Koniec wszystkiego jest bliski

Dzień dobry, wybaczcie, jeśli moja wymowa nie była prawidłowa. Chciałbym zacząć od tego, że bardzo zostałem ubłogosławiony przez bycie z Wami Bracia i Siostry. Wszystkie wykłady i zebrania świadectw były bardzo budujące i ciekawe. Jakże wielkiego i wspaniałego Boga mamy i jakiego wspaniałego Pana i Zbawiciela. Jestem im obydwu wdzięczny drodzy Bracia i Siostry, za przywilej przyjechania tutaj, bycia i spotkania tych Braci i Sióstr, których znam i nowych Braci. Jestem także wdzięczny Panu i Wam za zaproszenie, abym mógł służyć tutaj na tym spotkaniu.

Wykład wygłoszony przez brata Jacka Zilcha na spotkaniu w Bydgoszczy, 7 października 2023 r. 

Brat Hedman mawiał, że najtrudniejszą częścią jeśli chodzi o wykład, to wybrać temat. Bywają takie przypadki, że temat przychodzi nam na myśl przypadkowo. Tak jest też z tym tematem, któremu nadałem tytuł: Koniec wszystkiego jest bliski. 1 Piotra 4:7 – UBG – „Zbliża się koniec wszystkiego, bądźcie więc trzeźwi i czujni ku modlitwie”.

fot. crosswalk.com

Myślę, że temat czujności jest bardzo ważny, szczególnie teraz, kiedy dochodzimy do końca obecnego porządku rzeczy i zbliżamy się do pośredniczącego Królestwa. Bracia, żyjemy w jednym z najbardziej ciekawych czasów (momentów) w ludzkiej historii. Nie chciałbym żyć w żadnym innym czasie.

Pamiętam pewnego brata, któremu syn mówił: „O, gdybym mógł żyć 100 lat wcześniej to byłbym w wysokim powołaniu”. O, z pewnością byłoby to wielkie błogosławieństwo, ale jestem przekonany, że wszyscy z ludu Bożego, jeśli osiągną Królestwo będą całkowicie zadowoleni i szczęśliwi.

Brat Johnson mawiał, że Bóg nie chce, aby wszyscy dobrzy ludzie poszli do nieba. On potrzebuje dobrych ludzi także na ziemi. Boski plan doszedł do takiego momentu, że te jednostki, które tworzą niebiańską fazę Jego Królestwa – maluczkie stadko i wielka kompania – wszystkie są już na miejscu, wybrane, gotowe. Także większość jednostek, które będą tworzyć ziemską fazę Królestwa zostały już przygotowane do swoich miejsc. Być może jesteśmy jednymi z ostatnich, jacy są przygotowywani do ziemskiej fazy Królestwa. Możemy czekać tyle, ile potrzeba na nadejście Królestwa Bożego. Starożytni Godni śpią w swoich grobach od tysięcy lat, czekając na swe zmartwychwstanie. Młodociani Godni są skompletowani jeśli chodzi o liczbę ich członków od roku 1954. Większość, jeśli nie wszyscy, zakończyli już swój bieg w tym życiu. A ostatnia poświęcona klasa, Poświęceni Obozowcy Epifanii, jest w procesie rozwijania od jesieni 1954 r.

To zadziwiające, jak Bóg to robi, że ma zawsze jedno powołanie w danym czasie. Gdy jedno powołanie się kończy, zaczyna się drugie. Bóg także rozwija quasi-wybranych do ich miejsc w Królestwie. Ten proces trwa od wieków. Chociaż możliwość stania się prospektywnym (przyszłym) POE jest otwarta, pozostanie otwarta tylko przez ograniczony czas. Wszystko wskazuje na to, że ten czas jest krótki. A gdy to powołanie się zakończy, zamknie się na zawsze.

Pamiętam historie o rodzicach, którzy popychali (przynaglali) swoje dzieci, by poświęciły się przed zamknięciem powołania przed rokiem 1954 – do Młodocianych Godnych. Nie powinniśmy oczywiście nigdy nikogo popychać, zmuszać do poświęcenia. Możemy jednak zachęcać do tego wspaniałego przywileju.

Pamiętam brata Carla Seebalda ze Stanów Zjednoczonych, który na pewnej konwencji powiedział do mnie tak: „Mamy możliwość rozwinięcia wspanialszych, bardziej czułych charakterów, niż gdybyśmy czekali na poświęcenie aż dopiero w Królestwie, ponieważ mamy przywilej prowadzić poświęcone życie w czasie, kiedy zło cały czas narasta / rośnie w górę”. Jednak ci, którzy w tym życiu się nie poświęcą, wciąż będą mieli wspaniały przywilej w Królestwie Bożym. Gdy nasz Pan ustanowi nowe przymierze, wezwanie/powołanie do poświęcenia zostanie otwarte dla wszystkich. I wtedy będą oni nazywani Poświęconych Obozowcami Tysiąclecia.

Słyszałem taką myśl, tak niektórzy mówią, że ja zamierzam być „tylko” Poświęconym Obozowcem Epifanii. Ja jednak myślę, że chociaż nie jest to „to” wysokie powołanie, to jednak jest to pewne wysokie powołanie, a jeśli będziemy wierni to z pewnością otrzymamy wielkie przywileje, jakie Pan ma dla nas, ponieważ On docenia tych, którzy oddają Mu swoje życie, którzy oddają Mu swoje serce.

Jest siedem kroków na drodze chrześcijanina. Myślę, że wszyscy wiecie, jakie to są, ale pozwólcie, że krótko przejdziemy przez nie razem:
1 – Zapieranie się siebie i świata
2 – Badanie Słowa Bożego
3 – Głoszenie Słowa Bożego
4 – Praktykowanie Słowa Bożego, prawdy
5 – Czujność
6 – Modlitwa (obydwie te rzeczy w harmonii z prawdą i jej duchem)
7 – Wierne znoszenie doświadczeń i prób, jakie Bóg dozwala dla naszego dobra w naszym poświęceniu

Te pierwsze – zapieranie samego siebie i ostatnie: cierpliwie znoszenie – moglibyśmy nazwać „biernymi” krokami, jakie podejmujemy. To pierwsze dotyczy odmawianie światu i samemu sobie wpływania na nas, wywierania na nas swojej woli. My oddaliśmy naszą wolę, żeby pełnić wolę Boga. Cierpliwe znoszenie zła jest także bierne, bo gdy przyjdą problemy/kłopoty, musimy wytrwać/przetrwać.

Te pięć kolejnych, kroki 2-6, wszystkie są aktywne. Czujność i modlitwę można nazwać braćmi lub siostrami bliźniaki. Są one jak para butów. Muszą być razem: nie można czuwać bez modlitwy ani modlić się bez czuwania. Dzisiaj będę mówił więcej o czuwaniu, a jutro zajmę się modlitwą.

Wracamy do naszego tekstu. 1 Piotra 4:7 – „te wszystkie rzeczy” / „to wszystko”, o czym mówi Piotr to „obecny zły świat”. Wiemy, że gdy mówi on o końcu wszystkiego nie ma na myśli planety Ziemi, ponieważ ona nie będzie zniszczona. Ma na myśli tę obecną złą dyspensację (porządek). Ta dyspensacja, ten okres, rozpoczął się od potopu i trwa do dzisiaj. Ta druga dyspensacja pozostaje pod kontrolą szatana – księcia tego świata. Bóg i nasz Pan mówią jednak szatanowi: do tego miejsca możesz to czynić, ale dalej już nie.

Możemy także powiedzieć, że od czasu powrotu naszego Pana w jesieni 1874 r. szatan znajduje się w procesie narastającego związywania. Pewien brat powiedział: „Teraz, kiedy szatan jest związany, cieszę się, że nie muszę się już nim przejmować”. Nie jest to jednak dobra myśl. On wciąż ma dostatecznie dużo swobody, by szczególnie atakować lud Pana. Dlatego w tej chwili, bardziej niż kiedykolwiek indziej, potrzebujemy czujności.

Szatan wie, że jego panowanie się kończy i można powiedzieć, że jest zdesperowany. Powracając do tekstu, że zbliża się koniec wszystkiego, napisał on te słowa niemal 2000 lat temu. Można zatem zapytać czy Piotr nie pośpieszył się za bardzo ze swoją oceną bliskiego końca obecnego porządku rzeczy. Bóg patrzy na czas zupełnie inaczej niż my. Wiemy, że On traktuje dzień jako 1000 lat. Kiedy zatem weźmiemy pod uwagę, że wielki tydzień 7000 lat, który rozpoczął się od stworzenia człowieka i skończy pełną restytucją do obrazu i podobieństwa Boga. I każdy z dni tego tygodnia trwa 1000 lat, wg 2 Piotra 3:8, możemy powiedzieć, że święty Piotr żył w piątym dniu tego tygodnia, to z tego punktu widzenia widzimy, że jego słowa były prawdziwe.

Koniec starego porządku rzeczy, koniec panowania zła, miał nastąpić wraz z końcem Wieku Ewangelii i otwarciem/rozpoczęciem Wieku Tysiąclecia. Ten Wiek Tysiąclecia to oczywiście siódmy tysiącletni dzień. Zatem czas rzeczywiście się zbliżał. Tak, jak zbliżał się drugi adwent naszego Pana i ustanowienie Królestwa. Zatem, jeśli pomyślimy o dniu, jako trwającym od niedzieli od soboty, to on pisał te słowa w czwartek. Z Boskiego punktu widzenia zatem było to blisko. Te wyrażenia i temu podobne w Biblii, które dotyczą pewnych czasów jako dni ostatnich, były prawdziwe, gdy były wypowiadane. Kościół pierwotny w pełni tej sprawy nie rozumiał, ponieważ znaczenie/waga chronologicznych proroctw była w mądry sposób zakryła przed nimi. Tak samo, jak była zakryta przed prorokami i apostołami, ponieważ długość jednego takiego dnia – tysiąc lat – z ludzkiego punktu widzenia mogła się im wydawać bardzo długa, a zatem mogła być dla nich zniechęcająca. To tak, jakby ktoś powiedział nam, że Królestwo przyjdzie dopiero za 2000 lat. To mogłoby być trochę zniechęcające/rozczarowujące, ale Bóg przez swojego świętego ducha, natchnął proroków i apostołów. Znał On bowiem koniec na początku i z Jego punktu widzenia, koniec wszystkiego był już bliski 5 dnia tego tygodnia. Jeśli zatem z tego punktu widzenia te słowa były prawdziwe, gdy były wypowiadane wtedy pierwotnemu kościołowi, jak zatem bardziej one są prawdziwe teraz, z naszego punktu widzenia. Dla nas, którzy rozumiemy tyle prawd związanych z proroctwami. Wielu z przeszłości z pewnością chciałoby żyć w naszych czasach, być świadkami przejścia starego porządku rzeczy w nowy porządek rzeczy.

Kiedy patrzymy z tego punktu widzenia i bierzemy pod uwagę, że drugi adwent naszego Pana rozpoczął się prawie 150 lat temu i że czas ucisku, Epifania, rozpoczął się prawie 110 lat temu, niektórzy bracia dają się zniechęcać myśląc, że coś chyba poszło nie tak. Z pewnością nie rozumiemy jednak, ile rzeczy było potrzebnych do zrobienia, by przygotować Królestwo, jakie Pan musiał zrobić, by przygotować Królestwo. Czy zatem możemy mieć wątpliwości, że 850 lat, które jeszcze zostaje dla Boga, to za mało, aby dokonać restytucji? Z pewnością Bóg może dokonać swojego dzieła w dowolnym czasie, w jakim pragnie to uczynimy, ponieważ ma On okresy/czasy na wszystko, co czyni. On nigdy nie jest w pośpiechu, robi wszystko co do sekundy zgodnie z planem. Jeśli będzie już właściwe, by rozpoczęło się Królestwo, nie opóźni się ono nawet o jeden dzień.

Chciałbym rozważyć pewne wersety równoległe. 1 do Koryntian 7:29-31. „A to powiadam bracia: czas krótki pozostał. Dopóki trwa, ci, którzy mają żony powinni żyć tak, jakby ich nie mieli, a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali, a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili, a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali.” I ostatni, 31, „A ci, którzy używają tego świata, jakby go nie używali (brat czyta: nie NADUŻYWALI), ponieważ przemija kształt/moda tego świata”.

To zdanie z wersetu 29, że „krótki czas pozostał” może traktować z dwóch punktów widzenia.

Pierwszy jest taki, że czas końca obecnego porządku rzeczy i zaprowadzenia Królestwa jest bliski, jest „we drzwiach”.

Drugi punkt widzenia jest taki, że nasze życie jest krótkie, a nasza śmierć może nastąpić w każdej chwili. Bez względu, na który punkt widzenia spojrzymy lub na obydwa jednocześnie, apostoł zachęca nas, abyśmy ten czas, jaki nam pozostał, używali i wykorzystywali w zgodzie z naszymi ślubami poświęcenia. Jednym z tych kroków, o których mówiliśmy wcześniej, to SŁUŻBA – służyć. Jaka jest najważniejsza pierwsza osoba, jakiej należy służyć? Nie mam oczywiście na myśli Boga lub Chrystusa, to zrozumiałe, oczywiste. Ale największą służbę mamy wobec samych siebie, aby uczynić nasze powołanie i wybór pewnym. Ale ktoś może spytać: czy nie brzmi to trochę samolubnie? Ale prawda jest taka, że jeśli nie będziemy w stanie służyć sobie najpierw, to nie będziemy w stanie służyć nikomu innemu. Druga osoba, której powinniśmy służyć, to bracia. Powinniśmy pomagać braciom uczynić ich powołanie i wybór pewnym. A trzecie w kolejności, to dawanie świadectwa światu. Tym, którzy mają uszy otwarte ku słuchaniu.

Cieszą mnie świadectwa braci, którzy mówią o możliwościach dawania świadectwa, opowiadania ewangelii tym, którzy chcą słuchać. Są oni jak diamenty. Bardzo niewielu w dzisiejszych czasach ma ucho do słuchania. Wróćmy do słów apostoł, że ci, którzy mają żony, mają żyć tak, jakby ich nie mieli. Czy apostoł chce powiedzieć, że mamy ignorować nasze żony / naszych mężów? Wprost przeciwnie. Mamy hipotekę, dług obciążający nas, byśmy dbali o tych, którzy są nam najbliżsi, zanim będziemy mogli czynić cokolwiek wobec innych. Poświęcenie Bogu powinno uczynić nas lepszym mężem i lepszą żoną, ojcem, matką, żoną, mężem. Powodem jest to, że oni Boga postawili na pierwszym miejscu i wszystko starają się czynić ku Jego chwale. Możemy to znaleźć w 1 Liście do Koryntian 10:31.

Kiedy Boga stawiamy na pierwszym miejscu to tak naprawdę wzmacniamy nasze relacje z wszystkimi innymi osobami. A czytamy dalej u apostoła: „a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali”. Tutaj mamy myśl, że gdy przychodzą ziemskie, doczesne kłopoty, nie powinniśmy pozwalać, by te kłopoty miały odciągnąć nas od działania na rzecz Pana. Czasami w pracy ludzie muszą sobie wziąć tydzień wolnego. W pracy dla Pana nie bierzmy jednak wolnego. Nie wracajmy później do służby dla Niego, kiedy kłopoty się skończą. Zamiast tego próbujmy zapominać, ignorować kłopoty/rozczarowania obecnego życia/czasu. Zamiast tego skupmy się na radościach, obietnicach i przywilejach jakie mamy w związku ze zbliżającym się Królestwem naszego Pana. Bardzo trudną rzeczą jest zignorować kłopoty, jakie przechodzimy w danym czasie. Ale idźmy do przodu i cieszmy się radością, jaka jest wyznaczona przed nami. Tak samo było w przypadku naszego Pana, dla wystawionej jemu przez Boga radości był on zdolny kontynuować poświęcenie aż do krzyża.

Maluczkie stadko musiało dużo cierpieć, ponieważ muszą oni rozwinąć bardzo wysoki charakter, tuż za naszym Panem, obok naszego Pana. My nie jesteśmy zmuszani do cierpienia na takim poziomie jak oni. Pomyślmy zatem o tych wszystkich wiernych z maluczkiego stadka, jak oni musieli cierpieć i wtedy nasze własne cierpienia proporcjonalnie będą wydawały się nam mniejsze.

Czytamy dalej apostoła: „ci, którzy się weselą powinni żyć tak, jakby się nie weseli”. To wskazuje na myśl, że jeśli osiągamy doczesną pomyślność, żebyśmy nie rozmyślali za bardzo o tych rzeczach, które otrzymaliśmy z materialnego punktu widzenia, gdyż to mogłoby odciągnąć nasze oko od patrzenia na tę wielką nagrodę, której szukamy. Radujmy się duchowymi rzeczami, które przewyższają wszystko to, co docześnie możemy mieć.

Obserwowałem takie osoby, które z punktu widzenia obecnego życia wydawały się mieć wszystko, co świat ma do zaoferowania. Oni generalnie okazują się być najbardziej nieszczęśliwi. Poza tym te wszystkie rzeczy doczesne przeminą.

Dalej słowa apostoła: „ci, którzy kupują, powinni żyć, jakby nic nie mieli”. Wskazuje to na myśl, że jeżeli nabywamy jakieś dobra / jakiś majątek, to nie przywiązujmy naszych uczuć do tego. Nie czyńmy z tych rzeczy bożka. I nie uważajmy ich za naszą własność. Nie używajmy ich do zaspokajania naszej samopychy (dumy z siebie). Albo żeby się popisać przed innymi. Czasami możemy usłyszeć: „o, ty masz dom”. Ja zwykle mówię: „ja nie mam domu, jestem tymczasowym szafarzem”. I my jesteśmy takimi szafarzami, bo to Bóg wszystko posiada. On uczynił nas szafarzami tych rzeczy, które posiadamy: zarówno tych rzeczy doczesnych, jak i rzeczy duchowych.

I ostatecznie słowa: „ci, którzy używają tego świata, tak jakby go nie używali / nie NADUŻYWALI”. My nie możemy opuścić tego świata, odejść z niego, zniknąć. Chodzi mi o to, że nie możemy zniknąć z Ziemi, chyba, że polecimy na Marsa albo na Księżyc. Chodzi mi o to, że musimy się zajmować sprawami tego świata, musimy mieć interakcję z ludźmi tego świata, być z nimi w kontakcie. Ale nie nadużywajmy tego świata, nie zakładajmy niczego z góry, nie bierzmy tego [wszystkiego], co jest do wzięcia. Bądźmy umiarkowani we wszystkim, niech nasze umiarkowanie będzie widoczne dla wszystkich na zewnątrz. Zawsze stawiajmy nasze interesy duchowe na pierwszym miejscu w sprawach naszego życia.

A więc zajmując się sprawami tego świata, jak wspomniałem wcześniej starajmy się zaopatrzyć w to, co jest potrzebne nam i osobom od nas zależnym, ale nie wychodźmy poza sprawiedliwe używanie naszego dochodu dla nas samych. Nie poświęcajmy czasu i energii po to, by mieć ekstrawagancki styl życia. Bądźmy dobrymi menedżerami czasu. Próbujmy używać czasu, jaki mamy, dla Pana.

Wiemy, że są tacy, którzy starają się wzbogacić, by móc wcześniej przejść na emeryturę. Wtedy będą mogli przeznaczyć cały czas na służbę dla Pana. Ale ci, którzy mają takie podejście, zwykle się zawodzą / nie czynią tego. Są uwikłani w pętle zarabiania i gromadzenia coraz więcej i więcej.

Tekst mówi: „przemija kształt / moda tego świata”. Wiedząc, że obecny porządek rzeczy jest tylko tymczasowy i niebawem przeminie, starajmy się wszyscy żyć wg naszych nowych nadziei, celów, ambicji, a nie poświęcajmy całego czasu, żeby zapewniać rzeczy swojemu czasu. Za każdą cenę i za każdy koszt próbujmy nasze powołanie i wybór uczynić pewnym. Kiedy widzę ludzi tego świata, którzy swoje życie oddają na zdobywanie bogactwa, sława, przyjemności, ja im współczuję, bo wszystkie te rzeczy przeminą. Ale my mamy takie wspaniałe nadzieje, Królestwo, którego oczekują, drodzy Bracia i Siostry.

Są historie o bracie Russellu, że tak bardzo poświęcał czas na służbę, że nawet nie za bardzo dbał o to, żeby się uczesać, albo żeby jego ciało wyglądało odpowiednio dobrze. On pytał siebie: jak mogę odkupić mój czas, żeby bardziej służyć mojemu Panu? Z uwagi na te wszystkie rzeczy, jakże stosowną jest rada apostoła, abyśmy czuwali/byli trzeźwi.

Jakie to byłoby nieszczęście dla kogokolwiek z ludu Pana, z których wielu do tej pory biegnie dobrze w swoim poświęceniu, gdyby się zniechęcili, potknęli i odpadli z powrotem do świata. Jesteśmy tak blisko, drodzy bracia, mamy cenne i przyjazne stanowisko przy Panu. Jesteśmy tak blisko realizacji naszych nadziei Królestwa.

Nawet wielki apostoł Paweł powiedział, że chociaż on głosił innym, to jeśli nie będzie wzrastał w łasce, może być odrzucony. 1 do Koryntian 9:27.

Wracając do naszego podstawowego tekstu, znajdujemy tam słowo: „Trzeźwi” (sofroneo). To oznacza, żeby być zdrowego umysłu. Żeby kontrolować samego siebie. Żeby być umiarkowanym w swoich opiniach i żądzach; być roztropnym, umiarkowanym. Innymi słowy, nie powinniśmy być niezrównoważeni, podekscytowani w naszym umyśle. Wystrzegajmy się każdego podejścia ducha pychy i próżnej chwały. Duchowa pycha jest szczególnie niebezpieczna dla ludu Pana. Szczególnie dla tych, którzy zostali postawieni na wybitniejszych stanowiskach pośród braci.

Mamy także wielką odpowiedzialność nie używać naszego języka w sposób uwłaczający, przynoszący hańbę Bogu. Myślę, że wszyscy wiecie, że jako poświęceni chrześcijanie jesteśmy bacznie obserwowani przez innych, a nasz wpływ dla Pana może szybko ulec zniszczeniu przez lekkomyślne używanie naszego języka.

W końcu, uważajmy także na światowego ducha i jego odurzającego/upijającego ducha. Wpływającego na nasz nowy umysł, nową wolę, serce – te duchowe. Jeśli odrzucimy pierwszy łyk ducha światowości, nie będziemy mieli pokusy, żeby łyknąć drugi łyk. Ale jeśli ten pierwszy łykniemy, to może on ożywić stary apetyt. Równie szybko i pewnie przyśpieszy to nasz upadek.

Otrzymaliśmy nowe ludzkie umysły, wole, serce, ale musimy walczyć z naszym upadłym człowieczeństwem, ludzką naturą, przez resztę życia. Ta walka będzie także kontynuowana w Królestwie. Nie będziemy musieli walczyć ze światem albo z szatanem, ale wciąż będziemy musieli walczyć z naszym ciałem. Bądźmy zatem czujni ku modlitwie.

Greka oddaje ten fragment: bądźcie czujni w modlitwach. Rozważmy najpierw słowo: „czuwać” / „bądźcie czujni”. {Brat ma tutaj 8 definicji ze słownika amerykańskiego na czuwanie/czujność, ja mu powiedziałem wcześniej, że tylu synonimów w języku polskim nie będziemy mieli, ale będę próbował improwizować.}

Czuwać jest definiowane jako:
– czujność, dokładne obserwowanie w celu strzeżenia się/ochrony
– bliska obserwacja, czuwanie
– nie zasypianie
– trzymanie straży
– rozglądanie się bacznie wokół siebie
– być w stanie wyczekiwania, oczekiwać czegoś
– pilnować, strzec
– mieć w polu widzenia

Sam przymiotnik „czujny” oznacza bycie ostrożnym, uważnym, bacznym. My stale musimy być czujni w naszym codziennym życiu. Kiedy byłem małym chłopcem, pamiętam, jak mama i tata uczyli mnie, żebym uważał, kiedy przechodzę przez ulicę. Musimy być uważni/czujni, gdy prowadzimy samochód. Musimy być czujni, kiedy oglądamy sportowe mecze. Musimy być uważni/czujni, gdy chodzi o nasze małe dzieci.

Najważniejszą formą czuwania/czujności jest ta chrześcijańska. Jako poświęceni chrześcijanie pod jakim względem, na co powinniśmy uważać/czuwać? Są 4 kategorie:
1 – znaki czasów
2 – my sami
3 – Boskie postępowanie z nami
4 – inni

Przyjrzyjmy się punktowi 1 – znaki czasów. Przyglądajmy się, uważajmy na znaki czasów w świetle Bożego słowa, ponieważ one pokazują nam bliskość Królestwa, co z kolei pobudza naszą nadzieję, zaufanie, zachętę. Żyjemy w czasach, kiedy o wydarzeniach na świecie dowiadujemy się niemal natychmiast przez media. Powinniśmy przyglądać się światu w jego różnych podziałach/oddziałach/częściach – życie kościelne, ekonomiczne, społeczne, świat pracy. Szczególnie powinniśmy się bacznie przyglądać Izraelowi. Wiedząc, że druga faza ucisku Jakuba i nawrócenie Izraela to ostateczne wydarzenia, jakie poprzedzą inaugurację nowego przymierza.

Jezus powiedział u Marka 13:37 – „to, co wam mówię, mówię do was wszystkich: czuwajcie”. Oczywiście mówiąc do wszystkich ma na myśli wierzących. Jest taka historia brata, który rozmawiał z ateistą. I ten ateista mówi do brata: udowodnij mi, że proroctwa rzeczywiście zaczynają się wypełniać. I brat użył tylko jednego słowa: IZRAEL. I ateista nie miał już nic do powiedzenia.

Po drugie – przyglądajmy się sami sobie. Możemy to zdefiniować jako umysłowe, moralne i religijne czuwanie/strzeżenie naszego usposobienia, myśli, motywów, słów, czynów, otoczenia, wpływów, które na nas działają i wychodzą od nas. Analizowanie samego siebie to badanie siebie pod kątem tych siedmiu rzeczy. Strzeżenie zaś samych siebie to trzymanie siebie w stanie, w którym wróg nie może nam zaszkodzić.

Wszyscy jesteśmy świadomi naszych wrogów. Często mówimy o szatanie, jako generale swojej armii. Ma on dwóch poruczników: świat i ciało. Ma też 4 oddziały/korpusy/armie żołnierzy:
1 – grzech
2 – błąd
3 – samolubstwo
4 – światowość

Strategia szatana polega na tym, że wstrzykuje on złe myśli, motywy i wpływy do naszego umysłu, w nadziei, że zgrzeszymy, albo w słowie, albo w czynie.

Pamiętajmy, że szatan skupia się raczej na ludzie Pana, on nie skupia się na świecie. On już ma świat w swoim ręku. My jesteśmy jego głównymi celami. Ale dobra wiadomość jest taka, że o wiele potężniejsze siły są po naszej stronie. Nasz niebiański Ojciec i nasz Pan Jezus. Ich słowo, duch i opatrzności.

Bóg próbuje wstrzykiwać dobre myśli, motywy i wpływy do naszego umysłu, w nadziei, że będziemy mówić i postępować sprawiedliwie, a zasługa Chrystusa będzie przykrywać nasze nieświadome i niechciane grzechy.

Dobrą rzeczą jest to, że jeżeli zajmiemy stanowisko przeciwko szatanowi, to będziemy mogli go odrzucić. Ale jeśli powiemy, że na razie tę sprawę odłożę w czasie, może kiedyś do niej wrócę, to możemy być pewni, że szatan zaraz się za nas weźmie, bo on zna każdą z naszych wad, słabości.

Brat Russell mawiał, że szatan zna nas lepiej niż ktokolwiek, nawet my sami, a jedynym wyjątkiem jest Bóg i Chrystus, którzy znają nas jeszcze lepiej. Wartownik to osoba, która strzeże nas przed atakiem z zaskoczenia, ze strony wroga. Dobrym przykładem wartownika jest żołnierz w obozie, w forcie. Wartownik musi czuwać, być rozbudzony, mieć skoncentrowaną uwagę. Gdyby zasnął na swoim stanowisko, to postawiłby siebie i swoich towarzyszy w niebezpieczeństwie. Wszyscy powinniśmy być dobrymi wartownikami chrześcijańskimi. Musimy być czujni, uważni i zapobiegać zasypianiu za wszelką cenę. 1 do Tesaloniczan 5:6 – „Zatem nie śpijmy, tak jak inni. Czuwajmy i bądźmy trzeźwymi”.

Biblia opisuje 5 różnych duchowych stanów:
1 – zdrowy
2 – słaby
3 – chory
4 – śpiący/zaspany
5 – martwy stan duchowy

Ten, który jest słaby, można porównać do pacjenta, który nie jest w dobrym stanie, ale niekoniecznie w bardzo złym. Chory to pacjent, który jest w stanie poważnym. Ten, który śpi, to pacjent w stanie krytycznym. Oczywiście martwego stanu duchowego nie potrzeba już wyjaśniać.

Zatem być w stanie snu jako chrześcijanin to być w śpiączce, blisko śmierci. Jak wiecie jednak z życia, niektórzy pacjenci nawet z tego stanu wracają jeszcze do życia. Niektórzy byli w takim stanie snu lub śpiączki przez wiele tygodni, miesięcy, a mimo to wrócili i żyli potem normalnym życiem.

Nie rozpaczajmy, jeśli widzimy jakiegoś chrześcijanina w stanie śpiączki, ponieważ wszystkie te stany mają możliwość wyjścia z nich. Do tego potrzebne są dwie rzeczy: łaska Boga i wielki wysiłek z naszej strony.

Wiecie, Bracia, tak bardzo łatwo jest wpaść w ten stan uśpienia/snu. Może np. wziąć zapieranie się siebie i świata. Jakże łatwo nieco z tego sobie odpuścić i pozwolić, żeby to od nas odeszło – to zapieranie się siebie i świata. Np. możemy sobie powiedzieć: nie, nie będę nic dzisiaj czytał/badał. Poczekam sobie do jutra. Albo np. jeśli chodzi o służenie, dawanie świadectwa prawdzie. „Ja ciężko pracuję każdego dnia, myślę, że muszę jakoś sobie sfolgować”. Albo jeśli chodzi o modlitwę: „dzisiaj jestem zmęczony, chyba sobie odpuszczę dzisiejszą modlitwę”. To jest właśnie taki stan, którego nasz przeciwnik szuka.

Ponieważ jesteśmy centrum ataków szatana, on nigdy nie atakuje nas od przodu. Nigdy nie ostrzega, że zamierza zaatakować. To zawsze będzie z zaskoczenia, tak jak czytamy w 1 Piotra 5:8-9. „Bądźcie trzeźwi/bądźcie czujni, ponieważ wasz przeciwnik, diabeł, jako lew ryczący krąży wokół, szukając kogo mógłby pożreć, któremu dawajcie odpór w wierze”. On także nie będzie nas atakował na naszych silnych punktach. O, np. wyobraźmy sobie, że mówimy: „Szatanie, jeżeli chcesz mnie zaatakować, zaatakuj mnie na moim silnym punkcie”. O, nie. On zna wszystkie nasze słabe punkty i to tam będzie chciał się do nas dobrać. My znamy nasze słabe punkty, czyż nie? Zajrzyjmy do Pieśni Salomona 2:15. Wiem, że wy to znacie, ale to jest takie ważne, jeśli chodzi o czuwanie. „Połapcie nam lisy, małe liski, które psują winnice, ponieważ nasze winnice kwitną”.

To są te małe liski, te nasze małe wady, które mamy. One nie wyglądają bardzo groźnie, tak jak lisy nie przerażają nas za bardzo. Są to jednak małe wady, które mogą zniszczyć i zepsuć cały charakter.

Zajrzyjmy także do Psalmu 19:13-14. „Kto może zrozumieć swoje błędy? Oczyść mnie od ukrytych wad. Zachowaj także swego sługę od zuchwałych grzechów. Nie pozwól, żeby miały nade mną panowanie. Wtedy będę prawy i będę niewinny od wielkiego grzechu”. Tutaj znowu mamy mowę o tych tajemnych grzechach, które są znane tylko nam samym i Panu. Jeśli nie pozbędziemy się tych ukrytych wad, to mogą stać się zuchwałymi albo w połowie świadomymi grzechami. Jeśli te mieszane grzechy zapanują nad nami, to jaki może być inny koniec jak tylko wtóra śmierć?

Nikt z nas nie jest obecnie na próbie do życia. To jednak co robimy w tym życiu ma wielki wpływ na to, co będzie w Królestwie. Jeśli zatem pozwalamy sobie upadać w tym życiu, to w Królestwie będzie wymagało od nas wielkiego wysiłku, aby odzyskać utraconą pozycję, przejść z powrotem tą drogą, jako że mamy teraz wielkie przywileje.

Chcę podać pewne myśli zachęcające: popatrzmy na siebie i popatrzmy jak urośliśmy. Popatrzmy jak urośliśmy w prawdzie, w służbie, w zaletach i łaskach chrześcijańskiego charakteru. Zobaczmy, jak dużo świadectw ducha mamy. Pytanie pierwsze: czy zdobyliśmy i zachowaliśmy ocenę dla prawdy? Czy myślimy o Królestwie, jesteśmy nakierunkowani na Królestwo? Czy Pan dał nam możliwości służenia Mu? Czy urośliśmy w łasce, w chrześcijańskim charakterze? Czy Pan daje nam doświadczenia i próby, czy dał nam prześladowania? Jeśli możemy odpowiedzieć tak chociaż na jedno z tych pytań, to możecie poczuć, że rzeczy między wami a Panem są w porządku, ale próbujmy rozwijać wszystkie te 7 świadectw ducha.

Po trzecie, przyglądajmy się Boskiego postępowaniu z nami, wobec nas. Wiemy, że On zajmie się nami poprzez trzy czynniki:
1 – swoje Słowo
2 – swego Ducha
3 – opatrzności

On pozwala nam wzrastać w prawdzie, w duchu prawdy, poprzez swoje Słowo i przez braci, a także opatrznościowo działa wobec nas przez swoich literalnych aniołów. To wszystko jednak nic nie pomoże, jeśli nie wykonamy naszej roli. Przyjmijmy całą pomoc, jakiej Bóg nam udziela, albo nie przyniesie nam to żadnej korzyści.

Po czwarte, przyglądajmy się innym. Najpierw patrzmy na dobry przykład innych, ponieważ jest to jeden z najlepszych sposobów rozwijania Chrystusowego charakteru. Przede wszystkim patrzmy na Jezusa. Jak czytamy w 1 Piotra 2:21. „Bo do tego zostaliście powołani, tak jak Chrystus cierpiał, pozostawiając nam przykład, żebyśmy szli Jego śladami”. Patrzmy na starożytnych godnych. O wielu z nich możemy przeczytać w Liście do Żydów, rozdział 11. Z pewnością ich wiara i lojalność powinny pobudzać naszą wiarę i lojalność, a ich postępowanie zachęcać/wzmacniać nas. Patrzmy na apostołów, o których apostoł Paweł w 1 do Koryntian 11:1 napisał: „Bądźcie moimi naśladowcami, jak i ja jestem Chrystusowy”.

Patrzmy na wszystkich członków gwiezdnych i wszystkich innych bohaterów wiary aż do teraz. Być może teraz siedzicie obok bohatera wiary. Po drugie, patrzmy na innych, żeby szukać możliwości, jak im można pomóc. Galatów 6:10. „Na ile mamy możliwość, czyńmy dobro wszystkim ludziom, a szczególnie tym, którzy są z domu wiary”. Obejmuje to zarówno dobro doczesne, jak i duchowe, ale najwyższym dobrem jest to duchowe. Nie powinniśmy jednak przyglądać się innym w celu potępiania innych albo wtrącania się w ich sprawy. Czytamy bowiem u Mateusza 7:1 – „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Słowo „sądzeni” tutaj zawiera myśl potępienia. Jeśli innych ostro traktujemy, czy i sami nie będziemy ostro potraktowani? 1 Piotra 4:15. „Niech żaden z was nie cierpi jako morderca, złodziej, albo złoczyńca, albo wtrącający się w sprawy innych ludzi”. Zauważmy jak apostoł zestawia obok siebie wtrącanie się w sprawy innych ludzi z mordercami i złodziejami. Wtrącanie się w sprawy innych ludzi to poważna sprawa.

Na koniec, bądźmy w stanie modlitwy, bądźmy rozmodleni. Módlmy się o Boską pomoc, żebyśmy mogli odeprzeć nawet najbardziej delikatne podejście przeciwnika. Pamiętając, że tylko ci, którzy czuwają, którzy się modlą, będą mieli łaskę wystarczającą, aby pokonać świat. Mateusza 26:41. „Czuwajcie i módlcie się, żebyście nie weszli w pokuszenie. Duch rzeczywiście jest ochotny, ale ciało jest słabe”. Efezów 6:18. „Modląc się cały czas z modlitwami i prośbami w duchu, czuwając z całą wytrwałością i prośbami za wszystkimi świętymi”. To proszenie tutaj dotyczy modlitwy, która jest żarliwą prośbą, lecz więcej na temat jutro.

List do Kolosan 4:2. „Trwajcie w modlitwach i w dziękowaniach”. Czuwanie i modlitwa zawsze powinny być prowadzone w duchu dziękowania / wdzięczności. Bracia, kiedy rozważymy wszystkie błogosławieństwa łaski, jakich niebiański Ojciec nam udziela. Co to za łaski? To, że doprowadził nas do istnienia, zaspokaja wszystkie nasze duchowe i doczesne potrzeby, zapewnił nam wiernego Odkupiciela, udziela nam prawdy swojego planu. Usprawiedliwił, uświęca nas. Powierzył nam możliwości służenia samemu sobie. Udziela nam miary swojego własnego, świętego ducha. Daje nam przywilej przychodzenia do siebie w modlitwie, jak również wyzwolił, wyzwala albo wyzwoli nas od wszystkich naszych wrogów; nie wspominając o fakcie, że żyjemy na krawędzi monumentalnej zmiany w historii całego świata – inauguracji Królestwa Bożego i Królestwa Chrystusowego. Mamy wiele powodów do wdzięczności.

I ponownie, 1 Piotra 4:7, „Zbliża się koniec wszystkiego, bądźcie więc trzeźwi i czujni ku modlitwie”. Wzmacniajmy naszą wiarę, wzmagajmy naszą gorliwość i biegnijmy do przodu, aby uczynić nasze wybranie i powołanie pewnym. Chciałbym zakończyć odczytując dwa ostatnie wersety Biblii. Objawienie 22:20-21 – „Mówi ten, który świadczy o tym, tak przyjdę wkrótce. Amen. Przyjdź, Panie Jezu!”. Niech łaska Pana Jezusa Chrystusa będzie z Wami wszystkimi.

2 thoughts on “Koniec wszystkiego jest bliski”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *