„Bądźcie więc doskonali, tak jak doskonały jest wasz Ojciec, który jest w niebie.”
– Mateusza 5:48
„Przypuśćmy, że mamy niedokładny zegar, którego nie da się naprawić; mamy też częsty dostęp do absolutnie punktualnego czasomierza, który wskazuje, że nasz zegar spóźnia się trzydzieści minut na dobę. Dzięki temu dowiemy się, o ile przestawiać nasz zegar co dwadzieścia cztery godziny. Co więcej, nauczymy się także szacować jego błąd o dowolnej porze dnia. Podobnie rzecz się ma z różnymi sprawami naszego życia: kiedy przyrównujemy je do doskonałego wzorca, dowiadujemy się, czy się spóźniamy, czy też spieszymy; czy jesteśmy za słabi, czy za silni, jeżeli chodzi o odczucia naszego umysłu i ciała. Nie jesteśmy w stanie zmienić naszego sposobu myślenia i postępowania, tak aby były one doskonałe i całkowicie zgodne z myśleniem i postępowaniem naszego Pana Jezusa, naszego wzorca. Niemniej jednak możemy regulować nasze myślenie i rozumowanie według tego wzorca wystawionego przed naszymi umysłami w taki sposób i w takim stopniu, że ci, którzy nie starają się jemu podporządkować, nie będą umieli tego zrozumieć ani naśladować.”
„Wszyscy ludzie – my i cały rodzaj ludzki – potrzebują zdrowego umysłu; czas powszechnego uzdrowienia umysłowego i fizycznego stanu ludzkości, jakiego dokonają ręce Wielkiego Lekarza, nadejdzie wraz z pełnią Tysiąclecia; ulga i błogosławieństwa nie mogą nadejść przed słusznym czasem. Przedtem jednak powołany Kościół Ewangelii otrzymuje – przez swojego Pana i Jego świętego ducha – ducha Jego zdrowego zmysłu, a zarazem umysł, czyli ducha Ojca. W miarę, jak każdy członek korzysta ze związanych z tym przywilejów, przezwycięża on wrodzone umysłowe i fizyczne ułomności, które nas dotykają na równi z całą ludzkością.
Słowo Pańskie nakazuje nam przez apostoła: „Powiadam (…) każdemu, co jest między wami, aby więcej o sobie nie rozumiał, niżeli potrzeba rozumieć; ale żeby o sobie rozumiał skromnie [nie według ciała, lecz według nowej natury], tak jako komu Bóg udzielił miarę wiary” – Rzym. 12:3. Niektórzy potrzebują całego swojego życia, aby zwalczyć zbyt wysokie mniemanie o sobie i otrzymać ducha zdrowego zmysłu w odniesieniu do swoich talentów; w tym zmaganiu z pychą otrzymują jednak pomoc, zgodnie ze słowami Mistrza, który powiedział: „Błogosławieni cisi; albowiem oni odziedziczą ziemię”. Towarzyszą im także słowa apostoła: „Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje”; „uniżajcież się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” (Mat. 5:5; Jak. 4:6; 1 Piotra 5:5,6).
W rzeczywistości jednak niewielu wielkich i niewielu mądrych – według mniemania świata i według ich własnego osądu – zostało wybranych przez Boga; woli On raczej biednych tego świata, bogatych wiarą – którzy nie ufają własnej mądrości ani własnej sprawiedliwości, lecz przyjmują Chrystusa za swoją mądrość, za swoje usprawiedliwienie i za wszystko, co mają.
Podobnie ci, którzy posiadają „ducha bojaźni”, mogą się mu przeciwstawić, korzystając z „ducha prawdy”, „ducha miłości”, jeżeli takowy otrzymają, ponieważ „miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń” (1 Jana 4:18). Poznając Boga przez Jego Słowo i ukazany w nim łaskawy Boski plan pozbywają się ze swoich umysłów wielkiej zmory strachu i przerażenia, które dręczą tak wielu ludzi. Zamiast strachu daje im to nadzieję – „nadzieję, która nie pohańbia, przeto że miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego” – ducha zdrowego zmysłu.
W ten sposób także ci, którzy są zbyt pokorni (którym brakuje wiary w siebie), by dokonać czegokolwiek w swoim życiu, otrzymują zachętę, są podniesieni na duchu i stają się pożyteczni dla siebie i innych; dzieje się to za sprawą tego samego ducha prawdy, który strofuje i poprawia osoby zbyt pewne siebie, apodyktyczne, egocentryczne, zarozumiałe. Ci pierwsi są zachęcani poprzez obietnice Boskiej pomocy; drudzy zaś są ograniczani, powstrzymywani, podporządkowywani i uczeni tego, co jest przyjemne Bogu, a zarazem pożyteczne dla nich samych, jak mówi apostoł: „A jeśli kto mniema [w swojej pewności siebie], żeby co umiał [posiadał własną mądrość], jeszcze nic nie umie, tak jakoby miał umieć” – 1 Kor. 8:2.
Pamiętajmy jednak, że przemiana charakteru nie jest rezultatem mówienia „Panie, Panie”, posiadania Biblii albo wstąpienia do ludzkiej organizacji, nazywanej kościołem; pochodzi ona z przyłączenia się do Chrystusa i otrzymania od Niego ducha Jego Słowa, ducha prawdy, ducha poświęcenia, ducha zdrowego zmysłu – świętego ducha Jego samego i Ojca.”
(Charles T. Russell, „Pojednanie pomiędzy Bogiem a człowiekiem”, fragmenty ze strony 253-256)