„Albowiem cierpliwości wam potrzeba, abyście wolę Bożą czyniąc, odnieśli obietnicę.”
– List do Hebrajczyków 10:36
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że potrzebujemy cierpliwości. Już sam ten fragment mówi, że cierpliwość jest potrzebna:
1/ dla czynienia woli Bożej – czyli nie da się jej czynić bez cierpliwości;
2/ aby otrzymać to, co Bóg obiecał w swoim Słowie
Jak zobaczyłem, gdy studiowałem ten temat, jest jednak sporo nieporozumień z tym związanych.
Bo co to jest cierpliwość?
Wykład wygłoszony przez Wiktora Szpunara na spotkaniu zboru w Bydgoszczy, 21.01.2024:
WSJP: „cierpliwość to cecha kogoś, kto spokojnie i przez długi czas potrafi znosić przykrości lub monotonię sytuacji, w której się znajduje”; „cierpliwy: [1] znoszący ze spokojem przeciwności lub przykrości, [2] umiejący wytrwale czekać”. Słownik synonimów podaje, że cierpliwy to [1] spokojny, [2] długo znoszący, ale też [3] uparty [czyli uparty też jest synonimem cierpliwego]”.
sjp.pl: „cierpliwy – [1] znoszący ze spokojem przeciwności; [2] umiejący czekać; [3] wytrzymały; [4] wykazujący się uporem i niezłomnością”
Wyobraźmy sobie, że ktoś rozlał nam kawę na sukienkę albo na marynarkę, a my ze spokojem, łagodnie, opanowani. No i ludzie mówią: „Ale ty jesteś cierpliwy/a!”.
Ale druga sytuacja, ktoś mi coś klaruje, wyjaśnia coś, z czym się nie zgadzam, ja na to reaguję złością, zdenerwowaniem. No i ludzie mówią: „Ale ty jesteś niecierpliwy/a!”.
To pasuje do części tych definicji, ale nie pasuje to do „biblijnej cierpliwości”.
Te przykłady pasują do innej zalety lub braku zalety: długiego znoszenia lub nieskwapliwości. Bo w Biblii mamy dwa greckie słowa, które są czasami tłumaczone na cierpliwość. (Wykaz wersetów można znaleźć na dole)
Pierwsze z tych słów to makrothymia, którą ks. Popowski w swoim „Grecko-polskim słowniku Stronga” określa jako: [1] cierpliwość, wytrwałość, stałość, niestrudzenie; [2] znoszenie, nieskwapliwość w mszczeniu krzywd
Jak się przekonamy to pierwsze znaczenie to definicja innego greckiego słowa i tylko to drugie znaczenie jest faktycznie biblijną makrothymią. W taki sposób człowiek długo znoszący jest – jak także podaje Popowski – „cierpliwy w znoszeniu występków i krzywd ze strony innych; łagodny i nieskory do odwetu; nieskory do gniewu, nieskory do karania”
To jest bardzo potrzebna cecha w dzisiejszym świecie. W różnych kolejkach czy to w sklepie, czy to do lekarza. W różnych opóźnieniach, w kontaktach z ludźmi. W pracy. W rodzinie.
Brat Johnson definiuje „makrothymię” jako „spokojną, nieżywiącą urazy postawę człowieka w okolicznościach wywołujących naturalne rozdrażnienie”.
Drugie biblijne słowo tłumaczone jako „cierpliwość” to „hypomone”. I to słowo ma już dużo wspólnego z uporem, ale z uporem w dobrym kierunku. Ks. Popowski podaje trzy definicje: [1] niezłomność, stałość, wytrwałość; [2] cierpliwe, niezłomne oczekiwanie czegoś; [3] cierpliwe trwanie, znoszenie, wytrzymałość”.
Tutaj nacisk jest na zupełnie coś innego i także można pominąć to, co jest definicją makrothymii, czyli znoszenie. Hypomone jest raczej jak toczący się walec, to jest potężna siła, ale stosowana w dobrym kierunku. Ks. Popowski w swojej definicji „hypomeno” czyli czasownika, od którego utworzono rzeczownik „hypomone” podaje ciekawą definicję: „hypomeno – wytrwać: pomimo niedoli i prób trzymać się mocno wiary w Chrystusa; trwać, nie wycofywać się ani nie uciekać”.
Brat Johnson mówi, że taka biblijna cierpliwość to „siła charakteru, przez którą człowiek – dzięki wytrwałości pośród przeszkód, które znosi radośnie [lub: z pogodą ducha] – idzie naprzód, wzmacniając samokontrolę w czynieniu dobra”. E15, s. 90 – „[jest to] wytrwałość w czynieniu dobra pomimo przeszkód znoszonych z radością [albo: z pogodą ducha]”.
Czy taki podział ma znaczenie? Wydaje się, że w Biblii ma, widać to np. z tego, że oba te słowa są używane razem, w tych samych fragmentach. Np. w hymnie o miłości 1 Kor. 13:4, najpierw czytamy: „Miłość jest długo cierpliwa” – i mamy tu na myśli makrothymię, tę spokojną, łagodną postawę, miłość jest nieskwapliwa w mszczeniu krzywd. Niechętna żeby toczyć spór. Nie ma tu „hypomone”, jest „makrothymia”, ale dalej w w. 7 czytamy, że „miłość wszystko cierpi” (BG), co nie jest dobrym tłumaczeniem, bo mamy tutaj „hypomeno”. Miłość wszystko przetrzyma, ona wszystko przezwycięży przez swoją wytrwałość. Gdybyśmy mieli oceniać to obie te cechy są bardzo ważne, ale biblijna cierpliwość lub wytrwałość, ta określona słowem ‘hypomone’, jest ważniejsza.
Ważniejsza, bo to o niej mówi Hebr. 10:36 i to ona sprawi, że będziemy potrafili czynić wolę Bożą i zdobędziemy obietnicę. Nie wystarczy być spokojnym, niechętnym do zemsty, trzeba mieć moc charakteru która pędzi do przodu mimo trudności.
To o tej cierpliwości, o tej mocy charakteru, mówi w swoim dodawaniu lub wymienia na swojej drabinie apostoł Piotr, kiedy mówi w 2 Piotra 1:5-7 – „dodajcie do wiary waszej cnotę [lub męstwo], a do cnoty umiejętność, a do umiejętności powściągliwość [lepiej: samokontrolę], a do samokontroli – cierpliwość [gr. hypomone], a do cierpliwości pobożność, a do pobożności braterską miłość, a do miłości braterskiej łaskę [agape, miłość ofiarniczą, bezinteresowną]”
Samokontrola i cierpliwość. Te dwie cechy należą do korony charakteru, bo bez nich nic się nie dzieje. Samokontrola, powściągliwość czy opanowanie to „siła charakteru, dzięki której przez stanowczość rządzimy sobą w dobrym postępowaniu”. Często to wystarczy. Ale czasami trzeba wzmocnić samokontrolę przez cierpliwość. Żeby przeżyć trudny czas musi być jedno i drugie. Ktoś ciekawie powiedział, że cierpliwość to bardziej muskularny, „przypakowany” brat samokontroli. To taki siłacz, który w razie czego stanie obok.
To cierpliwość pozwala „płynąć pod prąd”, choćby cały świat miał płynąć z prądem. Samokontrola ma coś wspólnego ze stanowczością, która mówi, że biorę się za coś i zaczyna działać. Cierpliwość kojarzy się ze stałością, ona mówi: „jak już zacząłeś, to rób, nieważne, że są jakieś problemy, idź naprzód mimo tego”. Inny jeszcze przykład to napęd w samochodzie. Czasami napęd na dwa koła wystarczy, ale czasami przydałby się napęd na cztery koła – kiedy teren jest trudny. Cierpliwość to taki dodatkowy napęd.
Rzym. 2:7 – „Tym, którzy przez wytrwanie w uczynku dobrym szukają sławy, czci i nieśmiertelności, odda żywot wieczny”. Widzimy, że tutaj znowu potrzebne jest nam hypomone. Łagodne długie znoszenie nie daje tego, ale daje to biblijna cierpliwość. Chodzi o podejmowanie dobrych działań (wytrwanie w uczynku dobrym). Jeśli ktoś jest tylko nieskwapliwy, jeśli jest tylko bierny, to nie będzie zwycięzcą. Bo chrześcijańskie życie to podbój samego siebie pod Bożą wolę, to jej wykonywanie i walka o spełnienie obietnicy.
Rzym. 5:3-4 – „A nie tylko to, ale też chlubimy się z ucisków, wiedząc, że ucisk sprawuje cierpliwość”. Wynika z tego, że bez doświadczeń, bez trudności, bez ucisku, nie ma możliwości rozwijania cierpliwości. Bo biblijna cierpliwość to taka wytrwałość, która idzie naprzód w czynieniu dobra pomimo zła. E15, s. 156 – „Jest to cecha, której szczególną sferą działań są warunki przeszkód, trudów i cierpień”; E15, s. 584 – „przez cierpliwość rozumiemy siłę charakteru, dzięki której [dzięki tej sile] panujemy nad naszym usposobieniem na korzyść dobra, wśród radośnie znoszonych ciężkich, nieprzyjemnych, niesprzyjających, niemiłych, niekorzystnych, zniechęcających oraz pełnych przeszkód i okoliczności warunków”.
2 Kor. 6:4-5 daje nam przykłady tych trudności. EIB dosł.: „Ale we wszystkim stawiamy siebie za przykład jako słudzy Boga w wielkiej wytrwałości [gr. hypomone]: w uciskach, w potrzebach, w trudnościach, w chłostach, w więzieniach, w rozruchach, w trudach, w bezsennych nocach, w postach, w czystości, w poznaniu, w cierpliwości [tu mamy gr. makrothymia – czyli żeby rozwijać ‘nieskwapliwość’, ‘długie znoszenie’ także trzeba tej wielkiej wytrwałości-hypomone!], w uprzejmości w duchu świętym, w nieobłudnej miłości, w Słowie prawdy, w mocy Bożej”. Aby wytrwać w tym wszystkim trzeba wielkiej wytrwałości, wielkiej ‘hypomone’, biblijnej cierpliwości.
Cierpliwość to więc czynienie woli Bożej, moc charakteru, w trudnych warunkach. Gdyby szukać przeciwieństwa tej cechy, to byłaby to chwiejność, słomiany zapał, niestałość. Ktoś szybko się zapala, pali się wysokim, pięknym płomieniem, ale szybko gaśnie. Wybuch zapału, ale co dalej? Brak wytrwałości, brak biblijnej cierpliwości.
Apostołowie są dla nas podwójnym przykładem. Najpierw negatywny: Gdy nasz Pan zbliżał się do końca misji, starał się ich przygotować. Mówił im prostym językiem, że idzie do Jerozolimy, że zostanie wydany w ręce grzeszników, że zostanie ukrzyżowany i że wszyscy uciekną tej ostatniej nocy. Co mówili uczniowie? Najpierw Piotr: „Panie! Ja nie tylko nie zgorszę się z ciebie, ale jestem gotowy iść z tobą do więzienia, a nawet na śmierć”. Inni nie chcieli być gorsi i też obiecywali Panu, że zachowają się bohatersko niezależnie od doświadczeń. Wiemy co było dalej, ale znajdujemy też zachętę w tym, że apostołowie się zmienili, a to znaczy, że cierpliwość można rozwijać.
W piątym rozdziale Dziejów Apostolskich opisane mamy głoszenie ewangelii przez Piotra i pozostałych, ich uwięzienie i to jak następnie postawiono ich przez Sanhedrynem. Jak czytamy Dz. 5:27-29 – „Po przyprowadzeniu zaś stawili ich przed Sanhedrynem.
I zapytał ich arcykapłan: Nakazem zakazaliśmy wam nauczać w imieniu Jezus, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie na nas ściągnąć krew tego człowieka. Piotr zaś z apostołami odpowiedział: Trzeba być posłusznym Bogu bardziej niż ludziom.” [później zebrała się rada, za apostołami wstawił się Gamaliel] Dz. 5:40-42 – „po czym przywołani apostołów, wychłostali ich, zabronili im mówić w imieniu Jezusa i zwolnili ich. Oni natomiast odchodzili sprzed oblicza Sanhedrynu, ciesząc się, że zostali uznani za godnych niegodnego potraktowania – dla imienia Jezus. Każdego też dnia w świątyni i po domach nie przestawali nauczać i głosić dobrej nowiny o Chrystusie Jezusie.”
Co za piękna przemiana, której dokonał duch święty i łaska Boża. I co za piękny przykład biblijnej cierpliwości, która jest radosna, zachowuje pogodę ducha, pomimo trudności i prześladowań. Cieszyli się i nie przestawali nauczać o Jezusie.
Największym przykładem cierpliwości jest oczywiście nasz Pan. Gdy rozważamy czasami kroki, które podejmował na swojej wąskiej ścieżce, jego zapieranie się siebie i świata, jego studiowanie Słowa Bożego, głoszenie go i praktykowanie, jego modlitwy, czuwanie i znoszenie zła, to widzimy, że w każdym z tych kroków konieczne było używanie samokontroli, a w trudnościach także cierpliwości.
Hebr. 12:1-3 – z UBG: „Skoro i my mamy wokół siebie tak wielką chmurę świadków, zrzućmy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas tak łatwo osacza, w cierpliwości [hypomone!] biegnijmy w wyznaczonym nam wyścigu; Patrząc na Jezusa, twórcę (albo: wodza) i dokończyciela wiary, który z powodu przygotowanej mu radości wycierpiał krzyż [tu mamy czasownik hupomeno, więc WYTRWAŁ krzyż, PRZETRZYMAŁ krzyż, tzn. niósł go naprzód, to znaczy, że pełnił wolę Ojca we wszystkich warunkach, w każdym bólu, sprzeciwianiu się szatana i złych ludzi itd.], nie zważając na hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga. Pomyślcie więc o tym, który zniósł tak wielki sprzeciw [tu znowu czasownik hupomeno, czyli WYTRZYMAŁ, PRZEZWYCIĘŻYŁ ten sprzeciw!] wobec siebie ze strony grzeszników, abyście nie zniechęcali się w waszych umysłach i nie ustawali.”
Cierpliwość zakłada nie ustawanie w trudnych sytuacjach. To nie nie tylko łagodne przyjmowanie. | W życiu różnych grup społecznych następuje coś takiego, że obiecują sobie lub innym dużo, a potem z wykonaniem jest czasami bardzo źle. Np. podczas wyborów politycy obiecują, że zmienią kraj, że naprawią Polskę, że coś ulepszą, że pchną wszystkie na inne tory, że otoczą opieką potrzebujących. A potem bardzo szybko zapominają o tym, co obiecywali i czasami z tych obietnic niewiele zostaje wykonane.
To dotyczy także nas. Bardzo często, szczególnie przy okazji Nowego Roku czy Pamiątki obiecujemy sobie, że będziemy postępować lepiej. Wiele mówimy, ale z wykonaniem jest gorzej. Bardzo często tym, czego nam brakuje jest nie dość mocne zwrócenie uwagi na cierpliwość i na to, że doświadczenia mają nam pomóc ją rozwijać. Za często widzimy tylko brzydkie opakowanie doświadczeń, a nie widzimy błogosławieństw kryjących się wewnątrz.
Chciałbym przywołać dwa przykłady cierpliwości z czasów bardzo trudnych. Chodzi o drugą wojnę światową. Celowo wybieram przykłady, które są dobrze znane, bo chcę żebyśmy zwrócili szczególną uwagę na biblijną cierpliwość czyli: „wytrwałość w czynieniu dobra pomimo przeszkód znoszonych z pogodą ducha”.
Brat Bielec. Ze względu na niebezpieczeństwo wielu braci usługujących zawiesiło swoją służbę w czasie wojny, bo nie można było pojechać, bo na każdym kroku groziło to śmiercią. Brat Bielec ze Lwowa swojej służby nie zawiesił. Jechał ciągle od zboru do zboru, gdzie mógł, wracał do domu i znowu jechał, bo znowu – w tych trudnych warunkach bracia szczególnie tej usługi potrzebowali. Wtedy właśnie potrzeba było i postawy, i słowa, które dodawałoby braciom otuchy. I brat Bielec to wytrwale robił. Kiedyś ze Lwowa pojechał do Łosińca i pociąg przyjeżdżał bardzo wcześnie rano. Nie było żadnych możliwości, żeby zawiadomić, że przyjedzie. To nie były dzisiejsze warunki. Brat Bielec musiał więc sam przyjść od pociągu. Jak opowiadał to brat Łagowski: „Jeszcze spaliśmy, gdy przyszedł i otworzyliśmy mu drzwi. W drzwiach stanął pobity, pokrwawiony, zmaltretowany człowiek. Gdy rozbieraliśmy go, tata umywał te rany, płakaliśmy nad nim, no a potem czegoś ciepłego się napił, położyliśmy go do łóżka i zasnął. U nas miało być zebranie, zaczęli bracia przychodzić, ojciec: «Ciiiii… Brat Bielec jest ciężko chory i u nas zebranie nie może być». Ale gdy tak któregoś z rzędu ojciec odprawiał, brat Bielec się nagle obudził i mówi: «Co, co ty mówisz? zebrania nie będzie? Bracia, zaraz się ubieram, będzie zebranie, oczywiście, ja po to tu przyjechałem». Wstał jak gdyby się nigdy nic nie stało, ubrał się, tylko było widać te sińce na czole, na policzkach, no ale właśnie, tą swoją postawą, a potem usługą, wlał tyle otuchy, że na zebranie bracia przychodzili z różnych stron, bo się bali, a potem poszli wszyscy razem. Wierzyli, że Pan czuwa nad nami, bo on tą swoją postawą i słowem przekazał taką otuchę braciom. Cierpliwości wam potrzeba, abyście wolę Bożą czyniąc, odnieśli obietnicę.”
Zobaczmy, że wszystko tutaj zaczyna się od tego, że brat Bielec nie rezygnuje mimo pierwszej przeszkody (początku wojny). Ale to co dzieje się później pokazuje już cierpliwość skrystalizowaną. Kiedy ciężko pobity, wybudzony, słyszy o odwołaniu zebrania, jego miłość do braci, wiara i wytrwałość protestują. On właśnie po to przyjechał aby służyć.
Drugi taki sztandarowy przykład to brat Jan Kudyba i jego rodzina. „W czasie, gdy nie było trudności, był skromnym, cichutkim bratem, gdy inni byli czasami bardzo bohaterskimi w swoim obiecywaniu, co oni to zrobią, gdyby te warunki nastąpiły. On był cichutki i skromny. Gdy przyszła okupacja, gdy przyszły bardzo trudne warunki bytowe, niebezpieczeństwo na każdym kroku, pojawiła się tam rodzina uciekinierów z Łodzi, jak się później okazało komunistów. Składała się z rodziców i małego chłopca. Nie mieli gdzie się podziać, nie mieli nic i akurat na swojej drodze, ku ich szczęściu, spotkali brata Kudybę. Brat Kudyba przygarnął ich do siebie, pomimo że nie było gdzie. Był to niewielki domek z dwoma małymi pokojami i kuchnią, a sama rodzina składała się z sześciu osób. Przygarnął ich do siebie, a oni potrzebowali wszystkiego, pościeli, jedzenia, nic nie mieli. A tu też były trudne warunki. Każdy inny powiedziałby: <<no ja nie mogę, no bo jak to zrobić?>>. Ale dzięki temu, że przygarnął ich do siebie oni zaczęli (trochę z konieczności) chodzić na zebrania, a potem po wielu perypetiach życiowych stali się naszymi braćmi w Panu… Mało tego, gdy przygarnął tę rodzinę, we wsi była rodzina żydowska, która miała niewielki dom, sklepik… Niemcy wpadli, złapali tę rodzinę, wyprowadzili do pobliskiego lasu i rozstrzelali. Ale dwóch chłopców z tej rodziny bawiło się poza domem, dwóch żydowskich chłopców zostało. Gdy dowiedzieli się, że Niemcy zamordowali ich rodziców, ich siostry, w panicznym strachu, przerażeni, zapłakani, uciekli do lasu. Brat Kudyba poszedł wieczorem, odszukał ich w tym lesie, a że do domu już ich nie mógł ich przyprowadzić, razem z innym braterstwem przechowali tych dwóch chłopców przez całą okupację. Znowu trzeba im było wszystko dać i ukryć.”
Tu oczywiście znowu Kudyba mógłby odmówić i tej pierwszej rodzinie, i później nie znaleźć tych chłopców. Nikt nie mógłby go winić. Jednak Boża miłość w nim powiedziała mu, że trzeba coś zrobić. Duch mądrości pozwolił mu znaleźć sposób. Miał motywację, ale to cierpliwość wprowadzała te plany w czyn, mimo wielkich trudności. Cierpliwość nie zawsze oznacza to samo. Nie zawsze jest to tak wielki heroizm, częściej zwykły szary dzień codzienny, ale uważam, że najlepiej patrzeć na duchowy Mount Everest, bo wtedy dojdziemy jak najwyżej na nasze osobiste pagórki. My nie mamy się zniechęcać, nawet jeśli tej cierpliwości jest bardzo mało. Zamiast tego lepszą metodą jest modlić się o więcej cierpliwości. Jednak w tych modlitwach pamiętajmy, że cierpliwość to czynienie woli Bożej w trudnych warunkach, a Bóg odpowie na swój sposób: przez łaskę i warunki.
Kiedy więc modlimy się o moc charakteru, o wytrwałość, pamiętajmy o tym i traktujmy to, co nas spotyka, jako Boską odpowiedź. Bóg wie, że jesteśmy prochem, Bóg wie, że mamy słabości. Bóg przebacza nam nasze upadki. Ale to, czego Bóg chce, to pełnienie Jego woli na ile możemy. A Bóg dostarczy nam i zachęty, i przykładów, i oczywiście swojej pomocy przez różne opatrzności, których nawet byśmy nie wymyślili. Musimy tylko mieć otwarte duchowe oczy i duchowe uszy. Jak to gdzieś przeczytałem: „Każdy cud w Biblii rozpoczął się jako problem”.
Otwórzmy Łuk. 8:15. Może z BT: „W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swoją wytrwałość.”; a werset 13: „Na skałę pada u tych, którzy, gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują.”
Nasz Pan pokazuje tu dwie grupy słuchaczy: jedni słuchają i drudzy słuchają. Tylko, że jedni słuchają i zapalają się do pełnienia woli Bożej, ale gdy przychodzą trudności: odstępują, załamują się a drudzy wydają owoc przez swoją wytrwałość. W duchowym owocowaniu, tym, co różni wygranych od przegranych, nie jest talent, a wytrwałość.
Tylko przez wytrwałość możemy rozwijać charakter i otrzymać zwycięstwo.
Łuk. 21:19 – „W cierpliwości waszej posiadajcie [albo: zachowajcie] dusze wasze [wasze życie, waszą istotę, wasze istnienie, waszą osobowość – każde znaczenie dobre]”.
Z pewnością, gdy przychodzi taka trudna trasa na naszej drodze życia, gdy włączamy cierpliwość jako ten napęd na 4 koła, to zużywamy więcej siły, więcej paliwa. Według Biblii tym paliwem jest Boże słowo, ale tylko, gdy przyjmowane jest w szlachetnym i dobrym sercu, tzn. w miłości do prawdy, z pragnieniem rozwijania ducha prawdy. Kiedy są jakieś duże problemy to także od tego będzie zależało, czy nasza wytrwałość wykona swoje dzieło. „Czy traktuję Biblię jak paliwo?”
Biblijna cierpliwość bez miłości do Pana, do Prawdy, do braci i do bliźnich, posiada nadal swoje jądro, którym jest wytrwałość. To czego brakuje to czynienie dobra w pogodnym duchu. W ten sposób rozwija się nierozsądna wytrwałość: upór, zbytnia stanowczość, zanik miłości kosztem rygoryzmu i fanatyzmu. Taką wytrwałość, taki upór, posiada szatan i upadli aniołowie. Taką wytrwałość posiadają często głosiciele błędu. Lecz taka wytrwałość może urosnąć także w nas, jeśli nie będziemy starali się o równowagę naszego charakteru. Cierpliwość zawsze musi współdziałać z miłością.
Dlatego tak ważne jest patrzenie na Pana Jezusa: jak On był wytrwały w czynieniu dobra, w jakim pogodnym duchu to czynił (bo widział cel swoich wysiłków), jak czynił to mimo niesprzyjających okoliczności. Nie ma lepszego wzoru, patrzmy na Pana.
W obu Listach do Tymoteusza Apostoł Paweł zachęca Tymoteusza żeby staczał dobry bój wiary i uchwycił się żywota wiecznego. Jedna z zachęt, zawarta w 2 Tym. 2:12, brzmi w przekładzie Biblii Gdańskiej: „Jeśli cierpimy, z nim też królować będziemy”. Znów jest tutaj w oryginale słowo „hypomeno”. Nie znaczy to więc, że mamy tylko długo i nieskwapliwie znosić różne przykrości; „przecierpieć”.Chodzi o to, że przy pomocy cierpliwości – z pomocą naszego Pana – mamy przezwyciężać nasze duchowe walki i postępować naprzód w dobrych uczynkach pomimo trudności, z pogodą ducha. A wtedy czeka nas odpowiednia dla nas nagroda.
Wróćmy na koniec do podstawowego wersetu: „Albowiem cierpliwości wam potrzeba, abyście wolę Bożą czyniąc, odnieśli [tzn. odziedziczyli / zdobyli] obietnicę” (Hebr. 10:36).
To, co chciałem podkreślić, to myśl, że nieskwapliwość i długie znoszenie nie wystarczy, żeby czynić wolę Bożą i zdobyć to, co Bóg obiecał wiernym. Za to widać wyraźnie, że biblijna cierpliwość jest tą siłą napędową i mocą, która na to pozwoli.
Czynienie woli Bożej to przede wszystkim rozwijanie charakteru na podobieństwo Chrystusowe, a więc przede wszystkim rozwijanie miłości. Wiemy, że częścią tej miłości faktycznie jest rozwijanie długiego znoszenia. Jednak, gdy już wejdziemy na pewien poziom miłości, na nasz pagórek rozwijania charakteru, znowu potrzebna jest biblijna cierpliwość; ta wytrwałość w czynieniu dobra wśród znoszonych pogodnie trudności, to ona pozwoli nam pozostać i umacniać się na tym pagórku. O królu Ezechiaszu napisane jest (2 Kron. 32:5), że „nabrawszy odwagi, naprawił wszystkie zburzone mury, wzniósł na nich wieże, a na zewnątrz [zbudował] drugi mur”. W biblijnej symbolice mur to moc charakteru. Samokontrola to pierwszy mur. A cierpliwość to drugi mur. Zobaczmy, gdzie jesteśmy w naszym budowaniu, nabierzmy odwagi i naprawmy to, co możliwe. Bóg pomoże wiernym.
Długie znoszenie nie ma tak ważnego miejsca, bo jest zaletą bierną, a nie czynną. Jeśli więc chcemy zdobyć zwycięstwo, musimy mieć długie znoszenie, ale przede wszystkim musimy prowadzić podbój nas samych. Nie możemy stanąć w pół drogi, nie ma sensu i czasu rozpaczać nad tym, co się nie udało. Nie ma sensu poddawać się rozpaczy i zniechęceniu. Spójrzmy na obietnice Słowa Bożego. Oddajmy Bogu chwałę za Jego dobroć i łaskę. Zwróćmy uwagę na ludzi wokół nas i starajmy się ich uszczęśliwiać, pomagać, a nie szkodzić. A dziś przede wszystkim rozważmy jak jest z naszą biblijną cierpliwością i zróbmy wszystko, by tę cechę rozwijać.
—-
3115 μακροθυμία, makrothymía (rzeczownik) Rzm 2:4 Rzm 9:22 2 Ko 6:6 Gal 5:22 Efz 4:2 Kol 1:11 Kol 3:12 1 Tm 1:16 2 Tm 3:10 2 Tm 4:2 Żyd 6:12 Jak 5:10 1 Pi 3:20 2 Pi 3:153114 μακροθυμέω makrothyméō (czasownik) Mat 18:26 Mat 18:29 Łuk 18:7 1 Ko 13:4 1 Te 5:14 Żyd 6:15 Jak 5:7 Jak 5:7 2 Pi 3:93117 μακρός makros (przymiotnik) Mat 23:14 Mar 12:40 Łuk 15:13 Łuk 19:12 Łuk 20:47 _______________________________________MAKROTHYMIA = nieskwapliwość, długie znoszenie spokojna, nieżywiąca urazy postawa człowieka w okolicznościach wywołujących naturalne rozdrażnienieHYPOMONE = cierpliwość, wytrwałość siła charakteru, przez którą człowiek – dzięki wytrwałości pośród przeszkód, które znosi radośnie – idzie naprzód, wzmacniając samokontrolę w czynieniu dobrze
|
5281 ὑπομονή, hypomoné (rzeczownik) Łuk 8:15 Łuk 21:19 Rzm 2:7 Rzm 5:3 Rzm 5:4 Rzm 8:25 Rzm 15:4 Rzm 15:5 2 Ko 1:6 2 Ko 6:4 2 Ko 12:12 Kol 1:11 1 Te 1:3 2 Te 1:4 2 Te 3:5 1 Tm 6:11 2 Tm 3:10 Tyt 2:2 Żyd 10:36 Żyd 12:1 Jak 1:3 Jak 1:4 2 Pi 1:6 2 Pi 1:6 Obj 1:9 Obj 2:2 Obj 2:3 Obj 2:19 Obj 3:10 Obj 13:10 Obj 14:125278 ὑπομένω hypomenó (czasownik) Mat 10:22 Mat 24:13 Mar 13:13 Łuk 2:43 DzA 17:14 Rzm 12:12 1 Ko 13:7 2 Tm 2:10 2 Tm 2:12 Żyd 10:32 Żyd 12:2 Żyd 12:3 Żyd 12:7 Jak 1:12 Jak 5:11 1 Pi 2:20 1 Pi 2:20 |
Jeszcze jedno świadectwo o cierpliwej miłości: „Co miłość może zrobić w życiu człowieka? Pewna nasza siostra wyszła za mąż za chłopca światowego, który miał skłonność do alkoholu. Potem oczywiście tej skłonności nie mógł się wyzbyć. Bardzo często po pracy, zamiast zająć się rodziną, dziećmi, był w niedyspozycji. Mały chłopiec kiedyś mówi: Mamusiu! Dlaczego my nie możemy pójść z tatusiem na spacer, bo dla chłopca ten autorytet ojca, dlaczego my nie możemy pójść z tatusiem na spacer tak jak inne dzieci? A mama mu mówi: słuchaj, nasz bardzo dobry, kochany tatuś też sprawi nam kiedyś taką przyjemność, pójdzie z nami na spacer, jak tylko będzie mógł. No, a on tam gdzieś taki trochę zamroczony, w którymś tam następnym pokoju, słyszał te słowa swojej żony, która mówiła do syna i to go tak poruszyło, że to są słowa zawierające taką głębie miłości, ze następnego dnia serdecznie przeprosił swoją żonę za to wszystko, co było dotychczas, a po jakimś czasie poświęcił się Bogu na służbę i jest naszym gorliwym bratem.”
Dziękuję za budujący wykład. Jestem świadom tego jak bardzo potrzebna jest nam cierpliwość. Często proszę Boga aby mi jej przymnożył i tak jak powiedziałeś w wykładzie On to czyni dopuszczając różne trudności na mojej drodze w zbliżaniu się do Niego a przede wszystkim pomaga mi zrozumieć, że to jest moje ćwiczenie abym wzrastał w cierpliwości. Czasami wydaje mi się że nie podołam ale wówczas czuję wyraźnie pomoc ze strony naszego Boga. Bóg nas bardzo kocha bardziej niż ziemski ojciec i On wie bardziej od nas jak nas wzmacniać, korygować.