Drodzy Bracia i Siostry, chciałbym przedstawić Wam człowieka o imieniu Jabes. Może już niektórzy o nim wiecie, a może dla niektórych będzie to pierwsze spotkanie z Jabesem. Jest to człowiek, o którym Biblia mówi tylko w dwóch wersetach, ale mam nadzieję, że zgodzicie się na końcu, że warto mu poświęcić cały wykład.
1 Księga Kronik to taka część Biblii, która stwarza czytelnikom sporo kłopotów. Zwłaszcza tym, którzy starają się przeczytać Słowo Boże „od deski do deski”. Jeśli otworzymy 1 Księgę Kronik 1:1 to czytamy tam:
Adam, Set, Enos. Kienan, Mahalaleel, Jared, Enoch, Matuzalem, Lameh, Noe, Sem, Cham i Jafet… Synami Jafeta byli: Gomer, Magog itd.
[Żadnych zdań, żadnych opisów, po prostu kolejne postaci, genealogia…]
2:1 – Ci są synowie Izraela: Ruben, Symeon, Lewi… (itd.)
3:1 – Ci są synowie Dawida, którzy mu się urodzili w Hebronie…
4:1 – Synowie Judy: Fares, Hebron i Charmi, i Hur, i Sobal… i tak dalej…
W tych pierwszych rozdziałach trudno znaleźć o kimś więcej niż jedno zdanie. To sama genealogia i podział Izraela na jego pokolenia lub rodziny. I na tym tle ważną postacią staje się Jabes, opisany w 1 Kronik 4:9-10. Tak jak mówiłem tylko dwa wersety, ale dosyć ważne skoro akurat o Jabesie podano więcej informacji niż o kimkolwiek w tych czterech rozdziałach. Przeczytajmy:
1 Kronik 4:9-10 – „(9) Lecz Jabes był znakomitszy niż jego bracia. Jego matka nazwała go Jabes, gdyż pomyślała: W bólu rodziłam. (10) A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął. I Bóg spełnił jego prośbę.”
Temat wykładu: Jabes i jego modlitwa
Właściwie nie wiemy o tym człowieku wiele więcej niż to, co przeczytałem. Oczywiście można snuć na jego temat wiele rozważań, ale czy są słuszne – to pewnie powie nam Jabes kiedy Pan Jezus obudzi go z grobu.
Z kilku powodów ta postać jest bardzo ciekawa:
- Nie mamy żadnych informacji o jego ojcu, a to co wiemy o matce, to że urodziła go w bólu, może tu chodzi o fizyczny ból, ale nawet to nie jest tutaj dokładnie powiedziane.
- Jabes należy do spisu potomków Judy, ale do tego pokolenia dołączono także ludy, które przyłączyły się do Izraela, np. lud Kenitów. Ten ród został włączony do pokolenia Judy, gdy Kenici przyłączyli się do Izraela w zdobywaniu ziemi Kanaan. Kenitą był Jetro, teść Mojżesza, a więc i żona Mojżesza – Sefora. Mojżeszowi zależało, żeby Kenici, a szczególnie jego szwagier – Hobab, towarzyszyli Izraelowi w wędrówce do Kanaanu (Sędziów 1:16, 4 Mojż. 10:29-36).
- Żydowska tradycja podaje, że Jabes był prawdopodobnie ojcem jednej z rodzin wywodzących się z tych właśnie Kenitów i że był on tym, który szczególnie sprzyjał wierze w Boga Izraela.
Nazwa „Jabes” w Biblii pojawia się jeszcze raz – tym razem nie jako imię, lecz miejscowość. W 1 Kronik 2:55 zapisano: [To są] rody pisarzy, mieszkających w Jabes: Tireatyci, Szimeatyci, Sukatyci. Ci są zatem Kenitami, pochodzącymi z Chammat, od ojca domu Rekaba.
Wg części biblistów nazwa miasta pisarzy pochodzących z ludu Kenitów, Jabes, wywodzi się właśnie od Jabesa, o którym czytamy w rozdziale czwartym. Jak czytaliśmy miał on być znakomitszy lub też bardziej poważany od braci (może chodzi o braci z tego samego rodu, a może o braci rodzonych).
Opisani w 1 Kronik Kenici, pochodzący z Chammat, od ojca domu Rekaba byli ciekawymi ludźmi (byli znani jako Rechabici). Bóg przez usta proroka Jeremiasza wypowiedział się pochlebnie o ich posłuszeństwie prawom, które otrzymali od przodków (Jer 35).
Aby nie przedłużać zwróćmy uwagę na to, co rzeczywiście napisane jest o samym Jabesie i jego modlitwie:
1 Kron. 4:9 – Lecz Jabes był znakomitszy niż jego bracia…
Inne przekłady mówią tutaj, że był on „zacniejszy” lub „bardziej poważany”. Oczywiście, ktoś może być bardziej poważany, choć obaj mogą być niezbyt poważani. Ktoś może mieć 1% a ktoś 2% poważania i ten drugi będzie miał dwa razy więcej poważania. Tutaj jednak chodzi o to, że Jabes naprawdę się wyróżniał. Na pewno musiał też być człowiekiem, który szanował Boga Jahwe, bo gdyby Jabes nie szanował Boga, to i Bóg nie szanowałby jego i z pewnością nie wysłuchałby jego modlitwy tak łaskawie.
Tę zasadę widać dobrze w stosunkach Pana z kapłanem Helim i jego rodziną. Bóg miał z nim kontakt, lecz gdy synowie Heliego odeszli od wiary i dobrych uczynków, w 1 Księdze Samuela 2:30 czytamy:
Dlatego [taka] wyrocznia Pana, Boga Izraela: Wyraźnie powiedziałem domowi twojemu i domowi ojca twego, że będą zawsze chodzić przede mną, lecz teraz – wyrocznia Pana – dalekie to ode mnie. Tych bowiem, którzy mnie szanują, szanuję i ja, a tych, którzy mnie znieważają – czeka hańba.
Tak jak Jabes powinniśmy starać się o to, żebyśmy byli poważani. Ale nie jest tak ważne to, czy będą nas szanować i wysoko cenić ludzie. Najważniejsze, że mamy kontakt z Bogiem na tyle, na ile będziemy szanowali i czcili Go jako pierwszą osobę w naszym życiu i we wszystkich naszych relacjach. Szacunek dla Boga, chęć poznania Jego Słowa, chęć podążania Jego drogą, to dobry wstęp do modlitwy, która może być wysłuchana. W Jana 9:31 zapisane mamy słowa uzdrowionego przez Jezusa niewidomego, który bronił naszego Pana przed faryzeuszami słowami: „Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę.”
Czego dalej dowiadujemy się o Jabesie?
Jego matka nazwała go Jabes, gdyż pomyślała: W bólu rodziłam…
Imię Jabes jest grą liter (odwróceniem liter) i wywodzi się od hebr. oseb / aseb, słowa które znaczy: ‘ból’, ‘trud’, ‘smutek’, ‘utrapienie’, ‘mozół’. Biorąc pod uwagę znaczenie, jakie w Izraelu przywiązywano do imion, nie był to łatwy start. Może ludzie śmiali się z Jabesa i mówili, że nigdy nie uda mu się osiągnąć szczęścia. Znamy podobną sytuację z Biblii. Kiedy Rachela umierała przy porodzie swego syna, zdążyła jeszcze nazwać go „Ben Oni” – Syn mojego bólu. Ojciec, Jakub, nie chciał jednak by syn żył z takim piętnem i zmienił jego imię na „Ben Jamin” – Syn mojej prawicy.
Niestety, Jabes nie miał tyle szczęścia. Możemy wyobrazić sobie i pomyśleć: może był niechciany, może uważany przez ludzi wokół za człowieka bez szans na zmianę, był w końcu „powodem bólu”, był „utrapieniem”. Może był odrzucany, poniżany, samotny. To tylko przypuszczenia. Nie ma jego biografii w Biblii.
Imię Jabes niekoniecznie znaczy, że człowiek ten był na co dzień ponury. W Księdze Izajasza o naszym Panu powiedziane jest, że był „mężem boleści, oswojonym z cierpieniem”. Trudno jednak wyobrazić sobie Pana Jezusa ciągle ponurego i wciąż smutnego. Jezus musiał być pogodnej twarzy, bo garnęły się do Niego dzieci, które chętnie przyjmował, raczej nie przychodziłyby one do ponuraka.
W USA w pewnym katalogu grup religijnych badaczy Pisma Św. określono jako tzw. „grupę pesymistyczną”. Chodziło o pesymizm co do obecnego ustroju świata. I rzeczywiście, pesymistycznie patrzymy na obecny porządek świata. Wierzymy, że obecny „porządek spraw” na świecie upadnie i przeminie. Ten pesymizm nie sprawia jednak, że jesteśmy smutni.
Można powiedzieć, że za chmurami widzimy słońce. Za chmurami obecnego ucisku widzimy słońce Królestwa Bożego. Mamy zapowiedzi proroków i pewność opartą na Biblii, że przyjdzie Królestwo, w którym nie będzie już płaczu, smutku czy śmierci. Brat Gohlke opowiadał jak pewien czarnoskóry brat z Nowego Jorku zawsze uśmiechał się od ucha do ucha wielkim białym uśmiechem. Kiedyś jechał on tramwajem i tak szeroko się uśmiechał, że jeden człowiek spytał: CZEMU pan tak bardzo się śmieje? I już ten brat miał możliwość, by opowiedzieć ewangelię – radosną nowinę, która tak go rozweselała. Wniosek, że warto się uśmiechać.
Z drugiej strony, czasami jesteśmy smutni i nieraz przeszkadza nam ból (fizyczny i nie-fizyczny). Tak na pewno było też z Jabesem. Dlatego jak czytamy dalej:
I wzywał Jabes Boga Izraela…
Jabes wołał do Boga, to brzmi jak głos kogoś komu bardzo zależy i kto wręcz zdesperowany woła do Boga. Co było kluczem do sukcesu Jabesa? Zawołał do Boga Izraela. Do Boga żywego.
Ten człowiek zawołał nie zważając na to, co myśleli o tym ci, którzy znali jego imię i jego historię. Zrobił to, o czym mówił też Ijob. Ij. 12:4 – „Narażam się na drwiny bliźnich, gdy proszę, by Bóg się odezwał.” Nie powinniśmy zważać na to, co drudzy mówią lub myślą o naszych próbach, by zbliżyć się do Boga. Ważne jest to, że Bóg bierze pod uwagę nasze modlitwy.
Jabes odważył się wołać prosto do Boga! Dziś niektórzy modlą się modlitwą Jabesa, powtarzają słowa tej modlitwy jak zaklęcie. Nie o to jednak chodziło. Jabes własnymi słowami zwrócił się do Boga. Nie odmawiał formalnych modlitw, ale zawołał i uwierzył, że zostanie wysłuchany. Posłuchajmy o co Jabes prosił Boga. Po pierwsze: Obyś mi prawdziwie błogosławił…
W hebrajskim jest tu użyty zwrot: barak barak. Obyś mi błogosławił – błogosławił. Powtórzenie dwa razy tego samego słowa to w j. hebrajskim stopniowanie: obyś mi prawdziwie błogosławił, obyś najlepiej błogosławił! Coś jak dodanie kilku wykrzykników: BŁOGOSŁAW MI [PANIE]!!
Bardzo często modlitwa nie musi być dokładnym przedstawieniem naszych życzeń. Prośba o prawdziwe błogosławieństwo to też zaufanie, że Bóg wie co dla nas najlepsze i że da nam to, co najlepsze. Jabes pozwolił Bogu, żeby to Bóg spełnił swoje plany co do niego, a nie odwrotnie! Modlił się dokładnie o to czego pragnął Bóg. Nie ma nic złego w powiedzeniu Bogu czego byśmy chcieli, ale warto pamiętać o tym duchu modlitwy Jabesa. O to byśmy prosili o najlepszy Boski plan dla naszego życia. (I mieli odwagę ten plan przyjmować)
W Biblii wiele mamy zachęty, aby w tej części modlitwy naśladować Jabesa. Psalm 37:5 mówi: Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał! U Jeremiasza, w 17 rozdziale, 7 i 8 werset mówią: Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Bóg obiecuje stokrotne błogosławieństwo w tym życiu i życie wieczne na później tym, którzy mu zaufali i są mu wierni. Lecz Bóg może też poddać take osoby próbie ogniowej, tak jak zrobił z hebrajskimi młodzieńcami w Babilonie. Pamiętamy, że w piecu ognistym ogień spalił wyłącznie ich powrozy. Anioł Pański był z nimi i będzie z nami w trudnych doświadczeniach. Apostoł Paweł trzy razy modlił się, aby Bóg usunął cierń w jego ciele. Bóg jednak nie uczynił tego, lecz odpowiedział: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12:9) Bóg dał mu siłę, by pomimo wady wzroku szedł dalej, a dzięki tej wadzie zachował go w pokorze.
Po drugie [Jabes prosił:] Obyś poszerzył moje granice…
Niektóre przekłady oddają to: Rozszerz granice moje do granic… Nie wiemy dokładnie, o co Jabes prosi w tych słowach. Być może jest to pragnienie by jego decyzje były słuszne i żeby nie zubożał, lecz rozszerzał swoje posiadanie. Jest też jednak myśl, że Jabes prosił Boga o pomoc w uzyskaniu ziemi, która przypadła mu w podziale Ziemi Obiecanej. W Księdze Jozuego [od rozdziału 13], opisane jest jak pomiędzy pokolenia Izraela podzielona została ziemia Kanaan. Być może Jabes zdawał sobie sprawy, że bez Bożej pomocy nie będzie w stanie uzyskać tej ziemi, pokonać i wypędzić jej mieszkańców, jak nakazał Bóg.
Nasze rozszerzenie powinno być jednak rozszerzeniem w uczuciach, w charakterze. W 2 Koryntian 6:11-13 święty Paweł napisał: „Usta nasze otwarły się przed wami, Koryntianie, serce nasze szeroko się otwarło; Nie u nas jest wam ciasno, ale ciasnota jest w sercach waszych; Ponieważ zaś należy się odwzajemniać, przeto jak do dzieci mówię: Rozszerzcie i wy serca wasze!”
Apostoł Paweł pokazał Koryntianom, że są ograniczeni w miłości, że jeszcze nie rozwinęli się w niej.
Jako chrześcijanie chcemy więcej symbolicznej ziemi – symbolicznego Kanaanu. W wykładach na stronie badaczebiblii.pl można znaleźć bardzo ciekawy wykład pt. „Nasi kananejscy wrogowie”.
Wykład ten szeroko tłumaczy, że antytypiczna ziemia kananejska (na obecny czas) to serca i umysły ludu Bożego. Nim przyszliśmy do Pana w tej ziemi byli mieszkańcy kananejscy. Przedstawiają oni różne zło jakie zamieszkuje w naszych sercach i umysłach. Tak jak w Kanaanie mieszkali: Amorejczycy, Jebuzejczycy, Girgazejczycy, Kananejczycy, Peryzejczycy, Hetejczycy i Chiwwijczycy, tak w naszych sercach i umysłach mieszkają: grzeszność, błądzenie, samolubstwo, światowość, przesiewawczość (czyli skłonność do czynienia podziałów), tchórzostwo i sekciarstwo (taki wykaz tych wrogów przedstawia br. Johnson). Modlitwa o rozszerzenie naszych granic to też modlitwa o usuwanie z naszych serc i umysłów tych wad (które w nich mieszkają). Sposób, by skutecznie usuwać z serca wady to poświęcenie czyli oddanie się Bogu na służbę. Jeśli idziemy z Bogiem żaden wróg nie jest nam straszny, Bóg doda nam potrzebnej mądrości i mocy. Modlitwa o wypełnienie naszych serc Boskim prawem to modlitwa o coraz większe zdobywanie Kanaanu. Chcemy się cieszyć owocami tej ziemi, jak czytamy w Liście do Galatów 5:22 – „Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość”, chcemy więcej miodu i mleka – więcej prawdy i radości z Boskich obietnic.
Księga Przysłów 16:32 mówi: Więcej wart jest cierpliwy niż bohater, a ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta. Czy więcej znaczymy dla drugich? Czasami tak, a czasami nie. Ale na pewno więcej znaczymy dla Boga, jeśli tak postępujemy.
Jeśli jest jedna rzecz, o którą możemy bez wahania prosić Boga, to jest to więcej ducha czyli charakteru Pana Jezusa w nas. Powinniśmy modlić się o to z wiarą i każdego dnia czuwać i pracować nad własnym zbawieniem. W swoim czasie Bóg odpowie na nasze modlitwy. Staniemy się bardziej podobni do Chrystusa. Tylko czasami Bóg odpowiada na nasze modlitwy przez doświadczenia. Niektóre zalety jak cierpliwość i samokontrola nie mogą być rozwinięte bez doświadczeń i prób. Kiedy więc mamy doświadczenia, pytajmy samych siebie: Dlaczego Pan zsyła na mnie to właśnie doświadczenie? Jaki cel ma dla mnie ta próba? W ten sposób spojrzymy inaczej na próby, zobaczymy w nich cel i światło, spojrzymy na nie jak na stopnie w duchowym rozwoju.
Radość z doświadczeń nie jest rzeczą prostą i nie wiem czy i kiedy dojdziemy do takiego stanu. Apostoł Paweł dotarł jednak do tego punktu, gdy mówił, że jest nader radosny z doświadczeń. W 2 Koryntian 7:4 napisał: Pełen jestem pociechy, opływam w radość w każdym utrapieniu naszym.
[Trzecią prośbą Jabesa było:] Oby ręka twoja była ze mną…
W Księgach Nehemiasza i Ezdrasza można się nieco dowiedzieć o wyrażeniu: ręka Pańska… W Ks. Nehemiasza 2:7-8 czytamy: I rzekłem królowi [mówi Nehemiasz]: „Jeśli to odpowiada królowi, proszę o wystawienie dla mnie listów do namiestników Zarzecza, aby mnie przepuścili, aż przyjdę do Judy; – również pisma do Asafa, zawiadowcy lasu królewskiego, aby mi dał drewna do sporządzenia bram twierdzy przy świątyni, bram muru miejskiego i domu, do którego się wprowadzę”. I król mi zezwolił, gdyż łaskawa ręka Boga mojego czuwała nade mną.
Król Cyrus zgodził się na powrót Izraelitów i odbudowę świątyni. Nehemiasz jednak wie, że tylko dzięki Boskiej opatrzności było to możliwe. Tak jak Nehemiasz powinniśmy zawsze działać, ale też pamiętać o tym, od kogo pochodzi sukces. Jak to ktoś powiedział: Módlmy się [zawsze] tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracujmy tak, jakby wszystko zależało od nas. Bóg używa naszych talentów, chce, żebyśmy używali umysłu. Bóg chce mieć myślące i rozsądne dzieci, chce mieć swoje dzieci z wolną wolą a nie roboty. W tym wszystkim trzeba jednak wiedzieć, że bez Boga nic nie uczynimy, że to jego czuwająca ręka otwiera wszystkie drzwi i okna w naszym życiu.
MODLITWA WIECZORNA
Ojcze, dzień ustępuje nocy,
Umęczony siebie przynoszę.
Okryj mnie, potrzebuję pomocy,
Cieniem Twego skrzydła, proszę.
Oczyść mnie, Panie, z grzechu plam,
Przebacz winy dnia minionego.
Przychodzę, bo pragnienie mam:
Uczyń ze mnie człowieka prawego.
Zetrzyj ślady smutku z mojej twarzy,
Przytul do swej piersi miłującej.
Daj siłę na to, co jutro się zdarzy
I odpocznienie pokój niosące.
Jest też jednak jeszcze inna modlitwa, którą warto przypomnieć (proszę słuchać uważnie, zwłaszcza końcówki):
Modlitwa codzienna
Dobry Boże!
Przez cały dzisiejszy dzień
postępuję tak, jak należy:
nie złościłem sie,
nie byłem chciwy, samolubny,
zazdrosny ani uszczypliwy.
Nic jeszcze nie wypiłem
ani nie paliłem.
Nawet ani razu dziś nie skłamałem.
Jestem Ci za to bardzo wdzięczny.
Ale, Drogi Boże,
za chwilę zamierzać wstać z łóżka
I od tej pory bardzo będę potrzebował
Twojej pomocy…
******
[Czwarta i ostatnią prośbą Jabesa było:] obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął…
Modlitwa Jabesa styka się tu z modlitwą „Ojcze Nasz”: I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego… ||| Bóg nie chce żebyśmy doznali więcej cierpienia i zła niż to potrzebne dla naszego rozwoju. To ważna rzecz, by prosić o zachowanie nas od zła w tym świecie.
Zachowajmy wiarę w to, co obiecane w Psalmie 121:4 – Oto nie drzemie, ani nie zasypia stróż Izraela. [ i w. 7 ] Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła, strzec będzie duszy twojej. Módlmy się o to z pełną wiarą. To co zachowa Bóg to nowy umysł, serce i wola tych, którzy mu ufają. Bóg nie obiecuje wyzwolenia od doświadczeń, chorób i śmierci. Pod względem fizycznym żyjemy, chorujemy i umieramy jak wszyscy inni ludzie. Bóg zapewnia jednak, że jeśli będziemy trwali przy Nim to On zachowa nas od takich doświadczeń, które zniszczyłyby nas duchowo. Mamy też obiecane obudzenie z grobów w nowym świecie i życie wieczne dla wiernych.
Druga część tej prośby Jabesa – aby mnie ból nie dotknął… Łączy się to z jego imieniem. Ból z tego wersetu to własnie oseb / aseb, od którego wywodzi się to imię. W jednym z angielskim tłumaczeń słowa te oddano: „that I may not cause pain” – „abym nie był przyczyną bólu”. Ten, który przyniósł ból, teraz prosi, aby jego imię nie było znaczące na dalsze lata życia. Aby mógł być człowiekiem, który niesie szczęście, a nie smutek.
Jest taka angielska pieśń pt. „Make me a blessing”. Refren w tłumaczeniu brzmi: „Uczyń mnie błogosławieństwem, niech Jezus zabłyśnie w moim życiu, uczyń mnie błogosławieństwem dla kogoś dzisiaj!” [To dobra modlitwa]
Jak czytamy dalej: I Bóg spełnił jego prośbę.
W Księdze Izajasza 38:5 znaleźć można słowo Boże dla króla Ezechiasza po jego modlitwie: „Tak mówi Pan … Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy”.
Bóg usłyszał Ezechiasza i usłyszał też Jabesa. Bóg może usłyszeć dzisiaj Ciebie i mnie. Musimy tylko modlić się z serca, z wiarą, mądrze.. i czuwać, w jaki sposób Pan będzie odpowiadał. Nasze czuwanie i działanie jest ważne, bo jak mówi powiedzenie: Sukces przyjdzie, ale musi Cię zastać przy pracy. Jeśli za słowami nie pójdą czyny, zostaniemy tam, gdzie jesteśmy. Jak pisał Exupery: Co z tego, że stoisz na środku skrzyżowania, jeżeli nie masz chęci, by gdziekolwiek iść?
Przeczytajmy jeszcze raz piękny fragment Biblii o Jabesie:
1 Kronik 4:9-10 – „(9) Lecz Jabes był znakomitszy niż jego bracia. Jego matka nazwała go Jabes, gdyż pomyślała: W bólu rodziłam. (10) A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął. I Bóg spełnił jego prośbę.”
Życzę nam wszystkim Bracia i Siostry, aby historia Jabesa dodała nam ducha modlitwy i oddania się Bogu. Obyśmy nie poddawali się w wędrówce, którą prowadzimy. Obyśmy dalej próbowali rozszerzać nasze serca i panować nad nimi. Nie poddawajmy się, bo dobra i najlepsza przyszłość jest przed nami.
Oby dobry Bóg błogosławił wszystkim w imieniu Jezus. Amen!