„Pan, gdyby zechciał, mógłby kontynuować cud dokonany w przypadku Eliasza — zaopatrując go w nieskończoność w wodę i pożywienie — lecz we właściwym czasie pozwolił, aby potok wysechł i wysłał swego sługę w inne miejsce. Fakty zaś pokazują a słowa naszego Pana Jezusa (Łuk. 4:25) dowodzą, że Eliasz został specjalnie wysłany w to miejsce, aby pomóc pewnej biednej wdowie.
Wdowa do której przyszedł Eliasz miała małego synka, a wielki głód, jaki panował na ziemiach izraelskich, rozciągnął się również na ziemie Sydonu, które leżały wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Niewątpliwie bogaci zamieszkujący tak ziemie izraelskie jak i sydońskie mogli zaspokoić swe życiowe potrzeby, stąd ciężar znoszenia trudów niewątpliwie spadł na bardzo biednych.
Wdowa, o której tu mowa, zbierała właśnie drwa na ogień, gdy prorok ją spotkał i poprosił o trochę wody (w. 10). Spływające z gór Libanu strumienie tej okolicy prawdopodobnie nie wyschły jeszcze całkowicie, tak jak potok, od którego odszedł właśnie prorok, i wdowa mogła służyć mu orzeźwiającą wodą. Lecz gdy prorok poprosił ją o chleb, musiała wyznać mu prawdę, że była prawie tak biedna, jak on sam — gliniany garniec, w którym trzymała zapas mąki, był prawie pusty, i właśnie przygotowywała się, aby upiec z jej resztek ostatni chleb, spodziewając się, że po jego zjedzeniu jej samej i dziecku przyjdzie umrzeć z głodu (w. 11, 12).
Prorok zaproponował, aby najpierw jemu przygotowała mały podpłomyk zapewniając ją, jako prorok Pański, że nie zabraknie jej mąki ani nie ubędzie oliwy w bańce aż do czasu gdy Pan ześle na ziemię deszcz, który zakończy klęskę głodu (w. 13, 14).
Zgodzenie się na takie postępowanie i podzielenie się z nim swym niewielkim zapasem wymagało ze strony owej kobiety wielkiej wiary.
Z opisaną tu sprawą łączy się kilka lekcji przeznaczonych dla ludu Pańskiego.
Pierwsza, związana jest z duchem hojności — z gotowością udzielania tym, którzy są tego godni i znajdują się w potrzebie. Nie podejmujemy próby pokazania powyższego przypadku jako takiego, który codziennie znajduje swój odpowiednik. Przeciwnie, raczej pamiętajmy o okolicznościach głodu w owym czasie, bo przecież kobieta ta, prawdopodobnie byłaby usprawiedliwiona, gdyby zapytała proroka, dlaczego nie zapracuje na swój chleb, zamiast prosić ją o podzielenie się z nim jej odrobiną. Był to jednak czas niedostatku, powszechnego bezrobocia itp., a więc niewiasta ta wykazała szlachetne uczucie wypływające z serca.
Nie radzimy też, aby słowa każdego nieznajomego były przyjmowane bez jakichkolwiek zastrzeżeń, tak jak słowa proroka były zaakceptowane przez spotkaną przez niego wdowę. Niemniej, wiara w człowieczeństwo i wiara w Boga oraz hojność z serca — gotowość dzielenia się tym, co jest niewiele a stanowi nasze wszystko, z tymi wszystkimi, którzy jak wierzymy są ludem Pańskim i znajdują się w potrzebie — tak obecnie jak i w owych czasach przynosi Boskie błogosławieństwo i utrzymujemy, że lepiej jest błądzić będąc zbyt hojnym niż odwrotnie.
Nasz Niebiański Ojciec jest hojny nieustannie obdarowując nas wszystkich swymi darami. Otrzymaliśmy napomnienie, abyśmy byli podobni do naszego Ojca w niebiesiech — uprzejmi nawet wobec niewdzięcznych — szczodrzy wobec tych, którzy nie okazują nam szczodrości. Każdy kto rozwija takiego ducha, rozwija tym samym zaletę upodobniającą do Boga i tym samym jest coraz bliżej Pana, w serdecznej społeczności z Nim, przygotowywany na przyjęcie większych błogosławieństw w przyszłości.”
_______
Źródło: Sztandar Biblijny nr 23, s. 23.