Wykład na zakończenie, a więc na rozejście się i pójście w dalszą drogę. W tej drodze będziemy mieli różne doświadczenia, różne możliwości służby, ale wszyscy jesteśmy powołani do miłości okazywanej w działaniu.
Chcemy naśladować naszego Pana. Musimy więc spojrzeć na to, co On czynił w swoim życiu. Dz. Ap. 10:37-38 – „wy wiecie o sprawie, która działa się w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan, [38] o Jezusie z Nazaretu, jak Bóg namaścił Go Duchem Świętym i mocą; jak chodził On wszędzie, czynił dobrze i leczył wszystkich uciskanych przez diabła, gdyż był z Nim Bóg.” (EIB dosł.) Nasz Pan: chodził i czynił dobro. Co zaś do nas? Łuk. 10:37 – „wtedy Jezus powiedział mu: Idź, i ty czyń podobnie.” (EIB dosł.)
Tylko czy my naprawdę możemy czynić podobnie do naszego Pana? Mamy tak różne ograniczenia – brakuje nam zdrowia, ducha, wiedzy, pieniędzy. Przeszkadzają nam wady i grzechy, czujemy się niegodni i słabi. Jednak bez względu na to wszystko jest dla nas dzisiaj lekcja z Ks. Kazn. Salomona 9:4-10.
Kazn. 9:4 – „Kto należy do grona żyjących, ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. [5] Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie.” Często cytujemy ten 5 werset. Jest to dla nas dowód, że po śmierci aż do obudzenia z grobu człowiek nie posiada świadomości. Nas jednak ciekawi werset 4. – Żywy pies jest lepszy niż martwy lew.
Nie wiem czy my tak do końca rozumiemy, co dla Żydów z czasów Kaznodziei znaczyło to powiedzenie. Obecnie mówimy: Pies to najlepszy przyjaciel człowieka; dla wielu ludzi pies to członek rodziny. Wierność psa jest przysłowiowa. Urodzony w Polsce biblista pochodzenia żydowskiego Christian David Ginsburg zauważył jednak, że – cytuję – „Żydzi wykluczyli psy z wszelkiej społeczności, wypędzili je ze swoich pomieszczeń. Zwierzęta bez właścicieli musiały mieszkać w jakiejś odludnej części miasta, musiały się żywić podrobami, padliną i zwłokami. Z tego obrzydliwego sposobu bytowania i odrażających nawyków, psy uważane były za najbardziej nieczyste, poniżone i godne pogardy stworzenia, a sam termin ‘pies’ stał się metaforą nieczystości, poniżenia i pogardy.”
Lew to przeciwieństwo: niepokonana odwaga, potęga i majestat. Królewskie pokolenie Judy porównano do lwa, Mesjasz nazwany lwem z pokolenia Judy.
A jednak, bez względu na to poniżenie psa i majestat lwa, to nadal: żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Dlaczego? Bo może coś zrobić, może coś zdziałać. Może mieć nadzieję, że Bóg ma jeszcze coś dla niego. Dajmy sobie chwilę na to, by docenić życie. Bóg dał nam zaistnieć jako ludzie, istoty obdarzone sumieniem i wolnością wyboru. Żyjemy na pięknej planecie. Życie to wielki dar, bo mogłoby nas nie być. Moglibyśmy się nie urodzić, a moglibyśmy już nie żyć, myślę, że wiele osób na tej sali doświadczyło już chwil, kiedy mogły stracić swoje życie.
Brat Władek Onyszko powtarzał kilka razy taką radę, którą dał mu brat Wiesław Kładź. Powiedział mu: „jak masz trawę wokół domu to wyjdź pochodzić boso po mokrej trawie, przejdź się boso po rosie, bo wtedy aż chce się żyć.” Dobrze jest robić coś, co sprawia, że to nam chce się żyć.
7-8 – „Dalej [więc]! Jedz radośnie swój chleb i pij w dobrej myśli swe wino, ponieważ Bóg już przyjął twoje dzieła! O każdym czasie niech twe szaty będą białe i niech nie braknie olejku na twej głowie.” (EIB dosł.)
Czy my jesteśmy wdzięczni i czy cieszymy się z każdego dnia? Jeżeli masz rano chleb, doceń go jako szczególny dar. Dziękuj Bogu. Doceń smak chleba. Jeśli pijesz wino lub jakiś świąteczny napój (bez alkoholu), ciesz się, że pojawiła się okazja, która na to pozwala i także dziękuj Bogu. Zadbaj o swój wygląd, „ciała wasze mają być świątynią Boga”. Biała szata to czyste i eleganckie ubranie. Olejek na głowie kojarzy się z zapachem i zdrowym wyglądem.
Możemy też spojrzeć nieco bardziej duchowo: jeśli nasze czyny podobają się Bogu (a czytamy: ponieważ Bóg już przyjał twoje dzieła ), to bądźmy dobrej myśli, nie traćmy zaufania do Boga. Miejmy czyste zalety charakteru, na każdy dzień ceńmy szatę sprawiedliwości Chrystusowej. Bądźmy piękni w duchu świętym, nabywajmy świętości i mądrości pochodzącej z góry jak tego olejku od Boga. Niech przepełnia nas duch święty. Doceniajmy smak manny z nieba, czyli smak Słowa Bożego. Czytajmy ewangelię, psalmy, studiujmy myśli z Codziennej manny.
9 – „Pielęgnuj życie z żoną, którą kochasz, przez wszystkie dni twojego ulotnego życia, które [Bóg] ci dał pod słońcem, przez wszystkie dni twej marności, gdyż to jest twój dział w życiu i mozole, którym ty trudzisz się pod słońcem.”
Ciekawa rada, wydaje się tak oczywista w dniu ślubu. Dopóki nie doczytamy, że ta radość ma trwać po wszystkie dni wspólnego życia. Jak cieszyć się życiem razem, gdy mija czas? Gdy życie nie jest łatwe, gdy pojawiają się problemy, gdy pojawiają się choroby, zmęczenie, brak pieniędzy, kłopoty z pracą, problemy z dziećmi, z rodziną, różnice w charakterach, w zdolnościach, w decyzjach.
Kaznodzieja mówi: „pielęgnuj” albo „ciesz się życiem z żoną” (BW). To wymaga wysiłku, poświęcenia uwagi i czasu, także cierpliwości, uczucia i zrozumienia. To jak z radowaniem się w Panu. Widać, że był to problem, bo ap. Paweł często nawołuje w listach: „radujcie się w Panu!” – ale jak to zrobić? Wymaga to wysiłku, poświęcenia uwagi i czasu, wymaga to cierpliwości i zrozumienia. A nade wszystko miłości.
Okazuje się, że dla tych, którzy żyją w małżeństwie, ta sprawa życia jest podkreślona. Wśród różnych rzeczy, które robisz, „pielęgnuj” swoje małżeństwo, ciesz się życiem swojej rodziny. To nie tylko podoba się Panu. Daje to szczęście tym, którzy tak żyją. Czytamy o tym u Kazn. 4:9-12 –
„(9) Bo lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry pożytek ze swojej pracy. (10) Jeśli bowiem jeden upadnie, drugi podniesie swego towarzysza. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie, bo nie ma drugiego, który by go podniósł. (11) Także jeśli dwoje ludzi śpi razem, grzeją się wzajemnie. Ale jeden jakże się ogrzeje? ((Także z punktu widzenia ducha samotny nie ma kogoś, kto mógłby go zachęcać)) (12) A jeśli ktoś przemaga jednego, to dwaj stawią mu czoła, a potrójny sznur nie rozerwie się tak łatwo.”
Potrójny sznur jest szczególnie mocny, kiedy ten trzeci, a raczej ten pierwszy SZNUR to Bóg i kiedy mocno się Go trzymamy, kiedy mocno się z Nim złączymy. Oczywiście ten ostatni fragment możemy zastosować nie tylko do małżeństw. W sensie duchowym z Panem nie musimy być samotni, bo zawsze jest z nami. A do tego: Gdzie was jest dwóch lub trzech – gdy jesteśmy razem jako lud Boży, jesteśmy mocniejsi (Pan także mówi: wtedy JA jestem z WAMI – Mt 18:20). Powinniśmy pielęgnować duchowe związki w Chrystusie, ale także wzmacniać nasze rodziny i dobre stosunki z ludźmi wokół nas. „Błogosławieni czyniący pokój” (Mt 5:9).
Dotarliśmy do wersetu 10 – przeczytamy 1 część wg tłumaczenia Ginsburga: „Cokolwiek twoja ręka znajdzie do zrobienia, zrób to, póki jesteś w stanie.”
Takie tłumaczenie jest najlepsze wg br. Johnsona. Dlaczego? Wyjaśnia to ciąg dalszy: „gdyż nie ma działania ani planowania, ani wiedzy, ani mądrości w szeolu, do którego ty zmierzasz.” Właśnie na tym polega kontrast tego wersetu:
Działaj póki jesteś w stanie / tak długo jak masz siłę / jak długo masz moc / jak długo jesteś zdolny do tego czegoś, do tej konkretnej rzeczy. Czemu?
GDYŻ w grobie nie można nic zrobić. Dlatego działajmy teraz, „póki jesteśmy w stanie” / póki możemy / póki mamy siłę. Biblista Izaak Cylkow odnosi ten fragment do 3 Mojż. 12:8 – jest tam opis pewnej ofiary: „A jeśli nie stać jej na jagnię, to weźmie dwie synogarlice lub dwa młode gołębie”. Moglibyśmy też odnieść to do ofiar ludzi po Dniu Pojednania. Pan nie oczekuje od nas więcej niż możemy dać (nie każdy może dać tyle samo). Dla każdego te możliwości są inne, ale Cylkow komentuje: „Wszystko, co leży w sferze twojej [własnej] możności, czyń w miarę twoich sił, tam bowiem dokąd idziesz nie ma już żadnych działalności, obliczeń, planów i dążeń.”
Ręka w Biblii oznacza naszą siłę lub zdolność do zrobienia czegoś. Kiedy Bóg pyta: Co masz w ręce swojej?, to zachęca nas do rozważenia czym i jak możemy usłużyć Bogu, prawdzie, braciom i ludziom wokół nas. Czas, talenty, pieniądze, okoliczności życia. Wszystko to w przenośni rzeczy, które mamy w ręku.
„Cokolwiek twoja ręka znajdzie do zrobienia”. Jest to pewna poezja, bo nie ręka ma decydować, czym się zajmie. To my sami musimy rozejrzeć się i to rozważyć. Kaznodzieja mówi, że kiedy przyjdzie moment, w którym zrozumiemy, że pewne nasze zdolności odpowiadają możliwościom służby, to wtedy powinniśmy to zrobić. Proste przykłady: ktoś zna język obcy, a tu potrzebny jest tłumacz; ktoś potrzebuje podwózki, a ty masz samochód i prawo jazdy; ktoś potrzebuje, żeby mu pomóc z wniesieniem torby po schodach, a ty akurat masz tyle siły; możesz się podzielić z kimś obiadem, możesz dać komuś niepotrzebne ci rzeczy. Ktoś pyta o ewangelię, a ty ją znasz i możesz o niej powiedzieć. Zrób to teraz.
Dlaczego? Ponieważ śmierć zabierze nam na jakiś czas możliwość działania, a dzisiejsze możliwości przeminą. Póki co jednak żyjemy. „Lepszy żywy pies niż martwy lew”. Prorok Jeremiasz podkreśla w innym miejscu, że nie trzeba szukać rzeczy wielkich. Wystarczy robić to, co w zasięgu ręki czyli to, co uznasz, że jesteś w stanie zrobić. Rób to, co w zasięgu twojej ręki czyli twojej mocy i możliwości.
„Cokolwiek twoja ręka znajdzie do zrobienia, zrób to, póki jesteś w stanie.”
Możemy wymienić 3 podstawowe myśli tego fragmentu:
1. Rozważaj każdego dnia, na każdym miejscu, gdzie twoje zdolności mogą być użyte przez Boga – Kazn. 11:6 – „Z rana siej swoje nasienie, a niech nie spoczywa twoja ręka do wieczora, bo nie wiesz, czy uda się to czy tamto, lub czy jedno i drugie jednakowo wypadną.” – po prostu nie wiadomo, co przyniesie dobry efekt!
2. Wiernie wykorzystaj swoje zdolności w tej służbie, w której możesz ich użyć
3. Zrób to teraz, nie odkładaj na później – Czemu nie odkładać na później? Bo dla nas może nie być żadnego później. Mówi o tym werset 12 – „Bo też człowiek nie zna swego czasu, jak ryby, które łowi się w nieszczęsną sieć, i jak ptaki, które łapie się w sidła. Jak one, chwytają się synowie ludzcy w czasie nieszczęścia, które nagle na nich spada.” Problemy często nas zaskakują, przychodzą zawsze nie w porę. Odkładamy coś, a jutro nie można już tego zrobić.
Na początku XX wieku generał Robert Baden-Powell wpadł na pomysł skautingu. W Polsce znamy ten ruch jako harcerstwo. Robert Baden-Powell chciał uczyć i wychowywać młodych ludzi przez ich aktywne działanie i wzajemną pomoc na świeżym powietrzu. Nie mam zamiaru robić z siebie eksperta od harcerstwa, bo nie miałem z tym nigdy nic wspólnego. Także jak ktoś będzie chciał pomocy w rozstawieniu namiotu albo sztuce przetrwania w lesie to mogę nie być najlepszą osobą. Nie będzie to też reklama harcerstwa, ale zwróćmy uwagę na podobieństwo naszych zasad chrześcijańskich i pewnych zasad harcerstwa.
Harcerze opierają się na zasadach służby, samodoskonalenia i braterstwa. Samo zawołanie harcerskie brzmi: „Czuwaj!” lub z angielskiego „Be prepared!”, tzn. „Bądź gotowy!”. Harcerze mają też coś takiego jak 10 praw, które trochę różnią się zależnie od organizacji harcerskiej. Zobaczmy Harcerskie Dziesięć Praw według Związku Harcerstwa Polskiego:
1. Harcerz sumiennie spełnia swoje obowiązki wynikające z Przyrzeczenia Harcerskiego.
A czy my też nie mamy swojego przyrzeczenia poświęcenia się Bogu na służbę?
- Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy. (wiemy, że był to dzielny i prawy rycerz)
- Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim. ||| A jaka jest Chrystusowa zasada?
– List do Galatów 6:10 – „Dobrze czyńcie wszystkim, a najwięcej domownikom wiary.” - Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.
- Harcerz postępuje po rycersku.
- Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać. | | | Dla nas przyroda to Święta Księga napisana przez Boga, ale jak często światła miasta i przyziemnych spraw, i brak czasu, nie pozwalają nam nawet spojrzeć na gwiazdy, zauważyć nowej pory roku itd…
- Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i wszystkim swoim przełożonym.
Znamy oczywiście ograniczenia takiego posłuszeństwa. Na pierwszy miejscu powinien stać Bóg, Jego Słowo, nasze sumienie. Lecz jeśli te warunki są spełnione, to jak najbardziej powinniśmy okazywać karność i posłuszeństwo. - Harcerz jest zawsze pogodny. /// Baden-Powell pisał: „Zawsze patrzcie na pozytywną stronę rzeczy zamiast na tę ciemną”. ; apostoł Paweł: „Radujcie się zawsze w Panu”.
- Harcerz jest oszczędny i ofiarny.
- Harcerz pracuje nad sobą, jest czysty w myśli, mowie i uczynkach; jest wolny od nałogów.
Prorok Izajasz radzi: „Oczyśćcie się wy, którzy nosicie naczynia Pańskie”. Jak co roku przed Pamiątką powtarzamy pewne myśli o oczyszczeniu, o usuwaniu kwasu. To łączy się z czuwaniem, nasz Pan mówi: „módlcie się i czuwajcie, abyście nie ulegli pokusie”.
Bardzo ciekawa jest historia Baden-Powella i innych pionierów ruchu skautowego, także w Polsce (chyba wszyscy znają choćby książkę „Kamienie na szaniec”). Ciekawostka jest taka, że harcerze wiele czerpali z wiary chrześcijańskiej. Robert Baden-Powell napisał sporo ciekawych myśli , np. „Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz. Pomagając innym pomagasz i sobie. Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście.”
* Inne cytaty: „Uważamy wszystkich ludzi za swych braci, synów jednego Ojca, którzy mogą osiągnąć szczęście jedynie poprzez rozwój wzajemnej tolerancji i dobrej woli, czyli poprzez miłość.” *** Kolejny cytat: „Skaut jest czynny robiąc dobrze, a nie bierny będąc dobrym.” – to szczególnie cenna myśl także dla naśladowcy Pana Jezusa. Kiedy czynimy dobro, to uczymy się czynić dobro.
Jeśli tylko w teorii będziemy wiedzieli, co to znaczy być dobrym, jeśli będziemy umieli zdefiniować miłość, pobożność i braterstwo, to jeszcze nie sprawi, że będziemy miłujący, pobożni i braterscy. Aby stawać się chrześcijanami, musimy naśladować Pana, a to znaczy też różne doświadczenia i utrapienia na naszej drodze. Różne trudne decyzje i porażki, które mogą się przydarzyć, bo Pan Jezus był doskonały, ale my tacy nie jesteśmy. A jednak dzięki łasce Bożej i dzięki przelanej krwi naszego Pana, nasz Pan zaprasza nas by pójść za Nim.
Jak czytaliśmy o naszym Panu: „[Jezus] chodził i czynił dobro”. Mamy tego wiele przykładów: jak dał lekcję służby i pokory, gdy umył uczniom nogi, jak zatroszczył się o swoją matkę i o apostoła Jana, gdy był już na krzyżu. Jak głosił ewangelię, choć był bardzo zmęczony i spragniony, gdy przy studni rozmawiał z Samarytanką.
Mamy wiele biblijnej zachęty do czynienia dobrych rzeczy. 1 Jana 3:18 – „Dzieci! Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” 1 Piotra 2:21 – „Chrystus cierpiał za nas, zostawiając nam przykład, abyśmy szli w jego ślady.”
Robert Baden-Powell pisał, że „istotą życia harcerza jest pełne tężyzny życie w terenie.” Myślę, że można to przełożyć na życie poświęconych w naszym duchowym terenie. Życie chrześcijanina, zwłaszcza wolnego chrześcijanina, który nie jest kierowany przez jakąkolwiek organizację lub kościół na tej ziemi, to ciągłe zadawanie sobie pytania: A co ja mogę uczynić? Co ja mam w ręku swoim? i działanie zgodnie z odpowiedzią. W myśl wersetu, że „Cokolwiek twoja ręka znajdzie do zrobienia, zrób to, póki jesteś w stanie.”
W TP nr 74, s. 6 (rok 1935), brat Johnson zadaje pytanie: „Czy komukolwiek z nas może się sprzykrzyć czynienie dobra gdy czas na taką pracę zdaje się być już tak krótki?” A dziś? Prawie 100 lat później? Pytanie – co w takim razie robić? I tutaj brat Johnson podaje zasady proste jak te prawa harcerskie ZHP:
1/ Nauczyć się Prawdy – poprzez badania beriańskie w zborze, przygotowanie się do nich, własne badania literatury prawdy z otwartą Biblią i otwartym sercem, z głodnym, pokornym i szczerym sercem i umysłem, człowieka, który chce być uczony przez Boga
2/ uprawiać ducha Prawdy – to znaczy wykorzeniać z naszych myśli, intencji, słów i czynów wszystko, co pochodzi od szatana, świata i ciała (plewić) i sadzić dobre rzeczy
3/ głęboko trzymać Prawdę w swoim sercu – zakorzeniać to, co dobre
4/ rozwijać uczucia i zalety charakteru, wzrastać pod względem charakteru
i po 5/ – także b.ważne – błogosławić drugich za pomocą dobrych uczynków:
– można błogosławić drugich Słowem Bożym, poprzez głoszenie ewangelii
– można to robić przez pomoc duchową drugim
– można to robić bez słów, przy pomocy naszego postępowania
– i można to robić także przez pomoc materialną, taką pomoc, jaka jest potrzebna w danej chwili; obecnie wielu chrześcijan (a nawet ludzi niewierzących) w Polsce udzieliło dużo takiej pomocy drugim. Doceniajmy Boski charakter w tych ludziach, którzy postanowili oddać swój czas, oddać swoje uczucia i oddać swoje rzeczy materialne, żeby pomóc komuś innemu; módlmy się za tych, którzy tak pracują i sami starajmy się pomóc, ale rozsądnie i na miarę naszych własnych możliwości.
– czasami wystarczy się uśmiechać, powiedzieć dobre słowo, dać optymizm…
Jest w tym artykule jeszcze więcej dobrych rad, ale tu się zatrzymam. Przy szukaniu możliwości, by błogosławić drugich. Bo to bardzo dobra rzecz. Król Dawid tego szukał. 2 Sam. 9:1 – pytanie Dawida do doradców: „Czy jeszcze ktoś pozostał z rodu Saula, gdyż pragnąłbym mu okazać miłosierdzie ze względu na Jonatana…”. Dawid zastanawiał się czy jest ktoś, komu można by okazać dobroć.
Psalm 41:2: „Błogosławiony, który ma baczenie na potrzebującego”, lub jak oddaje to przekład dosłowny EIB (z którego dziś dużo cytuję). „Szczęśliwy ten, kto poświęca uwagę słabszemu – bo Jahwe wyratuje go w dniu niedoli!”.
Jest tu pewna cecha, która podoba się Bogu – pomagać temu, kto jest w potrzebie. Według swoich możliwości, w pokorze, bez popisywania się, ile to zrobiliśmy i dla kogo, ile nas to kosztowało. Nie odbierajmy nagrody sami.
Wiara żywa pokazuje się w działaniu. To wiara jest najważniejsza, bo tylko przez wiarę w przelaną krew Pana Jezusa jesteśmy zbawieni. Prawdziwa wiara zawsze jednak wiąże się z czynami. TP nr 255, s. 24 – „Nie powinniśmy zaniedbywać, ale raczej pilnie wchodzić w każdą sposobność służby, którą Panu upodoba się otworzyć przed nami.”
Co mamy napisane o klasie Ruty? [TP 249] „klasa ta zamiast tracić czas na próżnych spekulacjach, używa w służbie siłę otrzymaną z koniecznego pokarmu dla swych poświęconych serc i umysłów.” Bądźmy podobni.
Jaki jest cel naszego napełniania się wiedzą Biblii? Ten cel to rozwój charakteru na wzór Pana Jezusa i służba dla Boga i ludzi. Kiedy brat Johnson napisał artykuł o Kazn. 9:10 – „Cokolwiek twoja ręka znajdzie do zrobienia, zrób to, póki jesteś w stanie.” to trwała akurat pewna szczególna praca.
Byłoby niemądre prowadzić teraz tę pracę, chodziło o wyprowadzanie kozła Azazela, podobnie jak bez sensu byłoby teraz głosić potop. Pewne możliwości minęły, ale otworzyły się nowe możliwości. Wtedy jednak brat Johnson wymieniał metody prowadzenia szczególnej służby i te metody nie zmieniły się zbytnio do tej pory – mamy to w TP nr 50, roczne godło na rok 1930 i należą do tych metod:
– ustne sprzeciwianie się złu
– ustne promowanie dobra
– rozdawanie odpowiedniej literatury
– pomaganie braciom w ich pracy
– przyczynianie się do składek finansowych w dobrym celu
– podtrzymywanie rąk głównych nauczycieli prawdy
– zanoszenie modlitw za tę pracę i za współpracowników
– wyszukiwanie osób, które mogłyby się zainteresować ewangelią
– wysyłanie stosownej literatury
– mówienie ewangelii takiej, jak ją rozumiemy – w dobrym duchu, do rodziny, do znajomych, gdziekolwiek to możliwe…
– pisanie listów, komunikacja z braćmi i siostrami, podnoszenie na duchu jedni drugich
– i oczywiście: praktykowanie prawdy, a w tym: czynienie sprawiedliwości i miłosierdzia w pokorze przed Bogiem; służenie wszystkim ludziom a najwięcej braciom
Nie wiemy czy jutro nadal będzie taka możliwość służby jak dziś. Ale może będzie inna. Musimy wypatrywać i zastanawiać się, czego Pan chce od nas dzisiaj, bo mamy do dyspozycji tylko tę jedną chwilę. Odkładanie na później to wielki złodziej czasu. Jeśli pominiemy służbę, to Pan pominie nas i da tę służbą komuś, kto szuka tej służby, kto bardziej tę służbę ceni. Jutro może nigdy nie nadejść, a nawet jeśli przyjdzie, to Bóg może dać służbę komuś innemu.
Czytamy u Zach. 4:10 – „Nie gardźmy dniem małych początków”. Nie pogardzajmy małą pracą dla Pana, dla braci i dla ludzi wokół. Róbmy małe rzeczy z wielką miłością. W myśl cytatu, że: „Najlepsza część życia ludzkiego to małe, bezimienne i zapomniane akty dobroci i miłości”. Te małe rzeczy mogą być zapomniane przez wszystkich, ale nie przez Boga, jeśli wykonujemy je z miłości. Bóg patrzy na serce.
Małe codzienne rzeczy to decydujące próby charakteru. Drobny uśmiech, uprzejmość, pomoc, choć trochę zainteresowania się drugą osobą. Jak wiele to może dać ludziom wokół nas. Jest dzisiaj szczególna praca i jest to głoszenie Jezusa Chrystusa jako Odkupiciela świata i panującego Króla. Poza tym wciąż aktualna i najważniejsza praca to rozwój charakteru. Ten charakter można jednak rozwijać tylko w działaniu. Starajmy się więc rozpoznawać wolę Bożą w naszym życiu. Czas jest bliski, nie bierzmy się za ratowanie systemów tego świata, bo porządek tego świata przemija i upadnie, ale starajmy się ratować i wspierać ludzi, jeśli jest to możliwe. Głośmy ewangelię słowem i czynem.
W latach 60-tych działał w Polsce tzw. „Klub Niewidzialnej Ręki”. Na pomysł „Niewidzialnej Ręki” wpadł dziennikarz Maciej Zimiński. Chodziło o to, by zrobić coś dla osoby, która potrzebuje pomocy i zrobić to po cichu, bez rozgłosu, anonimowo.
Były to różne rzeczy i angażowali się młodzi ludzie: posprzątanie podwórka, naprawienie popsutej ławki, zasianie trawy, skopanie ogródka, zrzucenie węgla do piwnicy, zebranie owoców w sadzie. Zrobienie czegoś bez-interesownie, bo uznaje się, że to jest dobre i właściwe, że jest to prawdziwa potrzeba.
Jak wtedy pisano: „W waszym domu, w waszej wiosce, na waszej ulicy na pewno jest ktoś, komu wasza pomoc jest potrzebna. Na szlaku Niewidzialnej Ręki powinniście działać zawsze wtedy, kiedy ktoś potrzebuje waszej pomocy.”
Czy dzisiaj już nie ma takich ludzi, czy tylko nam coraz trudniej ich zobaczyć w zagonionym życiu? Starajmy się, drodzy Bracia i Siostry.
Jak czytamy w Liście do Hebr. 6:10 – „Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o waszym dziele i trudzie miłości, które okazaliście dla Jego imienia, gdy służyliście świętym i gdy nadal służycie.” Bóg nie mierzy nas miarą wyników naszej pracy, ale miarą ducha, którego rozwijamy i przejawiamy w wykonywaniu tej pracy. Jeśli mamy ducha naszego Pana to będziemy pragnęli zrobić wszystko, co w naszej mocy, by pełnić wolę Ojca. Jak napisał to ktoś: „Miłość zwykłych ludzi rozprasza mroki tego świata”. Obyśmy wszyscy mogli być gotowi, czuwać i czynić dobre rzeczy dla naszego Pana i dla wszystkich ludzi, a najwięcej dla braci i sióstr w Panu, a także dla naszych najbliższych – dla naszych rodzin i przyjaciół! Niech dobry Bóg Wam wszystkim błogosławi!