Dręczące doświadczenie z demonami

Poniższe świadectwo to fragment dłuższego artykułu pt. „Czy współczesne <<MÓWIENIE JĘZYKAMI>> pochodzi od Boga” (TP nr 360, od strony 4, link prowadzi do pliku *.pdf). Zachęcamy do uważnej lektury całości, ponieważ zagrożenie spirytyzmem i demonizmem jest obecnie poważnym niebezpieczeństwem:

Pastor pewnego kościoła podaje demaskującą historię, która bardzo wyraźnie ilustruje żałosny stan, do jakiego współczesne „mówienie językami” doprowadziło dwóch wyznawców. Dotyczy ona doświadczeń dwóch młodych kobiet, które przez około dwa lata były członkami zielonoświątkowego (językowego) kościoła w Waszyngtonie, a obecnie podlegają jego duszpasterstwu. Podziwiał on ich uczciwość, szczerość i gorące pragnienie służenia Bogu w sposób zadowalający Go, lecz dostrzegał w nich „ducha, który wydawał się być innym od Ducha Świętego”. Mówi, że „sprawiały one wrażenie, jak gdyby doznawały zmiennych uczuć, raz na szczycie, po chwili znów w dolinie, pełne wątpliwości i obaw co do prawdziwości swych przeżyć i napełnienia Duchem Świętym”.

Po długotrwałej współpracy z nimi w rozmowach i modlitwie pastor i jego żona doszli do wniosku, że są one opętane przez demony. Pastor podaje, iż w końcu dziewczyny zrozumiały, że Ruch Językowy jest złem oraz „że wpływ, któremu usiłowały się poddać, by mówić językami, wcale nie był wpływem Ducha Świętego, lecz mocą diabła, bojąc się jednak bluźnić przeciwko Duchowi Świętemu, ostatecznie nie złożyły w tej sprawie żadnego konkretnego oświadczenia”.

Pastor dodaje: „Pragniemy w tym miejscu oświadczyć, iż właśnie to jest powodem, dla którego wielu z tych, którzy dostają się do Ruchu Językowego i poznaje, że nie jest on niczym dobrym, obawia mu się przeciwstawić, i po prostu go opuszcza. Dziewczyny te próbowały stanowczo mu się przeciwstawić, ale za każdym razem wyglądało tak, jakby rozpętało się nad nimi całe piekło [prawdopodobnie ma na myśli złe duchy]. Z jednej z nich, podczas gdy nikogo innego nie było w pokoju, ściągano w czasie snu kołdrę, a wkrótce potem zaczęły się jej pokazywać jakieś kształty poruszające się po pokoju. Takich przeżyć doznawała oczywiście po tym, gdy próbowała zdemaskować Ruch Językowy, usiłując zdecydowanie mu się przeciwstawić”.

Dręczone wieloma okropnymi przeżyciami dziewczyny myślały, że oszaleją. Demony stopniowo opanowywały i uzurpowały sobie całkowitą kontrolę ich życia. Obydwie czuły w sobie uporczywie prześladującą je moc skłaniającą do odebrania sobie życia. Dobrze się trzymały, ale zdawały sobie sprawę, że dłużej nie wytrzymają obecnego stanu.

Podaje on dalej, że razem ze swoją żoną wzięli jedną z dziewczyn do siebie i próbowali jej pomóc przez post i modlitwę. Pewnego dnia, gdy dziewczyna pozostawała pod taka mocą, położyli na niej ręce i w modlitwie, w imieniu Jezusa rozkazali złemu duchowi wyjść, na co głos ze środka zawołał: „Nie wyjdę”. Na pytanie „Kim jesteś, że śmiesz sprzeciwiać się imieniu Jezusa, mówiąc: nie wyjdę”? głos wykrzyknął: „Jestem Lucyferem, a wy nie macie mocy mnie wyrzucić”.

Ciężka była walka, ale ci, którzy całkowicie ufają Jezusowi i mocy Jego imienia, postępując w zgodzie z Jego wolą nigdy nie doznają klęski (1 Jana 5:4, 5; 1Kor. 15:57). Pod wpływem mocy szczerej modlitwy i dużej dozy wiary, w zgodzie z obietnicą Boga (Jak. 4:7; 1Piotra 5:8, 9; Jan 14:12 – 14; 16:23, 24), wyrzuconych zostało wielu demonów. Gdy w pewnej chwili powiedzieli: „Nie wyjdziemy”, w imieniu Jezusa rozkazano im przyznać się kim są. Odpowiedzieli: „Jesteśmy legionem”. Gdy wyszedł ostatni z nich, młoda kobieta wstała jakby ze snu i zaczęła chwalić Boga za uwolnienie.

Pastor i jego żona udali się następnie do domu drugiej młodej kobiety. Gdy weszli do mieszkania, przez jednego z demonów zamieszkujących w dziewczynie został wydany przerażający krzyk, a ona sama została jakby na oślep rzucona na tapczan. Po szczerej modlitwie z wiarą demonom ponownie w imieniu Jezusa rozkazano opuścić dziewczynę*. Znowu odmówiły. Na pytanie: „Kim jesteście”?” podali różne odpowiedzi. Jeden wykrzyknął: „Jestem Antychrystem”.

Sąsiad, zaalarmowany nieziemskimi krzykami, wezwał policję. Zobaczywszy stan dziewczyny, inspektor zagroził, że zabierze ją do domu wariatów. Gdy zapytał ją: „Kim jesteś”, głos odpowiedział: „Jestem diabłem”. Inspektor cofnął się. Z sąsiedniego pokoju zadzwonił następnie do swego dowództwa, mówiąc: „Jest tu coś, czego nie rozumiem; natychmiast przyjeżdżajcie”.

Zanim dokończono przygotowania do jej zabrania, została ona całkowicie uwolniona i policjanci stwierdzili, że jest normalna, „przy dobrem baczeniu” (Łuk. 8:35) „już bez diabelskiego wyrazu twarzy”. Jak stwierdzono, obydwie młode kobiety, w ten sposób uwolnione spod mocy przeciwnika, przyznają, że „wiedziały, co się dzieje, lecz nie miały siły o tym mówić lub coś robić”.

———–

* W innym z poprzednim świadectw proponowana jest inna metoda zachowania się w tego rodzaju sytuacjach. Zapraszamy do lektury doświadczenia pewnego kolportera.

_______
Zobacz inne świadectwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *