Zapraszamy do wysłuchania wykładu ze spotkania pt. MODLITWA PAŃSKA. Spotkanie zorganizował zbór Pana we Wrocławiu w niedzielę, 24 stycznia 2021 r., a pozostałe przemówienia dostępne się na stronie youtube’owej Adama Maciaka.
Drodzy Bracia, drogie Siostry! Myślę, że każdy z Was ma pewne sposoby na modlitwę. Dla mnie spacer to jedna z lepszych okazji do rozmowy z Bogiem. Jakiś czas temu wyszedłem na taki spacer-modlitwę i czułem się dosyć niespokojny, ale z każdą kolejną minutą modlitwy moje uczucia zmieniały się, a w końcu, gdy wracałem do domu, byłem już całkiem wyciszony i zobaczyłem przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy taką reklamę. Może ją wyświetlę:
„Śpisz spokojnie, bo jest ktoś, na kim możesz polegać.”
Tam oczywiście było jeszcze pewne logo, ale ja zwróciłem uwagę na to, jak prawdziwa jest ta myśl. Oczywiście są różne podstawy, na których ludzie polegają. Czasami jest to firma ubezpieczeniowa, czasami bank, czasami drugi człowiek, czasami system antywłamaniowy. Dla nas ten Ktoś, na kim możemy polegać, to Bóg. Bóg, który jest wszechmocny, a jednocześnie pełny miłości, sprawiedliwy i mądry. Bóg, który się nie zmienia.
Ciekawe jednak, że znaczenie modlitwy dostrzegają nawet osoby nastawione do wiary sceptycznie, nie dowierzające w Boskie działanie.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Abraham Lincoln nie uważał się za chrześcijanina, ale był szlachetnym człowiekiem; niektóre jego wypowiedzi brzmią jak deizm, w którym Bóg nie zajmuje się światem, ale z drugiej strony ten sam Lincoln bardzo często modlił się długo w swoim gabinecie i w czasie swoich podróży. Jak sam to tłumaczył:
„Wiele razy padałem na kolana przez wszechogarniające przekonanie, że nie mam dokąd pójść. Moja własna mądrość i wszystko wokół mnie wydawały się niewystarczające na ten dzień.”
My wierzymy, że do Pana w modlitwie powinniśmy pójść na samym początku, a nie tylko wtedy, gdy nie mamy już dokąd pójść. Z drugiej strony jest to warte uwagi, że wśród wielu ludzi, także wśród agnostyków, istnieje potrzeba modlitwy.
Jest pewna historia o pilocie, który chciał ustanowić nowy rekord wysokości. Wyleciał samolotem na możliwie największą wysokość, ale gdy już był blisko rekordu, silnik maszyny zaczął słabnąć. Spojrzał na wskaźnik paliwa i okazało się, że paliwa prawie nie ma. Pilot już wiedział jak poważna jest sytuacja i tak się przeraził, że zaczął się modlić. Powiedział: „Wiem, że potrzebuje Twojej pomocy, Panie. Nie zawracałem Ci głowy ani razu przez ostatnie 25 lat i jeśli teraz wyciągniesz mnie z tego kłopotu, to znowu nie będę Ci zawracał głowy przez kolejne 25 lat.”
Myślę, że jako chrześcijanie nie modlimy się w taki sposób, ale odczuwamy przede wszystkim POTRZEBĘ prawdziwego kontaktu, przebywania z Bogiem, nie tylko w trudnej chwili i nie tylko, kiedy brakuje nam własnych pomysłów, ale przez cały czas. Chcemy też wiedzieć o co i jak się modlić. I takie są właśnie okoliczności podania przez naszego Pana wzoru modlitwy znanej jako „Modlitwa Pańska”.
Jak czytamy w Ewangelii wg Łukasza 11:1:
„A gdy On w pewnym miejscu modlił się i zakończył modlitwę, ktoś z jego uczniów rzekł do niego: Panie, naucz nas modlić się, jak i Jan nauczył uczniów swoich.”
Gdyby to nasz Pan wywołał tę sytuację, to oczywiście też byłby wzór modlitwy. Z tego fragmentu wynika jednak, że prawdziwy uczeń Jezusa chce wiedzieć, jak ma się modlić. Ludzie w czasach naszego Pana też się modlili, modlili się faryzeusze i nauczeni w Piśmie. Uczniowie widzieli jednak, że modlitwy Pana Jezusa są inne, że On modli się i żyje w mocy Bozej, że Jego modlitwy są wysłuchiwane przez Boga. Chcieli więc wiedzieć, jak mają się modlić. Jezus odpowiada, ale najpierw mówi jak się nie modlić:
„A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie.” (Mat. 6:5-6)
Jezus ostrzega swych uczniów, żeby nie skupiali się na formie, mówi wprost, że nie mają się popisywać jacy są pobożni i jak dobrze się modlą. Naśladowca Jezusa nie ma być hipokrytą w modlitwie, nie ma szukać poklasku słuchaczy. Ten fragment mówi jeszcze, by pójść do pokoju i zamknąć drzwi. Jeśli mamy problemy z modlitwą, dobrym pomysłem jest oddzielenie się od tego, co może nas rozpraszać. Nie bójmy się zostać sami z Bogiem. Bez innych ludzi, bez telefonu, bez facebooka, bez tego, co rozprasza. Nie bójmy się.
Nie ma tutaj potępienia dla wspólnej modlitwy, np. w domu lub w zborze. Jednak nasz Pan kładzie nacisk na szczery, osobisty kontakt z Bogiem, szczere, nieznane nikomu myśli i prośby do Boga.
Kiedy mamy kontakt z Bogiem „w naszym komorach”, w naszych pokojach i samotniach, nie możemy udawać, bo nasz Bóg widzi wszystko. On wie jacy jesteśmy bez żadnych masek, braci widzi bez garniturów, a siostry bez makijażu. Można powiedzieć, że Bóg ma swój własny Boski roentgen; roentgen, który potrafi prześwietlić wszystkie drzwi i ściany, prześwietlić nasze myśli i uczucia. Nie chodzi więc tak bardzo o formę modlitwy, ale stan serca.
Pan Jezus mówi dalej: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie.” (Mat. 6:7-8)
Nie bądźcie wielomówni. Niektóre tłumaczenia mówią tu o gadatliwości, a spotkałem się nawet z takim: „Nie paplajcie jak poganie, którzy dla swojego paplania sądzą, że zostaną wysłuchani”. I rzeczywiście, w religiach pogańskich bardzo często jest tak, że wierzący powtarzają w kółko te same słowa. Mantrowanie, mowienie jakiegoś jednego zdania lub jednego wyrazu po to, żeby wprowadzić się w odpowiedni stan, żeby mieć pewność, że Bóg nas wysłucha.
W Bydgoszczy działa np. kilka osób z ruchu „Hare Kryszna”. Według nich codziennie należy zaintonować 1728 razy pewną mantrę składającą się z 16 krótkich słów, które trudno nawet przetłumaczyć. Jak wyjaśniał mi jeden z wyznawców tego ruchu, nie chodzi tyle o słowa, ale o melodię, o wejście na pewną częstotliwość dźwiękową. Przed takim wielomówstwem Jezus ostrzegał nieprzypadkowo, bo coś podobnego pojawiało się także wśród Żydów. Jedna ze znanych modlitw zaczyna się od słów: „Błogosławione, uwielbione, czczone, wywyższone, wyniesione pod niebiosa, rozsławione, wyśpiewane niech będzie imię Świętego Pańskiego”. W innej teolog Barclay policzył aż 16 przymiotników jako inwokacja do Boga.
Takie tendencje oczywiście bardzo widoczne są także w chrześcijaństwie, zwłaszcza w wydaniu katolickim. Litania Loretańska do Najś. Maryi Panny zawiera aż 53 różne określenia stosowane do Maryi, również intonowane w charakterystyczny sposób.
Pan Jezus radzi by pamiętać, że Bóg zna nasze potrzeby jeszcze zanim poprosimy: „wiem Bóg, Ojciec Wasz, czego potrzebujecie”. Ta uwaga stosuje się do modlitw, które pouczają Boga, jakie byłoby najlepsze rozwiązanie danych spraw, które mówią Bogu jak powinien zrobić. Odnosi się do tego apostoł Jakub w Liście Jakuba 4:2-3 – „prowadzicie spory i walki. Nie osiągacie – bo nie prosicie; (a jeśli) prosicie – nie otrzymujecie, bo źle się modlicie, myśląc (tylko) o zaspokojeniu swoich pragnień.” Ze słów Jakuba i Pana Jezusa widać wyraźnie, że jeśli chcemy spełniać nasze zachcianki to nie rozumiemy jeszcze dobrze celu modlitwy.
Pomyślmy o Jezusie i tym jakie było jego podejście. Nasz Pan na pierwszym miejscu stawiał wolę Ojca i dlatego zawsze był wysłuchiwany. Jana 12:49 – „nie mówię od siebie, ale od Ojca, który mnie posłał. On dał mi przykazanie, co mam mówic i opowiadać”; Jana 5:36 – „dzieła, które Ojciec dał mi, abym dokonał, te dzieła dokonuję”. Jest takie powiedzenie, że aby usłyszeć, należy zrezygnować z własnych odpowiedzi, bo zatykają nam uszy. Jeśli chcemy rzeczywiście rozmowy z Bogiem, powinniśmy pamiętać, że główny cel modlitwy to nie jest nagiąć wolę Bożą do naszej, tylko ukształtować naszą wolę zgodnie z Jego wolą.
Kiedy nasz Pan mówi „Wy tedy tak się módlcie”, to nie daje też nam dokładnych słów każdej modlitwy, ale pewien wzór. Jak wiemy z przykładu naszego Pana i apostołów, nie modlili się oni w taki sposób, nie powtarzali tej modlitwy, ale używali własnych słów.
Jaki więc wzór modlitwy podaje Pan Jezus? Bracia ze zboru we Wrocławiu podali go w formie, która najbardziej przypomina Biblię Tysiąclecia (5), z jednym małym ukłonem w stronę Biblii Warszawskiej. Czytamy więc według BT wyd. 5. Mat. 6:9-13:
„Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje”! „Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak w niebie”. „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”; „i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili”; „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! [i tutaj z BW:] albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen”.
W BW podstawowe różnice to nieco krótsze formy, bardziej dosłownie przetłumaczone z języka greckiego. Np. „Święć się imię Twoje”. Tak, tam w Grece są dosłownie cztery słowa. „Przyjdź Królestwo Twoje, Bądź wola twoja…” itd. Główna różnica jest może we fragmencie: „I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Tutaj BW podaje: „I nie wódź nas na pokuszenie”, ten temat rozszerzy brat Adam Urban, więc na razie to pomijam. Jest też fragment obecny tylko w BW: „albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen”. Najstarsze rękopisy nie zawierają tego fragmentu, być może powinno z niego pozostać jedynie słowo „Amen”.
Jak wiadomo Pan nie powiedział: „tak powtarzajcie”, ale „tak się módlcie”. To znaczy, że myśli zawarte w słowach powinniśmy przenieść do naszych modlitw. Módlmy się więc tak, żeby:
– wychwalać i czcić Boga
– bądźmy zainteresowani Boskim planem i pragnijmy Królestwa Bożego
– szczerze prośmy o Bożą wolę dla całej ziemi, a w tym dla nas osobiście
– pamiętajmy o naszej zależności od Boga, nie żądajmy wielkich rzeczy
– prośmy o odpuszczenie grzechów przez Chrystusa (jedyną drogę, którą wyznaczył Bóg), odpuszczajmy drugim. Chciałbym na chwilę tu przystanąć: „Przebacz nam nasze winy”. Aby było możliwe przebaczenie, potrzebny jest Okup naszego Pana i jego rola w naszych relacjach z Bogiem. Warto podkreślić tę myśl, by modlić się zawsze przez Pana Jezusa jako naszego Odkupiciela i naszą Drogę do Boga. Jana 14:6 – „Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.”; 13-14 – „A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje [mówi Jezus], to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię.”
Sam zwrot „w imieniu Jezusa” wymaga też naszego przekonania się, że Jezus chętnie „podpisałby się” pod naszymi prośbami. Jednak główna myśl to Okup.
Co ciekawe modlitwa „Ojcze nasz” to w sumie 7 próśb. To też jest ważne, bo choć oczywiście wiemy, że potrzebujemy dziękować Bogu; jak pisze apostoł Paweł: „Za wszystko dziękujcie”, to jednak nie mamy się obawiać prosić Boga, mamy tylko wiedzieć, o co prosimy. … „Wy tedy tak się módlcie…”
„Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się imię Twoje!” – poświęćmy trochę czasu tym słowom. |||| Ojcze…
Przypomnijmy sobie tę modlitwę pilota. W naszym życiu to ma wyglądać inaczej, bo Bóg to nie tylko potęga, jakiś urząd do spraw beznadziejnych, Bóg ma prawdziwą Ojcowską miłość do swoich dzieci. Manna na 16 stycznia cytuje List do Rzymian 12:12 – „W modlitwie ustawiczni”. Brat Russell komentuje: „Ojciec i nasz drogi Pan Jezus nieustannie z nami pozostają. (…) jak cenny jest przywilej, gdy na odosobnieniu, sam na sam z Bogiem, możemy zrzucić ciężar z serca.”
Drodzy Bracia i Siostry! Mamy kontakt z najprawdziwszym i najlepszym Ojcem. W tomie epifaniczny 1 pt. „Bóg” brat Johnson wiele uwagi poświęca Bogu jako Ojcu. To strony 183-184. Brat Johnson pisze pewne myśli, które mogą być ważne dla tych z nas, którzy są ziemskimi ojcami, i wiele mówi o tym największym, niebiańskim Ojcu. Cytuję:
„Nie jest prawdziwym ojcem ten, kto z oziębłą surowością i dystansem odnosi się do swych dzieci, [kto] z dystansem przejawia wobec nich surowe uczucia, spojrzenia, słowa i czyny. Taki ojciec może zdobyć ich posłuszeństwo i bojaźń, lecz nigdy nie zdobędzie ich serca; nigdy też nie wzbudzi w nich ducha dziecięcej ufności wobec siebie. Jeśli chce on spełnić tę funkcję ojcostwa, niezbędnym elementem ojcostwa jest jego towarzystwo, które wzbudza zaufanie i miłość dzieci. Bóg jako nasz Ojciec używa tej cechy ojcostwa w postępowaniu z nami jako Swymi dziećmi. Główne elementy takiego towarzystwa to zaufanie, sympatia [lub współczucie], umiejętność dostosowywania się, grzeczność, uprzejmość, zainteresowanie i partnerstwo.” Chciałbym podkreślić 2 rzeczy:
- Bóg ma do nas zaufanie. Powierzył nam piękne tajemnice swoje planu.
czy to nie zachęca nas do tego, żeby ufać w pełni Jemu i mówić mu o nas?
2. Bóg ma dla nas współczucie. Kiedykolwiek znosimy jakieś doświadczenia, Ojciec znosi je razem z nami. Jak napisał Wiesław Niewęgłowski: „Wystarczy chwila, jedno słowo, krótka myśl, moment zadumy, aby przejść przez próg i już stoisz przed obliczem Najwyższego. Nie musisz przedtem umawiać się, wydzwaniać, zamawiać kolejki. Jest w każdej chwili do twojej dyspozycji. Zawsze dla ciebie”.
Możliwe, że za mało kładziemy uwagę na to pierwsze słowo modlitwy. Biegniemy do naszych próśb. Często nawet pomijamy te pierwsze: o uświęcenie Bożego imienia, o Królestwo i Bożą wolę… Gdy myślę o zwrocie: „Ojcze” przypomina mi się pewna historia jak to synek wbiegł do gabinetu swojego zapracowanego Taty. Chłopiec wiedział, że to jest pora pracy, ale popatrzył na tatę z miłością i szacunkiem, i powiedział: „Tatusiu, ja tutaj będę całkiem cichutko, tylko pozwól mi być blisko ciebie!!”. Tata się zgodził… A może my też powinniśmy bardziej odczuwać to pragnienie, by po prostu być blisko Boga.
Ojcze nasz…
Mówimy „Ojcze nasz…”, a nie „Ojcze mój”. To też ciekawe. Jeśli naśladujemy Pana Jezusa to nie modlimy się tylko o siebie, nie modlimy się samolubnie lub tylko za naszą grupę.
„Ja” nie ma być już na pierwszym miejscu. Są inni. Łączą nas bliskie związki z ludem Bożym, a nawet ze wszystkimi ludźmi wokół nas. Sąsiedzi i znajomi to nasi potencjalni bracia i siostry, bo kiedyś w restytucji wszyscy, którzy zdobędą życie wieczne będą duchową rodziną. Może częściej powinniśmy modlić się: „Panie, daj IM (a nie tylko: daj MI) coś dobrego”. Przecież ci, którzy nas otaczają bardzo tego potrzebują. To także w sobie modlitwę o to, by Pan nas używął i byśmy umieli ropoznać takie sytuacje, w których to my możemy być dla kogoś pomocą.
Czy jesteśmy synami i córkami dla naszego Ojca? W dawnym Izraelu oznaczało to bardzo wiele, przede wszystkim miłość i posłuszeństwo. Czy chcemy sprawić przyjemność Bogu Ojcu? Na pewno tak! Co by go ucieszyło? O co by nas zapytał tata pod koniec dnia: może o to jak traktowaliśmy braci i siostry czyli nasze rodzeństwo? Czy Ojcu by się podobało, gdybyśmy cały dzień źle traktowali brata lub siostrę, a na koniec dnia przyszli wychwalać Ojca? W tym zwrocie „Ojcze nasz” widać też znowu taką prostotę i bliskość, w relacji z Bogiem możemy czuć się swobodnie i bezpiecznie, bo Bóg to Ojciec, który kocha swoje dzieci.
„Który jesteś w niebie….” – te słowa przypominają mi Psalm 115:3. „Nasz Bóg jest w niebie. Czyni wszystko, co zechce”. Nasz Pan najpierw radzi nam się zbliżyć do Boga jako do czułego Taty, u którego jego dzieci mogą czuć się bezpiecznie. Jednak teraz mówi, by pamiętać z Kim mamy do czynienia. Nie ma miejsca na lekceważenie Boga. Mówimy o najwyższej istocie we wszechświecie. Mówimy o Bogu, który czyni wszystko, co zechce.
Ta świadomość, że Ktoś tak potężny jest po naszej stronie, nie powinna nas paraliżować, ale dać nam pocieszenie. Znamy słowa z Izajasza 57:15: Ten, który mieszka na wysokościach, na miejscu świętym, mieszka i z tym, który jest skruszony i uniżony w duchu, aby ożywić ducha pokornych i ożywić serca skruszonych.
Warto myśleć o mocy naszego Boga, bo z wielką ufnością możemy mówić za świętym Pawłem: „Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?” Przez proroka Izajasza Bóg mówi do nas jeszcze, Izaj. 41:10: „Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą.” (Prawica-Jezus)
Święć się imię Twoje…„Niech Twoje imię będzie uświęcone.” Jest to wychwalanie Boga za wszystko, np. za stworzenie, za zbawienie, które nam otworzył w Jezusie, za jego wspaniały i szlachetny charakter, za to, że choć częściowo możemy Go pojąć. Gdy pomyśleć o miłosierdziu Bożym, nasze serca powinny być przepełnione tym pragnienie, by wychwalać naszego Boga. To piękne, że w tym wzorze, który dał nasz Pan pierwsza myśl nie ma być samolubna lub nawet dotycząca innych. Na pierwszym miejscu powinien być Bóg i Jego świętość. Wychwalajmy Go!
Tylko jak to robić? Gdzie należy chwalić Boga i jak? Czy można coś zrobić, aby w swoim życiu uświęcać Boga? Czy można coś robić, żeby nie tylko się modlić, ale też żyć duchowo tym, o co się modlimy? Pan Jezus mówił to Samarytance: „Idzie godzina, gdy prawdziwi chwalcy będą GO chwalić w DUCHU i w PRAWDZIE”. Nie na górze, nie w Jerozolimie, ale w duchu świętym i w prawdzie. Przez czystą prawdę Słowa Bożego i przez życie zgodne z duchem tej prawdy, możemy wychwalać Boga. Ta modlitwa to także wyzwanie. Nasz Ojciec jest doskonały. Co może ucieszyć takiego Ojca?
Mat. 5:48 – „Bądźcie doskonali jak Ojciec wasz niebieski, który jest doskonały”.
To co naprawdę przynosi chwałę Ojcu to wzrastanie jego dzieci w charakterze, w łasce, w mądrości. Stajemy się lepsi kiedy patrzymy na Boga i Jego charakter.
W tej modlitwie jest też zapowiedź dalszych próśb modlitwy Pańskiej, np. o przyjście Królestwo. Święć się imię Twoje to modlitwa o spełnienie się słów z Księgi Ezechiela 36:23, gdzie Bóg mówi przez proroka o Wieku Mesjańskim – „Uczynię świętym wielkie Imię moje, które zbeszczeszczone jest pośród ludów, zbeszczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że ja jestem Pan – wyrocznia Pana Boga – gdy okaże się Świętym względem was przed ich oczami.”
Imię…
Chciałbym na koniec skupić się na słowie „imię”. Wydaje się, że jest to słowo, które oznacza tu po prostu osobę Boga z jego pięknym charakterem, z jego potęgą i planem. Nie chodzi na pewno o uświęcanie samych liter tetragramu lub głosek imienia Boga. 2 Mojż. 3:15 – „Mówił dalej Bóg do Mojżesza: Tak powiesz synom Izraela: Jahwe, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Izaaka i Bóg Jakuba, Jahwe posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia.”
Imię Jahwe występuje w Biblii kilka tysięcy razy. Bardzo akcentują to bracia Świadkowie Jehowy. Oni używają tego imienia w formie „Jehowa”. Czasami w rozmowie bracia świadkowie podkreślają, że nikt z chrześcijan nie używa imienia Bożego, że nikt nie zna imienia Bożego – co jest nieprawdą i że oni postanowili doprowadzić do tego, by to imię z powrotem uświęcić. Czy to jednak do końca o to chodzi? Możliwe, że częściowo tak, dobrze wiedzieć, gdzie w Słowie Bożym występuje tetragram JHWH. Wydaje się jednak, że imię w Biblii ma znacznie więcej znaczeń niż tylko „nazwa własna” i w związku z tym jeśli chcemy wychwalać Boże imię, powinniśmy je znać pod każdym względem.
Zaznaczyłem szczególnie dwa punkty, bo te dwa szczególnie wiążą się z prośbą o uświęcenie Bożego imiania. Charakter i Natura, a może jeszcze słowo, cel lub plan.
Kiedy czytamy w Psalmie: „Wywyższajmy wspólnie imię Jego!” dociera do nas, że chodzi tu o samego Boga, tego który JEST, z powodu Tego jaki jest i co robi.
Zwróćmy uwagę na Psalm 91:14 – „Wywyższę go, bo zna imię moje.” Poznanie Bożego imienia oznacza wywyższenie. Czy jednak chodzi tylko o poznanie nazwy własnej Boga? W to chyba nikt nie uwierzy. Chodzi tu właśnie o Boski charakter i Boski plan. Poznać to też wejść w bliską zażyłość, pokochać Boski charakter. Według Nowego Testamentu Boże imię ma być wypisane na naszym czole, na ramieniu i w sercu. Pytanie czy nasze zachowanie uświęca Boże imię? Czy ludzie z zewnątrz zatrzymują się na widok naszej postawy, na głos naszych słów i pytają symbolicznie: co on albo ona ma tu napisane na czole, na ramieniu; kim on jest? Kim ona jest? czy wzbudzamy taką reakcję? Święć się imię Twoje – to jest więc też modlitwa o to, abyśmy wszyscy mogli zostać uświęceni i uświęcić w ten sposób Boże imię przed światem.
Ostatni werset w tej prezentacji to 1 List Piotra 2:9 – „Lecz wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do swej cudownej światłości.”
Lud Boży jest powołany do ogłaszania cnoty tego, który nas powołał. Jego charakter, to co jest piękne i dobre w jego charakterze, to, czego się o nim nauczyliśmy. Jego wspaniała Boska natura. Jego wszechwiedza i niezgłębioność. Wierzymy w Królestwo Boże, wierzymy w to, że ludzkość będzie miała możliwość wstać, naprawiać się i iść do doskonałości. Wierzymy, że karą za grzechy nie są wieczne męki, ale karą za grzech jest śmierć. To jest prawda, którą wielu może chcieć poznać. Czy rozgłaszamy te cnoty Boga? Bóg jest dobry, można przy nim odpocząć, można zdjąć ciężar z samego siebie, można mieć w nim kochającego Ojca. Restytucja wyjaśnia nam nawet bardzo trudne fragmenty Starego Testamentu. Co kiedy dobre imię Boga czyli jego reputacja jest zagrożone? Czy chcemy bronić dobrego imienia Boga? Czy mamy ochotę głosić jego łaskę? Jeśli nie, to prośmy Boga o takiego ducha. Prośmy Go o możliwości służby. A jak mówi nasz Pan: „Wasz Ojciec, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.” (Mat. 7:11) Dziękuję za uwagę.
1 thoughts on “Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się imię Twoje!”