„Kiedy milczałem, schły kości moje w narzekaniu moim na każdy dzień” (Psalm 32:3, Dawidowy)
Może i ktoś z nas tak odczuwał?
Fragment wykładu Jana Ryla z Wrocławia:
„Mamy różne problemy, ale milczenie wobec nich i brak podzielenia się tymi problemami przynosi bardzo wielką stratę, przede wszystkim temu, który utrzymuje to w tajemnicy. Dopóki nasze serca są zamknięte, dotąd podobne są do wilgotnej piwnicy, do której nie dochodzi promień światła i mało jest świeżego powietrza. Otwórzmy swoje serca, dopuśćmy tam świeżego powietrza wspaniałych uczuć miłości, współczucia i zachęt oraz promieni światła Pisma Świętego. Niech właśnie w czasie lekcji ten głos z tyłu, który czasem słyszymy: nie wstawaj, co powiedzą inni, a może w swojej wypowiedzi pomylisz się, może jedno słowo będzie nietaktowne, siedź lepiej i nie odzywaj się, po co mają wziąć cię na języki. Niektórzy traktują obecnych na zebraniu jak prokuratorów albo kuratorów przed którymi trzeba jedynie bać się i wstydzić. Miłość braterska nas tu zgromadziła. Mamy się jej uczyć. Bóg nas tutaj zgromadził. (…) To samo słowo wypowiedziane przez drugą osobę ma inną funkcję, inne znaczenie i inny skutek niż gdybyśmy sami chcieli to sobie powiedzieć.”
Poza smutkami, możemy i powinniśmy dzielić się także radościami:
– że mogliśmy głosić ewangelię
– że dzięki Bożej łasce i pomocy coś nam się udało
– że zapanowaliśmy nad jakąś złą cechą
W Talmudzie jest reguła, że gdy ktoś modli się do Boga za kogoś, nie za siebie, ale dla dobra drugiej osoby to modlitwa jego wysłuchana jest w pierwszej kolejności. Jest sporo racji w tej zasadzie.
(Wykład wygłoszony przez brata Jana Ryla, konwencja Świeckiego Ruchu Misyjnego „Epifania” w Bydgoszczy, 21 lipca 1999 roku)