„Gdy on sprawi pokój, kto go wzruszy?” [Księga Hioba 34:29]. Kto jeśli nie On, „Bóg wszelkiej pociechy”, może udzielić pokoju pośród niepokoju, powstającego w duszy jak nagła burza na morzu? Jak zagrożeni żeglarze na morzu, wołamy do Niego, a on doprowadza nas do upragnionego, błogiego portu ciszy i pokoju w Bogu.
Jakie wołanie sprowadza ten pokój? Nie jest nim modlitwa o usunięcie wszelkich powodów do niepokoju, ponieważ wolą Bożą nie zawsze jest zesłanie pokoju duchowi ludzkiemu w ten sposób; to nie zawsze jest najlepszy sposób. Jest jednak wołanie, które zawsze sprowadza pokój, którego nikt nie „wzruszy”. Wołaniem tym jest modlitwa o błogie, ufne i pełne miłości poddanie się woli Bożej.
„Niech się Twoja, a nie moja, wola spełni,
Niech Twa wola moją wolę wypełni.
Proszę o pokój, ale pokój ten oznacza,
że się człowiek z Tobą Panie zjednacza.”
Co niepokoi mojego ducha? Czy to niepokój o moją pracę, moje finanse, moją reputację, moich przyjaciół? Przypuśćmy, że mój Ojciec w niebie wysłucha moje modlitwy i usunie wszystkie widoczne przyczyny niepokoju w stosunku do jednej albo do wszystkich tych spraw. To nie zapewniłoby trwałego pokoju, bo w życiu tak pełnym niepewności jak to, jutro pewnie pojawią się nowe powody do niepokoju.
Jeśli jednak powiem: „Panie, spraw, aby każda z tych rzeczy, które tak ściśle dotyczą mojego spokoju ducha, znalazła się pod Twoją kontrolą. Uporządkuj wszystko w pełni zgodnie z Twoją wolą, bo Ty jesteś moim Ojcem i moim Przyjacielem. Twoją wolą jest to, by Twoje dzieci miały wszystko, co najlepsze, a Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie”. Wtedy znajdę swoje miejsce odpoczynku! Jak znikać będzie poczucie przytłaczającej odpowiedzialności. Jak te troski rozpraszające moją uwagę zsuną się z serca, które jest zbyt słabe, by je udźwignąć, na silne ramię, na którym słusznie i lekko spoczywa panowanie nad wszystkimi rzeczami.
Jeśli nie doświadczymy od razu uczucia cichego i łagodnego ducha, który w oczach Boga jest tak wartościowy, nie powinniśmy się zniechęcać. Duch taki ma nie tylko wielką wartość, ale też często zdobywa się go za wielką cenę.
Następuje to po kolejnych bitwach, często powtarzających się wyrzeczeniach i zwielokrotnionych próbach, w których wyraźnie objawia się niezawodna troska i miłość Boga. Patrzyliśmy na fale morskie pod północno-wschodnim wiatrem; jakie były niespokojne i ciemne! Nagle, z zaciekłością, która wydawała się okrutna, deszcz zaczął lać się strumieniami, a nie stawiające oporu wody zupełnie się uspokoiły, jakby były zaskoczone. Kiedy burza minęła, wspaniale świeciło zachodzące słońce, a spokojne wody pięknie lśniły w kolorach różu i złota.
Natura ma swoje duchowe odpowiedniki. Zaskoczenie przychodzi za zaskoczeniem, jest to nagłe i przytłaczające. Duch, który kiedyś miotał się niespokojnie w porywistych wiatrach mniejszych prób, tonie teraz w słodkiej uległości pod cięższymi zmartwieniami. Uczymy się, że nawet podczas burzy Bóg był obecny, a w końcu Jego głęboka i stała miłość, Jego nieustająca obecność i Jego niezmienny pokój – to piękno boskości – wspaniale lśni w charakterze i życiu [wierzącego].
_________
R2058, „He Giveth Quietness.”