Głód Biblii w ZSRR \ Darczyńcy z zachodu

Świadectwo Jana Łagowskiego o przewożeniu Biblii do ZSRR i darczyńcach z zachodu (z wykładu pt. Cierpliwości wam potrzeba, 26:00).

 

* * *

W Związku Radzieckim był wielki głód Biblii. W różnych społecznościach chrześcijańskich zborach, czasami była Biblia, czasami jej w ogóle nie było. Było czasami kilka Biblii. Miałem możliwość coś takiego zobaczyć w Serchowie, tam w tych pińskich błotach, po wielu trudnościach, gdy się tam dostałem. Na początku lat 60-tych zobaczyłem taki widok: została jedna, bardzo zniszczona Biblia. Te wszystkie rogi były popodklejane, była to bardzo gruba już wtedy w związku z tym książka i rozpadająca się księga. Zbór, a to był przed wojną zbór epifaniczny i takim pozostał, zbór uchwalił, że tę książkę może do ręki wziąć tylko jeden brat, ten który najdelikatniej się z tym rozpadającym skarbem obchodził i gdy ktoś np. mówił wykład to mógł poprosić o zacytowanie tekstu, bo sam nie dostał Biblii do ręki. Proszono również, żeby ci, którzy usługują nie prosili o dużo cytatów, bo szkoda było Biblii, ona się kończyła. Ten wielki głód mobilizował różnych poświęconych braci z różnych grup protestanckich, żeby ten głód zaspokoić. Protestanci w Niemczech, w Anglii, w Szwecji wielkie nakłady finansowali, wielkie nakłady Biblii i różnymi drogami, poprzez Finlandię, Polskę, Rumunię, Bułgarię starali się przerzucać te Biblie do byłego Związku Radzieckiego. Byłem świadkiem takiego wydarzenia: dwóch młodych ludzi przywiozło Biblie, no i potem ktoś zapytał jednego z nich, no bo drugi coś poszedł zrobić przy samochodzie: kto to finansuje? Przecież to są ogromne koszty. To setki tysięcy Biblii było drukowanych, no a trzeba było jeszcze finansować koszty tego transportu, tych różnych sposobów przerzutu, kto to finansuje? Mówi dobrze, że pytacie teraz, gdy kolega jest przy samochodzie, to wam krótko opowiem, zanim on przyjdzie. On i jego rodzice byli na spotkaniu z uciekinierami ze Związku Radzieckiego w Niemczech Zachodnich, federalnych wówczas. Gdzie zgromadziła się spora grupa ludzi, żeby posłuchać, jakie są warunki i jak żyją ludzie w Związku Radzieckim, za tą tzw. żelazną kurtyną, która rzeczywiście była bardzo szczelna i stamtąd nie dochodziły żadne informacje. Ale na tym spotkaniu ci uciekinierzy mówili m.in. o wielkim głodzie Biblii. Wzruszeni tym rodzice tego chłopca, tego młodego człowieka, który teraz przy tym opowiadaniu był przy samochodzie i on, wrócili do domu i byli bardzo przejęci, że trzeba coś, jakoś wesprzeć to dzieło. I ten opowiadający mówi, że ci jego rodzice mieli dwie jakieś fabryki, nie wiem jakie, bo nie zdążył nam powiedzieć, co produkowały, jakie były duże, ale właśnie w nocy kiedy nie mogli spać, wzruszeni tym opowiadaniem, które słyszeli, postanowili tak: że oni jedną fabrykę sprzedadzą i oddadzą fundusze na to dzieło drukowania Biblii, a drugą przekażą synowi. Sami zaś, dlatego, że mają dość duży już zgromadzony kapitał na emeryturę, to pójdą sobie na emeryturę, a w ten sposób wesprą to dzieło. Gdy następnego dnia przy kolacji powiedzieli synowi o tym, co postanowili, że oni już pójdą na emeryturę, jedną fabrykę przekażą na drukowanie i przesyłanie Biblii na wschód, a drugą oddajemy tobie – mówili – synowi i ty już decyduj o niej, my do tego się wtrącać nie będziemy. Syn wzruszony podziękował rodzicom za to, że taką postawę przyjęli, że chcą wesprzeć to dzieło i zapytał rodziców jeszcze raz: <<to ta druga już jest moja?>> <<Tak, ona jest Twoja>>. <<Ja mogę o niej decydować?>> <<No oczywiście, jak jest twoja, to ty już możesz o niej decydować i co zdecydujesz, to tak będziesz ją prowadził, jaka będzie twoja decyzja>>. <<To ja również swoją przeznaczam na to zbożne dzieło>>. Opowiadanie się skończyło, bo przyszedł ten drugi, wielki ofiarodawca.

Te Biblie z Zachodu, chociażby do Polski, trzeba było przewieźć poprzez NRD, a zatem dwie granice: między niemiecką RFN i NRD, a także między NRD i Polską. Były to trudne granice. Trudno było przez nie coś przewieźć, były one bardzo ostro kontrolowane. Wreszcie, w NRD stacjonowały wojska radzieckie, no i bardzo usłużna im milicja niemiecka Stazi, która była gotowa kontrolować każdego przybysza z Zachodu. Jedno małżeństwo tak zabezpieczało transport Biblii przez te trudne granice NRD i Polskę. Wyjeżdżali z Niemiec Zachodnich późnym wieczorem i brali z sobą dwoje swoich maleńkich dzieci. Rozścielali na tych paczkach z Bibliami pościel, kładli swoje dzieci, te dzieci spały całą noc, no i ci celnicy: <<jak budzić?, kazać zrywać te małe dzieci?>> No ale, ile trudności oni musieli pokonać. To nie było tak, jak teraz, że co kilka kilometrów jest stacja benzynowa, gdzie są sanitariaty, gdzie jest ciepła woda, gdzie można coś kupić do jedzenia. Czasami były dziesiątki, a czasami setki kilometrów od stacji benzynowej do stacji i nie było oprócz dystrybutorów tam nic więcej oprócz małego pomieszczenia dla obsługi. Ile cierpliwości albo wytrwałego czynienia tak rozumianej woli Bożej wykazali ci ludzie w swoim usługiwaniu.

Zobacz inne świadectwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *