„A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego.” – Mat. 18:15 (NP)
Wykład wygłoszony przez brata Mariana Lewickiego na spotkaniu zboru w Bydgoszczy, 27 września 2025 r.
Notatki:
Pojęcie moralności zostało w dzisiejszych czasach tak zrelatywizowane, że wprost nie sposób komuś zarzucić grzech. Dziś łatwiej jest nam stwierdzić, że ktoś popełnia przestępstwo. Na prawie wszyscy musimy się trochę znać.
Stwierdzenie, że ktoś popełnia grzech, brzmi niecodziennie i anachroniczne. Taki zarzut pociąga za sobą natychmiast pytanie o system wartości, o przynależność wyznaniową itp. Prawo ludzkie mówi o wykroczeniach i przestępstwach, nie spotkałem się natomiast ze stwierdzeniem, że ktoś grzeszy.
A tymczasem Słowo Boże wyklucza milczenie w kwestii grzechu. Czytamy 3 Mojż. 19:17: „Jawnie strofować będziesz bliźniego twego, a nie ścierpisz przy nim grzechu”.
„Nie ścierpisz przy nim grzechu” – czy nakaz ten jest jeszcze aktualny w naszych czasach? Czy nas obowiązuje? Wydaje się być, oględnie mówiąc, trudny do zrealizowania.
Gdyby ktoś zarzucał nam, że go nie realizujemy, próbowalibyśmy zapewne ograniczyć w tym przepisie znaczenie słowa „bliźni”. A może chętnie zapytalibyśmy, tak jak Faryzeusz Pana Jezusa: „I któż jest mój bliźni ? ” (Łuk. 10:29)
Czy bliźnim nie jest wyłącznie badacz Pisma Świętego? A właściwie tylko ten badacz, z którym jesteśmy zaprzyjaźnieni np. braterstwo w Zborze?
Nie oszukujmy się. Odzwyczailiśmy się od strofowania i boimy się strofować! Boimy się zwrócić komuś uwagę na jego grzech, aby nie być posądzonym o nietolerancyjność, fanatyzm, a przynajmniej o brak zrozumienia.
Z drugiej zaś strony spotykamy takich, którzy z najwyższym upodobaniem i na każdym kroku pouczają innych, jak mają się ubierać i co jeść jak jeść, a czego nie jeść, jak powinni się zachowywać a czego unikać, kiedy mówić a kiedy milczeć, a może którą ręką podrapać się za uchem.
Taka postawa wywołuje w nas odruch niechęci. Podświadomie czujemy, że tak też nie powinno być i znajdujemy w tym jeszcze jeden argument świadczący o tym, że sprawy moralności powinny być pozostawione do osobistego uznania i nie należy się w ogóle wtrącać w prywatne sprawy bliźnich.
I co z tego wynika ? Mamy 2 postawy : mamy więc tych, którzy nie reagują w ogóle na grzech, i tych, którzy zamęczają nas swoimi wiecznymi pouczeniami. Każda z tych skrajności jest błędem, no a grzech powinien spotkać się z właściwą reakcją.
Musimy jednak zawsze zadać sobie pytanie, czy to właśnie ja i czy właśnie teraz powinienem strofować czy napominać, aby osiągnąć pożądany skutek.
Jaki skutek powinno się w tej sytuacji osiągnąć ? Co zrobić by być skutecznym ? Kiedy strofować, a kiedy lepiej zamilknąć?
Aby uzyskać odpowiedź na te pytania sięgniemy do nauki naszego Pana o strofowaniu, którą zanotował św. Mateusz (18:15-17).
- „A jeźliby zgrzeszył brat twój, idź, strofuj go między tobą i onym samym: jeźli cię usłucha, pozyskałeś brata twego.
1 Stare rękopisy pomijają słowa „przeciwko tobie”.
Opublikowana wersja artykułu zawierała wnioski płynące z tego dopisku.
Dlatego artykuł został poprawiony.
- Ale jeźli cię nie usłucha, przybierz do siebie jeszcze jednego albo dwóch, aby w ustach dwóch albo trzech świadków stanęło każde słowo.
- A jeźliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeźliby zboru nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik.”
Na podstawie tych wersetów będziemy chcieli przekonać się, jakie warunki należy spełnić, aby nasze strofowanie miało szansę być skuteczne.
Uwaga 1 ( z 4-rech ) Według reguły Pana Jezusa celem strofowania jest pozyskanie brata: „Jeźli cię usłucha, pozyskałeś brata twego”. Wydaje się to oczywiste, ale jakże często pobudki do udzielenia nagany bywają całkiem inne – zwykłe i niskie, czasem niewłaściwe
Może to być chęć tzw. „odegrania się”, odpowiedzenia złem za złe, zaspokojenia swej żądzy zadośćuczynienia za wyrządzoną nieprawość.(postępujemy wtedy wg ciała i wskazówek tego świata)
Ale to wszystko nie są właściwe pobudki do strofowania. Pan Jezus mówi: „Idź, strofuj go … jeżeli cię usłucha, pozyskałeś brata twego”. Celem strofowania jest pozyskanie brata – odzyskanie jego przyjaźni i zaufania.
Uwaga 2 Co jest podstawą naszej reakcji, czy grzech czy grzesznik ? Podstawą do strofowania powinien być grzech: „Jeźliby zgrzeszył brat twój”.
Nie chodzi zatem o różnicę gustów, przyzwyczajeń, czy poglądów, ale o obiektywne przestąpienie Prawa Bożego. Chcąc strofować brata trzeba być przekonanym, że naganne naszym zdaniem postępowanie jest grzechem. Trzeba także potrafić owo przekonanie w sposób biblijny uzasadnić.
Uwaga 3 Warto się zastanowić, czy to właśnie ja jestem najwłaściwszą osobą do udzielenia napomnienia, czy czuję się bratem grzeszącego: bo czytaliśmy „jeśliby zgrzeszył brat twój”.
A może nie jest to pierwszy konflikt. Może poza chęcią naprawy czyjegoś postępowania występuje jakiś inny powód naszego działania. Może żywimy jakąś zadawnioną niechęć, może już kiedyś przemilczeliśmy zatarg i teraz myślimy sobie: „Tym razem nie popuszczę.” A może dzieli nas mur rozmaitych uprzedzeń spowodowanych poglądami brata czy siostry.
Taka wszechstronna analiza wymaga naturalnie czasu i spokojnej rozwagi. To od razu narzuca wniosek, że z naganą nie wolno się spieszyć. Nie powinna to być emocjonalna reakcja na konfliktową sytuację, ale przemyślany akt czynnej miłości do błądzącego brata.
Uwaga 4 Nieprzypadkowo nauka o strofowaniu poprzedzona jest nauką o zgorszeniu:
„Kto by zaś zgorszył jednego z tych małych, którzy we mnie wierzą, pożyteczniej by mu było, aby zawieszony był kamień młyński na szyi jego, a utopiony był w głębokości morskiej” – Mat. 18:6.
Jeśli przez swoje nieumiejętne strofowanie miałbym zgorszyć słabszego ode mnie brata, to lepiej byłoby mi natychmiast rzucić się w morze z kamieniem na szyi niż iść strofować. ( Zauważmy jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni w tym zakresie przed Panem.) A zauważamy, że brak miłości i umiaru przy strofowaniu bywa częstą przyczyną zgorszenia.
Dlatego powtórzmy: (1) celem strofowania jest pozyskanie brata; (2) tylko grzech, czyli obiektywne przestąpienie Prawa Bożego, stanowi upoważnienie do udzielenia nagany; (3) niezbędną kwalifikacją jest poczucie braterskiej więzi z grzeszącym; oraz (4) przy strofowaniu zalecana jest niezwykła ostrożność, gdyż ryzykujemy przestąpieniem Prawa Bożego wobec naszych bliźnich.
Mając na uwadze te 4 spostrzeżenia postąpimy dalej i spróbujemy określić warunki, jakie musi spełnić strofujący, aby mieć szansę na pozyskanie brata.
Człowiek, który pragnie, by jego nagana była skuteczna, powinien odpowiedzieć sobie na trzy pytania:
1. Czy brat, którego zamierzam strofować ma do mnie zaufanie?
2. Czy rozumiem jego problem?
3. Czy jestem gotów zapomnieć jego grzech?
Zastanówmy się nad treścią tych trzech pytań.
1. Czy brat, którego zamierzam strofować ma do mnie zaufanie?
Często myślimy, że przy strofowaniu wystarcza, jeśli strofujący kieruje się miłością. Wydaje nam się, że miłość ze strony strofującego jest wystarczającą kwalifikacją do udzielenia nagany. Jeśliby celem strofowania miało być zrzucenie z siebie odpowiedzialności, ( no bo Pismo Św. Odemie tego wymaga ) to może nawet i taka kwalifikacja nie byłaby konieczna.
Jeśli jednak mówimy o skuteczności strofowania, to sama miłość do strofowanego już nie wystarcza. Dobrze by było, aby grzeszący, a więc słaby brat, miał zaufanie do tego, który przyjdzie go strofować.
Przyjacielskie nastawienie może sprawić, że grzesznik wysłucha uwag i nie „zamknie” swych uszu. Szacunek dla strofującego może spowodować, że strofowanie najpierw go zasmuci, a potem sprawi pokutę i poprawę. Jeśli grzesznik traktuje nas jak wroga, który przychodzi wymierzyć sprawiedliwość, trudno będzie nam osiągnąć sukces.
2. Czy rozumiem problem błądzącego brata?
Ktoś kiedyś powiedział, że zrozumieć, to znaczy przebaczyć.
Zanim udamy się do brata z naganą powinniśmy uklęknąć do modlitwy i prosić Boga o łaskę zrozumienia postępowania brata, który grzeszy.
Konieczna jest rzetelna analiza własnych pobudek, które skłaniają nas do strofowania, wydaje się być zadaniem dość trudnym, to zrozumienie motywów postępowania człowieka grzeszącego, a zwłaszcza przeciwko nam, graniczy z niemożliwością.
Jeśli nie potrafimy uciec od negatywnych emocji, które wzbudza w nas ten grzech, stoimy na straconej pozycji. Nigdy do końca nie zrozumiemy grzesznika. Możemy iść go strofować, ale tylko cud łaski Bożej może sprawić, że go pozyskamy.
Byłoby jednak znacznie lepiej, byśmy znaleźli czas na to, aby po pierwsze ochłonąć z emocji, a potem spokojnie, z modlitwą zastanowić się nad całym zajściem. Jeżeli tak postąpimy, to często się okaże, że z igły zrobiliśmy widły, że domniemany grzech brata był jedynie niewielkim źdźbłem w oku, małym nieporozumieniem, za które każdy z nas może ponosić częściową odpowiedzialność.
Wtedy też najprawdopodobniej dojdziemy do wniosku, że nie ma sensu podejmować szczególnego strofowania. Wystarczy poczekać na dogodną okazję, żeby spokojnie porozmawiać, wyjaśnić sytuację, a następnie o niej zapomnieć.
Może się jednak okazać, nawet po głębszym zastanowieniu, że sprawa jest poważniejsza i nasza reakcja wydaje się potrzebna i celowa. Wtedy należy odpowiedzieć sobie na jeszcze jedno pytanie.
3. Czy jestem gotów zapomnieć bratu jego grzech?
Na ogół wydaje nam się, że przebaczenie niekoniecznie musi oznaczać zapomnienie grzechu i całego zajścia. Może nawet częściej powiedzielibyśmy, że grzechu nie wolno zapomnieć, bo stanowi on ważną informację o sobie i drugim człowieku.
Pomyślmy jednak, czy to podejście jest na pewno słuszne. Czy magazynowanie brudów może służyć słusznemu celowi? Przecież „miłość nie myśli nic złego … nie raduje się z niesprawiedliwości … wszystko okrywa”.
Apostoł Paweł stwierdza, że ubieganie się o cel naszego powołania wymaga tak wielkiej uwagi i koncentracji, że nie mamy czasu na ustawiczne oglądanie się za siebie: „Ale jedno czynię, że tego, co za mną jest zapominając, a do tego co przede mną jest spiesząc, bieżę… „– pisze św. Paweł w Liście do Filipian 3:14.
Owszem powinniśmy zapominać, to co za nami. Łatwo jest jednak powiedzieć: zapominać! Ale czy da się zapomnieć ból, łzy, złe słowa, które jak kamienie głęboko zapadły w nasze serce. Zapominanie grzechu jest rzeczą niezwykle trudną, a może nawet niemożliwą.
Jednak gotowość usiłowania zapomnienia grzechu jest warunkiem koniecznym skutecznego strofowania. Jeśli grzesznik nie ma przekonania, że po przyznaniu nam racji cała sprawa będzie uznana za niebyłą, nigdy nam nie uwierzy i nie przyzna się do błędu.
Tylko zapomnienie tego, stanowi gwarancję dyskrecji. A przecież sam Pan Jezus podkreślił wagę dyskrecji w napominaniu: „Strofuj go między tobą i onym samym”.
Jeśli więc tłumaczymy sobie, że przecież nie mogę zapomnieć takiego grzechu, to pamiętajmy, że szukamy w ten sposób usprawiedliwienia dla własnej niedoskonałości. To że wszyscy ulegamy słabościom jest oczywiste, zapominajmy, a przynajmniej starajmy się zapominać.
Warto przy tej okazji wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. Jeśli taką trudność sprawia nam pozyskanie brata – ponowne odzyskanie jego zaufania i przyjaźni, to lepiej go nie traćmy.
Jeśli możemy, starajmy się unikać podglądania bliźnich w ich słabościach. Nie chodzi o to, by nie widzieć rzeczy złych, błędnych i szkodliwych, ale o to, by zamykać oczy na słabości braci, bo wszyscy je mamy, a ciągłe wypatrywanie wad, za które umarł przecież Chrystus, może zniszczyć każdą przyjaźń, każdą społeczność i wszelkie dobro.
Najlepiej oddzielać rzeczy wielkie i szkodliwe od małych i błahych. Nie unikajmy zwracania uwagi na istotne grzechy, ale nie róbmy problemów z drobnostek, które nie zasługują na uwagę.
A już za wszelką cenę starajmy się unikać sytuacji, w których moglibyśmy narazić bliźniego na popełnienie grzechu. Nie prowokujmy, nie szukajmy zaczepki i nieporozumienia, które wystawi na pokusę słabego brata.
A gdy zgrzeszy, nie szczyćmy się, nie pokazujmy palcem. Raczej starajmy się zakrywać grzech, bo tak uczy Pismo Święte w Liście św. Jakóba (Jak. 5:20) – „Kto by odwrócił grzesznika od błędnej drogi jego, zachowa duszę od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów.” Bo „miłość wszystko okrywa”.
Podsumujmy:
1. Strofowanie ma na celu pozyskanie brata;
2. Zastanawiajmy się, czy strofowane postępowanie na pewno jest grzechem;
3. Bądźmy niezwykle ostrożni, by nie zgorszyć brata. Nie pogłębiajmy jego upadku nieumiejętnym strofowaniem, które jest tylko demonstrowaniem własnej sprawiedliwości;
4. Starajmy się pozyskać zaufanie brata, którego chcemy strofować;
5. Usiłujmy zrozumieć brata;
6. Okazujmy gotowość przebaczania i zapominania upadków innych.
Sztuka strofowania
Jeśli jesteśmy już świadomi zagrożeń towarzyszących procesowi strofowania, jeżeli staramy się spełniać wszystkie podane wyżej warunki, możemy przystąpić do opanowania trudnej sztuki strofowania.
Tak, strofowanie jest sztuką, która wymaga talentu i wielkiej pracy. Nie poddawajmy się jednak. Nie zakładajmy z góry: Nie mam do tego zdolności, więc nie będę się do tego brał. Często usprawiedliwiamy jedynie w ten sposób własne wygodnictwo i strach przed mówieniem trudnej prawdy.
Z drugiej jednak strony, drżyjmy, jeśli strofowanie przychodzi nam z łatwością albo, co gorsze, sprawia nam skrytą przyjemność. Jest to nieomylny znak, że nie spełniamy warunków koniecznych do wykonania skutecznego strofowania.
W takim przypadku najlepiej natychmiast zaniechać tej czynności i w modlitwie polecić się Bogu, ponieważ nasza postawa jest wyraźnie zagrożona i może spowodować jeszcze większy problem.
W następnej części naszej lekcji (jeżeli Pan pozwoli powiedzieć drugą część) odwołam się do kilku podanych w historii Biblijnej przykładów strofowania. W celu lepszego zapamiętania i większej przydatności w życiu codziennym określimy te przykłady trzema hasłami:
- Strofowanie króla
- Strofowanie brata
- Strofowanie przyjaciela
Na tym kończę i życzę Błogosławieństwa Bożego z tych rozważań. ( życzę również, abyście nigdy tego nie realizowali w praktyce )