Pokoje wyobraźni

Wykład wygłoszony przez brata Johna Detzlera na konwencji w Łodzi, 18 lipca 2003 roku. „Pokoje wyobraźni” z Księgi Ezechiela 8:12 – „I rzekł do mnie: A widziałeś, synu człowieczy! co starsi domu izraelskiego w ciemnościach czynią, każdy w pokojach swoich malowanych [w angielskim: w pokojach z obrazami]? Bo mówią: Nie widzi nas Pan, opuścił Pan tę ziemię.”

Mój temat na dzisiejszy poranek będzie nazywał się „Pokoje obrazowości” albo „Pokoje wyobraźni”. Oparty na Księdze Ezechiela 8:12 – „I rzekł do mnie: A widziałeś, synu człowieczy! co starsi domu izraelskiego w ciemnościach czynią, każdy w pokojach swoich malowanych [w angielskim: w pokojach z obrazami]? Bo mówią: Nie widzi nas Pan, opuścił Pan tę ziemię.”

Ezechiel należy do jednego z większych proroków Izraela. Jego wizje były realistyczne i w bardzo obrazowy sposób opisane. Jego proroctwo jest pełne symboliki. Odpowiednio zostało nazwane Apokalipsą Starego Testamentu. To całe proroctwo zostało podane w Babilonie, gdzie Ezechiel był niewolnikiem. Służył tam jako prorok głównie wobec Żydów w niewoli, tych, którzy także zostali wypędzeni. Poselstwo Pana poprzez Ezechiela z pewnością miało ich pocieszyć, a szczególnie tych, którzy byli prawdziwymi Izraelitami, byli wierzący. Miało rozniecić iskrę wiary, która jeszcze była w ich sercu. Żeby poprowadzić ich, jak w przypadku Daniela, do nadziei co do powrotu łaski Boga, pod koniec ich niewoli, pod koniec 70-ciu lat spustoszenia ziemi.

Chociaż grzechy i przestępstwa tego ludu były liczne, Pan całkowicie ich nie odrzucił, ale w swoim wielkim miłosierdziu pamiętał o nich nawet w tej ziemi niewoli, gdzie był reprezentowany pośród nich przez proroka Ezechiela, który przez 22 lata udzielał im Słowa Bożego. Słowa krytyki i nagany, ale także słowa obietnicy i nadziei.

Gdy dokładnie rozważymy słowa obietnicy i przypomnimy sobie bałwochwalstwo oraz niewdzięczność tego ludu sztywnego karku, to nie zapomnijmy także zwrócić uwagę na miłosierdzie naszego Boga, na Jego wierność, Jego powolność w gniewie i niezliczoną łaskę. Czyniąc to nie powinniśmy zapominać o typicznym charakterze Jego postępowania z Izraelem. Bo oni nie tylko są obrazem postępowania Boga z duchowym Izraelem przez cały Wiek Ewangelii i w żniwie Wieku Ewangelii, ale dotyczy to także całego domu wiary, także i teraz w obecnym czasie ucisku.

W 8. rozdziale swojej księgi Ezechiel widział chwałę Pana. Zobaczył podobieństwo, coś na wzór ognia. Pismo Święte nigdy nie podejmuje próby opisania Boga lub Jego chwały. Kiedy Bóg się pojawia to zwykle jest to na podobieństwo obłoku, albo ognia, albo na podobieństwo wichru\wiatru. Z tego podobieństwa ognia w tej wizji wyszła ręka, która ujęła proroka i przeniosła go w wizji do Jerozolimy. Do bramy wewnętrznego dziedzińca, która wychodzi na północ. W pobliżu drzwi tego wewnętrznego dziedzińca świątyni, Ezechiel dostrzegł otwór, dziurę w ścianie. Z polecenia swego anielskiego przewodnika, Ezechiel zaczął kopać w tej ścianie aż otwór stał się na tyle duży, że mógł on przez niego przejść. A kiedy przeszedł przez tę pierwszą ścianę, doszedł do następnej. Poprzez drzwi w tej ścianie dotarł do ukrytego pokoju.

W tymże pokoju prorok dostrzegł wszelkiego rodzaju pełzające stworzenia i ohydne zwierzęta. Wszystkie bożki Izraelitów sportretowane przez namalowanie albo przez wyrzeźbienie ich na ścianach. Przed tymi nieprzyzwoitymi obrazami i wstrętnymi bożkami, które były stworzone przez zdeprawowane umysły, stało 70-ciu starszych, którzy reprezentowali lud i mamrotali jakieś pogańskie hasła i slogany, i machali swoimi kadzielnicami, z których unosiło się kadzidło.

Wtedy anioł mówi do proroka: „A widziałeś, synu człowieczy! co starsi domu izraelskiego w ciemnościach czynią, każdy w pokojach swoich malowanych [w angielskim: w pokojach z obrazami]”, albo: w pokojach swojej wyobraźni. „Bo mówią: Nie widzi nas Pan, opuścił Pan tę ziemię.” To jest nasz werset podstawowy.

Wizja Ezechiela była prawdziwa odnośnie duchowego stanu Izraela w czasie wygnania [może też chodzić o czas przed wygnaniem, gdy jeszcze prowadzili kult w świątyni – dop. ws]. Panowała formalna przynależność do religii Jehowy. Na zewnątrz uprawiali oni swój kult w świątyni i przy ołtarzach świątyni, ale w swoich sercach służyli innym bogom. W swoich skrytych pokojach, komnatach bałwochwalstwa i wyobraźni, skłaniali się przed posągami Baala i Molocha z szerokimi uśmiechami na twarzy.

W „Present Truth” z roku 1932, na stronie 75, w drugim paragrafie, brat Johnson podaje nam pewne myśli na temat 8. rozdziału Ezechiela. Brat Johnson pisał: „Wierzymy, że ten podwójny obraz Izraela może być porównany do kultu, czczenia fałszywych doktryn, wyznań wiary, organizacji i zarządzeń przez kościelnictwo w czasie żniwa począwszy od roku 1874. Te fałszywe nauki były symbolizowane poprzez pełzające stworzenia na ścianach. Kler, który popierał kult tych fałszywych błędów i nauk, zobrazowany jest w 70-ciu starszych, którzy tam stali. Ezechiel w tym rozdziale reprezentuje maluczkie stadko w czasie żniwa. A obecność starszych Judy reprezentuje myśl, że wizja ta dotyczy przywódców kościelnictwa w czasie żniwa. Podobieństwo do ognia w wersecie 2 reprezentuje prawdę paruzji, która umożliwiła kościołowi dostrzec błędy, jakie niesłusznie były praktykowane w pokojach wyobraźni. Dzięki tej prawdzie mogli oni cieszyć się, radować i czcić obecność naszego Pana.”

Ten podwójny obraz Izraela w czasie niewoli babilońskiej może być także odniesiony i porównany do życia człowieka. My także żyjemy w dwóch światach. Jest świat wyższy, ten zewnętrzny, prawdziwy świat z jego naturalnymi przedmiotami, ze scenami przyjemności, z biznesem. W tym prawdziwym świecie znajdujemy także ból i smutek, a także deprawację. Prawdziwy świat ma sklepy, domy, teatry, hotele, kościoły i konwencje. To jest ten prawdziwy, wyższy świat. Jest jednak jeszcze inne Królestwo życia, nie mniej prawdziwe, w którym dotykamy i widzimy naszymi oczami, w którym możemy w jednej chwili przejść do królestwa myśli. Jest to królestwo uczuć i aspiracji, pamięci, sumienia, wyrzutów sumienia. Zazdrości, nienawiści, pasji, żądzy.

Ten świat materialny, wyższy, jest cudownym światem. Jego kolory są jasne, a jego urządzenia wspaniałe. Są tam samoloty, samochody, telewizja. Są komputery, internet. Są filmy i urządzenia ułatwiające wszelkiego rodzaju pracę. Dom, rodzina, świat biznesu. Świat sportu, religii, edukacji. I wszystko to, co on produkuje i wydaje z siebie: muzyka, śpiew, a także piękno ciszy.

Zjawiska tego świata zewnętrznego są jednak niczym w porównaniu ze zjawiskami świata wewnętrznego. Tam myśli i uczucia nie mają żadnych obciążeń. Nie zależą one od języka, który musi wypowiedzieć ani od oka, które musiałoby zobaczyć, ani od ręki, która musiałaby coś uczynić.

W prawdziwym, zewnętrznym świecie, człowiek może mówić. Może coś czynić, poruszać się, a być mimo to tylko częściowo rozumianym, albo całkowicie niezrozumianym. Ale w tym Królestwie ukrytym, niematerialnym, człowiek postępuje żyje i mówi dla samego siebie. Nigdy nie jest niejasny w tym, co mówi ani błędnie rozumiany w swoim czynach. W tym Królestwie życie sięga najwyższych wyżyn. Tam dokonują się wielkie cuda charytatywności, przebaczenia i dobrej woli. Tam przede wszystkim powstają cuda sztuki, muzyki, elokwencji… Tam przede wszystkim rysują się sny i wizje.

Tam kładzione są fundamenty wielkich i wspaniałych karier. Tam, w swojej wyobraźni ludzie mogą podbić, zwyciężyć samych siebie zanim zwyciężą świat. Jednak także w tym Królestwie człowiek zniża się do swojego najniższego poziomu. Tak rodzi się zazdrość, zawiść, okrucieństwo, cudzołóstwo i tyrania. Te grzechy zaczynające się w wyobraźni, jeśli przyjmą formę w świecie zewnętrznych zapełniają życie człowiek smutkiem. Tam pojawiają się grzechy, który oko nigdy nie widziało i nigdy nie może zobaczyć. Grzechy wyobraźni to grzechy skryte, tajne.

Chwałą wyobraźni jest to, gdy myśl przybiera czystą i szlachetną formę. Święte aspiracje, wspaniałe cele, odważne postanowienia i czyste pragnienia. Hańba wyobraźni jest wtedy, gdy myśl przybiera formę nikczemną, podłą. Nieczyste przyjemności, nienawistne i mściwe zamierzenia, godne pogardy pragnienia.

Psalm 19:13-15 – „Lecz kto dostrzeże własne błędy? Oczyść mnie z tych, które są ukryte przede mną. Chroń też swego sługę od zuchwałych grzechów, aby nie panowały nade mną. Wtedy będę nienaganny i wolny od wielkiego przestępstwa. Niech będą ci miłe słowa moich ust i rozmyślanie mego serca, PANIE, moja Skało i mój Odkupicielu!”

Ta natchniona modlitwa Dawida o oczyszczenie od skrytych, tajemnych wad, tak, żeby dzięki temu mógł być powstrzymany od rzeczywistego grzechu powinna być dobrze znana każdemu chrześcijaninowi. Nasza modlitwa tak, jak w przypadku Dawida, powinna być w tym celu, byśmy umieli dostrzec początki grzechu i utrzymywać nasze serca w stanie oczyszczonym, czystym, przez stałe, ciągłe udawanie się do źródła łaski w każdej chwili potrzeby.

Brat Russell taki miałby komentarz na ten temat: „Dla każdego kto próbuje żyć w świętości, bliskości Panu, tylko i wyłącznie przez wystrzeganie się zewnętrznego grzechu, a zaniedbuje początki grzechu w skrytości swego umysłu, próbuje robić dobrą rzecz w bardzo nierozsądny sposób.”

Kiedy 70-ciu starszych w tej wizji czciło, odprawiało kult przed ołtarzem Jehowy w świątyni, która była wyżej, była to tylko pewna forma, kształt, albo pozór czczenia – kultu. Prawdziwa cześć była zakryta przed oczami ludzi. Oni myśleli, że są niewidoczni przez oko samego Boga. Kiedy klękali przed swoimi nieprzyzwoitymi obrazami w swoich podziemnych pokojach. W Królestwie naszej wyobraźni nie ma żadnych przeszkód, nic nie stoi między nami a naszymi pragnieniami. Tam możemy ocenić siebie według naszej prawdziwej wartości. Jeśli chcę władzę – mam ją. Jeśli zasługuję na wielkie bogactwo – też je mam, jest moje. Myślę o jakimś niegodnym czynie i natychmiast jest on wykonany. Brat Johnson także miał myśli na ten temat:

„Wszyscy z nas mamy skryte, tajne wady, które przeszły do nas przez dziedziczność. Chociaż nasi towarzysze, otoczenie, nasze wychowanie, częściowo zwiększyło je. One nas plugawią/kalają. Stąd potrzeba naszej modlitwy o oczyszczenie się od nich. Ojciec ujawnia nam je. Chce nas zaprosić do współpracy w oczyszczaniu się z nich. Szczególnie niebezpieczne są grzechy zuchwałe, zewnętrzne. Powinniśmy prosić Pana aby nas od nich powstrzymywał, że nie pozwolił im zdobyć kontroli nad nami. Będziemy w stanie zdobyć zwycięstwo nad nimi, jeżeli rozmyślania naszego serca i słowa naszych ust będą przyjemne przed Bogiem naszym, naszą siłą i odkupicielem.”

Biblia ma dużo do powiedzenia na temat serca człowieka. 1 Sam. 16:7 – „Pan nie patrzy tak, jak patrzy człowiek, bo człowiek patrzy na to, co na zewnątrz, ale Pan patrzy na serce”.

Pan patrzy na nasz umysł, na nasze intencje. Na wysiłki. Dlatego chcemy, żeby nasze serca były lojalne, wierne i posłuszne. On wie do jakiego stopnia walczymy z grzechem. Widzi także szczere pragnienia czynienia Jego woli. Wtedy pokryje nasze braki i nasze niedoskonałości zasługą naszego Zbawiciela. 1 Kron. 29:17 – „Wiem, o Boże mój, że Ty badasz serce i upodobałeś sobie szczerość; ja też w szczerości serca mojego ofiarowałem dobrowolnie to wszystko, a teraz z radością widzę, że i lud Twój tutaj obecny pospieszył z dobrowolnymi ofiarami dla Ciebie.”

Możemy chować w sobie różne plany nieuczciwości, złodziejstwa i oszczerstwa. Pożądliwości w naszym umyśle i w naszym sercu. Ale tak długo, jak długo ta zła myśl nie skrystalizuje się w formie czynów, które ludzie mogą dostrzec, zauważyć, albo nie przyjmie formy łamania prawa, które obowiązuje ludzi, to nawet gdybyśmy wyznali, że mamy takie złe myśli w sercu, świat nie dbałby o to, nie zwróciłby na to uwagi. Jednak popełniamy wielki błąd jeżeli utożsamiamy prawo człowieka z prawem Boga.

Człowiek może oceniać tylko uczynki i słowa, ponieważ człowiek nie jest w stanie spojrzeć na serce. Bóg jednak sądzić wszystko u źródła. Bóg nie patrzy na rzekę czynów, ale na źródło myśli. Przyp. 23:26 – „Synu mój, daj mi serce Twoje, a oczy Twoje niech strzegą dróg moich.”

Bóg pragnie naszego intelektu, naszych uczuć, naszej woli. On chce naszych intelektów, umysłów po to, by przez oczyszczanie ich z błędnych, grzesznych, samolubnych i światowych myśli, i przez napełnianie ich myślami sprawiedliwymi, prawdziwymi, pełnymi miłości, tak by nasze umysły w ten sposób opróżnione jednymi rzeczami i napełnione innymi rzeczami, mogły być błogosławieństwem dla drugich i dla nas samych.

Przyp. 4:23 – „Strzeż serca twego z całą pilnością, ponieważ z niego pochodzi źródło życia.”

Dlaczego z taką pilnością? Ponieważ przeciwnik krąży jak lew ryczący szukając, kogo mógłby pożreć. Nigdy nie powinniśmy nie doceniać mocy szatana, który jako książę tego świata zwiódł już ogromną większość rodziny ludzkiej. Szatan oczywiście jest szczególnie zainteresowany zwodzeniem ludu Bożego. Brat Jolly zwykł mówić: kiedykolwiek szatan mógłby zwieść jednego wierzącego, to wtedy szatan odtańczy radosny taniec z tej okazji.

Szatan używa wszystkiego, co ma w swej mocy, począwszy od pokusu, aż do bezpośrednich prześladowań, próbując utrzymać istoty ludzkie pod swą kontrolą. Tak, jak szatan prześladował lud Pana w przeszłości, jak mówiłem: cielesny Izrael był celem strzał szatana. Egipt, Babilonia, Rzym, naziści, trzy wojny arabskie przeciwko nim…

Duchowy Izrael także od samego początku był pod atakiem. Wielkie odstąpienie doprowadziło do fałszywego kościoła, który prześladował prawdziwy kościół przez cały Wiek Ewangelii. W czasie drugiego adwentu naszego Pana jego naśladowcy wspólnie cieszyli się otrzymując poselstwo żniwa. U Izajasza 52 możemy przeczytać, że oni wszystko widzieli tak samo i przemawiali jednym głosem. Potem nadeszło kolejne wielkie odstąpienie. Bombardowani poprzez błąd z każdej strony, lud Pana podzielił się na wiele różnych małych grup. Największą z nich stali się Świadkowie Jehowy, którzy mieszczą w swojej największą ilość błędu. Jest rzeczą ciekawą, że po pierwszym adwencie naszego Pana, gdy apostołowie zaczęli zasypiać, szatan dowiedział się czegoś z przemówienia apostoła Pawła, że kościół nie jest jeden, ale składa się z wielu członków. O, teraz to będę mógł zrobić pełną, fałszywą kopię prawdziwego kościoła, co też zaczął czynić.

Papież zajął miejsce naszego Pana jako przedstawiciela.

W czasie drugiego adwentu naszego Pana, gdy tak jak mówiliśmy cały lud Pana jednym głosem mówił i widział rzeczy tak samo, szatan raz jeszcze rozpoczął budowanie nowej kopii. Tak samo jak to było w przypadku kościoła pierwotnego, wykorzystał pewnych członków, którzy nie byli zadowoleni ze swojego stanowiska, z prawdy i ta druga kopia, ten mały Babilon to Świadkowie Jehowy.

Jak zwykle, szatan miesza wystarczającą ilość prawdy z błędem by zwieść niemal samych wybranych. Lud Pana nigdy nie może iść na kompromis z błędem, który jest najpotężniejszą bronią szatana. Członkowie kościoła chrześcijańskiego za dni brata Russella chętnie przyjęliby go, gdyby on tylko poszedł na kompromis. On oczywiście nie poszedł na kompromis w sprawie prawdy. Także brat Johnson bronił prawdy z wielką energią, nie było u niego żadnych kompromisów. Kiedy brat Johnson zmarł, brat Jolly stał się naszym wodzem i pierwszą rzeczą jakiej dokonał, było ogłoszenie, że Oblubienica była kompletna. Pomimo faktu, że bardzo wielu braci, nawet w prawdzie epifanicznej, zachęcało go, żeby poczekał i nie ogłaszał tego jeszcze. Chcieli wierzyć, że oni jeszcze też są członkami Maluczkiego Stadka. Ale ani brat Jolly, ani brat Gohlke nie chcieli iść na kompromisy. I brat Hedman nigdy nie pójdzie na kompromis.

Nie wystarczy, że uznamy grzech w jego różnych formach i postaciach, jako coś złego i że postanowimy walczyć przeciwko niemu. Oprócz tego, musimy także pozbyć się z naszego serca każdej tęsknoty, każdego pragnienia czegokolwiek, co nie jest aprobowane przez Pana. Powinniśmy być posłusznymi dziećmi, nie kształtującymi samych siebie według naszych wcześniejszych, poprzednich pragnień.

Jeżeli nie będziemy utrzymywać naszych serc z całą pilnością, część zła, którym jesteśmy otoczeni, przeniknie do nas. Jeśli chcemy być zwycięzcami, musi to się odbyć dzięki stałej czujności, którą Pan będzie chciał pobłogosławić. Wszystko to jest częścią nauk naszego Pana Jezusa Chrystusa. Z tymi naukami jesteśmy zaznajomieni, ale czasami nie stosujemy wobec siebie. Jeśli Jezus miał na myśli to, co mówił, a wiemy, że tak, wtedy jakże poważna i jak czysta jest jego nauka, kiedy przeniósł on moralność z zewnętrznego szacunku, uznania, do wewnętrznych myśli i pragnień.

Stare Prawo, Zakon mówił: nie będziesz zabijał i miał za to odpowiednią karę. A co Jezus powiedział? Nie będziesz nienawidził. Stary Zakon mówił: nie będziesz popełniał cudzołóstwa. Nasz Pan Jezus wyjaśnił: ktokolwiek patrzy na kobietę z pożądliwością już popełnił cudzołóstwo w sercu swym.

Nasz Pan Jezus podał wyraźniejsze pojęcie na temat Boskiej woli. Wyraźniejsze niż to, które było przedstawione w Zakonie Mojżesza. Powinniśmy pamiętać, że ta wyższa interpretacja cudzołóstwa, morderstwa, złodziejstwa i kradzieży przedstawiona jest w Nowym Testamencie. Tak więc każdy kto pragnie tego cudzołóstwa, a jest powstrzymywany tylko poprzez zewnętrzne okoliczności albo boi się, że będzie przyłapany, to taki ktoś tak naprawdę jest cudzołożnikiem w sercu. Ten, który jest bez przyczyny zagniewany, jest w niebezpieczeństwie morderstwa, ponieważ nieograniczony duch gniewu do tego doprowadzi.

Osoba, która pożąda rzeczy należących do innego, a nie ma możliwości zabrania tych rzeczy tylko z powodu braku szans, tak naprawdę staje się złodziejem w swoim sercu.

Jeżeli będziemy stosowali te zasady do samych siebie badając nasze serca, to jest całkowicie możliwe, że znajdziemy się bardzo blisko poziomu grzechu. Każda drwina z Prawdy, każde nikczemne pragnienie, każdy impuls gniewu, jest pokazany, sportretowany na ścianach tego pokoju wyobraźni.

Boimy się utracić naszą cześć, szacunek u ludzi, ale musimy pamiętać, że możemy utracić zarówno cześć, jak i szacunek (u Boga) nie czyniąc nic więcej, jak tylko mając te rzeczy w naszych sercach.

Czyn, który robimy na zewnątrz, to tylko znak wobec ludzi tego, co już dawno zostało zapisane przez Boga (na podstawie naszego serca).

To, że Jezus był sprawiedliwy albo miał rację mówiąc, że człowiek serca jest sądzony niezależnie od człowieka uczynków, pokazuje, że ten prawdziwy człowiek serca popełnia te grzechy w myśli, które później przybierają owoce w formie uczynków.

Gdy pewnego dnia mówił do nauczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy na zewnątrz posiadali religię, ale niczego z ducha prawdziwej religii, nasz Pan Jezus powiedział u Mateusza 15:11 – „Nie to, co wchodzi do ust, kala człowieka, ale co z ust wychodzi, to kala człowieka”. Kiedy Jezus był zapytany, żeby to zinterpretować, odpowiedział: Mat. 15:18-20. „Ale to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca i to kala człowieka. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, nierząd, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa. To właśnie kala człowieka. Lecz jedzenie nieumytymi rękami nie kala człowieka”.

Znaczenie życia, które prowadzimy w pokojach myśli, wyobraźni, mierzone jest faktem, że jak człowiek myśli, takim jest. Człowiek jest taki, jak myśli. Dusza jest w kolorze jej myśli. Przykazania nie mogą być złamane na zewnątrz, jeżeli wcześniej nie są złamane w sercu. Nasz umysł cały czas pracuje, nawet wtedy, gdy śpimy. Sny, wyobrażenia to niekontrolowane wyobrażenia. Jeżeli pozwolimy naszym myślom, aby pracowały ponad miarę w rzeczach ziemskich, nie będziemy w stanie dodawać do naszej wiary…

Rozmawiałem z bratem Robertsem z Anglii. Mówił, że kiedy był młodym człowiekiem zajmował się uprawianiem kwiatów. Mówił, że znał wszystkie rodzaje kwiatów i ich nazwy po łacinie. Wtedy mówi – poznałem prawdę – teraz gdy mnie zapytasz, bym rozpoznał jakiś kwiat lub roślinę, przychodzą mi na myśl Starożytni Godni. On wszelką wiedzę, jaką zdobył wcześniej, zastąpił prawdą. Wszyscy z was, którzy go znają, potwierdzą, że jest to prawda w jego przypadku.

Czystym wszystkie rzeczy są czyste. Gdybym ja był czysty w moim sercu mój świat byłby czysty. I wszystkie moje uczynki byłyby czyste. Ponieważ jednak nie jestem czysty w sercu, skoro nasiona zła zostały tam zasiane, świat jest dla mnie pokusą, ponieważ przez przedmioty, osoby zewnętrznego widzialnego świata, odziedziczone zło wewnątrz mnie próbuje wyrazić samo siebie na zewnątrz. Teraz zaczynamy dostrzegać znaczenie utrzymywania serca w pilności, ponieważ z niego pochodzi źródło życia, ponieważ żadne złe czyny nie następują dopóki wcześniej nie zostaną popełnione wewnątrz. Musimy uważać i być ostrożni, czujni i wyczuleni na choćby chwilowe utrzymywanie złej myśli. Zanim się zorientujemy ten niebezpieczny gość może stać się naszym tyranem.

W naszym życiu w społeczeństwie mamy takie rzeczy, które są naturalnymi sojusznikami dobrych myśli i wyobrażeń. Są też takie, które są naturalnymi przyjaciółmi i sojusznikami złych myśli. Wiemy, co musimy zrobić, jeśli chcemy wygrać w tej bitwie. Musimy rozwijać to, co dobre, a unikać tego, co złe. Szatan wypełnił cały świat złem. Jesteśmy otoczeni złem z każdej strony, ale rodzaj ludzki już płaci ogromną, straszną cenę z powodu wpływu tego zła. Wodzowie ludzi są w stanie zamieszania. Wydają się oni niechętni lub niebędący w stanie zatrzymać tego zalewu zła. Zalewu złych, sugestywnych i nieczystych filmów. Telewizji, muzyki, internetu, czasopism, obrazów, artykułów – te rzeczy dostępne są dla każdego: starszego i młodszego. Efekt, jaki to zło ma na ludzi, jest straszny. Wprowadza do ich umysłów myśli, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Wyobraźnia rozpalana jest tym, co ludzie od rozrywki nazywają rozrywką dla dorosłych. Tam tkwi trucizna dla sumienia. Złe myśli powiększone i rozwijane w pokojach naszej wyobraźni będą nas deprawować i z łatwością doprowadzać do złych uczynków. Jest to tylko jedno pewne antidotum, lekarstwo: przyjaźń Chrystusa.

W Liście do Galatów 2:20 apostoł Paweł mówi o swoim życiu jako chrześcijanina. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.” To jest nasze bezpieczeństwo i to jest nasze szczęście. Nasza chwała – Chrystus mieszkający w sercu.

W Jego obecności zło, które gdy byłem sam, wydawało sie atrakcyjne, teraz wydaje się ohydne i brzydkie. Pokusa, która gdy byłem sam wydawała się potężna i nie do odparcia, teraz staje się słaba i niegodna uwagi. W postępowaniu naszego życia naszą pierwszą troską powinno być życie zgodne ze światłem, które otrzymaliśmy. A nikt nie otrzymał więcej religijnej prawdy od nas, którzy żyjemy teraz pod koniec wieku.

Łukasza 12:48 – temu, któremu wiele dano, od tego wiele będzie wymagane. Nasz Pan mówi, że łatwiej będzie Sodomie i Gomorze w dniu sądu niż tym, którzy odmówili usłuchania prawdy. Nasze sądzenie obecne może być porównane do postępowania Pana z pokutującymi restytucjonistami w czasie Wieku Tysiąclecia. Świat ludzkości powstanie ze swoich grobów w dalszym ciągu posiadając wszystkie swoje tajne i skryte wady, wszystkie zuchwałe grzechy, które nabyli w obecnym okresie życia. Otrzymają jednak pomoc. Celem czasów restytucji jest rehabilitacja, odnowienie, podniesienie rodzaju ludzkiego. Będą uczyć się sprawiedliwości zamiast grzechu. Będą cieszyć się zadowoleniem jakie prawda wniesie w ich serce. W taki sam sposób, w jaki my otrzymaliśmy prawdę, stopniowo, w miarę jak jesteśmy w stanie ją przyjmować, w ten sam sposób otrzyma prawdę zmartwychwstały świat ludzkości. Tak, jak od nas oczekuje się zmiany na lepsze, gdy tę prawdę stosujemy wobec samych siebie, podobnie będzie z restytucjonistami. Różnica jest taka, że ten obecny jest naszym dniem sądu. Jesteśmy na próbie wiary i posłuszeństwa sprawiedliwości teraz. Otrzymaliśmy poznanie, wiedzę prawdy. Dużo, dużo prawdy. Jesteśmy odpowiedzialni w zależności od tego jak używamy, albo nadużywamy tę wiedzę. Nasza korzyść jest taka, że mamy obietnice Boskiego przebaczenia i pomocy w naszych wysiłkach rozwijania nowych umysłów i serca. Musimy rozwinąć nowe i lepsze umysły oraz nowe i lepsze sumienie. Powinniśmy poddawać nasze umysły nie ziemskim, ale niebiańskim wpływom, które będą nam dyktować we wszystkich sprawach: dużych i małych. Niebiańskie wpływy pokazują wyraźną różnicę między rzeczami ziemskimi a niebiańskimi. A naszym przewodnikiem do tych niebiańskich wpływu jest Słowo Boże. Z jednej strony mamy pragnienie ciała, oczu i pychę żywota, które wszystkie są ze świata. Z drugiej strony mamy tę prostotę i szczerą pobożność, której radością jest piękno świętości, a ozdobą cichy i pokorny duch poddany dyscyplinie i cierpliwi w ucisku. Zawsze obfitujący w pracy Pańskiej i radujący się tylko jego widoczną łaską. Kto jednak jest w stanie wykonać te wszystkie rzeczy? Kto jest w stanie iść przeciwnie do drogi dzisiejszego świata? Z pewnością nie ci, którzy w znacznym stopniu w dalszym ciągu napełniają się duchem tego świata. Dopiero, gdy zaczniemy napełniać się duchem Boga, możemy rozwijać nowe, lepsze charaktery. Nasza wystarczalność nie jest z samych siebie, ale nasza wystarczalność jest z Boga.

List do Filipian 2:13 – „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą.”

To On, na podstawie naszej zwykłej prośby, tak bardzo napełni nas swym duchem, że od jednego zwycięstwa będziemy przechodzili do kolejnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *