Głoszenie Słowa Bożego

Miesiąc temu umieściłem na grupie ESAREPTA kilka pytań na temat głoszenia ewangelii. Było kilka odpowiedzi, za które dziękuję. Powód tych pytań jest taki, że nie ma jakiejś jednej doskonałej metody głoszenia ewangelii, a przynajmniej ja takiej nie znam i dzisiaj nie przedstawię. Jednak wierzę, że nasze przeżycia i doświadczeniami uczą nas jak głosić Słowo Boże. Dlatego cieszę się z zebrania swiadectw przed nami i z wieczornej dyskusji, gdzie może usłyszymy coś więcej. Kiedy dzielimy się naszymi przeżyciami, poglądami, to wzbogacamy się wzajemnie. Podtrzymujemy jedni drugich. Wszyscy jesteśmy uczniami, a nasz Pan jest Nauczycielem, który uczy nas przez Słowo, Opatrzności i Ducha.

Głoszenie ewangelii jest przekazywaniem dalej. Czego? Dobrej nowiny. Znamy dobrą nowinę. Jest cudowna. Jest taka wiadomość, ze istnieje Bóg, który jest dobry, który nas kocha i który w Jezusie przygotował zbawienie dla wszystkich ludzi; że ma plan, który obejmuje wszystkich ludzi, że o nikim nie zapomni.

fto. Siarhei Tolak

Podczas jednej z ostatnich usług zdarzyło się coś, co mnie zaskoczyło. Był to zbór, w którym można się spodziewać trudnych pytań. Dociekliwych pytań biblijnych. Na takie chciałem być gotowy, ale pytanie zadała mi 5-letnia dziewczynka i brzmiało ono: „Wujku, o czym marzysz?”.

Pomyślałem później, że głoszenie ewangelii to dzielenie się tym, o czym marzymy; jak pojmujemy radosną opowieść Biblii. To nawet więcej niż marzenia, bo są to obietnice wiernego i potężnego Boga. My nie tylko bardzo chcemy ich spełnienia, ale spodziewamy się tego. Wierzymy, że tak będzie.
Jan Wesley wyraził się, że „Ewangelia jest to tak naprawdę nic innego jak wielka obietnica”. Są takie części tej obietnicy, których wszyscy ludzie oczekują, choćby tylko nieświadomie; których wszyscy ludzie pragną. W końcu większość ludzi czeka na zmiany. Jest taki ukraiński wiersz, który przetłumaczony mówi: „Ach, gdyby jak najszybciej nastał ten święty czas, żeby nieszczęśliwi ludzie przestali wzdychać”. Żeby mogli odetchnąć. Ludzie chcą pokoju, sprawiedliwości, chcą końca chorób i końca wojen.

My też tego chcemy i z wiarą możemy powiedzieć, że jeszcze będzie dobrze, że taki czas nastanie. Oczywiście, głosimy, bo chce tego Bóg, ale główny powód głoszenia to nasza wiara, nasze przekonanie i wynikająca z tego radość. 2 Kor. 4:13 – „Mając zaś tego samego ducha wiary, zgodnie z tym, co jest napisane: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem, i my wierzymy – i dlatego też mówimy”. Tak uwierzyliśmy, tak zrozumieliśmy i tak też mówimy. Jest to bardzo ważne. Rzym. 10:14 – „Jak więc wzywać będą Tego, w którego nie uwierzyli? A jak uwierzą w Tego, o którym nie usłyszeli? A jak usłyszą bez tego, który głosi?”

Skoro jest to sprawa wiary i zrozumienia, to nasze głoszenie jest bardzo osobiste. Nasze głoszenie będzie różne zależnie od naszego temperamentu, sposobu myślenia, sposobu mówienia i działania. Właśnie dzięki temu różne osoby mogą być pozyskane dla ewangelii – przez różnych głosicieli.

Kiedy oglądamy wschód słońca, piękno kwiatów, to każdy z nas docenia to na swój sposób. Każdy zwraca uwagę na coś innego. Mamy poezję Mickiewicza, ale mamy też poezję Różewicza. Mamy obrazy van Gogha, ale mamy też obrazy Matejki. Także w muzyce, nawet w orkiestrze, są różne instrumenty, różne głosy w chórze.

Mamy tego obraz w pewnym typie biblijnym. W 2 Moj. 15:1 czytamy – „Wtedy zaśpiewał Mojżesz i synowie Izraela tę pieśń dla Jahwe. Zaśpiewali tak: Będę śpiewał Jahwe”. Niby nie ma tu nic wielkiego, ale br. Johnson (E11, s. 280) zwraca uwagę na liczbę pojedynczą (będę): „Ma to na celu pokazanie, że zarówno w typie, jak i antytypie to wysławianie podejmowane jest indywidualnie. Tak jak w typie wszyscy zostali indywidualnie wybawieni, tak będzie też w antytypie; chociaż wszyscy śpiewali jednym głosem, każdy czynił tę pieśń swoją własną.”

Można powiedzieć, że są różne tony i różne instrumenty, ale jeden ogólny zapis nutowy i te nuty dla naszej pieśni Pan Jezus zostawił w Biblii i wyjaśniał przez swoje narzędzia we właściwym czasie. Dlatego mamy dziś dobrą kolejność wykładów. Ewangelia musi być najpierw dobrze poznana, przyjęta i dopiero głoszona.

Nie chodzi o to, by długi czas nie głosić ewangelii, ale o to, by głosić to, co osobiście przebadaliśmy i zrozumieliśmy jako ewangelię Bożą, opartą na Biblii, na słowach: „tak mówi Pan”, „tak napisano”. Na to też zwracajmy uwagę w rozmowach. Nie na nasze poglądy, nie na naszą grupę, ale na Słowo Boże.

Według Efez. 6:15 powinniśmy mieć – „nogi obute w gotowość [głoszenia] ewangelii pokoju”. Czasami prawda opisywana jest w Biblii jako miecz. Oddziela ona to cielesne od duchowego. Wielu ludzi boi się prawdy, bo jest tajemnicza, zakryta, wydaje się niebezpieczna, bo może wprowadzić wielkie zmiany w życiu. Może przeniknąć głęboko do samej osobowości, do serca i świadomości. To jednak cecha prawdy, a głosiciele nie mają używać prawdy jako miecza, ale jako chleba i wody, mają błogosławić ludzi i dzielić się szczęściem, które sami znaleźli. Jak wyraziła to pewna głosicielka, Lilias Trotter,

„Jesteśmy uratowani, aby ratować innych… Jesteśmy stworzeni, aby dawać – pozwolić by wszystko odeszło, jeśli przez to możemy dawać jeszcze więcej. Kamyk pochłania wszystkie promienie światła, które na niego padają, ale diament ponownie je rozświetla. Każdy najmniejszy czynnik jest środkiem, nie po to by więcej brać, ale po ty by więcej emanować.”

Prawda ma więc nie tylko być powtarzana, nie ma być suchych pokarmem dla umysłu. Prawda powinna emanować z dziecka Bożego nie tylko w słowach, ale w życiu. W 1 Piotra 3:2 znajdziemy coś na ten temat, gdy apostoł pisze o niewierzących mężach, że [niektórzy] „przez postępowanie [swoich] żon zostali pozyskani bez słowa; bo widzieli ich czyste, bogobojne życie”.

Ta zasada jest prawdziwa i dla braci, i dla sióstr. Opowiadanie ewangelii może być rozpoczęte w domu. Pewien wierzący powiedział: „jadę do Afryki głosić ewangelię”, a ktoś znajomy powiedział: „u Ciebie w domu jest Afryka, tam zacznij głosić”. Jest jasne, że bracia i siostry, którzy mają dzieci, nie będą tak czynni w głoszeniu na zewnątrz jak osoby, które nie mają dzieci. Jednak rodzice mają swoją pracę do wykonania. I możliwe, że jest to największa obecnie dostępna możliwość głoszenia ewangelii.

Wg Biblii fundament duchowy jest dużo ważniejszy niż takie rzeczy jak:  zabezpieczenie finansowe dzieci i korepetycje z matematyki itp. Danie dzieciom szansy duchowego rozwoju, to najlepsze głoszenie Słowa Bożego. Efez. 6:4 – „A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu swoich dzieci, ale wychowujcie je w karności i w nauce Pańskiej”.

Może to być trudne w dzisiejszym świecie, jak każdy typ głoszenia, lecz efekty mogą być takie, że dzieci wychowane w Bożym duchu same przyłączą się do opowiadania ewangelii dalej. Ale kiedy? Na pewno wtedy, gdy zobaczą, że sami rodzice tak postępują, a nie tylko tak mówią. Młodzi ludzie są na to podatni. Jednak jeśli rodzice nie będą postępować zgodnie z ewangelią, to i dzieci nie będą tak robić.

To dobry przykład pozwolił na pozyskanie dla ewangelii Tymoteusza. Apostoł Paweł pisze o tym w 2 Tym. 1:5. „sięgam wspomnieniem o będącej w tobie nieobłudnej wierze, która najpierw zamieszkała w twojej babce Lois i w twojej matce Eunice, a jestem przekonany, że zamieszkała i w tobie.”

Tymoteusz zaczerpnął tę wiarę. Od kogo? Od swojej babci i swojej mamy. Ta wiara była w nich na początku. Paweł mówi: jestem przekonany, że zamieszkała i w tobie. To jednak nie było automatyczne i myślę, że dla wielu z nas, którzy tu jesteśmy to dobry przykładów rodziców i starszych osób w zborach sprawił, że tutaj jesteśmy, i że sami osobiście poznajemy Boga i Prawdę.

Myślę, że często jesteśmy tu, jako kolejne pokolenie, bo czuliśmy błogosławieństwo Ewangelii w naszym własnym domu, w naszym zborze, poczuliśmy to, przyjęliśmy to i przyszliśmy do Boga. To największe błogosławieństwo jakie otrzymaliśmy, że nasze mamy i babcie, nasi rodzice i dziadkowie, starali się nie tylko o to, co będziemy jeść, gdzie pójdziemy na studia, jakie opanujemy instrumenty muzyczne, ale jacy będziemy i jacy wejdziemy w życie, czym napełnimy rozum i serce.

Pomyślmy teraz o głoszeniu Ewangelii na zewnątrz. Brat Russell napisał: „Niektórym się zdaje, że nie ma innego sposobu głoszenia Ewangelii, jak tylko przez publiczne kazanie z estrady. Lecz nie taką jest biblijna myśl kazania. Jezus mawiał do ludu przy brzegu morza, przy drodze; niekiedy, siedząc przy studni głosił poselstwo zbawienia; uczniom kazał na górze, to znowu w drodze idąc z nimi uczył ich. Tak samo powinno być z nami. Jakikolwiek sposób lub czas mamy na głoszenie tej wesołej nowiny, powinniśmy go wykorzystać.„; „Słowo Ewangelia znaczy wesoła nowina, dobra wieść. Mamy opowiadać „dobrą nowinę o wielkiej radości”. To można czynić w codziennym postępowaniu naszego życia, gdy stykamy się z rzeźnikiem, piekarzem, jak i z naszymi sąsiadami i przyjaciółmi. Można to uczynić za pomocą literatury wysyłanej przez pocztę, albo przez doręczenie gazetki, książki, lub też przez przemawianie z estrady. Wszystko to jest głoszeniem Ewangelii, zaznajamianiem drugich z tą wesoła nowiną; albowiem ogłaszać znaczy udzielać wiadomości, a nie odnosi się to do sposobów, za pomocą których ta wiadomość jest udzielana

W moim ostatnim wykładzie na ten temat w Chełmnie 2019 mówiłem o wielu sposobach głoszenia ewangelii w internecie. Teraz jednak chciałbym powiedzieć, że liczba sposobów jest nieograniczona. Ponieważ wszędzie gdzie jest chętny głosiciel ewangelii, z Bożą pomocą, znajdą się sposoby.

Pan Jezus znalazł okazję i sposób przy studni. Mamy opisane w 4. rozdziale ewangelii wg Jana to niezwykłe spotkanie naszego Pana i Samarytanki. Przeczytajmy Jana 4:9. „Jakże Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, o wodę? (Żydzi bowiem nie łączą się z Samarytanami.)”

To było dziwne z dwóch powodów: była to Samarytanka, a więc dla tamtych Żydów jakby człowiek drugiego sortu. Po drugie to była kobieta samarytańska, więc taka otwarta rozmowa tym bardziej nie była w zwyczaju. Pan Jezus nie patrzy na pozory, na uprzedzenia. My nie wiemy do kogo trafi Słowo Boże. Nie powinniśmy skreślać ludzi, bo mają tatuaże, inny kolor skóry, orientację itd.

Pan Jezus podkreślił, że ma coś bardzo upragnionego. Ma taki Boży dar, taką wodę jakiej nikt nie ma. Wodę życia. Pan Jezus mówił, że idzie czas i już jest, kiedy prawdziwi wyznawcy będą chwalić Boga w duchu i w prawdzie. Bo dla Boga miejsce nie ma znaczenia, Bóg mieszka w sercach ludzi.

Pan Jezus wykorzystał sytuację i my też powinniśmy myśleć kto z nami rozmawia. Czego może pragnąć ten człowiek? Czym ten człowiek już jest napełniony? Jakie są poglądy tej osoby? Co ta osoba ceni w życiu? Czego tej osobie może brakować?

Kiedy zrozumiemy pewne rzeczy o tej osobie, z którą rozmawiamy, to będzie nam łatwiej zrozumieć, jak do niej podejść, tak żeby ta osoba mogła otworzyć serce i żeby ta rozmowa właśnie dla tej osoby, a nie tylko dla nas, była ważna i ciekawa.

Jak rozpocząć rozmowę? Jak powiedzieć komuś o Bogu i Chrystusie? Czasami pomagają pytania. Pytanie zakłada równość rozmówców i zainteresowanie.

Kiedy zaczniemy od takich słów: „Przepraszam, czy mogę cię o coś zapytać?”, to często usłyszymy: „Jak chcesz to pytaj”. „Czemu nie”, „Dajesz…”. Możemy spytać: „Jak patrzysz na Biblię, czy jest czegoś warta, czy to Boska księga, jak myślisz?”. Warto zwrócić uwagę na Biblię, bo ona łączy wszystkich wierzących. Niektórzy powiedzą, że to bajki, że to nieprawda, niektórzy powiedzą: „no tak, jest od Boga”. Ktoś powie, że nie myśli o tym, ale to już coś, bo coś już wiemy.

U niektórych te pytaniami mogą wywołać trochę emocji, szczególnie jeśli szukali kiedyś Boga lub szukają Go dalej. Nawet jeśli nie, to często jest okazja, żeby się podzielić swoim własnym wrażeniem, własnym odczuciem co nam daje Biblia; że pomaga nam w życiu, że dała nam nadzieję. Kiedy mówimy o naszych własnych emocjach, o nas samych, to możemy pomóc się otworzyć, żeby ktoś też powiedział o swoich doświadczeniach, o swoich przeżyciach i możemy być już trochę bliżej siebie. Pewne drzwi zostają uchylone. Mamy być jak Pan Jezus, on był szczery i otwarty, On nie robił niczego na siłę i nie próbował żadnych sztuczek – on nie głosił w sensie w jakim czasami o tym mówimy, on nie był akwizytorem, On rozmawiał.

Nie mamy w takiej rozmowie przekazać wszystkiego co wiemy z Biblii. Nie mamy opowiedzieć całego Boskiego planu. To jest błędne, niemądre. Raczej to my powinniśmy stawiać proste pytania. „Jaka jest różnica wierzyć w Boga, a wierzyć Bogu?”, to taki przykład. Czy jest jakaś różnica? Niech to ktoś o tym pomyśli. Bo jeśli ktoś myśli, to zapamiętuje coś. To staje się to ważne dla tej osoby. Jeżeli my tylko recytujemy jakieś nauki to często one nic nie znaczą dla naszego rozmówcy.

My nie musimy wszystkiego wyjaśnić. Niech raczej te pytania chodzą po głowie. Zwróćmy na coś uwagę, łagodnie, życzliwie, z uśmiechem. Dajmy szansę na myślenie. Szukajmy dobrych emocji, które nas łączą. Znajdźmy coś, w czym się zgadzamy, nie wytykajmy od razu błędów. Znajdźmy coś wspólnego, wspólną dobrą rzecz, która nam się podoba, wspólny temat. Wtedy inaczej się rozmawia.

Kiedy ktoś podaje swoje myśli, nie przerywajmy mu. Nie zaprzeczajmy od razu nawet jeśli się nie zgadzamy. Nie pokazujmy jakiegoś niezadowolenia, że ktoś odpowiada niezgodnie z naszym zdaniem albo z naszym planem. To niemądre, bo przecież to my chcemy podzielić się ewangelią; to normalne, że jeśli ktoś tej ewangelii nie słyszał to myśli inaczej. Uczmy się słuchać drugiej osoby.

Dzieje 17:16 – „Czekając w Atenach [na braci], Paweł burzył się w swoim duchu na widok miasta oddanego bałwochwalstwu”. Dosłownie: aż duch w nim kipiał jak ludzie się kłaniają bożkom z drewną, z kamienia, ze złota. Kiedy jednak stanął na Areopagu, gdzie zbierali się ludzie i chcieli go posłuchać, to jak ap. Paweł zaczął mowę? Werset 22: „Widzę, że jesteście bardzo pobożnymi ludźmi”.

Paweł znalazł coś wspólnego, zachęcił ludzi do słuchania. Kiedy chodził po mieście, zobaczył coś ciekawego – ołtarz „Nieznanemu Bogu”. Zobaczmy jak wykorzystał, że taki ołtarz tam był. Pokazał, że mają coś wspólnego – kłaniają się temu samemu Bogu, nieznanemu dla nich Bogu, o którym on chciałby im jeszcze coś powiedzieć, że ten nieznany Bóg to stwórca nieba i ziemi.

Po co my tak od razu chcemy pokazać co nas różni. Dlaczego my tak mało słuchamy? Kiedy słuchamy innych ludzi, to sami się czegoś nauczymy, dowiemy się jak patrzą inni ludzie, jak myślą. My nie mamy zawsze krzyczeć na ulicach: ‘jesteśmy badacze Biblii, my tutaj głosimy, mamy najlepsze nauki!’.

Uczmy się szanować i kochać ludzi, którym głosimy. Pamiętajmy, że za każdego z tych ludzi umarł Pan Jezus. Na pewno oni kiedyś będą naszymi braćmi i siostrami w wierze. Przeciez każde kolano się skłoni przed Panem. Niejedna rozmowa się wtedy przypomni. Pamiętajmy, że my już teraz z ludźmi – także z ateistami, z ludźmi innej orientacji, z ludźmi innych narodowości – jesteśmy wszyscy dziećmi Adama, z jednej rodziny zmęczonej grzechem. My nie jesteśmy nic więcej warci niż oni. Myślmy o sobie jak o bezdomnych, którzy dowiedzieli się, że jest miejsce, gdzie nie tylko można dostac jedzenie, ubranie, gdzie można przenocować, ale też dostać szansę na nowe, lepsze życie. Jeśli spotykamy innych biednych ludzi to podzielmy się wiadomością, że jest coś takiego, że jest takie wielkie zbawienie w Jezusie.

Jesteśmy powołani do głoszenia ewangelii, a nie do podkreślania różnic. Nie jesteśmy powołani do znieważania ludzi, do krytykowania ich. Słowo Boże nie zachęca nas do sporów, do pokazywania komuś, że jestem mądrzejszy, że mam lepszą wiedzę. Można rozmawiać z innymi za pomocą dyskusji lub za pomocą dialogu. Dyskusja polega na tym, by podać argumenty i kogoś przekonać; jeżeli moje argumenty są lepsze niż twoje, to wygrywam, a ty przegrywasz. Dyskusja nie jest zła, czasami jest potrzebna. Ale dialog pozwala wyrazić swoje odczucia, swój subiektywny punkt widzenia, podzielić się myślami. W dialogu możemy lepiej zrozumieć drugich i oni mogą lepiej zrozumieć nas, nawet jeśli nie dojdziemy do jednego zdania.

Powinniśmy napełniać się duchem Chrystusa i jego sposobami, a te sposoby opisał prorok Izajasz. Izaj. 61:1-2 – „Duch Pana Boga jest nade mną, ponieważ Jahwe namaścił mnie, abym zwiastował dobrą nowinę ubogim; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są złamane, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, więźniom [mroków] przejrzenie, abym ogłosił rok dobrej woli Jahwe i dzien pomsty naszego Boga, abym pocieszył wszystkich zasmuconych”.

Pocieszać, zawiązywać rany. Głosić wolność. To radosna nowina. Mówimy o tym, że Bóg jest dobry, że Bóg nie cieszy się ze śmierci grzesznika. Mówimy o tym, że jest obiecany czas łaski, rok Boskiego zmiłowania. Możemy opatrzyć złamane serca.

Pamiętajmy o tym, co napisał apostoł Paweł: dla Żydów byłem jak Żyd (żeby pozyskać Żydów), dla pogan – jak poganin. Żeby pozyskać pogan. Dla słabych – byłem jak słaby, żeby pozyskać słabych. Dla wszystkich, stałem się wszystkim, żeby pozyskać chociaż kogoś… Duch miłości, łagodności, cierpliwości, taktu, tylko tak możliwe jest dotarcie do ludzkiego serca. A jeśli zdobedziemy serca, to może zachęcimy też do rozważenia poglądów. Jeśli nie zdobędziemy serca to niemożliwe jest zdobyć rozum. Wtedy tylko toczymy spory, debatujemy.

My nikogo na siłę nie przekonamy do ewangelii ani do prawdy. Nasza praca to sianie, ale Pan Bóg daje wzrost. Przypomnijmy sobie wydarzenia z Filippi, kiedy ap. Paweł głosił tam ewangelię. Dzieje 16:13 – „A w dzień szabatu wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, było miejsce modlitwy; tam usiedliśmy i rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły. Przysłuchiwała się też temu pewna bogobojna kobieta, imieniem Lidia, sprzedawczyni purpury z miasta Tiatyry, której Pan otworzył serce, aby przyjmowała to, co mowił Paweł.

To nie Paweł tak wpłynął na Lidię, Biblia mówi, że to Pan otworzył jej serce. My nie wiemy dokąd wieje wiatr, nie wiemy jakie jest działanie Bożego ducha. Kazn. 11:5. „Jak nie wiesz, dokąd wiatr wieje, jak kształtują się kości w łonie brzemiennej, tak nie znasz dzieła Boga, który wszystko czyni [ który wszystkim kieruje ]”

To nie my kierujemy. Nasza rola to modlić się, myśleć i pracować dla Pana. Kazn. 11:6 – „Z rana siej swoje nasienie, a niech nie spoczywa twoja ręka do wieczora, bo nie wiesz, czy uda się to czy tamto, lub czy jedno i drugie jednakowo wypadnie.” Używajmy różnych sposobów głoszenia.

Nie odrzucajmy możliwości, które się przed nami otwierają. Nie wiemy, co przyniesie owoc, bo to zależy od Boga. Nie poniżajmy służby drugich.

Nadal są ludzie, do których Pan mówi: przyjdźcie do mnie, a ja wam sprawię odpocznienie. Ludzie spracowani i zmęczeni grzechem. Takich ludzi trzeba nam szukać. Jak smutno, kiedy za bardzo się boimy, kiedy jesteśmy zbyt niepewni, jak ludzie zareagują. A może nas obrażą, a może będą się nasmiewać, a może uznają nas za nietaktownych? To się nigdy nie zmieni, jeśli nie będziemy zdobywać doświadczenia. Bo jak w każdej pracy, jaką wykonujemy, ta praca idzie lepiej kiedy coś powtarzamy i stajemy się fachowcami w tej dziedzinie.

Brat Russell mówił, że najwięcej osób przyjęło prawdę nie przez ulotki, nie przez kazania, nie przez 1 tom, ale przez… osobiste rozmowy ze znajomymi lub nieznajomymi. Takie rozmowy, czy na żywo, czy przez internet, wiele mogą dać. W każdym razie nabierzmy odwagi i wiary, módlmy się o to. Dzieje 18:9 – „Przestań się bać, lecz mów i nie milcz, dlatego że Ja jestem z tobą i nikt się nie targnie na ciebie, aby cię skrzywdzić, gdyż liczny lud mam w tym mieście.”

Nie pytajmy czy głosić Słowo Boże, bo odpowiedz brzmi: zdecydowanie tak. „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor. 9:16) – mówi apostoł Paweł. Byłoby to bardzo przykre, gdybyśmy mieli taką dobrą wiadomość i nie próbowali tego przekazać dalej. Pytajmy tylko: jak, Panie? Gdzie, Panie? Kiedy, Panie? Rozważajmy wszystko z modlitwą i korzystajmy z doświadczeń innych.

Można podać jeszcze kilka wskazówek: Nie narzucajmy się, bądźmy uprzejmi, ale pełni Bożego ducha. 2 Tym. 2:24  – „Słudze Pana nie wolno walczyć, lecz powinien być łagodny wobec wszystkich.”

  • Używajmy humoru,
  • nie wyjaśniajmy prawdy od A do Z,
  • pomagajmy ludziom (nie tylko duchowo), bądźmy gotowi do poświęceń,
  • miejmy zawsze sami słuchające uszy i otwarte serca,
  • zauważajmy zalety drugich, tu można wspomnieć o naszym drogim bracie Janie Markiewiczu. Zawsze na spotkaniu docenił usługę pań i panów z obsługi, pisał dla nich wiersze, zawsze był miły, widział to co dobre …
  • [dalej] podzielmy się tym, co nas poruszyło,
  • posiadajmy książki, które możemy komuś dać, ulotki w domu, linki do wykładów, linki do pieśni, linki do filmów chrześcijańskich itd. …
  • używajmy Whatsappa, Messengera, Telegrama czy cokolwiek posiadamy do kontaktu. Bo jeśli używamy tego do kontaktu, to możemy tam głosić ewangelię
  • rozmawiajmy w formie dialogu, a nie debaty lub sprzeczki
  • wysyłajmy piękne ilustracje i dobre myśli drugim (wersety, wiersze, cytaty)
  • udostępniajmy dobre biblijne wpisy innych braci i sióstr, jest tego dużo, polecajmy dobre strony internetowe
  • nie gaśmy ducha świętego, żyjmy Chrystusowym, czystym i sprawiedliwym życiem wobec wszystkich wokół,

Drodzy Bracia i Siostry, mamy w Biblii obietnicę, że niedługo prawda napełni ziemię, że nadejdzie czas odrodzenia dla świata. Kiedy przyjdzie do nas 5-letnie dziecko, kolega z pracy lub sąsiad na emeryturze i spyta: „o czym marzysz?”, to bądźmy przygotowani. A ta dziewczynka, która o to spytała: „wujku, o czym marzysz?” (Martusia) też miała piękne marzenie. Chciała żebyśmy wszyscy byli jak motyle. I myślę, że tak właśnie się stanie. Królestwo Boże sprawi, że ludzie z moralnych, fizycznych, religijnych i duchowych poczwarek przeobrażą się w piękne motyle. A my już teraz zmieniajmy się z takich poczwarek w motyle głoszące ewangelię w miłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *