Witamy wszystkich w trzeciej części serii „ABC chrześcijańskiego rozwoju”. Wykład nosi tytuł: Trening chrześcijanina. Mówi Dawid Stopiński z Wrocławia. (Nagrane 21 lutego 2022 r.)
Zdecydowana większość dzisiejszych czytelników Pisma Świętego ma trudność w dostrzeżeniu, że pierwotnym Planem Boga było uczynić Ziemię wiecznym mieszkaniem dla człowieka, napełnić ją dobrymi, doskonałymi ludźmi. Gdy człowiek zgrzeszył, Boże plany nie upadły, lecz w Swojej mądrości Bóg miał przygotowany plan innej drogi ich zrealizowania. Bez wchodzenia w szczegóły, jego centrum stanowi SZCZEGÓLNA EPOKA, podczas której cała ludzkość będzie podnoszona z grobu, i wprowadzana w prawdziwą znajomość Boga, jego dzieł, zasad, celów, no i zapraszana do podjęcia współpracy uwalniającej od dotychczasowego zniewolenia. Każdy będzie mieć zapewnioną niezbędną pomoc, wsparcie, uleczenie, uzdrowienie ciał, duszy i serca, upragniony pokój, bezpieczeństwo, a także prawdziwe odpowiedzi na wszystkie pytania, wątpliwości, rozterki.
Ten cudowny ratunek trudno wyrazić słowami pozwalającymi w pełni ogarnąć jego doniosłość. Prorocy porównywali ową Epokę m.in. do pustyni, która zakwitła, do dnia rozpraszającego mrok nocy, do schronienia przed wysuszającym wiatrem, do cienia potężnej skały, do krynicy wód wytryskującej na wyschniętych terenach. Gdy przyszedł Jezus, treścią swojego życia uczynił opowiadanie o nadchodzącym Królestwie [nawet jego wrogowie mówili: żaden człowiek nie mówił tak jak ten]. Różnymi cudami przybliżał niezwykłość i świetność zapowiadanej Epoki. Główna prośba modlitwy, jaką pozostawił swoim naśladowcom brzmi: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi”.
Apostoł Paweł zwrócił uwagę (Rzym 8:19-23), że w istocie całe stworzenie wzdycha, boleje, tęskni za jakimś prawdziwie boskim rządem, który przyniesie ludzkości upragnioną wolność – wolność od grzechu, zła, niesprawiedliwości, wojen, bólu, łez, umierania, śmierci. To ten czas, o którym mówił Apostoł Jan w Apokalipsie:
Obj. 21:3-5 – I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi, i otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe,
Bóg wyznaczył na ową Epokę jedynego pośrednika pomiędzy ludzkością a Nim – Jezusa. Zadaniem pośrednika jest pogodzić zwaśnione strony, aby ostatecznie nie potrzebowali pomocy pośrednika. Inaczej mówiąc – jego zadaniem jest przywrócić stan sprzed waśni. W tej waśni zawinił człowiek, i to człowiek musi powrócić do swojego pierwotnego stanu. Jezus otrzymał wszelką moc, zdolności, (nawet wywyższenie do natury Boskiej, jaką dotąd posiadał jedynie Bóg), dostał władzę, niezbędne uprawnienia, aby wprowadzić ludzkość na ową powrotną drogę, i aby udzielić im wszelkiej niezbędnej pomocy.
I dochodzimy do kluczowej dla chrześcijan kwestii: otóż Bogu upodobało się, aby Jezus w tym przyszłym dziele nie działał sam, lecz miał odpowiednich współpracowników, pomocników. Żeby stać się pomocnikiem Jezusa, nie wystarczy powiedzieć: „Alleluja, wierzę w Jezusa”. Jak w przypadku każdej pracy, najpierw należy:
- przejść niezbędny kurs, szkolenie, trening, zaprawę, które dostatecznie wykształcą, przygotują, przyuczą, uczynią odpowiednim do danej pracy,
- oraz przejść wszelkie próby, kontrole, sprawdziany, egzaminy, które ową gotowość potwierdzą.
Zanim miała nastąpić Epoka Królestwa, najpierw należało przygotować i wypróbować kadrę królestwa, odpowiednich pomocników. Dlaczego Jezus nie założył swojego Królestwa zaraz, gdy zmartwychwstał? Właśnie dlatego. Dlaczego – mimo upływu już niemal 2000 lat wciąż go nie założył? Właśnie dlatego.
Nadmienię, że Biblia mówi o różnych grupach pomocników. Chrześcijanie najczęściej dostrzegają jedynie główną, najważniejszą grupę tzw. Oblubienicę / Małżonkę Chrystusową. Tymczasem są inne, np. panny (towarzyszki Oblubienicy). Inna grupa – to ludzie podobni Janowi Chrzcicielowi, o którym sam Jezus stwierdził, że choć to wierny i dobry człowiek, to nie będzie nawet najmniejszym uczestnikiem królestwa Niebios.
Mat. 11:11 – Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela, ale najmniejszy w Królestwie Niebios większy jest niż on.
I niezależnie od ilości i grup tych pomocników, najistotniejsze jest, że każdy z nich musi być odpowiednio ukształtowanym i wypróbowanym. Dlaczego? Aby rzeczywiście mógł pomagać. Temu ukształtowaniu i wypróbowaniu jest poświęcona niniejsza seria: ABC rozwoju chrześcijanina.
W latach szkolnych brałem udział w szkoleniu dot. udzielaniu pomocy innym. Jedna z najważniejszych wpajanych nam zasad brzmiała: najpierw udzielasz pomocy samemu sobie, zanim będziesz zdolny i gotowy udzielić jej komukolwiek innemu. Inaczej mówiąc: jeśli jest wypadek, najpierw sprawdź siebie, opatrz własne rany, w ten sposób uratujesz przynajmniej jedną osobę – siebie. Nie jest to egoizm, lecz rozsądek, bowiem podejmując akcję ratunkową wobec innych, musisz najpierw zrobić wszystko, by nie zaszkodzić ratowanemu. „Primum non nocere”, czyli „po pierwsze nie szkodzić” to jedna z naczelnych zasad etycznych w medycynie.
Dokładnie o to samo chodzi w chrześcijańskim rozwoju – najpierw pomóż sobie, a być może staniesz się gotowym i zdolnym uczestniczyć w udzielaniu pomocy innym.
W poprzednich częściach owej serii Wiktor wskazał, że najważniejszym jest dostrzeżenie i przyznanie, że jestem rannym, umierającym, że potrzebuję pomocy, uratowania. Wówczas dopiero mogę dostrzec w Jezusie mojego osobistego ratownika, zdolnego udzielić mi niezbędnej pomocy. I wchodzę w taką relację z Nim, gdzie pozwalam, aby przeprowadził cały proces mojego uleczenia. Składa się z pouczania (przekazywania wiedzy), przetykanego próbowaniem (czy pojąłem), oraz opatrznościowym karaniem w celu poprawy. I trwa aż osiągniemy odpowiedni poziom, niezbędny, aby stać się doskonale przygotowanymi do każdej przyszłej pracy w Królestwie Jezusa.
2 Tym 3:16,17 – Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości; aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany
Pieczęcią tego rozwoju nie jest wiedza, lecz serce, charakter, świadczący o prawidłowym zastosowaniu zdobytej wiedzy.
Dzisiaj chcę zachęcić, aby na ten trening chrześcijanina spojrzeć oczami Apostoła Piotra. Był to – jak sam mówił – ulubiony temat jego kazań, listów, zachęt i napomnień. Zapisany jest w jego 2 liście – 2 Piotr 1:5-12. Wersety te odczytamy i przeanalizujemy za chwilę.
Najpierw coś o trenowaniu.
Trening to jedna z technik rozwoju, doceniana we wszystkich dziedzinach życia, grzesznych i niegrzesznych, dobrych i złych. Prawdę mówiąc, tylko trenujący liczą się na tym i w przyszłym świecie.
Wybór dziedziny, umiejętności, zdolności, jakie się chce rozwinąć jest jedną z najbardziej fundamentalnych decyzji kształtujących całe życie. Nie można być świetnym we wszystkim. Każdy sportowiec (i nie tylko sportowiec), który chciałby być uznanym za mistrza, musi wybrać dziedzinę, w jakiej chce to mistrzostwo uzyskać. Leniwiec nie wybierze żadnej, a głupiec w swojej pysze sięgnie po wiele dziedzin. Pierwszy przeminie niezauważony, a drugi wyśmiany.
Oczywistą jest sprawą, że w obecnym złym świecie wybitność w dziedzinach przemijalnych (najczęściej niestety złych) jest najbardziej doceniana. Słowo Boże nazywa taką wybitność „światowością” lub „głupstwem”. Wcale nie jest jednak łatwo uzyskać sukces w tym świecie, trzeba dużo trenować, aby pokonać innych (inne „szczury”).
Są jednak dziedziny niepopularne dla tego świata, pogardzane i wyszydzane. Właściwie znajdują się w podziemiu informacyjnym, w lochach zapomnienia, w jaskiniach mroku. Uważane za poniżające, godne wykpienia, zignorowania. Zajmowanie się nimi jest hańbą dla tego świata. A interesujących się nimi ten świat uważa za głupców i szaleńców. Taką dziedziną jest poświęcenie dla Boga, zupełne naśladowanie Jezusa. Pismo Święte uczy jednak, że ten świat skończy się. Że obecny porządek społeczno-religijny przeminie, ustępując miejsce nowemu, który nigdy się nie skończy. W tym przyszłym świecie będzie zupełnie na odwrót. Dziedziny dziś wzgardzone będą pożądaniem narodów, a grzeszne, złe staną się hańbą. Mistrzostwo w dziedzinie dziś wzgardzonej, będzie chwałą nieprzemijającą w przyszłości. Czy nie wydaje się być, zatem rozumną rzeczą zainwestować w dziedzinę, która nie przeminie nigdy, a tytuły i nagrody w niej zdobyte nigdy nie zostaną odebrane?
Myślę, że zwracam się do takich, którzy już to zrozumieli i wybrali. Dla tych, co się zastanawiają sparafrazuję zachętę wyrażoną przez Jozuego: „wybierzcie sobie dziś, co chcecie trenować, ale ja i mój dom trenować będziemy dla Boga”. Dla zachęty, zdopingowania wyrażę następującą myśl: jeśli już dziś, Pan Bóg daje komuś sposobność rozpoznania najlepszej dziedziny do trenowania, oznacza to, że uważa go za zdolnego do stania się zwycięzcą w tej najlepszej dziedzinie.
Celem treningu jest uzyskanie maksymalnego poziomu sprawności w danej dziedzinie, jaką dana osoba jest zdolna uzyskać.
Każdy trening składa się z powtarzającego się ciągu etapów:
- ćwiczenia rozwojowe (przez moment będziemy lepsi niż przed ćwiczeniem)
- ćwiczenia wytrzymałościowe (utrwalające osiągniętą umiejętność)
- ćwiczenia sprawdzające (czy osiągnięta umiejętność jest trwałą, niezmienną)
Niezwykle ważną sprawą jest wybrać właściwego trenera do danej dziedziny. Mistrz kuchni nie będzie odpowiednim trenerem koszykówki. Mistrzem chrześcijanina jest Jezus.
Łuk. 6:40 – Uczeń nie jest nad mistrza; ale każdy, kto doszedł do doskonałości, będzie jak mistrz jego.
Mat. 23:10 – Nie nazywajcie się też: mistrzami, bo macie jednego tylko Mistrza – Chrystusa.
Lubię myśleć o Panu Jezusie, jako o trenerze. Gdy o Bogu można myśleć, jako o właścicielu „klubu” – czyli tym kto wybiera zawodników do przeszkolenia, tym kto wybiera lud Boży, – tak o Panu Jezusie można powiedzieć, że jest trenerem który ma zrealizować Boskie zamiary wobec wybieranych zawodników.
Trener to ktoś, kto zdobył już mistrzostwo, kto nie ma sobie równych w danej dziedzinie, jest tym, kto dokładnie rozumie, co trzeba przejść i co trzeba wykonać, aby zostać mistrzem. Jest to osoba, która dysponuje wiedzą skutecznie zamienioną w praktykę. Kto może być lepszym nauczycielem niż mistrz? Trener to taki nauczyciel, którego bardzo interesuje praktyczne zastosowanie przekazanej uczniowi wiedzy. To ten rodzaj nauczyciela, który chce wykształcić i ducha indywidualizmu, rywalizacji, ducha walki, ducha zwycięstwa i równocześnie ducha kooperacji, ducha współpracy, solidarności, jedności. Trener to ktoś, kogo bardzo interesuje samopoczucie, stan psychiczny, równowaga emocjonalna, wewnętrzna motywacja ucznia. Trener to ktoś, kto znakomicie rozpoznaje możliwości, zdolności, umiejętności, skłonności ucznia i do nich dostosowuje nauczanie.
Nasz Pan, jako trener dobiera najlepsze ćwiczenia indywidualnie dla każdego z nas: i te rozwojowe, i wytrzymałościowe, i sprawdzające. „On zna, jakim jesteśmy ulepieniem”, często konsultuje naszą drogę treningową i jej szczegóły z naszym właścicielem (Bogiem).
W ćwiczeniach rozwojowych nie wkłada na nasze barki nawet grama za dużo niż możemy unieść.
W ćwiczeniach wytrzymałościowych nie pozwala, aby dane ćwiczenie trwało nawet sekundę za długo niż możemy znieść.
W ćwiczeniach sprawdzających skutecznie sprawdza trwałość osiągniętej umiejętności lub jej nietrwałość.
Obok planu ćwiczeń bardzo ważnym jest dobór właściwej diety. Nasz trener dokonuje takiego doboru. Zapewnia urozmaicone pożywienie (7 rodzajów pokarmu biblijnego – doktryny, obietnice, napomnienia, przykazania, proroctwa, historie, typy) dobrze połączone i dobrze podzielone, przygotowane, w odpowiednich proporcjach i wielkościach. Każdy posiłek jest „na czasie” – w najbardziej odpowiednim momencie. Bardzo ważne jest, że nie wolno samemu diety zmieniać, nie wolno dodawać jakichkolwiek produktów, a szczególnie przyjemnych dla naszego podniebienia. One są słodkie tylko w ustach, potem już sieją zniszczenie. Nasz trener dokładnie wie, kiedy czas na odpowiednie słodycze, i kiedy czas na ucztę pełną „tłustości i wystałego wina”.
Jan. 6:27 – Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy: na nim, bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją.
Każdy trener również wie, kiedy pozwolić na odpoczynek i jaki.
Mat. 11:28 – Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie.
Ps. 94:12-13 – Błogosławiony mąż, którego Ty wychowujesz, Panie, Którego uczysz zakonu swego, aby mu dać odpocznienie po dniach niedoli (…).
CZEGO NIE LUBI BÓG (WŁAŚCICIEL LUDU BOŻEGO) U SWOICH ZAWODNIKÓW?
Przyp. 6:16-19 Sześć jest rzeczy, których nienawidzi Pan, a siódma jest obrzydliwością duszy jego:
– oczy wyniosłe [lepiej wiem niż trener co potrzebuję, i jak inni powinni trenować],
– kłamliwy język [okłamuję trenera, jestem mu niewierny (zdrajca)],
– ręce przelewające krew niewinną [niegodnie wykorzystuję słabość innych dla zdobycia chwały dla siebie]
– serca, knujące złe plany [uczeń planujący wykorzystać zdobyte umiejętności w złych celach]
– nogi, co spieszą by popełnić zło [uczeń starający się stosować złe metody (nie od trenera) w swoich praktykach]
– świadka fałszywego, co kłamie [okłamuję w celu szkodzenia innym (zawiść)]
– tego, który sieje rozterki (niezgodę) między braćmi [suma wszystkich sześciu, świadome podburzanie przeciwko treningowi, trenerowi, sobie itp.].
CZEGO NIE LUBI TRENER (JEZUS) U TEGO, KOGO TRENUJE?
- sięgania po używki (niedozwolony doping, czy nie można inaczej zdobyć nagrody, czy nie ma krótszej drogi itp.? Kuszenie Pana Jezusa na pustyni)
Mat. 4:8-9 – Znowu wziął go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon.
- braku systematyczności („ciągłe się uczenie i nigdy nie osiągnięcie znajomości” – umiejętności, życie poniżej swoich zdolności i możliwości)
2 Tm 3:6-7 – Z takich bowiem są ci, co wślizgują się do domów i przeciągają na swą stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane pożądaniami różnego rodzaju, takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy.
- sięgania po inne dziedziny („ale jedno czynię”, „dwoisty umysł”, służenie „staremu adamowi”, „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”)
Filip. 3:13 – Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną,
- nieposłuszeństwa i niewdzięczności (trener woli pracować z tym, kto ma „ochotne serce”)
2 Kor. 9:7 – Każdy, tak jak sobie postanowił w sercu [niech czyni], nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje.
- brak wiary w sukces (wiara najważniejszym czynnikiem i podstawą osiągnięcia najmniejszego nawet sukcesu) Zawodnik bez wiary w zwycięstwo nigdy nie wystartuje, choćby nawet był w szczytowej formie.
Hebr. 4:1-2 – Tak długo, jak jeszcze obietnica wejścia do odpoczynku jego trwa, żyjmy w bojaźni, aby nikt z was nie okazał się opieszały. Bo otrzymaliśmy Dobrą Nowinę o tym na równi z nimi; lecz słowo, jakie usłyszeli, nie przydało się im na nic, bo słuchając nie łączyli z nim wiary.
A teraz odczytajmy zapisany krótki przepis szkoleniowy od naszego trenera, sprawdzony i zalecany przez Piotra.
2 Piotr. 1:5-7 (BG) – Ku temu tedy samemu wszelkiej pilności przykładając, przydajcie do wiary waszej cnotę [nadzieję zwycięstwa], a do cnoty umiejętność [poznanie, tj. wiedzę]; a do umiejętności powściągliwość [samokontrolę], a do powściągliwości cierpliwość [wytrwałość, kontrola w przeciwnościach], a do cierpliwości pobożność [odpowiedni stosunek do Boga i Chrystusa]; a do pobożności braterską miłość [odpowiedni stosunek do bliźnich], a do miłości braterskiej łaskę [miłość bezinteresowną, tj. umiłowanie i ochocze wykonywanie wszystkich ćwiczeń i poleceń] .
Metoda stopniowego dodawania nowych elementów prowadząca do praktycznych, rozwijających efektów. Zwróćmy uwagę na kolejność „dodawania”, na pewien cykl, i jego poszczególne etapy
Oczywistym jest, że bez wiary nie można podobać się Bogu. Każdy chrześcijanin musi rozpocząć od wiary. Jej rozwój doprowadza do osiągnięcia wiary poświęcającej, i do uchwycenia się nadziei zwycięstwa. Cudowne obietnice i zapewnienia Bożej pomocy są elementem niezwykle nas motywującym do działania. Jesteśmy głodni jego wskazówek, jego pouczeń, jego rad – i to przyprowadza nas do wiedzy Słowa Bożego. Poznajemy najlepsze wskazówki pomagające w realizowaniu poświęcenia i staramy się być im posłuszni – najpierw w sprzyjających okolicznościach (rozwijając samokontrolę) a następnie niesprzyjających okolicznościach (rozwijając wytrwałość). W tych sukcesach i porażkach praktycznie uczymy się właściwie czcić Boga i Pana Jezusa, oraz odpowiednio oceniać i służyć bliźnim. Jeśli to wszystko robimy szczerze i ochoczo, wytwarza to w nas miłowanie tych wszystkich zasad, rad, wskazówek, a przez to stają się one nam lżejsze i łatwiejsze w wykonywaniu. I wówczas nasza wiara wzrasta, nadzieja zwycięstwa jest obfitsza, a w naszym poznaniu rad Bożych postępujemy do przodu. Tym samym mamy więcej do praktykowania w każdej sytuacji życia, bardziej czcimy Boga i miłujemy braci, a rozbudzona większa miłość do zasad czyni nas bardziej radosnymi i bardziej wierzącymi. I tak kolejno, kolejno coraz bardziej „przydajemy” w tym rozwoju, a nasz trener, co jakiś czas dodaje nam ćwiczenia sprawdzające trwałość zdobytych umiejętności, i sprawiedliwie nas ocenia.
Kolejne wersety mówią o błogosławieństwach, jakie wynikają z trenowania
2 Piotr. 1:8-11 – Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają [w obfitości będą], to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni [bezowocnymi] w poznaniu [znajomości] Pana naszego Jezusa Chrystusa. Kto zaś ich nie ma, ten jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał, że został oczyszczony z dawniejszych swoich grzechów. Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie. W ten sposób będziecie mieli szeroko otwarte wejście do wiekuistego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. [BG: Tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.]
Jest tu wymienionych pięć błogosławieństw wynikających z poddania się temu treningowi:
- Bóg usunie w nich niemożność owocowania (upadły człowiek nie umie przynosić pożytecznego owocu, jest próżny i niepożyteczny)
- Bóg wytworzy w nich owocność (człowiek poświęcony Bogu przynosi prawdziwie pożyteczne owoce)
- Bóg za usilne starania uczyni ich mocnymi (pewnymi) w powołaniu, jakiego dostąpili
- Bóg zachowa ich od upadku
- Bóg da im obfite wejście do wiecznego Królestwa (z honorami)
Piąte wymienione błogosławieństwo – obfite wejście do wiecznego Królestwa ma być „dane”. W języku greckim jest użyte dokładnie to samo słowo jak w wersecie 5. Czyli, jeśli będziemy „przydawać”, tak jak w wersetach 5-7, Bóg „przyda” (od siebie) to, co mówi werset 11. Będzie to zupełnie odpowiadające rozwiniętemu charakterowi, jego pięknu, i jego czystości.
Chciałbym podkreślić jeszcze ważny warunek osiągnięcia tych błogosławieństw: nie tylko, że mają być wszystkie wyćwiczone, rozwinięte, to jeszcze mają być „w obfitości”. Oznacza to, że mają być najważniejszymi, czyli kontrolującymi, niepoddanymi, nie podległymi żadnej innej zalecie czy łasce charakteru. Werset 9 wskazuje na to, co się dzieje, gdy ktoś nie trenuje, kto zapomina o trenowaniu. I Pan na pewno to sprawdzi w odpowiednich doświadczeniach – czy i co sprawuje w naszym charakterze prawdziwą kontrolę.
Na koniec Apostoł Piotr powiada:
2 Piotr. 1:12 – Dlatego zamierzam zawsze przypominać wam te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie.
Dzisiaj mam przywilej przypomnieć te sprawy (jak kiedyś Apostoł), „chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie”. Jednak już za chwilę usiądę razem z Wami, i wiem, że sam potrzebuję, ·aby mi o tym przypominano, i to być może częściej i więcej niż Wam.
Na koniec chciałbym jeszcze raz przypomnieć ten cykl, rytm zasadniczego treningu rozwojowego,
Wiara rozwija Nadzieję zwycięstwa, ta szuka Wiedzy (Prawdy), wiedza prowadzi do Praktykowania jej w sprzyjających (Samokontrola) i niesprzyjających okolicznościach (Cierpliwość), rozwijamy w nich właściwy stosunek do Boga i Chrystusa, oraz do Braci, a rozbudzona w nas Miłość do zrozumianych i praktykowanych zasad wznosi nas do wyższej wiary, większej nadziei zwycięstwa, pozwala więcej zrozumieć, lepiej praktykować nowo poznane zasady – w sprzyjających i niesprzyjających okolicznościach, bardziej czcić Boga, bardziej miłować braci,
i rozbudzać w sobie miłość do tych zasad i ich praktykowania. To wnosi nas na nowy poziom wiary itd….
Rz 1:16-17 Nie wstydzę się bowiem Ewangelii, gdyż jest ona mocą Bożą sprowadzającą zbawienie na każdego, kto wierzy, najprzód na Żyda a potem na Greka. Ukazuje się bowiem w niej sprawiedliwość Boża, „z wiary w wiarę” – tak, jak to jest napisane: „a sprawiedliwy z wiary żyć będzie” [Hab. 2:4].
Pomagajmy, więc sobie wzajemnie w tym treningu, bądźmy sobie pomocą a nie przeszkodą, słuchajmy rad i wskazówek naszego trenera – i dodawajmy, dodawajmy, dodawajmy. Oby Pan wszystkim nam również dodał hojnego wejścia do wiecznego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.