Za podstawę rozważań posłużą słowa zapisane przez apostoła Pawła w 2 Liście do Tymoteusza 2:3 – „Przetoż ty cierp, jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa, żaden, który żołnierkę służy, nie wikła się sprawami tego życia…” Co to oznacza? Czy my mamy cierpieć? Nasze ciało nie chciałoby tego. A tutaj tak dziwne rzeczy zapisał apostoł Paweł… Zapraszamy do wysłuchania! Wykład wygłosił brat Piotr Ozimek, na spotkaniu zoomowym zboru Pana w Bydgoszczy, 20.02.2022 r.
„Przetoż ty cierp złe jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa. żaden, który żołnierką służy, nie wikła się sprawami tego żywota, aby się temu, od którego za żołnierza przyjęty jest, podobał” – 2 List do Tymoteusza 2:3.
W MINIONYM 2020, a także w 2021 ROKU umysły całego świata mniej lub bardziej były zajęte myślami o walce z koronawirusem SARS CoV-2, powodującym zachorowania na chorobę zakaźną COVID – 19. Choroba ta zbiera swoje żniwo. Naprawdę okropne jest to żniwo, i to zarówno w krajach chrześcijańskich, jak i pozostałych. Choroba ta dotknęła wszystkie narody dzisiejszego świata. Zmarło już z powodu tej choroby ponad 2,3 mln ludzi.( 01.02.2021.r.)
Prawdziwy chrześcijanin dzisiejszych czasów, który powinien być dobrym, walczącym żołnierzem krzyża chrystusowego, nie może jednak aprobować wojny posługującej się współczesną , fizyczną bronią, ale mimo to i on ma walkę do stoczenia, walkę, w której walczy z nadludzkim przeciwnikiem.
Ponieważ jest to wykład br. Jolly, wygłoszony w 1914 roku, zmodyfikowany do czasów współczesnych, posłużę się przykładem, jakiego użył br. Jolly, podając warunki w jakich ówcześnie werbowano żołnierzy do armii USA, używając personifikacji „wujka Sama” werbującego żołnierzy.
Czy kiedykolwiek zwróciliście uwagę, stawia pytanie br. Jolly, w jaki sposób wujek Sam (Uncle Sam — personifikacja Stanów Zjednoczonych) werbuje żołnierzy? Rozwieszano plakaty: „Ludzie potrzebni do armii”. Jakże atrakcyjny sztandar jest namalowany! Żadnej wzmianki o brutalnym przelewie krwi, o okropnościach pola walki czy splądrowanych domach niewinnych ludzi!
Zamiast tego widzimy szlachetną postać porucznika na koniu lub scenę z obozu, gdzie żołnierze z rezerwy zabawiają się grami sportowymi, podróżują za granicę lub piszą listy do tych, których kochają. Wujek Sam obiecuje im wysoki żołd, darmowe wyżywienie i ubranie, darmowe wyprawy do obcych wybrzeży oraz najlepszą opiekę dla nich samych i wdów w starszym wieku.
Cóż więcej można by dla nich zrobić? Z pewnością oferta ta jest ponętna! Ale, przecież Nasz Pan Jezus jest daleko bogatszy niż wujek Sam.
Ci, którzy pragną zaciągnąć się do Armii Pańskiej, być może spodziewają się pałaców zamiast namiotów, samochodów zamiast koni i milionów zamiast lichego żołdu.
Lecz tak nie jest! Nasz Pan nie oferuje żadnych ziemskich bogactw. Jego oferta jest uczciwa i rzetelna i nie jest namalowana fałszywymi kolorami. „Zaprzyj samego siebie; weź swój krzyż; idź za mną przez wiele ucisków; opuść dla mnie wszystko; bądź jak twój Mistrz — wzgardzony, odrzucony, prześladowany; bądź wierny aż do śmierci” – Mat.16:24. Obj. 2:10, Dz. Ap. 14:22- „przez wiele ucisków wiedzie droga do Królestwa Bożego”.
W ziemskiej armii stajemy się zwycięzcami przez uniknięcie śmierci, ale w Armii Pana jest odwrotnie, zwycięstwo staje się nasze tylko wtedy, gdy dobrowolnie zdążamy do śmierci. „Kto chce zachować swe życie, straci je” – Mat. 16:25.
Wielu zapewne mówi: Oferta jest jasna; ale, kto ją przyjmie? „Panie, obawiam się, że z taką ofertą nie znajdziesz zbyt wielu żołnierzy”- mówił br. Jolly.
Odpowiedź brzmi: „Wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych; potrzeba tylko maluczkiego stadka” i pozostałych z przed tysiącletniego nasienia Abrahama.
Młody człowiek, który czyta komunikaty na tablicy informacyjnej na której daje ogłoszenia wujek Sam, może pomyśleć: „Tak, chcę być żołnierzem i pójść na front”. Wracając do codziennej pracy, dzień po dniu, a nawet na łożu śmierci, może śpiewać: „Chcę być żołnierzem i pójść na front”.
Lecz nigdy nie będzie żołnierzem: tak długo, jak długo będzie tylko śpiewał: „chcę być”.
Drodzy! Oprócz chcenia musi być jeszcze skuteczne wykonanie! Tak też wielu, którzy czytało posłannictwo o wysokim powołaniu, czy też posłannictwo o wyborze przed tysiącletniego nasienia Abrahamowego, śpiewało lub też śpiewa: „Chcę być wybranym i stać razem z wybranymi, z koroną, z nagrodą członkostwa w klasie do której jestem powołany dzierżąc palmę zwycięstwa w dłoni”. Śpiewają tak dzień po dniu, szczególnie w niedziele, i nawet łoże śmierci zastaje ich wciąż tak śpiewających „chcę być wybranym”.
Dlaczego nie przestaną śpiewać „chcę być” i po prostu przez jakiś czas nie chcą nim „być”? Prawdziwy żołnierz krzyża- nie śpiewa „chcę być”, ponieważ „on już jest”.
Młody człowiek – przedstawiał dalej br. Jolly, podając przykład naboru do armii wujka Sama – może jednak dostrzec swój błąd i pragnąc zdecydowanie zostać żołnierzem, zdejmuje z półki nad kominkiem stary muszkiet, starą zabytkową broń i udaje się do Meksyku, by pomóc wujkowi Samowi zwalczać Meksykan. Czekając na swą okazję, zasadza się na kilkunastu Meksykan, zabija ich i wraca do domu z trofeami ich zabitych ciał.
Jeśli został ranny, ubiega się o emeryturę. Pytają go urzędnicy wujka Sama: „W jakim regimencie pan służył? Kto był pana dowódcą? Kiedy zaciągnął się pan?”. A on zdezorientowany pyta: „Co to jest regiment i co to znaczy zaciągnąć się?”
Wkrótce młody człowiek dowiaduje się, że wujek Sam go nie zna i że w ogóle nie był żołnierzem, lecz raczej wyjętym spod prawa bandytą, mordercą.
Podobnie wielu postanawia być aktywnymi w służbie Pańskiej. Biorą karabin abstynencji i chodzą rozbijając lokale z alkoholem albo też biorą karabin misjonarski i próbują zastrzelić kilku pogan – przedstawiał dalej br. Jolly.
A po jakimś czasie powiedzą Naszemu Panu: „Czy nie dokonywaliśmy w twoim imieniu wielkich rzeczy?”
Wtedy On, tj. N.P. im odpowie: „Odejdźcie ode mnie, ponieważ nigdy was nie znałem (jako Moich żołnierzy). Nigdy nie zaciągnęliście się ani też nie byliście posłuszni głosowi Wodza”.
Wódz, tj. N.P. nigdy nie kazał swoim żołnierzom zamykać barów, nawracać wszystkich pogan czy też czyścić slumsów.
Ci, którzy wołają do Niego „Panie!, Panie!” a nie przestrzegają tego, co On im nakazuje czynić, nie mogą być uznani za Jego żołnierzy.
Gdyby Pan Bóg lub N.P. chciał, aby pozamykano wszystkie bary i restauracje, nic by Im w tym nie przeszkodziło. Dzisiaj widzimy w jak łatwy sposób to uczynili. Najwyraźniej nie pragnie On obecnie ich zamknięcia, a ci którzy próbują je zamykać nie pozostają w zgodzie z Panem. Jeśli zamiarem Pana Boga byłoby nawrócenie pogan przed okresem widzialnej fazy Królestwa Bożego, to dlaczego tak bardzo to Jemu nie udaje się, dzisiaj jest tak wiele pogan, a także wielu chrześcijan z imienia tylko? Oczywiście to nie jest Jego obecnym zamiarem!.
Wierny żołnierz czeka na rozkazy wodza. Jego dzieło na wiek Ewangelii jest krótko podane w Dz. Ap. 15: 14 – „ Szymon powiedział, jako Bóg najpierw wejrzał na pogany, aby z nich wybrać lud imieniowi swemu”. On wybierał lud dla swego imienia, a mianowicie oblubienicę, by usiadła wraz z Nim na tronie, by była nazwana Jego imieniem — Chrystus. Takie było dzieło W. Ew., a Jego obecne dzieło, – powinno być z naszym udziałem, jako przed tysiącletniego nasienia Abrahamowego.
Ewangelia królestwa musi być głoszona na świadectwo, ale nie pod przymusem i strachem.
Ci, którzy chcą być żołnierzami, najpierw muszą się zaciągnąć do wojska. Wujek Sam nie przyjmuje jako żołnierzy do swej armii dzieci, a także, kobiet, słabych mężczyzn, ludzi cierpiących na reumatyzm lub inne choroby. Jego badania lekarskie są surowe. Chce tylko najlepszych!
Lecz armia Pana jest jeszcze bardziej wyselekcjonowana, a mimo to przyjmuje wielu, których odrzuciłby wujek Sam, których i my niejednokrotnie byśmy odrzucili – 1Kor.1:26-27 – „Widzicie zaiste powołanie wasze, bracia! Iż nie wielu mądrych według ciała, nie wielu możnych, nie wielu zacnego rodu; ale co głupiego jest u świata tego, to wybrał Bóg, aby zawstydził mądrych; a co mdłego u świata, wybrał Bóg, aby zawstydził mocnych”.
On wyznacza tylko jedno kryterium: „Synu mój, daj mi serce swoje”. Nieważne kim jesteś, jeśli się poświęcisz, jeśli przyrzekniesz pełne i bezwarunkowe posłuszeństwo Panu, w ten sposób zaciągasz się do Jego wielkiej armii, Armii Pana.
Lecz zwróćmy uwagę na motyw zaciągu do armii.
Musi on być całkowicie dobrowolny. Są cztery rodzaje żołnierzy —
najemni, poborowi, rezerwiści i ochotnicy.
Najemnik – to żołnierz, który walczy za pieniądze. Najemnikami byli niemieccy żołnierze, którzy walczyli dla Brytyjczyków w wojnie rewolucyjnej – w latach 1775 – 1783, w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych, w wojnie w 1812 roku, nie dlatego, że kochali sprawę brytyjską, lecz dlatego że im płacono za walkę. Pan nie chce w swojej armii żadnych najemników.
Najemni pasterze owiec, którzy na widok wilka (głodnego u drzwi) porzucają stado i uciekają (do kongregacji, kościołów płacących wyższe pensje, utrzymując że to ich Pan — pieniądz — wezwał ich tam), są potępieni przez N.Pana i nie ma dla nich miejsca w Jego armii. Rozważmy przykład, gdy ja stanąłem przed komisją wojskową, przy końcu studiów.
Wszyscy jesteśmy zagrożeni „walką, służbą za pieniądze” – jako najemnicy. Kto stara się być starszym dla zaszczytu, jaki ten urząd z sobą niesie, jest najemnikiem.
Ci, którzy wyświadczają przysługi spodziewając się przysługi w zamian, którzy służą za „dziękuję”, uśmiech aprobaty lub jakąkolwiek ziemską nagrodę, są najemnikami służącymi za pieniądze.
Wszystko, co robimy, powinno być robione jako Panu! Jeśli teraz, dzisiaj otrzymujemy nagrodę, nie mamy żadnego skarbu odłożonego w niebie, ponieważ już dzisiaj otrzymaliśmy pełną zapłatę. Nie spodziewajmy się więc dwóch lub trzech zapłat za jedną służbę!
Jeśli kiedykolwiek czujemy się obrażeni lub uważamy, że jakiś brat czy siostra zlekceważył nas, poniżył, jest to dowodem, że walczymy z najemnego punktu widzenia, służąc za pieniądze. Tak więc uważajmy, czy czasem nasza służba nie jest taka? A czy czasem coś takiego nie ma miejsca pośród nas? Oby nie! Nie bądźmy więc najemnikami w naszym poświęceniu!!!
Kolejna grupa żołnierzy, to żołnierze poborowi.
Żołnierz poborowy jest żołnierzem, który musi służyć. Wielu żołnierzy zostało zaciągniętych do wojska lub zmuszonych do służenia w wojnie, w konfliktach domowych w poszczególnych krajach. Z przykładów które znamy możemy powiedzieć, że takie przypadki miały miejsce. Przykład brata Ernesta Maszczyka, który w czasie II wojny światowej służył w dwóch armiach, sobie przeciwnych, będąc przymusowo wcielany do nich.
Czy kiedykolwiek popełniliście błąd – pytał brat Jolly w tym temacie – narzucania komuś Prawdy, bez względu na to czy on tego chciał, czy nie, prosząc Pana, by ten lub tamten zrozumiał Prawdę? Czy nie lepiej byłoby wiernie przedstawić Prawdę i pozwolić Panu wybrać swoich naśladowców?
Mamy też skłonności błądzić we wzajemnym wciąganiu się do służby.
Nigdy nie powinniśmy podchodzić do kogoś innego ze słowami: „wyznaczyliśmy dla ciebie tyle broszur do kolportażu” lub „to jest twoim obowiązkiem”, czy też „spodziewam się, że zrobisz to czy tamto”.
Narzucona służba nigdy nie jest przyjemna Panu.
Ale jakim wielkim jest przywilejem, a nie obowiązkiem, jest służenie! Powinniśmy żyć ponad naszym obowiązkiem miłości.
Oto kolejny przykład brata Jolly: Oblubienica, która mówi: „Tak naprawdę to nie chcę cerować skarpet mojego męża, nie chcę prać jego bielizny, ale ponieważ jestem jego żoną, zdaję sobie z tego sprawę, że to mój obowiązek”. Taka oblubienica raczej nie zdobędzie wiele miłości w sercu męża.
Tak i my powinniśmy służyć Panu, gdyż Go kochamy. To właśnie miłość Chrystusa nas przyciska, nie bat obowiązku. Narzucana służba nie jest przyjmowana przez Pana. „ z niewolnika nie ma pracownika ” – mówi polskie przysłowie. „Ochotnego dawcę Bóg miłuje” – 2 Kor.9:7.
Kolejna kwestia warta zastanowienia się: czy możemy być weteranami w poświęceniu? Niejednokrotnie słyszymy powiedzenie: „ten, a ten brat jest weteranem w służbie Pańskiej”.
Weteranem jest ten, kto odbył czynną służbę i pobiera korzyści za usługi już wyświadczone. W poświeceniu w Armii Pana z pewnością nie ma miejsca dla weteranów. Nie zaciągnęliśmy się na trzy lata ani do 2021 roku, lecz aż do śmierci – Obj.2:10.
Nasza czynna służba nie może się zatem chwalebnie zakończyć przed śmiercią. Brata Jolly wielokrotnie pytano: „Panie prof. Jolly, kiedy pójdzie Pan na emeryturę?”. Jego odpowiedź była; „nigdy”. Ci, którzy teraz „ siedzą w poświęceniu nie będąc aktywnymi” i oczekują uwielbienia, łamią umowę poświęcenia. W tryumfalnym wejściu do królestwa nie będzie weteranów. Każdy z żołnierzy Pańskich musi być ochotnikiem.
Po zaciągnięciu się przez poświęcenie jako ochotnicy, najpierw stawiamy sobie pytanie: „Kto jest naszym wodzem?”.
Wskazuje się nam na Jezusa „wodza naszego zbawienia” – Żyd. 12:2, który nie został wybrany przez protekcję, lecz wypróbowany jako szeregowiec, „udoskonalony przez cierpienie” (Żyd. 2:10).
W taki sposób zostajemy zaciągnięci do „królewskiego oddziału”, mając za wodza Księcia największego Króla wszechświata.
Co więcej: Jesteśmy całkowicie przekonani o zwycięstwie (2 Kor. 2:14; Rzym. 8:37)- przeczytać. Jakie to wspaniałe walczyć w takiej armii, pod tak wielkim wodzem (Ps. 144:1,2)! –przeczytać.
Następnie pytamy, po zaciągnięciu się do Armii Pana, o zbroję. Kieruje się nas do Efez. 6:10-18. Kończąc list do Efezjan, Apostoł dochodzi do ostatnich słów: „na ostatek”. „Na ostatek, bracia moi, wzmacniajcie się w Panu i w sile mocy jego. Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą …”, a w w.13: „ A przetoż weźmijcie zupełną zbroję Bożą …”.
Apostoł Paweł napisał ten list, gdy był więźniem w Rzymie. Gdy pisał te słowa, niewątpliwie towarzyszył temu brzęk łańcuchów, które przykuwały jego ręce do rąk rzymskich żołnierzy po jego obydwóch stronach, a spoglądając w górę ujrzał stojącego obok niego jakiegoś mocnego żołnierza, potężnego Rzymianina, przyobleczonego w zupełną zbroją rzymską. Jakże zapewne imponująco wyglądał ten żołnierz!
Widząc jego pancerz i pas, Apostoł napisał: „Stójcie tedy, przepasawszy biodra wasze prawdą, i oblekłszy pancerz sprawiedliwości”. Nasz pancerz, czyli szata sprawiedliwości jest naszym usprawiedliwieniem, a jeśli pancerz ten nie będzie przewiązany pasem, spadnie. Ci, którzy mają pancerz sprawiedliwości, muszą przewiązać go pasem prawdy (wiernością prawdzie, poświęceniem, gotowością służby).
Ci, którzy są usprawiedliwieni a nie poświęcają się, tracą swe usprawiedliwienie, biorąc łaskę Boga nadaremnie.
Nasze nogi są obute „gotowością Ewangelii pokoju”. Wielu ma Ewangelię pokoju na stołach, w swych salonach, lecz niewielu ma w swoich sercach tą Ewangelię pokoju, a tym bardziej przygotowanie, jakie daje ta ewangelia pokoju. To właśnie jest tym przygotowaniem, jakie chroni nasze stopy na wąskiej ścieżce.
„A nade wszystko weźcie tarczę wiary”, ponieważ to wiara wasza zwycięża świat. Kiedykolwiek widzimy zbliżającą się ognistą strzałę, możemy zasłonić się tarczą wiary i ugasić ją, nim dosięgnie reszty naszego uzbrojenia.
Hełm zbawienia jest ochroną głowy, umysłowym zrozumieniem Boskiego planu zbawienia, lecz jeśli nasza głowa spuchnie, wódz nie da nam nowego hełmu.
Jedyną ofensywną bronią, jaką dysponujemy, jest miecz Ducha — Słowo Boże. Powinniśmy pozwolić, by wszelkie niezbędne cięcia dokonywane były Słowem Pana, nie naszym. Niektórzy popełniają błąd przytłaczania innych swymi hełmami, własną wiedzą, wyższą mądrością, własnymi kombinacjami, wymysłami itp. Obyśmy takimi nie byli!!!
Następnie, po zaznajomieniu się z naszym wodzem i zbroją, pytamy się o przeciwnika. Wskazuje się nam na świat, ciało i diabła.
Duch świata jest w opozycji do Ducha Pańskiego. Chociaż nie walczymy z ciałem i krwią (istotami ludzkimi), to jednak walczymy z ciałem (z powodu słabości). Nasze ciało jest naszym olbrzymem – Goliatem. Każdego ranka stoi u naszego łóżka i wzywa nas do bitwy. Walczymy cały dzień, a nocą mamy starego człowieka w poddaństwie tylko po, aby następnego ranka znaleźć go przy łóżku z tym samym wyzwaniem, aby go zwyciężyć, jeśli potrafimy. Możemy go zwyciężać setki razy, on wciąż staje do walki. Pan nie spodziewa się, że kiedykolwiek skłonimy swoje ciało do doskonałości, ale oczekuje, że będziemy z nim walczyć aż do śmierci. Dał nam ciało jako rodzaj worka bokserskiego do ćwiczeń. Przez zwalczanie go, – nowy umysł, serce i wola nabierają siły!
Każda armia ma poligon do ćwiczeń – to nasze codzienne, poświęcone życie. Kiedy wódz krzyknie „w tył zwrot” albo „naprzód marsz”, każdy żołnierz natychmiast musi być posłuszny. Żołnierz, który stoi i kwestionuje powody takiego rozkazu lub twierdzi, że nie chce tego zrobić, niebawem zostanie zwolniony ze wstydem.
Gdy jesteśmy bliscy wypowiedzenia czegoś złego, nasz wódz mówi: „w tył zwrot”! Dobry żołnierz szybko wykonuje rozkaz, podczas gdy inny powie: „Panie, mam słuszny powód do mówienia źle, a oprócz tego moje ciało ma przyjemność w mówieniu źle” i gdy tak się spiera, nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że zasada mówienia źle naraża jego duchowe życie. „Nie do nas należy pytać dlaczego, – do nas należy czynić i umrzeć”. Jakże ważne jest nauczenie się lekcji natychmiastowego posłuszeństwa! Jakie to smutne, gdy spotyka się kogoś, kto twierdzi, iż od lat jest żołnierzem Pana, a dotąd nie został ochrzczony, kto być może jeszcze nie opuścił Babilonu i nie zastosował się do rozkazów, jakie otrzymał od wodza wiele lat temu!
Inną cechą ćwiczeń polowych jest to, że żołnierz nie zaczyna działać, dopóki nie otrzyma rozkazu od wodza. Jakie zamieszanie byłoby w polskiej armii, gdyby rankiem jakiś żołnierz powiedział: „Myślę, że dzisiaj będę walczył z Anglikami”; inny: „Sądzę, że będę walczył z Francuzami”; jeszcze inny: „Wolę walczyć z Rosjanami”. Gdyby każdy żołnierz sam decydował, czy danego dnia będzie walczył na koniu, na pokładzie okrętu podwodnego lub samolotu, jaką mielibyśmy wówczas armię?
Każda armia potrzebuje wodza i każdy żołnierz musi czekać na rozkazy wodza. Wiele razy część armii Pańskiej przechodzi rozerwanie, ponieważ niektórzy żołnierze działają samowolnie, bez rozkazów. Niektórzy myślą, że muszą być policjantami utrzymującymi innych na właściwym miejscu. Pan nigdy nie wyznaczył w kościele żadnych policjantów. Niektórzy żołnierze są uparci i nie chcą współpracować z kolegami. O armii Izraela napisano: „Byli zespoleni jak jeden człowiek”. Niech to samo będzie prawdziwe o nas.
Żaden żołnierz nie może długo pozostawać w Armii Pana bez jakiejś rzeczywistej walki. Jak walczymy? Apostoł Paweł powiada (1 Kor. 9:26,27): „Tak szermuję, nie jako wiatr bijąc. Ale karzę ciało moje i w niewolę podbijam”. Bicie wiatru a podbijanie ciała to dwie różne rzeczy. Przypuśćmy, że naszym olbrzymem Goliatem jest pycha. Jak powinniśmy uderzyć? Dobrze wymierzyć cios? „Ale — ciało woła— to będzie bolało! Czy nie możesz uderzyć mnie o centymetr od głowy i dwa centymetry nad ramieniem”? Byłby to niezły cios, a inni widzący silne uderzenia mogliby pochwalić nasze wysiłki, lecz nic nie zostałoby osiągnięte. Nie bijmy wiatru! Nie dokonujmy pchnięcia w tym kierunku, lecz po prostu uderzmy w to! „Ale — powie ktoś — gdybym tylko mógł walczyć z ciałem brata X a on z moim, jakaż byłaby to walka! Kiedy jednak przychodzi do walki z moimi własnymi cielesnymi słabościami, tracę odwagę”. Ach, właśnie o to chodzi! Pan próbuje was czy miłujecie Pana, czy nie. Dlatego dal wam trudniejsze zadanie. Im wcześniej pokonacie samych siebie, tym wcześniej staniecie się zwycięzcami.
Gdy wchodzimy w najcięższą fazę bitwy, wciąż mamy pocieszające słowa wodza. On zachęca nas, zapewniając że Jego łaska będzie wystarczającą. Zaleca pamiętać o naszych wcześniejszych zwycięstwach, gdy znosiliśmy wielki bój utrapienia (Żyd. 10:32-39); zagrzewa nas do zwycięstwa i zawsze stoi przy naszym boku.
Nasza armia ma także oddział Czerwonego Krzyża dla rannych. Krew krzyża leczy nasze wszystkie choroby. Mamy też osobistą opiekę wielkiego Lekarza. W świecie, tylko nieliczni mogą znaleźć współczucie gdzie indziej niż w słowniku, lecz wśród ludu Bożego nie brakuje współczucia i miłości. Ile mamy wspaniałych przykładów współczucia i miłości!
Życie w obozie to kolejny ważny element. Jest dobrze znanym faktem, że w czasie wojny hiszpańsko – amerykańskiej więcej żołnierzy poległo z powodu niesanitarnych warunków w obozie, niż w samej walce.
Jakie jest obozowe życie w armii Pana? Czy wszystko jest zdrowe? Nie jest dobrym żołnierzem ten, kto obiera ziemniaki, a następnie pozostawia obierki, by gniły tuż za drzwiami i katastrofalnie rozmnażałyby się choroby jego towarzyszy, tylko dlatego, że nie chce mu się ich wynieść w odpowiednie miejsce.
Jest on zagrożeniem dla obozu. Jest on jak brat, który upiera się przy swoim sposobie działania, który trzyma swe ziemniaczane obierki (osobiste preferencje) w taki sposób, że rodzą kłopoty i duchowe choroby zazdrości, złości, złych domysłów, niezgody itp. ze szkodą dla niego i innych.
Bracie, jeśli masz jakieś osobiste preferencje nie zaaprobowane przez większość żołnierzy Pana w obozie – zborze po prostu zagrzeb je tak daleko i tak głęboko, by nie były przyczyną kłopotów.
Zdrowe życie w obozie jest życiem miłości i harmonii. „Oto jako rzecz dobra i jako wdzięczna, gdy bracia zgodnie mieszkają” – Ps.133
„Skądże są walki i zwady między wami? Izali nie stąd, to jest z lubości waszych, które walczą w członkach waszych?” (Jak. 4:1). Tam gdzie ciało jest martwe, w zborach nie może być sporów.
W końcu przychodzi czas na tryumfalny wjazd. Dla starożytnego żołnierza było to szczytem chwały. Walcząc na polu walki, z radością oczekiwał tryumfalnego wjazdu, kiedy to zostanie zasypany różami i zaszczytami przez tych, których miłował. Także i my będziemy mieli tryumfalny wjazd. Gdy wódz naszego zbawienia otworzy więzienie, prowadząc pojmanych i udzielając darów rodzinie ludzkiej, my otrzymamy wspaniałe i znaczące miejsce w tym chwalebnym pochodzie. Ta nagroda przygotowana dla przed tysiącletniego nasienia Abrahamowego, powinna napełniać nas gorliwością i zdecydowaniem.
Ale przypuśćmy, że dla żołnierzy nie przygotowano chwalebnego tryumfalnego wjazdu wtedy, gdy tego się spodziewali. Może więc pojawić się rozczarowanie. Niektórzy mogą odmówić dalszej walki i opuścić szeregi oraz sprawę, jakiej wcześniej służyli.
Lecz inni zapewnią wodza o swej stałej miłości i oddaniu; będą mu wierni aż do śmierci. A teraz powiedzcie mi, drodzy przyjaciele, która grupa żołnierzy znajdzie się w tryumfalnym wjeździe? A następnie pomyślcie, której grupy wy jesteście członkami.
Czy walczycie dłużej niż oczekiwaliście? Pamiętajcie, końcową próbą jest MIŁOŚĆ, miłość do naszego wodza, miłość do sprawy i miłość do naszych towarzyszy. Idźmy do przodu!
Nie przestawajmy walczyć! Przeszłość doprowadziła nas aż dotąd, teraźniejszość wymaga tego najlepszego, co w nas jest, a przyszłość jest gotowa ukoronować nas najwyższymi laurami chwały, jakimi wielki Król wszechświata kiedykolwiek obdarzy!
„Przetoż ty cierp złe jako DOBRY żołnierz Jezusa Chrystusa” – 2 Tym. 2:3.