi zboru, jak ma głosować, ani żądać wyjaśnień, dlaczego głosował za czy przeciw. Omawiając tę kwestię warto wspomnieć o tym, że przy wyborach zborowych to czy ktoś jest pielgrzymem czy ewangelistą SRME jest kwestią bez znaczenia. W zborze nie ma pielgrzymów i ewangelistów, są tylko starsi i diakoni. To, że ktoś może być pielgrzymem czy ewangelistą SRME automatycznie nie czyni z niego lepszego starszego od tego, który nie jest pielgrzymem czy ewangelistą SRME, a jest tylko starszym zborowym. Jak również to, że ktoś jest pielgrzymem czy ewangelistą SRME samo w sobie nie zmusza nikogo do tego, by głosować za nim w wyborach na starszego zborowego. Każdy głosujący powinien w tej kwestii szukać woli Pana i rozważyć najlepiej jak potrafi, czy dany brat spełnia wymogi do bycia starszym podane przez apostoła Pawła, bez oglądania się na to, czy jest on pielgrzymem czy ewangelistą SRME.
Ad 2 prowadzenie spraw interesowych – nikt, niebędący członkiem zboru nie może ingerować w to, jak dany zbór zarządza swoimi sprawami gospodarczymi, np. gdzie i za ile wynajmuje salę, o której godzinie się zbiera, jak często, na jak długo i w jakie dni, czy też jak dysponuje środkami finansowymi znajdującymi się w posiadaniu zboru. Nikt nie może wydawać zborowi poleceń odnośnie tego, co ma zrobić z tymi pieniędzmi, które są w „kasie zboru”. Zgodnie z zasadą kongregacjonalizmu, wyłącznie zbór poprzez głosowanie może dysponować swoim majątkiem, włącznie ze sprawami finansowymi.
Ad 3 wymierzanie kar – obejmuje ograniczanie przywilejów służby i członkostwa oraz wyłączanie ze społeczności i zgodnie z Mat. 18:16-18 jest wyłączną prerogatywą zboru, która na ziemi nie podlega niczyjej ocenie. Jeśli zbór podejmie decyzję o wyłączeniu kogokolwiek ze swojej społeczności, nikt nie może tej decyzji anulować czy unieważnić, nikt też nie musi jej zatwierdzać, by nabrała mocy. Tak bracia i siostry w danym zborze odczytali wolę Pana, a ich decyzja jest ostateczna i zmienić ją może tylko ten zbór, który ją podjął, np. jeśli wyłączona osoba odpokutuje za swój grzech i poprosi o ponowne przyjęcie, czy też w świetle nowych faktów dany zbór uzna decyzję o wyłączeniu za błędną. Wyłączenie kogoś ze zboru jest wewnętrzną sprawą danego zboru, która nie powinna być oceniana ani potępiana publicznie przez osoby z zewnątrz, które albo sprawy nie znają, albo znają pobieżnie, albo jednostronnie. A nawet jeśliby jakimś sposobem sprawę dobrze znały, to i tak powinny się powstrzymać od komentarzy, bo to nie ich sprawa. Kongregacjonalizm zakazuje komukolwiek wtrącać się w sprawy cudzego zboru.
Zbór poświeconych chrześcijan w danej miejscowości jak podejmie decyzję przez głosowanie, nawet jeśli podejmie błędną decyzję (co z konieczności musi się od czasu do czasu zdarzać na skutek błędnego odczytania woli Pana przez niedoskonałych ludzi) odpowiada za nią wyłącznie przed Chrystusem, który będzie sam rozliczał się z danym zborem odpowiednio od przypadku mu błogosławiąc lub udzielając potrzebnych dyscyplinujących lekcji, czy też kar. Wszelako nikomu poza członkami tego zboru nic do tego. Swoje zwierzchnictwo nad zborem Pan realizuje przez Swego Ducha, Słowo i Opatrzności – poprzez Swe Słowo, znaczy się przez zasady, które podał w Biblii i które bracia w zborze starają się stosować tak, jak je rozumieją; poprzez swego Ducha, znaczy się przez Swoje usposobienie, w takiej mierze w jakiej bracia je posiadają, im kto bardziej jest napełniony Duchem Bożym, tym bardziej postępuje tak, jak sam Bóg, by postępował; poprzez Swe Opatrzności, znaczy się wprowadzając do życia braci w zborze okoliczności będące poza ich kontrolą, które pobudzają ich do pójścia w tą czy inną stronę. I poprzez te trzy środki – Ducha, Słowo i Opatrzności – Pan kieruje zarówno jednostką, jak i zborem. Natomiast, nie używa do tego żadnych swoich widzialnych sług – pielgrzymów, przedstawicieli czy sługi na czasie – ani też żadnych innych ludzkich pośredników. Biblia wyraźnie mówi (1 Tym. 2:5)„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus”.
Wszystko z czym SRME, lub ktokolwiek inny, np. sługa na czasie, czy przedstawiciel, zwraca się do zboru, powinno być traktowane jako jedynie propozycja, sugestia do rozważenia, która staje się prawem dopiero potem, jak zbór ją przegłosuje, na przykład kwestia usług pielgrzymskich. Przedstawiciel SRME wysyła do danego zboru kaznodziei SRME na prośbę danego zboru, który określa, jak często chciałby takie usługi otrzymywać. Ponieważ kaznodzieje SRME nie są starszymi danego zboru, których prawo do usługiwania w danym zborze zbór zatwierdził na wyborach, usługa kaznodziei musi zostać przez zbór zatwierdzona. Niektóre zbory praktykują coś takiego jak zatwierdzenie marszruty poprzez głosowanie, lub zatwierdzają usługi kaznodziei SRME przegłosowując plan usług zboru. Jest to słuszne i zgodne z zasadami kongregacjonalizmu i daje tak zatwierdzonym braciom prawo do usługiwania w danym zborze. Nikt nie może bowiem narzucać danemu zborowi żadnej usługi, nawet marszruta jest tylko propozycją usług, zbór jako pani swoich spraw, musi ją zatwierdzić, inaczej kaznodzieje SRME w niej podani nie mają prawo usługiwać w danym zborze. Jeśli zbór z jakiegoś powodu odrzuci usługę któregoś z kaznodziei w niej wymienionych, nie ma on prawo do usługiwania w tym zborze, a odrzucony brat, czy przedstawiciel SRME musi to zaakceptować, bo w żaden sposób nie może wpłynąć na zbór, który w żaden sposób mu nie podlega. Zbór posiada w tym przypadku Boskie upoważnienie, inaczej mówiąc Boski autorytet wynikający z zasad kongregacjonalizmu do podjęcia takiej decyzji, a przedstawiciel nie ma w tym przypadku żadnego upoważnienia, żadnego autorytetu do sprzeciwienia się decyzji zboru. Inny jest autorytet zboru, a inny jest autorytet przedstawiciela, a inność ta polega na tym, że w kwestiach tego, kto usługuje w zborze, lub ogólnie mówiąc w sprawach tego, co w ogóle dzieje się w zborze, zbór ma autorytet przez Boga dany, a przedstawiciel nie ma żadnego autorytetu co się tyczy wewnętrznych spraw zboru.
Br. Russell w P6, s. 277 pisze, że nawet apostołowie nie mogli narzucać swoich usług zborom: „Zgromadzenia (ekklesia) mogły przyjąć lub odmówić usług samych Apostołów jako swych specjalnych przedstawicieli”.
Br. Johnson w ang PT 35 ’98 (nie ma w j. polskim) pisze:
Dla bardzo nielicznych zborów organizowaliśmy usługi pielgrzymskie bez otrzymania prośby o nie. W żadnym wypadku nie organizowaliśmy ich dla zboru, co do którego mieliśmy powód sądzić, że nie są w nim mile widziane. I zawsze informowaliśmy o usłudze z wystarczającym wyprzedzeniem, by dać danemu zborowi wystarczającą sposobność przegłosowania tego, czy życzy sobie takiej usługi czy nie. Przynajmniej raz jego zbór odrzucił taką propozycję, a każdy inny zbór też miał zupełną wolność to uczynić.
W angielskiej PT 01 z 1918 r. na s. 19 br. Johnson pisze, że żaden zbór ani zbiór zborów nie może wybierać drugorzędnych proroków (czyli np. pielgrzymów) ani zdejmować ich z urzędu, „chociaż mogą przegłosować czy chcą, by mu służyli, tak jak uważają za najlepsze, a ich decyzja rządzi w tej sprawie, a „prorok” nie ma uzasadnionego dowodu do żalu, jeśli jakikolwiek zbór postanowi, że nie chce, by w nim przemawiał”.
Tak samo jak zbór może odrzucić usługę kaznodziei przesyłanego przez SRME, tak samo może poprosić o usługę kogoś, kto nie jest kaznodzieją SRME, czyli kogoś kto nie jest ani ewangelistą ani pielgrzymem SRME. Tylko zbór ma prawo decydować, kto w nim przemawia i nikt nie ma prawa mówić mu, kto może w nim usługiwać, a kto nie. Nie jest właściwym mówić, że zbór może wszystko, ale ….jeśli nie zrobi tego, co ja uważam za słuszne, nie jest zborem Pańskim. Ani brat Russell, ani br. Johnson tak nie mówili. Obydwaj twierdzili, że zbór może zaprosić do wykładu jakiegokolwiek brata, do tego kompetentnego.
Johnson w pol TP 1948 r., str. 29, 30 podaje: „Zbór ma zupełne prawo do zaproszenia jakiegokolwiek brata do wykładu w rzeczach Prawdy”
a br. Russell w Książce Pytań i Odpowiedzi, str. 400 w odpowiedzi na pytanie:
„PIELGRZYMI – Odnośnie lokalnej pracy pielgrzyma. Pytanie (1910). – Gdy pewien brat rozpoczyna pracę podobną do pielgrzymiej na swoją własną rękę, powiadamia różne zbory, robi umowę co do czasu, poleca im aby urządzali zebrania, itp. Jakie stanowisko powinno zgromadzenie zająć wobec takiego brata?
mówi:
Towarzystwo chcąc być w zupełności wolne i pozostawiając każdemu wolność, nie ma środków na uczynienie coś więcej ponadto co obecnie sprawuje; mianowicie, stara się wysyłać jako pielgrzymów tylko takich, o których wie że nadają się do tej pracy. Niewątpliwie, iż znajdują się i inni bracia, którzy mogliby nadawać się i nie naszą jest rzeczą decydować, że oni nie mogą zdziałać coś dobrego. To też nie staramy się rozszerzać naszego autorytetu na jakiekolwiek zgromadzenia, lecz pozostawiamy takie sprawy do woli każdego zgromadzenia. Fakt, że Towarzystwo nie wysyła danego brata wskazuje, że Towarzystwo nie zauważyło jeszcze czy on nadawałby się do tej służby, jako odpowiedni przedstawiciel Towarzystwa. Takie coś nie jest ujmą dla kogokolwiek. Przypominają mi się dwa wypadki. Jeden dotyczy brata, który jest bardzo dobry, na ile go znam i wierzę, że on jest wiernym dla prawdy, lecz ma on pewne braki pod względem wykształcenia. Chociaż wcale nie mówimy, aby brak wykształcenia miał być zaporą do tej służby, to jednak wierzymy iż nie byłoby rozsądnym, ani korzystnym dla chwały Pana, gdybyśmy wysyłali jako pielgrzyma brata, któremu zbywałoby zdolności prawidłowej wymowy w języku angielskim. To byłaby jedyna przeciwność wobec tego brata, lecz nie byłoby nic przeciwko jego charakterowi. Drugi brat, który byłby sposobnym do tej służby, jest dobrym bratem i radzi byśmy go użyli w pielgrzymskiej pracy, gdyby jego rodzinne i domowe sprawy pozwalały, lecz jego domowe sprawy nie są w takim stanie, aby on mógł je zaniechać i poświęcić swój czas w tej służbie. Wielce się radujemy, gdy on znajduje Sposobność do wyjechania w niedzielę, aby służyć braciom. Nie wszystkie wypadki są podobne do tych dwóch, lecz te przytoczyłem dla ilustracji, abyście mieli je przed waszymi umysłami. Nasza myśl jest że każde zgromadzenie musi rozsądzić jakie stanowisko zająć wobec takiego brata, i zadecydować, czy będzie pożytecznym aby taki brat służył lub nie. Jeżeli zgromadzenie sądzi, że usługa danego brata będzie pożyteczną to niech zaprosi, jeżeli zaś myśli że nie byłoby pożytecznym, to niech go nie przyjmuje.Towarzystwo odpowiada tylko za tych, których wysyła, a jeśli ich moralne, intelektualne i religijne postępowanie nie dochodzi do właściwej miary, to Towarzystwo chciałoby być o tym poinformowane. Wierzymy że ci, którzy są wysyłani, mają odpowiednie kwalifikacje do tej służby i dla tej przyczyny są wysyłani; lecz to nie jest przeciwne innym i pozostawia każdemu zgromadzeniu wolność czynienia, cokolwiek uważa za najlepsze”.
E4 s. 277 (to samo w pol TP 38 ’37) Wodzowie posiadają pewne władze urzędowe. I tak, lokalni starsi posiadają władze urzędowe do takiej służby, jakiej w harmonii ze słowem Pana zbór udzieli im przez głosowanie w odniesieniu do nauczania doktryn, zbijania błędu, naprawiania, wychowywania w sprawiedliwości (2 Tym. 3:16,17) oraz pocieszania (Rzym. 15:4), w czasie zebrań zborowych i poza nimi. Na zaproszenie mogą oni także służyć innym zborom.
Takie podejście jest zgodne z szafarską doktryną kongregacjonalizmu, a wszelkie inne jest z nią sprzeczne. Bracia, praktykujmy zasady kongregacjonalizmu, bo dał je Pan.
Gdybyśmy tych zasad nie praktykowali, albo lepiej, jeśli tych zasad nie praktykujemy, uprawiamy klerykalizm i praktykujemy doktrynę o Boskim prawie kleru, która mówi:
E 17 s. 61 Doktryna Boskiego prawa duchowieństwa posłużyła szatanowi za podstawę do nauczania, szczególnie przez kler, następujących myśli: (1) Bóg przemawia do ludzi przez duchowieństwo; (2) przedstawiciele tegoż duchowieństwa są więc jego rzecznikami przedstawiającymi prawdę; (3) sankcjonuje On ich nauki; (4) ludzie powinni więc czystym, niewątpiącym umysłem wierzyć w nauki kleru i je praktykować. Czyż nie tak w lekko zmodyfikowanej formie głoszą z mównicy co niektórzy na konwencjach braci epifanicznych:
(1) Bóg przemawia do ludzi przez sługę na czasie, a zwłaszcza przez jego przedstawicieli w poszczególnych krajach; (2) ewangeliści i pielgrzymi [przynajmniej ci co są w harmonii z przedstawicielem] są więc jego rzecznikami przedstawiającymi prawdę; (3) sankcjonuje On ich nauki; (4) bracia powinni więc czystym, niewątpiącym umysłem wierzyć w nauki przedstawiciela i jego pielgrzymów oraz je praktykować. Czyż nie tak można usłyszeć, czyż nie nakazują przyjmować wszystkiego, co jest braciom podawane, badać, by sobie przyswoić, a nie by sprawdzić; nie zastanawiać się czy jeść czy nie jeść, ale jeść wszystko co podają słudzy, lekceważąc nauki br. Russella, Johnsona, Jolle’go, którzy doradzali sprawdzać wszystkie nauki siedmioma pewnikami wiary i przyjmować tylko te, które taką próbę wytrzymają?
Doktryna o Boskim prawie kleru jest błędem i prowadzi do strasznych wypaczeń, nie powinniśmy w żaden sposób jej praktykować, bowiem Bóg ma klerykalizm w nienawiści Obj. 2:6! Ruch Epifaniczny powstał m.in. jako sprzeciw wobec klerykalizmu w ludzie Prawdy (E8 s. 350,351), więc tym bardziej powinien wystrzegać się klerykalizmu – panowania tak czy inaczej nazywanych duchownych nad jednostkami i zborami. Na skutek wielkiego ucisku panującego nad światem doktryna ta zamiera w nominalnym chrześcijaństwie, więc szatan próbuje ją reaktywować w ruchu epifanicznym, co za ironia losu.
Br. Hedman mówi, że Rewolucjonizm przybiera trzy formy:
- SEKCIARSTWO (zamienianie chrześcijańskich ruchów w sektę [organizację religijną], uważanie siebie za niewiadomo jak wspaniałych chrześcijan i patrzenie z góry na chrześcijan o innych poglądach {przejaw duchowej pychy}. Sekciarstwo pojawia się wtedy, gdy tworzy się pewne wyznanie / kredo i nikomu nie pozwala myśleć poza ograniczeniami tego wyznania / kreda.
- KLERYKALIZM występuje tam, gdzie ludzie większą i bardziej powszechną uwagę zwracają na duchownych, a nie na swoje sumienie, robiąc to, co im się każe. Jest to panowanie nad ludem Bożym poprzez kler różnorako nazywany, w skrócie poprzez tych którzy zamiast paść trzodę – karmić lud Boży prawdą, poświęcać swoje życie dla ludu Bożego i świecić przykładem, zamiast tego chcą panować nad Bożym dziedzictwem i czerpać z tego korzyści, albo materialne, albo niematerialne w postaci uznania, szacunku, poważania, jakiego oczekują od ludu Bożego ponad tą miarę, jaka im się słusznie należy.
- PODRĘCZNIKALNICTWO (traktowanie Biblii jako podręcznika, a nie jako zbioru tekstów. Biblia nie jest napisanym w sposób uporządkowany podręcznikiem, po kolei omawiającym poszczególne zagadnienia, zaczynając od najprostszych i przechodząc ku co raz trudniejszym, tak jak czynią to podręczniki szkolne. Biblia jest zbiorem tekstów, napisanym trochę tu, a trochę ówdzie, tak jak mówi o tym prorok Izajasz w Iz. 28:10)
1 thoughts on “Kongregacjonalizm”