Doświadczenia brata Jolly’ego w Grecji

W czasopiśmie pt. „Teraźniejsza Prawda” nr 176 redaktor Raymond G. Jolly opisał swoją podróż po Europie z roku 1957. Był to m.in. jego pierwszy pobyt na konwencjach w Polsce (dwie z nich odbyły się wówczas w stodołach). Podczas wyprawy do Grecji miały miejsce bardzo różnorodne zdarzenia. Po pozytywnym przyjęciu w Atenach, gdzie brat Jolly miał wykład publiczny w Grecko-Amerykańskim Instytucie Kultury i gdzie przedstawiono go nawet jako „wybitny autorytet teologiczny z Ameryki”, w miejscowości Larissa spotkały go pewne poważne przykrości…

Tłumaczenie artykułu pozostawiamy w wersji z roku 1958. Przepraszamy za pewne niedoskonałości. Uważamy jednak, że warto poznać tę historię! Najciekawszy fragment zaczyna się od słów: „Ponieważ Grecja jest krajem ściśle grecko-prawosławnym…”.

Brat Jolly wśród braci po przylocie do Polski w czerwcu 1957 r., lotnisko Poznań-Ławica.

UROZMAICONE DOŚWIADCZENIA W GRECJI
Opuściliśmy Aalborg [w Danii] rychło 9 lipca i, po postojach samolotu w Kopenhadze, Zurychu i Genewie, przybyliśmy do Aten w Grecji około północy. Tutaj wysoka temperatura całkiem różniła się od chłodnej pogody w Danii. Zostaliśmy przywitani przez trzech braci i zabrani do hotelu, gdzie przez okno naszej sypialni mieliśmy wspaniały widok na Akropol, wznoszący się ponad miasto w świetle pełni księżyca. Stojąc przy oknie, wznieśliśmy nasze serce do Boga, czyniąc specjalną modlitwę, prosząc o Jego błogosławieństwo na tę naszą pierwszą wizytę w historycznym mieście Aten, aby bracia mogli skorzystać z naszej usługi teraźniejszej Prawdy, tak jak jest ona dana w Jego Świętym Słowie.

10 lipca złożyliśmy wizytę generalnemu dyrektorowi Narodowego Wychowania i Kultów, na korzyść naszych chrześcijańskich braci w Grecji, którzy są w Świecko Domowym Ruchu Misjonarskim, a których jeszcze rząd nie uznał i nie udzielił im zezwolenia na dowolne urządzanie zebrań. Chociaż przyjęto nas z szacunkiem, to jednak nasze wysiłki aby osiągnąć pożądane cele, nie zostały uwieńczone dotąd powodzeniem. Jednak, byliśmy zadowoleni, z otrzymania zapewnienia, że możemy zgromadzić się z naszymi braćmi podczas naszej wizyty w Grecji.

10 i 11 lipca służyliśmy w mieszkaniach braci, mając możność z niemi się zaznajomić oraz przemawiać na takie przedmioty jak braterska miłość, jedność Ducha, Psalm 133, itd. W dniu 11 lipca byliśmy oficjalnie zaproszeni do uczestniczenia przy nadawaniu stopnia naukowego studentom w Grecko-Amerykańskim Instytucie Kultury dokąd udaliśmy się wieczorem. Po wstępnym przemówieniu wygłoszonym przez biskupa z Cypru, przedstawiono nas jako wybitny autorytet teologiczny z Ameryki, gdzie mieliśmy przywilej przemówienia do zgromadzonych, po czym przyjęto nas bardzo serdecznie. Następnego wieczoru byliśmy uprzywilejowani wygłosić wykład przed Instytutem, który trwał godzinę, nasz przedmiot był na temat, o „Nadchodzącym Panowaniu Pokoju na Ziemi”. Wyrażono wiele ocenienia i okazano znaczne zainteresowanie. Przed południem 11 lipca zwiedziliśmy różne zabytki o historycznym znaczeniu. Ruiny starożytnej świątyni Zeusa, Akropol z jego muzeum i ruinami Partenonu oraz różne świątynie bóstw, które były bardzo interesujące, lecz szczególnie zainteresował nas Pagórek Marsa, gdzie św. Paweł przemawiał do Aeropagu, najwyższego sądu w Atenach (zobacz Dz.Ap. 17:16-34). Byliśmy uprzywilejowani stać na tym samym miejscu, gdzie on przypuszczalnie stał przy tej historycznej okazji, gdy powiedział Areopagitczykom, „Którego tedy nie znając chwalicie, tego ja wam opowiadam”.

13 lipca, w towarzystwie jednego brata z Aten, polecieliśmy samolotem do Tesaloniki (obecnie często nazywanej Salonika). Tutaj użyliśmy zawodowego tłumacza – pana Tassos Hadjimitsos. Zwiedziliśmy miejsce, gdzie św. Paweł przypuszczalnie rozbierał Pismo Św. z Żydami w ich synagodze (Dz.Ap. 17:1-9); tego wieczoru i następnego dnia przemawialiśmy dwa razy do 25 braci. Cieszyliśmy się wspólnie błogosławioną społecznością, gdy rozbieraliśmy liczne ustępy Pisma Św. na temat klasy Młodociano Godnej. Wiele interesujących pytań na ten temat i tematy pokrewne było stawianych na zebraniu pytań i odpowiedzi, które były dawane z Pisma Św. Nalegaliśmy na naszych braci z Tesaloniki, tak jak to czynił Św. Paweł za jego czasu (1 Tesal. 5: 21), aby „wszystkiego doświadczali” a „co jest dobrego, tego się trzymali”. „Głos mocy Bożej” (Psalm 68: 37) z Jego Świętego Słowa służył do dodania im otuchy i pomocy. Rychło 15 lipca, z panem Hadjimitsos i braćmi z Aten, wyjechaliśmy pociągiem do Larissa. Tam kilku braci z sąsiednich miast również przybyło aby się z nami spotkać. W ciągu dnia cieszyliśmy się razem cenną społecznością i rozbieraniem Pisma Św.

Ponieważ Grecja jest krajem ściśle grecko-prawosławnym, dlatego nie jest przychylna ustanowieniu kościołów innowierczych, które by nawracały lub powodowały opuszczanie kościoła grecko-katolickiego. Nasi bracia w Larissa mówili, że byli wielce prześladowani i że byłoby bezpieczniej zebrać się na otwartym miejscu w publicznym parku; rozproszyliśmy się więc a potem zeszliśmy się w parku przy stole opuszczonym przez innych ludzi. Zamówiliśmy piankę mrożoną, czyli lody, oraz napoje z cytryny i pomarańczy, i z Biblią ukrytą przed wzrokiem, spokojnie rozbieraliśmy Słowo Boże i związane z nim myśli. Bracia wstawiali wiele pytań i wyrazili wielką radość z otrzymanych Błogosławieństw.

Po około godzinnej cennej społeczności i ucztowaniu z dobrych rzeczy Słowa Bożego, przybliżył się do nas człowiek w cywilnym ubraniu, który przechadzając się, podsłuchał z naszej rozmowy, że nauczaliśmy z Biblii. Przedstawił swoją legitymację, że był członkiem tajnej policji, i rozkazał nam wszystkim iść za nim. Osobiście mogliśmy domagać się naszych praw aby nas uwolniono jako amerykańskiego obywatela, lecz pozostaliśmy z braćmi aby bronić ich sprawy. Wszyscy (w liczbie 12) byliśmy zegnani jak bydło, i eskortowani pieszo w koszulach bez marynarek pod upalnym słońcem przez całą milę, tj. z parku przez centrum miasta na posterunek policyjny, będąc prowadzeni pod strażą przez urzędnika policyjnego, który dokonał aresztu i trzech policjantów na rowerach jadących za nami. Można powiedzieć iż było to dosyć paradne widowisko, będąc wystawieni na podziw publiczny (Żyd. 10: 33), lecz radowaliśmy się w myśli, że mieliśmy sposobność cierpienia za prawdę i sprawiedliwość, i że nasze doświadczenia w Grecji były nieco podobne do doświadczeń Apostoła Pawła.

W drodze policjant obwiniał nas wszystkich o uprawianie zebrań innowierczych i powiedział, że dosyć ma dowodów aby nas wszystkich uwięzić za uprawianie prozelityzmu. Gdy nasz tłumacz w odpowiedzi oznajmił mu, że jesteśmy amerykańskim obywatelem i zapytał czy życzy sobie aby jego uwagi były nam przetłumaczone, policjant odrzekł: „Jeżeli to uczynisz, to jego wypuszczę, a was wszystkich ukarzę”. W urzędzie policyjnym dokonano badań, niektóre były uczynione oddzielnie, w celu obwinienia Braci.

Wreszcie nas przesłuchano. Daliśmy dowody o naszym przyjęciu publicznym w Atenach i spytaliśmy się czy jest to obrazą w Grecji, gdy obywatel amerykański o dobrej reputacji spotyka kilku swych przyjaciół publicznie w parku lub na rynku. „Lecz pan rozbierał Pismo Święte – pan nie należy do kościoła prawosławnego – czy pan jest badaczem Pisma Świętego?” Zdając sobie sprawę, że oficer prawdopodobnie usiłował zaliczyć nas do sekty „Świadków Jehowy”, albo grupy Brzasku, odpowiedzieliśmy że podobnie jak apostoł Paweł byliśmy badaczem Biblii, podobnie jak on rozbieraliśmy Pismo Św. publicznie w miastach Grecji i podobnie jak on zostaliśmy aresztowani i prześladowani. Przypomnieliśmy mu, że policja przeszła obok niektórych, którzy pili i grali w karty i kości, i nic im nie mówiła, a nas aresztowała i naszych przyjaciół, których jedyną winą (?) było to, że wspólnie rozmawialiśmy o dobrych rzeczach Słowa Bożego! Gdy Szef Policji został wezwany, to powiedzieliśmy mu, że w ciągu 50 lat naszego głoszenia Ewangelii, w których to latach podróżowaliśmy po wielu krajach, nie byliśmy nigdy przedtem aresztowani albo tak bezwstydnie potraktowani i tak publicznie znieważeni. Poprosiliśmy o wypuszczenie nas i naszych przyjaciół oraz o przeproszenie. Widocznie będąc zaskoczonym, po chwilowym wahaniu odpowiedział, że żałuje jeżeli doznaliśmy „kłopotu”, lecz usprawiedliwił postępek policji przez oświadczenie, że musieli oni dokonać badania, i że spodziewa się iż to zrozumiemy. Wtedy nas wszystkich wypuszczono.

Następnie mieliśmy dalszą rozmowę z kilkoma braćmi na otwartym powietrzu, na środku placu. Jeden brat opowiadał nam jak stracił pracę z powodu prześladowań, gdy przyjął Prawdę, i że jest już dwa lata bez pracy – ponieważ nikt nie chce go zatrudnić od czasu gdy opuścił kościół prawosławny. Inny brat opowiadał jak swego czasu miał stragan z jarzyną, a gdy przyjął Prawdę ksiądz stanął przy jego straganie i ostrzegał ludzi aby nie kupowali u „tego heretyka”. Tym sposobem zrujnował interes tego brata, albowiem ludzie obawiali się okazać nieposłuszeństwo księdzu. Ten brat dodał, „lecz nie obawiam się umrzeć – nic nie mam do stracenia oprócz małego kawałka gruntu, dwóch kóz i kilku kur”.

Gdy zastanawiamy się jak łatwo niektórzy z więcej uprzywilejowanych braci odrzucają Prawdę, lub jej części, i porównujemy ich z braćmi, którzy pomimo wielu przeszkód i prześladowań są tak wierni temu małemu światłu, jakie posiadają, to możemy widzieć jak Pan może mieć wielu członków Wielkiego Grona i klasy Młodociano-Godnej w krajach, gdzie Prawda parousyjna jest mało znana i gdzie nie doszła jeszcze Prawda epifaniczna (…)”

Więcej w artykule w TP nr 176.

Zobacz inne świadectwa.

1 thoughts on “Doświadczenia brata Jolly’ego w Grecji”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *