Wykład przedstawiony na spotkaniu biblijnym w Kiczycach, 8 listopada 2025 r. Mówi br. Wiktor Szpunar:
Witam wszystkich serdecznie! Przedstawiłem tę prezentację na spotkaniu biblijnym w Kiczycach. Na nagraniu słabo jednak widać prezentację, więc postanowiłem, że nagram ją po raz drugi. 1 List Jana 4:8 należy do najlepiej znanych fragmentów Pisma Św. „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością”.
Czy jednak naprawdę Bóg jest tak dobrze znany w swojej miłości? Jak się okazuje nie jest to aż takie oczywiste.

Na Uniwersytecie Baylora w Teksasie w 2006 r. przeprowadzono badania na temat postrzegania Boga w USA.
31% badanych oceniło Boga jako autorytarnego despotę
24% jako odległego i niezainteresowanego życiem ludzi
23% jako kochającego i dobrego (czyli tak jak widział Go Jezus i apostołowie)
16% jako krytycznego i niezadowolonego,
a 5% badanych określiło się jako ateiści
co ciekawe, 70% badanych określiło się jako chrześcijanie…………
Wychodzi na to, że nawet jako chrześcijanie wyznajemy przynajmniej czterech różnych bogów. I główne pytanie dotyczy bardziej tego w co ja osobiście wierzę.
Psychiatra i psychofarmakolog Timothy Jennings, od którego zaczerpnąłem to badanie i kilka myśli, do których jeszcze przejdziemy, powiedział niedawno ciekawe słowa na konferencji adwentystów w Bydgoszczy. Powiedział: „Mamy władzę nad tym, w co wierzymy, ale to, w co wierzymy, ma też władzę nad nami”. Mamy wpływ na nasz obraz Boga (np. przez lepsze zrozumienie Biblii), ale nasz obraz Boga, w którego wierzymy i którego czcimy, w poważny sposób wpływa na to, jacy się stajemy i jakie staje się nasze myślenie.
W psychologii takie stwierdzenie nazywa się „modelowaniem”. Modelowanie znaczy, że stajemy się podobni do rzeczy i do osób, które podziwiamy. W Biblii czytamy o tym np. w 2 Liście do Koryntian 3:18 – „Lecz my wszyscy, którzy z odsłoniętą twarzą patrzymy na chwałę Pana, jakby w zwierciadle, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, za sprawą Ducha Pana”. Ten werset mówi oczywiście o patrzeniu w znaczeniu rozmyślania. Kiedy rozmyślamy o Bogu i Jezusie, to myśląc o ich świętych charakterach i działaniach, zaczynamy się do nich upodabniać. Oczywiście, jak w lustrze, i jak pod wpływem światła, widzimy też to, co ciemne i brzydkie w naszych umysłach i sercach. Ale właśnie takie szczere spojrzenie na Pana i na siebie, pozwala nam iść w dobrym kierunku.
Mat. 5:48 – „Bądźcie więc doskonali, tak jak doskonały jest wasz Ojciec, który jest w niebie.” Wynika z tego, że to jak dobrze znamy doskonałego Boga ma znaczenie na kształtowanie naszych osobistych charakterów.
Jeśli np.. w naszym rozumieniu Bóg jest despotą i tyranem, to ma to wpływ na nas. Możemy np. zacząć Go w tym naśladować i tak traktować swoją rodzinę, kontrahentów, sąsiadów albo zbór. Jeśli mamy inny temperament, może zaczniemy żyć w ciągłym strachu, że ten „straszny Bóg” tylko czyha na jakiś nasz błąd, i że pewnie inni też nas osądzają i źle postrzegają. „Mamy władzę nad tym w co wierzymy, ale to, w co wierzymy, ma też władzę nad nami.”

Co ciekawe, wiara w Boga, który jest Bogiem miłości, wpływa nie tylko na nasz charakter, ale także na funkcjonowanie mózgu i całego organizmu. Badania dr Andrew Newberga z Uniwersytetu Pensylwanii pokazały, że osoby starsze, które przez 12 minut dziennie przez 30 dni rozmyślały o Bogu miłości, doświadczyły pozytywnych zmian w mózgu. Zwiększyła się aktywność w tzw. przedniej korze zakrętu obręczy — części mózgu odpowiedzialnej za uwagę, podejmowanie decyzji, emocje, współczucie i kontrolę impulsów. Kiedy ta część mózgu działa słabiej, łatwiej o depresję czy stany lękowe. Ale podobnie jak mięsień — można ją „ćwiczyć”, np. przez sposób myślenia i przeżywania naszej wiary.
Badania wykazały też spadek ciśnienia i tętna, co świadczy o lepszej pracy ciała migdałowatego — naszego „alarmu” w mózgu. Ciało migdałowate jest potrzebne, mówi o zagrożeniu. Jednak gdy jest ono ZBYT aktywne, żyjemy w napięciu i stresie. Wiara w Boga miłości przez wpływ na inne części mózgu pomaga ten alarm wyłączać i przynosi wewnętrzny spokój.

W tym badaniu ludzie mieli więc rozmyślać 12 minut dziennie przez 30 dni o Bogu miłości. Przed i po tej próbie zbadano ich mózgi i okazało się, że po badaniu przednia kora zakrętu obręczy — ta część odpowiedzialna za emocje i współczucie — była wyraźnie większa. Spadło też ciśnienie krwi, bo gdy aktywuje się obszar mózgu związany z miłością, maleje poziom lęku. To dokładnie potwierdza słowa z 1 Listu Jana 4:18: „W miłości nie ma lęku, ale doskonała miłość usuwa lęk”. Badani mieli także niższy puls i lepsze wyniki w testach pamięci — nawet o 30%. Oznacza to, że gdy w naszym mózgu wzmacnia się obszar odpowiedzialny za miłość i regulację emocji, uspokaja on ciało migdałowate i poprawia ogólne funkcjonowanie całego organizmu.
To nie wszystko. Przeprowadzono też to samo badanie na drugiej i trzeciej grupie osób, również w wieku 65+. W drugiej grupie uczestnicy mieli rozmyślać o Bogu surowym i karzącym. A trzecia grupa myślała o Bogu obojętnym, który nie interesuje się ich życiem. W tych dwóch grupach nie zauważono żadnych pozytywnych zmian w mózgu. Tylko rozmyślanie o Bogu miłości przynosiło dobre efekty.
My oczywiście nie szukamy tylko psychicznej ulgi, ale prawdy o Bogu: chcemy wiedzieć, czy Bóg rzeczywiście jest tak dobry, jak pisał ap. Jan.
Teraz w naszym wykładzie powiemy krótko o teorii Bożej miłości, przyjrzymy się działaniom Boga jako dowodom Jego miłości — i to będzie główny temat, i zobaczymy jeszcze, do czego może nas zachęcić głębsze poznanie Boga w Jego miłości. To będzie oczywiście tylko skrót. Po więcej zachęcam sięgnąć do książki brata Johnsona pt. „Bóg”, strony 110–127. I teraz mogę powiedzieć, że to lektura mająca dobry wpływ nawet na nasze zdrowie psycho-fizyczne.

Boską miłość możemy dostrzec na cztery sposoby. Po pierwsze — w Biblii. Po drugie — w Księdze Natury, czyli w przyrodzie i jej prawach. Po trzecie — w Historii, tu bym dodał, że także tej najnowszej, opowiedzianej w świadectwach, którymi podzielimy się wieczorem. I po czwarte — w naszym własnym życiu i doświadczeniach. Żeby jednak naprawdę zobaczyć Boga, musimy zdjąć „okulary uprzedzeń” i tradycji, które czasem zniekształcają Jego obraz. Teraz skupimy się głównie na Biblii, a trochę też na przyrodzie i historii.
W naszym wersecie z 1 Jana 4:8 mowa jest o miłości nazwanej po grecku agape — określamy ją jako bezinteresowna i ofiarnicza. To nie jest miłość, która „należy się” drugim od Boga. Ona nie wynika z obowiązku. To miłość oparta na tym, że Bogu podoba się to, co dobre i piękne. Bogu podobają się dobre zasady i pragnie napełniać nimi świat. Biblia pokazuje, że agape kieruje się w stronę dobra innych. 1 Kor. 13:5 mówi: „miłość nie szuka swego”. Jest to zdanie negatywne. Miłość nie szuka swoich rzeczy, swojego dobra, na pierwszym miejscu. A więc czego szuka miłość? Miłość szuka dobra innych, aktywnie troszczy się o innych i chętnie im pomaga. To miłość, która chętnie daje coś dobrego od siebie.
Miłość agape to nie zawsze bycie wylewnym albo romantycznym. To nie jest emocja, która się pojawia i znika. Taka miłość to zasada działania, zasada życia, która opiera się na kilku fundamentach:
1) umiłowanie i ocena dla dobrych zasad – Jeremiasz 9:24 pokazuje, że Bóg czyni miłosierdzie, bo TO MU SIĘ PODOBA.
2) umiłowanie i ocena dla tych, którzy żyją w harmonii z dobrymi zasadami — Psalm 146:8: „Pan miłuje sprawiedliwych”.
3) współczucie dla sprawiedliwych i litość dla niesprawiedliwych —Bóg chce przybliżyć wszystkich do dobra, ale szanuje też ich wolną wolę.
4) gotowość do ofiary, żeby szerzyć dobre zasady na świecie.
Weźmy przykład dobrej mamy lub dobrego taty. Taki rodzic chce rozwijać w dziecku dobre zasady, aby mogło prowadzić szczęśliwe życie. Czasem miłość rodzica wyraża się to czułością i troską, np. gdy dziecko jest chore albo nie może zasnąć. Innym razem ta SAMA miłość wyraża się w strofowaniu i w nauce, aby dziecko lepiej postępowało. Miłość może chronić przed trudną sytuacją, która mogłaby zaszkodzić dziecku, ale może i powinna też dawać dziecku coraz większą odpowiedzialność i samodzielność.

Dobra wola w miłości jest jak stacja dokująca w technologii. Takie centrum lub taka stacja miłości to zawsze dobra wola, a różne zalety są do niej dodawane lub odejmowane w zależności od potrzeby (jak w tym przykładzie z rodzicami). Tak jak stacja dokująca łączy sprzęty, tak dobra wola spaja różne zalety w miłości i pozwala na ich wspólne działanie.
Pierwszy przykład Bożej miłości to STWORZENIE. Bóg stworzył świat, bo lubi robić dobrze rzeczy – sprawia Mu to radość. Nikt i nic nie wymagało od Boga aby wszystko stworzył. On tego pragnął. Kiedy mamy okazje, gdy udaje się nam oderwać od zwykłych spraw, rozmyślajmy o gwiazdach – miliardach światów, które mają głęboki cel, albo o Ziemi – stworzonej na przyszły dom dla ludzi wolnych od grzechu. Łączmy w umyśle te wszystkie prawdy, które już znamy. Gdy poznajemy Jego dzieła, poznajemy lepiej Boga.
Wielkim wyrazem miłości jest stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga. W czym jesteśmy tak podobni do Boga? Nie jesteśmy przecież nieśmiertelni i wszechmocni. Potrafimy jednak KOCHAĆ i możemy rozwijać tę zdolność. Zobaczmy też, ile dobra otrzymaliśmy: kwiaty i owoce, światło i ciepło, powietrze i wodę, ziemię i niebo, rośliny i zwierzęta — życie i zdrowie. A pierwszy człowiek miał jeszcze doskonałość istoty i społeczność z Bogiem.
Opatrzność Boża działa dziś głównie dla ludzi wierzących, a w przyszłości — w czasach odnowienia, które zaprowadzi Jezus — obejmie ona cały świat. A jednak, już teraz Bóg posyła deszcz i słońce dla wszystkich, niezależnie od zasług i daje wszystkim wszystko potrzebne do życia.
W przyrodzie też widać prawo miłości. Przypomnijmy te słowa 1 Kor. 13:5 – „miłość nie szuka swego”. I popatrzmy na cykl hydrologiczny:

Źródło ilustracji: Kenneth Rawson, „Powrót do hebrajskiego dziedzictwa”
Słońce ogrzewa oceany, // oceany oddają wodę do chmur, // chmury podlewają ziemię, powstają rzeki, strumienie i wody wracają do morza. To cykl podawania dalej, cykl zaplanowany przez Boga. Jeśli oddzielimy jakiś zbiornik wodny, to życie w nim słabnie, pojawia się stagnacja. Podobny przykład to obieg powietrza (CO2 i O2), a nawet współpraca między roślinami i zwierzętami, jak te wiewiórki, które nie tylko zjadają orzechy, ale też roznoszą je i zagrzebują, sadząc w ten sposób nowe drzewa.
Niektóre działania Boga bardziej pokazują Jego sprawiedliwość i moc niż miłość, ale nawet w nich działa miłość agape. To trudniejsze przejawy Boskiej miłości.
- WYPRÓBOWANIE CZŁOWIEKA — tylko tak krystalizuje się charakter, by człowiek mógł żyć wiecznie w zgodzie z Boskimi zasadami. Jak szlachetne metale są oczyszczane ogniem, tak moralnie wolna istota przechodzi różne próby i doświadczenia anim osiągnie ostateczny kształt. Eden był to tylko początek tego procesu, taka 1 lekcja.
- WYROK ŚMIERCI — nawet tu działa miłość, bo śmierć jest o wiele lepsza niż wieczne życie w cierpieniu i grzechu. Miłość nie pozwala na wieczne cierpienie. Dziękujmy Bogu, że uwolnił nas od takiego myślenia o Jego planie dla grzeszników, że pozwolił nam zobaczyć w Biblii coś więcej o Boskiej dobroci.
- DOZWOLENIE ZŁA — doświadczenie zła uczy nienawiści do grzechu, doświadczenie zła pokazuje jakie są jego straszne skutki. Historia pokazuje też jakie korzyści daje unikanie grzechu.
Takie doświadczenie jest ludziom potrzebne. Dlaczego? Jest potrzebne, bo ludzkość czeka jeszcze kolejna próba. Kiedy Jezus i jego wierni obejmą swoją władzę, chętni i posłuszni ludzie będą mogli w pełni uwolnić się od skutków zła i wejść do chwalebnej wolności dzieci Bożych. Jak mówi List do Rzymian 8:20-21: ‘Stworzenie jest poddane marności, ale w NADZIEI przyszłego uwolnienia.’
Zobaczmy kolejne dowody Bożej miłości:
1. Bóg kontaktował się z tymi, którzy Go szukali i pragnęli sprawiedliwości (przyjmował ich pomimo, że pochodzili z grzesznej i skazanej na śmierć rodziny Adama!) — patriarchowie, a także kobiety jak Rebeka, której Bóg odpowiadał osobiście na jej pytania. Później całą rodzina Jakuba. Przez Mojżesza Bóg zawarł z nią przymierze, ucząc o grzechu i doskonałości. Prawo miało pokazać, że człowiek nie może sam się zbawić i że potrzebuje Zbawienia i Zbawiciela od Boga.
- Bóg przebaczał Izraelowi, gdy ten tylko pokutował! Ile miłosierdzia i cierpliwości widać w Jego działaniach…
- Bóg pobudzał działania sprzyjające pokucie (on wyprzedzał pokutę!) — wysyłał proroków, objawienia, próby, nagrody i kary.
Cytowany już dr Timothy Jennings pisał: – „Kiedy kogoś kochamy, jesteśmy gotowi zaryzykować to, że czyniąc coś, co jest w najlepszym interesie ukochanej osoby, nie zostaniemy zrozumiani. W historii Starego Testamentu Bóg raz po raz znajdował się w tego rodzaju sytuacji. Wielokrotnie musiał podnosić głos, aby przyciągnąć uwagę swoich niesfornych dzieci, ponieważ je kochał i nie chciał dopuścić do ich samozniszczenia.”
Największym dowodem Bożej miłości jest przysłanie na świat swego Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Apostoł Jan pisze: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” (Jan 1:14) i dalej „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bo Bóg nie posłał swego Syna na świat, aby potępił świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony.” (J 3:16-17).
Bóg uczynił Syna człowiekiem i pozwolił na Jego bolesną śmierć — i to za wrogów, a nie za przyjaciół. Apostoł Paweł przypomina: „Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami” (Rzym 5:6-10).
Jak pisze brat Johnson w książce „Bóg”: „Jakże cudowną jest myśl, że Boska miłość zdobyła się na taką ofiarę! (…) Boska miłość odczuwała poniżenie, hańbę i ból śmierci Syna bardziej niż On sam, tak jak Abraham odczuwał większy smutek z ofiarowania Izaaka niż Izaak. A jednak Boska miłość zwyciężyła. Dokonała najwyższej ofiary wszechczasów, aby grzech, błąd i śmierć zostały zniszczone, a na wieki zapanowały sprawiedliwość, prawda i życie”. Niech będzie chwała Bogu i chwała Jezusowi za to, że tak chętnie podjął się tej misji.
Dla kogo uczynił to Bóg? Komu okazał swoją miłość?
Nie chodzi tylko o garstkę naśladowców Jezusa, nie chodzi o jedną grupę religijną. Chodzi o wszystkich ludzi, bo wszystkich odkupił Jezus:
– „On jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” (1 Jana 2:2).
– „Chrystus Jezus (…) wydał samego siebie na okup za wszystkich” (1 Tym. 2:6).; – „Aby przez łaskę Bożą zakosztował śmierci za każdego” (Hebr. 2:9). Tak jak w Adamie wszyscy umierają tak w Jezusie wszyscy zostali odkupieni.

Ktoś określił to tak, że „Golgota jest zmianą kształtu wszechświata”. Oczywiście, z punktu widzenia Boga nic się nie zmieniło, bo On dalej realizował swój plan, który od początku był pełny miłości.
Jednak do tej pory mówiliśmy tylko o garstce ludzi, o patriarchach, o Izraelu, a teraz przez Jezusa Bóg dokonał odkupienia całej ludzkości upadłej i umarłej w Adamie i ewangelia o tym miała być przekazana wszystkim narodom ziemi. To, co było daleką obietnicą, że potomek Abrahama pobłogosławi wszystkie narody ziemi, teraz zaczęło wykonywać się na wielką skalę. A pełnia tego będzie miała miejsce w Królestwie Jezusa, gdy skłoni się przed nim każde kolano i każdy język będzie wyznawał, że Jezus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

Po wypełnieniu Boskiego planu na Golgocie Bóg okazał Jezusowi wielką miłość: wywyższył Go do Boskiej natury i powierzył wielkie zadania – będzie królem ludzkości w tysiącleciu. Będzie najwyższym kapłanem, który będzie pośredniczył między Bogiem a ludźmi i nie tylko to. Otrzyma On wiele innych nagród i zadań od Boga. Tak, Jezus był doskonały jako Logos w niebie i jako człowiek, ale wywyższenie do Boskiej natury wymagało dodatkowej próby i cierpienia. Miłość wyraziła się więc w dziwny sposób dla ludzi (przez krzyż i cierpienia), ale w cudowny sposób, gdy widzimy cel Boskich działań.

Bóg nie ograniczył miłości tylko do swojego Syna. Okazał miłość także tym, którzy uwierzyli w Jezusa, a szczególnie tym, którzy poświęcili życie Bogu i przyjęli Jezusa jako swojego Wodza i Pana. To oni jako pierwsi zdobywają swoje dziedzictwo w Ziemi Obiecanej. Robią to przez naśladowanie Jezusa i doświadczanie podobnych prób i cierpień – choć znacznie mniejszych niż On. Apostoł Paweł napisał, że cierpienia przyjmowane w dobrym duchu, kształtują szlachetne charaktery i zapewniają przyszłą nagrodę. Są chwilowe i lekkie ale tylko wtedy, gdy ktoś rozumie, że na drugiej szali tej wagi jest wieczność i doskonałość.
W Wieku Ewangelii wybrani mieli także pewne zadanie wobec świata. O tych zadaniach mówił nasz Pan, np. w Ew. wg Jana 16:8. Mieli oni:
1 – karcić grzechy popełniane przez świat,
2 – pouczać świat o sprawiedliwości,
3 – i dawać świadectwo o nadchodzącym Królestwie (o sądzie świata).
Święci i wierni naśladowcy Jezusa mieli to robić nie tylko słowami, ale głównie przykładem swojego życia. Przykład jest lepszy niż wykład. My nie mamy nawracać świata ani zmuszać drugich by żyli tak, jak my. Wierni byli jak światło i jak sól ziemi. Ich życie ograniczało grzech, szerzyło sprawiedliwość i przygotowywało świat na Tysiąclecie. Wymagało to ofiary i cierpienia, a w dużym stopniu dotyczy to także ludzi poświęconych Bogu dzisiaj.
Boska miłość a nasze wady: Mamy wiele wad, Bogu sprawiają one ból, ale Bóg nas nie odrzuca. Jego miłość nas poucza, a czasami karze, po to by nas naprawić. Są chwile, gdy nie czujemy uśmiechu Boskiej łaski, ale Jego miłość widzi nawet malutki krok pokuty. Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje, że to Bóg wyczekuje grzesznika, że Bóg wypatruje nas i że biegnie do nas, gdy do Niego wracamy. Także Psalm 103 przypomina, że „Jak wysoko są niebiosa nad ziemią, tak wielkie jest Jego miłosierdzie… jak ojciec ma litość nad dziećmi, tak Pan ma litość nad tymi, którzy się go boją. On bowiem wie, z czego jesteśmy ulepieni; pamięta, że jesteśmy prochem.” Niech nasza odpowiedź to będzie uznanie grzechów i przykrego, niskiego stanu, w którym jesteśmy. Odwróćmy się od grzechów i zaufajmy krwi Chrystusa. Uwierzmy, że z pomocą kochającego Boga możemy odnowić się do życia w prawdzie i sprawiedliwości. Bóg nie jest daleko.
Boska miłość w ucisku i w czasie restytucji. Łatwiej przyjąć RESTYTUCJĘ, bo ucisk pokazuje głównie moc i sprawiedliwość Boga. Miłość jest jednak w tym, jaki jest cel tego czasu Boskiego gniewu. Prorok Sofoniasz wyjaśnia to w swoim proroctwie. W wersecie 8 rozdziału 3. mówi on: „Zaprawdę, cała ziemia będzie pożarta ogniem mojej gorliwości – mówi PAN”. Ale werset 9 dodaje: „Wówczas bowiem przywrócę narodom czystą mowę, aby wszyscy wzywali imienia Pana i służyli Mu jednomyślnie”.
Wygląda na to, że Boski gniew ma przygotować ludzkość do przyjęcia Królestwa Mesjasza (ziemia jest tu symbolem porządku społecznego, inne wersety Biblii mówią, że fizyczna Ziemia trwa na wieczność). Gdy ogień ucisku minie, Chrystus i Kościół będą rządzić nad ludźmi przez resztę tysiąclecia, a inne klasy wiernych staną się ich pomocnikami (np. wierni Starego Testamentu i dziś rozwijający się lud Boży). Dojdzie do wskrzeszenia umarłych. Jak widzieliśmy z poprzednich slajdów, zarówno Jezus, jak i wierni są do tego Królestwa świetnie przygotowani – przez osobiste próby i cierpienia. I to pod ICH prowadzeniem, grzech i jego skutki będą stopniowo usuwane. Sprawiedliwość i prawda będą ustanawiane na Ziemi.
O tym dowodzie Boskije miłości mówi wiele rozdziałów Pisma Św. Na przykład 35 rozdział Izajasza, a także fragmentów rozdziałów 2, 9, 11 i końcowych rozdziałów od 60 do końca tej księgi. O tym czasie mówią też trzy ostatnie rozdziały Ks. Objawienia. Wiele książek zawiera rozwinięcie tych myśli, jak choćby „Boski plan wieków” br. Russella i „Tysiąclecie” br. Johnsona.

Chciałem jeszcze mówić o Boskiej miłości w próbach i wyrokach małego okresu, a także o przyszłych wiekach. Bardzo to jednak skrócę. Od Edenu, przez zwycięstwo Jezusa na Golgocie, aż do odnowionego raju i ostatecznej próby — wszystko prowadzi do utrwalenia prawdy i sprawiedliwości na ziemi, tak by grzech już nigdy nie zapanował! To bardzo ważne, by ta ostateczna próba nadała wieczny kształt każdej osobie. Tak jak mówiliśmy o potrzebie tej pierwszej próby w ogrodzie Eden.
Opowiadanie Ewangelii o Bożej miłości to jakby widzieć piękny krajobraz i powiedzieć do kogoś na szlaku: „POPATRZ jak pięknie!”. Jednak dostrzeganie Boskiej miłości zależy od każdego i od każdej z nas osobiście. Jeśli zobaczymy przebłysk Bożej miłości, podzielmy się nim, bo może ktoś na taki obraz czeka. Nie róbmy jednak niczego na siłę.
Jaki jest pożytek z poznania Ojca miłosierdzia i Boga wszelkiej pociechy? Apostoł Paweł napisał, że Bóg pociesza nas w każdym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać. Boża miłość sprawia, że nie żyjemy w lęku, ale z miłości pragniemy oddawać Bogu cześć i stawać się podobni do Niego. To rozważanie zachęca do pracy nad swoją miłością i do służenia z miłości drugim. Kiedy dajemy coś drugim nie patrząc na siebie, doznamy wielu błogosławieństw, których nie poznamy, gdy będziemy żyć tylko dla siebie.

Takie nastawienie daje wymierne korzyści (choć nie dlatego należy to robić – jeśli chcemy być najbardziej podobni do Boga): Badania pokazują np., że młodzież angażująca się w wolontariat ma lepsze wyniki w szkole i większe umiejętności życiowe. A dorośli? procentowo mniej chorób, mniejszą demencję i większą samodzielność w późniejszych latach życia. Wiemy, że choroby fizyczne i psychiczne nie będą nas omijać i wiemy też, że wszyscy jesteśmy skażeni i obarczeni wyrokiem, ale chcę po prostu pokazać, z jak różnych punktów widzenia MIŁOŚĆ może być korzystna. Wolontariat nie wymaga fundacji – to miłość wobec braci, sióstr, rodziny czy sąsiadów. Zawsze jest wiele okazji do czynienia dobra, zwłaszcza tych mało widocznych i podejmowanych przez niewiele osób. Pora się rozejrzeć. Wynotowałem piękne zdanie z czasopisma „Teraźniejsza Prawda” nr 468, s. 2 – Czynienie czegoś dla kogoś bez myśli o nagrodzie jest naprawdę działaniem podobnym do Boskiego.
Przyp. 21:21 – „Kto podąża za sprawiedliwością i miłosierdziem, znajduje życie, sprawiedliwość i chwałę.” i jeszcze komentarz do tych słów: „Kto rozwija Boski charakter, osiągnie życie, ducha prawdy i chwałę od Boga”. A tego Wam wszystkim życzę i pragnę też dla siebie. Dziękuję za uwagę!